Tak jakby ukrywa się przed światem — sprzedając w antykwariacie
31 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#11

Kalendarz na telefonie Angie z reguły świecił pustkami. Papierowego nawet nie posiadała, nie było sensu. I to wcale nie dlatego, że blondynka zapominała tam wpisywać rzeczy, daty i zobowiązania, a już na pewno nie dlatego, że miała doskonałą pamięć i nie musiała się niczym wspomagać, no bez przesady, bądźmy poważni. Ona po prostu nie miała co tam wpisywać. Raz na jakiś czas wizyta u weterynarza, dentysty czy ginekologa. I tak się kręciło jej życie w ostatnim czasie, nudne jak flaki z olejem, nie mające żadnego celu, czy nie zmierzające w żadną stronę. Było to dobijające, nie bójmy się powiedzieć, nawet ona to zauważała. Nie miała ambitnych planów i pomysłów na życie, a jednak chciała nie tyle coś osiągnąć, co hm... żyć przyjemnie i być szczęśliwą. Przynajmniej chwilami. A w jej oczach szczęście było posiadaniem partnera, lub męża, oraz... w sumie nie wiedziała co. Na pewno nie to, co miała w tym momencie.
Jednak tego dnia, miała coś w kalendarzu, aby przypadkiem tego nie przeoczyć. Kilka dni wiedziała o tym spotkaniu, lecz nie była pewna, co o nim sądzić. Na co się nastawiać, czego się spodziewać. Jednak mężczyzna, który zaprosił ją do Beach Restaurant Lorne Bay na obiad i rozmowę, był bardzo przekonujący i potrafił bajerować. I to nie w taki sposób, do jakiego blondynka była przyzwyczajona, czyli po to, by zaciągnąć ją do łóżka. Chciał ją mocno przekonać do tego, by wróciła do świata telewizji. Nie, żeby kiedykolwiek tak naprawdę błyszczała, czy zadomowiła się, bo tak naprawdę szybko stała się memem i zniknęła w czeluściach swojej rodzinnej wioski, z przeświadczeniem, że to nie jest dla niej.
Teraz jednak, po tym spotkaniu, wcale nie była tego pewna. Okej, była naiwna i łatwowierna, lecz typ wydawał się być naprawdę przekonujący! Przedstawił jej ciekawy plan, mówiący o tym, że jest producentem nowego reality tv i uważa, że doskonale by się nadawała jako jedna z głównych bohaterek. Wiedział, co mówią o niej w internetach, więc miałaby idealną okazję do tego, by temu zaprzeczyć i pokazać, jaka jest tak naprawdę. Brzmiało to zbyt dobrze, żeby było prawdziwie, prawda? W końcu telewizja żeruje na głupiutkich osobach, a nie próbuje poprawić ich wizerunek! Tak, tak, Angie to wszystko wiedziała. A jednak kusiło ją to, aby powiedzieć tak. Bała się jednak, bo nie chciała być naczelnym pośmiewiskiem Australii, ale widziała tam szansę na to, aby jednak coś się w jej życiu działo.
Po tym wszystkim co usłyszała, w tym deadlinie, do kiedy musi odpowiedzieć, czy chce skorzystać z tej once in a lifetime opportunity, postanowiła się napić. Nie wiedziała, czy ma rzucić monetą, czy co zrobić. Na razie postanowiła to odłożyć, bo to brzmiało jak problem Angie z przyszłości. Następnego dnia, albo nawet dalej w przyszłość. Weszła do baru, który odwiedzała dość często. W końcu w Lorne Bay nie było aż tak wielkiego wyboru, więc ... Usiadła przy barze i zaczęła przeglądać kartę drinków. Wiedziała, że weźmie najbardziej kolorowego i słodkiego drinka, zawsze takie brała. Choć wódkę też potrafiła pić! -Raspberry pina colada, poproszę-zwróciła się po chwili do barmanki, udając, że nie widzi jej przewracania oczami na ten dźwięk. Co ją ugryzło, to absolutnie nie miała pojęcia.... Ale w tym momencie jej trzy szare komórki były zajęte czymś innym, aby to ją ruszyło.

Blanche Fitzgerald
aktorka — Cairns Performance Art Centre
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kalendarze papierowe i te w telefonie były dla Blanche czarną magią. Żeby nie było, próbowała z nich korzystać i naprawdę starała się zapisywać w nich daty. Tylko co z tego, jak do papierowych potem nie zaglądała, a w telefonie co prawda miała włączone przypomnienia, ale nie brała się od razu za to, co miała zapisane, a potem to już zapominała i tyle jej przyszło z tych kalendarzy. Nic więc dziwnego, że zdarzało jej się o niektórych rzeczach zapominać. Nie do końca pamiętała na przykład daty urodzin swoich znajomych i rodzeństwa. Fitzgeraldy doskonale o tym wiedziały i kiedy któreś z nich obchodziło swoje święto, Blanche dostawała nagle nawał wiadomości od reszty, że powinna wpaść, zadzwonić albo chociaż wysłać wiadomość z życzeniami. W każdym razie, pointa jest taka, że Angie na pewno dużo lepiej radziła sobie z wszelkiej maści kalendarzami, aniżeli jej przyjaciółka Blanche.
Blanche i Angie znały się połowę swojego życia. Fitzgerald od początku wiedziała, że Donoghue jest naiwna jak dziecko i że trzeba nauczyć ją życia. Chociaż tych podstawowych rzeczy. Postanowiła więc poświęcić swój czas i zostać mentorką blondynki, jednak nie przewidziała jednego. Mianowicie tego, jak bardzo Angie okaże się odporna na jej nauki. Czasem Blanche z bezsilności miała ochotę krzyczeć i walić głową w stół, ale zaraz przypominała sobie, że przecież się przyjaźnią i mimo wszystko bardzo Angie lubi, nawet jeśli każda podjęta decyzja blondynki przyprawiała ją o ból głowy i wielkiego facepalma.
Nie planowała pojawiać się dzisiaj w pubie, ale ponieważ żadne z jej rodzeństwa nie mogło przyjść, a zazwyczaj jedno z nich przychodziło wieczorem, by pilnować interesu, tym razem padło na Blanche. Gdy Leon był na wolności to on głównie zajmował się Moonlight Barem, ale ponieważ ukrywał się przed policją, reszta rodzeństwa musiała przejąć pałeczkę. Blanche niekoniecznie lubiła to zajęcie, bo zdecydowanie bardziej wolała siedzieć po drugiej stronie baru i bawić się z przyjaciółmi. Czasem jej się to udawało, szczególnie wtedy, kiedy dostrzegła kogoś znajomego, tak jak na przykład dzisiaj. Blond czuprynę Angie dostrzegła już z daleka, tak samo jak niezbyt przyjemną minę barmanki, u której przyjaciółka zamawiała drinka. Cmoknęła pod nosem i z założonymi rękami podeszła do młodej dziewczyny.
- Ale Jessie, nie możesz robić takich min do klientów. Ostatni raz, dobrze? - odciągnęła barmankę na bok i zwróciła jej uwagę po cichu tak, żeby nikt nie usłyszał i żeby nie robić jej wstydu. Uśmiechnęła się przy tym na końcu, bo doskonale wiedziała przecież jak wygląda praca z klientem i absolutnie nie miał tu znaczenia fakt, że klientką była jej przyjaciółka.
- Nie pisałaś nic, że dzisiaj przyjdziesz - przywitała się z Angie, nachylając się nad barem by uściskać blondynkę, a potem sama zrobiła sobie takiego samego drinka jakiego zamówiła Donoghue i usiadła obok niej na stołku barowym.

Angie Donoghue
ODPOWIEDZ
cron