Złota rączka — Anders's Wonders
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Po tym jak zakończyli swoje ostatnie spotkanie musiało się wkraść chociaż trochę niezręczności. Najwyraźniej oboje źle odczytali swoje intencje, a to, do czego to doprowadziło zdecydowanie było błędem. Przynajmniej patrząc na to w perspektywie czasu. Tristan potrafił zachować się profesjonalnie. Więc tak jak ustalili pojawił się u niej następnego ranka by naprawić jej baterię, jednakże nie został na śniadanie. To byłoby znów przekroczeniem pewnej granicy, której przecież nie chcieli przekraczać. Z resztą na pewno zrobiłoby się cholernie niezręcznie. Nie idziesz z nim do łóżka, później uciekasz z mieszkania tylko po to żeby umówić się na śniadanie następnego dnia. To było dziwne. Dziwnie czuł się w jej obecności. O wiele prościej było po prostu wrócić do tego, co kiedyś. Tym razem minus wszystkie drobne uprzejmości i podteksty. Uczciwie przeprosił i użył wymówki, że ktoś miał dowieźć towar do lokalu, więc to właśnie on musiał go odebrać.
Tak było po prostu prościej. Udawać, że nic się nie stało. Nie spodziewał się, że będą jeszcze jadać jakieś wspólne lunche czy będą się swobodnie spotykać w swoich mieszkaniach. Zamiast o tym myśleć wolał się po prostu wziąć do roboty. Znów całe dnie spędzał w jej lokalu. W świetle tego, co się miedzy nimi wydarzyło zdecydowanie lepiej będzie jak skończy ten remont szybciej niż później, a teraz przynajmniej było już widać jakieś światełko w tunelu.
Szło mu całkiem dobrze do czasu gdy nie zobaczył, całkiem przypadkowo, Addie z jakimś facetem na plaży. Nie, nie był psem ogrodnika. Widział to z okna jej lokalu, w końcu mają ekspozycję na wybrzeże, a że spędzał tutaj prawie cały swój czas, ciężko było uniknąć takiego widoku jeśli paradowała przed lokalem. Wyglądała na zadowoloną, uśmiechniętą. Nie powinien się spodziewać tego, że to, że się ze sobą przespali cokolwiek dla niej znaczyło. Wiedział to, a jednak trochę go taki stan rzeczy zabolał. Nie potrafił przejść obok tego całkowicie obojętnie. Nie uciekał się do żadnych dziwnych zagrywek. Przyjął to do wiadomości. Jasno określiła ich granice, więc ponownie wziął się za to, do czego go wynajęła. Budowlanka, do tego się nadawał.
Nie mógł jej jednak unikać w nieskończoność. Przyszedł w końcu taki moment, kiedy musieli się zobaczyć. Wysłał jej sms'a dnia poprzedniego zapowiadając swoją wizytę. Miał kilka planów, które musiała przejrzeć. Podjąć decyzję jak chciała by to wyglądało. Wytłumaczenie jej wariantów personalnie będzie po prostu szybsze.
Zapukał do drzwi szykując się... właściwie nie wiedział na co. Może zastania ją z tym nowym facetem? W sumie nie odpowiedziała mu nawet na wiadomość, więc może w ogóle nie ma jej w domu? Chyba nawet wolałby tę drugą wersję. Wtedy miałby wymówkę żeby wysłać jej wszystko mailem i zająć się innymi rzeczami. Po chwili usłyszał jednak kroki po drugiej stronie.
- Hej. - przywołał na twarz uśmiech, kiedy uchyliła przed nim drzwi - Mam projekt od stolarza, podrzucił do lokalu po drodze. Spojrzysz, czy wszystko jest w porządku? - uniósł zwinięty rulon świadczący o tym, że rzeczywiście przyszedł tutaj służbowo.

Addie Callaghan
stewardessa — cairns airport
34 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Are you someone that I can give my heart to or just the poison that I'm drawn to?
Oszukiwali siebie, wmawiając fakt, że wrócili do tego co łączyło ich przed pamiętną nocą. Nigdy nie byli dla siebie tak oschli, jak podczas pierwszego poranka. Formalności też po raz pierwszy pozbawione były jakiejkolwiek sympatii, której przecież pokazali, ze mają względem siebie dość sporo. Addison również czuła się dziwnie, zarówno gdy opuszczała niczym złodziej mieszkanie Andersa, jak i kiedy mężczyzna odmówił wspólnego śniadania. Odczuła nawet zawód tym faktem, bo... Zdążyła go polubić, o wiele bardziej niż powinna i nie chciała być odrzucona po tym, jak oddała mu całą siebie, nawet jeśli nie obiecywali sobie niczego, a właściwie uznali, że chodzi tylko o seks, to... Nie spodziewała się aż takiej oschłości ze strony Tristana, zwłaszcza że to on zaznaczył niegotowość na relację.
Nie miała za bardzo czasu na rozważania jak naprawić ich znajomość, bo dostała możliwość zastępstwa za koleżankę, która się rozchorowała. Addie nie zastanawiała się dwa razy, przygotowanie lokalu do otwarcia wymagało wielu wyrzeczeń ze strony blondynki oraz pieniędzy, każda okazja by dorobić zdawała się idealna, bo przecież chciała zrobić wszystko samodzielnie. Tak bardzo, jak to możliwe.
W między czasie wybrała się też na surfing, który obiecała już jakiś czas temu Nathanowi, którego też poniekąd unikała. Nie wiedziała czemu, ale nie czuła się tak swobodnie w jego towarzystwie. Obiecali sobie jedynie odnowienie znajomości, bez żadnych dodatkowych zobowiązań i zaczynali jako przyjaciele, a wciąż po nocy z Andersem miała wrażenie, że nie była w stu procentach uczciwa... Nie wspominała, jednak o tym, czując ucisk za każdym razem, kiedy zerkała w stronę lokalu podczas ich wypadu. Nie mogła cieszyć się nim w pełni, bo umysł wciąż wracał do kogoś innego... Może też ta nieuwaga sprawiła, że nie zauważyła zagrożenia ze strony meduzy, może to miała być kara za jej postępowanie? Jedyne co tylko martwiło aktualnie Callaghan to fakt, że została uziemiona i kompletnie bez sił. Rana po oparzeniu nie była jedna, a w dwóch punktach na łydce oraz stopie, goiła się paskudnie, a do tego towarzyszyły blondynce wymioty. Musiała przyjmować leki, pamiętać o maści i być zdaną na łaskę najbliższych.
Dzwonek do drzwi oderwał Callaghan od oglądania powoli wyglądającej lepiej skóry. Westchnęła przekonana, że to brat wpadł podrzucić coś do jedzenia i może nieco ogarnąć. Wnętrze mieszkania nie wyglądało najlepiej, a i Addie nieco utykała w drodze do wejścia, też nie prezentując się jakoś zjawiskowo. Ubrana w krótkie, szare spodenki i czarny podkoszulek, bez grama makijażu, a z wypisanym zmęczeniem na twarzy.
-O, cześć. Myślałam, że jeszcze napiszesz przed przyjściem, ale jasne wejdź - zaprosiła Tristana do środka, otwierając szerzej drzwi. Nie zarejestrowała, że odpowiedź na jego wiadomość nie została wysłana. -Mam drobną kontuzję, więc moje mieszkanie.. nie wygląda najlepiej - mruknęła jeszcze, by mężczyzna się nie przeraził i zaczęła kuśtykać za nim w stronę kanapy. Na stoliku znajdowała się pusta szklanka, prawie opróżniona karafka po wodzie, pudełko po jedzeniu, leki, opatrunki. Telewizor brzęczał, a na ekranie znajdował się George Clooney na początku swojej kariery w medycznym serialu er. A na kanapie znajdowała się poduszka i kocyk. -Napijesz się czegoś? - zapytała, zabierając kocyk, by miał gdzie usiąść, ale sama jeszcze nie zajęła miejsca. Jeśli miała iść po chociażby szklankę dla mężczyzny wolała być gotowa do drogi, która w ostatnich dniach stanowiła wręcz życiowy dystans dla blondynki.

'
come hold me tight
no_name4451
Złota rączka — Anders's Wonders
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Może powinni byli po prostu porozmawiać o tym wszystkim jak dorośli ludzie zamiast po prostu się unikać? On na ten pomysł po prostu nie wpadł, bo jej zachowanie było dla niego jasne. Miała ochotę się z kimś przespać, on był pod ręką, więc wyszło jak wyszło. Może uprzedził ją o tym, że nie jest w stanie nawiązać z nikim normalnej, zdrowej relacji, ale nie był też przygotowany na rolę jednej przypadkowej nocy. To nawet tak nie wyglądało. Gdyby poznali się w barze, poszli na randkę i się ze sobą przespali, jak dwoje nieznajomych, zazwyczaj zostawało się na noc. Któraś ze stron często uciekała nad ranem nie zostawiając nawet swojego numeru, ale wyskoczenie z łóżka minutę po tym, jak było po wszystkim? To było zbyt transakcyjne traktowanie, nawet jak na niego. Nawet jeśli nie liczył na żadne głębokie rozmowy, czy koniecznie poznawanie się bliżej, to było trochę poniżej pasa. Poczuł się sprowadzony do roli prostytutki, tyle, że jego jedyną zapłatą była przyjemność. Dlatego też wykręcił się od tamtego śniadania. Wiadomość została dostarczona, może niekoniecznie dobrze odczytana, ale nie chciał jej narażać na żadne niezręczne konwersacje, więc najłatwiej było po prostu się unikać. Odnaleźć się w nowej roli podwykonawcy i tyle.
Liczył, że dzisiejszą wizytę również uda im się całkiem szybko załatwić. Nie dlatego, że nadal miał jej coś za złe. Bo tak po prostu powinno być prościej dla ich obojga. Jednak widząc ją ponownie po tych kilku dniach, czy nawet już tygodniach, znów go zabolało. Sam nie wiedział dlaczego. Przecież przygotował się, nie liczył na nic więcej, więc dlaczego chciał by to wszystko potoczyło się inaczej? W tym momencie sam siebie nie rozumiał.
- Przepraszam. Odbierałem materiały w okolicy i pomyślałem, że po prostu wpadnę na chwilę. Może akurat cię złapię. - odpowiedział wchodząc za nią do środka.
Zmarszczył lekko brwi widząc jak kuśtyka. Stan jej mieszkania zupełnie go nie interesował. Był pedantem tylko jeśli chodziło o kuchnię. Cała reszta mało go interesowała. Od razu się zmartwił bo nie wyglądało to najlepiej. To, że mieli jakieś nieprzegadane sprawy było jednym, ale polubił Addie. Jako osobę, więc to normalne, że zależało mu na jej dobrym samopoczuciu. Przynajmniej w jego słowniku tak było. Na chwilę zapomniał o tych wszystkich nieprzyjemnościach skupiając się po prostu na niej.
- Nie, dzięki. Usiądź. - nie rozkazywał, po prostu prosił, jego ton od razu się zmiękczył - Wszystko w porządku Addie? Potrzebujesz czegoś? Wody, czegoś ze sklepu? - spojrzał na nią z troską wymalowaną na twarzy.
Zapomniał zupełnie o teczce z planami, które miała przejrzeć żeby wszystko zatwierdzić. Skupił się na niej i jej potrzebach. To tak naprawdę mogło poczekać.
- Co się stało? - zapytał jeszcze chcąc zrozumieć.

Addie Callaghan
stewardessa — cairns airport
34 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Are you someone that I can give my heart to or just the poison that I'm drawn to?
Może faktycznie powinni porozmawiać. Metryka jednak wcale nie świadczyła o prawdziwej dorosłości, którą cechowała dojrzałość, czego doskonały przykład stanowiła właśnie ich dwójka. Doświadczeni przez swoje poprzednie związki, zachowywali się dość zachowawczo, wręcz z przesadzonym dystansem, byle za bardzo nie odsłonić przed drugą stroną swoich prawdziwych emocji, myśli oraz uczuć. Czy wychodziło to korzystnie dla któregokolwiek z nich? Oczywiście, że nie. Addison, przecież też ostatecznie czuła się wykorzystana, nawet jeśli zgodziła się na to, co ich połączyło w mieszkaniu Tristana. To nic, że była świadoma i w tamtej chwili tego pragnęła, bo gorycz wynikająca z dzielącej ich aktualnie przepaści zdawała się przeważać nad rozsądkiem. Trudno było zapanować nad uczuciami, jeszcze trudniej udawać, że ich nie ma, ale najtrudniejsze jednak jest radzenie sobie z nimi... Codzienna gonitwa pomaga nieco oddalić człowiekowi nadejście ostatecznego starcia, ale w końcu i tak rzeczywistość prowadzi go do nieuniknionej konfrontacji.
-Przestań, nie masz za co przepraszać, chociaż z tym w okolicy... nieco się mijasz z faktami, bo w sumie dość często jesteśmy w okolicy - rzuciła z uśmiechem na ustach, próbując wprowadzić między nich nieco luźniejszej atmosfery. Kompletnie nie miała pojęcia, jak im to dzisiejsze spotkanie wyjdzie. Czuła napięcie, obawiając się, że znów skupią się na suchych faktach, a potem zapadnie cisza, która nie odpowiadała Addie. W końcu przywykła do czego innego, a choć ich konwersacje nie zdradzały im za wiele, to były czymś na co czekała. Oczywiście, dopiero gdy tego zabrakło, zdała sobie sprawę, jak bardzo. Życie.
-Dzięki, ale jest ok - odpowiedziała, zajmując miejsce na kanapie, a w dłoni trzymała maść. Nogi, zgięte w kolanach, umieściła też na kanapie. Zanim jednak otworzyła tubkę, sięgnęła za poduszkę, by za pomocą pilota wyłączyć serial. -Ktoś musi do mnie gadać, może być i telewizor - wyjaśniła, bo prawda jest taka, że zasypiała na większości tych odcinków, budząc się gdzieś w połowie kolejnego bez pojęcia, co się właśnie działo.
-To... - westchnęła, spoglądając na swoją lewą nogę. -Rany po oparzeniu meduzy, wyjątkowo słabo się gojące... Pierwszy raz mam taki problem - przyznała, przenosząc wzrok ze swojego ciała na Andersa. -Surfowałam pod koniec zeszłego tygodnia, mniej więcej od tego czasu jestem uziemiona - dodała jeszcze wyjaśnienie, które zdradzało Tristanowi, że ogólnie to nie było pierwsze wyjście jakiegoś żółtodzioba na deskę. Niemniej wcale nie było szczęśliwe dla zapalonego amatora tego sportu. -Będzie ok, jak to nałożę przy tobie? Niektórzy niekoniecznie lubią zapachy maści, albo obserwowanie takich czynności, wolę uprzedzić... - dodała jeszcze, przypominając sobie o tubce w dłoni oraz fakcie, że zdecydowanie nadchodziła pora, by zająć się ranami.
come hold me tight
no_name4451
Złota rączka — Anders's Wonders
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Na jej odpowiedź mógł się tylko nieco krzywo uśmiechnąć. Tutaj go miała. Może nie powiedział tego naumyślnie, ale rzeczywiście. Mieszkali zaledwie dwie przecznice od siebie, więc siłą rzeczy dość często byli w swojej okolicy. Zawsze mógł się wywinąć tym, że tak naprawdę znaczną większość swojego czasu spędza w jej lokalu, więc tak, rzeczywiście powrót do apartamentu na noc był byciem w okolicy, ale to byłoby już bardzo czepialskie. Czego oczywiście nie zamierzał robić. Po prostu próbował jakoś wytłumaczyć to dlaczego pojawił się w jej mieszkaniu bez drugiej zapowiedzi, ale skoro nie odpowiedziała na pierwszą czy naprawdę mogła go za to winić? Zdawał sobie sprawę, że mogłaby być zajęta z tym facetem, z którym widział ją na plaży, ale chyba lokal nadał miał priorytet. A bez jej zgody nie zamierzał zamawiać kolejnych materiałów. Teraz już będzie musiała podejmować więcej decyzji by upewnić się, że wszystko jest dokładnie tak, jak tego chciała.
- Na pewno..? - spojrzał raz jeszcze na pudełka z jedzeniem oraz prawie pustą karafkę, po czym to nieufne spojrzenie przesunął ponownie na nią - Wiesz, że nie mam najmniejszego problemu żeby skoczyć dla Ciebie do sklepu czy coś przygotować. - zapewnił ją jeszcze bo już raz zrobił dla niej wyjątek więc mógłby zrobić to ponownie.
- Znam ten stan. Mnie też któregoś razu zdarzyło się obejrzeć całe Criminal Minds, tylko kilkanaście sezonów. - uśmiechnął się prawie w ten sam rozbrajający sposób, co zawsze.
Był taki okres krótko po tym jak jego życie się zawaliło, kiedy odpuścił sobie wszystko. Pracę, siłownię, zamknął się po prostu w czterech ścianach swojego domu w Sydney i nie odzywał się do nikogo. Wtedy telewizor, alkohol i niezdrowe jedzenie były jego najlepszym przyjacielem, a właściwie jedynym. Na szczęście miał w swoim życiu jeszcze pare osób, którym zależało na tyle by wyciągnąć go z tego dołka. Na tyle, na ile było to możliwe oczywiście.
- Auć, na pewno nie wyglądają zbyt przyjemnie. - skrzywił się na samą myśl tego, co musiała czuć w momencie samego oparzenia.
Meduzy to strasznie nieprzyjemne stworzenia. Nawet nie zauważysz kiedy się do ciebie podkradną. Za to zdecydowanie to poczujesz. Do tego żyją w miejscu, gdzie właściwie każde zwierzę albo chce cię zabić albo dać Ci bolesną erekcję, więc nawet nie dziwił się, że doszło do takiego stanu. Pewnie pod kilkoma względami miała nawet szczęście, że to akurat taki, a nie inny gatunek bo jednak przeżyła to starcie z przyrodą.
Prawie odpowiedział, że tak, widział z kim była, ale w porę ugryzł się w język. To nie była jego sprawa i nie miało to już większego znaczenia. Może prócz tego, że kiepski był z niego facet, skoro nie doglądał właśnie samopoczucia Addie.
- Nie, nie mam z tym najmniejszego problemu. - spojrzał na nią nieco skonfundowany - To tak jakbym ja pytał czy przy Tobie mogę posmarować tatuaż. - uśmiechnął się lekko zanim po prostu wziął tę biedną karafkę i poszedł do kuchni dolać jej wody. Przynajmniej tyle mógł dla niej zrobić.
- W sumie jak jesteś niedysponowana mogę wrócić później, albo sam podjąć decyzję co do wystroju? - zapytał odstawiając naczynie na stół bo właśnie sobie przypomniał, że trzymał w dłoni tę nieszczęsną teczkę.

Addie Callaghan
ODPOWIEDZ
cron