lorne bay — lorne bay
33 yo — 420 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Powrót i przeprowadzka do Lorne Bay była prawdziwą mordęgą. Gdyby nie to, że jego życie potrzebowało radykalnej zmiany nigdy by się na to nie zdobył. W końcu jak miałby powiedzieć całej rodzinie, e przez trzy lata nie powiedział im o tym, że ma córkę?
Odkąd wrócił do miasta minęło dosłownie kilka dni. Zdążył rozpakować wszystko co przywiózł, chociaż nie było tego za wiele. Okazało się, że transport przez pół świata nie jest najtańszy i wiele głupot, które chciał zabrać będzie taniej kupić na miejscu.
Nie to jednak było najistotniejsze. Cole zadzwonił dzisiaj do Fawn, bo mieli ze sobą całkiem dobry kontakt. Znał dużo rodzeństw, które lubiło ze sobą rozmawiać ale tylko wtedy jak pożyczało pieniądze. On kochał ją całym sercem i oddałby bardzo wiele, żeby była szczęśliwa. Ale nie zapowiadało się, że będzie szczęśliwa, bo naprawdę bardzo mocno ją okłamał.
Stanął przed drzwiami trzymając Molly za rękę. - Pamiętasz jak Ci mówiłem, że poznasz babcię i dziadka i ciocię jak tu będziemy? - uśmiechnął się kucając przed nią. Zdawał sobie sprawę jak głupio to wszystko wyglądało. - Dzisiaj poznasz ciocię Fawn, to moja siostra.. Bądź miła, okej? - wystawił do niej mały palec który Molly od razu złapała rozbawiona. Widział, że trochę się stresuje ale nie miał czasu już więcej powiedzieć, bo drzwi się otworzyły, a on trzymając córkę za rękę cały czas wyprostował się.
- No cześć, dzisiaj mam gościa ze sobą - uśmiechnął się na przywitanie pokazując palcem Molly, która schowała się z jego nogami. - To naprawdę długa historia i chyba lepiej, żebyśmy weszli do środka.. - uśmiechnął się czując jak żołądek mu się ściska. Nie lubił konsekwencji, a to chyba były największe jeżeli chodzi o głupotę podjętej decyzji.
Pomógł córce rozebrać się z butów i podał jej pakunek, który wcześniej w domu przygotowali. Molly trochę się wahała ale w końcu podeszła do Fawn, żeby nieśmiało go wręczyć i od razu uciec do taty. - Zanim zaczniesz zadawać pytania to możesz to otworzyć.. - uśmiechnął się biorąc córkę na ręce ruszając za siostrą.
- To nasze pierwsze wspólne zdjęcie po tej stronie globu, uznałem, że może chociaż trochę pozwoli Ci mnie nie zaj... - spojrzał na córkę, bo już prawie przy niej przeklnął, czego starał się nie robić. - Sama wiesz co

fawn houghton
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
005.
hello brother

{outfit}

Fawn była bardzo podekscytowana, że jej brat wraca do miasteczka. Nie spodziewała się tego co prawda, ale nie spodziewała się też że ona tu kiedykolwiek wróci. W końcu od zawsze marzyła o czymś innym, jednak trzeba Lorne przyznać, że teraz sprawa lepsze wrażenie. Dzieciom mogło wydawać się nudne, natomiast z perspektywy dorosłego to zupełnie coś innego. Cole sam się o tym przekona niedługo na pewno. Zaoferowała mu pomoc przy przeprowadzce, ale kiedy odmówił nie naciskała. Miała w końcu co robić, bo nadal pracowała nad odnowieniem swojej nowej kawiarni. I innymi rzeczami też. Umówili się więc że odwiedzi ją jak się ogarnie z tematem i nadszedł właśnie ten dzień. Zrobiła nawet babeczki, które zdążyła wyjąć chwilę przed tym jak usłyszała dzwonek do drzwi.
- Hej - przywitała go radośnie po tym jak otworzyła drzwi gotowa go od razu mocno uścisnąć. Zrobiłaby to, gdyby nie jego kolejne słowa, bo po nich jej wzrok powędrował od razu niżej, a jej oczom ukazało się dziecko. Fawn lubiła dzieci i zapewne kupiłaby więcej słodyczy, jakby się spodziewała, że takie towarzystwo ze sobą zabierze, ale teraz o tym myślała. Aktualnie była bardzo zdezorientowana co widać było na jej twarzy. Mimo to otworzyła szerzej drzwi wpuszczając ich do środka - Umiesz w powroty braciszku - rzuciła tylko.
Uważnie obserwowała zarówno Cole'a, jak i dziewczynkę próbując dodać dwa do dwóch i chociaż na pozór było to dość proste to wcale nie. W końcu oznaczałoby to, że brat ją przez tyle lat okłamywał, a ona nie chciała brać tego pod uwagę, bo musiałaby się nie wkurwić. Kiedy dziewczynka się do nie skradała kucnęła, żeby być na jej poziomie, a jak dostała prezent to podziękowała z uśmiechem, który jednak zniknął jak mała sie odwróciła a ona spojrzała na brata. Zgodnie z instrukcją otworzyła pakunek, a na jej twarzy znowu pojawił się uśmiech - Trochę zadziałało, ale i tak potrzebuje więcej informacji zanim zdecyduje czy zamierzam - powiedziała. Fawn mocno czuła emocje, na szczęście dość szybko opadały, więc Cole miał dużo szczęścia. Poza tym no był jej bratem - Możesz zacząć od powiedzenia mi, jak nazywa sie ta ślicznotka - tu spojrzała na dziewczynkę.
lorne bay — lorne bay
33 yo — 420 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Konfrontacja z Fawn i tak należała do tych najlżejszych. Jeżeli miałby odwzorować kręgi w piekle Dantego, to ona byłaby pewnie na trzecim poziomie, gdzie ich rodzice są ostatnim. Nie pocieszało go to jednak za bardzo, bo czuł na sobie mordercze spojrzenie, którego nie chciał doświadczać. Jego życie naprawdę było bardzo skomplikowane i gdyby nie to, że zostali z Molly sami sobie to pewnie ciągnąłby to jeszcze przez kilka lat. Nie dlatego, że było mu wygodnie. Po prostu nie umiał rozwiązać tej głupiej sytuacji, którą sam stworzył i tak było po prostu łatwiej.
Widział jak serdecznie i ciepło uśmiecha się do jego córki, która nagle zapomniała języka w buzi. A całą drogę razem śpiewali czołówkę ze Spongeboba, bo to ostatnio jej ulubiona bajka. - Nie wstydź się, kochanie.. - kucnął tuż przy swojej córce, która od razu schowała się w jego ramionach trochę przytłoczona chyba tym, że Fawn była dla niej taka miła. - Wstydzi się nowych ludzi.. - próbował się uśmiechnąć do Fawn ale musiała na jego twarzy zobaczyć zakamuflowany grymas. Całe szczęście jego siostra postanowiła być wyrozumiała dla niego ale tylko przez to, żeby Molly się nie wystraszyła.
- Molly, to jest ciocia Fawn, pamiętasz jak w samolocie oglądaliśmy zdjęcia? - kiedy to powiedział córce ona lekko skinęła głową odwracając się i patrząc na nią powiedziała tylko krótkiej hej i od razu się do niego przytuliła.
Widząc, że potrzebuje jeszcze trochę czasu wziął ją na ręce. - Nie wiem od czego zacząć Fawn, naprawdę nie chciałem... Chciałem uniknąć tej sytuacji. - ugryzł się w język, żeby nie powiedzieć czegoś, co jego córka potem będzie wyciągać przez kilka godzin zadając coraz to bardziej wnikliwe pytania po co, dlaczego i o co ci chodziło?.
- Uznaliśmy z Molly, że nie podoba nam się deszczowy Londyn i chcemy się częściej bawić na plaży i wygrzewać na słońcu, prawda? - powiedział cały czas patrząc na córkę jakby bał się być ponownie oceniony przez swoją siostrę. I w sumie tak było. Mimo tego, że za długo to odkładał to cieszył się, że chociaż pierwszy krok miał już z głowy.

fawn houghton
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Konfrontacją można by było to nazwać, gdyby Cole nie wykonał jednej strategicznej decyzji jaką było zabranie ze sobą córki. Przecież Fawn nie chciała, żeby pierwszym wspomnieniem dziewczyny związanej z jej osobą było to jak zaczęła się drzeć na jej ojca. Chciała to zrobić oczywiście, ale chyba bardziej niż kłamstwo samo w sobie denerwowało ją, że brat musiał radzić sobie sam, bez rodziny, a ona by przecież chętnie mu pomogła. W starej pracy miała milion dni urlopu, więc bez wahania wykorzystałaby je na poznanie lepiej swojej bratanicy. Mogła być wtedy pracoholiczką, ale rodzina zawsze na pierwszym miejscu była. Nawet ta, która zasługiwała na bycie ofiara przemocy fizycznej aktualnie.
Fawn zdecydowanie musi się doszkolić w kwestii bajek, bo jakby chciała teraz jakąś piosenkę zaproponować na przełamanie lodów to cienko u niej w tej kwestii. Serce jej zmiękło na widok dziewczyny przytulającej się do jej brata. Niby nie małego brata, bo od dawna mały to on nie był, natomiast pamiętała zdjęcia kiedy to oni byli wielkości Molly, a teraz Cole ma własne dziecko, własne małe stworzenie. Aż się uśmiechnęła rozczulona - W porządku - powiedziała, chociaż smutno jej się zrobiło mocno, że była nowym człowiekiem. Powinna być przecież ciocią Fawn, ulubioną ciocią.
- Pewnie tata pokazywał Ci takie co robię głupie miny i mnie nie poznajesz - zwróciła się do dziewczynki - Takie na przykład - po tych słowach zrobiła śmiesznego zeza, bo potrafiła i to był talent, z którego była najbardziej dumna, chociaż nie wiedziała czy Molly to rozbawi czy tylko bardziej się jej przestraszy.
- Wyszło Ci ch... beznadziejnie - stwierdziła - Potem pogadamy - machnęła ręką. Niech sobie nie myśli, że o tym zapomni albo obecność córki go przed tym całkowicie ochroni - Rodzice wiedzą? - zapytała, żeby zbadać teren. Jak się okaże, że ona jest pierwsza to może trochę złagodzi jej reakcję, wyjątkowo się poczuje, wiadomo jak to jest z siostrami.
- Nie dziwię się. Plaże są o wiele lepsze niż deszcz - powiedziała - A może się czegoś napijecie? - zapytała - Albo zjecie babeczkę z różowym kremem i posypką? - tu się zwróciła do dziewczynki, bo Cole to na takie rarytasy nie zasłużył.
ODPOWIEDZ