właściciel hodowli aussie | psi behawiorysta — farma i pobliskie parki
32 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
I've been playing memories in my mind, wishing you were there like all the time, so I'm not alone
005.

Booker nie był człowiekiem nieświadomym swoich błędów. Wiedział przecież, że popełniał ich sporo — a jeden z nich uwierał go przez ostatni rok, skutecznie spędzając sen z powiek. Uważał jednak, że po tym, jak spieprzył sprawę z Francescą, nie zrobi w życiu nic gorszego. Nie wierzył w istnienie limitu głupoty, który mógłby wyczerpać, ale miał wystarczająco wiary w siebie, by wierzyć, że nie zrobi już nic równie głupiego.
Było to naiwne myślenie, które szybko zostało zweryfikowane. I chociaż wiedział, że obecność Franky miesza mu w głowie i rok dystansowania się wcale nie pomógł mu się otrząsnąć po zerwaniu, to jednak w żadnym momencie nie sądził, że może zaproponować jej tak głupi układ. Sama bliskość była może i zaletą, której nie sposób było nie docenić, ale tęsknił za nią bardziej, niż był w stanie to zaspokoić, ograniczając się jedynie do seksu.
Zastanawiał się, jak się z tego wycofać, by nie zepsuć tego porozumienia brutalnie i nie pogorszyć sytuacji — jednocześnie wyjść z tego w miarę obronnie. Wiedział przecież, że ciągnięcie takiej relacji na pewno odbije się na nim samym, wciskając go w bardzo żałosny dołek, z którego prędko nie wyjdzie. Nie odszukał żadnego sposobu na racjonalne rozegranie sytuacji, w której się znaleźli. Zdecydował się jedynie skorzystać z faktu, że po tym jednym razie, chwilowo nie mieli ze sobą kontaktu. Pomogło to nieznacznie Bookerowi wrócić do codzienności — wypełnionej psami, pracą i przyjemnościami, na które pozwalał sobie przecież okazjonalnie. Czego dowodem była impreza, na której się znalazł. Opijali w bardzo urodziny dawnego kolegi — w dość bezpiecznym, męskim gronie. A jednak kilka drinków później, i tak wypatrzył ją w tłumie. I próbował nie zwracać na nią wcale uwagi, ale po tym, jak kilkakrotnie łapał się na mimowolnym wyławianiu jej z tłumu, pogodził się z faktem, że nie do końca potrafił. Chciał wiedzieć, z kim tutaj przyszła i jakie miała plany — a im więcej alkoholu w siebie wlewał, tym bardziej potrzebował, by i ona wyłapała jego obecność. Dlatego przeprosił kumpla w połowie jego opowieści i ruszył w stronę baru, by zatrzymać się tuż przed nim, na chwilę przed tym, zanim dotarła do niego Franky.
— Dwa razy gin z tonikiem — poprosił barmana, zakładając, że dokładnie to chciała zamówić. Obrócił się potem w jej stronę twarzą, czując doskonale skutki wypitego tego wieczora alkoholu. — Hej Franky, czy dobrze się bawisz? — zagadnął bardzo niezobowiązująco, jakby wcale nie próbował tego ustalić przez ostatnie półgodziny samodzielnie, starając się wyłowić ją spośród tłumu. Czy mógł mocniej sabotować swoje życie? Prawdopodobnie tak i wszystko jeszcze przed nami.
projektantka, twórczyni i instruktorka ceramiki — przydomowa pracownia
31 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy ceramikę i uczy innych używać koła garncarskiego, starając się wyleczyć w końcu złamane serce i ogarnąć swoje życie po śmierci matki
004.
W pewnym momencie, sama nawet nie potrafiła dokładnie określić w którym, zaczęła podchodzić do życia, zawsze zakładając, że coś się spieprzy. Przynajmniej wtedy, gdy rzeczywiście trafiała się jakaś katastrofa, to w jakiś sposób była na nią przygotowana. Oczywiście nie sprawiało to, że zupełnie się tym nie przejmowała, czy że nie bolało. Nie dało się tego oczywiście uniknąć. Jednakże szkody wyrządzone niepowodzeniem zdawały się być mniejsze. A jeśli wbrew oczekiwaniom sprawy potoczyły się pomyślnie, to można było odczuwać zdecydowanie większą radość. Brzmiało miło, prawda? Tak też jej się wydawało. Zapomniała jednak, że oczekiwania często rozmijają się z rzeczywistością. Oraz o tym, że niestety, ale nie jest w stanie tak naprawdę przewidzieć w większości przypadków najgorszej opcji.
Nie brała pod uwagę, że ich relacja poukłada się w tym kierunku. Że wpadną na tak gówniany pomysł. Niby w sumie mogła zrzucać winę na niego, bo propozycja wyszła z jego strony, jednak w sumie nie miało to sensu — ona przecież też, zupełnie bezsensownie, się na to zgodził, także wina raczej leżała tutaj po obydwóch stronach w równym stopniu. Nie potrafiła się zupełnie uporać z tym, jak potoczyło się tamto popołudnie, a już na pewno nie z jego konsekwencjami. Wybrała się chyba najgorszy możliwy sposób, czyli włączając do swojego życia zbyt dużo tych przyjemności, które u niego zdarzały się okazjonalnie. Wino zawsze było w lodówce, a drinki ze znajomymi nagle nie stały się jakimś odstępstwem od normalności, tylko bardziej chlebem powszednim. Uważała jednak, być może odrobinę naiwnie i głupio, że jej się przecież należy. Miała ciężki rok, w którym zaszyła się w domu i odcięła w znacznym stopniu od ludzi, więc mogła w końcu to sobie odbić chociaż trochę, prawda? Dla niej miało to sporo sensu. Dlatego właśnie dzisiaj była w barze, chcąc po prostu oderwać głowę od tego wszystkiego.
Dość szybko zorientowała się, że będzie to cholernie trudno, skoro zdążyła wypić kilka łyków drugiego drinka, gdy dostrzegła go w otoczeniu znajomych. Niby w sporej odległości, ale jednak niewiele to zmieniało, bo wzrok i tak uciekał jej w tamtym kierunku, mniej lub bardziej subtelnie, a w głowie pojawiał się głupie myśl, podsycane alkoholem, którego wcale sobie nie szczędziła. Nie potrafiła w stu procentach wskazać, czy na pewno był to przypadek, że obydwoje zmierzali w kierunku baru w praktycznie tym samym czasie.
Cześć, Booker — przywitała się również lustrując go wzrokiem. — Ogóle? Owszem — przytaknęła, mrużąc lekko oczy. — W tym momencie? Jeszcze nie wiem — dodała, pochylając się lekko, aby oprzeć się łokciami o bar i wesprzeć brodę na splecionych dłoniach, przyglądając się mu. — A Ty? — uniosła brew ku górze w pytającym geście. — Dobrze wyglądasz — przyznała, bez cienia skrępowania, bo najwyraźniej alkohol zabrał jej resztki godności. Chociaż nie była ślepa, aby tego nie docenić. — Wystroiłeś się tak dla kolegów, idziesz na randkę, czy po prostu liczyłeś, że mnie tu spotkasz? — jej ton głosu brzmiał lekko kpiąco i wyzywająco, co dość dobrze komponowało się z jej bezczelnym nieco uśmiechem, gdy wzięła jeden z drinków, aby upić łyka w oczekiwaniu na jego odpowiedź.

booker alderson
właściciel hodowli aussie | psi behawiorysta — farma i pobliskie parki
32 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
I've been playing memories in my mind, wishing you were there like all the time, so I'm not alone
W rzeczywistości wcale nie chciał jej zaszkodzić — gdyby wziął pod uwagę, że mógłby, bo też przejawiała w stosunku do niego jakieś uczucia, to poszukałby lepszego rozwiązania. Był za to pewien, że on sam wyjdzie na tym układzie co najmniej gównianie, łamiąc sobie serce raz jeszcze. Co byłoby niczym więcej, jak tylko karmą i karą za to, jak poprzednim razem wszystko zepsuł, traktując Franky w sposób, w jaki nie zasługiwała. Nie miał więc pojęcia o jej sposobie na radzenie sobie — podobnie jak o tym, że i ona jest wkurwiona z powodu tego, w jakim miejscu się znaleźli. A szkoda, bo przecież nie tylko zapanowałoby to nad wieloma komplikacjami, ale też i zwiększyło szansę, że — a nie ma co ukrywać, mają do tego talent — nie dołożą do tego kolejnych.
Najrozsądniej byłoby więc omijać się tego wieczora. Alkohol krążył przecież w jego żyłach, stając się niczym więcej, jak tylko gównianym doradcą. Wiedział, że lepiej wyszedłby na tym, gdyby po prostu wyszedł — zostawiając nie tylko kumpli, ale i Franky tego wieczora w spokoju. Problem Aldersona polegał jednak na tym, że nie do końca radził sobie z rzeczami, które były rozsądne, dobrowolnie decydując się na to, co wydawało się miłe. A rozmowa z nią właśnie do takich się zaliczała.
— Całkiem, ale mógłbym lepiej — przyznał, lekko wzruszając przy tym ramionami. W zupełnie niezobowiązującym geście. Barman przygotował im dwa drinki, więc przesunął jeden z nich w stronę Franky, a usta drgnęły mu lekko na jej komentarz. — Zamierzałem powiedzieć to samo — mruknął. Wyglądała pięknie, więc w uporczywy sposób ten komentarz cisnął mu się na usta. Nie chciał jednak (wyjątkowo rozsądnie jak na tę wersję pijanego siebie) przekraczać jasno zarysowanych granic, dlatego ograniczył się do bardzo zachowawczego odbicia piłeczki — trochę może nawet lekceważącego i zupełnie niespójnego z tym że przyglądał jej się bardzo uparcie, zapominając, że w tym barze byli jeszcze inni ludzie.
— Wystroiłem się tylko dla siebie, ale skoro już cię zobaczyłem, to postanowiłem pojawić się, być to doceniła — rzucił bezczelnie trochę. Alkohol krążył w jego organizmie, a zaczepny ton Franky najwidoczniej dość skutecznie podziałał. Wyciągnął rękę i przesunął lekko palcami po materiale jej sukienki, jakby badał jego fakturę. — Gdybyś chciała odpocząć od swojego towarzystwa, to wydaje się bardzow łatwa do ściągnięcia — mruknął, unosząc jedną brew, jakby rzucał jej wyzwanie tego. Jakikolwiek zdrowy rozsądek zostawił Bookera w tej chwili całkowicie, pozwalając mu na zachowywanie się w sposób idealnie odwrotny od tego, co czuł — nie pierwszy raz w życiu przy Franky przecież.

projektantka, twórczyni i instruktorka ceramiki — przydomowa pracownia
31 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy ceramikę i uczy innych używać koła garncarskiego, starając się wyleczyć w końcu złamane serce i ogarnąć swoje życie po śmierci matki
Żal, złość i nieprzepracowane sprawy z przeszłości, a także zraniona duma i podeptane ego sprawiały, że Franky nie potrafiła do końca trzeźwo spojrzeć na tę sprawę. Co prawda trudno uznać, że jej aktualne działania były przejawem chęci odbudowania swojej dumy w tej relacji i wyjścia z twarzą z całego tego bałaganu. Wręcz przeciwnie raczej, wyglądało to tak, jakby chciała dodatkowo się pogrążyć, czego była w jakimś stopniu świadoma i frustrowało ją to dodatkowo bardzo mocno. Zazwyczaj, bo w tym momencie najwyraźniej bardzo nierozsądnie o tym zapomniała, co w pełni zrzucała teraz na niego — przynajmniej w swojej głowie. I na alkohol. Powinna przestać pić w ogóle, bo chyba robiła to ostatnio zbyt często, a już na pewno w jego towarzystwie. Chociaż jakby czepiać się szczegółów, to ostatnio wcale nie potrzebowała alkoholu, żeby zrobić pierwszy krok, który poprowadził ich do tej skrajnej głupoty. Bardzo miłej, ale jednocześnie destrukcyjnej dla nich obojga (chociaż wydawało jej się naiwnie i chyba trochę egoistycznie, że tylko dla niej).
Doprawdy? — zapytała bardzo nonszalancko, unosząc lekko brwi. — Potrzebujesz w tym jakiejś pomocy? — nie patrzyła na niego podczas zadawania tego pytanie, a na swoje paznokcie na blacie baru, obok szklanki z drinkiem. Dopiero na koniec zerknęła na niego z niby niewinnym, ale jednak zaczepnym wyrazem twarzy.
Dziękuję — upiła łyka ze swojej szklanki, uśmiechając się lekko. — Ale wiem to i bez Twojego zapewnienia — cóż, tak było Miewała różne momenty w kwestii swojej samoakceptacji i pewności tego, że wygląda atrakcyjnie, jak chyba każdy. Odkąd rzuciła pływanie nie miała jednak jakichś wielkich kompleksów, bo przestała zastanawiać się, czy aby na pewno odpowiednio się dopasowała do środowiska. Mimo to nie zawsze bywała aż bezczelna w podkreślaniu tego, że wygląda dobrze. Ale dzisiaj tak się czuła, a alkohol tylko to podbił.
Doceniam — w jej głosie nie było ani odrobiny skrępowania, podobnie jak w spojrzeniu, którym go zlustrowała. Był to bardzo przyjemny widok i w tym momencie absolutnie nie czuła, że powinna jakkolwiek się z tym kryć.
No proszę, nie sądziłam, że aż tak dobrze wyglądam — pochyliła się lekko w jego kierunku, akcentując podkreślenie tego, jak dobrze musiała się prezentować, jakby co najmniej zakładała, że jej osoba miała tu cokolwiek do rzeczy większego. Raczej sądziła, że po prostu była, więc uznał, że może skorzystać z okazji, ale w tym momencie wolała się na tym nie skupiać.
To Twój szczęśliwy wieczór, Booker — dodała chwilę później. — Właśnie postanowiłam, że mogę być w tym momencie całkiem łatwa i chętnie sprawdzę, czy tak łatwo poradzisz sobie z moją sukienką — dodała takim tonem, jakby właśnie mówiła mu, że jutro nadal ma być gorąco, więc warto pamiętać o kremie z filtrem, a nie godziła się na szybki numerek z byłym w barowej toalecie, bo miała sukienkę, którą łatwo idzie ściągnąć. Bo w sumie to nawet nie było konieczności jej ściągać w tych okolicznościach.

booker alderson
właściciel hodowli aussie | psi behawiorysta — farma i pobliskie parki
32 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
I've been playing memories in my mind, wishing you were there like all the time, so I'm not alone
Miło było mieć z nią jakikolwiek kontakt. Jeszcze milej było mieć ją tak blisko siebie — mniej, że trwało to ledwie chwilę. Ostatni raz, który odrobinę pokiereszował Bookera, powinien mu wprawdzie otworzyć oczy, pchając go do podjęcia jedynej, rozsądnej decyzji. Takiej, która może i zepsułaby to wszystko na amen, ale w długofalowym rozliczeniu — przyniosłaby najwięcej pożytku. Gdyby jednak Booker był na co dzień tak rozsądny, jak mógłby (biorąc pod uwagę wszystkie te wnioski z jego głowy), to wcale nie znaleźliby się w tym miejscu. Ona nosiłaby przecież pierścionek, a on pozostawał dumnym mężem, który zatrzymał Franky u swojego boku. Bez zdrad, dramatów i komplikacji, które wszystko skutecznie zepsuły.
— Możliwe — odparł zdawkowo. Przyznanie, że mogła być jedyną, która to jakoś odmieni, wydawało się w jego głowie nie tylko żałosne, ale też na tyle tanie, że nie przeszło u przez usta — nawet pijane, które przecież nie filtrowały najlepiej komunikatów. I kiedy ona patrzyła gdzieś na blat, Booker uporczywie wpatrywał się w jej profil. Tylko dlatego, że mógł.
— Wiem, na całej tej imprezie nie byłoby żadnej kobiety, która mogłaby ci dorównać na przykład — dodał bez wahania. Może nie powinien i zdał sobie z tego sprawę dość szybko, ale skoro słowa padły, to jemu nie pozostało nic innego, jak tylko uśmiechnąć się lekko. Może jedynie odrobinę nerwowo, by ukryć zażenowanie faktem, że znowu przestawał panować nad tym, co wygadywał. Uśmiechnął się jednak lekko, na jej kolejne słowa i skinął głową. Niby Booker nie był najbardziej łasy na komplementy, ale słowa uznania padające z ust Franky liczyły się przynajmniej czterokrotnie.
— Nie powinnaś mieć takich wątpliwości — przypomniał jej. Mógł udawać, że przemawia przez niego tylko słabość — w końcu była piękna i cholernie seksowna. Ukrywało to trochę fakt, że większą rolę odgrywały tu uczucia, które pchały Bookera do tego, by zachowywał się w sposób, który nie do końca mu pasował. I on sam nie tylko to wiedział, ale też wewnętrznie się na to krzywił. Nie znaczyło to jednak, że szukał sposobu na zmianę tego zachowania.
— Jestem pewien, że dam sobie radę — zapewnił ją z przekonaniem. Prawie mu umknął sens tych słów i naprawdę musiał skupiać się, by zrozumieć wszystko to, co znalazło się po stwierdzeniu łatwa. Wyobraźnia działała mu dość sprawnie, więc sięgnął po swojego drinka i napił się go trochę po to, by zwilżyć gardło, a trochę dlatego, że chciał go wyzerować szybciej, żeby mógł — co też chwilę później uczynił — wyciągnąć do niej dłoń zachęcająco. — Pozwól, że zaprowadzę — dodał jeszcze, zapominając całkowicie o towarzystwie, z którym przecież się tutaj pojawił, bo nagle nie było ono aż tak istotne. Jak mogliby w ogóle konkurować z Franky?
projektantka, twórczyni i instruktorka ceramiki — przydomowa pracownia
31 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy ceramikę i uczy innych używać koła garncarskiego, starając się wyleczyć w końcu złamane serce i ogarnąć swoje życie po śmierci matki
Tak, wydawało się to miłe. Przynajmniej w momencie, gdy rzeczywiście stali blisko siebie na tyle, że czuła bijące od niego ciepło i nie musiała się nawet wysilać, aby zupełnie przypadkiem (lub nie) go dotknąć. Gdy mogła na niego patrzeć, gdy wyglądał — jak zwykle — tak cholernie dobrze, i gdy mogła czerpać niezdrową satysfakcję i przyjemność z jego towarzystwa. Wtedy było to naprawdę miłe i wydawało się nawet całkiem normalne. Po prostu rozmawiali, jak dawni znajomi, którzy docelowo planowali ściągać z siebie ubrania w mniejszej lub większej miłości dla pozbawionego uczuć seksu dla czystej przyjemności i zaspokojenia swoich podstawowych potrzeb. Potem jednak już miło wcale nie było, a Franky dobrze wiedziała, że będzie odchorowywać każdą kolejną schadzkę gorzej niż kaca po tym, jak się upiła jak niedoświadczona nastolatka na urodzinach Carol. A i tak w to brnęła. Głupio i naiwnie, jakby naprawdę wierzyła, że tym razem będzie inaczej. Że gdy założy ponownie na siebie tę sukienkę po tym, jak on ją z niej ściągnie, to poczuje, że w końcu jest wolna i że naprawdę nie czuje już nic poza przyjemnością i satysfakcją z dobrego seksu, który potrafił jej zapewnić. Trudno stwierdzić, ile razy będzie musiała to powtarzać, aby uświadomić sobie, że to nie zadziała i czas porzucić nadzieję. Być może tyle, że z jej połamanego i zdeptanego serca niewiele już zostanie i nie będzie sensu nawet próbować go składać.
Poczuła przyjemny dreszcz na jego komplement i jednocześnie lekkie zażenowanie, że zwykłe słowa z jego ust potrafią na nią w ten sposób zadziałać. Przez moment patrzyła się na jego twarz bez słowa, potrzebując chwili, aby zepchnąć w kąt głupie i naiwne myśli, że mogło znaczyć to coś więcej niż stwierdzenie, że po prostu była ładna.
Nie musisz aż tak się starać, żeby ze mnie ściągnąć majtki, Booker — stwierdziła ostatecznie nieco bezczelnie, uśmiechając się do niego, chociaż przez ten natłok myśli w głowie wyszedł jej z tego raczej krzywy grymas.
Całkiem Ci w to wierzę, ale wolę się przekonać — spojrzała na jego dłoń, czując jak jej własna jej nieco drgnęła, gdy w pierwszym odruchu chciała ją złapać, powstrzymując się jednak ostatecznie. Chyba po to, aby mieć naiwne przeświadczenie, że udawało jej się zachować chociaż zupełne resztki godności w tym wszystkim. Dlatego minęła go, muskając jedynie tę dłoń swoją delikatnie, gdy przechodziła obok i udała się w kierunku łazienki, rzucając mu tylko jeszcze przelotne spojrzenie przez ramię, aby upewnić się, że również ruszył się z miejsca. Oparła się tyłkiem o blat obok umywalki, czekając aż wejdzie do pomieszczenia za nią i zamknie za sobą drzwi, przygryzając lekko wargę, gdy obserwowała go całkiem uważnie. A gdy znalazł się w zasięgu jej rąk uznała, że nie ma sensu prowadzić bezcelowej dyskusji, tylko po prostu położyła mu dłonie na ramionach, przyciągając go nieco do siebie bardziej, aby go pocałować bardzo żarliwie i namiętnie, jednocześnie spuszczając w kiblu kolejną porcję szacunku do samej siebie, który miała w tym momencie zupełnie w dupie, bo liczyło się tylko to, że znowu na chwilę mogła go mieć tylko dla siebie.

booker alderson
właściciel hodowli aussie | psi behawiorysta — farma i pobliskie parki
32 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
I've been playing memories in my mind, wishing you were there like all the time, so I'm not alone
Teoria wydawała się przekonująca. W teorii nie było przecież miejsca na uczucia, skoro wyznaczyli sobie dość oczywiste granice, na które oboje — całkowicie świadomie — po prostu przystali. I to w niej byli dwójką osób, które już zapomniały o uczuciach i tęsknocie. I był w tym wszystkim zadziwiający paradoks, skoro łatwiej było wmawiać sobie na trzeźwo, że w teorii właśnie wszystko grało. Łatwiej, niż po alkoholu, po którym może i w głowie miał więcej uporczywych myśli, ale też więcej bezczelnych słów, które dowodziły czegoś zupełnie odwrotnego.
Mógł w tym momencie porzucić naiwne przekonanie, że był logicznym człowiekiem. Dowodził, że logiki nie kryło się w nim za grosz — a już na pewno gdy w grę wchodziła osoba Franky, cała masa uczuć i żałosna próba zbliżenia się do niej w sposób, jaki, jak uważał, jako jedyny pozostawał w zasięgu jego rąk. Myśl, że nie zawsze dostajemy to, co byśmy chcieli, a czasami po prostu należy zadowolić się tym, co temu najbliższe, stała się ideą, przyświecającą mu, gdy posyłał jej bardzo ładne uśmiechy nad szklanki z drinkiem. I dopiero jej kolejne słowa sprawiły, że krótko się zaśmiał, kręcąc głową, jakby z lekkim niedowierzaniem — że mu takie paskudne rzeczy zarzucała, podczas gdy on naprawdę nie miał innych intencji, jak tylko docenienie jej. Może trochę zbyt śmiałe, ale gdyby nie uważał jej za zachwycającą piękną, to czy spędziliby tamten czas, układając sobie życie?
— Uznałem, że niektóre fakty po prostu warto podkreślić — wyjaśnił jej wspaniałomyślnie, a ramiona mu lekko drgnęły, gdy podkreślał, że to przecież nic, ponad miły komplement. Nie deklarował jej miłości — mógłby, ale przecież wolał robić to, gdy spała najebana, a on sam miał pewność, że nie zapamięta tego wcale.
Chociaż uniósł lekko brwi, to poczuł się odrobinę głupio — jakby przyłapała go na przekraczaniu granicy. Cofnął więc szybko rękę, kierując się po prostu za nią w stronę łazienek. Nie przejmował się ewentualnymi spojrzeniami, wchodząc do środka zaraz za nią. Przekręcił zamek w drzwiach, chcąc mieć pewność, że nikt im nie przeszkodzi, a później w kilku krokach pokonał dzielącą ich odległość.
Jego ręce bardzo szybko przesunęły się po jej ciele, by posadzić ją na blat umywalki. Sięgnął do krańca materiału, chcąc nieco bardziej odsłonić jej nogi, gdy w międzyczasie pozwalał sobie na dość żarliwe i zdecydowanie całowanie jej ust, szczęki, a potem i dekoltu. Nie tracił jednak czasu, rozbierając się w tak minimalnym stopniu, w jakim tylko było to możliwe — bo nie było to miejsce na żadne przeciąganie, po prostu chciał Franky, potrzebował jej.
— Kurwa — podsumował to bardzo elegancko, gdy jakiś czas później, z głową opartą o jej czoło, łapał nieco desperacko oddech, po tym, jak już oboje dobrnęli do punktu kulminacyjnego. Niby nie miał co do niej żadnych wątpliwości, ale i tak nie sądził, że bardzo pospieszny seks w publicznej toalecie mógł być tak dobry. I chociaż wszystko było trochę chaotyczne i przyspieszone to teraz, gdy już było po wszystkim, uznał, że wcale nie spieszyło mu się aż tak do wracania na salę.
projektantka, twórczyni i instruktorka ceramiki — przydomowa pracownia
31 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy ceramikę i uczy innych używać koła garncarskiego, starając się wyleczyć w końcu złamane serce i ogarnąć swoje życie po śmierci matki
Teoria… Tak, teoria brzmiała dobrze i sensownie, ale Franky nie tylko absolutnie się w nią nie wpisywała, ale też bardzo szybko o niej zapomniała, chyba nawet jeszcze przed tym, jak Booker zdążył przekręcić zamek w drzwiach do pomieszczenia, które bezczelnie planowali zająć na nieco zbyt długo, niż pozwalała ludzka przyzwoitość. Najwyraźniej nie tylko o godności i swojej dumie Franky zapominała w takich momentach, ale o przyzwoitości również, bo zupełnie się tym nie przejmowała. Tym, czy aby nie byli zbyt głośno (albo przynajmniej ona) też nie — zupełnie nie miała do tego głowy, bo myślenie zeszło na dalszy plan zupełnie. Na jakikolwiek temat. Dała się ponieść instynktowi i pragnieniom w tym momencie, nie bacząc na nic innego. No, może jeszcze na uczucia, które też odgrywały w tym wszystkim dużą rolę, jakkolwiek nie próbowałaby się oszukiwać. Ale ich przecież miało tutaj nie być, prawda? Dlatego może lepiej po prostu o nich nie wspominać, wtedy problem znika. Prawda? Przynajmniej na chwilę, gdy z łatwością mogła skupić się na czymś innym (nie mylić z na kimś innym, bo jednak wszystko najwyraźniej kręciło się wokół niego).
Mhm — mruknęła, przymykając na chwilę oczy i nie odsuwając się ani trochę, żeby jednak jeszcze trochę skorzystać z jego bliskości, gdy serce nadal waliło jej jak oszalałe, a ona nie do końca mogła złapać oddech. — To całkiem słuszne podsumowanie — przyznała, bo trudno nie było się z tym zgodzić. Być może znalazłaby w innych warunkach jakąś bardziej złośliwą uwagę, ale w chwili obecnej potrzebowała czasu, aby się pozbierać do kupy i zejść na ziemię, co sprawiało, że pozostawała dość odkryta emocjonalnie i podatna właściwie na wszystko. Być może dlatego, zamiast po prostu się odsunąć, doprowadzić do porządku i wyjść, pogłaskała go lekko po policzku, a potem podniosła też drugą rękę, aby ująć jego twarz w dłonie i pocałować raz jeszcze, tym razem jednak jakoś tak bardziej czule i subtelnie, chociaż bardzo długo i przeciągle, co najmniej, jakby obawiała się, że dotrze do niej, co odawalała, jak tylko się odsunie. Co też się stało i momentalnie miała ochotę dać sobie samej w twarz, bo przecież to nie było w pakiecie dostępnym w tej umowie. To prawie jak przytulanie, zdecydowanie wykraczające poza bezuczuciowy seks w barowym kiblu i przede wszystkim poza granice ich układu.
Chyba powinniśmy stąd iść — powiedziała cicho, chociaż przez fakt, że nie miała najmniejszej ochoty tego robić, zabrzmiało to trochę jak pytanie, a nie stwierdzenie faktu. Najchętniej by wyszła, ale wcale nie po to, żeby dołączyć do swojego towarzystwa, a on mógł wrócić do kumpli. Tylko po to, żeby ją stąd zabrał. Do domu. Tak bardzo żałosna i żenująca była w tej chwili, ale żałować i cierpieć z powodu kolejny raz nadszarpniętej dumy zapewne będzie dopiero później. — Czekają na Ciebie. I na mnie — dodała tak bardzo mało przekonująco, że te argumenty z góry należało uznać za godne wypierdolenia do kosza.

booker alderson
właściciel hodowli aussie | psi behawiorysta — farma i pobliskie parki
32 yo — 181 cm
Awatar użytkownika
about
I've been playing memories in my mind, wishing you were there like all the time, so I'm not alone
Booker niewiele miał w tamtym momencie w głowie. Nie była to nawet nowość — i bez alkoholu, często przy niej tracił jakikolwiek zdrowy rozsądek, który powstrzymałby go przed robieniem głupstw. Chociaż w tamtej chwili na pewno nie postrzegał tego w ten sposób — za bardzo ją potrzebował i chciał. Zbyt dużo w tym pożądania się kryło i żałosnej desperacji, by mógł odszukać w głowie przestrzeń na negowanie tych działań, skoro z takim zaangażowaniem ją całował, przysuwając ją jednocześnie możliwie najbliżej siebie. I nawet, już po wszystkim, gdy emocje opadły, a oddech zaczął trochę zwalniać, wcale nie chciał zabierać rąk z jej ciała.
Dlatego właśnie nie przyszłoby mu do głowy, by nie odwzajemnił jej pocałunku. Pozwolił sobie, by tym razem był zdecydowanie mniej chaotyczny i zdecydowanie bardziej czuły. Jedną ręką przesunął na jej kark, przeciągając tę chwilę maksymalnie. Nie myślał o tym, czy łamało to jakieś zasady i czy ta żałosna desperacja nie wylewała się z niego teraz z każdej strony, odsłaniając przed Franky to, że gdy zapewniał ją, że uczuć w tym nie było, to mógł równie dobrze domalować sobie żałosny makijaż — bo takiego właśnie klauna z siebie robił. Odsunął się jednak w końcu, pozwalając im złapać trochę tchu i chociaż kusiło go, by pocałować ją co najmniej raz jeszcze, powstrzymał się, uznając, że jeśli tak śmiało będzie przekraczał wyznaczone granice, to w którymś momencie Franky mu o nich brutalnie przypomni lub — co w tej chwili wydawało się najgorszą karą — wycofa z tego niedorzecznego układu.
— Chyba tak — przyznał, ale zabrzmiał na tak nieprzekonanego, jakby wcale nie uważał tego za konieczność. Niby ten seks miał być przerywnikiem jedynie, ale nie potrafił w tej chwili wyobrazić sobie, że wróci do kolegów po to, by popijać drinki i jedynie okazjonalnie wyłapać ją gdzieś w tłumie. Prawie cisnęło mu się na usta, by wyciągnąć ją na drinka lub jakąś kolację — niby niezobowiązującą dość, ale i tak wykraczającą na tyle poza zasady, że ostatecznie zrezygnował. Zamiast tego, zrobił to, co jak uważał, powinien. Odsunął się nieznacznie, dając jej więcej przestrzeni.
— To prawda. I chyba nie powinniśmy zbyt długo blokować tej toalety — przyznał też całkiem rozsądnie. Mogli doprowadzić się do porządku, poprawić ubrania, które gdzieś tam z siebie zsunęli, żeby móc wrócić do ludzi — z którymi wcale nie chciał już tego wieczora przebywać. — Chociaż i tak już zamierzałem po tym ostatnim drinku wrócić do siebie — przyznał w ramach usprawiedliwienia. Tak, żeby mieć usprawiedliwienie, dlaczego zdecydował się zakończyć ten wieczór i żeby nie myślała, że chodziło o to, że jakoś mu chęć do powrotu do towarzystwa zniknęła. Bo przecież głupio by było, gdyby pomyślała, że faktycznie wolałby z nią spędzić ten wieczór, a nie z ludźmi, z którymi siedział dotychczas.

projektantka, twórczyni i instruktorka ceramiki — przydomowa pracownia
31 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
tworzy ceramikę i uczy innych używać koła garncarskiego, starając się wyleczyć w końcu złamane serce i ogarnąć swoje życie po śmierci matki
Nie do końca potrafiła się w tym momencie pozbierać. Patrzyła na niego nieobecnym wzrokiem, próbując jakoś się ogarnąć, ale zamiast tego po prostu milczała, obawiając się, co takiego mogłaby w tym momencie powiedzieć. Przełknęła ślinę i pokiwała powoli głową na kolejne jego słowa, bo miał sporo racji.
To prawda, jeszcze ktoś się zdenerwuje — i będzie się dobijać albo robić awanturę, a wcale nie było im to w tym momencie potrzebne. Rozsądniej byłoby wyjść stąd w miarę dyskretnie, aby nie zwracać na siebie zbyt wiele uwagi. Co prawda chyba nie robili niż do końca zakazanego w jakimś regulaminie, ale mimo wszystko było to raczej średnio społecznie akceptowalne. I gdyby ich relacja była zdrowsza to Franky, jak to Franky, miałaby to absolutnie gdzieś. Ale nie była ona ani trochę klarowna i sensowna, więc nie chciała sobie więcej dokładać i jeszcze bardziej spraw utrudniać.
Tak, ja też nie będę już długo, zrobiło się późno — tak naprawdę wcale nie jakoś przesadnie, ale rzeczywiście, trochę czasu im uciekło w tej łazience. Trochę ją to nawet zestresowało, bo raczej wolałaby uniknąć ciekawskich pytań od znajomych, gdyby coś zaobserwowali. Nie była ani trochę dumna z tego, w co się wpakowała, więc nie bardzo chciała się tym chwalić. Nie chciała też tego roztrząsać ani słuchać jakichś porad czy psychoanalizy, bo przecież doskonale wiedziała, że ja — delikatnie mówiąc — popierdoliło, że w tym tkwiła. Niestety, najwyraźniej nawet ta świadomość nie sprawiała, że było jej szczególnie łatwo to porzucić.
Zsunęła się z blatu, założyła majtki, które leżały z bok niej i poprawiła sukienkę, odwracając się przodem do umywalki i lustra, w którym złapała jego spojrzenie.
Wyjdę po Tobie, okej? — pytające spojrzenie nadal było utkwione w jego odbiciu w lustrze. — Potrzebuję chwili sama — dodała w ramach wyjaśnienia. Na szczęście byli w łazience w barze, więc nie musiała się obawiać, że będzie dociekał. Mogła chcieć siku albo się wyrzygać, no generalnie jej sprawa. Tak naprawdę nie chodziło o nic taniego, bo najzwyczajniej w świecie musiała pomyśleć. Poczekała aż zamknie za sobą drzwi, aby je zamknąć ponownie i znowu podejść do umywalki, tym razem zupełnie sama. Odkręciła wodę, ale zanim zdążyła się nachylić, aby opłukać twarz, to najzwyczajniej w świecie się rozpłakała. Na chwilę, żeby sobie ulżyć po prostu trochę. Potem skorzystała z zimnej wody, aby doprowadzić się do porządku, sprawdziła, czy się nie rozmazała, poprawiła włosy i wyszła. Najpierw z łazienki, aby wypić jeszcze jednego drinka udając, że wszystko jest super, a potem żeby wrócić do domu.

Koniec, booker alderson
ODPOWIEDZ