właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
007.
I can't help myself when you get close to me
{outfit}
Nie miała pojęcia co do końca działo się między nią a Waldo. Dość szybko przeszła z myślenia, że nie jest nią zainteresowany do zdejmowania ubrań w jego domu, na co oczywiście nie zamierzała narzekać. Miło spędzali czas w swoim towarzystwie i na tą chwilę w zupełności jej to wystarczyło. Tym razem wszystko było jasne, bez mówienia co wydawało jej się, że on chciał usłyszeć. Jej zdaniem wyszło im to na dobre, on też nie narzekał (wręcz przeciwnie hehe), więc obydwoje z tego korzystali. Może było to trochę ryzykowne, ale Fawn jak na osobę, którą konsekwencje nie interesowały aktualnie nie poświęciła nawet sekundy, żeby się nad tym zastanowić. Nikomu też o tym nie powiedziała, żeby przypadkiem jej do tego nie nakłaniali. Czy mógłby to być znać, żeby się zastanowiła nad tym co robią? Może, ale ustalili że będę nierozsądni i ona zamierzała się tego trzymać. Tak jak było było dobrze. Dawno nie miała w swoim życiu czegoś takiego. Lekkiej, przyjemnej relacji z osobą, z którą lubiła spędzać czas i mogła się skupiać tylko na tym. I nie musiała nikogo przed samą sobą usprawiedliwiać. Miło to byłe po roku jaki miała. Przyjazd do Lorne był zdecydowanie dobrą decyzją.
Napisanie do Waldo czy ma jakieś plany też, bo sie okazało że nie. Mogła więc spakować ciasta, które jej zostały na wynos i odebrać jedzenie, które przed wyjściem z cukierki zamówiła, po czym znaleźć się pod jego domem. Rozważała pojawienie się tu bez zapowiedzi, ale poczuła się dziwnie z tą myślą, więc odpuściła sobie ten pomysł. Dlatego też zapukała czekając, aż jej otworzy. Jakby zrobił to nago wieczór od razu stałby sie milion razy lepszy - Hej - przywitała go z uśmiechem darując sobie pocałunek na przywitanie, bo to też mogłoby być dziwne. A dziwne to ostatnie czego chciała przecież. Chciała luźnego i łatwego - Mam jedzenie. Wzięłam indyjskie, mam nadzieje że Ci pasuje, ale jak nie to zjem wszystko więc luz - rzuciła, ale kłamała, bo wzięła im tyle że nie ma opcji, że zje to bez jego pomocy - I ciasto. Jedno jest z brokatem, ale nie zostaniesz od tego księżniczka jak coś, a jest pyszne - czy była tak przygotowana, żeby Waldo miał energię na całą noc? Możliwe bardzo, że właśnie taki był jej plan.
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gdyby płacili mu za podejmowanie gównianych decyzji, znowu stać by go było na własny biznes (o ile wszystkiego by po drodze nie przepił)
009.

Waldo też nie sądził, że z prostej rozmowy — całkiem przypadkowej tak naprawdę, przejdą do rozbierania się i kontynuowania relacji w sposób, który był w stanie zaakceptować. Bo jednak miał dość jasne zasady w kwestii relacji z kobietami, z czego już musiała zdawać sobie sprawę. A skoro Fawn uznała, że było to w porządku i nie było żadnych szans na to, że kiedykolwiek zainteresuje się nim w inny sposób to okej, Waldo akceptował tę myśl z ulgą. I całkiem sporą satysfakcją, skoro wiedział, że ściśle łączyło się to z możliwością okazjonalnego rozbierania jej.
Akurat zdążył wrócić z pracy i odrobinę się ogarnąć. Nie zdążył dla odmiany jeszcze sięgnąć po żaden alkohol, gdy napisała. I nie zamierzał już tego robić samodzielnie, grzecznie czekając, aż pojawi się o umówionej porze. Nawet poprawił sobie włosy przed lustrem, na chwilę przed tym, jak rozległ się dzwonek. Sam nie wiedział po co, bo już jakiś czas wcześniej zdążył przestać zwracać uwagę na to, jak rosną, czy przypadkiem nie są krzywe i czy nie wyglądał, jak siedem nieszczęść. Co zdarzało się stosunkowo rzadko tak naprawdę.
Nacisnął klamkę, by wpuścić pukającą Fawn do środka. Lekko się uśmiechnął na jej widok, doceniając oczywiście, że wyglądała cholernie uroczo. Co było słowem, które najlepiej oddawały to, jak się zazwyczaj prezentowała. U r o c z o.
— Hej — kiedy to rzucił, przesunął się nieznacznie w drzwiach, wpuszczając ją do środka. Wyciągnął nawet rękę, żeby odebrać od niej jedzenie. Pachniało na tyle dobrze, że przypomniało mu, że nie jadł dość dawno, więc był dość głodny. — Indyjskie brzmi super — przyznał, przejmując od niej opakowania z jedzeniem, by jakoś to rozłożyć na stoliku w salonie. Dobrze, że dzień wcześniej ogarnął graty i nie musieli wciskać tego jedzenia pomiędzy stare, zwietrzałe już butelki po alkoholu. Byłoby to co najmniej żenujące.
— Ciasto z brokatem? — powtórzył tak ostrożnie, jakby badał, czy przypadkiem go nie wkręcała. Może to robiła? Nie miał pojęcia, bo nigdy w życiu nie jadł takich wymysłów. Nie mówiąc o tym, że jego podniebienie ogólnie było raczej biedne — znał szarlotkę i sernik. Koniec.

właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Szybko przeszli z braku rozsądku do zasad, co mogło się wydawać trochę flagą ostrzegawczą, jakby się tak zastanowić. Na szczęście Fawn się nie zamierzała nad tym wcale zastanawiać, bo taki układ jej mocno pasował. Nie zamierzała się w nim zakochiwać ani nic, a jeśli nawet by taka myśl się w jej głowie pojawiła to zgodnie z umową powiedziałaby papa. Nie trzeba być geniuszem, żeby zauważyć, że oni razem nie mieliby za bardzo sensu. Jasne, całkiem nieźle się dogadywali, szczególnie nago, ale związki to zdecydowanie coś więcej. Dlatego zdecydowanie dobrą opcją jest trzymanie się tego co im wychodzi najlepiej. Wspólne jedzenie to zdecydowanie element gry wstępnej.
Fawn by się z tym zdecydowanie nie zgodziła. Jej zdaniem większość czasu wyglądał całkiem nieźle, a ta reszta do bardzo dobrze. Nie było nic poniżej tego. Daleko by było do niezadbanego gościa albo menela jakiegoś. Nie miała też podstaw, żeby podejrzewać, że ma jakieś problemy. Znaczy wiedziała co się wydarzyło z jego rodziną,
bez szczegółów co prawda, ale samo to sprawiało że jego życie łatwe nie było. Ale nigdy nie powiedziałaby, że za dużo pije. Może dlatego że większość ich spotkań odbywała się w towarzystwie alkoholu. Nie oszukujmy się, że Fawn by uznała kiedykolwiek że coś nie jest jej sprawą.
Podała mu torbę, kiedy wyciągnął po nią rękę, żeby mogła zamknąć za sobą drzwi, a potem udała się za nim - Świetnie - stwierdziła z uśmiechem. Była tu wcześniej, ale na szczęście zbyt zajęta innymi rzeczami, żeby zauważyć jakieś butelki. Najpierw się skupiła na rozbieraniu go, a potem na jak najszybszej ucieczce, więc tak naprawdę dopiero teraz mogła się porządnie rozejrzeć po pomieszczeniu. Niewiele o nim mówiło, ale chyba tego sie właśnie spodziewała.
- No tak - przytaknęła - Są takie spraye z brokatem spożywczym, którymi ozdabiasz ciasto, żeby było piękne i błyszczące - wyjaśniła - Zobacz - zachęciła otwierając pudełko z ciastami, które potem mu podała, żeby włożył do lodówki. Możliwe, że przesadziła podczas tego ozdabiania, ale była bardzo podekscytowana. Waldo nie powinien być zdziwiony, że Fawn kochała brokat. Co prawda nie we wnętrzach, szanujmy się. To jest granica, której przekraczać nie należy - Jak Ci minął dzień? - zapytała.
Usiadła sobie na kanapie od razu też pozbywając się butów i zadzierając nogi do góry w pozycji, która dla innych ludzi zapewne wygodna by nie była, ale dla niej jak najbardziej - Napijemy się czegoś? - zapytała po krótkiej chwili ciszy, która jakoś mocno jej ciążyła - Alkoholu - doprecyzowała - Dziwnie być u Ciebie w takich okolicznościach. Ubrana, gadamy sobie, będziemy jeść - powiedziała wyjaśniając tym samym potrzebę alkoholu. To nie tak, że niezręcznie czuła się w jego towarzystwie. Po prostu nie wiedziała na co może sobie pozwolić, a nie chciała przekraczać jego granic. Wyjątkowo.
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gdyby płacili mu za podejmowanie gównianych decyzji, znowu stać by go było na własny biznes (o ile wszystkiego by po drodze nie przepił)
Waldo miał już okazję dość boleśnie przekonać się co do tego, że faktycznie nie nadawał się do żadnego rodzaju związków. Ostatnim razem to przez pracę skupiał się głównie na sobie, ale niewykluczone, że i tym razem odszukałby powód, dla którego jego myśli jakoś mocniej skupiłyby się na innych tematach. Co nie było ciężkie, skoro ukrywał (raczej średnio udolnie) fakt, że nieco za często sięgał po alkohol. Kiepskiej jakości i w za dużej ilości.
Sam Waldo miał wrażenie, że już dawno przestał skutecznie się kamuflować. Wprawdzie nie wiedział wtedy, jakim cudem zdołał nadal utrzymać pracę, ale nie drążył tego w żaden sposób — z ulgą przyjmując raczej, że po prostu jakoś ten świat okazał się całkiem dla niego łaskawy. I było coś dziwnego w nagle pojawiającej się Fawn w jego domu, ale jakoś nie przeszkadzało mu to w stopniu, w jakim mogło. Jeśli wziąć pod uwagę, że raczej przyzwyczajony był od dłuższego czasu do samotności przecież. I może gdyby się odpowiednio wcześniej nie zapowiedziała, że wpadnie, to teraz miałaby szansę odkryć jego zapasy pustych butelek — ale nieświadomie dała mu szansę na ukrycie ich.
— Po co? — zapytał szczerze i zupełnie poważnie. Był zaskoczony, może nawet lekko zaintrygowany i zupełnie zagubiony. Dlaczego ktoś miał dodawać do ciasta brokat? I niby w głowie mu świtało, że to na pewno pełniło funkcję ozdobną — bo niby jaką inną? — ale czy to naprawdę wyglądało aż tak przekonująco? Jakoś miał error w głowie, ale nic dziwnego — był tylko Waldo. Miał dośc ograniczone pojęcie o tym, co było modne: w cukiernictwie, w ubraniach i ogólnie w życiu. I nie mógł pozbyć się wrażenia, że można się było takim brokatem zwyczajnie udusić.
— Pracowicie, a twój? — odparł, nie rozszerzając w żaden sposób tej myśli, jak na oszczędnego w słowach człowieka przystało. — Chętnie — przyznał. Nie musiała prosić go o to raz jeszcze, bo ta jedna prośba wystarczyła, by zaraz znalazł się przy lodówce, gdzie trzymał kilka butelek ze szkocką. Miał jednak na tyle przyzwoitości, by wybrać taką, której nie zgarnął z najniższej półki. Tę zostawi na czas, gdy siedział sam w domu. — Było mniej, a potem to wytknęłaś — rzucił żartobliwie, ale sam też uważał, że faktycznie było to co najmniej nienaturalne. Miłe w dość dziwny i niespodziewany sposób też, ale jeszcze nie przywyknął do tego na pewno. W końcu w większości wpadali na siebie już po alkoholu.
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Fawn zaczynała to samo myśleć o sobie ostatnio. Że może to z nią jest problem i nie nadaje sie do związków. Nieudane małżeństwo, potem równie beznadziejne randki, które nie miały nawet szansy być jakimiś relacjami na dłuższą metę. Może to i dobrze. Może po prostu obydwoje byli stworzeni do czegoś zupełnie innego.
W sumie to mogła to zrobić. Wbrew pozorom było to bardzo w jej stylu. Unikanie problemów póki nie staną się tak wielkie, że zostaje tylko spierdalanie brzmiało jak ona, chociaż tego po niej nie widać. Trochę tak zrobiła z rodziną i chorą siostrą, trochę z byłym mężem. Ale z Waldo mogła przecież. Żadnego problemu tutaj nie będzie, bo nie maja takie relacji żeby problemy mogły z tego być. Dlatego właśnie to układ idealny.
Roześmiała się słysząc jego pytanie. W pierwszej chwili pomyślała, że się z niej nabija, ale szybko do niej dotarło, że wcale nie i powaga jaka się na jego twarzy malowała była prawdziwa bardzo - Żeby ładnie wyglądało - odpowiedziała. Mogła się domyślić, że nie był na bieżąco z trendami, bo jakby miała strzelać ile ta koszula wisiała w jego szafie to powiedziałaby, że dużo. A wcześniej na pewno wisiała w szafie kogoś innego - Teoretycznie każdy sobie może upiec ciasto, więc muszę mieć coś lepszego, coś czego nie będą mieli w domu i przyjdą do mnie - rozwinęła jeszcze swoją wypowiedz. Plus nazwa kawiarni w zasadzie ją zmuszała do tego, żeby miała tam słodkie, śliczne rzeczy rodem z bajek.
- Też - odpowiedziała dość krótko jak na siebie, ale to określenie mocno jej teraz pasowało. No i jednak była trochę spięta. W taki dziwny sposób, bo nie było to wcale spowodowane tym, że czuła się skrępowana w jego obecności. Zupełnie nie. Po prostu chciała dobrze wypaść? To chyba dobre określenie. Nie chciała powiedzieć nic głupiego ani żenującego po czym uznałby, że wcale nie jest taka fajna. I to było dziwne. Alkohol na pewno pomoże w tym wszystkim. Po nim nawet takie okoliczności mogą być bardziej naturalne, a ona może znowu świecić swoją barwną osobowością. Trochę miał rację, ale jednocześnie poczuła się lepiej, bo już nie musiała przed nim udawać, że wcale tego nie czuje - Nieprawda - zaprzeczyła w sumie odruchowo - Mi trochę lepiej - dodała co było prawdą, ale odrobinę - Może jak będzie bardziej to w końcu przestanie być? - spojrzała na niego pytająco dzieląc się z nim swoją teorią, jak już wrócił do niej z pełnymi szklaneczkami i pewnie butelką w ręku, bo czemu nie - Może jak się rozbierzemy to będzie mniej - rzuciła z uśmiechem. Szybko sobie potrafiła odpowiedzieć, że wcale nie, ale uznała że gadanie głupot może pomoże. Na chwilę, bo potem żałowała, że to powiedziała, więc się wzięła za jedzenie. W ciszy, chyba pierwszy raz w życiu.
ODPOWIEDZ
cron