Korektor map morskich — Port
33 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę romantyk, trochę buntownik. Trochę zabawny, trochę maruda. Trochę nadpobudliwy, a trochę leniuch.
Axel wrócił do Lorne Bay niedawno i mógł uznać kilkanaście ostatnich dni za dosyć pozytywne. Spotkał ludzi z przeszłości, trochę powspominał, a na serduchu od razu zrobiło się jakoś ciepłej. Tak było do momentu, aż nie spotkał tej jednej nieznajomej, która od samego początku zaczęła działać mu na nerwy. Zazwyczaj Stone miał łagodne usposobienie do innych, ale coś w niej powodowało, że krew się burzyła. Niewinne początki ich niechęci przypadły akurat na cudowną sobotę, kiedy to chciał odpocząć w parku i zjeść burgera z lokalnej budki. Gdy już usiadł na swoim kocyku i miał się wgryźć z ciepłą bułkę usłyszał za swoimi plecami jak dawała jakiemuś znajomemu wykład na temat zalet siedzenia w domu i wadach podróży do dalszych zakątków kraju. Niby każdy ma swoje zdanie, ale te słowa tak wzburzyły Axelem, że zrobił jej karczemną awanturę. Zachował się tak jakby zbliżał mu się okres i choć z początku miał wyrzuty sumienia tak przy ich kolejnym spotkaniu całkowicie je wymazał.
Był wtorek. Radosny, wesoły wtorek. Poszedł do kina, bo akurat była promocja i rzucili tańsze bilety. Zajął swoje miejsce i rozsiadł z popcornem, a po chwili usłyszał jak siadają za nim dwie inne osoby. Nie odwracał głowy, ale już po samych głosach można było stwierdzić, że to panie. Gdyby tylko miał więcej odwagi zapewne, by wstał i się przedstawił i właśnie w tamtym momencie poczuł jak jego ciało robi się mokre i dotarło do niego, że niepotrzebnie umył rano włosy. Przez chwilę siedział jak sparaliżowany i odwrócił głowę dopiero po kilku sekundach, ale to co zobaczył wcale nie poprawiło mu humoru. Bo ona tam siedziała i trzymała resztę kubka z wodą, który prawdopodobnie wyleciał jej z dłoni kiedy siadała. Zostali wyproszeni z sali po kolejnej w ich życiu wspólnej kłótni. Jeszcze kilka takich, a zostaną małżeństwem.
Dzisiaj jest niedziela. Praktycznie zero ludzi, bo każdy zajęty jest swoimi sprawami. Cisza i spokój. Axel zabrał ze sobą na spacer Szczęściarza, który jak zwykle ciągnął do swoich ulubionych miejsc. Wyszli na główną ulicę kierując się w stronę parku dla psów i wtedy zobaczył jak na miejscu dla postoju karetek parkuje auto, które w żaden sposób nie przypominało ambulansu. Stone westchnął głośno i pociągnął w tamtym kierunku smycz z nadzieją, że reprymenda pójdzie szybko i gładko. Zastukał w szybę, a gdy ta została opuszczona w jego żyłach się zagotowało.
- Powoli wyczerpują Ci się dni tygodnia w których możesz mi podnieść ciśnienie. - Rzucił do niej od niechcenia. Miał dziwne wrażenie, że kobieta go śledzi lub co gorsza - jest wysłannikiem samego szatana. - Wnioskuje, że nie jesteś tu po to by ratować komuś życie. - Powiedział, a potem cicho, bardziej do siebie tak żeby ona nie słyszała dodał. - Przynajmniej nie moje. - Nie miał pojęcia dlaczego jej osoba tak działała na Axela. Była przecież ładna, na głupią też nie wyglądała, dobrze jej z oczu patrzyło, a mimo to powodowała u Stone'a podwyższone ciśnienie mimo, że te wszystkie przewinienia były tak maciupeńkie, że inny nie zwróciłby na to uwagi. Jednak skoro się zawziął to nie mógł odpuścić.

Nina Peterson
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#33

Szczerze mówiąc, nie było nowością dla Niny, że spotyka ludzi, którzy za nią nie przepadają, nie rozumieją, czy po prostu mają inne zdanie i nie boją się tego powiedzieć. Od zawsze była tą w mniejszości, a inni sądzili, że mają powody do tego, aby drwić z tego, w co ona wierzy, jak żyje. To była dla niej norma, bo różniła się od dzieci w szkole, liceum a potem na studiach. Kiedyś to ją mocno bolało, teraz raczej spotykała się z tym, że coraz więcej osób po prostu ma wy... nie obchodzi to, co robią inni. A ona też nauczyła się to olewać, bo wiedziała, że nie jest ani zupą pomidorową, ani nutellą, aby każdy ją lubił. No i przez lata zbudowała wiele relacji z osobami, którzy akurat akceptowali ją taką, jaką jest.
Jednak były takie momenty, kiedy ten plan nie przejmowania się innymi nie był wcale taki łatwy. Jak na przykład rozmawiała sobie spokojnie z koleżanką na temat tego, że ona totalnie nie jest tą kobietą, która chce zwiedzić wszystkie kraje, albo chociaż wszystkie kontynenty. Ona była domatorką i nie lubiła wsiadać do samolotu. Co ją zdziwiło, to to, że ktoś zupełnie obcy poczuł okropną chęć nie dość, że wtrącenia się w cudzą rozmowę, to jeszcze w taki sposób. Nina zazwyczaj nie wdawała się w kłótnie, bo nie była w nie dobre, była raczej osobą, ale tym razem odważyła się odpowiedzieć, co skończyło się kłótnią. Totalnie bezsensowną, bo blondynka nie była pewna, czego mężczyzna od niej oczekuje. Że zmieni swoje zdanie, przyzna mu rację? No, ale było minęło. Doprawdy? No chyba nie...
Kino to było miejsce, gdzie Peterson lubiła chodzić, tak samo jak teatr, czy opera... Choć tej w okolicy nie było. Kino jednak było taką codzienną rozrywką, nie trzeba było się ubierać w suknie i zachowywać się, ona nie widziała problemu w tym aby kupić sobie popkorn i napój. Z tym tylko mógł być problem, jak się było niezdarnym. Nie było to stałe zagranie Niny, bo ona raczej poruszała się z gracją i tak dalej, ale tamtego dnia jakoś tą cechę musiała zostawić w domu, ups. Wypadł jej ten kubek z dłoni, oblał siedzącego przed nią widza i choć od razu zaczęła go przepraszać, w głowie dziękując sobie, że wybrała zwykłą wodę gazowaną, a nie lepką colę! Jednak to nic nie zmieniło, a gdy mężczyzna się odwrócił i zobaczyła awanturnika z weekendu, niemal serce wyskoczyło jej z klatki piersiowej, bo wiedziała, że to miło się nie skończy. Ups. Tym razem zdając sobie sprawę ze swojej stuprocentowej winy, chciała to jakoś załagodzić, ale nic z tego nie wyszło. Po raz pierwszy w życiu skądś ją wyprosili! Co za ujma na honorze!
Przez następne dni Nina myślała trochę o Axelu, choć nie wiedziała jeszcze, że on tak się nazywa. Była kobietą, więc nawet nie mając wcześniejszego doświadczenia w stalkowaniu osób, czy w CIA, ale udało się jej dogrzebać pewnych informacji o nim. Na wątrobie siedziały jej te dwa spotkania, bo ona nie była złośnicą, nie lubiła też gotować krwi innym. Więc nic dziwnego, że rozmyślała o tych wydarzeniach. Korzystając z wolnego dnia w szpitalu, postanowiła spróbować spotkać Axela w bardziej sympatycznych okolicznościach przyrody. Nie, żeby brała sto procent odpowiedzialności za te zdarzenia, absolutnie. Jednak sądząc, że skoro los złączył ich już dwa razy, mogą się spotkać w miasteczku jeszcze w przyszłości, a wrogów to ona nie chciała. Upiekła swoje słynne babeczki z malinami i białą czekoladą, zapakowała je w kartonowe pudełeczko i wsiadła do samochodu. Od czasu jej wypadku minęło trochę czasu, powoli zaczynała jeździć swoim nowym autem, choć wciąż nieco się obawiała. To miejsce, w którym się zatrzymała, nie było jej docelowym miejscem, spodziewała się spotkać mężczyznę w innej części miasteczka, jednak zatrzymała się na moment, wiedząc że odjedzie za jakieś 30 sekund, nie przejmowała się, czy to miejsce dla karetek.
Trzymała ręce na kierownicy, będąc skupioną lub zamyśloną, gdy usłyszała pukanie w okno, niemal podskoczyła, wyraźnie zaskoczona, stresując się. -Wcale nie mam takiego celu!-odpowiedziała podniesionym głosem, bo została oskarżona od razu o nie wiadomo co, a tak naprawdę to miała dobre zamiary, pokojowe. Na siedzeniu obok leżała jej gałązka oliwna! -Uratować życie, dlaczego?-zapytała, bo nawet nie zauważyła tego znaku, który najwyraźniej był znany Stone'owi. Może blondynka mieszkała całe swoje życie w tym miasteczku, ale nigdy nie miała pasji, aby znać wszystkie znaki namalowane na drogach i przytwierdzone do znaków!

axel stone
ODPOWIEDZ