bogacz/właściciel — LORNE BAY GYM
32 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain
1.


[akapit]

Głęboki oddech, a raczej ich cała masa spowodowały iż ostatecznie Seth postanowił swoje, a więc dokonać ostatecznie kolejnej konfrontacji ze swoją już aktualnie - byłą małżonką. To nie było coś palącego, a raczej może tak? Trudno wytłumaczyć to, jak bardzo nagle potrzebne były mu rzeczy z kartonu, który jeszcze nie zdążył od niej zabrać, mimo ciągłego tłumaczenia czy ponaglenia z jej strony. Może to był tylko pretekst do kolejnego spotkania? A może ostatecznie jedyna w tym momencie wiążąca ich rzecz.. Tak na prawdę Seth nie miał pojęcia po co ostatecznie idzie prosto w paszcze lwa, wiedząc iż nic dobrego z takiego spotkania na pewno nie może wyjść. Ewentualnie nie miał też pewności czy Heidi będzie u siebie, czy mu w ogóle otworzy i czy jeszcze ma te kilka jego rzeczy, ostatnich które miał do zabrania.
W teorii nie potrzebował tego ciemnego t-shirtu i paru innych dupereli, ale jakaś dziwna chęć spotkania czy zajrzenia do byłej żony, poprowadziła go aż pod wskazany adres. Co jak co ale w głębi duszy chodź ciężko było się przyznać samemu sobie, wciąż darzył ją szczerym i prawdziwym uczuciem, takim które nie było oblane żadnymi pieniędzmi, przyzwyczajeniem czy nakazem ze strony rodziców. Pokochał tą dziewczynę tak bardzo iż sam się nie spodziewał jak trudne będą pierwsze chwile, dni w życiu po tym związku. I chodź rozstali się w zgodzie bez przekrzykiwania się czyja to wina to on jednak miał do niej ten żal, może ukryty ale jednak..

[akapit]

Dzisiaj jednak, idąc na to spotkanie nie miał zamiaru po raz kolejny roztrząsać co i dlaczego, bo nie uważał aby to był sens - cofać się w tył i płaszczyć się przed kimś, kto Cię po prostu nie chce. Po za tym z ich dwójki to on zawsze uchodził za tego chłodnego, bez uczuć - skalanego bogactwem rodziców i tak dalej. Mimo wszystko Reyner miał swoje uczucia, być może sama Debussy przez te wszystkie lata dobiła się do niego, poznała od tej strony, którą mało kto znał. W tym aspekcie miała poniekąd przewagę i sam Seth musiał się sporo napocić aby dzisiaj ukryć wszelkie emocje, pod maską skurwiela, a może raczej faceta oschłego i obojętnego na kobietę z którą to do niedawna tworzył rodzinę. Tak czy inaczej stało się i ostatecznie pojawił się przed drzwiami do jej mieszkania, do końca odwlekając moment aż do nich zapukał bądź zadzwonił. Te ostatnie ułamki sekund, zostawił sobie na poczet tego jakby w razie czego chciał się wycofać i usunąć stąd w trybie natychmiastowym. Nie był jednak tchórzem ani pipą, więc ostatecznie został i po wzięciu kilku głębszych oddechów z zimnym wyrazem twarzy, czekał aż po drugiej stronie drzwi pojawi się brunetka, do niedawna jego wielka miłość a aktualnie? Wróg publiczny numer jeden.

heidi debussy
sumienny żółwik
nick
brak multikont
pediatra — szpital w cairns
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
It's gonna take a lot to drag me away from you. There's nothing that a hundred men or more could ever do.
  • II
To było naprawdę skomplikowane. Jakieś części jej psychiki zostały poważnie zaburzone przez wydarzenia z dzieciństwa. Dziękuję stało się najczęściej używanym słowem, a Heidi nie zauważyła, że w pewnym momencie stało się to po prostu chore. Że zamiast poradzić sobie we własnym zakresie, ciągle na kogoś liczy. Że już nie potrafiła liczyć na siebie. Że z wdzięczności robiła rzeczy, których wydawało jej się, że nie chce. Gdyby miała szansę wyjść za Setha w swoim tempie, wybierając go samemu, pewnie wszystko potoczyłoby się inaczej. Nacisk jego rodziców sprawił, że nie patrzyła na to małżeństwo poważnie. A może właśnie zbyt poważnie - jako coś, do czego została zmuszona. A przecież nie była nawet na to gotowa. Chciała się uczyć, a ślub wziąć w przyszłości. Może trochę dalszej, ale chciała tego wszystkiego, ale zostało jej to zabrane tylko dlatego, że sama nie miałaby żadnych perspektyw, by wybrać medycynę. To było tak bolesne, że Heidi cały swój żal przerzuciła na swojego męża. Bo to byli jego rodzice i gdyby chciał, mógłby jakoś wtedy zaoponować. I choć wiedziała, że ją kochał, czuła to każdą komórką swojego ciała, to nie pozwalała sobie myśleć, że ona też mogłaby go kochać. Dopiero terapia sprawiła, że w końcu zrobiła to, co chciała. Albo to, co wydawało jej się, że chce. Rozwód miał ją oczyścić i to zrobił. Właściwie był czymś tak wyzwalającym, że wszystko w Heidi zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Czuła, że może przeżywać każdą emocję w stu procentach i nie musi ciągle opierać się na tej idiotycznej wdzięczności. To było cudowne, ale nie trwało długo. Nie myślała o rozwodzie jako o błędzie, ale czuła, że utrata Setha była kolejnym ciosem. Nie sądziła, że ją to zaboli, ale okazało się, że był to solidny ból. Nie potrafiła znaleźć pretekstu, żeby się z nim spotkać, dlatego cały czas spędzała w pracy. Kiedy z niej wracała, była zbyt zmęczona by myśleć. Często wpadała do mamy, generalnie robiła masę rzeczy, żeby zapomnieć o swoim byłym mężu. A potem wpadła na durny karton z durnymi rzeczami. Jakaś para butów do biegania, stary ipod, który często mu kradła. Zdecydowanie wolała biegać przy muzyce z ipoda, nie z telefonu. Kilka koszulek, w tym jedna jej ulubiona, którą zaczęła częściej nosić. Wydawało jej się w porządku poinformowanie go, że stoją u niej jego rzeczy. Dała mu czas, by zdecydował, kiedy wpadnie. Nie sądziła, że będzie to tak szybko, akurat w momencie, kiedy miała na sobie wyłącznie jego koszulkę i czarne majtki, kiedy ręcznikiem będzie wycierała włosy, kiedy będzie wymyślała kolejną wymówkę, by się tu zjawił. Nie musiała, bo był, a jej serce biło tak szybko, że nie potrafiła złapać oddechu, dlatego czekała aż to on coś powie.

Seth Reyner
bogacz/właściciel — LORNE BAY GYM
32 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain

[akapit]

Życie pod dyktando kogoś wydawało się nie być tym co akurat Seth sobie wymarzył, ale jednak jawnie się w to wpakował jakby nie spojrzeć. Może to przez fakt pieniędzy i potencjalnego zakręcenia korka z nimi przez starszych i inne peryferie, spowodowały iż robił to co oni zechcieli. Nie było to do końca mądre i nawet miał swój bunt w pewnym momencie, gdy zrezygnował z tych studiów prawniczych, ale to i tak marne porównanie do tego, w co wpakował się w dalej a więc małżeństwo. Nie miał może do tego losu takich pretensji zbytnio, bo jednak trafiła mu się piękna, mądra kobieta, której jedynym mankamentem była rodzina, nieco biedniejsza i mniej wydolna finansowo. Po części z perspektywy ktoś mógłby uznać iż był to związek zrodzony z chęci wykorzystanie rodziny Reyner przez Debussy, bo skoro już się zaoferowali opłacić jej studia i lepsze jutro.. Sam Seth też pewnie miewał takie wątpliwości i swoje zdanie, tym bardziej narosły one w momencie gdy zobaczył na swoim stoliku pozew o rozwód. Poniekąd powinien się tego spodziewać, może nawet i znacznie wcześniej, niż dopiero w momencie gdy zaraz miało im wybić te siedem lat. Jednak poniekąd do takich decyzji trzeba czasem dojrzeć, a oni wydawać by się mogło byli aktualnie bardziej doświadczeni i mądrzejsi przez fakt tego co przeżyli, co razem przeszli i inne takie. Oczywiście Reyner sam miewał wątpliwości i kilka razy miał pewne zachwiania, ale ostatecznie odkrył iż uczucie jakim darzył i darzy wciąż Heidi to coś prawdziwego, realnego i namacalnego. W żadnym wypadku nie uznawał tego za przyzwyczajenie czy jakieś wpojenie, może kiedyś na początku, jednak teraz? Odczuwał znacznie ciężar decyzji, którą po części wysunęła sama szanowna "małżonka", a przed którą próbował się bronić w jakiś sposób. Nie mógł jednak jej nic dyktować, już nie - w końcu swoje przeżyła już z jego rodzinką. Sądził też poniekąd iż sama kobieta nie wie czy to uczucie do niego jest prawdziwe i właściwe, że tego właśnie chcę, bo jednak jakby nie spojrzeć nie miała tego ułamka szaleństwa, czasu na wybawienie się, skorzystanie z życia. Od początku została wyprowadzona na głęboką wodę, na instytucje małżeństwa którą stworzyli wspólnie, a która już nie istniała aktualnie.

[akapit]

Reyner był nieco zmęczony tym wszystkim przez co starał się odpocząć i unikać już teraz swojej byłej, może to też wpłynęło na fakt iż odwlekał z odbiorem wspomnianych kartonów ale z drugiej strony to była jakby otwarta furtka, pretekst do spotkania - być może jednego z ostatnich. Było mu smutno, ale jednocześnie odczuwał głęboki żal i takie jakieś oburzenie, związane z tym iż właśnie rozpadło się coś, czego potrzebował w swoim życiu, a więc tej relacji trzymającej go w ryzach. Bał się trochę życia jako singiel ponownie, bał się też może iż nocne życie, ludzie czy dawni znajomi - sprowadzą go na złą ścieżkę, że coś złego z tego wyniknie. Jakby nie spojrzeć Heidi miała na niego pozytywny wpływ, był całkiem znośnym człowiekiem a nie bucowatym bogaczem, z wypchanymi pieniędzmi kieszeniami. Ale to też nie o nie tu chodziło, w końcu mógłby sobie darować karton z jakimiś starymi t-shirtami i innymi pierdołami, które zawsze można kupić nowe i świeże. To był po części kawałek historii ale też, nie oszukujmy się - to była ostatnia łącząca ich rzecz bodajże. Przychodząc więc po ten karton, przychodził po jakiś ostatni most nadziei albo też łańcuch, który pasowało zerwać? W tamtej chwili do momentu otwarcia się drzwi, nie miał zbyt pozytywnych emocji w sobie, to na pewno nie. To logiczne, że z ich dwójki to on był tym zranionym, tym który stanął na przeciw bo przecież to ona rozpoczęła tą lawinę, to ona "rzuciła" w niego papierkami rozwodowymi.

[akapit]

Gdy mu jednak otwarła w tym jakże skromnym outficie, przez moment musiał walczyć z uśmiechem, który sam próbował wkraść mu się na usta. To logiczne, że uwielbiał ten widok i zawsze chętnie go chłonął gdy mieszkali razem i miał to praktycznie na co dzień. Miała czym się pochwalić i co eksponować, tym bardziej jeśli miała na sobie tylko i wyłącznie samą koszulkę. Teraz nieco przyzwoitości nadawała dolna część bielizny, ale to wciąż było niewiele z ciuchów jakie miała na sobie. Przez moment przyglądał się trochę jej twarzy, a trochę samej koszulce, którą miała na sobie. Nie dal jednak po sobie poznać iż kojarzy ją i dobrze zna, bo wolał zostawić sobie tą kartę przetargową może na później?
- Przyszedłem po moje rzeczy. - odparł beznamiętnie po upływie paru chwil, próbując wyjść na obojętnego, może też obrażonego? Nie ważne, chodziło aby oddać to iż wcale nie rozpacza po niej i ma to wszystko gdzieś, a jedyne o co tu chodzi to tylko ten pieprzony karton. Ostatecznie zapadła pewnie dosyć niezręczna cisza, a sam Seth nie wiedział czego się może spodziewać czy tego iż wystawi mu te rzeczy za próg czy może wpuści łaskawie do środka. Nie miał bowiem pojęcia co do końca siedziało w jej głowie ostatnimi czasy, o czym myślała i jakie miała spojrzenia na ich. Czekał więc grzecznie na jej decyzję, jaka kol wiek by ona nie była.

heidi debussy
sumienny żółwik
nick
brak multikont
pediatra — szpital w cairns
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
It's gonna take a lot to drag me away from you. There's nothing that a hundred men or more could ever do.
Rozumiała jego wątpliwości i to, że rzeczywiście mogła wyjść na nieuczciwą. Ale gdyby rzeczywiście tak było, rozwiodłaby się z nim zaraz po studiach. Przecież przed ich małżeństwem byli przyjaciółmi, naprawdę byli sobie bliscy i Heidi była pewna, że to się może udać, że mogą być razem szczęśliwi. To, że ostatecznie nie wyszło było jej winą, wiedziała to, ale nie potrafiła się zmusić do tego, by tkwić w tym małżeństwie. Nie potrafiła okłamywać go, że jest szczęśliwa. Nie była. Nie dlatego, że absolutnie nic dla niej nie znaczył, tylko dlatego, że nie podjęła żadnej decyzji w swoim życiu samodzielnie. Dlatego tak bardzo kochała medycynę, bo był to wyłącznie jej wybór, jej marzenie, które udało jej się spełnić, ale naprawdę tragicznym, w skutkach, kosztem. Tragicznym, bo Heidi nie sądziła, że kiedy sąd ogłosi, że nie jest już partnerką Setha Reynera, pożałuje tego z całą mocą. Ale może właśnie tak miało być, może to wszystko musiało się wydarzyć, żeby Heidi w końcu zrozumiała, że to jego chce. Wiedziała, że musi zawalczyć, ale nie miała pojęcia jak. Była wariatką i zdawała sobie sprawę, że postronny obserwator właśnie w ten sposób może ją ocenić. Ale lubiła to w sobie, to, że działała, zamiast oczekiwać, że cokolwiek wydarzy się samo. Nawet, jeśli to głupie i szalone, chciała zrobić wszystko, by Seth zrozumiał, że Heidi żałuje ich rozstania. Nie rozpadu małżeństwa, rozstania. Rozwód był czymś, co ją oczyściło i dało jej poczucie, że zaczyna panować nad swoim życiem.
Nie mogła się nie uśmiechnąć na jego widok. Tak bardzo za nim tęskniła, a teraz czuła, że jakiś solidny kamień spada z jej serca. Być może to było ich ostatnie spotkanie, więc nie mogła tego zmarnować. Nie mogła dać mu tych pudeł i kazać zniknąć. Wydawało jej się, że na kilka chwil zastygła w pozycji z uniesionymi rękami, dlatego koszulka pokazywała znacznie więcej niż powinna. Opuściła ręcznik, którym wycierała włosy. Nie zawstydziła się, w końcu przez ponad siedem lat był jej mężem. – Jasne, wejdź – powiedziała, odwracając się w kierunku mieszkania. Schowała ten pieprzony karton pod łóżkiem. Przez parę chwil zamierzała udawać, że zupełnie zapomniała, gdzie go wpakowała. – Gdzieś tutaj był – zerknęła do szafy w przedpokoju. – Muszę poszukać tych rzeczy, bo gdzieś je wrzuciłam – zachowywała się zupełnie niewinnie, jakby to, co właśnie uskuteczniała nie było całkowicie niepoważne. Ryzykowała, bo przecież Seth mógł chcieć wyjść w każdej chwili i wpaść po rzeczy, kiedy będą już przygotowane albo chcieć, by podrzuciła je na siłownię. Wszystko jedno. Zamierzała skorzystać ze wszystkich sposobów, żeby go zatrzymać. – Może się czegoś napijesz? – zapytała, kierując się do kuchni.

Seth Reyner
bogacz/właściciel — LORNE BAY GYM
32 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain

[akapit]

W teorii pewnie by ją w końcu zrozumiał, przechodziła naprawdę dużo w swoim życiu i być może na nic nie była gotowa. To wszystko było za szybkie i nie toczyło się swoim tempem, a tylko wybitym taktem przez obcych jej ludzi - tudzież później teściów. Nie żeby coś ale czasem wydawać by się mogło iż można jej współczuć sytuacji w którejś się znalazła, a z której każde jedno wyjście było po prostu głupie. Dostała w końcu pokaźną sumkę na tą swoją edukację, ale czy to nie była też swego rodzaju inwestycja? To i tak dużo iż rodzinka Reyner dopuściła ja do Setha, nie pokusili się o szukanie wysoko usytuowanej damy, ani kogoś z ich poziomu. To był jedyny plus tej całej sytuacji w kwestii jego, wybranka nie była jedynie narzucona przez starych, on jej chciał. Od początku go zrozumiała i umiała dotrzeć do tych głębokich zakamarków, do duszy ciepłej i dobrej bo przecież nie od początku był takim cudnym facetem. Wręcz przeciwnie - na starcie był bogatym i rozpieszczonym dzieciakiem, który nie chciał przysiąść do książek, który liczył iż przepisze gotowe zadanie i na tym się skończy. Chciała też aby poszedł na studia, ale nie na narzucone z góry prawo, tylko coś co lubił on sam - nie znalazł jednak nic takiego. Znów można za to winić jego rodziców, że wszystko mu tak zaplanowali iż on sam nie miał nawet hobby innego niż sport i siłownia.

[akapit]

Pomijając jednak to, nie można za wszystko obwiniać osoby wokół, bo i on miał pewnie swój udział przy jej decyzji. Nie uważał iż coś zrobił bardzo źle, ale na pewno też nie wystarczająco dobrze skoro jej nie potrafił zatrzymać. Ale czas podobno goi rany, albo daje swego rodzaju cenną naukę na przyszłość i inne podobne relacje. Chociaż czy on tak na prawdę chciał je? W głowie w końcu wciąż miał Debussy i nawet jeśli zgrabnie mu szło udawanie, stosowanie chłodnego tonu i zachowania - to nic się nie zmieniło. Ani sala i rozprawa, ani te pojedyncze dni które już minęły od tamtego momentu. Dosłownie nic.
Ktoś z boku pomyślałby iż Heidi wita go jak zwykle, gdy do niej przychodził na samym początku znajomości, z ciepłym uśmiechem i otwartymi wręcz ramionami. Nie wstydziła się tej małej nagości, bo znali się jak mało kto, a i kontakt fizyczny nie był im obcy. Co więc było inne? Na pewno sytuacja. Przychodził tutaj po rzeczy i tyle miało z tego spotkania wyjść, a skoro to ona była całym motorem napędowym tego co się zadziało między nimi, myślał iż wepchnie mu te kartony prosto w wyciągnięte ręce. Tak się jednak nie stało, przez co miał mały mętlik w głowie, jak zwykle z jej powodu. Na prawdę chyba nie znał jej wciąż do końca, nie umiał jej zrozumieć i tej głupoty małej, która tkwiła w jej głowie. Co chciała osiągnąć, po co to wszystko.. Takie myśli napływały do jego głowy, gdy lekkomyślnie wtargnął na jej teren, przekraczając próg i słysząc zamykające się za sobą drzwi. Póki co, nie było co liczyć na krótkie show.
- Wrzuciłaś? Dobrze, że nie wyrzuciłaś.. - sarkazm bił od niego na kilometr ale to chyba nic dziwnego. Powoli zaczął się irytować tym wszystkim, bo skoro chciała rozwodu to w teorii powinna chcieć mieć spokój i od niego i tak dalej. A tu proszę, nawet oferowała mu coś do picia podczas szukania pudła, którego w teorii powinna się pozbyć jak najszybciej skoro tak. - Nie wiem czy chce coś pić, w końcu przyszedłem tutaj w określonym celu. A więc, to jakaś gra czy może teatr, jakąś rolę masz tutaj do odegrania? Druga część tej opery mydlanej na kółkach? - bił z niego względny spokój ale wsunięcie dłoni do kieszeni, wskazywało na to iż niewiele już z tego może zostać w jednej chwili. Chciał ukryć to jakie emocje nim targają, stawiając na względny luz i obojętność, ale czy to też było dobre? Sam nie wiedział czy zaraz w jedną chwilę z tego spotkania nie wyniknie burza z piorunami, bo wszyscy wiemy jaka bywa cierpliwość - krucha i cienka jak kartka papieru.

heidi debussy
sumienny żółwik
nick
brak multikont
pediatra — szpital w cairns
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
It's gonna take a lot to drag me away from you. There's nothing that a hundred men or more could ever do.
Czy Seth w ogóle próbował ją zatrzymać? Czy zrobił cokolwiek, żeby zmienić jej decyzję? Czy w ogóle zastanawiał się nad tym czego on chce? Czy za każdym razem pozwalał wszystkim dookoła sobą rządzić? Najpierw rodzice mówili mu, co powinien zrobić, a on ich słuchał, a później Heidi. Powinien sam w końcu podjąć jakąś męską decyzję, tupnąć nogą i robić to, na co miał ochotę. Jego rodzice tak bardzo zawładnęli ich życiami, że dopiero po siedmiu latach Heidi zdecydowała się zrobić coś po swojemu. Nawet, jeśli skutki były beznadziejne, to trudno. Wszystko da się jakoś naprawić. Musieli tylko chcieć.
Bo Heidi witała go jak zwykle. Seth nie wiedział, co się dzieje, dlatego to wszystko wydawało mu się dziwne i podejrzane, ale Heidi chciała powrotu do tego, co było. Albo nie, może rzeczywiście nie chciała? Bo to, co kiedyś mieli wydawało jej się sztuczne. Owszem, ich związek nie opierał się wyłącznie na rozmowach, ale również na fizycznej przyjemności i to nie było sztuczne, ba, było tak prawdziwe jak mogło to być możliwe, ale dla Heidi tamte chwile były wyłącznie fizyczne. Teraz chciała, żeby było w tym więcej prawdziwych uczuć. Takich, nad którymi mogła zapanować. Bo teraz wiedziała, czego chce. Chciała kochać Setha całą sobą i pragnęła, by on kochał ją równie mocno. A wiedziała, że kiedyś kochał i teraz musiała to z niego wydobyć, a jak miałaby to zrobić, wręczając mu kartony i każąc wyjść? Przecież to było niemożliwe.
- Nie, nie wyrzuciłam. Gdybym je wyrzuciła, to nie byłoby cię tutaj – odpowiedziała. Po prostu nie zadzwoniłaby do niego. Dałaby sobie z tym wszystkim spokój. Trzymała ten karton wyłącznie dlatego, żeby mieć pretekst do spotkania z nim, ale zauważyła, że przybrał tę swoją pozę, której zdecydowanie nie lubiła. – Nie zgrywaj dupka, dobrze? Nie wychodzi ci to – skomentowała. Słaby był to komplement i zdawała sobie z niego sprawę, ale Seth zasłużył sobie na to. Byli dorośli i skoro zgodził się podpisać papiery rozwodowe, to nie miał prawa jej czegokolwiek zarzucać. Ba, skoro byli dorośli, powinni umieć zachowywać się jak dorośli i mieć do siebie jakieś minimum szacunku. Nie musieli rzucać w siebie oskarżeniami, wytykać sobie palcem błędów, bo to nie miało już teraz żadnego znaczenia. Naprawdę nie miało. – Możesz spokojnie usiąść, a ja znajdę to pudło i ci je dam. A jeśli nie, to możesz już iść, a ja dostarczę ci twoje rzeczy na siłownię – powiedziała spokojnie. Nie, Heidi nigdy nie uchodziła za zrównoważoną, nawet jeśli mogłoby się tak przez chwilę wydawać. A dowodem na to było to, że podeszła do niego naprawdę blisko i chwyciła spód koszulki, którą miała na sobie. A pod nią zupełnie, absolutnie nic. – A tę koszulkę chcesz odzyskać dokładnie w tym momencie? – zapytała skromnie. Bardzo dobrze się przy tym bawiła. Kusiła go, zachowywała się jak wariatka, ale potrzebowała dowodu, że nadal nie jest mu obojętna. Bo jeśli rzeczywiście nie była, to mogła zacząć działać.

Seth Reyner
bogacz/właściciel — LORNE BAY GYM
32 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain

[akapit]

Poniekąd taką właśnie marionetką był i on sam, przez co może wszystko co dobre uciekało mu przez palce, a on nie wiedział czy jest sens to gonić. Taka Heidi była tym przysłowiowym króliczkiem, którego gonić powinien ale tu też wszystko zależało od tego czy to jest właśnie to. Czy tego chcę. Czy to też nie kolejny aspekt, który wpoili mu rodzice, bez prawa do własnej decyzji i głosu. Być może musiał coś utracić aby odkryć jak to jest naprawdę z nim, z nią, z tym wszystkim co ich łączyło. Pewna blokada też w głowie musiała w końcu zaskoczyć, aby znaleźć w tym wszystkim prawdziwy sens. Czy ten rozwód był niczym gong w ringu? Trochę tak, bo miał okazje się zatrzymać, tak jak i ona - przemyśleć sprawę i także stestować siebie i swoje uczucia.
Jeśli na prawdę by im na sobie zależało, a uczucie było realne - to prędzej czy później na nową mieliby odnaleźć tą drogę do siebie, do wspólnej całości, która do tej pory tworzyli.

[akapit]

Powitanie chyba i tak na końcu było tutaj najmniej ważne, ale to i tak zawsze miłe - gdy nie trzeba od razu od progu zionąć ogniem i rzucać granatami. Zachowywała się w miarę normalnie i też nie wyglądała na taką co miała robić tutaj problemy. Sprawa między nimi była wciąż świeża ale to co najgorsze chyba zdążyło się przewietrzyć niczym pokój w lecie. Ale to też nie tak iż każde zapomniało o tym co najważniejsze i też mieli pozostać przy swoim. Każde też miało pomysł na to spotkanie, które i tak koniec końców nie było do końca zaaranżowane, bo to on wpadł do niej wręcz z ulicy, tak nagle i nie do końca uprzedzając. To nie jego wina iż dopiero co skończyła prysznic i kusiła swoim wyglądem, bo to właśnie robiła ale nie chciał dać niczego po sobie poznać. Ta cała fizyczność to był element ich relacji to logiczne, ale nie tylko to było najważniejsze, bo przecież były inne gesty pełne uczucia i czułości. Teraz raczej to był dla nich test czy to coś na pokaz, udawane i na siłę, czy jednak prawdziwe i na tyle silne, że prędzej czy później złamią ten narzucony sobie kazus.
- Fakt. - stwierdził gdy mu odpowiedziała właśnie w ten sposób, to było dobre wytłumaczenie. Ale i tak Seth różne mógł mieć myśli, że to kolejna gierka z jej strony albo pułapka czy inne takie. A może wcale nie zamierzała mu nic oddać bo sobie śmiało używała tych rzeczy, jak tej koszulki którą miał akurat na sobie.
A jego pozycja i podejście, rzeczywiście miało być takie jak właśnie powiedziała i cóż, łatwo dał się rozgryźć ale to i tak nie poskutkowało zmianą nastawienia, co najwyżej wzruszył ramionami, rozglądając się po pomieszczeniu w jej lokum, być może było nowe albo jemu nieznajome bo poniekąd mieszkali dotąd razem w czymś wspólnym, pewnie tak było.. - Ja dupkiem? Skąd pomysł, że próbuje grać, żaden ze mnie aktor w końcu. - odrzucił w jej stronę z rozbawieniem, bo jednak to jakoś go teraz rozwalało od środka. Z jednej strony była to dziwna atmosfera i sytuacja, a z drugiej bardzo śmieszna bo każde chciało coś drugiemu udowodnić na swój sposób. - Nigdzie aż tak mi się nie spieszy, a po za tym po co mam Ci robić problem, szukać okazji do kolejnego spotkania, które może Ci nie odpowiadać. - trochę ją badał też pod tym kątem, czy byłaby skłonna do kolejnej konfrontacji, ale czy też ona nie robiła poniekąd tego samego? Sama propozycja była jawnym tego dowodem bo przecież dobrze wiedziała ile czasu Seth poświęca swojej siłowni.

[akapit]

Słysząc jej kolejne słowa a potem ruch, przystanął na moment w miejscu już tak nie zwiedzając i nie rozglądając się, jakby poszukiwał śladów jakiś panów czy ogólnie kogo kol wiek oprócz kobiety w mieszkaniu. To nie tak, że był zazdrosny a może był? Na pewno jednak w momencie jego twarz z grymasu i takiej obojętności i chłodu przeobraziła się w uśmiech, dosyć szelmowski i przebiegły. Ale skoro rzuciła mu takie rękawice.Spojrzał w dół na trzymaną przez nią w ryzach dosłownie koszulkę, aby następnie przenieść wzrok na Heidi.
- Dobrze myślałem, że to moja koszulka. - rzucił, przyglądając się jej badawczo, a może to był swego rodzaju pojedynek, na to kto pęknie? Albo raczej czy brunetka będzie skłonna serio ściągnąć z siebie jedyny poważny ciuch, a potem nim w niego rzucić tak bez pardonu i mrugnięcia okiem. Reyner był strasznie tego ciekawy, a że odległość między nimi jeszcze bardziej się zmniejszyła, to ta jego odpowiedz była jasna.
- Możesz mi ją oddać. - odpowiedział spokojnym tonem, pewnie bijąc się z myślami czy jej nie pomóc w jej ściągnięciu, ostatecznie jednak jego ręce nadal pozostawały w kieszeni - więc co złego to nie on..

heidi debussy
sumienny żółwik
nick
brak multikont
pediatra — szpital w cairns
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
It's gonna take a lot to drag me away from you. There's nothing that a hundred men or more could ever do.
Nie wiedziała, czy te ostatnie lata były zmarnowane. Nie umiała teraz tego określić, bo przecież ten czas nie był generalnie zły, wyłącznie dlatego, że ktoś zdecydował za nią. Mieli całą masę chwil i wspomnień, które świadomie określiłaby jako piękne. Nawet ich codzienność była dobra, przyjemna. Lubiła budzić się w jego ramionach, zaskakiwać go kolacją czy swoim kusym strojem. Uwielbiała dostawać od niego kwiaty i rzucać w niego jajkami, kiedy się na nią złościł. Może nie powtarzała mu zbyt często, że go kocha, ale nigdy nie prosił jej, by cokolwiek w sobie zmieniała. Akceptował ją. Pozwalał jej być taką, jaką chciała być. Pozwalał jej rozwijać się. Dopełniali się. I mogłaby do tego wrócić, bez obrączki na palcu. Bez codziennego słuchania, że powinni w końcu postarać się o dziecko, skoro państwo Reyner ułożyli już ich życia. Nie chciała dawać im prawa do decydowania o tym, co dalej. I rozwód miał być chyba również pstryczkiem w ich nos. Mimo całej wdzięczności, którą do nich czuła, nie chciała ich więcej w swoim życiu. Teraz chciała wyłącznie Setha i zamierzała go odzyskać. A widzieć go takiego odległego było trudne do zniesienia, dlatego Heidi robiła to, co potrafiła najlepiej. Wygłupiała się, żeby jakoś zatuszyć swoje zdenerwowanie tym wszystkim. – Bo cię znam, Seth. I nigdy taki nie byłeś – odpowiedziała. Próbował grać i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Znała go jak własną kieszeń. Tak bardzo, jak on znał ją. Ale to prawda, chyba oboje chcieli coś udowodnić, a tak naprawdę to, co próbowali udowodnić nie było tym, czego rzeczywiście chcieli. Seth próbował jej udowodnić, że jej nie chce, że jest ponad tym wszystkim, ale to nie była prawda. Heidi próbowała udowodnić, że panuje nad sytuacją, choć zupełnie nie wiedziała, co robi. Chciała go tylko zmusić do jakiejś reakcji, chciała zobaczyć jakiś błysk w jego, który pokazałby jej, że nadal mu na niej zależy. Chciała zobaczyć dawnego Setha. Jej Setha, nie wyniosłego faceta, którego próbował zgrywać. – Nie traktuj wszystkiego tak czarno lub biało, Seth. Rozwód nie sprawił, że przestałam chcieć cię widywać. Sprawił coś zupełnie innego – nie dokończyła, bo nie chciała mu powiedzieć czegoś, co mogłoby ją zbyt bardzo odsłonić, pokazać mu jak bardzo krucha w środku była. Poza tym, to był idiotyczny paradoks, w który nikt normalny by nie uwierzył i Reyner pewnie też nie zrobiłby tego od razu, dlatego najpierw musiała mu udowodnić, że tak jest.
Jeśli myślał, że tego nie zrobi, to był w błędzie. Ściągnęła tę koszulkę i trzymając ją dwoma palcami wyciągnęła ją w jego kierunku. Widział ją nagą setki razy, widział ją chorą i zmęczoną, nie pomalowaną. Wkurzoną i radosną, widział ją płaczącą, w zupełnej rozsypce. Nie był człowiekiem, którego mogłaby się wstydzić. Nachyliła się, by powiedzieć mu do ucha: - Wiem, gdzie jest pudełko. Możemy pobawić się w ciepło-zimno. Co wybierasz? – zapytała. Bardzo, bardzo chciała, żeby wybrał ją.

Seth Reyner
bogacz/właściciel — LORNE BAY GYM
32 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain

[akapit]

Minione lata raczej na pewno nie ma co uznawać za stracone, bo jednak coś tam razem przeżyli i to akceptowali. Gdyby było inaczej, nie daliby sobie tak marnować czas, tracąc chwile na wspólnym życiu zamiast korzystać z niego w inny sposób. I nic tu nie było grane czy udawane, bo jednak żyli razem w jednym mieszkaniu i funkcjonowali jakoś. Było czasami miło, czasami mniej - gorsze i lepsze dni to normalność dla związków, dla małżeństw. Uwielbiał ten czas gdy mógł wrócić do mieszkania, w którym buszowała ona, czy to ucząc się czy szykując im jakiś posiłek. I z takich mankamentów to na pewno wtrącanie się jego rodziny było najgorszym co mogło przeszkadzać i doprowadzać na skraj. Ciągłe sugestie, napór w kwestii małżeństwa, które miało dać korzyści i jej i jemu, bo jednak dopiero wtedy dostał pieniądze na kupno siłowni i rozwoju tego biznesu, skoro przestał walczyć o studia. Tak czy inaczej – po części było to złe, takie planowanie czyjegoś życia i sterowanie nim jak marionetką, Seth chyba sam miał dość. Stąd też miał jakieś lepsze chwile, jak bunt w kwestii studiowania prawa czy mieszkania bliżej rodzinnego domu czy też pięknej posiadłości, bo jako bogata rodzina na pewno taką posiadali, a na kogo miało to przejść jak nie na niego? W końcu był jedynakiem, może nad wyraz rozpieszczanym przez mamuśkę i stąd też jej takie a nie inne zachowanie.

[akapit]

Tak czy inaczej pewien etap zamknęli tym rozwodem i nawet jeśli to miało poprowadzić do pozytów to póki co Reyner nie widział tego. Wręcz przeciwnie myślał iż Heidi ma po prostu dosyć takiego życia i chce zaszaleć, ale już tak definitywnie bez niego. To po części kierowała go do tego aby udawać zimnego drania i mieć po części wszystko w tyłku. Nie był jednak tak świetnym graczem więc od razu łatwo go przejrzała, skoro tyle lat się znali trudno aby było inaczej.
– Znowu mnie masz, ahh. Zapomniałem jak dobrze mnie znasz. – odparł z westchnieniem, bo to na razie brunetka wygrywała tą małą wojnę w jej mieszkaniu. Nawet jeśli chciałby dalej udawać to i tak było jasne jaka jest prawda, nie potrafił być taki wobec niej. Nigdy. Chyba dopiero moment w którym mogłaby go skrzywdzić, byłby takim punktem solidnym aby sam z siebie w końcu umiał powiedzieć cos bez żalu i udawania. Po części wyprowadziła atak w postaci rozwodu, ale do tej pory nie znalazł solidnego usprawiedliwienia, dlaczego to zrobiła i czy miała kogoś na zastępstwo i inne takie.
– Tak? Ciekawe co, bo nie widzę nic dobrego z tego wynikającego. – wyznał, może lekko się podburzając ale może w teorii wolałby usłyszeć coś otwarcie prosto w twarz, a znając ją nie do końca wszystko wyjaśniła jasno i klarownie, o co tu chodzi w jej poszczególnych ruchach.

[akapit]

Nie spodziewał się wcale tego iż faktycznie będzie skłonna zrzucić z siebie ciuch, który zakrywał większość jej ciała. Ale jak widać odwaga przez nią przemówiła i tym trochę go otumaniła, bo cóż był tylko i aż facetem, który na widok kobiecego tak dobrze znanego ciała mógł zareagować w jeden sposób. Dodatkowo jej ruchy, jakiś szept , ta bliskość i ciało w ciało, na tyle iż mógł poczuć zapach jej płynu do kąpieli, który tak dobrze znał – nie pomagało. To wszystko było takie sensualne, że w momencie zmieniła się jego optyka na to wszystko, a jego pomysł na to spotkanie gdzieś uleciał.
– Hmm.. Czy tu nadal jest mowa o tym pudełku czy może chodzi o coś innego? – zapytał na moment przed tym jak przechwycił koszulki z jej rąk, zrzucając ją gdzieś w tył za plecy. Skupił się na niej samej, będącej tak blisko w ledwie zakrywających cokolwiek majtkach, co powodował iż jego oddech nieco przyspieszył a on sam bił się z myślami nad tym co powinien a co nie. Dylematy..
Skończyły się one w momencie gdy jedna z jego dłoni wylądowała gdzieś na jej tali, tak aby ją nieco zablokować przed ucieczką gdy jego usta niebezpiecznie w międzyczasie zbliżyły się do jej ust. Cholera weźmie to pudło, w tamtej sekundzie myślał prędzej o nagiej praktycznie kobiecie, która była na wyciągniecie ręki, tu i teraz. W dupie miał to że w teorii nie ma już prawa mościć sobie jakie kol wiek do niej prawa, a już na pewno że nie powinien jej po prostu pocałować i zatrzymać w swoich ramionach. Jak nie zrobił tego wcześniej, to stało się to teraz – lepiej późno niż wcale..
heidi debussy
sumienny żółwik
nick
brak multikont
pediatra — szpital w cairns
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
It's gonna take a lot to drag me away from you. There's nothing that a hundred men or more could ever do.
Heidi też nie czuła, by te lata były zmarnowane, ale jej matka nie kontrolowała jej tak, jak robili to rodzice Setha. Jej mama się martwiła, że nie wszystko jest tak, jak Heidi tego chce, bo doskonale ją znała i wiedziała, jak ogromny ból sprawia jej to, że musi kogoś słuchać, by spełnić swoje marzenia, na które zwyczajnie nie byłoby jej stać. Ale to również nie tak, że państwo Reyner byli chodzącym złem. Oni po prostu chcieli dla swojego syna tego, co najlepsze. Heidi nie wiedziała, dlaczego uznali, że akurat ona jest dla Setha tym, co dobre, ale schlebiało jej to. Dlatego nie potrafiła się z tego wycofać, bo ktoś po prostu traktował ją jak kogoś dla kogo warto zaryzykować. Dzięki nim ukończyła medycynę, za co była im szalenie wdzięczna i obiecała sobie, że kiedy mama wyzdrowieje, a ona odkuje się znacząco, to odda im wszystko, co do grosza. Nie chciała być uznawana za oszustkę, która wykorzystała ich rodzinę, czy ich syna. Heidi taka nie była, po prostu miała gorszy start i gdyby nie udało jej się w ten sposób, to wiedziała, że nie udałoby jej się w żaden. A przecież nie żądała dla siebie pałacu, nie żądała drogich sukienek, nie żądała niczego. Ona chciała tylko studiować, pomagać ludziom, dzieciakom. Być może w przyszłości miała pomóc jakoś ich rodzinie? Nikt nie mógł tego przewidzieć. Rozwód miał tylko sprawić, by uwolniła się od tych wpływów i zrobiła to. I teraz zamierzała robić to, czego chciała i to na co było ją stać, by nie prosić nikogo więcej o nic.
Ucieszyła się, że opuścił gardę. Takiego Setha kochała, który potrafił się przyznać do błędu, który nie okazywał swojej wyższości, który po prostu z nią był. Nie potrafiłaby go skrzywdzić, ale musiał trochę poczekać, by się o tym przekonać. Że nigdy, przenigdy nie chciała go skrzywdzić i że robiła to tak właściwie dla nich. By on również mógł robić to, co chciał. – Skoro nie widzisz to dobrze. To znaczy, że nadal mnie kochasz – wyszczerzyła się, bo po prostu nie potrafiła teraz zachować powagi. Utwierdził ją w tym jeszcze bardziej, kiedy ją pocałował. Nie zamierzała przed nim uciekać i pewnie to ona pocałowałaby go pierwsza, gdyby tego nie zrobił. Nie zdawała sobie sprawy jak bardzo jej tego brakowało, jak bardzo pragnęła jego obecności w swoim życiu. Ale również jego dotyku, jego ust na jej ustach. To sprawiło, że w jej głowie przełączył się jakiś pstryczek, a zabawa się skończyła. I już przestało być tak niewinnie, bo Heidi wyciągnęła dłonie, by rozpiąć guziki jego koszuli. Palce szalenie jej drżały, ale wypuszczenie go w tym momencie z mieszkania nie wchodziło w rachubę. Była gotowa zablokować drzwi, kusić go jeszcze bardziej (choć wiedziała, że wcale nie była w tym dobra). Zatrzymała się na moment, by na niego spojrzeć. – Chodzi o coś zupełnie innego, nie dam ci odejść, Seth – szepnęła. Zdjęła koszulę z jego ramion i ponownie stanęła na palcach by go pocałować.

Seth Reyner
bogacz/właściciel — LORNE BAY GYM
32 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain

[akapit]

Heidi zrobiła coś czego Seth nigdy nie potrafił, a więc postawiła się na tyle mocno i stanowczo, że pewnie nikt w obrębie rodzinki Reyner się tego do końca nie spodziewał. Ale przynajmniej zrobiła coś czego sam Seth nigdy nie zrobił, chyba bojąc się o wydziczenie z majątku czy inne takie sankcje, jakie mogłyby na niego wpaść w momencie sprzeciwu. Ale to jego wyłącznie wina, uzależniając się od rodziców pieniędzy nie znał życia i wszystkiego po za tym, stąd takie a nie inne akcje. Niestety bał się zakręcenia korka z forsą i stąd pewne decyzje, nie do końca przemyślanie i nie do końca "jego". To samo w sobie odbijało się na jego byłej żonce, co pewnie zmusiło ją poniekąd do takich a nie innych kroków. Odcięła się i przynajmniej zrobiła, ale niesmak i tak wciąż się będzie ciągnąć bo zawsze ktoś powie iż kierowała się jedynie pieniędzmi a nie innymi wartościami. W teorii decyzją o rozwodzie poniekąd na nowo zasiała taki ferment a i pewnie nieco straciła w oczach państwa Reyner, ale to chyba też nie było istotne. Zaczynały żyć tak jak chciała, w końcu tak to wszystko wybrała, co tu dużej kombinować. On chciał aby była szczęśliwa tak czy inaczej, bo ta złość czy inne humory - to nic i tak by nie dało, jeśli uczucie wygasło czy inne takie. Nie zgadną by, że to dla nich tak zwany nowy start i nowe otwarcie, w końcu idąc do niej w głowie miał to ostatnie pudło, nic więcej dosłownie.

[akapit]

Na miejscu jednak wszystko obróciło się kilkadziesiąt stopni, w sposób poniekąd zaskakujący ale z jednej strony warty wszystkiego. On myślał iż uda mu się zachować poker face, że jakoś to przełknie, szybko zabierze swoje rzeczy i będzie w sumie po fakcie. A tu proszę, nie dość że nic takiego nie miało miejsce, to jeszcze Debbusy zaczęła to rozgrywkę znacznie lepiej niż on - przynajmniej pewna była co chce i co planuje.
Nie powinno mu jednak przeszkadzać to jaki obraz nabierało to ich spotkanie, że poniekąd burza która mogła zostać wzniecona - szybko przygasła zduszona w zarodku. Zgasiła się każdym kolejnym słowem, nie dając żadnych argumentów, przez co finalnie wygrała. Poddał się prawdzie, którą sama wygłosiła a z którą nie zamierzał walczyć bo i po co? Potwierdziła to co dokładnie czuł, a chyba w dalszej akcji i pocałunków, wszystko zostało udowodnione bez zbędnych słów. Kochał ją jak szalony. To był więcej niż pewne. I wcale nie potrzebował jako zapalnika jej ciała w pełnej okazałości, to był jedynie miły dodatek - coś co rozpaliło zmysły i powodowały iż pewne założenia i granice pękły w jednej chwili. Bliskość, jej zapach i kolejny kontakt z jej ustami, które znał na pamięć dobrze, tak jak i każdą rysę jej talii, brzucha - po których ją dotykał podczas tego zbliżenia. Poddał się też jej dłonią, ułatwiając jej pozbycie się materiału koszuli, którą miał na sobie, a która w trakcie tego szału nie była im do czego potrzebna. Jej słowa kolejne rozgrzały go jeszcze bardziej, przez co finalnie wszelkie mury, która próbował stawiać - runęły w przeciągu kilku sekund.

[akapit]

Pocałunek za pocałunkiem, poskutkował iż finalnie wylądowała na jego rękach, co ostatecznie doprowadziło iż zajął się odnalezieniem drogi wprost do jej sypialni, w dosyć dużym chaosie, ale to nie było finalnie ważne. Wylądowali w łóżku, jak po prostu normalni i spragnieni sobą ludzie, bez kalkulacji i żalu iż nie powinni. To że nie byli małżeństwem nie oznaczało w tamtej chwili dosłownie nic, nie chciała aby odszedł, więc to znaczyło więcej niż status, majątek czy wszystko inne. Świat się zatrzymał a oni dobrze wiedzieli czego chcą i potrzebują - po prostu siebie. Skończyło się to zbliżeniem, którego oboje potrzebowali i za którym tęsknili. Sam Seth po wszystkim normował swój oddech, badając palcami rysy jej ciała, brzucha i odkrytego aktualnie uda, a uśmiech sam wyraźnie zarysowywał się na jego ustach, bo pewne zabawne zdanie cisnęło mu się na usta. Nie hamował się więc i wyrzucił: - To jak, dostanę w końcu te swoje pudełko?- zgrywał się bo jego wybuch śmiechu w następnej kolejności tylko to jeszcze bardziej podkreślił. Nie potrafił jednak sobie tego odmówić w tamtej chwili, chociażby dla powrotu do tego o co w tym całym spotkaniu chodziło. Ale też może uważał iż to czas na jakąś rozmowę na poważnie, określenie tego co się wydarzyło w jakiś sposób. Rzecz jasna nie chciał usłyszeć, że to był błąd czy poderwanie i złapanie chwili przez Heidi. W końcu wszystkiego mógł się spodziewać po tej kobiecie, nawet największych szaleństw o czym się przekonał gdy sama to wszystko zaczęła, ściągając jego głupią koszulkę. Mimo wszystko nie odsuwał się od niej, wręcz przeciwnie korzystał z tego przyjemnego momentu gdy na powrót było przez chwilę tak jak dawniej. Przede wszystkim razem w miłosnym uścisku - odpoczywając po niemałym wysiłku i rozmawiając tak po prostu. Wyjątkiem stanowił fakt iż mieli sporo do przegadania, pasowało nakreślić w końcu jasno co dalej i jak to teraz będzie wyglądać..

heidi debussy
sumienny żółwik
nick
brak multikont
pediatra — szpital w cairns
30 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
It's gonna take a lot to drag me away from you. There's nothing that a hundred men or more could ever do.
Może od tej pory mieli ją znienawidzić, ale pomimo całej wdzięczności, którą kiedyś do nich czuła, teraz było jej wszystko jedno. Teraz chciała zadbać wyłącznie o siebie i swoje zdrowie psychiczne, a później dopiero o innych. Wyjątkiem była matka i jej nowotwór. Kobieta była jedyną osobą, o którą Heidi dbała bardziej niż o siebie. I ona również była przyczyną, dla której Heidi zgadzała się na to wszystko. Bo przeżyła w swoim życiu tak wiele złych chwil, zaniedbywała siebie tak bardzo, że teraz nadszedł czas, żeby ktoś zajął się nią, a bez studiów Heidi nie mogłaby tego zrobić. Teraz, po tylu latach ciężkiej pracy, mogła zapewnić mamie opiekę medyczną, wynająć niewielkie, ale przynajmniej własne mieszkanie i sprawić, by w końcu poczuła się lepiej. To były jej obecne priorytety. Na szczęście, jej mama nie była problematyczną kobietą, wręcz przeciwnie, zawsze traktowały się bardziej przyjacielsko niż z przeciętnymi matkami. Mama nie ograniczała Heidi i przez całe życie próbowała zrobić wszystko , żeby córka miała jak najlepiej. Nie zmuszała jej również do niczego. Heidi była jaj wdzięczna za całe udzielone wsparcie.
Akurat tego Heidi zupełnie nie planowała. Sądziła, że po prostu poudaje, że tego pudełka nie ma, a później oznajmi byłemu mężowi, że jednak mu je odwiezie, kiedy rzuci jej się w oczy. Nie sądziła, że ich sprawy potoczą się w ten sposób, ale to był znak, że było naprawdę dobrze, a uczucia, które między nimi były, nigdy nie wygasły. To naprawdę podnosiło Debussy na duchu. Kiedy ją pocałował, wiedziała, że to tak się nie skończy, ale i tak poczuła dreszcz podekscytowania, kiedy wziął ją na ręce i zaniósł do jej sypialni. Było wspaniale, może nawet lepiej niż zwykle, bo kierowali się głównie wzajemną miłością, tęsknotą i radością, że ponownie mogą skorzystać z tej chwili.
Po wszystkim, Heidi leżał z głową na klatce piersiowej Setha, chwytając łapczywie powietrze. Trudno było zapomnieć jak wspaniały był w takich sytuacjach, ale mimo wszystko poczuła miłe zaskoczenie. Potrafił najmniejszym dotykiem rozpalić w niej tak silny ogień, że czuła się jak zupełnie spalona maleńka zapałeczka. – Wiesz, nie wiem czy je znajdę, będziesz musiał przyjść jeszcze raz – zażartowała. Wodziła palcami po jego skórze, czasami zostawiając w tym samym miejscu drobny pocałunek. To zabawne, jakie przedrostek eks wyzwolił w niej uczucia. – Zostaniesz? – zapytała, a raczej poprosiła. – Możemy zjeść razem kolację albo po prostu tutaj poleżeć albo… zrobić coś jeszcze innego – zaproponowała, podnosząc się, by spojrzeć na niego wymownie. By pokazać mu na co miała ochotę, obróciła się, by wylądować na nim i jeszcze raz pocałować jego usta. Jeśli mogła, zamierzała z tego korzystać tak bardzo, jak było to możliwe

Seth Reyner
ODPOWIEDZ