about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain
1.
[akapit]
W teorii nie potrzebował tego ciemnego t-shirtu i paru innych dupereli, ale jakaś dziwna chęć spotkania czy zajrzenia do byłej żony, poprowadziła go aż pod wskazany adres. Co jak co ale w głębi duszy chodź ciężko było się przyznać samemu sobie, wciąż darzył ją szczerym i prawdziwym uczuciem, takim które nie było oblane żadnymi pieniędzmi, przyzwyczajeniem czy nakazem ze strony rodziców. Pokochał tą dziewczynę tak bardzo iż sam się nie spodziewał jak trudne będą pierwsze chwile, dni w życiu po tym związku. I chodź rozstali się w zgodzie bez przekrzykiwania się czyja to wina to on jednak miał do niej ten żal, może ukryty ale jednak..
[akapit]
heidi debussy
about
It's gonna take a lot to drag me away from you. There's nothing that a hundred men or more could ever do.
- II
Seth Reyner
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain
[akapit]
[akapit]
[akapit]
- Przyszedłem po moje rzeczy. - odparł beznamiętnie po upływie paru chwil, próbując wyjść na obojętnego, może też obrażonego? Nie ważne, chodziło aby oddać to iż wcale nie rozpacza po niej i ma to wszystko gdzieś, a jedyne o co tu chodzi to tylko ten pieprzony karton. Ostatecznie zapadła pewnie dosyć niezręczna cisza, a sam Seth nie wiedział czego się może spodziewać czy tego iż wystawi mu te rzeczy za próg czy może wpuści łaskawie do środka. Nie miał bowiem pojęcia co do końca siedziało w jej głowie ostatnimi czasy, o czym myślała i jakie miała spojrzenia na ich. Czekał więc grzecznie na jej decyzję, jaka kol wiek by ona nie była.
heidi debussy
about
It's gonna take a lot to drag me away from you. There's nothing that a hundred men or more could ever do.
Rozumiała jego wątpliwości i to, że rzeczywiście mogła wyjść na nieuczciwą. Ale gdyby rzeczywiście tak było, rozwiodłaby się z nim zaraz po studiach. Przecież przed ich małżeństwem byli przyjaciółmi, naprawdę byli sobie bliscy i Heidi była pewna, że to się może udać, że mogą być razem szczęśliwi. To, że ostatecznie nie wyszło było jej winą, wiedziała to, ale nie potrafiła się zmusić do tego, by tkwić w tym małżeństwie. Nie potrafiła okłamywać go, że jest szczęśliwa. Nie była. Nie dlatego, że absolutnie nic dla niej nie znaczył, tylko dlatego, że nie podjęła żadnej decyzji w swoim życiu samodzielnie. Dlatego tak bardzo kochała medycynę, bo był to wyłącznie jej wybór, jej marzenie, które udało jej się spełnić, ale naprawdę tragicznym, w skutkach, kosztem. Tragicznym, bo Heidi nie sądziła, że kiedy sąd ogłosi, że nie jest już partnerką Setha Reynera, pożałuje tego z całą mocą. Ale może właśnie tak miało być, może to wszystko musiało się wydarzyć, żeby Heidi w końcu zrozumiała, że to jego chce. Wiedziała, że musi zawalczyć, ale nie miała pojęcia jak. Była wariatką i zdawała sobie sprawę, że postronny obserwator właśnie w ten sposób może ją ocenić. Ale lubiła to w sobie, to, że działała, zamiast oczekiwać, że cokolwiek wydarzy się samo. Nawet, jeśli to głupie i szalone, chciała zrobić wszystko, by Seth zrozumiał, że Heidi żałuje ich rozstania. Nie rozpadu małżeństwa, rozstania. Rozwód był czymś, co ją oczyściło i dało jej poczucie, że zaczyna panować nad swoim życiem.
Nie mogła się nie uśmiechnąć na jego widok. Tak bardzo za nim tęskniła, a teraz czuła, że jakiś solidny kamień spada z jej serca. Być może to było ich ostatnie spotkanie, więc nie mogła tego zmarnować. Nie mogła dać mu tych pudeł i kazać zniknąć. Wydawało jej się, że na kilka chwil zastygła w pozycji z uniesionymi rękami, dlatego koszulka pokazywała znacznie więcej niż powinna. Opuściła ręcznik, którym wycierała włosy. Nie zawstydziła się, w końcu przez ponad siedem lat był jej mężem. – Jasne, wejdź – powiedziała, odwracając się w kierunku mieszkania. Schowała ten pieprzony karton pod łóżkiem. Przez parę chwil zamierzała udawać, że zupełnie zapomniała, gdzie go wpakowała. – Gdzieś tutaj był – zerknęła do szafy w przedpokoju. – Muszę poszukać tych rzeczy, bo gdzieś je wrzuciłam – zachowywała się zupełnie niewinnie, jakby to, co właśnie uskuteczniała nie było całkowicie niepoważne. Ryzykowała, bo przecież Seth mógł chcieć wyjść w każdej chwili i wpaść po rzeczy, kiedy będą już przygotowane albo chcieć, by podrzuciła je na siłownię. Wszystko jedno. Zamierzała skorzystać ze wszystkich sposobów, żeby go zatrzymać. – Może się czegoś napijesz? – zapytała, kierując się do kuchni.
Seth Reyner
Nie mogła się nie uśmiechnąć na jego widok. Tak bardzo za nim tęskniła, a teraz czuła, że jakiś solidny kamień spada z jej serca. Być może to było ich ostatnie spotkanie, więc nie mogła tego zmarnować. Nie mogła dać mu tych pudeł i kazać zniknąć. Wydawało jej się, że na kilka chwil zastygła w pozycji z uniesionymi rękami, dlatego koszulka pokazywała znacznie więcej niż powinna. Opuściła ręcznik, którym wycierała włosy. Nie zawstydziła się, w końcu przez ponad siedem lat był jej mężem. – Jasne, wejdź – powiedziała, odwracając się w kierunku mieszkania. Schowała ten pieprzony karton pod łóżkiem. Przez parę chwil zamierzała udawać, że zupełnie zapomniała, gdzie go wpakowała. – Gdzieś tutaj był – zerknęła do szafy w przedpokoju. – Muszę poszukać tych rzeczy, bo gdzieś je wrzuciłam – zachowywała się zupełnie niewinnie, jakby to, co właśnie uskuteczniała nie było całkowicie niepoważne. Ryzykowała, bo przecież Seth mógł chcieć wyjść w każdej chwili i wpaść po rzeczy, kiedy będą już przygotowane albo chcieć, by podrzuciła je na siłownię. Wszystko jedno. Zamierzała skorzystać ze wszystkich sposobów, żeby go zatrzymać. – Może się czegoś napijesz? – zapytała, kierując się do kuchni.
Seth Reyner
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain
[akapit]
[akapit]
Ktoś z boku pomyślałby iż Heidi wita go jak zwykle, gdy do niej przychodził na samym początku znajomości, z ciepłym uśmiechem i otwartymi wręcz ramionami. Nie wstydziła się tej małej nagości, bo znali się jak mało kto, a i kontakt fizyczny nie był im obcy. Co więc było inne? Na pewno sytuacja. Przychodził tutaj po rzeczy i tyle miało z tego spotkania wyjść, a skoro to ona była całym motorem napędowym tego co się zadziało między nimi, myślał iż wepchnie mu te kartony prosto w wyciągnięte ręce. Tak się jednak nie stało, przez co miał mały mętlik w głowie, jak zwykle z jej powodu. Na prawdę chyba nie znał jej wciąż do końca, nie umiał jej zrozumieć i tej głupoty małej, która tkwiła w jej głowie. Co chciała osiągnąć, po co to wszystko.. Takie myśli napływały do jego głowy, gdy lekkomyślnie wtargnął na jej teren, przekraczając próg i słysząc zamykające się za sobą drzwi. Póki co, nie było co liczyć na krótkie show.
- Wrzuciłaś? Dobrze, że nie wyrzuciłaś.. - sarkazm bił od niego na kilometr ale to chyba nic dziwnego. Powoli zaczął się irytować tym wszystkim, bo skoro chciała rozwodu to w teorii powinna chcieć mieć spokój i od niego i tak dalej. A tu proszę, nawet oferowała mu coś do picia podczas szukania pudła, którego w teorii powinna się pozbyć jak najszybciej skoro tak. - Nie wiem czy chce coś pić, w końcu przyszedłem tutaj w określonym celu. A więc, to jakaś gra czy może teatr, jakąś rolę masz tutaj do odegrania? Druga część tej opery mydlanej na kółkach? - bił z niego względny spokój ale wsunięcie dłoni do kieszeni, wskazywało na to iż niewiele już z tego może zostać w jednej chwili. Chciał ukryć to jakie emocje nim targają, stawiając na względny luz i obojętność, ale czy to też było dobre? Sam nie wiedział czy zaraz w jedną chwilę z tego spotkania nie wyniknie burza z piorunami, bo wszyscy wiemy jaka bywa cierpliwość - krucha i cienka jak kartka papieru.
heidi debussy
about
It's gonna take a lot to drag me away from you. There's nothing that a hundred men or more could ever do.
Czy Seth w ogóle próbował ją zatrzymać? Czy zrobił cokolwiek, żeby zmienić jej decyzję? Czy w ogóle zastanawiał się nad tym czego on chce? Czy za każdym razem pozwalał wszystkim dookoła sobą rządzić? Najpierw rodzice mówili mu, co powinien zrobić, a on ich słuchał, a później Heidi. Powinien sam w końcu podjąć jakąś męską decyzję, tupnąć nogą i robić to, na co miał ochotę. Jego rodzice tak bardzo zawładnęli ich życiami, że dopiero po siedmiu latach Heidi zdecydowała się zrobić coś po swojemu. Nawet, jeśli skutki były beznadziejne, to trudno. Wszystko da się jakoś naprawić. Musieli tylko chcieć.
Bo Heidi witała go jak zwykle. Seth nie wiedział, co się dzieje, dlatego to wszystko wydawało mu się dziwne i podejrzane, ale Heidi chciała powrotu do tego, co było. Albo nie, może rzeczywiście nie chciała? Bo to, co kiedyś mieli wydawało jej się sztuczne. Owszem, ich związek nie opierał się wyłącznie na rozmowach, ale również na fizycznej przyjemności i to nie było sztuczne, ba, było tak prawdziwe jak mogło to być możliwe, ale dla Heidi tamte chwile były wyłącznie fizyczne. Teraz chciała, żeby było w tym więcej prawdziwych uczuć. Takich, nad którymi mogła zapanować. Bo teraz wiedziała, czego chce. Chciała kochać Setha całą sobą i pragnęła, by on kochał ją równie mocno. A wiedziała, że kiedyś kochał i teraz musiała to z niego wydobyć, a jak miałaby to zrobić, wręczając mu kartony i każąc wyjść? Przecież to było niemożliwe.
- Nie, nie wyrzuciłam. Gdybym je wyrzuciła, to nie byłoby cię tutaj – odpowiedziała. Po prostu nie zadzwoniłaby do niego. Dałaby sobie z tym wszystkim spokój. Trzymała ten karton wyłącznie dlatego, żeby mieć pretekst do spotkania z nim, ale zauważyła, że przybrał tę swoją pozę, której zdecydowanie nie lubiła. – Nie zgrywaj dupka, dobrze? Nie wychodzi ci to – skomentowała. Słaby był to komplement i zdawała sobie z niego sprawę, ale Seth zasłużył sobie na to. Byli dorośli i skoro zgodził się podpisać papiery rozwodowe, to nie miał prawa jej czegokolwiek zarzucać. Ba, skoro byli dorośli, powinni umieć zachowywać się jak dorośli i mieć do siebie jakieś minimum szacunku. Nie musieli rzucać w siebie oskarżeniami, wytykać sobie palcem błędów, bo to nie miało już teraz żadnego znaczenia. Naprawdę nie miało. – Możesz spokojnie usiąść, a ja znajdę to pudło i ci je dam. A jeśli nie, to możesz już iść, a ja dostarczę ci twoje rzeczy na siłownię – powiedziała spokojnie. Nie, Heidi nigdy nie uchodziła za zrównoważoną, nawet jeśli mogłoby się tak przez chwilę wydawać. A dowodem na to było to, że podeszła do niego naprawdę blisko i chwyciła spód koszulki, którą miała na sobie. A pod nią zupełnie, absolutnie nic. – A tę koszulkę chcesz odzyskać dokładnie w tym momencie? – zapytała skromnie. Bardzo dobrze się przy tym bawiła. Kusiła go, zachowywała się jak wariatka, ale potrzebowała dowodu, że nadal nie jest mu obojętna. Bo jeśli rzeczywiście nie była, to mogła zacząć działać.
Seth Reyner
Bo Heidi witała go jak zwykle. Seth nie wiedział, co się dzieje, dlatego to wszystko wydawało mu się dziwne i podejrzane, ale Heidi chciała powrotu do tego, co było. Albo nie, może rzeczywiście nie chciała? Bo to, co kiedyś mieli wydawało jej się sztuczne. Owszem, ich związek nie opierał się wyłącznie na rozmowach, ale również na fizycznej przyjemności i to nie było sztuczne, ba, było tak prawdziwe jak mogło to być możliwe, ale dla Heidi tamte chwile były wyłącznie fizyczne. Teraz chciała, żeby było w tym więcej prawdziwych uczuć. Takich, nad którymi mogła zapanować. Bo teraz wiedziała, czego chce. Chciała kochać Setha całą sobą i pragnęła, by on kochał ją równie mocno. A wiedziała, że kiedyś kochał i teraz musiała to z niego wydobyć, a jak miałaby to zrobić, wręczając mu kartony i każąc wyjść? Przecież to było niemożliwe.
- Nie, nie wyrzuciłam. Gdybym je wyrzuciła, to nie byłoby cię tutaj – odpowiedziała. Po prostu nie zadzwoniłaby do niego. Dałaby sobie z tym wszystkim spokój. Trzymała ten karton wyłącznie dlatego, żeby mieć pretekst do spotkania z nim, ale zauważyła, że przybrał tę swoją pozę, której zdecydowanie nie lubiła. – Nie zgrywaj dupka, dobrze? Nie wychodzi ci to – skomentowała. Słaby był to komplement i zdawała sobie z niego sprawę, ale Seth zasłużył sobie na to. Byli dorośli i skoro zgodził się podpisać papiery rozwodowe, to nie miał prawa jej czegokolwiek zarzucać. Ba, skoro byli dorośli, powinni umieć zachowywać się jak dorośli i mieć do siebie jakieś minimum szacunku. Nie musieli rzucać w siebie oskarżeniami, wytykać sobie palcem błędów, bo to nie miało już teraz żadnego znaczenia. Naprawdę nie miało. – Możesz spokojnie usiąść, a ja znajdę to pudło i ci je dam. A jeśli nie, to możesz już iść, a ja dostarczę ci twoje rzeczy na siłownię – powiedziała spokojnie. Nie, Heidi nigdy nie uchodziła za zrównoważoną, nawet jeśli mogłoby się tak przez chwilę wydawać. A dowodem na to było to, że podeszła do niego naprawdę blisko i chwyciła spód koszulki, którą miała na sobie. A pod nią zupełnie, absolutnie nic. – A tę koszulkę chcesz odzyskać dokładnie w tym momencie? – zapytała skromnie. Bardzo dobrze się przy tym bawiła. Kusiła go, zachowywała się jak wariatka, ale potrzebowała dowodu, że nadal nie jest mu obojętna. Bo jeśli rzeczywiście nie była, to mogła zacząć działać.
Seth Reyner
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain
[akapit]
Jeśli na prawdę by im na sobie zależało, a uczucie było realne - to prędzej czy później na nową mieliby odnaleźć tą drogę do siebie, do wspólnej całości, która do tej pory tworzyli.
[akapit]
- Fakt. - stwierdził gdy mu odpowiedziała właśnie w ten sposób, to było dobre wytłumaczenie. Ale i tak Seth różne mógł mieć myśli, że to kolejna gierka z jej strony albo pułapka czy inne takie. A może wcale nie zamierzała mu nic oddać bo sobie śmiało używała tych rzeczy, jak tej koszulki którą miał akurat na sobie.
A jego pozycja i podejście, rzeczywiście miało być takie jak właśnie powiedziała i cóż, łatwo dał się rozgryźć ale to i tak nie poskutkowało zmianą nastawienia, co najwyżej wzruszył ramionami, rozglądając się po pomieszczeniu w jej lokum, być może było nowe albo jemu nieznajome bo poniekąd mieszkali dotąd razem w czymś wspólnym, pewnie tak było.. - Ja dupkiem? Skąd pomysł, że próbuje grać, żaden ze mnie aktor w końcu. - odrzucił w jej stronę z rozbawieniem, bo jednak to jakoś go teraz rozwalało od środka. Z jednej strony była to dziwna atmosfera i sytuacja, a z drugiej bardzo śmieszna bo każde chciało coś drugiemu udowodnić na swój sposób. - Nigdzie aż tak mi się nie spieszy, a po za tym po co mam Ci robić problem, szukać okazji do kolejnego spotkania, które może Ci nie odpowiadać. - trochę ją badał też pod tym kątem, czy byłaby skłonna do kolejnej konfrontacji, ale czy też ona nie robiła poniekąd tego samego? Sama propozycja była jawnym tego dowodem bo przecież dobrze wiedziała ile czasu Seth poświęca swojej siłowni.
[akapit]
- Dobrze myślałem, że to moja koszulka. - rzucił, przyglądając się jej badawczo, a może to był swego rodzaju pojedynek, na to kto pęknie? Albo raczej czy brunetka będzie skłonna serio ściągnąć z siebie jedyny poważny ciuch, a potem nim w niego rzucić tak bez pardonu i mrugnięcia okiem. Reyner był strasznie tego ciekawy, a że odległość między nimi jeszcze bardziej się zmniejszyła, to ta jego odpowiedz była jasna.
- Możesz mi ją oddać. - odpowiedział spokojnym tonem, pewnie bijąc się z myślami czy jej nie pomóc w jej ściągnięciu, ostatecznie jednak jego ręce nadal pozostawały w kieszeni - więc co złego to nie on..
heidi debussy
about
It's gonna take a lot to drag me away from you. There's nothing that a hundred men or more could ever do.
Nie wiedziała, czy te ostatnie lata były zmarnowane. Nie umiała teraz tego określić, bo przecież ten czas nie był generalnie zły, wyłącznie dlatego, że ktoś zdecydował za nią. Mieli całą masę chwil i wspomnień, które świadomie określiłaby jako piękne. Nawet ich codzienność była dobra, przyjemna. Lubiła budzić się w jego ramionach, zaskakiwać go kolacją czy swoim kusym strojem. Uwielbiała dostawać od niego kwiaty i rzucać w niego jajkami, kiedy się na nią złościł. Może nie powtarzała mu zbyt często, że go kocha, ale nigdy nie prosił jej, by cokolwiek w sobie zmieniała. Akceptował ją. Pozwalał jej być taką, jaką chciała być. Pozwalał jej rozwijać się. Dopełniali się. I mogłaby do tego wrócić, bez obrączki na palcu. Bez codziennego słuchania, że powinni w końcu postarać się o dziecko, skoro państwo Reyner ułożyli już ich życia. Nie chciała dawać im prawa do decydowania o tym, co dalej. I rozwód miał być chyba również pstryczkiem w ich nos. Mimo całej wdzięczności, którą do nich czuła, nie chciała ich więcej w swoim życiu. Teraz chciała wyłącznie Setha i zamierzała go odzyskać. A widzieć go takiego odległego było trudne do zniesienia, dlatego Heidi robiła to, co potrafiła najlepiej. Wygłupiała się, żeby jakoś zatuszyć swoje zdenerwowanie tym wszystkim. – Bo cię znam, Seth. I nigdy taki nie byłeś – odpowiedziała. Próbował grać i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Znała go jak własną kieszeń. Tak bardzo, jak on znał ją. Ale to prawda, chyba oboje chcieli coś udowodnić, a tak naprawdę to, co próbowali udowodnić nie było tym, czego rzeczywiście chcieli. Seth próbował jej udowodnić, że jej nie chce, że jest ponad tym wszystkim, ale to nie była prawda. Heidi próbowała udowodnić, że panuje nad sytuacją, choć zupełnie nie wiedziała, co robi. Chciała go tylko zmusić do jakiejś reakcji, chciała zobaczyć jakiś błysk w jego, który pokazałby jej, że nadal mu na niej zależy. Chciała zobaczyć dawnego Setha. Jej Setha, nie wyniosłego faceta, którego próbował zgrywać. – Nie traktuj wszystkiego tak czarno lub biało, Seth. Rozwód nie sprawił, że przestałam chcieć cię widywać. Sprawił coś zupełnie innego – nie dokończyła, bo nie chciała mu powiedzieć czegoś, co mogłoby ją zbyt bardzo odsłonić, pokazać mu jak bardzo krucha w środku była. Poza tym, to był idiotyczny paradoks, w który nikt normalny by nie uwierzył i Reyner pewnie też nie zrobiłby tego od razu, dlatego najpierw musiała mu udowodnić, że tak jest.
Jeśli myślał, że tego nie zrobi, to był w błędzie. Ściągnęła tę koszulkę i trzymając ją dwoma palcami wyciągnęła ją w jego kierunku. Widział ją nagą setki razy, widział ją chorą i zmęczoną, nie pomalowaną. Wkurzoną i radosną, widział ją płaczącą, w zupełnej rozsypce. Nie był człowiekiem, którego mogłaby się wstydzić. Nachyliła się, by powiedzieć mu do ucha: - Wiem, gdzie jest pudełko. Możemy pobawić się w ciepło-zimno. Co wybierasz? – zapytała. Bardzo, bardzo chciała, żeby wybrał ją.
Seth Reyner
Jeśli myślał, że tego nie zrobi, to był w błędzie. Ściągnęła tę koszulkę i trzymając ją dwoma palcami wyciągnęła ją w jego kierunku. Widział ją nagą setki razy, widział ją chorą i zmęczoną, nie pomalowaną. Wkurzoną i radosną, widział ją płaczącą, w zupełnej rozsypce. Nie był człowiekiem, którego mogłaby się wstydzić. Nachyliła się, by powiedzieć mu do ucha: - Wiem, gdzie jest pudełko. Możemy pobawić się w ciepło-zimno. Co wybierasz? – zapytała. Bardzo, bardzo chciała, żeby wybrał ją.
Seth Reyner
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain
[akapit]
[akapit]
– Znowu mnie masz, ahh. Zapomniałem jak dobrze mnie znasz. – odparł z westchnieniem, bo to na razie brunetka wygrywała tą małą wojnę w jej mieszkaniu. Nawet jeśli chciałby dalej udawać to i tak było jasne jaka jest prawda, nie potrafił być taki wobec niej. Nigdy. Chyba dopiero moment w którym mogłaby go skrzywdzić, byłby takim punktem solidnym aby sam z siebie w końcu umiał powiedzieć cos bez żalu i udawania. Po części wyprowadziła atak w postaci rozwodu, ale do tej pory nie znalazł solidnego usprawiedliwienia, dlaczego to zrobiła i czy miała kogoś na zastępstwo i inne takie.
– Tak? Ciekawe co, bo nie widzę nic dobrego z tego wynikającego. – wyznał, może lekko się podburzając ale może w teorii wolałby usłyszeć coś otwarcie prosto w twarz, a znając ją nie do końca wszystko wyjaśniła jasno i klarownie, o co tu chodzi w jej poszczególnych ruchach.
[akapit]
– Hmm.. Czy tu nadal jest mowa o tym pudełku czy może chodzi o coś innego? – zapytał na moment przed tym jak przechwycił koszulki z jej rąk, zrzucając ją gdzieś w tył za plecy. Skupił się na niej samej, będącej tak blisko w ledwie zakrywających cokolwiek majtkach, co powodował iż jego oddech nieco przyspieszył a on sam bił się z myślami nad tym co powinien a co nie. Dylematy..
Skończyły się one w momencie gdy jedna z jego dłoni wylądowała gdzieś na jej tali, tak aby ją nieco zablokować przed ucieczką gdy jego usta niebezpiecznie w międzyczasie zbliżyły się do jej ust. Cholera weźmie to pudło, w tamtej sekundzie myślał prędzej o nagiej praktycznie kobiecie, która była na wyciągniecie ręki, tu i teraz. W dupie miał to że w teorii nie ma już prawa mościć sobie jakie kol wiek do niej prawa, a już na pewno że nie powinien jej po prostu pocałować i zatrzymać w swoich ramionach. Jak nie zrobił tego wcześniej, to stało się to teraz – lepiej późno niż wcale..
heidi debussy
about
It's gonna take a lot to drag me away from you. There's nothing that a hundred men or more could ever do.
Heidi też nie czuła, by te lata były zmarnowane, ale jej matka nie kontrolowała jej tak, jak robili to rodzice Setha. Jej mama się martwiła, że nie wszystko jest tak, jak Heidi tego chce, bo doskonale ją znała i wiedziała, jak ogromny ból sprawia jej to, że musi kogoś słuchać, by spełnić swoje marzenia, na które zwyczajnie nie byłoby jej stać. Ale to również nie tak, że państwo Reyner byli chodzącym złem. Oni po prostu chcieli dla swojego syna tego, co najlepsze. Heidi nie wiedziała, dlaczego uznali, że akurat ona jest dla Setha tym, co dobre, ale schlebiało jej to. Dlatego nie potrafiła się z tego wycofać, bo ktoś po prostu traktował ją jak kogoś dla kogo warto zaryzykować. Dzięki nim ukończyła medycynę, za co była im szalenie wdzięczna i obiecała sobie, że kiedy mama wyzdrowieje, a ona odkuje się znacząco, to odda im wszystko, co do grosza. Nie chciała być uznawana za oszustkę, która wykorzystała ich rodzinę, czy ich syna. Heidi taka nie była, po prostu miała gorszy start i gdyby nie udało jej się w ten sposób, to wiedziała, że nie udałoby jej się w żaden. A przecież nie żądała dla siebie pałacu, nie żądała drogich sukienek, nie żądała niczego. Ona chciała tylko studiować, pomagać ludziom, dzieciakom. Być może w przyszłości miała pomóc jakoś ich rodzinie? Nikt nie mógł tego przewidzieć. Rozwód miał tylko sprawić, by uwolniła się od tych wpływów i zrobiła to. I teraz zamierzała robić to, czego chciała i to na co było ją stać, by nie prosić nikogo więcej o nic.
Ucieszyła się, że opuścił gardę. Takiego Setha kochała, który potrafił się przyznać do błędu, który nie okazywał swojej wyższości, który po prostu z nią był. Nie potrafiłaby go skrzywdzić, ale musiał trochę poczekać, by się o tym przekonać. Że nigdy, przenigdy nie chciała go skrzywdzić i że robiła to tak właściwie dla nich. By on również mógł robić to, co chciał. – Skoro nie widzisz to dobrze. To znaczy, że nadal mnie kochasz – wyszczerzyła się, bo po prostu nie potrafiła teraz zachować powagi. Utwierdził ją w tym jeszcze bardziej, kiedy ją pocałował. Nie zamierzała przed nim uciekać i pewnie to ona pocałowałaby go pierwsza, gdyby tego nie zrobił. Nie zdawała sobie sprawy jak bardzo jej tego brakowało, jak bardzo pragnęła jego obecności w swoim życiu. Ale również jego dotyku, jego ust na jej ustach. To sprawiło, że w jej głowie przełączył się jakiś pstryczek, a zabawa się skończyła. I już przestało być tak niewinnie, bo Heidi wyciągnęła dłonie, by rozpiąć guziki jego koszuli. Palce szalenie jej drżały, ale wypuszczenie go w tym momencie z mieszkania nie wchodziło w rachubę. Była gotowa zablokować drzwi, kusić go jeszcze bardziej (choć wiedziała, że wcale nie była w tym dobra). Zatrzymała się na moment, by na niego spojrzeć. – Chodzi o coś zupełnie innego, nie dam ci odejść, Seth – szepnęła. Zdjęła koszulę z jego ramion i ponownie stanęła na palcach by go pocałować.
Seth Reyner
Ucieszyła się, że opuścił gardę. Takiego Setha kochała, który potrafił się przyznać do błędu, który nie okazywał swojej wyższości, który po prostu z nią był. Nie potrafiłaby go skrzywdzić, ale musiał trochę poczekać, by się o tym przekonać. Że nigdy, przenigdy nie chciała go skrzywdzić i że robiła to tak właściwie dla nich. By on również mógł robić to, co chciał. – Skoro nie widzisz to dobrze. To znaczy, że nadal mnie kochasz – wyszczerzyła się, bo po prostu nie potrafiła teraz zachować powagi. Utwierdził ją w tym jeszcze bardziej, kiedy ją pocałował. Nie zamierzała przed nim uciekać i pewnie to ona pocałowałaby go pierwsza, gdyby tego nie zrobił. Nie zdawała sobie sprawy jak bardzo jej tego brakowało, jak bardzo pragnęła jego obecności w swoim życiu. Ale również jego dotyku, jego ust na jej ustach. To sprawiło, że w jej głowie przełączył się jakiś pstryczek, a zabawa się skończyła. I już przestało być tak niewinnie, bo Heidi wyciągnęła dłonie, by rozpiąć guziki jego koszuli. Palce szalenie jej drżały, ale wypuszczenie go w tym momencie z mieszkania nie wchodziło w rachubę. Była gotowa zablokować drzwi, kusić go jeszcze bardziej (choć wiedziała, że wcale nie była w tym dobra). Zatrzymała się na moment, by na niego spojrzeć. – Chodzi o coś zupełnie innego, nie dam ci odejść, Seth – szepnęła. Zdjęła koszulę z jego ramion i ponownie stanęła na palcach by go pocałować.
Seth Reyner
about
i've been looking love in you, but only thing i found was your angry and pain
[akapit]
[akapit]
Nie powinno mu jednak przeszkadzać to jaki obraz nabierało to ich spotkanie, że poniekąd burza która mogła zostać wzniecona - szybko przygasła zduszona w zarodku. Zgasiła się każdym kolejnym słowem, nie dając żadnych argumentów, przez co finalnie wygrała. Poddał się prawdzie, którą sama wygłosiła a z którą nie zamierzał walczyć bo i po co? Potwierdziła to co dokładnie czuł, a chyba w dalszej akcji i pocałunków, wszystko zostało udowodnione bez zbędnych słów. Kochał ją jak szalony. To był więcej niż pewne. I wcale nie potrzebował jako zapalnika jej ciała w pełnej okazałości, to był jedynie miły dodatek - coś co rozpaliło zmysły i powodowały iż pewne założenia i granice pękły w jednej chwili. Bliskość, jej zapach i kolejny kontakt z jej ustami, które znał na pamięć dobrze, tak jak i każdą rysę jej talii, brzucha - po których ją dotykał podczas tego zbliżenia. Poddał się też jej dłonią, ułatwiając jej pozbycie się materiału koszuli, którą miał na sobie, a która w trakcie tego szału nie była im do czego potrzebna. Jej słowa kolejne rozgrzały go jeszcze bardziej, przez co finalnie wszelkie mury, która próbował stawiać - runęły w przeciągu kilku sekund.
[akapit]
heidi debussy
about
It's gonna take a lot to drag me away from you. There's nothing that a hundred men or more could ever do.
Może od tej pory mieli ją znienawidzić, ale pomimo całej wdzięczności, którą kiedyś do nich czuła, teraz było jej wszystko jedno. Teraz chciała zadbać wyłącznie o siebie i swoje zdrowie psychiczne, a później dopiero o innych. Wyjątkiem była matka i jej nowotwór. Kobieta była jedyną osobą, o którą Heidi dbała bardziej niż o siebie. I ona również była przyczyną, dla której Heidi zgadzała się na to wszystko. Bo przeżyła w swoim życiu tak wiele złych chwil, zaniedbywała siebie tak bardzo, że teraz nadszedł czas, żeby ktoś zajął się nią, a bez studiów Heidi nie mogłaby tego zrobić. Teraz, po tylu latach ciężkiej pracy, mogła zapewnić mamie opiekę medyczną, wynająć niewielkie, ale przynajmniej własne mieszkanie i sprawić, by w końcu poczuła się lepiej. To były jej obecne priorytety. Na szczęście, jej mama nie była problematyczną kobietą, wręcz przeciwnie, zawsze traktowały się bardziej przyjacielsko niż z przeciętnymi matkami. Mama nie ograniczała Heidi i przez całe życie próbowała zrobić wszystko , żeby córka miała jak najlepiej. Nie zmuszała jej również do niczego. Heidi była jaj wdzięczna za całe udzielone wsparcie.
Akurat tego Heidi zupełnie nie planowała. Sądziła, że po prostu poudaje, że tego pudełka nie ma, a później oznajmi byłemu mężowi, że jednak mu je odwiezie, kiedy rzuci jej się w oczy. Nie sądziła, że ich sprawy potoczą się w ten sposób, ale to był znak, że było naprawdę dobrze, a uczucia, które między nimi były, nigdy nie wygasły. To naprawdę podnosiło Debussy na duchu. Kiedy ją pocałował, wiedziała, że to tak się nie skończy, ale i tak poczuła dreszcz podekscytowania, kiedy wziął ją na ręce i zaniósł do jej sypialni. Było wspaniale, może nawet lepiej niż zwykle, bo kierowali się głównie wzajemną miłością, tęsknotą i radością, że ponownie mogą skorzystać z tej chwili.
Po wszystkim, Heidi leżał z głową na klatce piersiowej Setha, chwytając łapczywie powietrze. Trudno było zapomnieć jak wspaniały był w takich sytuacjach, ale mimo wszystko poczuła miłe zaskoczenie. Potrafił najmniejszym dotykiem rozpalić w niej tak silny ogień, że czuła się jak zupełnie spalona maleńka zapałeczka. – Wiesz, nie wiem czy je znajdę, będziesz musiał przyjść jeszcze raz – zażartowała. Wodziła palcami po jego skórze, czasami zostawiając w tym samym miejscu drobny pocałunek. To zabawne, jakie przedrostek eks wyzwolił w niej uczucia. – Zostaniesz? – zapytała, a raczej poprosiła. – Możemy zjeść razem kolację albo po prostu tutaj poleżeć albo… zrobić coś jeszcze innego – zaproponowała, podnosząc się, by spojrzeć na niego wymownie. By pokazać mu na co miała ochotę, obróciła się, by wylądować na nim i jeszcze raz pocałować jego usta. Jeśli mogła, zamierzała z tego korzystać tak bardzo, jak było to możliwe
Seth Reyner
Akurat tego Heidi zupełnie nie planowała. Sądziła, że po prostu poudaje, że tego pudełka nie ma, a później oznajmi byłemu mężowi, że jednak mu je odwiezie, kiedy rzuci jej się w oczy. Nie sądziła, że ich sprawy potoczą się w ten sposób, ale to był znak, że było naprawdę dobrze, a uczucia, które między nimi były, nigdy nie wygasły. To naprawdę podnosiło Debussy na duchu. Kiedy ją pocałował, wiedziała, że to tak się nie skończy, ale i tak poczuła dreszcz podekscytowania, kiedy wziął ją na ręce i zaniósł do jej sypialni. Było wspaniale, może nawet lepiej niż zwykle, bo kierowali się głównie wzajemną miłością, tęsknotą i radością, że ponownie mogą skorzystać z tej chwili.
Po wszystkim, Heidi leżał z głową na klatce piersiowej Setha, chwytając łapczywie powietrze. Trudno było zapomnieć jak wspaniały był w takich sytuacjach, ale mimo wszystko poczuła miłe zaskoczenie. Potrafił najmniejszym dotykiem rozpalić w niej tak silny ogień, że czuła się jak zupełnie spalona maleńka zapałeczka. – Wiesz, nie wiem czy je znajdę, będziesz musiał przyjść jeszcze raz – zażartowała. Wodziła palcami po jego skórze, czasami zostawiając w tym samym miejscu drobny pocałunek. To zabawne, jakie przedrostek eks wyzwolił w niej uczucia. – Zostaniesz? – zapytała, a raczej poprosiła. – Możemy zjeść razem kolację albo po prostu tutaj poleżeć albo… zrobić coś jeszcze innego – zaproponowała, podnosząc się, by spojrzeć na niego wymownie. By pokazać mu na co miała ochotę, obróciła się, by wylądować na nim i jeszcze raz pocałować jego usta. Jeśli mogła, zamierzała z tego korzystać tak bardzo, jak było to możliwe
Seth Reyner