Projektantka Wnętrz — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
34 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Wrócła do Lorne Bay po prawie 15 latach, aby zająć się dzieckiem swoich, nieżyjących już, przyjaciół
#16

Molly nie wierzyła, że dopiero teraz, kilka dni przed świętami, załatwia choinkę do jej domku. Jakoś wcześniej niespecjalnie miała na to czas, ani okoliczności. Plus gdzieś tam w głębi serca wierzyła, że w czeluściach schowka, czy strychu, jej przyjaciele zostawili jakieś ozdoby świąteczne. Z chorobą małej Sally, która średnio znosiła te koszmarne upały, jakoś tak wyszło, że dopiero teraz zaopatrywała się w drzewko.
Ozdoby można było zamówić przez internet i nie był to żaden problem, ale drzewko? Może nie była to prawdziwa choinka, którą trzeba było obejrzeć z każdej strony, aby być pewną, że to to, ale wybór sztucznego drzewka, to była inwestycja na lata! No dobrze, może nie na dwadzieścia lat, a na dwa lub trzy, ale kto wie? Może człowiek będzie miał problem z głowy na nieco dłużej. Dobrze by było, bombki było łatwiej zmieniać co roku, nawet nie zajmowały tyle miejsca przez resztę roku!
Sally zostawiła jednej ze swoich sióstr, które chętnie bawiły się w nianie i poszła polować na idealne drzewko. Mogłaby pojechać do Cairns do jakiegoś wielkiego, bezdusznego centrum handlowego, ale to nie było to, co chciała. Wiedziała, że w jej rodzinnym miasteczku też były stanowiska z różnymi, na pewno pięknymi drzewkami! Więc postanowiła przy okazji zahaczyć o Carnelian Land, gdzie można było kupić różne rzeczy do stroików, takie jak gałązki, jemioła i tym podobne, a także różnorakie drzewka.
Miała nadzieję, że sobie poradzi sama, w końcu zostawiła samochód niedaleko, ale jak przyszło co do czego, to trzeba było przyznać, że sprzedawca nie wykazywał wielkiego przekonania, że brunetka zabierze to drzewko samej. Może i słusznie? Molly chwilami była taką Zosią-Samosią.
W Lorne Bay piękne jednak było to, że gdzie się nie obróciło, tam tak naprawdę spotykało się kogoś znajomego. Nie było to dziwne, skoro spędziło się całą młodość w tym miasteczku... Nawet jeśli się od paru(nastu) lat tutaj nie mieszkała. Rozglądając się po jarmarku, zobaczyła swojego kolegę ze szkoły. -Hej Axel!-zawołała do niego. Trochę głupio jej było, że tyle ze sobą nie rozmawiali, a od razu chciała go prosić o pomoc, no ale cóż. Wiedziała, że kto jak kto, ale taki dobry chłopak, jak Axal, na pewno jej nie odmówi. Mimo to lekko się zarumieniła. Postanowiła nie przechodzić od razu do takiej prośby, za drzewko już zapłaciła i właściciel budki na pewno poczeka parę minut gadki-szmatki...

axel stone