barmanka — moonlight bar
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Half love, half regret. Dressing up for Polaroids and cigarettes. Socialize, romanticize the life.
Callie siedziała w ciszy przez dłuższy moment. Argument Gai był jak najbardziej solidny - co, jeśli tamta dziewczyna w ogóle nie jest otwarta na eksperymenty w obrębie swojej płci? Co prawda były badania udowadniające że każda kobieta jest w jakimś stopniu, na jakimś etapie życia, biseksualna. W sensie naukowym, to było szansą dla Gai - i w kontekście tamtej panny, i Callie. Szansa zawsze istniała. Ale Callie nie chciała karmić przyjaciółki statystykami, które raz przeczytała w telefonie jadąc autobusem, bo to żadne pocieszenie. W końcu wymyśliła, jak może odpowiedzieć, i taka dumna z siebie - widocznie zadowolona ze swojej kreatywności, powiedziała: - Nie wiem, czy ta kobieta będzie, czy nie będzie chętna na coś więcej. Ale wiem, że jeśli jest hetero i miałaby kiedykolwiek w życiu spróbować… To spróbuje z tobą.
Miała nadzieję ze Gaia nie będzie zła za taki komentarz. Callie po prostu wierzyła, że jej sposób bycia, otwartość, życzliwość, ciepło i światło które wręcz unosiło się wokół niej - to wszystko sprawiało, że oparcie się jej urokowi było w zasadzie niemożliwe. Wiec albo ta kobieta nie będzie nigdy z kobietą, bo tak ma okablowany mózg, i wtedy strata Gai jest zrozumiała. Albo, jeśli jest choć trochę ciekawa relacji jednopłciowej, na pewno nie oprze się Gai.
Callie roześmiała się słysząc wywód przyjaciółki o Stanleyu. Doskonale ją rozumiała, a pytania były trafne, w samo sedno. - ja też nie jestem teraz swoją fanką, uwierz mi - pokręciła przy tym głową. Gaia miała rację, Team Stan to jedyny właściwy Team w tym konflikcie. Callie też była Team Stan. Choć ostatnio mniej, bo był trochę niemiły. Ale miał powód, więc mogła przymknąć na to oko.
-Miłość? - westchnęła. Czy to była miłość, czy to było kochanie? Bała się tego słowa bardzo. Bała się go jeszcze bardziej teraz, kiedy nawet nie byli razem. Wykluczała taką ewentualność. - Tak naprawdę, on niewiele o mnie wie. Ja niewiele wiem o nim. Omijaliśmy trudniejsze, poważniejsze tematy. Całkiem możliwe, że gdyby mnie lepiej poznał, sam by ze mną zerwał. To by dopiero była lekcja do wyciagnięcia.
Powiedziawszy te słowa, Callie wstała i zaczęła powolnym krokiem spacerować po piasku. Czując, że przesypuje się pod jej każdym krokiem, próbowała oddalać od siebie pytania o to, co tak naprawdę czuła do mężczyzny. Były dla niej za trudne. Gaia była dla Callie jak taki własny, prywatny psycholog. Wyciągała na wierzch te tematy, którymi trzeba było się zaopiekować. Te problemy, którym trzeba było sie przyjrzeć. Miała taki specjalny klucz do jej mózgu i potrafiła tak z nią rozmawiać, żeby Callie się wysypała calkowicie. Dlatego teraz, gdy tak siedziały razem, rozmawiały od serca i czuła mizianie po pleckach, jej naturalnym instynktem była ucieczka. Zwiększenie dystansu. Nawet o te kilka kroków. Dlatego wstać musiała. I skierować wzrok w stronę przeciwną niż Gaia, żeby przypadkiem nie powiedzieć jej za dużo. I nagle…
-Miał dwanaście miesięcy, Gaia. Rok. Tyle czasu. Ani razu nie powiedział, że mu na mnie zależy. Ani razu nie powiedział, że coś do mnie czuje. Jak tylko poinformowałam, że muszę być teraz sama… - Gai metody okazały się skuteczne. Callie nie wytrzymała i pozwoliła sobie na okazanie zdenerwowania, które wcześniej ukrywała głęboko. -To się zaczęło. Nachodzenie mnie w pracy i tysiąc pytań czemu to już koniec. Czy ja zwariowałam? Czy to zwyczajnie nie ma sensu?

gaia zimmerman
sex on the beach
-
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Uśmiechnęła się nieco zawiedziona i spuściła wzrok. Nie takiej odpowiedzi oczekiwała. Tym bardziej, że Callie z pewnością wiedziała, że Gaia nie tak łatwo otwiera przed kimś swoje serce. A nie sztuką jest otwierać nogi przed każdym. Zimmerman nie oceniała, niech każdy żyje sobie według własnych wytycznych, ale po prostu Gaia nie była osobą, która chciała kogoś na siłę przeciągnąć na stronę biseksualizmu. Nie była też zdesperowana, żeby sypiać z byle kim i w oparciu tylko o to, że się jej podoba. Strona emocjonalna była dla niej istotna. Bardziej niż ta związana z seksem. –Może. Ale wiesz, że tak nie robię. – Odpowiedziała w końcu. –Nie prześpie się z nią tylko po to, żeby sprawdzić. Jest miła. Lubię ją. Nie chcę, żeby pomyślała, że ją wykorzystuje. – Wyjaśniła swój tok rozumowania.
Gaia nie chciał czyjejś chwilowej fascynacji. Zależało jej na zbudowaniu trwałej relacji. Tym bardziej, że otwierałaby się na kogoś pierwszy raz po śmierci Noah. Nie mogłaby po takim czymś oddać swojego serca byle komu, albo komuś kto mógłby ją po chwili zostawić uznając, że związek z kobietą nie jest dla niej. Chciała dobrze zainwestować swoje serce. Na razie było zainwestowane w Callie i Gaia zdawała sobie sprawę z tego, że ta inwestycja była dla niej zła. Callie nigdy nie odwzajemni jej uczuć, a Gaia nie do końca potrafiła się pogodzić z tą myślą. Zamiast tego wolała w tym tkwić i oczekiwać cudu. Pojawienie się Zoey było czymś czego się nie spodziewała. Iskierka nadziei, że być może jest ktoś kto nie będzie miał wątpliwości co do tego, że z Zimmerman chce być.
-Tak. Miłość. – Potwierdziła i marszcząc brwi spojrzała na przyjaciółkę. –Dlaczego ludzie tak bardzo boją się tego słowa? Poza bezgraniczną i cudowną przyjaźnią, nie ma niczego lepszego od miłości. A ludzie się na nią zamykają. – Westchnęła. Gaia wolałaby mieć złamane serce, z którego mogłaby się wyleczyć i móc twierdzić, że zaznała miłości, niż spędzić życie w samotności i strachu przed złamanym sercem.
Prychnęła. –A kto na początku jakiejkolwiek relacji wie wszystko o drugiej osobie? Zamiast zrywać powinnaś wykorzystać ten czas, żeby go poznać. I żeby jemu pozwolić na to, żeby poznał ciebie. To nie jest żadna podstawa do zerwania. Chyba, że po prostu nie chcesz, żeby cię poznał i wolisz dać się poznać komuś innemu. – Cała ta sytuacja była dla Gai niesamowicie skomplikowana. W dużej mierze dlatego, że po prostu w jej opinii nie było żadnego dobrego powodu, dla którego do zerwania powinno dojść. Lubili się, twierdziła, że jest spoko gościem. Co więc było w tym wszystkim przeszkodą? No chyba, że było coś o czym Callie Gai nie mówiła na temat tego związku. Zdrady? Przemoc? Brak chemii? To już były podstawy do zakończenia związku. I to takie solidne. Nawet Gaia by niczego nie kwestionowała i automatycznie przestałaby być Team Stan. No chyba, że zdrady i przemoc pochodziłyby od Callie, wtedy musiałaby przemyśleć wiele rzeczy.
Gaia wypaliła swojego skręta do końca, a końcówkę zakopała w piasku. Upiła też łyka wina i obserwowała jak Callie próbuje rozchodzić to co działo się w jej głowie. Dała jej czas. Nie dopytywała, nie nacsikała. Jeżeli Carter potrzebowała coś ułożyć w głowie, to to był odpowiedni moment, żeby Gaia zamilkła.
-Okej. – Skinęła głową i wstała, ale nie podeszła do Callie. Po prostu głupio było jej teraz siedzieć. –A ty mu mówiłaś? – Zapytała, żeby mieć pewność, że w ich przypadku była to jednostronna sprawa. Inaczej jakby ona też mu niczego takiego nie mówiła. –Nachodzenie, ale takie… niebezpieczne? – Trochę się zmartwiła. Coraz bardziej odnosiła wrażenie, że Callie nie mówi jej wszystkiego. Na temat tego związku, zerwania i swoich powodów. –Wiesz, jeśli było wam dobrze i nagle z nim zerwałaś twierdząc, że chcesz być sama, to… też bym chciała odpowiedzi na jakieś pytanie. – Tutaj akurat zakładała jak mogło być. A skoro nie powiedziała Gai dlaczego z nim zerwała to może był grubszy powód. Dodatkowo Gaia miała świadomość tego, że nie wszyscy czują się swobodnie w wyznawaniu uczuć. Może Stan był jedną z takich osób.

callie carter
barmanka — moonlight bar
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Half love, half regret. Dressing up for Polaroids and cigarettes. Socialize, romanticize the life.
Słowa Gai odbijały się echem w głowie Callie. Te o miłości. Jasne było, że podejście kobiet do tematu różniło się diametralnie. Dla Callie wizja zdrowej miłości była bardziej przerażająca niż wieczne tortury w ogniu piekielnym. Nigdy nie była w zdrowym, poważnym związku, nigdy nawet nie otrzymała zdrowej rodzicielskiej miłości. Skąd miała umieć pozwolić komuś się do siebie zbliżyć? Na kim miała ćwiczyć bycie kochaną? Wcale nie ustawiały się kolejki żeby ją pokochać. Całe swoje dorosłe życie była sama, na bezpieczną odległość, i dopiero przeprowadzając się do Lorne lekko ponad dwa lata temu zaczęła chociaż próbować nawiązywać więcej relacji, takich prawdziwych, a nie tylko tych toksycznych. I skąd miała wiedzieć jak się kocha kogoś? Zdawało jej się, że nie kochała nigdy. Uczucie którym darzyła przyjaciółkę bez wątpienia było miłością - choć nie romantyczną, ale sama Callie nie wiedziała, że to miękkie ciepełko które czuje przytulając Gaię to miłość. Nie potrafiła nazwać tego w ten sposób, i nie miała odwagi. Gaię znała od lat i była jej najbliższa, a nawet w tym przypadku Callie uciekała od słowa „kocham” jak oparzona. Jak więc miała myśleć o Stanleyu w tym kontekście? Niczego sobie nie obiecywali. Żyli z dnia na dzień, po linii najmniejszego oporu, bez adresowania posiadanego bagażu w żaden sposób. Tym sposobem Stan nie miał kompletnie pojęcia o tym, że Callie zaliczyła epizod wkurwiania ojca narkomanią, i że zbyt bardzo zaprzyjaźniła się z heroiną będąc z jednym ze swoich toksycznych byłych. Słowa przyjaciółki były jednak bardzo trafne i dały Callie do myślenia. Jak zawsze zresztą. -Nie mogę wypowiadać się za wszystkich ludzi. Ale ja nigdy nie miałam dobrej i bezpiecznej miłości, a taka jaka była kończyła się słowami „spadłam ze schodów” i odwykiem. Więc nic dziwnego, że się zniechęciłam.
Callie rzadko nawiązywała do swojej przeszłości, czasów sprzed Lorne, czasów niekończącego się melanżu, używek i niebezpiecznych relacji. Ale teraz musiała. Chociażby dlatego, że to co miała ze Stanem było drastycznie inne od wszystkiego, co wcześniej. I Callie zwyczajnie nie potrafiła się w tym odnaleźć po informacji o chorobie. Łatwiej było… zwyczajnie uciec. Im dalej słuchała Gai, tym było gorzej. Tak naprawdę, to lepiej, bo Callie się życie układało przed oczami. Ale jednocześnie gorzej, bo to oznaczało, że Callie będzie musiała mocno wyjść poza strefę komfortu żeby wprowadzić rady przyjaciółki w życie. Podeszła do niej i złapała jej piękną buzię w dłonie. -Gaia, jesteś taka mądra - wymamrotała z zachwytem, co najmniej jakby doznała jakiegoś objawienia. Trochę tak było. Rozjaśniło jej się sedno problemu i jego rozwiązanie. Przesunęła dłonie na ramiona przyjaciółki, a na jej buzi zawitał szczery uśmiech. -Już wszystko wiem. Co ja bym bez ciebie zrobiła? - powiedziawszy te słowa przyciągnęła przyjaciółkę do siebie, mocno ją przytuliła i ucałowała w policzek. -Muszę już iść. Nie gniewaj się. Wpadnij do mnie któregoś dnia po pracy, dobrze? Wiesz skąd wziąć klucze.
Po krótkim pożegnaniu Callie złapała swoje buty w dłonie i pobiegła w stronę wydm, a następnie skierowała prosto do domu z decyzją: powie mu. Może nie dziś, i może nie jutro, ale powie. I nie tylko o raku. Plan działania zaczynał się wreszcie formować.

/zt

gaia zimmerman
sex on the beach
-
Deweloper, CEO — Chamberlein Develompent Cairns
40 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Jej życie wygląda tak jak by chciała. Może się skupić na pracy oraz na tym co dla niej najważniejsze czyli na rodzinie i trochę zaczyna się przekonywać do swojego sąsiada.
Rea nie mogła uwierzyć, że dała się namówić na randkę. Tyle razy sobie obiecywała, że po tym co się stało da sobie spokój i nie umówi się z nikim na randkę, ale jej znajoma tak truła jej tyłek, że się w końcu zgodziła. Tak, zgodziła się na randkę w ciemno, nigdy nie była typem kobiety, która bierze udział w czymś takim. Pewnie jest to w dużej mierze spowodowane tym, że spędziła większość swojego życia z jednym facetem, tak to pewnie to. Chciała przerwy, ale z drugiej strony przecież z randki nie musi niczego być, prawda? Może spotka fajnego faceta, z którym spędzi fajnie wieczór i po prostu się zaprzyjaźnią. Ciemnowłosa nie jest typem kobiety, która od razu się zakochuje. Musi poznać człowieka, a teraz trochę się boi czy znowu nie wejdzie na minę, jednak stara się trochę zwalczyć ten lęk, aby nie wrzucać wszystkich ludzi do tego samego wora, bo wie, że to bardzo krzywdzące, jednak ograniczone zaufanie jest jak najbardziej wskazane w takich sytuacjach.
Miejsce randki było dość specyficzne, ale to jeszcze bardziej ją ucieszyło. Cała wyprawa była połączona z pewnego rodzaju wypadem kilku osób, coś na zasadzie kilku randek w ciemno zorganizowanych przez jej znajomą. Dziwna, jednak trochę ciekawiło ją co się tam będzie działo. Zmieni otoczenie, a ta wyspa jest przepiękna i bardzo odizolowana, a zasadzie to miejsce, w którym ona i jej „randka” mieli się spotkać. Czuła trochę ekscytacje, o której już zapomniała. Miała swoje lata i chyba trochę odpadła ją rutyna, która oczywiście nie jest zła, jednak czasem potrafi przytłoczyć człowieka. Ona starała się nie popadać w rutynę, ale czasem się zdarzało ze względu na to jaki tryb życia prowadzi. Potrzebowała czasem coś zmienić, oczywiście niedrastycznie, bo takich zmian to miała już zanadto w życiu, nie było jej potrzebne więcej. Cud, że nie osiwiała.
Czekała na swoją „randkę” przy ognisku, zamyśliła się trochę, więc jakby automatycznie podciągnęła kolana pod brodę i wpatrywała się w cudowną wodę, która uspakajała.

Chris Haynes
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
To wcale nie było tak, że ktoś o wyglądzie Chrisa Haynesa potrzebował jakichś randek w ciemno. Miał wrażenie, że akurat najbardziej korzystnie wypada w pełnym świetle i tak, to był jeden z sucharów, którymi raczył swoją koleżankę, która to zorganizowała. Tak po prawdzie od pewnego czasu szamotał się z tym, że przespał się ze swoją przyjaciółką i kolejne dylematy damsko-męskie były mu niepotrzebne, ale przecież nie był w stanie odmówić, zwłaszcza gdy kobieta przypomniała mu, ile mu zawdzięcza.
Z tego powodu zgodził się na jakieś niecne losowanie i potem na transport na wyspę rozpusty. To znaczy tak nie określała tego koleżanka, ale przecież swojego czasu oglądał te smutne reality show, gdzie na tego typu wyspach działy się niemoralne rzeczy. Przypuszczał więc, że dla większości śmiałków te całe randki w ciemno będą właśnie pretekstem do tego typu zachowań i pewnie w innych okolicznościach i on chętnie wyrwałby kogoś na jedną noc. Tyle, że obecnie ani nie był w stanie sprostać rosnącym oczekiwaniom wydawcy (wena jakoś nie sprzyjała mu ostatnio) ani poukładać spraw z Constance, a wreszcie i co chyba najgorsze, miał na głowie dwudziestolatka, dla którego był wujkiem i ojcem jednocześnie.
To wszystko sprawiło, że liczył na to, że spotka kogoś ogarniętego, a nie jakąś fankę jego dzieł, która każe mu się podpisać na cyckach. Zdecydowanie był za stary na tego typu akcje, nawet jeśli by miała najpiękniejszy biust na świecie. Dlatego ociągał się dłuższą chwilę, zanim podszedł do ogniska, gdzie miała czekać ta jedna wybrana przez koleżankę kobieta.
- To chyba na mnie czekasz- odezwał się cicho, bo wpatrywała się w tę wodę tak bardzo, że jeden nierozważny krok, a pewnie skończyłaby gdzieś w morskiej toni, a tego by bardzo nie chciał, zwłaszcza że musiał przyznać, że była całkiem ładna.
Dobrze, była przepiękna i zaraz pożałował faktu, że najchętniej wciągnąłby ją w dramat rodziców, a nie przeleciał, więc postanowił przynajmniej sprawiać dobre wrażenie. Z tego względu wyciągnął butelkę wina.
- Pomyślałem, że skoro mamy ognisko to przyda się wino i wtedy można poczuć się jak na obozach młodzieżowych. Jestem Chris- wyciągnął do niej dłoń, by pomóc jej wstać.
Momentami wszak bywał dżentelmenem.

Rea K. Chamberlein
zdolny delfin
enchante #8234
Deweloper, CEO — Chamberlein Develompent Cairns
40 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Jej życie wygląda tak jak by chciała. Może się skupić na pracy oraz na tym co dla niej najważniejsze czyli na rodzinie i trochę zaczyna się przekonywać do swojego sąsiada.
Kasia też nie potrzebowała randki, zawsze miała powodzenie u obu płci, ale nigdy z tego nie korzystała, ponieważ uważała to za drogę na skróty. Jeśli komuś taki stan rzeczy i postępowania odpowiada to proszę bardzo, ale nie jej. Ciemnowłosa jest upartym diabłem, który walczy o swoje, zawsze. Dlatego wykorzystywanie swoich atutu uważała za obrażę samej siebie, ponieważ ma głowę na karku i wiele razy udowodniła, że potrafi z jej korzystać. Nie osiągnęłaby tego wszystkiego, gdyby nie była mądra. Czasem zastanawiała się nad tym, aby zrobić sobie test IQ, ale nie taki z internetu. Jednak potem pomysł bardzo szybko ulatywał z jej głowy, aby za jakiś czas znowu wrócić. Może czas to zrobić, w natłoku obowiązków pewnie zapomni – jak zawsze.
Kasia rzadko uciekała w swoje myśli. Była człowiekiem czynu. Wolała coś robić, pracować czy ćwiczyć, bo jej myśli czasem bardzo dziwnie błądziły i się w nich gubiła. Za dużo ostatnio się działo w jej życiu. W zasadzie to nie ostatnio tylko od dłuższego czasu, ale ma juz tyle lat, że się poniekąd do tego przyzwyczaiła, do niektórych rzeczy oczywiście. Do wszystkiego się nie da się przyzwyczaić, każdy z nas ma swoje grajice wytrzymałości i te kasiowe chyba powoli się kończą. Pierwszy raz od ponad dwudziestu lat i pytanie w jako sposób to się objawi. Ona sama tego nie wiedziała. Może nic się nie stanie. Trochę dużo negatywnych myśli.
Czekała na swoją „randkę”, ale trochę się wyłączyła. Nawet nie wiedziała ile czekała, jednak nie przeszkadzało jej to. Tęskniła za swoim domem. Dopiero teraz to czuła.
- Na to wychodzi - uśmiechnęła się szeroko do towarzysza. Musiała przyznać, że naprawdę dobrze się prezentował. Jest bardzo przystojny. Chciała dobrze się bawić na tym spotkaniu, na które zdecydowała się przyjść, bo przecież nie będzie nikogo zasmucać, bo trzeba się dobrze bawić w życiu, nie żałować wszystkiego – od tego dostaje się wrzodów.
- Na pewno będzie nam się milej rozmawiało, chociaż na obozach młodzieżowych robiło się to nielegalnie - zaśmiała się Kasia. - Milo cię poznać, jestem Rea - również się przedstawiła przyjmując rękę mężczyzny. - Ale możesz do mnie mówić Kate, bo w takich sytuacjach lubię używać swojego drugiego imienia. Jest mniej poważne [/b)- powiedziała szczerze, a na jej twarzy nadal widniał uśmiech.

Chris Haynes
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Podejrzewał, że w innych okolicznościach mógłby nawet spodziewać się tego, że ktoś go rozpozna i jutro na wszystkich kangurkach tego australijskiego świata przeczyta, że słynny pisarz szuka sobie dziewczyny. Pewnie na koniec przeczyta o sobie, że nikt nie wiedział, że jest AŻ tak zdesperowany i że uroda to nie wszystko oraz liczy się charakter. Ten jak gminna wieść niesie, był mocno popsuty, bo przecież swojego czasu zdradził żonę i dorobił się kiepskiej reputacji. Obecnie pewnie była dziewczyna też miałaby sporo do powiedzenia na ten temat, ale i jej wolał dziś nie przywoływać, choć tego typu ogniska skłaniały do refleksji i do pochylenia się nad swoją sytuacją związkową.
Tak naprawdę nad jej brakiem, bo choć próbował z Cons, wcale mu się to nie udawało i poprzestali na byciu idealnymi przyjaciółmi. Tak sobie przynajmniej wmawiał, bo przecież, gdyby wszystko było usankcjonowane to zdecydowanie nie zjawiałby się tutaj na żadnej randce w ciemno. Już minęły czasy, gdy grał na dwa fronty, obecnie starał się opanować i żyć porządnie jak przystało na dorosłego człowieka.
Nie znaczyło to jednak wcale, że nie zwraca uwagi na piękne kobiety, a jego towarzyszka była idealnie piękna i to wręcz posągowo, co wystarczyło, by praktycznie każdemu mężczyźnie zakręcić w głowie. Chris starał się jednak zachować rezon, by jej nie wystraszyć, zresztą miał do czynienia z wieloma kobietami i mógł przywyknąć do tych najbardziej zapierających dech w piersi. Tak przynajmniej było w teorii, bo nadal był po trochu zdobywcą i uwielbiał ten element zaskoczenia, gdy któraś osoba (bo przecież biseksualny) nagle stawała się dla niego tak szalenie atrakcyjna.
Jak i ta dziewczyna, która miała piękne imię.
- Rea brzmi cudnie. Tak zupełnie literacko- zaśmiał się, ale nie kontynuował tego tematu, bo skoro miał być tutaj po prostu Chrisem z winem to nie powinien schodzić na tego typu komentarze. - Byłaś jedną z tych niegrzecznych dziewczyn czy wręcz przeciwnie?- zapytał z zainteresowaniem, bo przecież to nie tak, że na randkach trzeba rozmawiać o numerze buta i ulubionym kolorze.
Przynajmniej Haynes tak nie planował i miał nadzieję, że kobiecie również nie będzie to przeszkadzało.
Wyjął kubeczki, które przytaszczył z winem i podał jej jednego, a potem wprawnym ruchem rozlał im po trochę alkoholu, jedynie tak, by zaszumiało im lekko w głowach.
- Poza tym sądzę, że rzeczy, które są zakazane, smakują lepiej. Tak już jest ułożony ten złośliwy świat- zauważył, ale wreszcie zamilkł wpatrując się w jej twarz w blasku ognia.

Rea K. Chamberlein
zdolny delfin
enchante #8234
Deweloper, CEO — Chamberlein Develompent Cairns
40 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Jej życie wygląda tak jak by chciała. Może się skupić na pracy oraz na tym co dla niej najważniejsze czyli na rodzinie i trochę zaczyna się przekonywać do swojego sąsiada.
Rea to typ kobiety, której nie interesują plotki, bo w większości to stek wyssanych z palca bzdur. Woli poznać osobiście człowieka, bo mimo tego wszystkiego co się ostatnio działo to nie zamknęła się na ludzi. Nigdy tego nie robiła, ponieważ jest bardzo towarzyskim stworzeniem, które lubi ludzi, lubi z nimi przebywać, niekoniecznie być w centrum uwagi, bo nie jest typem narcyza, a czasem to słyszy o swojej osobie, a dlaczego? Jest konkretnym człowiekiem, a jej wygląda myli ludzi myśląc, że skoro jest piękna to na pewno jest głupia jak but, nie jest. Od kilku dobrych lat, zastępując ojca z sukcesem prowadzi i rozwija ich rodzinną firmę, również tą filię, którą sama otworzyła w Cairns. Chamberlein to kobieta biznesu i czuje się w tym jak ryba w wodzie i to widać. Traktuje ludzi z szacunkiem i to samo otrzymuje od swoich pracowników i klientów, co prawda nie zawsze jest tak kolorowo, bo czasem znajdzie się jakiś smalec alfa, który nie będzie robić interesów z babą, bo ona się guzik zna. Uwielbia w takich momentach prostować takich prostaków. Nie podejmuje wtedy oczywiście współpracy i w większości przypadków to oni do niej wracają na kolanach, no cóż – trzeba uważać na to co się mówi. Jej firma sobie doskonale radzi, ale czy druga strona sobie poradzi bez wsparcia jej firmy? To już zupełnie inna sytuacja.
- Rea w mitologii greckiej to bogini płodności i opiekunka dzieci - wyjaśniła uśmiechając się do Chrisa. Nie lubiła kiedyś swojego imienia, ponieważ było dziwne, ale z biegiem czasu zrozumiała, że jej imię jest wyjątkowe i naprawdę pasuje do niej. - Hmm… wiesz co chyba pół na pół, zależało od mojego humoru - zaśmiała się Kasia odpowiadając zgodnie z prawdą. - A ty? - odbiła trochę piłeczkę.
- Tutaj się z tobą zgodzę, to chyba taka niepisana zasada, że zakazany owoc smakuje o wiele lepiej - dodała jeszcze spoglądając na niego, a na jej twarzy widniał lekki uśmiech.
Wieczór naprawdę dobrze spędziła w towarzystwie Chrisa z czego się bardzo cieszyła.
Chris Haynes
zt.♥
dziękuje
ODPOWIEDZ