kierowca tira — tir
25 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Can't make me happy when I'm sad
I blame the world
I'm a glass-half-empty kinda girl
Sad była na skraju wytrzymałości. Wiedziała, że nie powinna mówić, że nie ufa Brightowi, ale nie potrafiła powstrzymać wrażenia, że taka właśnie była prawda. Zaufała mu pozwalając mu zostać samemu na jej tygodniowy wyjazd świąteczny i jak to się dla niego skończyło? Gdyby tylko postanowiła wrócić kilka dni później to zastałaby brata kompletnie zimnego, pływającego w wodzie wymieszanej z własną posoką. Wizja tego zdarzenia przyprawiała ją o ból serca, próbowała pozbyć się tego obrazu sprzed oczu, ale gdy tylko patrzyła na młodszego brata to wszystko powracało. Gdy na niego patrzyła sama zapragnęła umrzeć.
Może wtedy byłby szczęśliwszy.
Jedynie świadomość powinności sądowej ją od tego odciągała. Przyrzekła w sądzie zrobić wszystko by zapewnić Happy'emu jak najlepszy byt. Tylko czy już teraz nie było to kłamstwo? Czy to właśnie u niej Happy'emu był najlepiej? Czy on w ogóle wiedział co to znaczy najlepiej?
Nie powinna kłamać na sali sądowej. Gdyby przyznała się otwarcie do swojej choroby to może Brightowi znaleziono by lepszy dom, szczęśliwszy. Może udałoby się go wyciągnąć z dna, na którym czuł się jak w domu. To wzloty powinny być jego domem, a nie upadki.
-Na jakie, kurwa, urodziny? Pojebało was oboje do reszty?- nie potrafiła się już hamować, czuła jak wszystkie emocje z niej ulatują i, choć nie było to odpowiednie, znajdowały swoje ujście w ataku na Viper. Ostatnią osobę, którą powinna była atakować. -Nie mogę go w tym stanie stąd wypuścić.-podkreśliła chcąc złagodzić swoje poprzednie słowa.
Wzmiankę o tym, że Happy nie zaśnie u boku Sad postanowiła całkowicie zignorować. Trudno. Niech nie śpi. Ona nie miała zamiaru ruszyć się nawet o krok.
-Idź spać, Viper. Porozmawiamy o tym rano. I ty też spróbuj zasnąć.- zwróciła się już do brata. Sama ułożyła głowę na łóżku, ale nie była w stanie zamknąć oczu. Godzinami obserwowała Happy'ego, aż jego oddech stał się miarowy i spokojny sygnalizując, że mimo wszystko padł ze zmęczenia. Nie obudziła Viper. Co było z resztą do przewidzenia.
Nad ranem wstała z łóżka brata i ruszyła do kuchni pamiętając, że gdzieś tam leżał nóż, który niegdyś kupiła na jednej ze swoich tras. Ozdobny sztylet w skórzanej pochwie. Od dawna go nie używała. Naostrzyła go szybko, wsunęła w futerał i podeszła do Viper, która, jak można było się spodziewać, nie spała. Wyciągnęła do niej nóż mówiąc przy tym jedynie krótkie:
-Dziękuję.- była pewna, że Viper doskonale wiedziała za co Sad jej dziękowała.-Wszystkiego najlepszego.- dodała, po czym poszła znaleźć jakieś ubrania, które nie były do reszty przesiąknięte zaschłą krwią. Happy jeszcze spał, gdy ta wyszła z łazienki przebrana starając się uparcie ignorować stan pomieszczenia. Rzeźnia.
-Pozwolę mu wyjść z domu, ale pod warunkiem, że jadę z wami, jasne?- rzuciła do Monroe nawet na nią nie patrząc, zbyt zajęta szukaniem kluczyków do samochodu.-Posiedzę w aucie i poczekam, aż się pożegnacie i wrócę z nim tu. Proszę, przypilnuj go.- ostatnie zdanie nawet nie brzmiało jak prośba, a jak całkowite błaganie.
Błagać nastolatkę o pomoc w opiece nad bratem.
Czy istniał inny dowód na to, że nie radziła sobie ze swoją rolą?

zt x3

viper monroe Happy Bright
sumienny żółwik
lachmaniara
ODPOWIEDZ