architekt — Queensland's Arch-Development
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Spełniona zawodowo pani architekt i kocia mama. Kilka miesięcy temu uciekła sprzed ołtarza i wróciła do swojego ex. Obecnie układa sobie życie u boku Colina i stara się rozgryźć, jak zostać dobrym rodzicem, bo spodziewa się pierwszego dziecka.
d z i e s i ę ć

Arielle miała za sobą długi i bardzo intensywny dzień. Przez ostatnie dni nie czuła się najlepiej, dlatego pracowała z poziomu swojej kanapy. Uważała, że całkiem nieźle znosiła ciąże, ale doskwierały jej poranne mdłości i ogólne zmęczenie. Dziś jednak nie mogła sobie odpuścić. Musiała pojawić się w mieście, ponieważ miała ważne spotkanie z dużym klientem. Arielle chciała zamknąć wszystkie pilne projekty zanim pójdzie na zwolnienie. Planowała pracować jak najdłużej, ale nie chciała niczego zakładać, ponieważ wiedziała, że różnie może być. Życie było nieprzewidywalne, a w tej chwili jej zdrowie było dla niej najważniejsze. Choć jej ciąża była dużym zaskoczeniem, Adams bardzo cieszyła się, że niebawem zostanie mamą. Może okoliczności nie były idealne, ale czuła, że to dobry moment. Colin bardzo ją wspierał, dlatego była pewna, że dadzą sobie radę.
Koło czternastej Arielle wyszła z biura i udała się na miejsce spotkania. Klient naciskał, aby umówili się w jednej z restauracji. Tak w zasadzie było jej to na rękę, ponieważ po pracy i tak planowała ogarnąć kilka spraw na mieście. Spotkanie się udało, choć trwało prawie dwie godziny. Kiedy pożegnała się z klientem, ruszyła w kierunku znanej sieci kawiarni. Miała straszną ochotę na kawę. Postawiła na bezkofeinowe latte, oczywiście mrożone. Lato wciąż nie odpuszczało. Kiedy czekała na swoje zamówienie, przeglądała telefon. Na chwilę podniosła wzrok i dostrzegła znajomą twarz. Zamrugała dwa razy, ponieważ była pewna, że ma zwidy. Na horyzoncie pojawił się James, były narzeczony jej siostry. Arielle nie miała pojęcia, że mężczyzna jest w mieście. Była święcie przekonana, że dalej siedzi w Brisbane. Nie do końca wiedziała, jak powinna się zachować, ale doszła do wniosku, że nie będzie udawała, że go nie zna.
— James?— zapytała nieco niepewnie. — Co za spotkanie! Nie wiedziałam, że jesteś w mieście — przyznała i wysiliła się na delikatny uśmiech. W gruncie rzeczy była ciekawa, co sprowadza go do Cairns. Zastanawiała się, czy był tu jedynie przejazdem. Nurtowało ją też to, czy Molly wie o jego pobycie w Cairns.
— Nie widziałam Cię ze sto lat, co słychać? — zagaiła wyraźnie zainteresowana. Z racji tego, że i tak czekała na swoją kawę, mogła zamienić z nim kilka słów.

James Amart
właściciel sklepu meblowego — Amart Furniture
39 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
James nigdy wcześniej nie mieszkał w Lorne Bay, jednak musiał liczyć się z tym, że przyjdzie mu spotkać starych znajomych. Niektórzy z nim studiowali, innych poznał podczas swojego kilkuletniego pobytu w Cairns, a znowu trzeci stanowili część klientów jego rodzinnego sklepu meblowego. Byli też tacy, których znał dosyć dobrze ze względu na swoją byłą narzeczoną. Taką osobą była na przykład Arielle Adams, młodsza siostra Molly. Jego Molly, która już taka jego wcale nie była. Spotkał ją dzisiaj, zupełnym przypadkiem przyszła do jego sklepu nie wiedząc, że go tam zastanie. Sam nie wiedział co o tym spotkaniu myśleć, a już tym bardziej czego po nim oczekiwać. Czy chciał dostać drugą szansę? Jasne, że chciał! Przecież nie rozstali się z Molly dlatego, że przestali się kochać. Ale czy była między nimi jeszcze jakaś miłość? Na to pytanie nie potrafił odpowiedzieć, chociaż od przeprowadzki Molly do Lorne Bay minęło raptem kilka miesięcy. Miał mętlik w głowie po spotkaniu jej w sklepie i sam nie wiedział już co czuł. Na pewno wiedział, że chciałby ją spotkać jeszcze raz. A potem jeszcze raz. I jeszcze. Nie chciał niczego pospieszać, ale też nie zamierzał odpuszczać. Wiedział, że Molly opiekuje się teraz dzieckiem i też musiał brać pod uwagę istnienie małej Sally. No i przede wszystkim to, jak na całą sytuację zapatrywała się sama Molly. Przecież on nawet na ten moment nie wiedział, czy ona chciała się z nim chociażby przyjaźnić.
Po skończonej pracy stwierdził, że musi odreagować wszystkie buzujące się w nim emocje, jednak zamiast jak normalny człowiek pójść do baru na piwo, James postanowił napić się kawy. Tak, dokładnie. Kawy. Może dlatego, że było jeszcze w miarę wcześnie. A może po prostu nie miał ochoty na nic mocniejszego. Zresztą, wszystkie te dylematy szybko wyparowały, bo kiedy tylko wszedł do kawiarni, jego oczom ukazała się kolejna znajoma twarz.
Nie znał Arielle tak dobrze jak powinno znać się swoją byłą szwagierkę, ale lubił ją. Pamiętał, że była dla niego miła i rozmawiało im się całkiem nieźle.
- Arielle - przywitał się z nią uśmiechem i stanął jakoś tak niezręcznie trzymając ręce z boku, bo nie wiedział czy powinien uściskać ją na powitanie, czy tylko podać rękę. Żadna z tych opcji nie była swobodna, więc wybrał tą, która wydawała mu się najmniej niezręczna. Podobnie postąpił z pierwszym stwierdzeniem kobiety, tylko uśmiechając się lekko i nieznacznie kiwają głową na potwierdzenie, że no tak, nie wiedziała.
- W porządku. Otworzyliśmy w Lorne jakiś czas temu salon, więc przyjechałem tutaj żeby się nim zająć. Wiesz, trochę mniej pracować - odpowiedział uznając, że Molly zwierzała się swoim siostrom z jego pracoholizmu i ciągłych nieobecności w domu. W końcu to było największym zgrzytem w ich związku.

Arielle Adams
architekt — Queensland's Arch-Development
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Spełniona zawodowo pani architekt i kocia mama. Kilka miesięcy temu uciekła sprzed ołtarza i wróciła do swojego ex. Obecnie układa sobie życie u boku Colina i stara się rozgryźć, jak zostać dobrym rodzicem, bo spodziewa się pierwszego dziecka.
Przeszłość potrafiła dopaść człowieka w najmniej spodziewanym momencie. Jakiś czas temu Arielle przekonała się o tym na własnej skórze, gdy na kilka tygodni przed ślubem wpadła w ramiona swojego byłego chłopaka. Tamta noc zmieniła w jej życiu niemal wszystko. Finalnie nie została żoną Nick’a. Zaliczyła spektakularną ucieczkę sprzed ołtarza i wróciła do Colina. Przez pewien moment jej życie zaczęło przypominać nieco tandetną komedię romantyczną z lat dziewięćdziesiątych. Obecnie sytuacja trochę się unormowała, choć jej spokój ponownie został zachwiany, kiedy dowiedziała się, że spodziewa się dziecka. Cieszyła się, że niebawem zostanie mamą, ale jej ciąża była dość niespodziewana. Wszystko działo się naprawdę szybko. Miała nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, ponieważ nie potrzebowała kolejnych komplikacji.
Kiedy Molly i James się rozstali, Arielle była zasmucona. Zawsze uważała, że tworzyli naprawdę uroczą parę. Wiedziała, że pary czasem się rozstawały, dlatego zaakceptowała ich decyzję, a kiedy jej starsza siostra oznajmiła, że wraca w rodzinne strony, bardzo się ucieszyła. Przez pewien czas jako jedyna z sióstr Adams zamieszkiwała Lorne Bay. Kiedy wróciła do miasteczka, Molly osiedliła się w Brisbane, a Athena w Sydney. Choć miała tu przyjaciół i nie czuła się samotna, tęskniła za swoimi siostrami, ponieważ te zawsze były jej bliskie.
Arielle i James nie byli dobrymi przyjaciółmi, ale zawsze potrafili znaleźć wspólny język. Ze względu na to, że mieszkali w innych miastach nie mieli okazji, aby bliżej się poznać. Sama Adams określiłaby ich relację mianem poprawnej.
— Czyli sprowadziły Cię tu sprawy zawodowe. Firma zawsze była twoim oczkiem w głowie, więc nie dziwi mnie, że sam postanowiłeś wszystko nadzorować — przyznała z delikatnym uśmiechem. Chciała trochę rozładować atmosferę, ale ta wciąż była nieco niezręczna.
— Gdybyś potrzebował pomocy w znalezieniu domu lub mieszkania, chętnie dam Ci namiary na znajomą agentkę nieruchomości — odparła przyjaźnie. Jej propozycja była totalnie niezobowiązująca i nie widziała w niej nic złego.

James Amart
właściciel sklepu meblowego — Amart Furniture
39 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
James już chyba nie był z Molly, kiedy Arielle uciekła sprzed ołtarza, więc nie miał zielonego pojęcia o tym, co działo się w życiu jego niedoszłej szwagierki. Zresztą, czy gdyby był wtedy z Molly to by wiedział? Popadł wtedy w pracoholizm i niespecjalnie interesowało go wtedy cokolwiek, co nie było związane z jego pracą, więc prawdopodobnie niekoniecznie. A szkoda, bo wspólne obgadywanie perypetii życiowych sióstr Molly albo braci Jamesa na pewno należałoby do obowiązkowego programu wspólnie spędzanych wieczorów. Amart miał zadatki na niezłą plotkarę i wcale się tego nie wstydził.
James i Arielle nie byli dobrymi przyjaciółmi, bo tak na dobrą sprawę właściwie się nie znali. James dość szybko zabrał Molly ze sobą do Brisbane, więc niekoniecznie mieli okazję wychodzić na podwójne randki albo zwyczajnie wpadać do siebie na obiady czy inne grille. Wcale nie dlatego, że James by nie chciał, bo przecież na pewno jakiś wspólny grill w tamtym czasie zaliczyli. Tylko tutaj znowu pojawiał się jego pracoholizm i zarywanie nocek w pracy, bo tak, zdarzało mu się nie wracać z tego powodu na noc do domu. Oczywiście za każdym razem skrupulatnie informował o wszystkim Molly, tylko właściwie co z tego, jak kobieta przez większość czasu siedziała sama w domu, a on jej tego nijak nie rekompensował? Nie dziwił się wcale, że starsza z sióstr go zostawiła. Sam ze sobą by zerwał i nie miał dla siebie żadnego usprawiedliwienia, że wyszło jak wyszło. Miał tylko nadzieję, że nie zrozumiał tego za późno i że jeszcze istniała jakaś szansa dla niego i Molly. Bo przecież nadal ją kochał. A Arielle lubił, tak. Może nie znał jej za dobrze, ale zrobiła na nim wrażenie bardzo sympatycznej dziewczyny. No i przede wszystkim teraz nie potraktowała go jak chuja ostatniego, którym jednak mimo wszystko trochę był po tym, jak ignorował jej siostrę.
- Prawda, aczkolwiek to oczko w głowie niekoniecznie zaprowadziło mnie tak, gdzie chciałem - i nie, nie mówił tutaj teraz o Lorne Bay, tylko sytuacji z Molly.
- Właściwie… Z domem już sobie poradziłem, ale niekoniecznie znam jeszcze całą okolicę - odpowiedział, głównie przez grzeczność, bo głupio mu było odmawiać z tym domem, jak już zaproponowała pomoc, której w gruncie rzeczy nie potrzebował. Na zwiedzanie Lorne co prawda umówił już się z Molly, ale kto powiedział, że nie mógł mieć dwóch przewodniczek? James nie był egoistą, ale nie było chyba nic złego z myśleniu, że taki spacer mógłby pomóc mu zjednać chociaż jedną z sióstr Adams? Miał przecież zamiar odzyskać Molly, a nie mógł tego zrobić, kiedy jej rodzina go nie lubiła.
Potem każdy dostał swoją kawę i się rozeszli.

KONIEC

Arielle Adams
ODPOWIEDZ