influencerka na urlopie — internet
30 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
don't wanna complicate the rhythm that we've got, but I'm speechless. when everything's so pure, can it be aimless?
007.

Nie potrafiła jednoznacznie określić, czy faktycznie praca, o którą się tamtego dnia ubiegała, spełniałaby jej marzenia, czy ambicje. Wybór pozostawał jednak na tyle okrojony, że rozsądnie chowała do kieszeni wydumane wyobrażenia na temat swojej przyszłości — które należało przecież zaadaptować do niewielkich rozmiarów Lorne Bay. Dlatego przez ułamek sekundy naprawdę chciała tam pracować, dopóki napotkana tego dnia kobieta nie zdecydowała się ściągnąć jej na ziemię.
To uświadomiło Astorii nawet, że trochę zbyt desperacko próbowała łapać się każdej oferty. Niby o tym wiedziała, ale jednak pomniejszające się z każdym dniem oszczędności powoli dość skutecznie ograniczały jej możliwości — już niedługo mogła dotrzeć do momentu, w którym złapie pracę jako barmanka (co było ostatnim, do czego się nadawała) albo pójdzie prosić ojca o czek — co doprowadziłoby do sytuacji, w której zaczęłaby sobą gardzić bardzo boleśnie.
Dzisiejszym planem Astorii było kupno makaronu na obiad. Był to powód, dla którego opuściła dom, więc w żadnym razie nie spodziewała się, że zamiast do sklepu, dotrze pod dom prawie obcej jej kobiety. Prawie, bo przecież ten jeden raz, na tyłach sklepu, miała okazję przeprowadzić z nią nieudaną rozmowę o pracę, która poskutkowała niczym więcej, jak tylko chwilowym rozczarowaniem. I może pakowanie się do domu obcej kobiety było na swój sposób nieodpowiedzialne, ale wydawało się ciekawszą alternatywą na popołudnie, niż powolny spacer do sklepu i późniejszy wybór paczki makaronu.
— Tylko ja nie bardzo wiem, co bym chciała robić — przypomniała jej, gdy Mathilda otwierała drzwi, prowadzące do jej domku. Niby sprawa wydawała się dość jasna, bo Astoria nie ukrywała swojej beznadziejnej pozycji jeszcze na rozmowie, ale wolała to podkreślić. Nie miałaby nic przeciwko, gdyby ktoś w końcu potrząsnął ją, chwytając za ramiona i powiedział jej wprost, co powinna robić. Może wówczas przestałaby chodzić z głową w chmurach, fantazjując o wielkiej karierze w branży, której nie umiała jasno wskazać.
— I nie wiem, ile nam to zajmie ogólnie, ale planowałam zrobić obiad, więc jakbyś chciała zamówić jakieś jedzenie do tego, to myślę, że to dobry pomysł — przyznała. Nie do końca wiedziała, jaki był plan na ten dzień, bo przecież jeszcze chwilę temu nie spodziewała się wcale, że tak niespodziewanie wyląduje w czyimś domu. Weszła jednak dość śmiało do środka, pozwalając zaprowadzić się w miejsce, na którym mogła się wygodnie rozsiąść.
wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
021.
Mathilda w ogóle nie ogarniała tego co się właśnie działo w jej życiu. Nigdy nie przeszłoby jej przez myśl, że będzie się wyprowadzała z tej chatki. I to jeszcze po to, żeby zamieszkać z Joshuą. Joshua był obecnie w pracy, ale zostawił jej kluczyki do swojego kampera, żeby przez ten jeden dzień wolny, który miała, tam zapakowała swoje rzeczy. Mati zawsze myślała, że nie ma tych rzeczy zbyt wielu, ale jak już przychodziło do pakowania się, to trochę się tego nazbierało. Kartony na swoje szpargały oczywiście pokradła z Coles. Dobra, no nawet nie podkradła, bo i tak kartony zostałyby wyrzucone. Po prostu je sobie skitrała, a później ubłagała kogoś o podwózkę, bo jej auto przecież nie działało.
Nie miała zielonego pojęcia, że z jej rozmowy z Astorii wyniknie coś więcej. Było jej trochę przykro, że postanowiła sobie biedną dziewczynę potrollować udając kierownika sklepu, który przeprowadzi z nią rozmowę. Jeszcze na zapleczu, gdzie akurat paliła sobie papierosa. Nie wiedziała o co pytać na tej rozmowie, bo sama nie pamiętała jak dostała tą pracę w Coles. Pewnie po znajomości. Innej opcji nie było. Nie miała doświadczenia w takich rzeczach jak tutaj przychodziła, więc ktoś musiał się nad nią zlitować.
- Słuchaj, jestem pewna, że coś ogarniemy. Naprawdę. – Mathilda wierzyła w swoją nową koleżankę. Najbardziej z powodu tego, że miała wyrzuty sumienia, bo ją tak brzydko wkręcała. Dobrze, że nikomu nie stała się krzywda, bo Mati musiałaby uciekać z kraju, a to nie byłoby już przyjemne, bo ona nie ma wyrobionego paszportu. – Opowiedz mi o wszystkich talentach jakie masz, a ja coś wynajdę. – Zaproponowała. Powiedziała Astorii ostatecznie, że nie jest kierownikiem sklepu, ale nigdy nie sprostowała tego, że nie zna się na zatrudnianiu ludzi. Może okaże się, że talentem Mati będzie pracowanie w HR-ach. Pewnie nie, bo wtedy nie mogłaby się opierdzielać tak jak teraz to robi, no ale warto było spróbować. Ściągnęła z kanapy karton, przestawiła go na ziemię i wskazała miejsce Astorii, żeby ta mogła sobie usiąść. Mati w tym czasie usiadła na podłodze, naprzeciwko niej i otworzyła laptopa, który stał na miniaturowym stoliku do kawy. – Zaraz pootwieramy oferty pracy i znajdziemy coś idealnego dla ciebie. – Posłała jej szeroki uśmiech. Laptop miał trzydzieści lat, więc głośno buczał i długo się uruchamiał. To cud, że była w stanie grać na nim w Simsy. – Mój kolega szuka pomocnika do latarni morskiej. – To nawet nie był jej kolega. To był przyjaciel jej kolegi, który w sumie to jej pomógł naprawić auto.
- Tak. Zamówmy coś. Pójdę po ulotki. – Ona to nie wiedziała, że mogła zamawiać przez aplikacje w telefonie. Głównie dlatego, że nie miała nigdy pieniędzy, które mogłaby wydawać. Dopiero jak zaczęła prowadzić trzeźwy tryb życia to miała hajsy. Tak czy siak wstała, wyszła z chatki, poszła do przyczepy Josha i wróciła ze stertą ulotek z lokalnych knajp. Wręczyła wszystko Astorii, żeby ta podjęła decyzję. Mathilda musiała wpisać hasło w laptopie, który buczał już trochę mniej.
influencerka na urlopie — internet
30 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
don't wanna complicate the rhythm that we've got, but I'm speechless. when everything's so pure, can it be aimless?
Prawdopodobnie wyszło lepiej, niż mogło w rzeczywistości, bo gdyby udało jej się — całkowitym przypadkiem — jednak pracę dostać, dość szybko przyszłoby jej pogodzić się z myślą, że ani się d tego nie nadawała, ani tego wcale robić nie chciała. W końcu praca w sklepie zupełnie nie pasowała do miękkiej Astorii, która stałaby się dość szybko workiem do wylewania frustracji. Nie mówiąc już o tym, że życie zweryfikowałoby jej życiowe przyzwyczajenia dość szybko, brutalnie uświadamiając, że z taką pracą musiałaby zmienić swoje życiowe przyzwyczajenia, które nie utrzymywały nigdy jej pieniędzy na długo na koncie.
— Uhm — mruknęła wyraźnie zażenowana, ale pokiwała głową, odszukując w głowie coś, co mogłaby uznać za talent. Początkowo wszystko to, co przychodziło do jej głowy wydawało się żałosne i banalne, ale po kilku przedłużających się sekundach pełnych milczenia, w końcu westchnęła głośno, wyraźnie zrezygnowana. — Umiem robić całkiem ładne zdjęcia. W sensie nie jak fotograf, ale takie, żeby prezenowały się na Instagramie i znam się na socialach bardzo dobrze, bo sama je ogarniałam — przyznała. Wiedziała, że teraz większośc ludzi uważała, że je zna — w końcu dodawanie zdjęć, czy komentarzy nie stanowiło wyzwania. Astoria wiedziała jednak jak załatwiać współprace, jak je opisywać oraz jak sprawić, by wyniki były lepsze, a zasięg jak najszerszy. — I dużo gadać do telefonu — przyznała lekko zażenowana, bo nie bardzo wiedziała, czy można było to przekuć w zaletę. Zajmowała się tym jednak an tyle długo, nie rozwijając raczej swoich umiejętności na innych polach
— Co robi się w latarni morskiej? — zapytała naprawdę poważnie zaskoczona i może odrobinę zainteresowana. Nie sądziła, by była to ścieżka kariery dla niej, ale wiedziała, że im dłużej będzie wybrzydzać, tym bliżej krańca się znajdzie. I któregoś dnia nadejdzie taki moment, w którym będzie musiała po prostu przystać na propozycję, zupełnie niespójną z jej dotychczasowymi zainteresowaniami. Może nawet już teraz powinna?
Przejęła od niej ulotki, gdy Mati wróciła, uznając, że skoro ona zajmowała się wyszukiwaniem ofert, to Aria faktycznie mogła zająć się wyszukaniem czegoś wartościowego w ofercie, dostępnej w ulotkach. — Chińskie, czy sushi? — zapytała, zerkając na dwie, które najbardziej przykuły jej uwagę. Była głodna, więc chętnie zamówiłaby wszystko, co tak widziała. Najwidoczniej nie mogła sobie w CV wpisać, że potrafiła podejmować decyzję pod presją i potrafiła odnaleźć się w roli lidera, skoro nawet wybór obiadu stanowił dla niej takie wyzwanie, że koniec końców musiała zdać się na sugestie kobiety.

wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Może nie byłoby tak źle! Mathilda zanim wylądowała w Colest o miała masę jakiś gówno prac. Głównie dorywczych, ale no ciągle zmieniała miejsca pracy. Każde było jakimś cudem nieodpowiednie i coś jej nie grało. Później wylądowała w Coles i cóż… została tam na dłużej. Praca była luźna, pieniądze może nie były zajebiste, ale dało się wyżyć, były benefity, no i Mathilda bardzo często zabierała sobie jedzenie i różne produkty do domu. Oczywiście to ostatnie nie było żadnym oficjalnym benefitem. Było to coś co pracownicy robili, ale nie informowali nikogo wyżej. Wpisywanie jakiś rzeczy na straty było bardzo fajnym doświadczeniem. Mathilda nie wyobrażała sobie mieć teraz innej pracy. Nigdy nie miała momentu w Coles, w którym by się przepracowała. Jak czuła, że jest zmęczona to szła na fajkę, albo na skręta, albo przyciąć komara na dwie godziny na paletach. Dało się żyć.
Laptop w końcu się uruchomił i nawet nieco się wyciszył, więc teraz Mathilda z uśmiechem na twarzy wyczekiwała propozycji od Astorii. Wierzyła, że dziewczyna miała jakieś talenty. Naprawdę ciężko byłoby jej uwierzyć, że ktoś może dojść do takiego punktu życia bez żadnych talentów, bazując tylko na ładnej buzi. Biedna Mathilda. Ewidentnie nie wiedziała jak działa współczesny świat. Zdecydowanie powinna kontynuować codzienne palenie marihuany.
- No i to już jest coś! Teraz dużo takich osób jest poszukiwanych! – Kłamała. Nie miała zielonego pojęcia, że można pracować wstawiając zdjęcia na sociale. – Może mogłabyś na przykład założyć jakąś swoją działalność i pomagać lokalnym ludziom promować ich niewielkie biznesy. – No to brzmiało super, bo na przykład Mathilda śledziła dużo ludzi na Instagramie, bo kochała Instagrama, ale widziała też, że niektórzy sobie w ogóle nie radzą ze wstawianiem zdjęć w Internet czy w ogóle z promowaniem się w Internecie. A było sporo takich miejsc w Lorne Bay, gdzie pracowały starsze osoby, które nie ogarniały absolutnie nic. W międzyczasie wklepała w google „praca Lorne Bay” i weszła pewnie na pracuj.pl i już szukała jakiś ofert, które pasowałyby dla Astorii. – A posada kucharza? Tutaj kogoś szukają… na zmywak. – Nachyliła się, żeby przeczytać ostatni wyraz. Nie brzmiało to zachęcająco, a widziała paznokcie Astorii. Wątpiła, żeby ta chciała zawodowo zmywać naczynia z takimi tipsami. – To może jakieś call center i wsparcie klienta? Albo sprzedawanie paneli słonecznych?! – Tutaj to aż jej się oczy rozszerzyły. W Australii było przecież tyle słońca. Na bank ktoś chciałby zainwestować w fotowoltaikę! Skoro miała gadane to pewnie byłaby w stanie zrobić na tym karierę i się dorobić. Pewnie Mathilda w ramach współczucia kupiłaby od niej jakieś panele. Nie wiem za co, ale kupiłaby.
- Nie mam pojęcia. Płoszy mewy? – Żeby nie srały na gigantyczną żarówkę u szczytu latarni. Nie miała zielonego pojęcia. Wiedziała tylko, że kolega szuka. Będzie mogła Astorii dać do niego numer telefonu. Chociaż jestem pewna, że takiego nie miała. Ronan się szanował i nie rozdawał numerów każdej przybłędzie jaką zobaczył. – Ale interesowałoby cię to? – Zapytała, bo wzięła też jakąś kartkę i długopis i była gotowa notować wszystko do czego Astoria by się nadawała. Najwyżej zrobią jakiegoś live’a na Insta gdzie będą szukać jej pracy. Skończy się na tym, że pewnie będzie wysyłała zdjęcia stóp.
- Niech będzie chińskie. Nie umiem jeść sushi. – Jak raz podnosiła sushi pałeczkami to jej wystrzeliło tak daleko, że nawet nie miała siły, żeby krzyknąć przeprosiny do kobiety, która oberwała jej jedzeniem w tył głowy.
influencerka na urlopie — internet
30 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
don't wanna complicate the rhythm that we've got, but I'm speechless. when everything's so pure, can it be aimless?
Astoria była chyba na to odrobinę zbyt… wymagająca? I to nie tak, że pracę w sklepie uważała za zbyt kiepską dla samej siebie, nie w tym znaczeniu! Miała po prostu wrażenie, że musi trafić idealnie już przy pierwszej próbie. Myśl, że miałaby skakać z miejsca na miejsce, szukając tego, co lubiła, sprawiała, że chciało jej się krzyczeć. Nie urodziła się wprawdzie jako księżniczka, ale podobne myślenie i tak udało się jej w głowie zaszczepić. I chociaż później, przez kolejne lata, trochę z niego wyrastała, odcinając się od rodzinnych pieniędzy i wymogów ojca, to jednak nie zmniejszało jej dziwacznych wymagań, względem samej siebie. Musiała znaleźć idealną pracę od razu — obojętne, jaka by była. Po prostu musiała pasować, by nie błądziła i nie odbijała się od ścian.
Niestety w jej przypadku tak było. Astoria wybił się na ładnej buzi — i to nie tylko swojej. Ludzie kochali oglądać kolorowe życia innych, a jeśli połączy się to z całkiem przyjemną dla oka parą lesbijek ze świata shozbiznesu, która sprzedaje swoją prywatność, to… no, nie ma się co oszukiwać. Odnalazła bardzo szybką drogę do sukcesu, zupełnie nieświadoma. Starała się wprawdzie nie myśleć zbyt wiele o tym, że gdyby nie ładna dziewczyna i jej orientacja, prawdopodobnie osiągnęłaby okrągłe zero, bo nie potrzebowała kolejnego sposobu na dowalenie samej sobie.
— Tak, to by było super — podchwyciła podekscytowana. Wprawdzie nie miała do końca pojęcia jak zacząć i ile zajęłoby jej samodzielne założenie firmy, ale nie musiała wiedzieć. Na pewno w Lorne Bay istniał ktoś, kto lepiej rozumiał te zawiłe formalności i mógłby ją za rękę przeprowadzić przez procesy, na których wcale się nie znała. I naprawdę nie chciała gardzić propozycjami, które podrzucała jej Mathilda, ale musiała pokręcić głową, gdy padła pierwsza z nich. — Nienawidzę zmywać — wyznała. Prawdopodobnie do niedawna nie wiedziała, że istnieją miejsca, gdzie nie ma zmywarki. Biedna i naiwna, bo pozostała przekonana, że nawet w lokalach na pewno z nich korzystają. W końcu… dlaczego niby nie?
— To już prędzej — przyznała, chociaż trochę bez przekonania. Nie potrafiła wyobrazić sobie siebie w białym boksie, ze słuchawką na uchu, gdy próbuje wcisnąć ludziom rzeczy, których nie używa i wcale nie wie, jak działają. Potrzebowała jednak robić coś w życiu — jakoś zarabiać i się utrzymywać na poziomie, który znała.
— Chyba nie — znowu odmowa. Czuła się, jakby wybrzydzała niesamowicie, aż miała ochotę schować głowę w ramionach i czekać, aż idealna oferta pracy spadnie jej u stóp. Może faktycznie powinna ożywić swoje sociale i wrócić do reklamowania ubrań, kosmetyków i okazjonalnie suplementów? Jeszcze nigdy, odkąd wróciła do Lorne Bay, nie była tak bliska tego, by faktycznie to zrobić.
— Okej, to ja zamówię, a ty popatrz dalej. A jeśli nie znajdziesz nic, to możesz sprawdzić, ile płacą za sprzedaż osobistych rzeczy — mruknęła. Żartowała, bo nie chciała swojej absurdalnie drogiej bielizny sprzedawać obrzydliwym typom, ale chciała trochę humoru od siebie dodać, żeby nie prezentować się jak nadąsana księżniczka, gardząca każdą ofertą pracy.

wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Mathilda w ogóle nie miałaby o to pretensji do Astorii. Gdyby ktokolwiek zapytał Mati, parę lat temu o to, gdzie widzi się w swojej pracy to nigdy nie widziałaby się w supermarkecie. Jeszcze na najniższej pozycji. A już na pewno nie widziałaby w sobie osoby, która czerpie z tego jakąkolwiek przyjemność. Ona widziała siebie jako dziedziczkę talentu swojego ojca, który ilustrował (i chyba pisał, nie pamiętam) książki. To miało być jej przeznaczenie. Życie jednak ją ukarało i Mati straciła chęci na cokolwiek i po prostu sobie żyła tym swoim zwyczajnym, prawie tragicznym życiem. Może samo życie to było dla niej łaskawe. Ludzie, a konkretnie jedna osoba była chujowa i przez to całe wydarzenie Mati straciła zapał, którym wcześniej tryskała.
- To co ci stoi na przeszkodzie? – Zainteresowała się. Sama Mati spędzała nieliczne godziny na Instagramie i widziała te filmiki ludzi przed dwudziestym piątym rokiem życia, którzy randomowo postanowili założyć swoje biznesy, a teraz opisują jak to ciężko jest żyć w Dubaju, bo płacą miesięcznie 20 tysięcy za życie w hotelu. No najgorzej. Mathilda za 20 tysięcy to byłaby w stanie ustawić się w Lorne na rok, albo dłużej. Albo przećpałaby wszystko w tydzień. Zależy w jakiej fazie jej życia dostałaby takie pieniądze. – W porządku. Zmywanie odpada. – Skinęła głową i od razu wykreśliła tą pozycję z notatnika. Nie dziwiła się. Ona też nie chciałaby cały dzień zmywać. Nawet jakby miała gumowe rękawice do zmywania, to nie byłoby w tym nic fajnego. Skóra by się marszczyła i niszczyła, straciłaby linie papilarne i miałaby łamliwe paznokcie. Żadna kobieta nie chce czegoś takiego. Mężczyźni do garów!
- Dobrze! Super! Już coś mamy! – Uśmiechnęła się radośnie chociaż zauważyła brak przekonania w głosie Astorii. Mathildy jednak to nie zniechęciło. Postawiła przy call center niewielki znak zapytania. Na pewno znajdą jakąś firmę, która chętnie zatrudni taką osobistość jak Astoria. Co prawda Mati niespecjalnie to widziała oczami wyobraźni, ale może Lindbergh ją zaskoczy? Kto wie? Ja nie. Może zamiast wciskać ludziom coś do kupienia, będzie wsparciem technicznym telefonicznym. Absurdalnie łatwa praca, bo człowiek ma scenariusze, które musi czytać z wielkiego segregatora. A jak coś nie idzie to po prostu przekierowujesz połączenie to bardziej doświadczonej osoby. Brzmiało super łatwo.
- Dobrze. – Znowu skinęła głową i znowu wykreśliła pozycję z notatnika. Mati też nie chciałaby pracować w latarni morskiej. Brzmiało to nieco podejrzanie, bo zakładałaby, że teraz wszystko jest prowadzone przez komputery. Dlaczego więc latarnia nie może być czymś takim? – Dobrze. Już to posprawdzam. – Odłożyła długopis i notatnik i wróciła do komputera. Zaczęła googlować niebezpiecznie dziwne rzeczy. – Za bieliznę. Taką noszoną i nieupraną możesz zgarnąć fajne sumki. Ale mają też spore wymagania co do tego jak ta bielizna ma być noszona przed sprzedażą… – Trochę ją to zmartwiło, bo to wszystko brzmiało naprawdę obrzydliwie. Mężczyźni byli obrzydliwi. Aż jej się przypomniało dlaczego kiedyś spotykała się tylko z kobietami. – Jakimi językami mówisz? Może to będzie przydatne? – Zapytała i znowu sięgnęła po notatnik, żeby coś sobie zanotować. – Za ciuchy od projektantów w dobrym albo idealnym stanie też byś dużo zarobiła. – A zakładała, że Astoria właśnie takie nosiła. Posprawdzała australijskie Vinted i OLX. – Ale mogą cię weryfikować czy to rzeczywiście oryginały. – Zauważyła, bo okazało się, że mały druczek wcale nie był taki mały i Mati była w stanie go przeczytać. Fascynujące ile człowiek może osiągnąć jak jest trzeźwy. – A praca na farmie? Przy zwierzętach? Strzyżenie owiec? – Zapytała namiętnie scrollując lokalne oferty.
influencerka na urlopie — internet
30 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
don't wanna complicate the rhythm that we've got, but I'm speechless. when everything's so pure, can it be aimless?
Astoria całkiem nieźle to rozumiała, skoro przez długi czas wierzyła, że skupi się raczej na rozbudowywaniu swojej kariery. Oczywiście nie była na tyle naiwna, by wierzyć w to, że influencerką zostanie na całe życie, ale przecież tyle jeszcze opcji było przed nią — mogła wypuścić linie kosmetyków, płatków śniadaniowych, czy dresów. Mogła też założyć własny catering dietetyczny i rozwijać dalej biznesy, pod którymi takie osoby jak ona najchętniej się podpisywały. Zamiast to jednak zrobić, zakończyła tę swoją wielką karierę.
— Nic w sumie. Muszę tylko dowiedzieć się, jak otworzyć działalność w ogóle — przyznała, bo nie było sensu ukrywać, że zupełnie nie miała pojęcia, jak miałaby zacząć. Powinna też chyba na początku zrobić jakieś rozeznanie wśród mieszkańców, czy ktokolwiek z nich byłby zainteresowany promocją w internecie. Obawiała się jednak, że znaczna część mogła wychodzić z założenia, że kto ma o nich wiedzieć, ten wie, bo mieszka niedaleko. Musiała więc poszukać takich, których nie prowadzili ludzie starsi od jej rodziców, którzy internet nadal określali mianem wymysłu.
— Okej, możemy to gdzieś zapisać, żeby nie uciekło. Chociaż nie wiem, czy mam tak gadane jak ludzie, którzy muszą ci coś sprzedać — przyznała, bo nie uważała siebie za najbardziej przekonującą osobę. Niejednokrotnie spotykała się z takimi telefonami i wiedziała, że najczęściej bardzo ciężko było jej dojść do słowa. Dzięki temu sprzedający mogli powiedzieć wszystko, co chcieli, z nadzieją, że ją zainteresują. Albo spłoszona, dla świętego spokoju zgodzi się na to, co oferują. Gdyby jednak faktycznie dostała wszystko rozpisane na scenariuszu, wtedy mogłaby wziąć pod uwagę tę pracę, wykazując jakieś większe zdecydowanie. w Jej głowie wydawało się to trudniejsze w końcu, ale nie miała zbyt wielkiego doświadczenia — właściwie to nie posiadała żadnego, bo wdzięczenie się do telefonu jakoś się nie do końca liczyło.
— Dobra, to jednak na pewno nie jest dla mnie. Coś by we mnie umierało na myśl, że jakiś facet to potem dostaje na własność — wyjaśniła. Zgrabnie uniknęła takich sformułowań, jak zabawia się, wącha, czy ociera. Brzydziło ją to bardzo — może zdołałoby ją to krzywić odrobinę mniej, gdyby sama nie pozostawała całkowicie pewną swojej orientacji lesbijką. — Angielskim i trochę francuskim, ale bardzo żałośnie — przyznała. Nie używała go prawie w ogóle od liceum, więc może trochę przeceniała w tej chwili swoje umiejętności.
— O, praca na farmie brzmi miło. Szczególnie takie strzyżenie. Owce są chyba kochane, nie? — zapytała dla pewności. W jej wyobraźni były miłe i puchate, idealne do przytulania w międzyczasie. Jak jednak już zostało ustalone, Astoria nie do końca znała się na życiu, więc istniała spora szansa, że i na tym polu się myliła.

wykładacz towarów w supermarkecie — supermarket
28 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Pracownik sklepu Coles. Wykłada towar na półki, odnosi jogurty z działu elektroniki na miejsce. Pomaga jak trzeba, a nawet sprawdzi na zapleczu czy jest inny rozmiar tego sweterka, który tak bardzo ci się podoba
Z jakiś dziwnych powodów, których Mathilda nie rozumiała, było dziwne zapotrzebowanie na influencerów. Nie wiedziała po co. Oczywiście Mati spędzała w Internecie niezliczone godziny. Kochała marnować czas na scrollowanie bzdur i oglądanie zabawnych filmików. Była jednak masa ludzi, których nie potrafiła zdzierżyć i nie miała zielonego pojęcia dlaczego mimo wszystko, mają tak wielkie rzesze fanów. Niestety nie wymienię żadnego influencera, bo w ogóle się na tym nie znam. Nie jestem jak Mati.
- No i super. To zaraz się dowiemy jak to zrobić. Jak jeszcze przejrzymy inne opcje! – Wycelowała palec w Astorię. Wiedziała, że otworzenie własnej działalności było najlepszą opcją. Wtedy jej nowa przyjaciółka robiłaby to co chciała robić i byłaby szczęśliwa. Mathilda, jakimś cudem zyskała możliwość logicznego myślenia i wiedziała, ze Astoria nie powinna stawiać wszystkich kart na tą działalność. Powinna mieć jakąś pracę, która była stałym źródłem dochodów, a w międzyczasie pracować nad swoją działalnością. Tym bardziej, że początki mogą być smutne i demotywujące. Oczywiście nie twierdziła, że tak będzie, ale lepiej nie ryzykować.
- Zapisuję. – Potwierdziła i zanotowała pracę na infolinii robiąc dwa rozgałęzienia. Jedno dla wsparcia technicznego, a drugie do jakiejś sprzedaży. – Oh, w ogóle bym się o to nie martwiła. Oni na bank cię ze wszystkiego wyszkolą. Poza tym jak nie będziesz niczego sprzedawać to po prostu nie będziesz dostawać prowizji tylko samą podstawę. – Zakładała, że tak było, ale oczywiście jak Astoria nie sprzeda nic to na bank zostanie wyjebana po okresie próbnym, bo jaka firma chciałaby trzymać darmozjada, który generuje straty, a nie przynosi żadnych zysków? No właśnie. Tylko moja była firma, w której zmarnowałam dwa lata mojej młodości.
- Co nie? Niektórzy wymagają, żebyś te jedne gacie nosiła PRZEZ CAŁY TYDZIEŃ UPRAWIAJĄC DUŻO SPORTÓW, CZAISZ? – Aż nie mogła uwierzyć w to co czytała. Absolutnie obrzydliwe. Aż szybko zamknęła tą stronę, żeby dostawcy Internetu się do niej nie przyjebali, że przegląda takie bzdury. – To da się obejść. Będziesz udawać, a później w pracy korzystać z translatora. Albo wyślą cię na jakiś kurs. – Niektóre firmy podobno tak robiły. Mathilda nie wiedziała jakie, bo Coles nigdy nie wysłało jej na żadne szkolenie. Ale też spoko, bo ona nie chciała się już szkolić. Była pewna, że osiągnęła wyżyny swojej wiedzy i inteligencji. Było słabo, ale jeszcze żyła, prawda?
- Fantastycznie! Jestem pewna, że tam znajdziesz pracę najszybciej, bo w okolicach jest bardzo dużo rolników. – Uśmiechnęła się i już zanotowała pracę na roli. Chociaż obawiała się, że tutaj będą musiały kupic gazetę, albo chodzić po farmach w poszukiwaniu pracy. Nie wiedziała czy rolnicy korzystają z Internetu. Brzmiało jakby nie, ale kto ich tam wie. – To na bank musi być proste. To jak nie wiem… golenie komuś głowy na łyso. – Nie trzeba było się martwić o modną fryzurę. Po prostu jechało się elektryczną golarą i tyle.
ODPOWIEDZ