Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
Zoey mimo tego, że miała małą pobudkę w środku nocy to jakimś cudem była nawet dosć wyspana. Obudziła się o 6.30, czyli tak jak zazwyczaj wstawała, bo była popierdoloną kobietą tak jak ktoś inny kogo znam. Gdy zwlekła się z łóżka to poszła do łazienki żeby doprowadzić się do względnie dobrego stanu. Ubrała sportowe ciuchy i wzięła Tyfona na smycz. Wyszła z nim na spacer, chociaż tak po prawdzie to wyszła pobiegać, ale Tyfon też lubił. Zainwestowała nawet w taką specjalną smycz z pasem, żeby mogła z nim na spokojnie biec mając obie ręce wolne. Gdy doszła do parku to włożyła sobie słuchawki do uszu i chwilę biegała słuchając muzyki i myśląc o budowie swojego nowego wieżowca. Wiedziała, że będzie zajebisty i już nie mogła się doczekać gdy prace sie rozpoczną. Niedługo miała spotkać się z ekipą budowlaną i była tym podekscytowana. Po kilkunastu minutach wpadła jednak na genialny pomysł. Gaia. Wiedziała, że pisała do niej po pijaku, pewnie była na imprezie. Zoey czasem potrafiła być nieco złośliwa, ale skoro Gaia ją zbudziła już po raz w sumie trzeci... to wyciągnęła telefon zatrzymując się na chwilę i wybrała numer do Zimmerman.
Chwilę czekała i zastanawiała się czy Gaia w ogóle odbierze, ale gdy usłyszała jej głos po drugiej stronie to uśmiechnęła się do słuchawki. - Dzień dobry, widzę że już wstałaś, idealnie - powiedziała zadowolona z siebie. - Chyba Cię nie obudziłam co? - Zapytała chociaż wydawało jej się, że dobrze zna odpowiedź na to pytanie.

gaia zimmerman
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia była typową osobą w swoim wieku i typową osobą urodzoną w latach dziewięćdziesiątych. Telefon więc miała zawsze na wibracjach i nawet nie wiedziała jaki miała dzwonek w telefonie. Pewnie nawet nie wiedziała, że teraz większość telefonów ma standardowe dzwonki. Wibracje były różne. Ciche, głośne, pulsacyjne, ciągłe. Kiedy jednak wciągałaś kokainę z czyjegoś czoła i piłaś do piątej rano, to wibracje twojego telefonu były kurewsko głośne. Czuła, że zaraz wybuchnie jej łeb. Machnęła ręką i uderzyła Erica, który spał obok. Oczywiście, że musiała mu się wczołgać do łóżka. Chciała go już ojebać za ten telefon, ale z jej ust nie wyszły żadne słowa. I na dobre jej to wyszło, bo okazało się, że to jej telefon dzwonił. Odłączyła go od ładowarki i poczuła szacunek do pijanej siebie, za to, że podłączyła telefon do ładowania.
- …lo… – Odebrała, ale była tak zachrypnięta, że sama nie wiedziała co powiedziała. Odchrząknęła i spróbowała jeszcze raz. – Halo? – Mruknęła szeptem, ale nie dlatego, że nie chciała obudzić Erica. Głośniej nie mogła. Obejrzała się jednak na niego czy go nie obudziła i chwyciła ze sobą kołdrę czy tam prześcieradło i wstała, żeby przejść do innego pomieszczenia. Ale nie było tu innego pomieszczenia, więc po prostu wyszła z tą pościelą na balkon. – Tak, tak. Wstałam. O co chodzi? – Zapytała i usiadła na krzesełku i nakryła sobie twarz prześcieradłem, bo słońce za mocno świeciło. – Co się stało? – Zapytała i odsunęła telefon od twarzy, żeby w ogóle sprawdzić kto dzwoni. – Zoey. Coś się stało? – Trochę się rozbudziła, ale to taki skok z 2% na 4%.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
Oooo jaka ona była w tym momencie z siebie zadowlona. Serio. Może nie powinna ale słysząc zapity głos Gai to jakoś tak jej się ciepło na sercu zrobiło. Chociaż raz udało jej sie sprawić, że to Zimmerman się zrywała i była niewyspana. Pierwszy raz jej się to udało i była z siebie dumna. Nie powinna, ale trudno. Żałowała tylko tego, że nie była teraz w stanie jej zobaczyć, bo to musiał być tragicznie zabawny widok, dla kogoś tak złośliwego jak chwilowo Zoey. - Nic się nie stało, tak dzwonię pogadać - powiedziała jakby to była najnormalniejsza rzecz pod słońcem. - Jestem z Tyfonem na spacerze, czekaj niech się przywita - przykucnęła i wydała psu komendę "daj głos" i piesek rzeczywiście zaszczekał prosto do słuchawki. Tak głośno, żeby Gaia na bank usłyszała. - Jak tam Adelaide? Dobrze sie bawiłaś? - Zapytała, bo oczywiście gdyby ona opowiadała to byłoby zbyt łatwe i Gaia mogłaby sobie zasnąć. Postanowiła więc zadawać jej pytania. - Coś się działo, że sobie tak o mnie przypomniałaś w środku nocy? - Kolejne pytanie i Zoey bawiła sie znakomicie. Była taka wczesna pora, a ona serio miała już dobry humor. - Gdzie w Lorne mogę kupić dobre gofry co? Ty pewnie się znasz na śniadaniowych restauracjach. Myślałam, że może sobie dzisiaj coś zjem na mieście. - Mówiła serio, była trochę głodna i chciała coś zjeść, a kto jej poleci lepszą restaurację z ofertą śniadaniową niz Gaia Zimmerman.

gaia zimmerman
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia nie była osobą, która często korzystała z ciężkich narkotyków. Miała w końcu reputację rodziny, o którą musiała dbać. I tak jak państwo Zimmerman, przymykali oko na marihuanę, którą wiecznie śmierdzieli bliźniacy, tak nie mieli zamiaru szanować żadnej kokainy czy heroiny. Gaia jednak uznała, że to co się dzieje w Adelaide to w Adelaide zostaje. Teraz czuła konsekwencje tego co się działo, ale jednocześnie niespecjalnie pamiętała to co się działo.
- Okej... w środku nocy? - Zamknęła oczy, bo to był naprawdę, wyjątkowo jasny środek nocy. Naprawdę spała chyba z godzinę, może dwie. Chyba nadal była trochę pijana. - Nie! - Zdążyła szepnąć nieco głośniej, ale niestety to jej nie uchroniło przed szczeknięciami psa. - Nawet go nie znam, Zoey. Nie wiem jak wygląda. - Po co miałaby się witać z takim nieznanym psem. Nawet Luna nie wysyłała jej zdjęć Ponyo, a Ponyo była psem, którego Gaia znała i kochała. - Tak. Bardzo udany koncert i udane after party. - Gdyby tylko wiedziała, gdzie spędziła to after parrty. Będzie musiała przejrzeć zdjęcia na telefonie. Mogła być pewna, że jakieś robiła. Pewnie ma nawet filmiki jak wciąga kokę z czyiś pośladków. Albo to wciągają kokę z jej pośladków. Na tym etapie wszystko było możliwe.
- Co to za wywiad... - Żałowała, że wychodząc na balkon nie wzięła ze sobą jakiejś wody. Albo zlewu, z którego mogłaby pić jak dzikie zwierzę z wodopoju. Nie odpowiedziała, bo nawet nie pamiętała czy myślała o Zoey w nocy. A przynajmniej teraz tego nie pamiętała.
- Teraz masz ochote na gofry? Ze mną nigdy nie chcesz jeść gofrów. - Może i była sponiewierana i skacowana, ale to nie zmieniało niczego. Miała odrobinę siły na to, żeby poczuć się urażoną. - U mnie w domu. - Odparła w końcu. Taka była prawda. Robiła pyszne gofry. Niech zapyta Luny.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
Zaśmiała się. - Ale się Ciebie dzisiaj dowcip trzyma głuptasie, przecież już jest 7.15 - nawet na chwilę odsunęła telefon od twarzy żeby się upewnić, że się nie jebła z godziną jakoś mocno. Nie jebła sie. Była 7.12. ale to już nie było przecież istotne. - No jest ładny, słodki, większy niż Ponyo, futrzasty... wyślę Ci zdjęcie - no nie wiedziała jak ma jej opisać psa. - Kiedyś go poznasz mam nadzieję, pewnie, by się zakolegował z Twoim - chyba, w sumie nie wiedziała jakby Tyfon się zachowywał. Czy byłby jak szczęśliwy piesek, czy bardziej zniesmaczony towarzystwem innych jak jego właścicielka. Mogł też zjeść Ponyo na śniadanie chociaż McTavish wolała sądzić, że zachowywałby się jak kochany pieseczek i chciałby się po prostu pobawić. Luna jej nie wysyłała zdjęć Ponyo, bo Luna nie lubiła tego szczura, a poza tym sama była na imprezie więc cóż... nie miała za bardzo kiedy. - Ooo a co to za koncert? - Zapytała, bo Gaia nigdy jej nie powiedziała w końcu po co do tego Adelaide jedzie więc była dziewczyna ciekawa. Poza tym musiała zadawać pytania. - Żaden wywiad Gaia... jestem po prostu ciekawa. - Skoro do niej pisała w środku nocy, to może cos się działo ważnego. Musiała jednak na chwilę skupić swoją uwagę na psie, który właśnie zaczął wąchać jakiś ludzi, więc McTavish go próbowała nieco odciągnąć i zająć czymś innym.
- Oczywiście, że chce z Tobą jeść gofry, ale Cię nie ma właśnie - a ostatnio atmosfera przy gofrach była zbyt napięta żeby McTavish była w stanie cokolwiek zjeść. Zatrzymała sie na chwilę przy deptaku, z którego był widok na morze. - To na pewno - odpowiedziała z uśmiechem patrząc w dal na niespokojne morze. - To zrobisz mi śniadaniowe gofry jak wrócisz? - Zapytała, bo jeszcze się mogła wstrzymać z szukaniem idealnej śniadaniowej restauracji.

gaia zimmerman
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Pokręciła głową w milczeniu. Ona tam nie mogła uwierzyć, że jest 7:15. Chociaż w sumie mogła w to uwierzyć. Bardziej nie wierzyła w to, że Zoey naprawdę do niej zadzwoniła i że rozmawiały teraz jakby nigdy nic. W sumie Gaia to niewiele rozmawiała. Gaia bardziej walczyła o życie. Walczyła, żeby utrzymać w żołądku jego zawartość i żeby łeb jej z tego wszystkiego nie eksplodował. – Okej. Wyślij. – Pokiwała głową, ale zdjęcie pewnie obejrzy jak wytrzeźwieje, bo jasność ekranu z pewnością by ją zabiła. – Ponyo to suka. – Nie wiedziała czy w sumie Zoey o tym wiedziała, bo niespecjalnie miały okazję rozmawiać o Ponyo. Po prostu Gaia się pojawiła z tym psem. I szkoda, że Luna nie lubi Ponyo. Dobrze wiedzieć. Myślisz, że znasz człowieka, a tu taka szmata w pysk.
- Kylie Minogue. – Nawet nie zarejestrowała, że nigdy Zoey o tym nie powiedziała. Była pewna, że mówiła, bo przecież nie mogła przeżyć tego, że Eric był w stanie załatwić VIP-owskie wejściówki na koncert pani Minogue. – A mogłabyś być ciekawa za parę godzin? – Podniosła nawet nadgarstek, żeby zerknąć na godzinę i powiedzieć Zoey, kiedy może się z nią kontaktować. Dopiero jak spojrzała na rękę to przypomniało jej się, że ona nawet nie nosi zegarka. – Może o 18:00? – Zaproponowała, bo akurat minie tyle godzin, że może będzie w stanie rozmawiać i otwierać oczy.
- A nie mogłaś chcieć jak byłam? – No co za wykorzystanie okazji, żeby zranić Gaię. Ona kochała śniadaniowe jedzenie i tyle razy chciała je zjeść w towarzystwie McTavish, eh. – Tak, tak. Zrobię. – Pokiwała głową i podkurczyła nogi siadając na tym krzesełku całą sobą. Była pewna, że jak się rozłączą, to Gaia tutaj zaśnie. Nie wróci do łóżka. Jebać łóżko. Tu było super.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
- Dobrze, zrobię mu zaraz jakieś ładne zdjęcie i Ci wyślę - to znaczy, ze spędzi kolejne pół godziny wybierając odpowiednią miejscówkę. Nie spieszyło jej się do domu. Mogła tu się jeszcze pokręcić. Kupi sobie lody z bitą śmietaną czy coś. - Myślałam, ze sobie pogadamy Gaia... tak wiesz, o wszystkim i o niczym - zacytowała jej słowa z momentu, gdy Gaia do niej przyszła w środku nocy. Zoey była najwyraźniej trochę petty bitch i teraz będzie jej to wypominać, chociaż to też nie tak, że była na to zła. Koniec końców uważała, że dobrze się stało, że Gaia do niej przyszła i, że było to bardzo urocze z jej strony. Ten sms z nocy? No tu już mniej uważała to za urocze, bo nie dowiedziała się w końcu o co chodziło. - Jasne, mogłabym o 18-nastej - przytaknęła i uśmiechnęła sie sama do siebie. Nie była zła o to, że Gaia nie chce gadać, bo wiedziała, że jest zmęczona i przynajmniej powiedziała wprost, że to nie jest odpowiedni moment na pogawędki. Zoey wolała usłyszeć rzeczy wprost niż żeby ją tu zwodziła i w końcu zasnęła nie wiadomo kiedy i nie wiadomo jak.
- Mogłam, ale chcę teraz jak będziesz - dodała zerkajac na bok na Tyfona. - Dobrze w takim razie będę czekać na gofry jak już wrócisz. Nie trzymam Cię dłużej. - Powiedziała uśmiechając się sama do siebie. - Wyśpij się i wracaj bezpiecznie. Dobranoc. - Pożegnała się z nią i rozłączyła, a później poszła robić te zdjęcia psu.

2xzt

gaia zimmerman
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
ODPOWIEDZ