właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
trigger warning
treści erotyczne
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


klaus amadeus werner
echo wielkiego dziedzictwa — w szemranych klubach i ciemnych uliczkach
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
nie mógł w to uwierzyć, tyle smutku. tyle melancholii, że aż mdli.
trigger warning
treści erotyczne
Spoiler
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Saul Monroe
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
trigger warning
treści erotyczne
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


klaus amadeus werner
echo wielkiego dziedzictwa — w szemranych klubach i ciemnych uliczkach
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
nie mógł w to uwierzyć, tyle smutku. tyle melancholii, że aż mdli.
trigger warning
treści erotyczne
Spoiler
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
Saul Monroe
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
trigger warning
treści erotyczne
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


klaus amadeus werner
echo wielkiego dziedzictwa — w szemranych klubach i ciemnych uliczkach
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
nie mógł w to uwierzyć, tyle smutku. tyle melancholii, że aż mdli.
trigger warning
wspomnienie pedofilii; treści erotyczne
Spoiler
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
Saul Monroe
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
trigger warning
treści erotyczne, wspomnienie o molestowaniu nieletnich i gwałtach
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


klaus amadeus werner
echo wielkiego dziedzictwa — w szemranych klubach i ciemnych uliczkach
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
nie mógł w to uwierzyć, tyle smutku. tyle melancholii, że aż mdli.
trigger warning
treści erotyczne
Spoiler
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
Saul Monroe
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
trigger warning
treści erotyczne
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


klaus amadeus werner
echo wielkiego dziedzictwa — w szemranych klubach i ciemnych uliczkach
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
nie mógł w to uwierzyć, tyle smutku. tyle melancholii, że aż mdli.
trigger warning
treści erotyczne
Spoiler
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
Saul Monroe
właściciel sklepu jubilerskiego — Ruby Drops
37 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niedojrzały emocjonalnie narwaniec, który chce cię ustatkować, ale jeszcze niedawno dealował, ćpał, był panem do towarzystwa, paserem i złodziejem. Born and raised in Lorne Bay. Trzeci syn wielodzietnej patologicznej rodziny, zapewne znanej w mieście z tej patologii.
Saul też potrzebował miłości. On, co prawda, już kiedyś jej doświadczył - był pewien, że co najmniej dwa razy - ale za każdym razem coś się sypało, dając mu ostatecznie do zrozumienia, że nie nadaje się do związków, do miłości, do bycia kochanym. Był beznadziejny, nie umiał sobie poradzić, nie był warty miłości. Był warty jedynie pieprzenia go - za pieniądze czy bez, ale na pewno bez uczuć. Utwierdzał się w tym przekonaniu latami, jednocześnie samemu nieświadomie torpedując swoje związki i doprowadzając do tego, że się rozpadały. Sam pakował się w relacje bez przyszłości, sam poddawał się szemranym osobnikom, żeby się sponiewierać i utwierdzić w przekonaniu, że jest nic niewarty.
A Klaus wyrywał go z tego wszystkiego, Klaus udowadniał mu, że się mylił. Saul wciąż się tego bał, wciąż węszył gdzieś fałsz, oznaki tego, że nie jest dobry, nie jest wystarczający, jest niczym. Że Klaus może nawet teraz się faktycznie cieszył, może w tym momencie było mu dobrze z Saulem, ale przecież zaraz się znudzi albo dostrzeże w nim ten cały szlam i wtedy się odsunie...
Na razie jednak było dobrze. Było wspaniale, dlatego Saul starał się nie myśleć o tym, co mogło pójść nie tak, starał się nie zastanawiać, czy to wszystko miało szansę. Cieszył się chwilą i zapadał coraz głębiej w miłości do tego chłopaka, bez którego już nie chciał funkcjonować. Oczywiście, że byłby w stanie, ale już na tym etapie bardzo ciężko by przeżył ewentualne rozstanie, zerwanie znajomości. Nie chciał tego, chciał każdą możliwą chwilę spędzać z nim i cieszyć się jego towarzystwem, bliskością, ciepłem zarówno tym fizycznym, jak metaforycznym. Chciał, żeby ta chwila szczęścia - z pewnością przecież nietrwała - była tu jak najdłużej, żeby się nie kończyła. A może faktycznie się nie skończy...? Może rzeczywiście było mu dane w końcu znaleźć miłość?
Patrzył na Klausa w tym szczególnym momencie, chłonął go spojrzeniem, wszystkie emocje malujące się na jego twarzy, to drżenie ciała, każdy błysk potu na jego skórze, mięśnie poruszające się pod nią. Patrzył w jego błyszczące oczy z szerokim uśmiechem, dysząc ciężko, a wreszcie, kiedy chłopak się trochę uspokoił, pociągnął go za ramię i pocałował głęboko, namiętnie i jednocześnie czule.
Kocham cię - przemknęło mu przez myśl i niemal wyrwało się z ust - dobrze, że te były teraz zamknięte wargami Wernera, bo Saul był pewien, że na takie wyznania akurat jest jeszcze za wcześnie.
Pociągnął go tak, żeby chłopak ułożył się u jego boku i okrył ich obu kocem, tuląc Klausa do siebie jak skarb - którym rzeczywiście dla niego już teraz był. Wtulił twarz w jego włosy i zaciągnął się głęboko ich zapachem.
- Mój - wymamrotał, nie całkiem świadomie, więc zdziwił się, kiedy usłyszał własny głos. Trochę się wystraszył, jak Klaus na to zareaguje, ale uznał, że w razie czego może się czymś wyłgać: że to żart albo że to takie tam powiedzonko... Że w tym momencie był jego, ale przecież nie oznacza to tak naprawdę, że na całe życie czy coś...
Ale jednak kiedy powiedział Patrickowi, że Klaus jest jego chłopakiem, to Werner nie zaprzeczył. Nie wyparł się tego również później. Nie objechał Saula.
- Mój - powtórzył już pewniej, z całym przekonaniem.

klaus amadeus werner
echo wielkiego dziedzictwa — w szemranych klubach i ciemnych uliczkach
21 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
nie mógł w to uwierzyć, tyle smutku. tyle melancholii, że aż mdli.
Klaus o miłości słyszał głównie z ust matki. Jego ojciec od zawsze był człowiekiem zbyt pragmatycznym, aby przyznawać się do odczuwania którejkolwiek emocji z gatunku tych wyższych. Ale Louise? Louise była artystką - nie tylko ze względu na profesję. Była nią całym sercem i zaprzedawała duszę każdemu uczuciu, które miało okazję przetoczyć się przez jej głowę, z osobna. Dlatego pewnie zginęła z własnej ręki, śmiercią smutną i ponurą, przygwożdżona własnym stylem przeżywania - od zawsze intensywnym, głębokim i niemożliwym do uregulowania w sposób inny niż poprzez sztukę.
Miłość z opowieści matki zawsze smakowała wiosną. Odwilżą po surowej zimie, pierwszymi roztopami, wywoływanymi przez dziewicze uśmiechy i pocałunki. Rozkwitała w swoim tempie - czasem zastygając na długie dni w jednym stanie, czasem zaskakując intensywnością swojego wzrostu. Miłość miała za zadanie zmiękczyć serce, tak jak wiosna topiła skuwającą jezioro taflę lodu. Miała wydobywać to, co najpiękniejsze, spod ostatnich warstw nieczułego śniegu. Miała wyciągać dłonie do pokrywających się pękami gałęzi drzew, wysuwać palce do pierwszych źdźbeł trawy, przebudzających się z zimowego snu. Miała być kompresem na duszę.
Klaus słuchał tych historii zawsze z przymrużonymi oczami i wyobrażał sobie moment, w którym taka wiosna ogarnie także jego. W świecie kilkuletniego ledwie dziecka tej pory roku przecież nie wiązało się z żadnymi zagrożeniami. Kiedy mama wspominała mu o niebezpieczeństwach roztopów, odsuwał jej słowa gdzieś poza swój zasięg, uznając je raczej za ubarwienie opowieści niż za prawdziwą przestrogę. Zastanawiał się czasem, dość śmiało, czy miłość jego rodziców na pewno była taka jak wiosna. Czy jego ojciec był w stanie roztapiać szerokie połacie śniegu? Czy było to coś, co dostrzegać mogła jedynie osoba, która go kochała?
Po latach uznał, że opowieść matki była baśnią, Adalbert nie był nigdy wiosennym słońcem, a lodowców Louise Krause-Werner nikomu nie udało się w porę roztopić. Doszedłszy do tych wniosków, obawiał się, że czekał go podobny los - bo wszystkie miłości, które poznał, nie smakowały wcale jak wiosna; nie dłużej niż chwilę, nie dalej niż tylko w granicach jego umysłu. Ojciec zbyt często wytykał mu podobieństwo do matki, aby teraz mógł pozbyć się tak łatwo wrażenia, że ta krocząc przez własne życie, wytyczyła też linie jego losu. Zastanawiał się czy zginie tragicznie, czy jedynie samotnie. Zastanawiał się czy przed śmiercią będzie mu dane posmakować wiosny.
A teraz miał wrażenie, że działo się właśnie to. Że z tymi pierwszymi myślami, które był w stanie dopuścić do siebie, odkrywał, że przy Saulu wokół rozkwitały przebiśniegi, że dni stawały się coraz dłuższe, powietrze lżejsze, a w nim samym wszystko budziło się na nowo do życia. Że czuł się mniej jak element wyposażenia, a bardziej jak organizm, że odkrywał na nowo połączenie ze światem i połączenie z Monroem, że każdy wymieniany między nimi pocałunek był jak zderzenie świeżego oddechu wiosny z lodowatym tchnieniem zimy, i ten pierwszy okazywał się silniejszy. I że znowu miał dziewięć lat, opowieść matki snutą ze śpiewnym zacięciem nad swoim uchem, i tę całą nadzieję, i wiarę, jaką miał w swoją przyszłość jeszcze w tamtych dniach - kiedy wszystko było w porządku, a nadchodzący czas bił w rytm słodkich obietnic.
I czuł, że mniej jest w nim miejsca na te sztuczne uśmiechy, przykrywające ponure myśli, a więcej przestrzeni na szczery śmiech - ten nieelegancki, który brzydko wykrzywiał mu twarz i sprawiał, że jeden policzek zapadał się bardziej od drugiego. I nie pamiętał już przy kim ostatnio pozwalał sobie śmiać się w taki właśnie sposób, nieprzejęty zupełnie własną estetycznością lub jej brakiem. I nie pamiętał też czy z kimkolwiek wcześniej czuł się kiedykolwiek tak czysty po wszystkim - po tych skłębionych oddechach, urywanych dźwiękach i splątanych kończynach. Czysty i lekki jak wiosenne powietrze, a nie brudny i lepki jak ubłocony śnieg, trzymający się uparcie podeszwy butów.
I w tym wszystkim zatracał się coraz mocniej, i śmielej - w obawie przed przymrozkiem odtwarzając w głowie w kółko każdą z tych chwil, w których czuł się wyjątkowo. I udawał, że po czasie wcale nie wątpił w ich magię, i to kłamstwo szło mu o tyle sprawnie, że przecież każdemu z tych momentów już deptał po piętach kolejny, mający utwierdzić go w tym przekonaniu: że był nadal młody, był nadal piękny, był nadal możliwy do pokochania, a wszystkie te pozostałe po próbach ogrzania się w środku podczas śnieżnych burz bryłki węgla, można było zwyczajnie wziąć na szuflę i wyrzucić przez piwniczne okno z powrotem na zewnątrz.
Tak właśnie czuł się, kiedy Saul go całował, kiedy przytulał go do siebie, okrywał kocem i gładził delikatnie po włosach, kiedy ogrzewał go tak czule jak pierwsze promienie wiosennego słońca, nabierającego mocy po zimowym śnie.
- Twój - odszepnął gładko i w tym momencie zrozumiał, że zaczęła się dla niego odwilż.


koniec

Saul Monroe
ODPOWIEDZ