Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
#14

Let's face it - Luke był tak chujowym kierowcą, że nigdy w życiu nie powinien zdać egzaminu na prawko.  Już nawet nie chodziło o to, że nie znał przepisów i znaków drogowych, bo coś tam kojarzył, ale totalnie je ignorował. Wymuszał pierwszeństwo, dodawał gazu kiedy należałoby zwolnić, nie przepuszczał pieszych, ale oczywiście do darcia mordy na innych uczestników ruchu drogowego to był pierwszy. Na pewno nie pomagało też to, że był strasznym nerwusem i cierpliwości to on nie miał za grosz. O dziwo nie miał w życiu zbyt wielu kolizji, bo widząc takiego pirata drogowego inni kierowcy zazwyczaj omijali go szerokim łukiem albo obtrąbiali od góry do dołu. On już się nauczył z tym żyć i uważał, że inni kierowcy musieli dostosować się do niego, no taki typ!
Nic nie zapowiadało tego, że dzisiaj jego statystyka na drodze ulegnie zmianie. Po zmianie w Shadow jak gdyby nigdy nic wsiadł sobie do auta, zanim wybrał satysfakcjonujący kawałek do jazdy minęło dobrych kilkanaście minut. Kiedy wreszcie był gotowy do drogi, włączył wsteczny i - nie patrząc oczywiście w lusterko - ruszył. Kiedy usłyszał dziwny metaliczny dźwięk, a starą hondą która wróciła niedawno z warsztatu szarpnęło, natychmiast się zatrzymał i zamarł. Dopiero zerknął w lusterko, ale jego oczom ukazała się pusta ulica.
- Chuj by to strzelił - mruknął pod nosem, odpiął pas i wyszedł z auta. Przez chwilę pomyślał, że może uderzył w śmietnik, ale wtedy niespodziewanie usłyszał ciche jęknięcie - Obyś był tłustym, śmierdzącym kotem - powiedział sam do siebie. Jakiś pijany w sztok klient ostatnio opowiadał mu o potędze podświadomości i jakiejś sile przyciągania, więc może właśnie właśnie to był ten moment na odwalenie czegoś takiego. A że kotów nie cierpiał, to na luzie mógł jednego poświęcić!

Tabitha Larson
nauczycielka języka angielskiego — lorne bay state school
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka języka angielskiego w okolicznym liceum, dusza towarzystwa, która od rozpoczęcia separacji zdecydowanie przesadza z alkoholem. W Lorne od niedawna; próbuje odnaleźć swoje miejsce na ziemi, NAJWAŻNIEJSZE, że z daleka od eks.
#2
Tym razem to przynajmniej nie był środek tygodnia.
Tak na dobrą sprawę, to mogła sobie darować te ostatnie trzy drinki wieczora, ale towarzystwo w barze wydawało się Tabithcie wyjątkowo ciekawe, a klimat, jaki ją otaczał jeszcze bardziej zachęcał do zanurzenia ust w wysokoprocentowym trunku. Ostatecznie, z obcego klubu wyprowadził ją bardzo sympatyczny, chociaż milczący ochroniarz, który skutecznie ignorował wszelkie próby zdobycia numeru telefonu, jakie kierowała w jego stronę. No co, była młoda, kilka miesięcy wcześniej wyzwoliła się spod jarzma swego prawie eks męża i mogła sobie robić co tylko chciała, więc dlaczego nie skorzystać? No, ale cóż, on jej nie chciał, a jeszcze Larson, nie drążyła tematu. Była zbyt upita żeby o tym myśleć.
Zostawił brunetkę przy rowerze, którym kilka godzin wcześniej przybyła pod ten uroczy przybytek, myśląc chyba, że jest ona na tyle roztropna by na metalową bestię w postaci podrapanego składaka, nie wsiadać. Alkohol buzujący pod kopułą dodawał jej jednak animuszu i pewności siebie, bo jak to, ona nie będzie przecież do domu wracać na pieszo, nie?
Z gracją Mietka spod Żabki próbowała zarzucić nogę na rower i usiąść na siodełko, skutek był marny. Westchnęła podirytowana, gniewnie marszcząc brwi i prychnęła pod nosem, prawie rzucając rowerem o ziemię. No, ale przecież się nie podda, Tabitha nie była jedną z tych co by sobie odpuściły, po może trzeciej czy czwartej próbie, w końcu siadła i zaczęła pedałować. Nie popedałowała jednak zbyt daleko, bo zatrzymała się kilka metrów dalej, z torby wyciągnęła telefon, kliknęła gdzieś z boku, a gdy na telefonie pojawił się znajomy widget. - Siri, zaprowadź mnie na 123 Fluorite View, bo... - nie wiem gdzie jestem... zakończyć nie zdążyła, bo nagle ją zabolało, kilka sekund później leżała już na ziemi, dodatkowo rower przygniatał ją swoim ciężarem do brudnej, twardej powierzchni, rączka wbijała w miękką skórę brzucha, a telefon leciał do góry, wysoko, hen ponad horyzont, by ostatecznie zniknąć Tabithcie sprzed oczu, najprawdopodobniej na dobre.
Była w szoku, kompletnie, ktoś próbował ją zabić. Czyżby eks? Może nie chciał się z nią podzielić majątkiem, ale to nie było w stylu Rudyego. Dobrze, że się wcześniej napiła, bo gdyby potrącił ją tak zupełnie na trzeźwo, to na miejscu byłoby potrzebne nie pogotowie, a grabarz. Po głosie rozpoznała, że to facet, ale co on pieprzył o jakimś kocie, przecież nie wyrósł jej ani ogon, ani uszka, chociaż może było w tym ziarnko prawdy, bo dzięki ostatnim wydarzeniom uzmysłowiła sobie, że tak jak kot ma siedem żyć i może balować całą noc.
- Panie, weź pan - rzuciła i jęknęła z bólu, bo bolało ją jak diabli - Nie wiem, dlaczego chciałeś mnie zabić? - leżała tak zupełnie bezbronna, starając nie panikować, ale trudno było; bała poruszyć swym ciałem o chociażby milimetr.

Luke Winfield
powitalny kokos
nick
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Z obserwacji Luke'a zza baru wynikało, że pijani ludzie dzielili się na wiele grup oraz podgrup. Byli ci, którzy zyskiwali przymiot nieśmiertelności, ci którzy na autopilocie dotarliby do domu, choćby ten znajdował się na innym kontynencie. Byli też tacy, którzy łapali taki humorek, że rubaszny wujek przy świątecznym stole by się nie powstydził. Była również grupa smutasów, w której występował podfolder samobójców. Zdarzali się niezwykle rzadko, bo tacy to jednak upijali się na smutno w domu, ale wyglądało na to, że właśnie na takiego trafił. A raczej na taką dobrą agentkę. A że Winfield miał wybitne zdolności do zakrzywiania rzeczywistości i obracania kota ogonem na własną korzyść, to z jego perspektywy to naprawdę wyglądało tak, jakby koleżanka próbowała zakończyć swój żywot pod kołami jego auta. Well, idealny timing, jakby nie mogła poczekać aż Luke sobie spokojnie odjedzie.
- Jakie zabić, władowałaś mi się prosto pod koła na tym smutnym składaku. Jezu, że też jeszcze coś takiego produkują i wypuszczają na jezdnię. No chyba, że to z komunii - dodał z przekąsem, bo sprzęt potrąconej przez niego dziewczyny bardziej przypominał mu właśnie taki rower sprzed 20 lat niż nówkę prosto z fabryki. Sam pewnie wciąż miał podobny w piwnicy u rodziców, no chyba że staruszkowie opchnęli go jakiemuś złomiarzowi - Potrzebujesz, nie wiem, pogotowia? Chyba nie, skoro masz siłę tak krzyczeć - wymierzył jej trochę zabójcze spojrzenie, no bo ej, chyba nie było z nią tak źle! A on nowych problemów nie potrzebował... Takich jak na przykład wezwanie policji do potrącenia rowerzystki.... zanim nawet zdążył włączyć się do ruchu. To już chyba wyższy level bycia piratem na drodze.
Podszedł bliżej i przykucnął przy potrąconej dziewczynie, próbując pomoc jej wykaraskać się spod rowera. Nie było to łatwe, bo trochę się zaplątała między kierownicą a ramą. Dobrze chociaż, że żadna z jej nóg nie wkręciła jej się w szprychy. Aleeee hola hola, czy poczuł właśnie od dziewczyny woń alkoholu? I dlaczego jej twarz wydała mu się dziwnie znajoma?
- Hej, czy ja przed chwilą nie polewałem Ci drinka? - spytał bacznie przyglądając się dziewczynie.

Tabitha Larson
ODPOWIEDZ