kelnerka — once upon a tart
25 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
kelnerka w once upon a tart, choć planowała swojego czasu zostać wielką panią architekt... plany się zmieniły diametralnie, a ona próbuje żyć zwyczajnie - z dnia na dzień, nie przeszkadzając komukolwiek i nie chcąc narobić sobie żadnych kłopotów
wycinki z pamiętnika Riley Caldwell

16/09/2005
Drogi Pamiętniczku!
Dziś są moje już 9-te urodziny! I Ty właśnie stałeś się jednym z moich dzisiejszych prezentów. Dostałam tyle rzeczy... przede wszystkim od rodziców! Nie tylko Ciebie, ale i nową lalkę Barbie, rower, mnóstwo słodyczy oraz szkicownik! Z każdego się bardzo cieszę, ale z Ciebie i ze szkicownika – chyba najbardziej. Uwielbiam rysować! Więc nie zdziwię się, że i Ciebie wypełnię różnymi bazgrołami. Zresztą, jakikolwiek zeszyt wpadnie w moje ręce, tak ostatecznie kończy.
Później wybieram się z mamą i tatą do ich firmy, bo muszą załatwić parę spraw, a potem jedziemy na wycieczkę! Jeszcze nie wiem gdzie, ale się nie mogę tego doczekać.
A, właśnie! Firma rodziców! Przecież Ty Pamiętniczku nie wiesz o czym piszę... Moi rodzice są architektami i mają własne biuro architektoniczne – wiesz, rysują budynki i organizują wszystko za pomocą szkicu, co potem budują. Fajnie, co nie?! Też tak chcę! Też zostanę architektem, jak mama i tata!

27/07/2009
Czas mija nieubłaganie. Kolejne wakacje mi mijają jak z bicza strzelił. Świetnie się bawię ze swoimi przyjaciółmi bądź z rodzicami, którzy ciągle starają się zapewnić mi również rozrywkę, żebym nie czuła się pomijana, zapomniana przez to, że posiadają obowiązki związane z prosperowaniem firmy.
Przepraszam, że zamiast pisać – głównie tu rysuję różne rzeczy. Mam od tego szkicowniki, ale jakoś tutaj mi wygodniej. Mam nadzieję, że nie jesteś zły o to, Pamiętniczku!
Zapewne ciekawi Cię to, jak mi idzie szkoła... Powiem Ci, że naprawdę dobrze. Wiadomo, są czasem upadki – nie umiem się odnaleźć na biologii, chemii, a o fizyce nie wspominając – ale zaraz dodaję sobie sama skrzydeł; no dobra, nie sama – mama i tata zdecydowali się, aby wykupywać mi korepetycje z przedmiotów, jakie sprawiają mi trudność, ale czy to ważne? Najważniejsze, że dokonuję tego – poprawiając stopnie, wychodząc na koniec roku ze świadectwem, które posiada wyróżnienie.

14/04/2012
Coraz większy nacisk na nas robią, aby powoli decydować się na jakiś już konkretnie wybrany przez siebie kierunek. Tyle, że chciałabym wiele rzeczy robić! Może dziennikarstwo, bo całkiem nieźle idzie mi pisanie własnych tekstów? Albo zajmę się zawodowo baletem, na który tak z zamiłowaniem chodzę od szóstego roku życia, bowiem zafascynowałam się tym, co kiedyś widziałam w telewizji? A może coś całkowicie innego, decydując się na zapoznaniem z czymś nowym w życiu?

18/04/2012
Sporo myślałam o tym. Wrócę do mojego małego marzenia z dzieciństwa. Zostanę architektem, jak moi rodzice. Rysunek to coś, co po prostu kocham, o czym zresztą wiesz, bo ciągle tu coś bazgram – nawet jeśli jest tu coraz mniej miejsca na takie rzeczy. Zresztą, nie zliczę jak wiele razy pomagałam rodzicom w projektach, a gdzie moje pomysły okazywały się naprawdę interesujące – do tego stopnia, że potem je wprowadzali do planu.
Powiedziałam o tym rodzicom, na co się niesamowicie ucieszyli. Nie chcieli mnie naciskać, ale liczyli że pójdę tą ścieżką, by mogli to właśnie w moje ręce pewnego dnia oddać ich biuro architektoniczne – ich drugie dziecko. To sprawiło, że aż się uśmiechnęłam niepewnie, nie przypuszczając że będą mieli kiedykolwiek do mnie takie zaufanie. Nie, że byłam kłopotliwym bachorem, no ale... to jednak co innego – nie tak jak wtedy, gdy podgrzewam sobie jedzenie w kuchni czy zostawiając mnie praktycznie samą na parę dni, mając czasem kontrolne wizyty dziadków. To naprawdę... wiele. Nie jestem pewna, czy podołam, a przecież jeszcze do tego jeszcze tak wiele czasu!

21/11/2015
Studia.
Nawet nie zauważyłam jak ten czas mija, a ja już przynależę jako jedna z wielu studentek do James Cook University. Tak, dostałam się na architekturę, a chociaż dopiero co się to wszystko zaczęło – to mam milion obowiązków na głowie. Projekty, plany, kolokwia, inne formy zaliczeń... Nie spodziewałam się, że będzie tego aż tyle. Ale nie poddaję się. Zaczynam coraz lepiej się w tym wszystkim łapać!

16/09/2019
Najgorsze urodziny, jakie miałam kiedykolwiek w życiu.
Nie wiem... nie wiem czemu ja to tutaj w ogóle piszę. Po co sama się zmuszam do przypominania sobie o tym?
Och, zmoczyłam całą kartkę...
Parę dni temu… rodzice… mieli wypadek samochodowy. Nie interesuje mnie kto zawinił, ale raczej ten drugi kierowca, bo przecież tata jest taki świetny za kółkiem… znaczy to w sumie… był.
To takie trudne i okropne.
Dlaczego oni? Dlaczego to im musiało się przytrafić?
Nie potrafię odnaleźć odpowiedzi na to pytanie, niemniej zamiast dostać możliwość na skupieniu się na własnym żalu, zaczęli mnie wszyscy zasypywać zapytaniami o firmę rodziców.
Co z nią teraz? Czy przejmuję odpowiedzialność, będąc nowym właścicielem od razu?
Nie mam na to ochoty. Nie chcę tego robić. Bez rodziców przy mnie, nie będzie to takie samo… I co z tego, że skończyłam studia, mając predyspozycje do bycia architektem? Dopiero miałam zacząć praktykę zawodową taką całkiem na poważnie, a nie natychmiast wchodzić do głębokiej wody…

16/10/2019
Nie przejęłam firmy rodziców, oddając wszystko do dyspozycji osobom, które znałam i jakim mogłam zaufać - zupełnie tak, jak rodzice im ufali pod każdym względem, skoro byli przyjaciółmi rodziny. Nie chciałam pieniędzy, nie chciałam udziałów, nie chciałam czegokolwiek. Nie chcę od tych ludzi nic, nawet jeśli wiem że jest to dziedzictwo moich rodziców, którzy nie chcieliby dla mnie takiej przyszłości.
Zdecydowałam się zapracować na własne. Dlatego mieszkam sama, mimo propozycji dziadków, że będę w dalszym ciągu mieszkać w domu rodzinnym wraz z nimi. Z całym szacunkiem do nich, ale… nie. Nie byłabym w stanie dalej przebywać w tych samych czterech ścianach, mając świadomość braku obecności mamy i taty.
Zresztą, potrzebowałam się usamodzielnić, co chciałam uskutecznić jak najszybciej się da. Dałam sobie pomóc z wykupieniem mieszkania na własność, bo jednak to znacznie wygodniejsze od wynajmowania, lecz oprócz tego - żadnej innej pomocy finansowej nie przyjęłam, nawet jeśli wszyscy próbowali mnie jakoś do tego przekonać.

02/01/2021
Co ja tutaj robię? Sama nie wiem, przecież mam rocznikowo dwadzieścia pięć lat, a mało kto już pisze cokolwiek w pamiętnikach - tym bardziej takich, które trzyma od dzieciństwa. To, że w ogóle on się zachował… to jakiś cud. Niemniej posiadam z nim miłe wspomnienia, pomimo niektórych zamoczonych kartek, które w dalszym ciągu przypominają o przykrych wydarzeniach sprzed półtora roku…
Nie chcę do tego wracać.
w tym miejscu zamiast pisać w dalszym ciągu, zaczęła nieprzerwanie rysować kółko;
kartka się aż przedziurawiła, co ją natychmiast otrzeźwiło

Co się ze mną dzieje? Od miesiąca pracuje jako kelnerka, nie chcąc nie wiadomo jakich zarobków, nie wiadomo jakiej pracy. Chcę po prostu mieć za co żyć. A finanse z takiej wypłaty spokojnie na wszystko wystarczają.
Dalej nie podjęłam się zainteresowaniem pod jakimkolwiek kątem biurem architektonicznym rodziców, nawet jeśli średnio raz na dwa miesiące dostaję telefony, czy na pewno podtrzymuję tą decyzję. Nie odczuwam potrzeby, aby się tym zajmować. Chyba architektura już nigdy nie przyniesie mi takiej radości, jak jeszcze te parę lat temu.
Właśnie, Nowy Rok… Czy mam jakieś postanowienia? Niczego nie chcę sobie zakładać, chociaż dziadkowie trują mi, żebym pomyślała o sobie… pod innymi względami. Chcieliby, żebym zaczęła się z kimś spotykać, nawet jeśli ja sama nie odczuwam i takiej potrzeby. Czy w ogóle czegoś chcę? Tak szczerze powiedziawszy… nie. Zdecydowałam się całkiem oddać w ręce losu, mimo iż wiem że ten potrafi być przekorny. No ale zobaczymy, co mi przyniesie przyszłość. Może będzie dla mnie nieco bardziej łaskawy?



ciekawostki:
» uczęszczała na balet od szóstego roku życia - zrezygnowała z niego praktycznie od razu po tragicznej śmierci rodziców; nie miała czasu, siły... ochoty, ale od paru dni myśli nad powrotem, o czym nikomu nie wspomina
» może i na taką nie wygląda, ale lubi imprezować, nie szczędząc sobie alkoholu - ale nie decydując się na żadne inne używki; zapaliła tylko raz papierosa, czy może raczej pociągnęła jego bucha - drapanie sprawiło, że kasłała dopiero parę minut, stwierdzając że to niemożliwe, aby normalni ludzie mogli to palić parę razy dziennie; sami w sobie jednak palacze jej nie przeszkadzają
» jest zwolenniczką pepsi, nie lubi smaku coca-coli
» rysuje odkąd pamięta; rodzice początkowo ją tym zarażali, choć nie musieli nie wiadomo jak się przy tym starać - dali jej kartkę, ołówek oraz kredki, pokazując co można za ich pomocą zdziałać, a wtedy mała Ray... zaczęła tworzyć swoje pierwsze dzieła, które po dziś są zapewne pochowane w pudłach ulokowanych w piwnicy domu rodzinnego
» amatorsko zajmuje się wykonywaniem paznokci, ale zazwyczaj tylko sobie samej je przyozdabia, obawiając się że nawet najlepszej przyjaciółce zrobiłaby byle co i ogólnie beznadziejnie, czego by potem nie mogła przeboleć
» jada tylko pistacjowe lody
» ma uczulenie na pleśnie i roztocza, co łatwo rozpoznać - gdy jest w miejscu niesamowicie zakurzonym, zaczyna bardzo kichać, że póki nie wyjdzie z danego pomieszczenia - to ciężko jest jej przestać to robić
» pije jedynie energetyki firmy "monster"
» uwielbia wszelakiego typu swetry, sweterki, a także kapcie czy skarpetki - w sumie wszystko to, co jest miękkie i przyjemne w dotyku, co można na siebie nałożyć, by mogła czuć bez przerwy niesamowitą miękkość na swej skórze
» kolekcjonuje również kubki i... palety cieni
» ulubiona przekąska? marchewka!
» ma dziwną... manię zmieniania telefonu raz na rok, aby urządzenie było coraz to.. nowsze - no chyba, że z jakimś konkretnie telefonem się niespodziewanie bardziej zwiąże, zostawiając go przy sobie na dłuższy okres czasu
» zawsze przy sobie ma gumy do żucia - nie umie się z nimi rozstać i gdy tylko odczuwa taką potrzebę, sięga po nie i po prostu żuje, nie przejmując się nawet tym, że w danych miejscach nie wypada tego robić
» lubi prowadzić swojego instagrama, chociaż nie aspiruje do bycia influencerką czy cokolwiek takiego; zwyczajnie lubi mieć świadomość tego, że ma (chyba) ładny profil na portalu społecznościowym
riley caldwell
16/09/1996
lorne bay
kelnerka
once upon a tart
opal moonlane
panna, heteroseksualna
Środek transportu
Prawo jazdy było jedną z pierwszych rzeczy, jaką chciała posiadać, co też udało jej się za pierwszym razem, a dzięki czemu obecnie porusza się dwuśladowcem po ulicach Lorne Bay; niemniej nie podróżuje ciągle za jego pomocą, bowiem lubi sięgnąć od czasu do czasu po rower.

Związek ze społecznością Aborygenów
Nie posiada jakiegokolwiek powiązania z ów społecznością.

Najczęściej spotkasz mnie w:
miejsce pracy - once upon a tart; park, do którego uwielbia spacerować w wolnej chwili; trochę w klubach i barach, bo mimo wszystko lubi się dobrze zabawić wieczorem w formie odreagowania od codzienności; przede wszystkim w domu, co chyba jest oczywiste; niekiedy na plaży

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
rodzinę

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
tak! ale bez przesady, bez jakiegoś trwałego okaleczania czy ogólnie robienia wielkiej krzywdy ów panience... no przecież taka piękna duszyczka nie powinna długo cierpieć!
riley 'ray' caldwell
charly jordan
powitalny kokos
patsy
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany
cron