przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
016.
{outfit}
Ktoś mógłby sobie pomyśleć, że życie bogatej niuni jest wysłane różami. Nie musiała się przecież niczym przejmować. Wszystko mogła mieć podawane pod swój rozpieszoczny nos, a gdy tupnęła nóżką, to świat musiał stawać na głowie, żeby gwiazda miała to czego chciała. Oj, jakie to było błędne myślenie. Luna coraz bardziej marzyła o tym, żeby rzucić to wszystko co miała i wrócić do życia, które prowadziła zanim została adoptowana. Żałowała, że wtedy zgodziła się na przyjęcie propozycji pana Dashwooda. Wolałaby być 16-latką mieszkającą w przyczepie. Wolałaby rzucić szkołę i pracować w jakimś sklepie na mięsnym, ale przynajmniej być wolna. Mogłaby sama podejmować swoje decyzje, pewnie byłyby chujowe, ale jednak byłyby jej. Teraz mogła zdecydować co najwyżej o tym jak się ubierze, chociaz to też nie zawsze, bo czasem trzeba było wyjść na „biznesowe spotkanie” razem ze swoją rodziną i wtedy to stary miał ostatnie słowo we wszystkim. Na dodatek coraz bardziej dochodziło do niej to, że każdy dolar, który posiada tak naprawdę nie był jej. Nie miałaby żadnych pieniędzy, gdyby jej pojebany ojciec nie robił krzywdy innym ludziom, albo gdyby nie prowadził nielegalnych biznesów. Czuła sie z tym tragicznie i coraz bardziej chciało jej sie płakać z tego powodu. Jednak ile łez można było przelać? Nie chciała być tą dziewczyną, która wiecznie się rozkleja, która wiecznie ma jakiś problem. Miała dopiero 25 lat, była młoda i zamiast ciągle się zamartwiać powinna nieco się rozerwać.
Jeszcze kilka miesięcy temu Luna Dashwood była zupełnie inną osobą niż jest teraz. SERIO! Nie byłą tą ciagke odpowiedzialną za wszystko i wszystkich dziewczyną jaką jest teraz. Kiedyś ciągle łaziła na imprezy, jej dom zawsze przepełniony był ludźmi, których nawet za bardzo nie znała. Działo się, ciągle coś się działo. Odkąd jednak ktoś postanowił sobie do niej postrzelać to nieco oprzytomniała i zmieniła nieco swoje nastawienie do życia. Czasem jednak coś kusiło ją, żeby jebnąć wszystko i trochę poszaleć. Dzisiaj był jeden z tych dni. Oczywiście nie mogła sobie tak po prostu pójść do Shadow, jej ochrona na bank by na to nie pozwoliła. Całe szczeście miała doświadczenie w ucieczkach z domu. Gdy się więc trochę ściemniło to Dashwood wymknęła się z chaty żeby nieco się zabawić.
Gdy weszła do Shadow to dotarło do niej, że absolutnie nikogo tutaj nie zna, ale trudno. Kupiła sobie jednego drinka, później kolejnego i jeszcze jednego, aż w końcu zrobiło jej się powoli wszystko jedno, więc poszła potańczyć z randomowymi ludźmi na parkiecie. Nawet nie wiedziała jak bardzo potrzebowała tej odrobiny szaleństwa w życiu. Po pewnym czasie wróciła do baru i usiadła na jakimś wolnym krześle. – Cześć przystojniaku, mogę coś u Ciebie zamówić? – Zapytała beztrosko, gdy zobaczyła, że jeden z barmanów jest juz wolny. – Potrzebuje czegoś co wstrząśnie moim światem – dodała kładać dłonie na barze. – Tylko nie wódka z eneryegtykiem, bo to niezdrowe – może i Luna była trochę już podpita, ale nie az tak żeby pić takie świństwo.

Luke Winfield
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke na pierwszy rzut oka też mógł wydawać się taką rozpieszczoną niunią z bogatego domu. Adopcyjni rodzice zadbali przecież o to, żeby nigdy niczego mu nie brakowało. Tylko z piątą klepką im nie wyszło, bo w tym Luke miał akurat braki, choć sam siebie uważał oczywiście za człowieka o ponadprzeciętnej inteligencji. W każdym razie Luke nie mógł narzekać na swoich adopcyjnych starych, mimo że nie wspierali go oni w jego głównej pasji, czyli ćpaniu. Czy raczej – „odurzaniu się substancjami psychoaktywnymi”, bo tak brzmiało lepiej, to robili chłopcy z dobrego domu. A ćpanie? Było dla marginesu, którym Luke pewnie by pozostał, gdyby nie adopcja. Kasa zdecydowanie zmieniała perspektywę, bo nawet kiedy stał teraz za barem w Shadow będąc pod wpływem koksu, to według niego wciąż daleko mu było do tych ludzi, którzy za działkę musieli zapraszać dilera na sesję w toalecie. A brał, bo przecież musiał jakoś odreagować to, że jego biologiczna matka pojawiła się w Lorne Bay. A gdzie miałby lepszy dostęp do prochów, jeśli nie w miejscu pracy? No właśnie. I jak tu nie miałby myśleć o sobie, że jest uprzywilejowanym człowiekiem…
Towar dobrze mu dzisiaj wszedł, więc sam poruszał się za barem niemal tanecznym ruchem. Uśmiechał się do ludzi, poflirtował z paroma klientkami, pełen luz. Na dłuższą chwilę udało mu się zapomnieć o swojej starej, o tym że niedawno myślał, że pies Harry zatruł się jego zapasami dragów w domu, ani o tym, że co chwilę żarł się z Cami o to, że go kontroluje i nie pozwala ćpać. No skandal.
– Cześć piękna, poczekaj chwilę i zaraz będę cały twój – rzucił, w międzyczasie rozliczając innego klienta. Musiał być na pełnym skupieniu, bo właśnie doliczał mu dwa drinki, których klient nie zamówił. Każde drgnięcie policzka czy czoła mogło zdradzić, że właśnie jebie go na hajs. Na szczęście sprawnie poszło i typ nie chciał ani rachunku, ani potwierdzenia, więc Luke z zadowoleniem wrócił do Luny. – Rozumiem, że towarzystwo miłego i przyjemnego dla oka barmana nie będzie dla ciebie wystarczające? – spytał unosząc zaczepnie brew, po czym parsknął śmiechem. – Sorry, w mojej głowie brzmiało to lepiej. Testuję nowe teksty i jak widzisz czasami idzie mi źle, a innym razem jeszcze gorzej – dodał z szerokim uśmiechem. – Oczywiście zalecam, żebyś coś zamówiła i zostawiła mu srogi napiwek. Mam dwójkę dzieciaków na utrzymaniu, nie zapłacę za weterynarza ładnym uśmiechem – stwierdził z poważną miną. – To był ten jeszcze gorszy tekst – parsknął śmiechem, po czym zastanowił się przez chwilę i zabrał się za robienie super wstrząsającego drinka, pewnie coś z prosecco i kwaskową nutą dla lepszego wstrząsu podniebienia. – Masz rację, wódka z energetykiem to straszne gówno. No chyba, że masz 15 lat i robisz sobie bifora z kolegami przed szkolną dyskoteką – przytaknął głową, a potem spojrzał na nią mrużąc lekko oczy. – Ale ty jesteś pełnoletnia, prawda? – spytał i zabrał się za mieszanie w barmańskim szejkerze tego cudeńka, które dla niej szykował.
Luna Dashwood
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Może Luke był rozpieszczoną niunią tylko jeszcze sam się do tego nie przyznawał. Czasem trzeba byc szczerym samym ze sobą. Luna to teraz praktykowała i o dziwo dawało całkiem niezłe efekty. Zazwyczaj. Nie zawsze jej to co pawda wychodziło, bo teraz na przykład okłamywała się, że wcale nie jest jej przykro, że wszyscy jej znajomi pojechali sobie gdzieś, a ona została sama na chacie. Wcale. Próbowała cieszyć się ich szczęściem i wmawiała sobie, że właśnie tak jest i, że wcale nie jest zazdrosna. WCALE. Gdyby ktoś pytał i miał jakieś wątpliwości, to powtórzę WCALE nie była zazdrosna. Bullshit.
- Ohh no dobrze na taki towar warto poczekać – zachichotała puszczając do niego oczko i rzeczywiście grzecznie sobie czekała rozglądając się po osobach znajdujących się w jakiejś niedalekiej odległości. Może spotka kogoś znajomego. Oby tylko znajomych starego nie spotkała, bo wtedy byłby przypał i jeszcze, by się dowiedział, że jego Luńcia chodzi do takich okropnych miejsc jak Shadow. – Przykro mi, jeszcze nie wiem czy jesteś miły, to się okaże i wtedy stwierdzę czy wystarcza czy nie – no przyjemny dla oka był, nie mogła mu tego odmówić, ale z tym byciem miłym? O tym musi się przekonać na własnej skórze. Nie wchodziła w takie rzeczy w ciemno. – Słuchaj, lepsze to niż gdybyś zapytał czy jestem z innej planety, bo tyłek mam nieziemski – to byl tragiczny tekst na podryw. Luna takie lubiła, bo były absolutnie beznadziejne ale dało się z nich pośmiać. – A Ty co? Bolało jak spadałeś z nieba? – Zapytała opierając się o bar z wyraźnym rozbawieniem widocznym na jej zazwyczaj, jak się niedawno okazało, smutnej twarzy. – Ohh... to tak to nie działa? Myślałm, że ja zapłacę za drinki ładnym uśmiechem... kurde, teraz jestem szczerze zawiedziona – no cóż, będzie musiała wyciągnąć jednak kartę, przejebane. Nie za taki hajs nic nie robiła, żeby teraz go tracić. – Nie bądź dla siebie taki surowy, Twoje dzieci Cię potrzebują – aż sobie ułożyła dłoń na cycu, bo wiadomo, że gdzies tam w okolicy było serce, ale nie chciało jej się teraz szukać, była trochę wstawiona. – Amen! – Krzyknęła niczym gwiazda Ru Paul’s Drag Race. – Nie, a co? Mam 15 +10 lat – chyba, bo ja dalej nie pamiętam czy ona ma 24 czy 25 lat. Założmy wiec, że jest starsza, nowy rok, nowa liczba. – Ty już pewnie dorabisz na emerytrze co? – Zapytała siedzą na barowym krześle i czekając na swojego drinka. Potrzebowała uzupełnić alkohol we krwi, żeby dalej mieć taki wesoły humorek i nie być zazdrosną o to, że jej znajomi się bawią bez niej.

Luke Winfield
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Bycie szczerym samym ze sobą, brrr. Przerażające. Luke wychodził z bardzo prostego założenia, że jeżeli nie myśli o jakimś problemie, to ten problem nie istnieje. Nie ma co sobie zawracać nim swojej pięknej główki. Dlatego Luke z narkotykami nie miał WCALE problemu, tak samo jak Luna WCALE nie była zazdrosna o swoich ziomków.
Uśmiechnął się do niej porozumiewawczo, no bo wiadomo, nie było się z czym kłócić. Rozliczył więc klienta i już po chwili był cały dla Luny, zgodnie z obietnicą zresztą. – Wiesz jak to jest, atrakcyjnym ludziom przypisuje się same pozytywne cechy. To chyba nazywa się efekt aureoli – stwierdzi bez cienia żenady. – Dlateg ona pewno się dogadamy jako dwójka przemiłych osób – oparł się przedramionami o bar i posłał jej swój firmowy uśmiech numer 3. Bajerancik. Roześmiał się słysząc jej przykład tekstu na podryw. Najgorsze było to, że nie wykluczał, że na niego by to zadziało. No i tyle z bycia niunią z klasą. – Nie, do mnie bardziej pasuje ten nieziemski tyłek – odparł, kiedy spytała go jego upadki z nieba. Upadków akurat miał sporo, ale żaden z nich nawet nie leżał obok nieba.
– Możemy na to pójść, ale wtedy będziesz miała na sumieniu małego słodkiego pieska i jeszcze słodszego kotka – rozłożył bezradnie ręce. Trochę ściemniał, bo o ile pies Harry faktycznie był słodziakem, to kotka Penny była niezłą… no, była charakterna i nie zawsze dogadywała się z Lukiem. – No weeeź, daj mi jeszcze trochę powzbudzać twoją litość. To takie hot, nie kłam, że cię to nie kręci – uniósł zaczepnie brew. Ale istniała szansa, że jako dumny ojciec dwójki zwierzaków miał szansę na być bardziej hot niż lame. No kto nie kocha małych, słodkich zwierzątek? Chyba tylko jacyś socjopaci.
– 25? Dzieciak – rzucił zaczepnie. – Kiedy skończysz trzydzieści lat, to wtedy…. No, to wtedy dochodzisz do wniosku, że nic się nie zmienia, dalej jest chujowo i wszechświat kopie cię po dupie – westchnął kręcąc głową. No ale o dowodzik jej jednak nie prosił. Ochrona by jej nie wpuściła, gdyby nie miała osiemnastki. A może i by wpuściła, ale Luke zasadniczo się tym nie przejmował. – No tak jak mówiłem, trzydzieści plus to nie przelewki. Łupie w krzyżu, co najmniej raz w tygodniu jestem u lekarza z nową chorobą, zazwyczaj wymyśloną byleby tylko wyjść z domu i z kimś pogadać, bo wszyscy inni znajomi mają już rodziny z dziećmi i nie mają dla mnie czasu – no biedny człowiek. I nie to, że pił do tego, że Luna była tu dziś całkiem sama! Przed trzydziestką takie eskapady były wręcz super rozrywką.
Luna Dashwood
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Może tą filozofię powinna Luna przejąć od Luka i po prostu się nie przejmować, nie myśleć o problemach i zacząć brać narkotyki. Jej stary byłby na bank bardzo szcześliwy, ale w sumie kogo to obchodziło. Teraz Dashwood chciała zapić smutki i mogła się tylko cieszyć, że trafiła na barmana o ślicznej główce. Na dodatek takiego, który chyba rzeczywiście nie był gburem! Także plus, Luna mu rzuci porządnym napiwkiem.
- A tak, tak... masz rację. Dlatego ja mam same pozytywne cechy, zero wad, tak gdybyś był zainteresowany – stwierdziła śmiejąc się i naprawdę bardzo, by chciała żeby to była prawda! Mogłaby byc osobą bez wad, ale wtedy jej życie byłoby starsznie nijakie i bez sensu. Nawet nie miałaby co w sobie poprawiać i nad czym pracować. Wymyślałaby sobie problemy z dupy, żeby tylko coś mieć... chociaż może to też byłaby wada. Jezu. – Oj daj spokój – machnęła ręką – możesz mi wprost powiedzieć, że jestem ładna, a nie jakieś... bycie miłym – wywróciła oczami cały czas się jednak uśmiechając. Czasem każdy potrzebował usłyszec jakies miłe słowo na temat swojej urody, nawet taka Luna. – No nie wiem, nie widziałam. Ciężko ocenić. Musisz pokazać wtedy na własne oczy zobaczę czy nieziemski czy jednak całkiem przyziemny. Pewnie ćwiczysz przysiady nie? – Luna chodziła na zajęcia z brazylijskich pośladków, żeby mieć pieknie wyrzeźbione cztery litery. Dzisiaj jednak miała w planie wlać w siebie sporo pustych kalorii.
- O nie, nie, nie... zwierzaczki to już zdecydowanie cios poniżej pasa – pokręciła głową – chociaz jako dobry ojciec powinieneś mieć całą masę zdjęć na telefonie i mi teraz je pokazywać, szczególnie te, gdzie jest cała sesja wyglądająca dokładnie tak samo – ona na przykład nie miała zwierząt, więc nie miała też zdjęć. Znaczy okej, mieszkała ze zwierzakami, ale to były zwierzaki Gai, a nie jej więc się nimi nie chwaliła. Nie ona je urodziła. – Strasznie kręci, dawno nie byłam tak napalona jak teraz – pokiwała głową starając się być poważną, ale średnio jej to wychodziło, może też dlatego, że była pijana i wcale nie była taką dobrą aktorką.
- Ohhh... nie mogę się doczekać 30-stki, wtedy będe mogła wszystko co złe zrzucać na to, że ma, 30stkę – rozłożyła ręce – nie będę miała ochoty na wychodzenie z domu? To wszystko przez to, że mam 30 lat, a nie jestem leniwa. – Naprawdę czekała na to, poza tym wiek to tylko liczba. Można było mieć 20 lat, a zachowywac się jak 80-latek. No i w drugą stronę też. Całe szczęście Luna była pewna, że nie dożyje takiego momentu w swoim życiu, pewnie ktoś z wrogów jej ojca gangstera strzeli jej w głowę na dzień przed kolejnym urodzinami. Już raz prawie to się wydarzyło, może się wydarzyć po raz kolejny. – Musi Cię dużo po tej dupie kopać, skoro niby taka nieziemska – puściła mu oczko kładąc ręce na blacie baru. Słuchała tego jego krótkiego monologu kiwając głową, a później pochyliła się nieco do przodu. – Przyznaj się, że idziesz po prostu po L4 i to pewnie na biegunkę – rzuciła konpiracyjnym szeptem tak żeby nikt dookoła ich nie słyszał. – Juz ja znam takich cwaniaczków – dodała znów posyłając mu uśmiech. – To co mi dobrego zrobisz do picia panie barmanie – zapytała czując wielka potrzebę wlania w siebie alkoholu.

Luke Winfield
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
– No wiesz? Nie mogę podrywać klientek, to niemoralne i niezgodne z polityką naszej firmy – odparł opierając się dłońmi o bar i unosząc lekko brew. No ale taka potencjalna Luna bez wad przynajmniej równoważyłaby wszystkie słabe punkty Luke’a. Których było dużo, bardzo dużo. W zasadzie Luke jako człowiek był jednym wielkim słabym punktem. – Wolisz „dobra z ciebie niunia” czy „twoja uroda po stokroć mnie powala? – spytał z rozbawieniem, no bo hej „jesteś ładna” już dawno przeszło do lamusa. Tak samo jak mówienie, że coś przeszło do lamusa. Ale ludziom po trzydziestce wolno tak mówić. – Możemy się umówić, że za chwilę odwrócę się do ciebie tyłem, żeby schylić się po butelkę z alkoholem, którego nawet nie potrzebuję, a ty wtedy wychylisz się zza baru i ocenisz – zaproponował konspiracyjnym tonem. – Tylko nie spadnij z wrażenia ze stołka – ostrzegł, po czym faktycznie odwrócił się, schylił po alkohol i ponownie wrócił do poprzedniej pozycji, czekając na wyrok. – I jak? Dobry, nie? – spytał czekając na potwierdzenie, w międzyczasie polewając coś komuś innym klientkom, żeby nie było że jest dziś na wyłączność Luny. Do tego musiałaby srogo dopłacić!
– Mam takie fotki, chcesz zobaczyć? – spytał z przejęciem, wcale się teraz nie nabijając. Nawet wsunął dłoń do kieszeni, żeby być w gotowości kiedy Luna potwierdzi, że tak, chce obejrzeć milion takich samych fotek Harry’ego i Penny. – Mówiłem. Nie ma lepszego sposobu na podryw. I nawet nie próbuj zmienić mojego zdania – ostrzegawczo wskazał na nią paluchem. No tak, teraz już było wiadomo czemu Luke nie miał obecnie dziewczyny, już nie mówiąc o tym że jeszcze nigdy nie miał żadnej żony. Niektórzy jego rówieśnicy mieli już trzecią, a Winfield wciąż pozostawał w tyle.
– O to, to. Dokładnie tak to działo. A wiesz, co jest w tym wszystkim najlepsze? Że wszyscy cię zrozumieją. Zero przypierdolek – dodał, jakby właśnie odkrył cudowny eliksir na szczęśliwe życie. Choć w zasadzie dokładnie tak było. Chociaż to racja, gangusi mogą jednak się wkurzyć, jeśli im powiesz przy porwaniu, że nie wejdziesz do bagażnika, bo masz 30 lat i wszystkie ci łupie. Albo że nie dasz sobie skrępować rąk, bo masz zespół cieśni nadgarstka. No przejebane być takim gangsterem wtedy. Roześmiał się słysząco swojej dupie, no jakoś dziwnym trafem lubił ten temat i komplementy jej prawione heh. – To chyba ten moment kiedy powinienem powiedzieć, że po jajach też mnie lubi to życie skopać – posłał jej porozumiewawcze spojrzenie. No był sroczką łasą na komplementy, co tu dużo mówić. – Ciii, nie tak głośno, bo inne dziewczyny usłyszą i już się nie dadzą nabrać na ten tekst – rzucił równie konspiracyjnie, po czym zaproponował jej jakiś super drink. Daruję sobie opis, bo nie znam się aż tak bardzo na alkoholach xd. – Okej, to teraz jest ten moment, kiedy mi zdradzasz dlaczego jesteś tu i sama i jakie smuty chcesz zapić – stwierdził podsuwając jej po chwili jej drina, udając że czyta coś z jakiejś kartki niczym ze skryptu rozmowy z „Poradnika dla barmanów”.
Luna Dashwood
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
-Oh proszę Cię, nie ma mowy i moralności w Shadow, nie oszukuj mnie tutaj – pokręicła głową, bo to było ostatnie miejsce, w którym by mogła w ogóle o tej moralności myśleć. To było obrzydliwe miejsce i gdyby nie fakt, że Luna nie chciała jechać do Cairns żeby pójść do klubu to, by nigdy tu nie przyszła. Była jednak leniwa, no i przez to, że była uwiązana do ochrony, której teraz uciekła, to nie chciałaby kombinować z samochodem. Shadow było jedyną opcją, ale na razie bawiła się nie najgorzej. – Niunia zdecydowani, o wiele bardziej to do mnie przemawia – to było straszliwe przezwisko. Niunia i ślicznotka, nie było nic gorszego. – Dobra, dawaj wytężam wzrok – powiedziała wyraźnie rozbawiona całą tą sytuacją ale nie miała nic do stracenia, poza tym, co było złego w gapieniu się facetowi na tyłek? Oni ciągle się gapili na babskie tyłki więc teraz Luna mogła się za to zemścić i popatrzeć na Luka. No i jak się odwrócił to rzeczywiście wychyliła się nieco żeby się przypatrzyć. – No no... widać, że chodzisz dużo po schodach – powiedziała z uznaniem. – Powiem tak... 8 na 10 – nie wiedziała w jakich kategoriach oceniać męskie tyły więc postanowiła po prostu dac ocenę wysoką, ale nie najwyższą żeby mu nie rozbujać za bardzo ego.
- No jasne, że chce. Po co w ogóle pytasz – wywróciła oczami i nachyliła się bardziej żeby wygodniej było jej patrzeć na te zdjęcia. – Nie mogę tam do Ciebie wejść za ten bar? Byłoby lepiej – westchnęła, bo tak to jednak cięzko jej było patrzeć, no ale starała się, niestety była dziewczyną z cyckami więc trochę bolało jak tak naciskała nimi o blat. – Absolutnie – uśmiechnęła się wesoło – ale dobrze wiedzieć, że mnie podrywałeś, bo właśnie się taka czuje, poderwana – dorzuciła jeszcze puszczając do niego oczko i popiła aż te słowa alkoholem.
- O mój boże, nie mogę się juz doczekac starości – o ile dożyje, bo ciągle jeszcze istniał cien szansy, że Luna jak tak dalej będzie się wymykać ochronie to, któregoś pięknego dnia ją jednak ludzie znajdą z kulką między oczami. Jej ojciec miał dość sporo przeciwników, w sumie to nawet nie wiedziała czy trzymał sztame z tym całym szefem Shadow czy nie. – Okej, ale tego już pozwolisz, że nie będę oceniać. Wierzę na słowo, że pewnie też są 8 na 10 – no trochę słabo jakby teraz musiał się do przodu pochylać żeby Luna mogła zobaczyć jego przód i ocenić. Postanowiła więc w tym wypadku jednak spasować. – Skąd wiesz, że chce zapijać smuty? – Zapytała chociaż to chyba było akurat oczywiste. – Jestem sama, bo moja przyjaciółka pojechała z takim boskim typem na koncert Kylie, a pewien chłopak, który zaprosił mnie na randkę musiał wyjechać do pracy więc tak jakoś wyszło, że postanowiłam tu przyjść, napić się i porozmawiać z przystojnym barmanem – powiedziała i uśmiechnęła się ładnie szczególnie na ostatnie słowa. – Właśnie, jak tu będzie jakiś przystojny barman to daj znać – dodała nieco złośliwie i puściła do niego oczko. – Dużo takich tu przyłazi? Zapijających smuty i młodych dziewcząt, którym pokazujesz tyłek? – Zapytała pewna, że no jedyną taką nie była. Luna całe szczęście była przyzwyczajona do tego, że nikt nie jest wyjątkowy.

Luke Winfield
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
W odpowiedzi na jej słowa uniósł dłonie w poddańczym geście, jakby chciał powiedzieć „busted!”. Była to prawda i całe szczęście, że klienci mieli tego świadomość. W sumie nad wejściem do Shadow mógłby zostać powieszony znak z napisem „Porzućcie wszelką nadzieję wy, którzy tu wchodzicie”. Chociaż znając życie znalazłoby się wielu śmiałków, których taki napis tylko by zachęcił do wejścia…
– Och poczekaj, aż ci pokaże moje bicepsy. Zobaczysz też, że te ramiona niejedną kartę piwa dźwigały – stwierdził w odpowiedzi na komplement, chociaż mina mu nieco zrzedła, kiedy usłyszał ostateczną notę. – 8? No trudno. W akcie desperackiej zemsty po prostu napluję ci do drinka i będziemy kwita – wzruszył ramionami robiąc przy tym całkiem poważną minę. Chociaż żartował. A może i nie. Luna sama będzie miała szansę ocenić.
– Nie możesz, bo inne panny byłyby zazdrosne i musiałbym tu zaprosić każdą – odparł, z przejęciem wybierając najlepsze ujęcia swojego pieska i kotka. Absolutnie każde zdjęcie, jakie jej pokazał było identycznie, ale mimo to Luke uśmiechał się do ekranu jak głupi do sera. – Przed chwilą na spokojnie mogłem obadać twoje cycki, soooł… – wzruszył ramionami. Luke był prostym człowiekiem. Chciał zobaczyć cycki, pokazywał fotki psa i kota. Czy coś takiego…
– Im dałbym nawet mocną dziewiątkę. Wink wink – dodał na wypadek gdyby nie skumała, że leci tu w mocne dwuznaczności i zbereźności. W zasadzie trochę się dziwił, że jeszcze tu z nim siedziała. Niektóre klientki nie zdawały tego testu i szukały sobie innych barmanów, z mniej wyćwiczonymi tyłkami. Coś za coś.
– To się widzi od razu. Są dwa typy lasek, które przychodzą tu pić na smutno. Jedne to takie, jak ty. Czyli samotnie siedzące przy barze. A drugi typ to „wooo” laski, które przychodzą stadami i głośnym zachowaniem próbują zakryć to, co je trapi – możliwe, że naoglądał się Jak poznałem waszą matkę, ale ostatecznie sam dobrze wiedział jako barman, że im głośniejsza grupa dziewcząt, tym mocniej pragnęła atencji. Że też nie miał dyplomu z psychologii, to ja nie wiem. – O wow. To serio smutne – przyznał. – Zwłaszcza ta część z Kylie i brak biletu dla ciebie – uściślił. Przynajmniej nie była to Taylor Swift, na której koncert sam by się chętnie wybrał. Oczywiście incognito, żeby nie było siary.
Roześmiał się słysząc jej kolejne słowa. – Naprawdę prosisz się o moje DNA w tym drinku… – stwierdził wciąż się uśmiechając. – Tak, sporo mamy tutaj takich dziewczyn. Ale nie każdej pokazuję tyłek - parsknął śmiechem, niedowierzając jakie głupoty tu opowiadał. – Myślę, że mogłabyś się nawet zdziwić jaka duża jest skala samotności w dzisiejszych czasach - dodał podając jej wreszcie tego drinka. A jeśli już podał, to kolejnego xd. – Co to za typ, który zaprosił cię na randkę? Kroi się coś poważnego? – spytał, o dziwo nieco poważniejąc. Ale tylko nieco. Nie zapominajmy, że przed chwilą wypinał jej przed nosem tyłek i chwalił się dużymi jajami.
Luna Dashwood
ODPOWIEDZ