strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Autumn nie cierpiała marca chyba najbardziej w całym roku. Był to okres burz, cyklonów, wariacji pogodowych i wszystkiego, co przekładało się na sianie zniszczenia w Lorne Bay. A co za tym idzie jej nakład pracy wzrósł drastycznie i to do poziomu, w którym możliwość wyspania się była tylko odległym wspomnieniem. Urlopy nie wchodziły w rachubę, a ona musiała tolerować swojego znienawidzonego komendanta w stopniu o wiele częstszym, niżby tego chciała. Dlatego z ulgą przywitała ocieplenie temperatur i spadek opadów w kwietniu. Co prawda ilość pracy wcale nie zmalała jakoś znacząco, ale przynajmniej nie było już tak niebezpiecznie. I przynajmniej kryzysy nie uderzały raz po raz.
W ostatnich tygodniach Autumn jak i część remizy strażackiej zaangażowana była w pomoc w poszukiwaniu azylu dla zranionych zwierząt. Skala osób, które zgłaszały odnaleziona zwierzęta, gdzie popadnie – bo już nie tylko owe zgłoszenia padały bezpośrednio do sanktuarium, weterynarzy, ale też na policję i na straż – przekraczała wszelkie oczekiwania. I choć początkowo strażacy raczej przekierowywali połączenia do oddziałów odpowiadających za kontrolę zwierząt, tak w końcu niejednokrotnie ulegali namowom i sprawdzali niektóre zgłoszenia. Jak na przykład to jedno, gdzie odnaleziono trzy małe koale niedaleko przedszkola. Autumn i jej partnerka stawiły się na miejscu niemal dwadzieścia minut po zgłoszeniu, a ich oczom ukazało się to niewielkie stadko koali, uwięzionych na placu zabaw, pod jedną z tych konstrukcji, po której wspinają się dzieciaki. Dosięgnięcie zwierząt nie należało do najprostszych, złapanie ich w klatki i przewiezienie również nie.
Dlatego finalnie Autumn skończyła z zadrapaniami na szyi i na twarzy. I po raz pierwszy w życiu koale nie wydawały jej się już słodkie jak z obrazka. Na pewno nie po spotkaniu się z ich ostrymi pazurkami i wyciem, który nie przypominał absolutnie niczego, a który rozbrzmiewał w głowie Autumn jeszcze w chwili, gdy pracownicy sanktuarium wyciągali klatki z wozu strażackiego i uwolnili koale.
Jedna z nich podbiegła do Autumn i boleśnie uczepiła się jej nogi. –– O mój boże… –– jęknęła kobieta, bo znów poczuła pazurki w skórze – tym razem na kostce. Ale niewiele myśląc, schyliła się, by podnieść małą koalę. Kiedy już się wyprostowała dostrzegła twarz kogoś, kogo zupełnie nie spodziewała się zobaczyć.
biolog morski — stacja antarktyczna palmer
30 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Przez większość życia pracował na stacji badawczej na biegunie południowym, przez co jego małżeństwo podupadło. Zgodził się na szaloną wymianę i razem z udawaną żoną wylądował w rodzinnym miasteczku, gdzie remontuje dom odziedziczony po dziadkach.
004.

please don't call me a koala bear
{outfit}
Wydawać by się mogło, że powrót do Lorne Bay będzie stanowił dla niego idealną okazję ku temu, aby odnowić dawne znajomości i w rzeczy samej, w pewnych przypadkach rzeczywiście tak było. Udało mu się wpaść na kilku dawnych kolegów, dzięki czemu ubiegły weekend spędził w jednym z barów, czując się dokładnie tak, jakby nigdy stąd nie wyjechał. Była to przyjemna odmiana w stosunku do tego, jak zwykle czuł się, kiedy snuł się po domu odziedziczonym po dziadkach. Próbował się tam zadomowić, a chociaż szczerze kochał to miejsce i miał wrażenie, że częściej mógłby do niego wracać, to jednak nie był w stanie poczuć się tam w pełni swobodnie, kiedy cały czas towarzyszyła mu żona - niestety nie ta, z którą naprawdę stanął na ślubnym kobiercu, a kobieta, która przez następnych kilka miesięcy miała pełnić jej rolę w ramach tego dziwacznego, mającego uratować ich związki, eksperymentu.
Nic więc dziwnego, że Otis jakby szukał sobie drogi ucieczki. Miał wrażenie, że on i Annabel w ostatnim czasie nieco przełamali lody, jednak nadal nie czuł się w jej towarzystwie na tyle swobodnie, by być skłonnym spędzać z nią każdą wolną chwilę. Potrzebował przestrzeni i czasu dla siebie, więc kiedy usłyszał o tym, że miejscowe sanktuarium szukało wolontariuszy, nie wahał się ani chwili. Nie chodziło jednak wyłącznie o to, aby wykręcić się od przebywania w towarzystwie Sinclair, ale przede wszystkim o zaangażowanie w coś pożytecznego i zbliżonego do tego, czym się interesował. Pośród zwierząt czuł się przecież jak ryba w wodzie.
Nie przewidział jednak tego, że przypadkiem wystawi się jedynej osobie, której od momentu przyjazdu do miasteczka skutecznie omijał. Uwielbiał Autumn i miał poczucie, że rozumiała go jak nikt inny, ale jednocześnie wiedział, że ona jako jedyna będzie w stanie powiedzieć mu to, czego nie chciał usłyszeć. Stronienie od kontaktu wydawało się zatem desperackim posunięciem, na które mimo wszystko się zdecydował. A teraz, kiedy przechadzając się między boksami dostrzegł, jak nieporadnie próbowała poradzić sobie z małą koalą uczepioną do jej nogi, pomimo pewnej dozy zdenerwowania, nie potrafił się nie uśmiechnąć. - Dalej nie wyrosłaś z wpadania w kłopoty, co? - zapytał, krzyżując ramiona na piersi. Być może już teraz powinien był popędzić jej na ratunek, ale od zawsze miał Autumn za wyjątkowo niezależną, więc zanim podjąłby się jakiegokolwiek działania, wolał upewnić się, że nie poradzi sobie z tym sama.

strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Dotarło do niej, że mimo miłości do zwierząt, chyba nie potrafiłaby tak na stałe pracować w sanktuarium. Czy zajmować się w jakikolwiek sposób taką ilością zwierzątek. Jeden piesek? W zupełności by jej wystarczył, chociaż przecież nawet czworonoga nie posiadała. I to zapewne z jakiegoś powodu. Nawet jeśli koala – gdy już się na Autumn sukcesywnie wdrapała – wydawała się przesłodkim stworzeniem.
W pierwszej chwili nie potrafiła dopasować głosu do twarzy, dlatego zwróciła swoje spojrzenie z dozą nerwowości, bo takimi słowami mógł obdarzyć ją dosłownie każdy. I najgorsze wspominki tudzież wypominki mogły dopiero nastąpić po tychże słowach. I kiedy wreszcie dotarło do niej, do kogo należał owy głos, lekko zmarszczyła brwi. –– Nie miałam pojęcia, że jesteś w Lorne. –– Zabawne jak wielu znajomych płci męskiej z jej otoczenia wracało ostatnio na stare śmieci. Uporała się już z małą koalą i już odważniej trzymała ją na rękach, czekając aż któryś z pracowników sanktuarium odbierze od niej małe zwierzątko – to uspokoiło się i przestało już ją drapać. Za to przytuliło się do niej, przez co Autumn machinalnie wręcz zaczęła się lekko kołysać.
Musiała z niechęcią przyznać, że Otis wcale się nie zmienił przez ten czas, kiedy się nie widzieli. I dość niechętnie przyznała też, że jej serducho lekko drgnęło na jego widok. Choć przecież wcale nie powinno, bo dobrze wiedziała, że Otis już od dawna ma zajęty stan cywilny. Łatwiej chyba było o tym pamiętać, gdy nie paradował jej przed oczyma. Westchnęła więc i zmierzyła go wzrokiem. –– Zmieniłeś… swoją sytuację życiową? –– spytała powoli, bo nie potrafiła znaleźć żadnego logicznego wytłumaczenia, dlaczego spotkali się akurat tutaj. A jeśli faktycznie coś u niego się pozmieniało i przebywał w Lorne na stałe – to czy czasem nie powinna zostać o tym poinformowana z uwagi na ich przyjaźń? Niewątpliwie będzie mu musiała o tym przypomnieć, gdy już uda mu się wydukać co w zasadzie tutaj robił.
biolog morski — stacja antarktyczna palmer
30 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Przez większość życia pracował na stacji badawczej na biegunie południowym, przez co jego małżeństwo podupadło. Zgodził się na szaloną wymianę i razem z udawaną żoną wylądował w rodzinnym miasteczku, gdzie remontuje dom odziedziczony po dziadkach.
Otis kochał wszystko, co związane z naturą, choć w szczególności pasjonowało go podwodne życie. Przez długi czas rozważał udział w badaniach, które prowadzone są na morzach, jednak ostatecznie to możliwość wyjazdu na biegun okazała się tym, czemu uległ. I nie żałował, ponieważ szczerze kochał tę pracę, dlatego z taką ochotą się jej poświęcał. Nie brał jednak pod uwagę tego, że kiedy on realizował własne marzenia, jego żona rozkładała na czynniki pierwsze to, co było między ich dwójką, ostatecznie dochodząc do wniosku, że ich małżeństwo pełne jest problemów. Nim więc się obejrzał, skończył w tym dziwacznym położeniu, z którego nie umiał się wyplątać. A przecież naprawdę chciał.
Choć przed sekundą wydawało mu się, że to Autumn utknęła w pułapce, w oka mgnieniu i on poczuł się tak, jakby znalazł się w potrzasku. Stęsknił się za nią i za jej towarzystwem, a mimo to po przyjeździe obawiał się z nią skontaktować, ponieważ wiedział, że wypowiedziałaby na głos wszystkie te myśli, których on usilnie starał się do siebie nie dopuszczać. Teraz czuł jednak drobne wyrzuty sumienia związane z tym, że nie powiedział jej o swoim przyjeździe. Przyjaciele nie postępują przecież w ten sposób. - Przyjechałem niedawno - stwierdził, choć warto nadmienić, że niedawno jest tu raczej pojęciem względnym. Uznał jednak, że ich dwójka nie musi wcale skupiać się na szczegółach. - Nie do końca - odparł, czując dziwny ścisk w żołądku spowodowany tym, że w pewnym sensie ją okłamywał. Nim odezwał się ponownie, wciągnął głębiej powietrze. - Moi dziadkowie kupili sobie mniejsze mieszkanie i przepisali na mnie dom, więc wpadłem trochę go uporządkować i zastanowić się co dalej. Ale nie wydaje mi się, żebym miał na stałe zostać w Lorne - bo przecież tęsknił za żoną i naprawdę pragnął wrócić do tego, co za sobą zostawił. - Powinniśmy umówić się na kawę - stwierdził w końcu i uśmiechnął się łagodnie. Ona była w pracy, natomiast on zajmował się wolontariatem, dlatego okoliczności nie do końca sprzyjały nadrabianiu zaległości, a skoro tak, powinni zadbać o to, by później spotkać się w dogodniejszych warunkach. Naprawdę chciał przecież dowiedzieć się, co u niej słychać.

strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Chyba naprawdę nikt nie wiedział tego lepiej od Goldsworthy – jak bardzo praca potrafi pochłonąć życie osobiste człowieka. W końcu miała bardzo podobnie – mogła spełniać się zawodowo, ratować istnienia, wkraczać w niebezpieczne miejsca i ryzykować własnym życiem, a jednocześnie przy tym wszystkim pozwalać na to, by jej życie miłosne kulało. Może to był jej główny problem? Może dlatego faceci tak szybko się nią nudzili i wynajdowali różne wymówki, by uciec. Czasem nawet z miasteczka – nie tylko z samego związku.
Skinęła tylko głową ze zrozumieniem na jego słowa. Niedawno było stosunkowo względnym pojęciem – ale nie zamierzała mu teraz tego wypominać czy też drążyć. Nie uważała bynajmniej by miała powody do robienia mu wyrzutów czy też, by miała monopol na spędzenie z nim czasu. Być może Otis był wyjątkowo zajęty. I to na tyle, by zapomnieć się do niej odezwać. Jej oczy z pewnością mówiły, że zostanie mu to wypomniane w niedalekiej przyszłości. Nawet jeśli nie w tej chwili.
–– Och… –– zaczęła tylko, marszcząc brwi i analizując jego wypowiedź. –– Nie wiedziałam, że twoi dziadkowie się przenieśli. Tak dawno się z nimi w zasadzie nie widziałam… –– mruknęła, poprawiając koalę na rękach. Aż wreszcie pracownik sanktuarium podszedł do niej, przerywając na moment rozmowę dwójki dawno niewidzianych przyjaciół, i odebrał od Autumn zwierzątko, dziękując za udaną akcję. Zabrane ciepło było całkiem odczuwalne, więc Autumn objęła się ramionami, skupiając już wzrok całkowicie na Otisie. –– Jasne. Kawa brzmi świetnie –– odparła ze wzruszeniem ramion i lekkim uśmiechem, który pojawił się na jej twarzy niespodziewanie. Chciała nadrobić wszelkie zaległości i dowiedzieć się czegoś więcej o pobycie Otisa w Lorne. –– To… jak na długo masz zamiar jeszcze zostać w Lorne? I czy ta kawa odbędzie się tylko we dwójkę, czy raczej we trójkę? –– spytała zaczepnie, bo w sumie nie miałaby nic przeciwko zobaczeniu się z jego żoną. A możliwe, że nawet byłoby to trochę mniej ryzykowne. I mniej konfundujące dla samej Autumn. Nie to, żeby źle się czuła sam na sam z Otisem, ale czasami… łatwiej było mieć bufor w postaci żony swojego przyjaciela tuż obok… prawda?
biolog morski — stacja antarktyczna palmer
30 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Przez większość życia pracował na stacji badawczej na biegunie południowym, przez co jego małżeństwo podupadło. Zgodził się na szaloną wymianę i razem z udawaną żoną wylądował w rodzinnym miasteczku, gdzie remontuje dom odziedziczony po dziadkach.
Przez dość długi czas udawał, że jego to nie dotyczyło. Wmówił sobie, że miał wszystko pod kontrolą, ponieważ w jego życiu od kilku lat gościła ta sama kobieta, która zgodziła się wyjść za niego pomimo tego, iż od samego początku wiedziała, jaki ma na siebie pomysł. Mało tego, wspierała go w rozwoju kariery i wydawała się wyjątkowo wyrozumiała, a jednak wyrozumiałość nie zawsze idzie w parze z cierpliwością i poczuciem zainteresowania. Kiedy w końcu zdjął z oczu te klapki, które umieścił tam za sprawą ślubu, rzeczywistość uderzyła w niego ze zdwojoną siłą i aktualnie nie wiedział już, jak sobie z tym poradzić. Pogubił się, a sytuacja, w której się znalazł, także nijak mu nie pomagała. Naprawdę nie rozumiał, jak mógł do tego doprowadzić.
Chciał pospieszyć jej z wyjaśnieniami, jednak nagłe pojawienie się jednego z pracowników sanktuarium skutecznie wybiło go z rytmu. Przez chwilę po prostu obserwował całe zajście, jednocześnie zaczynając zastanawiać się nad tym, czy niesforna koala nie wyrządziła jej przypadkiem krzywdy. Mimowolnie zerknął więc na tę nogę brunetki, do której zwierzę się przyczepiło, jednak nie dostrzegając żadnych dziur na jej ubraniu, doszedł do wniosku, że musiało obyć się bez tragedii. Mógł więc ponownie skupić się na niej i na rozmowie. - We dwójkę - odparł, być może zbyt szybko i zbyt zdecydowanie? Kiedy zdał sobie z tego sprawę, wykrzywił usta w koślawym uśmiechu, po raz kolejny dochodząc do wniosku, że co nieco powinien jej wytłumaczyć. - Nie chcę, żeby Liz czuła się jak piąte koło u wozu. Wiesz jak z nią jest - jego żona nie była co prawda skrajnie wstydliwa i zwykle potrafiła zachowywać się jak dusza towarzystwa, jednak kiedy ma się do czynienia z kimś, z kim twój partner jest tak blisko i łączy go tak długa historia, mimo wszystko ciężko jest odnaleźć się w swoim towarzystwie. Kwestią bardziej kłopotliwą było to, że jego małżonki zwyczajnie nie było w miasteczku. - Gdzie i o której? - dopytał, wsuwając dłonie do kieszeni spodni. Za młodu mieli swoje własne miejscówki, ale na razie nie zdołał jeszcze rozejrzeć się po miasteczku tak dobrze, by mieć pewność, że te nadal znajdowały się na swoim miejscu. Odkąd stąd wyjechał, minęło naprawdę dużo czasu i wiele rzeczy uległo zmianie. Nie było to już to samo miasteczko, które za sobą zostawił.

strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
O sytuację z dziadkami zamierzała go już wypytać na ich osobnym spotkaniu. Na spokojnie. Bez świadków. I bez krwiożerców koali. Nawet nie zauważyła wyrazu jego twarzy i troski, gdy przekazywała powoli pracownikowi sanktuarium zwierzątko. Zamiast tego, gdy tylko zwróciła spojrzenie w stronę Otisa, uśmiechała się delikatnie do dawno niewidzianego przyjaciela. Wymijanie się w pracy nigdy nie było dobrym momentem na dłuższe rozmowy. Poza tym wciąż miała wrażenie, że osoby z jej składu wpatrują się w nią i w całą tą scenkę z zainteresowaniem.
Autumn parsknęła śmiechem i poprawiła włosy, ściągnięte w długi koński ogon. –– Zapewniam cię, że to nie Liz czułaby się tam jak piąte koło u wozu –– odparła z rozbawieniem, ale całkowicie szczerze. Chyba nie potrafiła sobie wyobrazić sytuacji, w której to ona byłaby tą onieśmielającą jednostką w przypadku, gdy ma się do czynienia z parą. Ale cóż, trochę przywykła już do udawania, iż Otis i Liz wcale nie wywoływali w niej uczucia niezręczności. I nie chodziło tylko o przebywanie jako wolna jednostka wśród pary – chyba też bezpośrednio chodziło o to, że osobą zaangażowaną w relację z kimś innym był właśnie Otis. I w przeszłości było to dość dla niej dziwnym zjawiskiem – choć sama miała problem ze zidentyfikowaniem tego uczucia jako zazdrość. Nie chcąc wzbudzać zbytnio podejrzeń swoją wypowiedzią, postanowiła przejść do zaproponowania miejsca spotkania. –– Chcesz iść do Once Upon a Tart? Czy po prostu zgarniemy kawę na wynos i pójdziemy na plażę? –– spytała ze wzruszeniem ramion, bo dla niej obydwie opcje były jak najbardziej w porządku. –– Jutro rano nie pracuję. Jeśli masz czas, możemy się spotkać. –– Nie wiedziała jak długo Otis zamierzała zostać w Lorne, więc zaproponowanie najbliższego wolnego terminu wydawało jej się rozsądne.
biolog morski — stacja antarktyczna palmer
30 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Przez większość życia pracował na stacji badawczej na biegunie południowym, przez co jego małżeństwo podupadło. Zgodził się na szaloną wymianę i razem z udawaną żoną wylądował w rodzinnym miasteczku, gdzie remontuje dom odziedziczony po dziadkach.
Uniósł jedną brew ku górze, a potem pokręcił głową na boki, ewidentnie do tego nieprzekonany. Po pierwsze, w jego odczuciu Autumn była jedną z najbardziej towarzyskich osób, jakie znał. Sam czuł się przy niej wyjątkowo swobodnie, jednak wiedział, że tego samego nie mógł powiedzieć o swojej żonie. Zresztą, sam doskonale pamiętał, jak czuł się przy jej dawnych znajomych, którzy serwowali mu wszystkie te wstydliwe historyjki z nadzieją, że poczuje się lepiej, ale wcale tak nie było. Zastanawiał się wówczas, czy nie poznał innej osoby niż ta, którą znali jej znajomi. Może przy nim nigdy nie czuła się do końca sobą?
Straciło to jednak na znaczeniu, kiedy skupili się na szczegółach nadchodzącego spotkania. Ku jego zaskoczeniu jedna z tych kawiarni, które odwiedzali w młodości, miała się całkiem dobrze. Miał wrażenie, że uczucie nostalgii, które go teraz ogarnęło, było jednym z przyjemniejszych, jakie odczuwał, odkąd tu przyjechał. - A zapakują nam na wynos pączki z morelą? - zapytał, lekko mrużąc przy tym oczy. Choć lubił tamto miejsce, ponieważ w przeszłości odgrywało całkiem istotną rolę w spotkaniach ich paczki, nie ulega wątpliwości, że do natury ciągnęło go bardziej. Cholera, ciągnęło go przede wszystkim do morza, tego jednego nie umiał sobie odmówić. - Ja mam wolne jeszcze przed jakieś… Cztery miesiące i dwa tygodnie - przekalkulował na szybko, po czym zerknął na nią z rozbawieniem. Za ten czas czekał go kolejny półroczny wyjazd. - Jutro będzie w porządku - pokiwał lekko głową, a skoro byli umówieni, nie musieli na szybko zajmować się wymianą doświadczeń z ostatnich kilku lat. Oboje zresztą musieli wracać do pracy i właśnie to zrobili, przy czym Otis zaczął zastanawiać się, jak ugryźć kwestię swojego małżeństwa. I, co ważniejsze, jak miał powiedzieć jej prawdę?

zt.

please don't call me a koala bear
ODPOWIEDZ