sekretarka — lorne bay state school
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
tutejsza dziewczyna, która zdecydowanie nie ma szczęścia do facetów; nie była z żadnym dłużej niż rok z haczykiem, próbując dowiedzieć się co z nią jest nie tak; obecnie sekretarka w miejscowej szkole, lubiąca w dalszym ciągu trochę poimprezować - zresztą, co będę opowiadać, przekonajcie się sami jaka ona jest!
Mówi się, że w latach licealnych, tym bardziej przy ostatnim roku, każdy uczeń wie co chce robić ze swoim życiem.
Jak więc to było z Carmen?
Mam nadzieję, że nikogo nie zaskoczę faktem, iż mimo posiadania naprawdę bardzo dobrych stopni, wielu wyróżnień oraz nagród z wszelakich olimpiad, nie miała pojęcia co ze sobą począć. I to nie tak, że nie miała jakichś mniejszych czy większych wyobrażeń samej siebie jako dorosła kobieta będąc jeszcze dzieckiem. W momencie wspinania się na drzewo rozmyślała o staniu się... strażakiem. Albo gdy goniła kolegę z podwórka, zastanawiała się nad zostaniem policjantką. W trakcie oglądania telewizji życzyła sobie, żeby udało jej się zostać pogodynką, a w chwili, gdy mama ponowie stworzyła zakalca, zamiast przepyszne ciasto według przepisu swojej własnej matki, obiecała iż porządnie weźmie się za gotowanie, aby stać się master chef'em.
Można powiedzieć, mimo tego całego zawirowania i wiecznego niezdecydowania, miała dobre dzieciństwo - pełne radości, szczęścia, miłości, w dodatku było ciekawe, pełne różnych przygód oraz... zadrapań, siniaków, a nawet i czterech złamań (całą winę zrzucała wtedy na swojego młodszego brata, bo nigdy przecież nie przyzna się, iż to z własnej winy doprowadziła do założenia gipsu na potrzebującą kończynę).
I właśnie to niestety w liceum przeżywała ten najcięższy okres, bo musiała decydować o sobie – o swojej przyszłości, choć zawsze wolała żyć teraźniejszością, żyć realnie. Z braku laku, a raczej chęci poznania świata, wybrała się na jakiekolwiek studia, finalnie wybierając pedagogikę. Jak się potem dowiedziała, wszyscy Ci, co nie mieli pojęcia co ze sobą zrobić, wybierali się na właśnie ten kierunek. Jej to jakoś zbytnio nie przeszkadzało. I choć nie wiązała swojej pracy zawodowej z nauczaniem młodszych oraz ich rozwijania, tak przynajmniej miała okazję przedłużyć sobie dzieciństwo. Bawiła się, imprezowała, wysypiała się w weekendy, gdy wiedziała iż może sobie na to akurat w danym momencie pozwolić. Mieszkała w dalszym ciągu z rodzicami, nie decydując się na wyprowadzenie na własne - może to i lenistwo z jej strony, ale serio? Macie zamiar ją za to krytykować?
Ojciec – Brytyjczyk z wciąż mocno charakterystycznym akcentem – mimo twardego charakteru nie widział i nie robił z tego większego problemu, bo to... jego oczko w głowie. Matka natomiast podchodziła do tego nieco inaczej od męża, próbując jakoś Carmen przekonać do podjęcia się dodatkowej pracy czy cokolwiek, jednakże rozumiała, iż okres studencki był czymś ważnym w życiu każdego człowieka, także nie robiła tego w bardzo natarczywy sposób, dając jej żyć tak, jak tego chciała.. W sumie podczas tego czasu jej rodzice się poznali, gdy Pan Eldridge otrzymał pozwolenie na wymianę do Stanów Zjednoczonych, będąc przydzielonym do uczelni w Lorne Bay, do której również uczęszczała ówczesna Panna Clifford. Przypadki, jak to zawsze powtarzali rodziciele, się nie zdarzają, czym zawsze tłumaczą ich spotkanie, zapoznanie i późniejsze zakochanie, które doprowadziło do zaślubin. Domyśleć się jedynie można jak potem wyglądało ich życie. Doczekali się pierwszej córki, by potem zafundować sobie młodszego syna. Tego właśnie życzyli jej – Carmen, wiecznej pannie, która po dziś dzień nikogo nie przedstawiła rodzicom, nawet jeśli miała parę związków na swoim koncie. Nie widziała w tym niczego strasznego, bo przecież jej się nie spieszyło, aby tak szybko formalizować swoje związki. Może to właśnie jest klucz ku rozwiązaniu, dlaczego jej nie wychodziło z facetami?
Zakończenie edukacji na zdobyciu wyższego wykształcenia oznaczało jedno - odnalezienie pracy zarobkowej. Prawdę mówiąc – wciąż nie miała planu na siebie, pomysłu. Ba, w akcie desperacji złożyła papiery do tutejszej szkoły, w której to sama się uczyła, by mieć ewentualną ewentualność, w sytuacji, jakby jednak nie znalazło się nic innego.
W trakcie wysyłania swoich CV udało jej się dostać parę możliwości na odbycie kilku rozmów kwalifikacyjnych, ostatecznie decydując się na to, co zostało wytypowane właśnie jako akt desperacji - czyli zatrudniając się jako sekretarka w Lorne Bay State School. Tak też jej jakoś to wszystko idzie i płynie - powoli, do przodu, nie szalejąc i nie wychylając się.

» Dzięki rodzicom - co chyba nie jest zaskakujące - udało jej się wykupić całkiem niedawno apartament, do którego wciąż się wprowadza
» Mimo nieco znienawidzonego wyboru, przybywała na zajęcia pilnie i sumiennie, będąc na nie za każdym razem przygotowana niczym do wielkiego testu na koniec roku, co po dziś dzień w sumie praktykuje - praca sekretarki nie jest mocno zobowiązująca, a i tak stara się bardziej, niż musi
» Filmoznawcą to ona nie jest, ale uwielbia świat kinematografii i stara się obejrzeć wszystkie filmy, które podobają jej się z opisu lub zostały polecone przez znajomych
» Mogłaby nic nie jeść przez cały dzień - ale przynajmniej dwa kubki kawy musi wypić każdego dnia
» W ramach relaksu lubi sobie grywać w gry komputerowe, wszelakiej maści
» Jest za Pan brat z coraz to szybkiej wychodzącą technologią na rynek
» Przepięknie śpiewa, choć nie lubi się tym chwalić i popisywać swymi umiejętnościami
» Gra także na gitarze, zarówno jak na skrzypcach
» Jak już tak całkowicie i ostatecznie ogarnie sprawy mieszkaniowe, gdyż stosunkowo niedawno przeniosła się z poprzedniego mieszkania, będzie chciała adoptować lub kupić od dobrego hodowcy kota bądź psa
» Uwielbia wszelakiego typu swetry, sweterki, a także kapcie i koce - w sumie wszystko to, co jest miękkie i przyjemne w dotyku, co można na siebie nałożyć, by mogła czuć bez przerwy aksamitną jakość
» Jest dalekowidzem - w domu chodzi w okularach, których nie za bardzo lubi
» Może nie wygląda na taką, lecz uwielbia kebab na frytkach bądź w pełnej ilości gofry z bitą śmietaną; ogólnie jest strasznie łasa na słodycze

carmen eldridge
09/12/1992
Lorne Bay
sekretarka
Lorne Bay State School
opal moonlane
panna | heteroseksualna
Środek transportu
Samochód - to podstawa, bo bez niego Carmen jest jak bez ręki; niekiedy rower, czasem i nawet rolki, ale te obydwie formy przemieszczania się traktuje jako forma rekreacyjna niźli użytkowa.

Związek ze społecznością Aborygenów
Brak.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Szkoła - miejsce pracy. Park, raz w tygodniu siłownia, kawiarnie - nie ma stale upatrzonego lokalu, bo w każdej z nich ma ulubiony napój kofeinowy. Galerie handlowe - lubi raz w tygodniu przeglądać co ciekawego znajdzie w sklepach, wychodząc z budynku przynajmniej w dwoma torbami.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Rodzinę, pracodawcę.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Wyrażam zgodę, ale z małymi zastrzeżeniami. Byłybyśmy wdzięczne za nie dokonywanie trwałych okaleczeń u Carmen oraz niesamowicie wielkich zmian w jej życiu (jak chociażby diametralna utrata pracy), brak przemocy seksualnej no i rzecz jasna - uśmiercanie.
carmen eldridge
Skyler Samuels
powitalny kokos
patsy
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany