animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Zaśmiała się, bo teraz to poczuła, że to jedzenie może być czymś naprawdę tragicznym. – Musisz mi powiedzieć. Co jak mam uczulenie na dziwne rzeczy? – Zażartowała sobie oczywiście, ale dała w końcu dojść Zoey do słowa, żeby zaraz nie wyszło, że musi mieć kontrolę w każdej rozmowie. – To rzeczywiście nie brzmi apetycznie. – Skrzywiła się. – Ale dobra… skoro to twoje dziedzictwo to jestem gotowa tego spróbować. Jesteś w stanie zrobić naprawdę małą porcję tego? Żebyś niepotrzebnie nie wydała pieniędzy, nie traciła czasu i żeby nie marnować jedzenia? – Zapytała, bo jeżeli nie było możliwe zrobienie małej porcji tego to może po prostu łatwiej będzie skorzystać z tego zaproszenia Zoey i wybrać się do Szkocji, żeby zjeść to w odpowiednich klimatach. Pójdą do jakiejś restauracji i tam Gaia skosztuje tego dania.
- Nawet nie wiem co to jest brukiew. Chyba. – Zmarszczyła brwi i chciała zgooglować, ale znowu mam to uczucie, że pisałam, że Gaia nie miała przy sobie telefonu, ale nie wiem czy po prostu mi się wydaje, że ona nigdy przy sobie nie ma telefonu czy co. No nieważne, ważne, że nie zgooglowała. Niemiecki naród nigdy nie musiał żyć pod niczyim butem, więc Gaia jadła tylko najlepsze rzeczy. Świeży chleb i Nutella.
- Kurwa. To musiało być przejebane. Być z kimś kto kocha kogoś innego. – Aż się skrzywiła. Ona pewnie po czymś takim nigdy by się nie pozbierała. Nieźle by jej to rozjebało samoocenę. Wiem co będziesz próbowała mi w tym momencie wypomnieć, więc sobie po prostu podaruj, bo ja tego nie uznaje. Iks de. – Dlaczego o niego nie walczyłaś? – Może ziomek się mylił. Może wcale nie kochał tej drugiej laski? Może po prostu miał jakiś kryzys i uznał, że go załata czymś takim? Bogowie wiedzą, że mężczyźnie byli we wszystkim absolutnie beznadziejni. Potrzebowali, żeby kobieta trzymała ich za rękę i prowadziła przez życie. – Czyli nie żałujesz, że wam nie wyszło? – Gaia tylko spotkała się z Benedictem, ale chyba mi tam przestałaś odpisywać, więc nie wiem co tam wyszło z nimi. Ale nie było miło. No i nigdy by nie było, bo jednak Gaia zdradziła Benny’ego.
- Czyli nie uznajesz tego, że ktoś może mieć po prostu jakiś chwilowy mętlik w głowie? Ja osobiście nie uważam, żeby to było trzymanie kogoś na siłę. To bardziej takie raczej… przekonanie kogoś do siebie jednocześnie zapewniając, że twoje uczucie jest szczere i żywe. Dla mnie to byłby sygnał, że mogę stracić kogoś kto szczerze się o mnie troszczy. A jeżeli ostatecznie ten ktoś i tak odejdzie, po twojej argumentacji, to przynajmniej nie masz pretensji do siebie, że nie próbowałaś. – Ona tak sobie gadała, bo sama nigdy nie była przecież w takiej sytuacji. Oczywiście nigdy nie chciałaby się przekonać jak to jest być w takiej sytuacji, bo wiadomo… jej ego by tego nie przetrwało.
Zaśmiała się. – To raczej chyba ty powinnaś być na to gotowa skoro to dla ciebie taka ważna sprawa. Mnie takie rzeczy nie stresują. Rodzice mnie uwielbiają. – Gaia wiedziała jak się zaprezentować starym, żeby ją lubili. Potrafiła tak zagadać matki, że po jednym spotkaniu widzą w niej idealną kandydatkę na żonę dla swojego dziecka. Ojców zagadywała tak, że zazdrościli swoim dzieciom takiej zdobyczy jaką oczywiście była Gaia. Wszystko jednak w ramach zdrowego rozsądku. Z żadnym nigdy by nie flirtowała. Była to tak czerwona flaga, że aż oślepiała. – Poza tym już mnie trochę poznali i chyba mnie polubili. Czy nie? – Może się myliła i jej rodzice powiedzieli Zoey, że ta Zimmermanówna to taka pstrokata i brzydka i w ogóle jakaś dziwna.
- Jesteście niemożliwe. – Zaśmiała się. – Jakbym miała otwierać restaurację to chyba najpierw zaczęłabym od wyboru kuchni. – No chyba, że planują być taką miejscówką co serwuje pizzę, hamburgery i jednocześnie dania kuchni azjatyckiej. To zawsze było bardzo podejrzane, ale jednocześnie niesamowicie popularne. Mieszanie różnych kuchni świata. –Jak się zdecydujecie to jasne. Czemu nie? – Nie powiedziałaby, że się znała. Po prostu lubiła jedzenie, a jak przy okazji miała pomóc Zoey to widziała w tym same plusy.
- Serio? – Uniosła brwi. – Woleliby typa, który zakochał się w kimś innym będąc tobą, albo typa, który notorycznie cię zdradzał? – Ona oczywiście nie odebrała tego jako żart. Myślała, że Zoey mówiła poważnie. Tym bardziej, że często miała takie głupie gadanie, żeby pokazać jak bardzo nie wierzy w samą siebie. No ona to się nie dziwiła rodzicom, którzy czasami woleli partnerów swoich dzieci od swoich dzieci. Niektóre dzieci były naprawdę okropne. A jak wpadała idealna osoba, która była przy tym miła i dobra? Czego tu nie lubić? W takich przypadkach zerwania bolały bardziej, bo nie zrywałaś tylko z partnerem, ale też z jego rodziną co było pojebane.
- Byłaś zafascynowana Bonnie Tyler i nie pomyślałaś o tym, że możesz nie być do końca heteroseksualną osobą? – Gaia na podstawie swoich obsesji dowiadywała się o tym kim naprawdę jest.
I dobra, żeby już nie przedłużać tego siedzenia tutaj to zaraz im przynieśli jakieś zupy, a niedługo później dania główne, które sobie próbowały. W międzyczasie cały czas Zoey dolewali wino, a Gai przynosili świeżą, gorącą herbatkę. Na koniec przyszły desery i tutaj Gaia zaczęła się rozpływać, bo przecież kochała słodkości. Jak już wpierdoliły tyle ile mogły, z czego Gaia ojebała, większość, to Zimmerman oznajmiła, że już się będą zmywać. Poprosiła Zoey, żeby ta na nią poczekała, a Gaia sama poszła ogarnąć płatność. Nie chciała brać ze sobą Zoey, bo wiedziała, że rodzina Noah nie będzie chciała przyjąć od niej pieniędzy, a ona nie zamierzała czegoś takiego przyjąć za darmo. Poza tym wiedziała, że matka Noah znowu się rozpłacze i będzie niezręcznie i dziwnie. Chciała Zoey tego oszczędzić. No, ale ostatecznie spędziła tam prawie piętnaście minut. W końcu jednak wyszła z rumieńcami na twarzy i kiwnęła w stronę Zoey.
- Możemy iść. – Oznajmiła z uśmiechem i jeszcze raz głośno pożegnała państwa rodziców Noah, otworzyła drzwi i przepuściła Zoey przodem. – Przejdziemy się? – Zaproponowała. – Muszę to trochę rozchodzić. Poza tym mam ochotę na żelki Pico-Balla. – Oczywiście, że miała jeszcze miejsce na żelki. Była niesamowicie obrzydliwa. Objęła Zoey ramieniem i ruszyła w stronę jakiejś głównej ulicy miasta. Było już ciemno, ale na szczęście to duże miasto więc tętniło życiem. – Wybacz, że to tyle trwało, ale nie chcieli brać ode mnie pieniędzy. – Przewróciła oczami.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
- Ale nie jest takie złe jak sie może wydawać - chyba, nie jadłam. Nie wiem. Ale pewnie to jest cos na kształt kaszanki. - Oww to bardzo miłe z Twojej strony, że się chcesz tak poświęcić - uśmiechnęła się miło, bo to naprawdę chwytało za serce. - Chyba nie - skrzywiła się - ale wiesz co, zrobię to i po prostu ja zostanie to zaniosę ojcu. On pewnie chętnie to zje. - W końcu w Australii nie zawsze mógł liczyć na szkocką kuchnię, a nie był tym typem rozrzutnego człowieka, który sobie ogarnia kucharki ze Szkocji żeby raz na jakiś czas zjeść coś z rodzinnych stron. Zoey ucieszyła się, że będzie mogła Gaie poczęstować czymś czego jeszcze nigdy nie jadła no i to nawet podwójnie. Nie dość, ze bedzie jadła coś ze Szkocji, to jeszcze coś co rzeczywiście Zoey McTavish ugotuje. Będzie się tym stresować, ale da radę. - Ooo no to będziesz mieć swój pierwszy raz z brukwią - była ciekawa czy jej posmakuje. Musiała zrobić testową brukiew i zanieść ojcu żeby sprawdził czy smakuje tak jak powinno. Ojciec będzie najlepszym testerem.
- Nie mam zamiaru nigdy walczyć o kogoś kto mnie zdradził, fizycznie, emocjonalnie, czy jakkolwiek inaczej. - Powiedziała zgodnie z prawdą. - Jestem w stanie wiele przełknąć, ale nie coś takiego - westchnęła, bo jak ktoś był z nią raczej szczery to Zoey brała na klatę sporo, ale jak ktoś robił jakieś gówno za jej plecami no to już było mocno słabo. Z Loganem też wiele była w stanie zrobić, do momentu, aż dowiedziała się co typ sobie robił i jak ją okłamywał. Tego nie byłaby w stanie przełknąć i jeszcze o takiego kogoś walczyć. Nie. - Nie żałuje, pewnie prędzej czy później wyszłoby, że do siebie nie pasujemy i tak czy inaczej, by się to skończyło - albo oboje byliby nieszczęśliwi spędzając wspólnie życie.
- Miałabym do siebie pretensje, gdybym miała walczyć i stawać na rzęsach dla kogoś kto wpadł na pomysł, że wolałby mnie wymienić na kogoś innego. Jeszcze wiesz, może co innego jakby ktoś do mnie przyszedł i powiedział, że czuje, że coś jest nie tak i, że mamy jakiś problem w naszej relacji, no to wiadomo owszem. Byłabym w stanie wtedy zrobić naprawdę wiele, ale nie w momencie, w którym nikt nic nie mówi, a idzie szukać szczęście gdzie indziej. - Wzruszyła ramionami, bo takie miała już te swoje poglądy. Była jak Cher. Baby it's all or nothing.
- Jestem na to gotowa, powiem im niedługo, niech to sobie przetrawią na swój sposób. Mama, mówiła, że to miłe, że się zainteresowałaś jej biżuterią i, że mnie odwiozłaś do domu. Ojciec mówił, że podobała mu się cała impreza. - Ale to normalne, bo jej ojciec raczej za bardzo się nie wypowiadał na temat ludzi, których jakoś mocno nie znał, żeby później nie oberwać rykoszetem, że niby kogoś tyra czy coś.
- Hmm, Remigiusa lubili i wiesz, mogliby powiedzieć, że się biedny po prostu pogubił... Logana nie lubili, kiedyś pracował z bratem mojej mamy, a później założył taką samą firmę żeby sam sobie być szefem i przejął nieco jego klientów. Nie byli jego fanami więc w tym wypadku ja wygrywam. - Chociaż też zawodnicy byli słabi w tej konkurencji. - To Bonnie jest ikoną? Jezu... ja naprawdę jestem zacofana - pokręciła głową i aż się zaśmiała, bo ma sporo popkultury do nadrobienia. Ona kochała Bonnie jako artystkę. No i dobra, później sobie zjadły, było miło i poszły.
- Przejdźmy się - kiwnęła głową, bo tak się najadła, że mogła się trochę potoczyć po ulicach. - Ty dasz radę coś jeszcze zjeść? Też tak chcę. - Wiele rzeczy ją omijało, bo tak mało jadła, na przykład żelki. - Nie ma sprawy, ale mam nadzieję, że im wcisnęłaś kasę... to było naprawdę sporo jedzenia i tak ładnie podane, no i byłyśmy same. Należy im się. - Powiedziała jak już wyszły z restauracji i Zoey objęła Gaie w pasie, skoro ta zarzuciła jej rękę na ramię. - Ej patrz - wskazała na stojące niedaleko nich elektryczne hulajnogi. - Może się karniemy? - Zapytała, bo ona nigdy nie próbowała jechać na czymś takim, słyszała, że nie jest to do końca bezpieczne, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Droga przed nimi była dość prosta, bo zakładam, że na jakimś deptaku były i była wydzielona ścieżka rowerowa, więc może nie byłoby tak tragicznie.

gaia zimmerman
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
- No to ma sens. W sensie ze zdradą fizyczną. I nie zrozum mnie źle, bo w ogóle nie bronię tego człowieka, ale to co ci powiedział, że zakochał się w kimś innym, ale nadal ciebie też kocha, ale ostatecznie z tamtą laską mu nie wyszło… może naprawdę miał po prostu jakiś gorszy moment w życiu i się po prostu… pogubił? – Było jej fizycznie niedobrze. Nawet nie chodził o przejedzenie się. Po prostu Gaia była w szoku, że broniła jakiegoś mężczyzny. Jeszcze takiego, którego nie znała i bazując na tym co słyszała, bardzo heteroseksualnego mężczyzny. Obrzydliwe. Bycie w związku, w którym ktoś ci nagle oznajmia, że zakochał się w kimś innym musiało być okropne. Tak samo jak udawanie, że można kochać dwie osoby na raz. – Rozumiem. – Nie miała nic więcej do dodania w tym temacie, bo jak sama myślała o swoich byłych to nie miała momentu gdzie sobie mówiła „szkoda, że już nimi nie jestem”. Nie wyobrażała sobie siebie w związku z Benedictem obecnie. To samo z Biancą. Bianca nadal żyła ukrywając swoją orientację, a Gaia chciała się pokazywać na ulicy z drugą osobą.
- Okej. – Pokiwała głową. – To daj znać jak już im powiesz. Opowiesz mi jak ci poszło i co powiedzieli. – Nie zakładała, żeby mieli z tym jakiś problem, bo teraz rodzice byli bardziej tolerancyjni, ale kto ich wie. Gaia tylko miała nadzieję, że Zoey nie zaprosi jej na ten dzień kiedy miała im zrobić ten coming out. Bo w sumie jak przedstawiłaby im Gaię? Jako laskę, która ją olśniła? – No to widzę, że twój tata był mną zachwycony. – Zażartowała sobie. Pewnie jej stary miałby podobną reakcję. Chociaż jemu to niekoniecznie te imprezy się podobały, ale robił wszystko dla swojej małżonki. Tak bardzo ją kochał.
- I jak rozstawałaś się z nimi, to podawałaś rodzicom powód rozstania? – Była ciekawa, bo ona oczywiście swoim rodzicom nigdy takich rzeczy nie mówiła. Głównie dlatego, że to ona przy tych zerwaniach była najgorsza na świecie. To ona olała Biancę, żeby imprezować na greckich wyspać, to ona zdradziła Benedicta, żeby związać się z Noah. – Zoey… to żart? – Aż musiała się na chwilę zatrzymać, bo tak obrazić Bonnie Tyler? – Bonnie Tyler jest ikoną. Jak najbardziej. Jak możesz… – Aż się złapała za lichą pierś. Dawno jej nikt tak nie zranił. Wow. Nawet ja w pracy ostatnio dałam wywód na temat Bonnie Tyler.
- No te żelki są małe, więc wiesz. – Machnęła ręką, a później się zaśmiała. – Obie dobrze wiemy, że wcale nie chciałabyś tak jeść. – Gaia i tak się trochę bała, że teraz Zoey będzie się źle czuła, albo miała jakąś awersję do jedzenia jak ja do pomidorówki i nie będzie w ogóle chciała nigdzie z Gaią chodzić w obawie, że ta jej zacznie wciskać jedzenie. – Tak, tak. Zapłaciłam. – Zbyła szybko temat, żeby już nie gadać o tym doświadczeniu. Było fajnie i miło, ale jeszcze tylko brakowało, żeby rodzice Noah przyprowadzili tam wszystkie trzy siostry Noah, żeby mogły sobie zobaczyć Gaię i traktować ją jak dawno utraconego członka rodziny.
- Nie. – Zaprzeczyła stanowczo i nawet nie zaszczyciła tych hulajnóg spojrzeniem. – Piłaś. Mogłabyś stracić prawo jazdy, albo dostać jakąś karę. – Powiedziała typiara, która na luzie sobie jeździła po pijaku autem. – Poza tym lepiej nie ryzykować, jeszcze się zrzygamy czy coś. – Poza tym, Gaia panicznie bała się tych eklektycznych hulajnóg i nawet nie wiedziała jak działają i nie chciała wiedzieć. Zamiast tego przystanęła sobie na środku chodnika, nie przejmując się innymi, jak na prawdziwą księżniczkę przystało, ujęła twarz Zoey w dłonie i ją pocałowała. Ot, bo miała na to ochotę. Poza tym chciała też złagodzić ewentualne pretensje o to, że Gaia nie chciała jeździć na hulajnodze.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
- Fizyczna i emocjonalna to dla mnie to samo. Wiadomo, każdy musi mieć przyjaciół, żeby sobie pogadać i się wyżalić, nie mam z tym problemu, nie o wszystkim muszę wiedzieć, ale jeżeli się ktoś angażuje w relacje kosztem związku i to jeszcze obdarzając uczuciami inną osobę, no to dla mnie to jest tak samo jakby się nią przespał. Nie umiałabym mu później zaufać po czymś takim. No i też żeby nie było, nie mam mu tego za złe, serce nie sługa, jeżeli się zakochał i chciał z nią być spoko... ale powinien mi o tym powiedzieć jak najszybciej, a nie wodzić mnie za nos. – Wzruszyła ramionami. Dla niej istotne było to, żeby ktoś ją traktował priorytetowo, oczywiście były też inne ważne osoby, ale chciała wiedzieć o ważnych sprawach, które działy się w życiu jej partnera czy partnerki, a nie dowiadywać się o problemach albo po fakcie, albo od osób postronnych.
- Na pewno Ci dam znać – bo to jednak dla Zoey była ważna rzecz i będzie chciała się z nią podzielić swoimi wrażeniami. Kto wie jak jej rodzice się zachowają, ja mam pewne podejrzenia, ale nie mam pojęcia co z tego koniec końców wyjdzie. – Typowy ojciec – machnęła ręką, bo po nim nie oczekiwałaby zbyt wiele, przynajmniej nie w taki oczywisty sposób. Prędzej, by gdzieś tam między wierszami przebąkiwał o tym, że Gaia jest miła.
- Nie – pokręciła głową – nie muszą wiedzieć o wszystkim, ale pewnie się domyślają niektórych rzeczy – na przykład tego, że Logan umarł i koniec końców to było ich definitywne rozstanie. Ojciec nie cieszył się z ich ślubu, ale możliwe, że trochę kamień spadł mu z serca jak typ wziął i umarł zupełnie sam z siebie. Zoey, by się nie zdziwiła gdyby tak było. – Ja po prostu kochałam Bonnie Tyler, niezależnie czy jest ikoną czy nie – nawet ja nie wiedziałam, że Bonnie jest ikoną, ale też ją lubię. Może nie aż tak jak Zoey, ale też. – Za to wiem, że Cher jest ikoną i ją też lubię – to akurat jak ja. Zoey nie znała się na popkulturze aż tak, ale całe szczęście teraz miała u boku Gaie więc może się czegoć ciekawego dowie.
Pokręciłą głową. – Chciałabym, patrz ile rzeczy mnie omija przez to, że nie interesuje się jedzeniem, chociażby zwiedzanie dobrych restauracji – teraz będzie musiała się chociaż odrobinę zainteresować ze względu na swoją przyszłą inwestycje. – Miałabym też większą motywacje do regularnych ćwiczeń, na razie tylko biegam, ale powinnam to trochę zmienić. Kiedyś chodziłam na treningu krav magi i może bym do tego wróciła. Chciałabyś się ze mną przejść? Mogłabym Cię rzucić na matę. – To byłoby akuratne, bo jednak Zoey była o wiele mniejsza więc jakby przerzuciła taką Gaie przez ramię to już miałaby jakiś obraz tego jak bronić się przed kimś kto jest od Ciebie o wiele wyższy.
- Jezu rzeczywiście – zapomniała już, że piła ten alkohol. – Masz rację – co prawda wiele tego nie wlała w siebie, bo inaczej już by była pijana i nie do życia, ale no jednak coś tam wypiła, a nie chciała tracić prawka więc bardzo dobrze, że Gaia się nie zgodziła. Nie spodziewała się takiego pocałunku na środku chodnika, ale też nie miała z tym problemu. Nie miała obaw, że spotka je ktoś znajomych, bo wiedziała, że nie istnieje żaden powód, by miała się wstydzić tego kim i z kim jest. Dlatego odewzajemniła pocałunek nawet jeżeli obok szła jakas starsza para i żona powiedziała do męża „Harald they’re lesbians”. Uśmiechneła się lekko po całym tym pocałunku przez co jej pućki na policzkach się bardziej uwydatniły, bo już zapomniałam jakie ona ma słodkie pućki. – W sumie chciałam Cię o coś zapytać – zaczęła przyglądając się jej, a później przesunęła delikatnie dłońmi wzdłuż jej ramion, żeby złapać ją za obie ręce. – Niedługo mam w pracy taką imprezę organizowaną przez inwestorów żeby celebrować zaczęcie prac nad wieżowcem. Chciałabyś może pójść tam ze mną? – Zapytała starając się nie brzmieć nerwowo, ale co tam. Bardzo by chciała żeby Zimmerman tam z nią poszła, bo jak wiadomo Zoey nie lubi imprez więc miałaby przynajmniej obok siebie kogoś z kim czułaby się komfortowo.

gaia zimmerman
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
- Okej. Rozumiem. – Pokiwała głową. Nie zgadzała się z tym, że zdrada fizyczna i emocjonalna to jedno i to samo. Nie miała zamiaru się jednak wykłócać z Zoey, bo Gaia nie była głupia i wiedziała, że dwie osoby mogą mieć różne opinie na jakieś tematy. Wiedziała też, że akurat Zoey była zdradzana. Gaia nie. A jeżeli Gaia była zdradzana to nawet o tym nie wiedziała, więc żyła w świecie, gdzie zdrada jej jeszcze nie dotknęła. – Najpierw się w niej zakochał czy zaczął z nią sypiać? – Zapytała nie myśląc o tym jak może na to zareagować Zoey. – Właściwie to nieważne. Jak nie chcesz o tym mówić to zrozumiem. – Dodała szybko, bo jednak się zreflektowała, że mogło to być nieco nieczułe pytanie. Korciło też, żeby zapytać czy Zoey była w związku, gdzie nie została zdradzona, ale to już w ogóle brzmiało jak cios poniżej pasa. – Nie no jasne. Wodzenie kogoś za nos i robienie sobie koła ratunkowego czy opcji zapasowej nigdy nie jest fajne. – A tak trochę to brzmiało. Ten cały Remigius może bał się samotności tak bardzo, że wolał mieć dwie laski na raz, żeby zawsze mieć opcje.
- Na przykład jakich? – Trochę się obawiała, że w pewnym momencie Zoey uzna, że Gaia zadaje zbyt wiele debilnych pytań. A biedna Gaia była po prostu ciekawa całej tej sytuacji. No i chciała też poznać Zoey, a poznawanie Zoey oznaczało też dowiadywanie się rzeczy na temat jej rodziców i tego jak reagowali na jej związki i rozstania. Gaia na przykład nigdy nie powiedziała swoim rodzicom dlaczego z kimś zrywała. Noah był jedynym wyjątkiem, bo jednak wyciągnięcie Gai z doła po jego stracie wymagało poważnych środków.
- Nie ma powodów, żeby nie kochać Bonnie Tyler. – Nadal była w lekkim szoku, że Zoey nie uważała Bonnie za ikonę. – Ah no tak, Cher to już legenda. Ikona, ale zdecydowanie legenda. – I żeby nie było, Gaia nie miała zielonego pojęcia o popkulturze. Ona znała się tylko i wyłącznie na muzyce, więc pewnie niczego ciekawego Zoey się od niej nie dowie.
- No powiem ci, ze z tym twoim niejedzeniem i brakiem fascynacji jedzeniem, to jestem w szoku, że ze wszystkich rzeczy na świecie, postanowiłaś zainwestować właśnie w restaurację. – Byłaby mniej zszokowana gdyby Zoey wyznała, że inwestuje w fotowoltaikę albo bitcoiny. – Nie. – Zaśmiała się. – Przepraszam Zoey, ale chodzenie na siłownie i takie rzeczy to nie jest coś z czego czerpię jakąkolwiek radość. – Miała zajęcia z personalnym trenerem i chodziła na jogę, ale robiła to, bo musiała. Musiała się sobie podobać, a żeby się sobie podobać musiała mieć idealne ciało. Więc nad nim pracowała. Ale nie robiła tego chętnie i z własnej woli. Dobra, wola była jej. Po prostu nie lubiła tego.
- Chyba podali ci za słabe wino. – Zażartowała. – Albo jakimś cudem wino ci wchodzi, ale jedzenie już niekoniecznie. – Pomachała jej przed nosem palcem. Gdyby Zoey straciła prawko to przynajmniej miałaby powód, żeby zatrudnić Natalie i zrobić z niej dodatkowo swojego szofera. Pewnie Nat by się zgodziła chociażby po to, żeby po prostu mieć pracę. – Okej. To pytaj. – Rozłożyła lekko ramiona pokazując jaka jest gotowa na to pytanie. Jednak jak je usłyszała to w sumie nie wiedziała czy tak do końca była na nie gotowa. – Jasne. – Odparła z uśmiechem. – Oczywiście jeżeli nie będzie kolidowało z niczym po mojej stronie. Jak mi prześlesz datę to sprawdzę kalendarz. – Pewnie niedługo jej kalendarz na nowo będzie pusty, bo przecież wszystko wskazywało na to, że fundacja i tak się nie wydarzy. Straciła kontakt z Luną i okazywało się, że obie chciały różnych rzeczy. – Czyli już oficjalnie zaczynacie te prace? Kiedy? – Była pewna, że już je zaczęli, ale w sumie to w ogóle się na tym nie znała, więc mogła być w błędzie.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
To było tak dawno temu, że Zoey nie czuła nawet odrobiny jakiejś złości czy smutno w związku z tym. Pogodziła się z przeszłością i nie żyła tymi wydarzeniami i nawet jeśli to jakoś wracało to było po prostu jakimś jej, nie do końca wesołym, doświadczeniem. – Podobno nie sypiali ze sobą zanim się rozstaliśmy. Chociaż nie wiem, czy powinnam stwierdzić, że to miło z jego strony, bo to brzmi głupio. – Bardzo jej miło, że nie zdradził ją na wszystkich możliwych frontach. Order z ziemniaka. – Nie mam z tym problemu, to było dawno. Zamknęłam ten temat. Poza tym myślę, że powinnyśmy opowiadać sobie nie tylko o tych przyjemnych rzeczach z życia. W końcu żadne życie nie jest usłane płatkami róż. – A nawet jeśli to gdzieś pomiędzy może się trafić bolący kolec, który wbije się w najmniej odpowiednie miejsce. – Dokładnie. – Przytaknęła jej, bo wodzenie kogoś za nos, było tragicznym zagraniem i trzymanie człowieka w pogotowiu na wypadek, gdyby gdzieś indziej nie pykło.
- Znają mnie trochę, więc pewnie wiedzą, że na przykład Logan musiał mnie mocno skrzywdzić, że go zostawiłam, dlatego później ojciec był wkurwiony jak wyszło na to, że akurat za niego musiałam po pijaku wyjść. W liceum miałam chłopaka, który wyjechał później studiować za granicą więc powód naszego rozstania był dość oczywisty. Remigius się zaczął później prowadzać z tą laską więc też mogli się domyślić. O reszcie nie musieli wiedzieć. Nie przedstawiałam im każdego człowieka, z którym się spotykałam. – Wzruszyła ramionami, bo nie każdy zasługiwał na rodzinną wizytę, albo rozstawali się zanim był ten etap żeby tych rodziców rzeczywiście poznać. – Twoi rodzice znają osoby, z którymi byłaś w takim poważnym związku? – Zapytała ciekawa czy miała kogoś kogo ukrywała przed światem, aczkolwiek na tyle na ile chyba zdażyła już posłuchać o rodzinnych relacjach Gai to nie sądziła, żeby Zimmerman ukrywała przed nimi swoje związki, ale warto było zapytać.
- Boże, tyle rzeczy się musze nauczyć. Cher legenda, Bonnie ikona... a Beyonce? To już legenda czy jeszcze ikona? – Zoey może wiele o świenie nie wiedziała, ale wiedziała kim jest Beyonce, nawet słuchała, ba! Nawet oglądała koncert w telewizji.
Zaśmiała się wesoło i wzruszyła ramionami. – Co zrobisz? Szkocja krew – alkoholu się nie boi, do czasu aż wypije trzy drinki lub 3 lampki wina i 2 browary. Piwo działało na nią zdecydowanie najgorzej, nie dość, ze chciało jej się spać, to jeszcze musiała co chwile latać siku. Uśmiechnęła się gdy Gaia się zgodziła i kiwnęła głową na znak, że rozumie. – Podeśle Ci wszystkie informacje, mam gdzieś o tym maila. Jak Ci się nie uda, to też zrozumiem oczywiście – dodała, żeby nie było, że się obrazi jak Gaia nie przyjdzie. – Ale znasz mnie, ja i imprezy nie przepadamy za sobą więc miło byłoby mieć Cię obok – zresztą nie tylko wtedy. Zoey uważała, że zawsze jest miło mieć Gaie obok, niezależnie od sytuacji. – W przyszłym tygodniu mamy ostatnie spotkanie z inwestorem, a później będą wylewać fundamety. Okazało się, że ekipa budowalana nie jest taka tragiczna jak się obawiałam, może będą się trzymać planów. – Wtedy ona spałaby o wiele, wiele spokojniej, chociaż i tak chciałaby nadzorować, żeby nikt nie zepsuł jej projektu. - Możesz się kiedyś ze mną tam wybrać na budowę. Dostaniesz piękny żółty kask i seksowną żółtą kamizelkę – sama wizja tego sprawiała, że Zoey chciało się śmiać, bo była prawie pewna, że to się nie wydarzy. Za to pewne było to, że McTavish złapała Zimmerman za rękę żeby mogły dalej ruszyć w stronę tych żelek. – Chyba czeka nas jeszcze dzisiaj Twoja nie do końca ulubiona rzecz, spacer z Ponyo – pewnie w apartamencie nie miał za bardzo gdzie się wysikać czy zrobić dwójkę.

gaia zimmerman
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
- Z tym się zgadzam. – Powiedziała nawiązując do tych złych rzeczy. – Chcę wiedzieć o wszystkich złych rzeczach jakie ci się przydarzyły, żebym wiedziała co mogę zrobić lepiej. Żeby nie sprawić ci zawodu, który już przeżyłaś z kimś innym. Chcę ci pokazać tą przyjemniejszą część życia. – Uśmiechnęła się. Była tutaj bardzo skubaną bestią, bo ona na przykład miała bardzo cudowne życie. Najgorszym co jej się przytrafiło była śmierć Noah, ale o tym już Zoey się dowiedziała i w sumie nie była z tego zadowolona. Przynajmniej ja tak wnioskuję, bo Gaia nic nie wie o tym jak Zoey się z tym wszystkim poczuła, bo Zoey nic nie powiedziała. Także fajnie. A reszta złych rzeczy, które działy się w życiu Gai? Sama do nich doprowadziła, więc nie powinna mieć pretensji do nikogo, tylko do samej siebie.
- No nie dziwie się. Ten Logan to nie brzmi jak materiał na męża. – Odparła, ale tutaj za bardzo tematu nie chciała ciągnąć. Kiedyś chciała, bo chciała wiedzieć o nim więcej, ale teraz typ nie żył i w sumie miała w niego wyjebane. Z drugiej jednak strony chciała wiedzieć dlaczego Zoey się hajtnęła w taki sposób z kimś kto ją zdradzał. Była ciekawa czy chodziło o penisa? Czy jego dick był 10 out of 10, jak to rapuje Doja Cat? Szczerze w to wątpiła, bo jak ktoś zdradza to jednak ma kompleksy. Gaia coś o tym wiedziała, bo zdradzała namiętnie. – Ale o tym twoim romansie z tym piłkarzem wiedzą, nie? – Zapytała z lekkim uśmiechem, bo to było akurat śmieszne, że Zoey była powodem jakiejś dramy i rozpadu czyjegoś małżeństwa. Albo jednym z powodów.
- Znają. – Potwierdziła. – Byłam tylko w trzech poważnych związkach, więc nie ma się czym chwalić. Wiedzieli, ze byłam z Biancą, bo im powiedziałam, ale musiałam im też powiedzieć, że muszą udawać, że nie wiedzą, bo Bianca bała się okazywać swoją orientację przed rodzicami. Miałyśmy wtedy po piętnaście czy szesnaście lat, wiec miało to sens. – Wzruszyła ramionami. Ona nigdy nie miała takich obaw przed swoimi rodzicami. – Ale poza Noah nie wiedzą o powodach rozstań. Nie mogłam im przecież wprost powiedzieć, że właściwie to związki się kończyły, bo ich idealna córeczka zdradzała każdego. – Uśmiechnęła się smutno. Dobra, Bianci tak dosłownie nie zdradziła. W sensie wiadomo, później zdradziła, bo jeżeli nigdy oficjalnie nie zerwały, to można zakładać, że zawsze ze sobą były, a ostatecznie Gaia w końcu gdzieś z kimś uprawiała seks. W sumie to nawet nie pamiętam czy ostatecznie Gaia kiedykolwiek powiedziała Zoey, że jest kimś kto notorycznie zdradza, ale jak nie powiedziała, to ewidentnie lekko się wkopała. Trudno.
- Ciężki temat, bo nie jestem aż taką fanką Beyonce. Aczkolwiek uważam, że jest ikoną i zdecydowanie kiedyś będzie legendą, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. – Pewnie jak Gaia słuchała Cowboy Carter to przywdziała swój kapelusz kowbojski i poszła poujeżdżać mechanicznego byka ćwicząc swoje biodra, żeby później się chwalić gibkością.
- Idziecie do jakiegoś klubu czy wynajmujecie coś, żeby pokazać prestiż? – W sumie to wyobraziła sobie takich ludzi wysoko postawionych, w garniturkach jak idą do klubu i próbują udawać, że to miejsce, do którego należą i miejsce, w którym czują się zajebiście swobodnie. Widziała też przy tym seksowną i zagubioną Zoey, która musi się z tym zachowaniem użerać. – Masz tam jakieś inne kobiety czy jesteś sama? – To było dla niej interesujące. I nie pytała, bo byłaby zazdrosna o te kobiety. Pytała, bo wiedziała, że ciężko jest być kobietą w męskim świecie. Głównie dlatego, że pewnie na tej imprezie Zoey będzie podrywana, a to już stresowało Gaię.
- No to trzymam kciuki, żeby rzeczywiście tak było, bo jestem ciekawa tej budowli. – Ona to oczywiście myślała, że ten biurowiec powstanie dosyć szybko. Tak jak się buduje budynki w Sim City. Niby to trochę trwa, ale ostatecznie widać efekty po kilku miesiącach przyspieszonego czasu. – Plac budowy brzmi jak ostatnie miejsce, w którym powinnam się pojawić. Ale możesz przynieść kamizelkę i kask i obiecuję, że jak się spotkamy to będę miała na sobie tylko to. – Nie byłoby to nic szokującego. Potrafiła mieć na sobie mniej. A kto wie, może kamizelka jej się spodoba tak bardzo, że zacznie ją po prostu nosić na co dzień. Wiadomo, że Gaia tworzyła trendy zamiast za nimi podążać.
- Nie. – Machnęła ręką. – Zapłaciłam ludziom z hotelu, żeby się tym zajęli. – Chociaż ona to pewnie im powiedziała, że jak Ponyo się zesra to mają pozbierać i rzuciła jakiś plik banknotów, bo była ignorantką. No, ale jak już myślała o kupie Ponyo to uznała, że to jest idealny moment do tego, żeby pocałować Zoey. Ale jakoś się tak złożyło, że podczas tego pocałunku Gaia otworzyła jedno oko i kątem oka dostrzegła lodziarnie. – Zoey! – Przerwała pocałunek chwytając Zoey za ramiona. – Pa na to! – Wskazała na lodziarnię co najmniej jakby w latach nie widziała lodziarni. – Chodźmy na loda. Ja to zjem chyba z pięć smaków. – Kochała lody. Miała obsesję na punkcie lodów. Pociągnęła więc Zoey za sobą i przykleiła się do witryny jak dziecko, które nigdy nie widziało tylu słodyczy na raz. – Ja naprawdę wezmę pięć smaków. Nie ma opcji, żebym wybrała tylko jeden. Albo tylko dwa. – Wyciągnęła z tylnej kieszeni jakieś banknoty, żeby zapłacić. – Mam pomysł. Ja wybiorę dwa i to będzie pistacjowy i bananowy. – Tutaj zwróciła się do pani za ladą, która była zafascynowana tym, że ktoś może się tak cieszyć na lody. – Ty wybierz trzy smaki, bo wiadomo, że i tak nie zjesz tego za wiele, więc ja będę zerować, a chcę zjeść coś co ty wybierzesz. – Uśmiechnęła się ładnie do Zoey i jeszcze się do niej nachyliła, żeby niby ją ucałować w skroń, a tak naprawdę to pocałowała ją w ucho i wyszeptała, że później zje ją. W tym samym momencie nawiązywała kontakt wzrokowy z panią za ladą co było chore, ale wiadomo, że Gaia nigdy nie twierdziła, że jest zdrowa na umyśle. – Więc niech będzie pięć smaków. Reszta dla pani. – Położyła ładnie banknot, który znacznie przekraczał wartość lodów, ale Gaia miała wyjebane. Była bogata. Widzisz? Właśnie dlatego nie możemy dać Zimmermanom kryzysu finansowego.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
Uśmiechnęła się i pokiwała głową. - Myślę, że większość już znasz, chyba więcej tragedii się u mnie w życiu nie wydarzyło. Tak mi sie wydaje, ale jak o czymś sobie przypomnę to Ci dam znać. - Odpowiedziała i na sekundę się zatrzymała żeby dać Gai buziaka w policzek. - A ty chciałabyś mi powiedzieć czego powinnam unikać? Nie mówię tutaj tylko o Twoich poprzednich związkach, ale tak po prostu o jakimś zachowaniu, które Ci nie odpowiada. - Każdy coś takiego miał. Zoey wiedziała, że nie jest idealna i, że miała czasem takie zachowania, które mogły irytować. Oczywiście chciała być dla Gai najlepszą z możliwych wersji Zoey McTavish ale musiała wiedzieć co jej przeszkadza, żeby to w sobie wyeliminować, albo przynajmniej ograniczyć. Może na przykład za dużo gadała o swoich byłych? Chuj ją tam wie.
- Ojj... zdecydowanie nie - zaśmiała sie, bo cóż, nawet alkohol jej nie wytłumaczył. Ten ślub był tragedią, która nigdy nie powinna się wydarzyć. Zoey uważała, że już wystarczająco mocno odpokutowała za to co się stało i zasługiwała na szczęście, a miała taką nieśmiałą nadzieję, że to szczęście właśnie teraz z nią szło. Może z Gaią też miały ciężkie momenty, może też czuła się czasem źle przez to jak Zimmerman ją potraktowała, ale sądziła, że naprawdę wiele rzeczy wyjaśniło się po ich rozmowie i, że tego było im trzeba. Po prostu szczerej komunikacji. - Hehe... wiedzą - głupio się uśmiechnęła - czaisz, że raz sobie człowiek zrobi one night stand i nagle dowiaduje się o tym duża część ludzi, żona tego typa i co najgorsze Twoi rodzice? Tłumaczenie im później, że ta nasza noc nic nie znaczyła było jeszcze gorsze. Myślałam, że ojciec mnie zabije, szczególnie że to wyszło w trakcie kampanii. - Teraz oczywiście się z tego śmiała, ale wtedy? Oj nie było jej zupełnie do śmiechu. Nie chciała niszczyć nikomu małżeństwa, ani psuć ojci kampanii, szczególnie, że z tym facetem się nigdy później nie widziała. - Przyłapali Cię kiedyś rodzice na seksie? - Takie rzeczy się czasem zdarzały!
- Było to dla Ciebie trudne? Że trochę trzeba było trzymać waszą relację w sekrecie? - Zapytała, bo cóż ona, wiadomo teraz była starsza więc pewnie tez miała do tego inne podejście, ale nie chciałaby ukrywać się przed światem. No, bo i po co? Chciała być szczęśliwa, a ukrywanie się zawsze tworzyło problemy, to mogło być fajne na chwile, ale później? Nie, to nie dla niej. - Czy to powinna być dla mnie czerwona flaga? Doceniam, że mi o tym mówisz i, że nie ukrywasz tego jak się skończyły Twoje relacje i ufam, że po tym co Ci powiedziałam mi byś tego nie zrobiła. - Dała jej kredyt zaufania, bo chciała wierzyć, że tym razem będzie lepiej, że obie z Gaią dadzą sobie to szczęście, na które zasługują. - W sumie nigdy się nie zapytałam, a jestem ciekawa, co dla Ciebie jest w związku najważniejsze? Czego Ci brakowało w tamtych relacjach, że ich zdradziłaś? - To też powie Zoey o co powinna zadbać, żeby Gai nie brakowało w ich relacji. Mogły się uczyć na błędach innych partnerów. Kupią notatnik z Moleskine i zrobią spis. Może trzeba było do tego w bardziej korporacyjny sposób podejść. Zrobić tabelke w excelu czy coś.
- Wydaje mi się, że raczej to będzie klub, bo to będzie tylko kilkanaście osób, chyba nie wynajmowaliby czegoś tylko na tyle. No, bo szczerze wątpię, żeby przyszli z osobami towarzyszącymi, przynajmniej większość z nich. - Pewnie faceci wykorzystaliby to jako dzień wolny od zobowiązań, podczas którego można sie troche zabawić, ale no też nie wszyscy juz nie ma co tak uogólniać. Pewnie pojawiłby sie jakiś jeden czy dwóch, którzy zabraliby swoje drugie połówki. - Niestety na razie jestem sama, czasem w BHP pracują kobiety więc może tam sie jakaś pojawi, ale już przywykłam. Większość mojej pracy tak wygląda. Przy prywatnych, małych inwestycjach to wiadomo jest inaczej, bo jak buduje dom jednorodzinny to wtedy przynajmniej wśród inwestorów się pojawiają kobiety. - Czyli po prostu właścicielki tego domu, ale przy większych inwestycjach Zoey była zazwyczaj jedyną kobietą, czasem może była jeszcze jedna, ale to niestety nie było regułą. - Ale teraz już wiem, że mogę im skopać tyłki swoją wiedzą i umiejętnościami więc aż tak to mi nie przeszkadza - chociaż wiadomo wciąż musiała na każdym kroku udowadniać, że zna się na swojej pracy i nie jest tylko ładną buzią. - Mmmm no skoro tak mówisz to bardzo szybko coś ukradnę, nawet wydrukuję Ci plakietkę z Twoim imieniem - powiedziała mrużąc lekko oczy, bo chciała być taka hot i seksi i pociągająca. Czy wyszło? Nie mam pojęcia.
- Serio? Gaia, jesteś niemożliwa - ale w tym pozytywnym tego słowa znaczeni! Aż się Zoey szeroko uśmiechnęła, bo ona to nawet nie wpadłaby na to żeby płacić hotelowi za ogarnianie psa, tylko sama, by to zrobiła. Nie było jednak nic złego w tym, że Gaia miała kasę i ją wydawała tak jak sobie tego chciała. Jeżeli też chciała ją całować, to McTavish była jak najbardziej za i odwzajemniła go ale nie otwierała oczu. - A żelki? - Zapytała rozbawiona, bo serio nie dawno wpierdoliły tak dużo jedzenia, miały isć na żelki, a Gaia nagle ma ochotę na lody. Zoey nie ogarniała, ale nie miała z tym problemu. - Chcę zobaczyć jak jesz 5 gałek lodów - Zoey chyba nie znała osoby, która byłaby w stanie ojebać aż tyle. Prosze bardzo może Gaia będzie pierwsza. - Ale sobie to wymyśliłaś cwaniaro - zaśmiała się słuchając planu Gai i pokręciła lekko głowa, ale wiadomo, że się zgodziła. Kim była żeby odmawiać loda Gai Zimmerman? Szczególnie jeżeli nie musiała do tego paść na kolana, bo w swoim obecnym stroju, to by było absolutnie niewygodne. Nie wiem czy Zoey widziała jak Gaia będąc z nią sobie kontaktuje z panią od lodów, ale nawet jeśli to zignorowała, bo nie była popierdolona. - Okej, to ja wezmę cytrynowy, mango i... hmmm... palone masło - te dwa pierwsze jadła i bardzo lubiła, tego ostatniego nigdy nie próbowała więc postanowiła zaszaleć. Poczekała więc aż kobieta nałożyła te lody i wzięła swoją porcję, a później polizała. - Okej tego się nie spodziewałam - sama nie wiedziała czego się spodziewała, ale nie tego. - Masz, spróbuj i powiedz co myślisz - podała Gai lody czekając na jej werdykt.

gaia zimmerman
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Uśmiechnęła się ładnie w reakcji na tego buziaka w policzek.
- Informuj mnie na bieżąco. – Zaproponowała, bo rzeczywiście chciała takie informacje. Wolała, żeby mówiono jej wprost co powinna robić, a czego nie powinna robic. Dobra, w sumie wolała, żeby jej mówiono czego nie powinna robić, bo jakby jej mówiono co ma robić, to zatraciłaby zdeka samą siebie i nagle ta relacja przestałaby być interesująca czy atrakcyjna. – Hmmm. – Nigdy się nad tym nie zastanawiała. Nigdy nie narzekała na brak zainteresowania w związkach, a i tak je kończyła w obrzydliwy sposób. Typowa, niezaspokojona Gaia. – Na pewno nie chciałabym być kontrolowana. Przesadna zazdrość też jest nieatrakcyjna. Wiadomo, odrobiny zazdrości bym oczekiwała, ale bez przesady. No i chyba nie chciałabym sytuacji, gdzie nie mogłabym być sobą. Rozumiem, żeby się poprawić dla miłości czy w imię miłości, ale nie wierzę w kompletną zmianę dla drugiej osoby. – Nic innego nie przychodziło jej na myśl. Dlatego na przykład przerażała ją wizja tego, że Zoey się zmieni i przestanie być tą Zoey, która jednak zagościła w głowię Gai na dłużej.
- To dlaczego za niego wyszłaś? – Dobra, jednak zapytała. Nie mogła się powstrzymać, ale Zoey sama się podstawiła. Wiedziała, że typ nie jest materiałem na męża, ale i tak postanowiła się z nim hajtać. – To nie wiedziałaś, że on jest znanym sportowcem? – Była pewna, że Zoey wiedziała i postanowiła sobie wykorzystać okazję na przespanie się z celebrytą. Gaia by tak zrobiła. Prawie nawet zrobiła, gdyby w porę się nie opamiętała. Aczkolwiek co nagrzeszyła to jej. – Pukali ci do domu dziennikarze z ofertami wywiadów, za które dostaniesz miliony? – Nie wiedziała jak znany był ten piłkarz. Gaia niespecjalnie interesowała się sportem. Ona interesowała się sportem jak dochodziło do tego momentu, gdzie mężczyźni zaczynali się wymieniać koszulkami. Wtedy nagle była znawczynią i kochała patrzeć na męski, spocone ciała.
- Nie sądzę. A przynajmniej nie przypominam sobie. – Jej rodzice byli zbyt zajęci sobą i swoimi dorosłymi sprawami, żeby kontrolować swoje dzieci. Z Biancą to się pewnie chowały po kątach, chociaż teraz się dowiaduję, że były tylko przyjaciółkami. Ze swoimi panami, to pewnie się ruchała wszędzie gdzie się dało, łącznie z jakimiś autami i ciemnymi alejkami. A co było w Grecji to już zostaje w Grecji. – A ciebie? – Bo skądś musiała wytrzasnąć to pytanie.
- Nie. W sensie wiesz… byłyśmy jeszcze właściwie dziećmi. To był pierwszy seks, uczyłyśmy się siebie nawzajem. Dopiero też poznawałam moje ciało i to co lubię, więc bycie publiczną z tym związkiem nie było nawet na liście moich priorytetów. Po prostu jak teraz patrzę na to z perspektywy czasu… Poza tym widziałam się z nią jakoś przed Walentynkami i odnoszę głupie wrażenie, że nadal coś do mnie czuje i ma do mnie żal o to jak się nasz związek zakończył. I po prostu tak przeszło mi przez myśl, że nie mogłabym teraz być z kimś kto nie jest gotowy na publiczne bycie ze mną. – No sorry, ale Gaia nie po to wyglądała tak jak wyglądała, żeby ją chować po kątach. Poza tym ona jakby była sama ze sobą, to chciałaby się sobą chwalić na każdym kroku. Rozumiała obawy Bianci w związku z coming outem przed rodzicami, ale akurat jej rodzina była tolerancyjna i mogly chociaż przy nich być ze sobą otwarcie. Zamiast tego Gaia musiała opowiedzieć braciom w sekrecie. Musiała się pochwalić, bo była pewna, że była pierwszą laską w rodzinie, która zaruchała laskę.
- Zakładam, że powinna. – No nie będzie jej tutaj wkręcać, że nie. Wiadomo, nie chciała być czerwoną flagą, ale jednocześnie nie mogła tutaj się wybielać. Wiedziała, że zjebała i najgorsze w tym wszystkim było to, że nie żałowała. Może było jej szkoda Benedicta jak o nim myślała, ale wiedziała, że teraz ma nową, fajną dupę, więc ostatecznie nie skończył źle. Poza tym to też nie tak, że Gaia wpadała i sobie planowała zdrady. To samo wychodziło, okej? – Nie mam na to dobrej odpowiedzi. A przynajmniej nie takiej, która cię zadowoli. – Wzruszyła ramionami. – Biancę zostawiłam, bo wyjeżdżałam na rok do Europy pływać po greckich wyspach. Bena zdradziłam, bo… akurat nie było go w pobliżu jak poznałam Noah, a Noah miał zajebistą gadkę i podobał mi się fizycznie. – No płytka wymówka, ale przynajmniej szczera. Z Biancą to był pierwszy związek, więc wiadomo, że coś takiego nie może przetrwać dłużej. Z Bennym miała wszystko, traktował ją idealnie, był przystojny, miły, rodzice go uwielbiali, Gaia miała kosę z jego siostrą. Było idealnie. Po prostu pojawił się Noah.
- Czyli nikt nie przychodzi z osobą towarzysząca, ale ty zapraszasz mnie? – Zaśmiała się, bo było to nieco dziwne, ale zakładała tą opcję, o której Zoey wspomniała. Że nie przepadała za imprezami, więc chciała mieć u boku kogoś z kim czułaby się komfortowo. Chociaż wątpiła, żeby akurat z nią Zoey czuła się komfortowo. Pewnie Gaia otwarcie by ze wszystkimi flirtowała, żeby ugrać Zoey jakieś dobre oferty czy relacje, a pewnie wyszłoby na to, że jest zdradziecką kurwą. Albo uznaliby, że Zoey przyprowadziła dziwkę. Też tak może być.
- No co? Nie będę miała na to czasu i będę zmęczona, a Ponyo czasami za długo robi kupę. – Wyjaśniła. Gaia może i była jaka była, ale miała też momenty, gdzie po prostu bateria jej się wyczerpywała i potrzebowała poleżeć w łóżku, żeby ją naładować. A tak to Ponyo będzie po kupce i będzie też zmęczona spacerkiem i nie będzie nikomu w niczym przeszkadzała. Poza tym Zimmerman też nie wiedziała ile zajmie im zwiedzania Gold Coast. – Kupimy. Spokojnie. Zjemy w hotelu. – Założyła, że Zoey miała też ochotę na te żelki, więc szybciutko ją uspokoiła, że kupią te żelki. Na bank w Gold Coast jest jakaś długo otwarta Żabka, w której kupią te żelki.
Gaia swoją porcję lodów wzięła w kubeczku, bo nie chciała się pobrudzić. Poza tym lubiła jeść tymi małymi, śmiesznymi łopatkami. Pewnie dostały nawet powiększone porcje, bo babka za ladą nie mogła uwierzyć w to co się odjaniepawla i zapomniała jak się pracuje. Poza tym dostała taki napiwek, że mogłaby im dać całą kuwetę z lodami i nikt by nie ogarnął. Ale dobra, wzięły te lody, Gaia pomachała typiarze i sobie poszły i przysiadły na jakimś murku na promenadzie. Chwyciła delikatnie dłoń Zoey i przystawiła sobie jej lody do ust i spróbowała. – Dziwne. Ale dobre. Jak wszystkie lody. Poza czekoladowymi. – Czekoladowe były obrzydliwe i trzeba o tym mówić głośno i je cancellować. Przełożyła sobie rękę przez ramię Zoey i tak jadła swoje lody. Jak nałożyła trochę pistacjowych to wycelowała łopatkę w stronę Zoey, żeby spróbowała. Niech próbuje teraz, bo Gaia wiedziała, że Zoey zaraz się skończy miejsce w brzuchu i Gaia będzie musiała zerować wszystko. Nie miała z tym problemu. Była pojebana i miała tasiemca. Najlepsze laski mają taki duet.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
Zoey grzecznie czekała dając się Gai wypowiedzieć i kiwała głową od czasu do czasu na znak, że rozumie. Przez chwile się zastanawiała nad tym, czy ona należy do osób, które te negatywne cechy posiadają i ze smutkiem musiała przyznać, że wydarzenia w jej życiu sprawiły, że niestety trochę taka była i właśnie sobie to uświadomiła. Była małą zazdrośnicą, ale co się dziwić po tym jak ją faceci traktowali przez ostatnie lata. Wiedziała, że to jest jednak nieco toksyczne i nie chciałaby tego praktykować, bo jednak wolała ufać swojemu partnerowi/partnerce. – Rozumiem. Myślę, że ma to sens i nie chciałabym żebyś się dla mnie zmieniała. To dobrze, że tak się od siebie różnimy. Każda z nas wnosi ze sobą coś innego, Ty trochę spontanicznści, ja stabilizacji. – Nie oczekiwała, że Gaia nagle stanie się domatorką, bo to byłoby dziwne. Tak samo jak ona nigdy nie będzie typową party girl, nawet jeżeli bardzo, by tego chciała. – Jesteś pierwszą osobą, z którą jestem tak blisko od dłuższego czasu i wiem, że mam swoje traumy i problemy, z którymi pewnie powinnam iść na terapie, ale nie chciałabym żeby miały one wpływ na nas, więc jak będziesz czuła, że trochę przesadzam to mi o tym powiedz okej? – Oczywiście, one nie były oficjalnie w „związku”, ale to się mogło tyczyć każdej relacji, nawet przyjacielskie, chociaż Zoey nie wiedziała czy byłaby się w stanie z Gaią po wszystkim przyjaźnić. Pewnie nie.
- Hmm... pod wpływem alkoholu po prostu zaczęłam sobie przypominać te wszystkie dobre rzeczy. Czy tego chcę, czy nie to kiedyś go kochałam i zanim dowiedziałam się jakim jest zjebanym człowiekiem to czułam się przy nim idealnie. Umiał sprawić, że miało się wrażenie, że jesteś jedyną kobietą na całym świecie, przy nim moja samoocena była tak wysoka jak jeszcze nigdy wcześniej i chyba nigdy później. Pomyślałam, że może wydoroślał i się zmienił, że będziemy tą idealną, odnoszącą sukcesy para rodem z magazynów. Jak wytrzeźwiałam to od razu zrozumiałam, że to było tylko alkoholowe zaćmienie, bo on się nie zmienił, ja byłam po prostu naiwna i jedyne co w nim kochałam to to jaką osobą byłam przy nim. – Odpowiedziała i wzruszyła ramionami. Ich małżeństwo było po prostu głupotą, za którą Logan zapłacił najwyższą cenę. – Wiedziałam, ale nie podejrzewałam, że ktoś nas przyłapie – zaśmiała się, ale też nie pamiętam czy tak było, czy Zoey jednak nie miała pojęcia, więc po prostu załozę tak, żeby nie było, że ona w swoim życiu nic złego nie zrobiła. Niech ma. – Nie, chyba u nas nie był aż tak popularny, może gdybyśmy mieszkali w Anglii – chciałabym napisać, że od tamtego momentu McTavish nie zrobiła nic durnego, ale niestety. Wyszła za mąż, a później maczała palce w śmierci swojego małżonka, bo przyjaźniła się z seryjną morderczynią, która go życia pozbawiła. Może ona jak już coś odwalała to na grubo. – Rodzice nie, mój wujek prawie. Całe szczęście wiedział, że trzeba zapukać i poczekać az ktoś odpowie. – W innym wypadku mogłoby się to skończyć kolejną rodzinną draką.
- Rozumiem i ma to sens – kiwneła głową – przeprosiłaś ją kiedykolwiek? Może tego potrzebuje. Zamknięcia rozdziału. – Chociaż po tylu latach to już też nie jest problem Gai, że dziewczyna się nie mogła pogodzić z rozstaniem. – Myślę, że rozumiem Twoje powody, ale oczywiście nie pochwalam tego co zrobiłaś. Zachowałaś się chujowo i nie będę tego ukrywać dlatego, że Cię lubię. Wiadomo, pierwsze miłostki zazwyczaj nie są na całe życie, później czułaś się samotna, ale zobacz, że żadnego swojego poważnego związku tak naprawdę nie zakończyłaś. Po prostu uciekałaś, albo na wyspy, albo w ramiona kogoś innego. – Po takich rewelacjach nie ma się co dziwić, że ktoś jest później zazdrosny, albo ma ograniczone zaufanie, szczególnie taka Zoey, która sama zdrady przeżyła. – Co byś mi doradziła jakbym była Twoja przyjaciółką i bym Ci opowiedziała, że widuję się z taką Gaią? – Zapytała, bo była naprawdę ciekawa jaką radę by dała jej Gaia.
- Nie wiem czy nikt nie przychodzi. Napisali, że można kogoś przyprowadzić, ale nie zdziwiłabym się gdyby nikogo nie wzięli. Idę tam z czystej grzeczności, ale jak mam być tam jedyną kobietą to nawet nie wiem o czym miałabym z nimi gadać. Oceniac tyłki i cycki randomowych dziewczyn? Być czyjąś skrzydłową, albo dać się zmacać na parkiecie żeby mnie nie wyjebali z projektu? Nie znam ich, nie wiem co będą robić po alkoholu. – Ale gdyby wiedziała, ze Gaia, by planowała z nimi flirtować na jej oczach to raczej, by jej nie zaprosiła. To nie skończyłoby się dobrze, ale nie dla pracy Zoey, a dla jej relacji z Gaią.
Dobra żeby skrócić to już jebać to robienie kupy Ponyo, pogadają o tym jeżeli się okaże, że mają zasrany apartament w hotelu. O ile tak będzie. W każdym razie Zoey sobie założyła nogę na noge jak usiadły na tym murku, bo inaczej to jej tak zwisały jak u jakiegoś bombelka co ma z pięć lat i mogła sobie nimi majtać. Problemy niskich ludzi. – Więc jesteś lodoholikiem? Jest coś czego nie lubisz? Poza lodami czekoladowymi. – Bo jak na razie to jej się wydawało, że Gaia była w stanie zjeść wszystko. Zoey jak wiadomo tak nie miała i na przykład nie przepadała za pistacjami, ale spróbowała tych lodów od Gai i pokręciła głową. – Pistacje to nie mój smak, daj te bananowe – Zoey pewnie naiwnie za każdym razem próbowała pistacji z nadzieją, że jej zasmakują, ale za każdym razem przeżywała rozczarowanie. – Zrobić Ci zdjęcie na insta? – Zapytała, bo zauwazyła, że ostatnio Gaia nie biegała z telefonem i nie forografowała się na każdy możliwy sposób. McTavish pomyślała, że może Zimmerman się krępuje jej o to zapytać więc sama zaproppnowała, żeby pokazać, że jest otwarta na bycie jej fotografką.

gaia zimmerman
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Zazdrość sama w sobie nie była toksyczna. Tak jak Gaia wspomniała, nawet by tego trochę oczekiwała, żeby czuć, że drugiej osobie na niej zależy. Gdyby nie było tej zazdrości wcale, to miałaby wątpliwości czy w ogóle druga osoba się nią interesuje? Czy zależy jej na tyle, żeby się martwić chociaż troszkę?
- Ja też bym nie chciała, żebyś się dla mnie zmieniała. Albo próbowała za mną nadążyć czy coś. – Trochę nawiązywała do tego, że Zoey chciała chodzić z nią na imprezy. Niby spoko, ale jednak Gaia nie widziała Zoey jako kogoś kto dobrze by się bawił na imprezach, na które ona chodzi. Tym bardziej, że to pewnie imprezy gdzie Natalie sprzedaje dragi, hehe. Żartuje. – Poza tym uważam, że to też ważne, żeby dwie osoby miały różne zainteresowania. Dla mnie jest to zdrowa przestrzeń, gdzie ja mogę być sobą robiąc to co robię, a druga osoba robi swoje. Ale ostatecznie spotykamy się gdzieś po środku, żeby być razem. – Jeżeli na przykład Zoey była osobą, która kochała oglądać filmy i seriale, to Gaia w tym czasie będzie sobie obok spała, bo nie ma opcji, że ona wysiedzi na jakimś filmie czy serialu. Nie interesowały jej takie obrazy. Wolala żyć swoim życiem. Albo po prostu spać. Przy okazji zgodziła się na to, że rzeczywiście jej powie jak coś nie będzie grało. Chociaż nie wiedziała czy to bezpieczne, bo ostatnio powiedziała, że jej nie pasowało gadanie o ruchaniu i skończyło się jak skończyło.
- Okej. – Dostała odpowiedź, która była absolutnie obrzydliwa, ale już nie chciała dobijać Zoey takim komentarzem. Tym bardziej, że Zoey ewidentnie zdawała sobie sprawę z tego co zrobiła. W sumie kisnę jak łatwo jej się żyło w związku z tym, że tak trochę zleciła zabójstwo swojego męża. Ciekawe czy zlecenie zabójstwa Gai też przyszłoby jej z taką łatwością. Dobrze, że Gaia o tym nie wiedziała, bo to dopiero czerwona flaga.
- Zapytam, ale jak nie chcesz odpowiadać to luz. Dlaczego zrobiłaś innej kobiecie to co inne robiły tobie? – No bo zakładała, że skoro wiedziała, że jest znanym piłkarzem to wiedziała też, że ma żonę. Oni raczej się jakoś specjalnie nie kryją ze swoimi małżeństwami. Poza tym fakt, że Zoey wiedziała kim jest, raczej świadczył o tym, że wiedziała o nim cokolwiek. No i ubolewała nad tym, że była zdradzana, a zrobiła to innej kobiecie. I to jeszcze od tego stopnia, że cały świat nagle wiedział o tym, że typ zdradza swoją żonę.
- Okej, ale to brzmi trochę jak jej problem. To było dosłownie siedem lat temu. Jak długo człowiek może trzymać urazę? – Poza tym teraz wychodziło na to, że dla Bianci ta relacja z Gaią wcale nie była taka istotna skoro była tylko dawną przyjaciółką. Dobrze, że Gaia o tym nie wiedziała, bo byłaby nieźle zażenowana. – To akurat nieprawda. – Skrzywiła się, bo co to za sugerowanie, że nie kończyła związków. Zerwała ostatecznie z Benedictem. Jasne, dopiero po tym jak go zdradziła, ale zerwała z nim. – Nie musisz tłumaczyć mojego zachowania, ani mnie analizować. – Parsknęła przy okazji śmiechem. – Wiem co zrobiłam i jakbym się cofnęła w czasie to pewnie zrobiłabym to samo. – Gaia nie była osobą, która żałowała swoich decyzji. Może tylko nie zaczęłaby sypiać z Biancą skoro dla niej to znaczyło tyle co nic. Albo po prostu zerwałaby z nią po pierwszej niezręcznej palcówce.
- Doradziłabym ci, żebyś z nią zerwała. To nie jest materiał na cokolwiek. – Uśmiechnęła się smutno. No taka była prawda. Gaia była chodzącą czerwoną flagą pod wieloma względami. Jednocześnie wiedziała, że jak się jej da szansę, to potrafi być dobrą osobą. Ale jednocześnie była swoim największym krytykiem i bardzo sobą gardziła. Nie była nawet materiałem na przyjaciółkę, bo ostatecznie przecież jebała każdą możliwą relację jaką miała. Dobrze chociaż, że siostra nie była jakąś tragiczną.
- Zupy rybnej. Nieważne jak dobra będzie i nieważne kto ją przyrządzi, nie zjem zupy rybnej. No i nie lubię oliwek. Czarnych oliwek. Zielone kocham. – Nawet nie musiała się zastanawiać nad odpowiedzią. – No i niedawno dowiedziałam się, że nie lubię risotto z boczniakami. – Trochę Gaia teraz kradła osobowość Natalie, ale trudno. Nic innego nie wymyślę na szybko. – A no i cynamon. – Jednak wymyśliłam, bo przecież nikt w mojej grupie nie lubi cynamonu. – Nie powinnam być zszokowana, bo ty nie lubisz niczego, ale… poważnie? Nie lubisz pistacji? – To dopiero czerwona flaga. Hehe. Ale była w szoku. Pistacje to takie cudowne orzechy. Jak można nie lubić pistacji? Tak czy siak posłusznie nabrała na łyżeczkę lodów bananowych i podsunęła ją w stronę Zoey. – Kiedyś jadłam takie pyszne lody bananowe z masą kajmakową. – Aż przymknęła oczy próbując sobie przypomnieć smak tych pyszności.
- Nie. – Zaśmiała się zdziwiona tym pytaniem. – Dlaczego? – Zapytała, bo w sumie nawet nie myślała ostatnio Instagramie. – No chyba, że chcesz po prostu mieć moje zdjęcie to śmiało rób. Uśmiechnę się nawet dla ciebie. – Puściła jej oczko i wróciła do jedzenia swoich lodów pozwalając Zoey na to, żeby samodzielnie podjęła decyzję czy chce zdjęcie Gai czy nie. Ja bym chciała. Wytatuowałabym je sobie nad małą Mei.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
- Oh proszę Cie i tak, by mi się to nie udało - chciała z nią pójść na imprezę żeby zobaczyć o co tyle szumu, żeby czasem uczestniczyć w tym "jej" życiu. Zrobiłaby to pewnie raz i, by jej w zupełności wystarczyło na najbliższe parę lat. Pewnie byłaby tak zmęczona, że musiałaby prosić Sadie żeby jej podpięła kroplówkę, bo nie byłaby w stanie normalnie funkcjonować przez tydzień. - Owszem, zgadzam się z tym, ale też myślę, że czasem trzeba tą drugą osobę do swojego świata zapraszać, na chwilę, żeby nie było tak, że koniec końców każdy to swoje życie prowadzi osobno - bo jednak jak się było w związku to te życia się wspólnie dzieliło i powinny się zazębiać od czasu do czasu. Sądziła, że każdy powinien mieć swoje hobby, bo pewnie ona nie ciągnęłaby Gai na każdy zlot nurków jaki był w okolicy, ale czy chciałaby z nią kiedyś zanurkować? Oczywiście. Dobrze, że Gaia jej powiedziała o tym ruchaniu, bo nawet jeżeli się o to pokłóciły to przynajmniej nie wisiało to między nimi i nie spadło nagle randomowo w najmniej spodziewanym momencie.
Zoey przez chwilę sie zastanowiła nad odpowiedzią. - Nie wiem, może po prostu chciałam chociaż raz być po drugiej stronie tego wszystkiego? Poza tym wiedziałam, że jak nie ja to będzie inna. Nie byłam wtedy w najlepszym momencie swojego życia i oczywiście nie było to dobre zachowanie, ale poniosłam konsekwencje tego wybryku, z tego co kojarzę on też poniósł swoje. - Nie była z tego dumna, ale czasu nie cofnie.
- No oczywiście, że to jej problem. Nie masz wpływu na jej uczucia już teraz, ale wiesz, kiedyś była dla Ciebie ważna, Ty byłaś ważna dla niej, to pewnie też było jej pierwsze złamane serce. Trochę się nie dziwię, że o tym pamięta. - Ona też pamiętała o swoich eks i chociaż pogodziła się z tym, że wyszło jak wyszło to jednak nie znaczy, że zapomniała o wszystkim. I chodziło mi o to, że Gaia najpierw sobie znalazła nowe ramiona w ucieczkę, a dopiero później zerwała. Czyli zakończyła coś co już i tak praktycznie nie istniało skoro postanowiła być z kimś innym. Co innego jakby zerwała z Benem, a później zaczęła się umawiać z Noah. Szczerze mówiąc to trochą ją przeraziło to co usłyszała. Była naprawdę zdziwiona, ze Gaia nie żałowała tego, że komuś złamała serce i odjebała tak chujową rzecz. Trochę ją to uderzyło, że Zimmerman chyba serio nie miała żadnych wyrzutów sumienia po tym co zrobiła. Niby wiedziała, że postąpiła chujowo, ale i tak, by nie zachowała się lepiej? Zoey na to nic nie odpowiedziała tylko kiwnęła głową, bo nawet nie wiedziała co miałaby powiedzieć.
- Dzięki bogu, że nie słucham rad przyjaciółek - dziwne, Sameen pewnie powiedziałaby to samo. - Ludzie popełniają błędy, ja też nie jestem święta. Ufam Ci i chcę żebyś mi pokazała przyjemniejszą część życia. - Odpowiedziała i pochyliła sie w jej stronę żeby swoje słowa przypieczętować pocałunkiem. Chciała dać jej kredyt zaufania, bo chyba tak zawsze powinno się robić w świeżych relacjach. Nie zakładało się przecież od razu najgorszego i tego, że ktoś zostanie zraniony.
- Ooo ja też nie lubię zupy rybnej - co nie było niczym dziwnym, bo Zoey prawie nic nie lubiła. - I oliwek! - Miały tyle wspólnego, bo boczniaków też nie lubiła. Już wiadomo czego wspólnie jeść nie będą. - Nie lubisz cynamonu? Zaraz się okaże, że jestem jedyną osobą w okolicy, która je cynamon. Sameen też tego nie lubi, ale ona je jeszcze mniej rzeczy niż ja. W ogóle powiedziała mi ostatnio, że będzie szukać dla siebie czegoś więc pewnie niedługo się wyprowadzi - było to dla Zoey trochę smutne, bo jednak przywykła do niej i do Tyfona, szczególnie, że Galanis gdzieś tam obok zawsze była. Jak nie mieszkały razem to przynajmniej obok siebie, a teraz miało być inaczej. - Nie przepadam. W sensie jak je mam to je zjem, ale to nie jest smak po który być sięgała w pierwszej kolejności. Wolę orzechy włoskie. - Ja na przykład jem tylko włoskie i orzechy nerkowca, żadnych innych. Może jeszcze orzeszki ziemne, ale nie wiem czy to też się tu liczy. Zoey pewnie miała podobnie, może jeszcze laskowe jadła. Zjadła porcję lodów, które podsunęła jej Gaia i trochę jej się mózg zmroził. - Te są przepyszne ale kurde, takie z maską kajmakową muszą tez być super - zjadłaby. O dziwo, chociaż już czuła, że brakowało jej powoli miejsca w żołądku.
- Bo pamiętam, że kiedyś robiłaś bardzo dużo zdjęć, a ostatnio coś Cię nie widzę z telefonem. Pamiętam jak robiłam Ci zdjęcie przy jaguarze - i pewnie jeszcze jakieś inne też ale teraz nie pamiętam. - Zawsze chce... w sumie, może Ci zrobię nowe na tapetę? - Odpowiedziała i polizała swoją porcję loda, a później podniosła dupę z murka i podała Gai swoją porcję, a sama stanęła trochę dalej wyciągając telefon z małej torebki. - Dawaj ten uśmiech - no i jak Gaia jej pozowała to Zoey cykała fotki, żeby później mieć z czego wybierać.

gaia zimmerman
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
ODPOWIEDZ