Kelnerka — Moonlight Bar
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
You're an absolutely stunning, murderous little creature.
z Lorne Bay

To było szaleństwo.
Tylko taką myśl miała w głowie Poppy kiedy razem z Percym - nadal trzymając się za ręce - opuścili budynek w którym odbywało się spotkanie kółka wsparcia na której uczęszczali. Dziewczyna miała wyrzuty sumienia wraz z wyjściem przez drzwi, ale Percy szedł uparcie przed siebie i ta starała się dorównać mu kroku. Tylko raz obejrzała się za siebie, żeby spojrzeć czy nie odprowadzało ich jakieś ciekawskie spojrzenie. Dlaczego tak bardzo się przejmowała tym co powiedzą inni? Myśl tatuażu narodziła się podczas spisywania stu rzeczy, które chciała zrobić przed śmiercią, nie wiedziała dlaczego zaproponowała właśnie to, przecież miała do wyboru 99 innych rzeczy, które mogliby dzisiejszego dnia zrobić. Odetchnęła dopiero kiedy wpakowali się do samochodu chłopaka, a ta zapinając pas bezpieczeństwa już nie obejrzała się za siebie. Moment w którym rozłączyli dłonie bo ciężko było mu prowadzić jedną ręką spowodował, że zaczynała być niepewna swojej decyzji. Sunący ulicami Lorne samochód raczej nie rzucał się w oczy, przecież nikt nie wiedział że w środku siedziała dziewczyna, która spełniała jedno ze swoich marzeń wypisanych w notesie, który miała w torbie przy sobie - przyjdzie moment, że jak zrobi ten tatuaż to skreśli te pozycję i zostanie dziewięćdziesiąt dziewięć innych do zrobienia. Czy zdąży?
Łagodne spojrzenie przeniosło się na skupioną twarz chłopaka, a kiedy ich oczy się spotkały to ta posłała mu delikatny uśmiech; poprawiła się w krześle sięgając ręką w stronę radia z którego po chwili popłynęła piosenka - Dua Lipa - Don't Start Now, nie liczyło się to że momentami jej głos mógł brzmieć jakby ktoś przejeżdżał styropianem po szybie, tak i tak śpiewała wczuwając się w piosenkę i przede wszystkim w słowa, które płynęły z radia. Piosenka ta miała przyjemny vibe co musiała przyznać, a muzyka od zawsze była w życiu dziewczyny czy to w słuchawkach, które często nosiła czy podczas sprzątania w domu kiedy puszczała ją na głośnikach.
Przy chłopaku nie musiała się wstydzić, że nie miała dobrego głosu. Na jego szczęście piosenka się szybko skończyła, a zanim wybrzmiała następna to zajechali pod studio tatuażu. Kiedy ten wyłączył silnik, ta odpięła pas bezpieczeństwa i obróciła się na fotelu przodem w jego stronę krzyżując nogi w kostkach.
Zanim tam wejdziemy to chcę Ci powiedzieć co wymyśliłam — uśmiechnęła się lekko w jego stronę przygryzając dolną wargę na krótki moment. — Myślałam o dwóch wzorach, na początku o kotwicy coś na wzór nadziei i siły a także poczucia bezpieczeństwa, albo symbol węzła a mianowicie ósemki czyli tego najmocniejszego, nie wiem jednak gdzie go zrobić. Myślałam, żeby tutaj — wysunęła rękę w jego stronę, tak że wnętrze dłoni miała ku górze, przesuwając palcem od nadgarstka w stronę łokcia. — Myślałam jeszcze, żeby zrobić go jeszcze w mniej widocznym miejscu jak za uchem, albo na żebrach ale boję się, że nie wytrzymam tego bólu — Poppy miała niską tolerancję bólu, ale pragnęła się poświęcić, żeby móc nosić właśnie taki symbol, który będzie jej przypominał o tym że mimo przeciwności losu była po prostu silna i niezależna.
Nawet gdy jak każdy człowiek potrzebowała bliskości drugiego człowieka i dobrego słowa, to potrafiła poradzić sobie sama w wielu sytuacjach. Chociaż dzisiaj nie była sama i tak się nie czuła.
ambitny krab
Nightmare
informatyk — freelancer
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
I'm scared to get close and I hate being alone. I long for that feeling to not feel at all. The higher I get, the lower I'll sink.

Ten spontaniczny pomysł był na pewno trochę szalony, jednak biorąc pod uwagę jak bardzo nieroztropnie zachowywał się Percy przez ostatnie miesiące, to zrobienie sobie nie do końca przemyślanego tatuażu było przy tym niczym. Ostatnimi czasy zachowywał się o wiele bardziej nieodpowiedzialnie, zażywając substancje niewiadomego pochodzenia, nadużywając leków, które prawie go wykończyły czy nawiązując chwilowe znajomości, które też mogły mu przysporzyć kłopotów. Przy tym wszystkim ten tatuaż był błahostką. A skoro Poppy ze swojej długiej listy wybrała akurat ten punkt, to nie miał zamiaru kręcić nosem i namawiać jej na zrobienie czegoś innego. To w końcu było jej życzenie, a skoro mógł jej jakoś pomóc w jego realizacji, to był totalnie za.

Droga do salonu minęła im spokojnie. Hartley był raczej dobrym kierowcą. Nie szarżował za kółkiem, ale też jeździł dosyć dynamicznie. Podczas kierowania był raczej skupiony na trasie, jednak gdy zaczęła śpiewać, to odruchowo zerknął w jej kierunku i uśmiechnął się ciepło. Może nie brzmiała jak Dua Lipa, ale mimo to w tym zachowaniu było coś bardzo uroczego i zwyczajnie fajnego z tego względu, że Lancaster nie miała przy nim oporów, by zachowywać się tak naturalnie. Co więcej, to pomogło mu zdecydować się w kwestii jego tatuażu. Początkowo nie miał żadnego konkretnego pomysłu, ale stwierdził, że dobrym byłoby nawiązanie do muzyki, która zawsze była mu bliska, ale ostatnimi miesiącami stała się jeszcze bardziej, bo niekiedy tylko ona wypełniała nieznośną ciszę w jego pustym mieszkaniu. Gdy już zbliżali się do miejsca docelowego, to zaczął coś klikać na radiu, żeby włączyć jedną, konkretną piosenkę ze swojej playlisty. — W kwestii mojego tatuażu, to nie wiem, jak to zrobić, ale chciałbym zobrazować tę piosenkę, najpewniej jej refren — przyznał, po czym włączył utwór i powrócił do patrzenia na drogę. Nie to, żeby ogarnęło go jakieś skrępowanie, ale poczuł się trochę, jakby w ten sposób wpuszczał ją głębiej do swojego umysłu. Do jego mrocznych zakamarków, których może nawet nie była w pełni świadoma i chyba nie był zbyt pewny jej reakcji. Mimowolnie palce, które trzymał na kierownicy, zaczęły poruszać się w rytm piosenki, która wypełniła wnętrze pojazdu. Słowa, o których wspominał, brzmiały — Who will fix me now? Dive in when I'm down? Save me from myself. Don't let me drown. Zostawił ją z tym, bo wiedział, że nie było to najłatwiejsze wyzwanie, a gdy piosenka się skończyła, to przełączył na to, co leciało wcześniej, żeby nie męczyć jej swoimi, zbyt ciężkimi brzmieniami.

Po zatrzymaniu auta, także obrócił się w jej stronę, opierając się ramieniem o fotel i skupiając na niej swoje spojrzenie. Słuchał jej z uwagę, przy tym potakując głową i wyobrażając sobie to, co mu opisywała. Zaczął myśleć od tym od strony praktycznej, bo często w teorii coś brzmiało dobrze, ale trzeba było cofnąć się bardziej do tyłu i spojrzeć na pomysł z dalszej perspektywy. — To już zależy, o jakiej wielkości tatuażu myślałaś. Bo jak większy, to faktycznie może być przedramię. Ale jak raczej coś symbolicznego, to bardziej dyskretne miejsce byłoby lepsze — zainsynuował. Na przedramieniu ciężko będzie jej ukryć tatuaż, jeżeli miałaby potrzebę go chować. Jeżeli chciała coś bardziej prywatnego, totalnie dla siebie, to żebra czy skóra za uchem byłyby lepszym wyborem.

— W kwestii bólu, to na pewno wszystko jest do przeżycia. Niektórzy są przecież cali wytatuowani i jakoś to wytrzymują. W razie czego będę obok. Możesz maltretować moją dłoń, żeby wyżyć się na niej, jak będzie ci ciężko albo będę cię zagadywał, żebyś o tym nie myślała — zaproponował. Nie chciał jej do niczego namawiać, bo to powinien być jej wybór, jednak w razie czego oferował swoją pomoc w jakiejkolwiek postaci, żeby przetrwała ten krótki czas robienia tatuażu. — Tatuaż zostanie już z tobą na zawsze, więc dobrze, żeby był taki i w takim miejscu, żebyś była z niego zadowolona — zasugerował jej. Co prawa jej zawsze mogło nie trwać zbyt długo, ale nie mogła też być tego pewna. Jej los nie był przecież przesądzony, więc lepiej byłoby, żeby później nie żałowała tej decyzji. Na sam koniec widocznie zapatrzył się w jej widocznie uśmiechniętą twarz, której w tym wydaniu, i to totalnie szczerym, nie widywał zbyt często. W odpowiedzi sam się uśmiechnął, po czym jakby w lekkim zawstydzeniu opuścił wzrok w dół. Jednak tylko na kilka chwil, bo zaraz wrócił swoimi ślepiami do jej tęczówek. — Wiesz Poppy, nie myślałem, że wyjdzie z ciebie taka wariatka — skomentował krótko, naturalnie nie mając nic niewłaściwego na myśli, tylko podkreślając fakt, że tą swoją decyzją — i przede wszystkim niewycofaniem się z niej — naprawdę go zaskoczyła.

ambitny krab
nick autora
Josie Gallagher
Kelnerka — Moonlight Bar
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
You're an absolutely stunning, murderous little creature.
Nigdy w swoim życiu Poppy nie podjęła by pochopnej decyzji; wychowana przez kobietę, która ceniła sobie dobre prowadzenie domu i wyważone decyzje, młoda Lancaster miała być taka sama. Zawsze musiała przemyśleć ewentualne ścieżki zanim nie podążyła jedną z nich. Dziwne było to, że łatwo przyszło jej zerwanie paru zasad, które wyniosła z domu. Widocznie wiszące nad nią fatum śmierci spowodowało, że dziewczyna ta zmieniła nastawienie do otaczającego ją świata i miała zamiar czerpać pełnymi garściami - tak długo jak była w stanie. Szaleństwa jednak były jej obce, dlatego dziwnie się czuła łamiąc przysięgi, które składała swoim rodzicom będąc jeszcze małym dzieckiem, gdyby dowiedzieli się że właśnie teraz robiła sobie tatuaż.. Nie chciała widzieć ich miny na tę wiadomość, że ich jedyna córka, oczko w głowie i dar prosto z niebios robił coś niedozwolonego - coś zakazanego co było jednocześnie kuszące niczym zakazany owoc. Była jednak dorosłą kobietą, nawet gdy momentami budziła się w niej dusza dziecka.
Zaciekawione spojrzenie kobiety przesunęło się na twarz jej towarzysza kiedy ten puścił piosenkę, która rozbrzmiała w radiu. Mimowolnie na jej ustach pojawił się lekki uśmiech, a ta przymknęła oczy wystukując na swoim kolanie rytm piosenki. Wsłuchała się całkowicie w słowa płynące z tej piosenki gdyby nie fakt, że Percy był obok to z pewnością parę łez pociekły by jej po policzkach; przez parę dłuższych uderzeń serca zapatrzyła się na mężczyznę i na jego palce wystukujące rytm w takim samym tempie co jej, tylko że on trzymał kierownicę, a ona stukała w swoją nogę jakby ta czynność miała ją uspokoić. — Piękna piosenka, słysząc ją kojarzy mi się tylko jedno — wizja tatuażu pojawiła się w jej głowie, kiedy znowu przymknęła oczy. To zadanie nie było łatwe, ale chciała podzielić się z nim swoją wizją i tylko do niego zależało czy w jakiś sposób to wykorzysta.
Odbicia dwóch stron, a woda byłaby takim ogranicznikiem pomiędzy jednym odbiciem a drugim. Jedno przedstawiające tonącego człowieka z którego uchodzi powietrze z płuc, a drugie przedstawiające tego samego człowieka patrzącego na swoje tonące odbicie wpatrując się w taflę wody — mimowolnie westchnęła na swoje słowa, czując dziwny dreszcz który przebiegł przez jej ciało. Zerknęła w stronę chłopaka. — Jakbym miała trochę więcej czasu i coś do rysowania to zapewne zrobiłabym jakiś szkic, ale ciężko jest wytłumaczyć wizję, która siedzi w głowie w paru słowach. — nie wystarczyłoby jej czasu na to, żeby przelać wszystko o czym w tym momencie myślała i tylko kartka papieru i ołówek w tym konkretnym momencie byłoby jej wybawieniem.
Tamta piosenka mi się podobała, słuchasz takiej muzyki? — zaciekawienie wymalowało się na jej twarzy, kiedy mogli bez oporów porozmawiać zanim nie przekroczą progu salonu tatuażu. Patrząc na ich witrynę o dziwo Poppy nie czuła żadnego strachu.
Zmrużyła delikatnie oczy spoglądając na niego bez oporu jakby zastanawiała się nad tym gdzie konkretnie umieścić swój tatuaż, miała przecież tyle możliwości! — Wolę coś małego, co będzie ukryte przed wzrokiem innych, ale kiedy ja to zobaczę to będzie mi przypominało o mojej sile — wyrzekła po chwili lekko kiwając głową. Były momenty w jej życiu kiedy tej siły nie miała, ale była tylko człowiekiem i każdy mógł mieć lepszy albo gorszy dzień.
Dzisiejszy dzień należał zdecydowanie do tych lepszych.
Zaśmiała się delikatnie na jego kolejne słowa.
To urocze, że chcesz poświęcić swoją rękę. Będę o tym pamiętać kiedy zacznie wbijać we mnie igłę — jej tatuaż miał być mały, więc robienie go nie musiało trwać bardzo długo co nie zmieniało faktu, że na pewno będzie to bolesne; z jednej strony trochę się bała, ale z drugiej była zbyt podekscytowana, żeby się tym przejmować.
Uniosła lekko brew do góry. — Myślałeś, że tak po prostu się wycofam z podkulonym ogonem? Twoje niedoczekanie — rzuciła kąśliwie w jego stronę, unosząc lekko podbródek do góry. Odwróciła głowę w stronę wejścia do salonu. — Idziemy?
Jej oczy mówiły, że zrobią to razem.


percy hartley
ambitny krab
Nightmare
informatyk — freelancer
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
I'm scared to get close and I hate being alone. I long for that feeling to not feel at all. The higher I get, the lower I'll sink.

Wsłuchiwał się uważnie, gdy opowiadała o swoim pomyśle. On sam nie miał wystarczająco dużej wyobraźni w kwestiach artystycznych, żeby spróbować przełożyć te słowa na jakiś obraz. Jego umysł był niestety bardziej ścisły, o wiele lepiej czuł się w cyferkach i kodach komputerowych, tam mógł spróbować wyczarować coś magicznego. Więc musiał polegać na niej. I wcale tego nie pożałował. Przez chwilę wydawał się nawet lekko nieobecny, wyobrażając sobie to wszystko w sposób bardzo powierzchowny, bo nie znał jeszcze dokładnych szczegółów, jednakże koncepcja wydawała mu się naprawdę świetna. Czuł też, że oddawała słowa piosenki, którą jej puścił, a taki był przecież jego cel. — To brzmi naprawdę dobrze, Poppy. Naprawdę podoba mi się — odpowiedział krótko, gdy skończyła już opowiadać, a on w pełni przetrawił jej pomysł. Zerknął na nią ukradkiem, a kąciki jego ust ruszyły niepewnie ku górze. — W studio pewnie będziesz mogła zrobić szkic albo wytłumaczyć konkretniej tatuażyście, jaki jest twój zamysł — dodał od siebie, domyślając się raczej, jak mogło to wyglądać. Nie zdziwiłoby go, jakby niektórzy przychodzili na tatuaż ze swoim własnym projektem, właśnie chociażby na kartce. Na pewno to było do załatwienia, a skoro dziewczyna miała już dosyć konkretną wizję — którą wstępnie on także zaaprobował — to można powiedzieć, że byli już w domu z jego tatuażem.

— Słucham bardzo różnej muzyki. Ale można powiedzieć, że ostatnimi czasy bardziej właśnie takiej… ona pomaga mi zagłuszyć to wszystko, co dzieje się tutaj — powiedział, unosząc dłoń na wysokość swojej głowy i zaraz odkładając ją na poprzednie miejsce. Prawdą było, że muzyka bardziej radiowa, klubowa, ogólnie taneczna i wesoła, niezbyt do niego trafiała, kiedy miał złe chwile. A jednak takie miewał, bo jego obecność na grupie wsparcia miała swoje podstawy. W takiej codziennej kooperacji to nie było zbyt widocznie, bo Percy wydawał się raczej uśmiechniętym chłopakiem, który prezentował pozytywne nastawienie. Jednak często to były tylko pozory. Albo konsekwencja tego, w jakim miejscu czy w jakim towarzystwie się znajdował. A kiedy zostawał sam ze sobą, to wyglądało zupełnie inaczej, do czego wcale nie przyznawało mu się łatwo. Było widać po nim cień krępacji, bo to trochę jakby mówił jej o swoich słabościach. O tej głównej i największej, jakbym był jego umysł, nad którym nie potrafił zapanować. Nad swoim tokiem rozumowania, który czasem prowadził go w bardzo niewłaściwym kierunku. — Ale nie polecam. Zostań przy Lipie, ona dobrze na ciebie działa — powiedział, uciekając od tego tematu i obracając całość w żart, czyli zachowując się w klasyczny dla siebie sposób, czyli udając, że żaden problem nie istniał. A tym bardziej taki, którym powinien przejmować się ktokolwiek poza nim samym.

— Może jeszcze tatuażysta ci podpowie, jakie miejsce byłoby odpowiednie — zasugerował jej, w tym czasie gasząc silnik, zabierając klucze i chwytając po swój telefon, co oznaczało, że powoli zbierał się do wyjścia. — W końcu po coś tutaj z tobą jestem — dorzucił i zgodnie z jej ostatnim pytaniem, skinął głową, opuszczając pojazd i kierując się razem z nią w stronę studio. Ucieszył się z tego, że dziewczyna wydawała się być taka pewna swojej decyzji i liczył, że nie odpuści sobie po zobaczeniu igły. Percy szedł pewnie w stronę salonu i już chwycił nawet za klamkę od drzwi, ale wtedy drugą łapą pochwycił jej nadgarstek, zatrzymując ją jeszcze na moment w tym miejscu. — Papier, kamień, nożyce, kto przegra ten pierwszy siada na fotel — zaproponował, bo musieli jeszcze w jakiś sposób rozstrzygnąć tę kwestię. Zaraz schował dłoń za swoimi plecami, odliczył do trzech, a gdy wyciągnął dłoń przed siebie, to miał ją zaciśniętą w pięść, czyli wybrał kamień.

ambitny krab
nick autora
Josie Gallagher
Kelnerka — Moonlight Bar
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
You're an absolutely stunning, murderous little creature.
Poppy lubiła dzielić się swoimi wizjami z innymi ludźmi, w pewien sposób to łechtało jej ego i powodowało, że przez krótki moment czuła się dla kogoś ważna i przede wszystkim przez kogoś podziwiana. Ta euforia jak każda w jej życiu trwała jednak krótko przysłaniana przez burzowe chmury. Dzisiejszego dnia nie chciała się jednak przejmować i tylko uśmiech igrał na jej ustach odkąd wyszli a raczej uciekli ze spotkania, które miało im pomóc. Lecz czy ich wzajemne towarzystwo nie pomagało w tym momencie? Odkąd z Percym postanowili się urwać z z tamtego miejsca, które w gruncie rzeczy powodowało depresję - wysłuchiwanie cierpienia innych ludzi właśnie tak na nią działało - uśmiech nie schodził jej z ust. Lancaster przy chłopaku promieniowała swoim blaskiem niczym prawdziwa gwiazda, która nigdy nie miała być zapomniana. Cieszyła się, że wizja jej tatuażu mu się spodobała, dlatego uśmiechnęła się szerzej w jego stronę. — Nie jestem jakoś wybitnie utalentowana Percy, po prostu kiedy czasami słyszę jakieś słowa to widzę przed oczami obraz. Robię to odkąd pamiętam, bo jako mała dziewczynka bardzo dużo czytałam książek — na moment spuściła spojrzenie na swoje dłonie czując się jak mała dziewczynka kiedy na jej policzkach pojawiły się rumieńce. — Lubiłam sobie wyobrażać, że jestem w innym miejscu. Czasami była księżniczką, która miała zostać uratowana przez rycerza na koniu, a czasami byłam panią zamku. Były też momenty kiedy stawałam się wojowniczką przebraną za mężczyznę. To wszystko zawsze rysowałam bo czułam, że muszę te wizję przelać na papier — kto wie? Może nastanie taki moment, że Poppy podzieli się swoimi pracami z chłopakiem, w końcu była tutaj dzięki niemu.
Może zacznę tworzyć szkice tatuaży, myślisz że mogłabym takie coś robić? — Lancaster ledwo co swoją małą klitkę utrzymywała z pracy i potrzebowała zastrzyku gotówki chociażby dlatego, że leczenie sporo kosztowało. Leki, które przyjmowała były drogie ale powodowały u niej otumanienie, więc przestała je brać na własne życzenie godząc się z śmiercią na chociażby tyle. Nadal je jednak kupowała głównie po to, żeby lekarz nie zauważył tego, że ich nie brała.
Była to głupia decyzja, ale podjęta przez nią samą; jej złe samopoczucie i zmęczenie pojawiał się głównie przez to, teraz nawet była lekko zmęczona ale adrenalina krążąca po jej ciele skutecznie to wypierała. Martwiła się jednak o stan chłopaka, momentami widziała jak ten się powoli wycofywał i zamykał w sobie, zdecydowanie wolała tego uśmiechniętego Percy'ego, który nie martwił się niczym dookoła. Chłopaka, który swoim śmiechem czy słowami był w stanie zmusić ją do tego, że uśmiech nie schodził jej z ust. Mimowolnie wyciągnęła w jego stronę rękę, muskając delikatnie opuszkami palców jego nadgarstek, był to odruch tak jakby chciała mu znać, że nie był w tym sam.
Podobno muzyka jest lekarstwem na wszelkie rozterki, jak będziesz chciał to możemy jednego dnia gdzieś wyjechać poza Lorne, na jakiejś wzgórze albo pustą drogę na uboczu i puścić Twoją ulubioną muzykę na cały regulator, żebyśmy słyszeli ją tylko my. — bo jeśli muzyka powodowała, że nie myślał zbyt często i odciągała go od tych najgorszych myśli to Poppy była w stanie się poświecić. Dla niego i trochę dla siebie, bo przecież była egoistką.
Nie chciała go stracić.
Także ona zebrała swoje rzeczy wychodząc z samochodu; pod jej butami zachrzęścił żwir a ta skierowała twarz w stronę Percy'ego mrużąc lekko oczy w słońcu. Odgarnęła niesforne kosmyki, które uporczywie chciały zasłonić jej twarz i wejść w usta; zirytowana nawet prychnęła lekko kierując się razem z nim w stronę drzwi. Drgnęła kiedy poczuła jego dotyk na nadgarstku i obróciła się do niego przodem łapiąc równowagę bo przez krótki moment zakręciło się jej w głowie.
Prymitywna zabawa w papier, kamień i nożyce.
Zrobiła to trochę wolniej niż on otumaniona tym nagłym zawrotem głowy, a kiedy spojrzała na jego rękę to zobaczyła, że ten także wybrał kamień. Zaśmiała się lekko.
Jak będziesz czytał mi w myślach to szybko tam nie wejdziemy — rzuciła rozbawiona. Ponowiła zabawę tym razem wybierając nożyce.


percy hartley
ambitny krab
Nightmare
informatyk — freelancer
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
I'm scared to get close and I hate being alone. I long for that feeling to not feel at all. The higher I get, the lower I'll sink.

Percy słuchał jej z widocznym zainteresowaniem, uśmiechając się przy tym delikatnie, lecz ciepło. Gdy mówiła o czymś tak normalnym jak swoje hobby z pasją, która była widoczna i słyszalna w jej słowach, to czuł, jak ogarnia go spokój. To ona miała na niego taki wpływ. Chociaż niejednokrotnie stawała się źródłem jego lęków i obaw, na przykład kiedy patrzył na jej buzię podczas trwającego spotkania, która demonstrowała na sobie coraz to większe ślady zmęczenia. Wtedy naprawdę zaczynał się o nią martwić, nie wiedząc, czy to tylko kwestia gorszego dnia czy pogarszania się jej stanu zdrowia. Jednak były też momenty, takie jak te, w których jej towarzystwo sprawiało, że w pewnym sensie czuł się błogo. Jakby te wszystkie problemy i czarne myśli, które nad nim krążyły, były przez jej osobę odpychane. Jakby wprowadzała do jego życia więcej światła i ciepła. Jakby przy niej w końcu coś stawało się ważniejsze, niż jego własne błędy i wyrzuty sumienia, które od miesięcy utrudniały mu zwyczajne funkcjonowanie.

— To, co opisałaś, brzmi właśnie, jak byłabyś utalentowana — skomentował po jej dłuższej opowieści. Nie wiedział, czy wybitnie, bo nie znał jej prac, jednak sam fakt, że posiadała taką zdolność i niejako czuła, że musi przekładać swoje myśli i wyobrażenia na papier, to świadczyło o talencie, który posiadała. Na jej kolejny pomysł skinął głową z aprobatą, bo wydawał się naprawdę dobry. — Tatuaże mają obecnie wzięcie, więc myślę, że mogłoby to ci się opłacać — zasugerował. Oczywiście pierw musiałaby wyrobić sobie markę, więc może kilka pierwszych szkiców musiałaby zrobić za darmo w ramach reklamy, jednak później, wykorzystując też media społecznościowe, mogłaby zacząć nawet na tym zarabiać, a w przypadku jakichś większych projektów może nawet nie takie małe pieniądze.

— Zapamiętam tę ofertę i wykorzystam wtedy, kiedy będziesz najmniej się tego spodziewać, ale wtedy już nie uciekniesz i będziesz musiała dzielnie znosić te ciężkie brzmienia — ostrzegł ją z widocznym, jednak niepełnym uśmiechem na twarzy. Na ten moment nie wiedział jeszcze, czy faktycznie tak zrobi. Hartley wypracował sobie pewien schemat reagowania w ciężkich sytuacjach, a on nie zakładał obecności osoby trzeciej. Był tylko on sam, jego emocje i myśli. Jednak może to też wynikało z tego, że wcześniej nie miał nikogo, z kim mógłby chcieć się nimi podzielić. Razem z nim je przeżywać. Pytanie, czy Poppy była taką osobą? Chyba najbliższą, którą mógłby do siebie wtedy dopuścić, jednak to nie znaczyło jeszcze, że zrobiłby to. Po pierwsze to wiązałoby się z odsłonięciem, z czym nie było mu zbyt po drodze. Po drugie nigdy nie czuł się dobrze, przenosząc ciężar swoich problemów na innych, a szczególnie na osoby, które miały ich wystarczająco dużo, a Lancaster do nich należała.

— Próba numer dwa — zarządził po nieudanym pierwszym razie, który zakończył się remisem. Pech chciał, że za drugim razem wybrał papier, zakładając, że ona powtórzy swój ruch. Tym samym przegrał, ale nie wyglądał na szczególnie zasmuconego takim obrotem spraw. — W takim razie idę pierwszy pod igłę — powiedział, otwierając przed nią drzwi i wpuszczając ją przodem przed sobą do środka.

Gdy znaleźli się w studio, to przywitała ich przyjazna atmosfera. Tatuażyści byli młodzi i otwarci. Od razu ich zagadali i zaczęli zgłębiać temat ich pomysłów na tatuaże. Słysząc ich koncepcje — a raczej oba pomysły Poppy, bo on oddawał swoją skórę w jej ręce — stwierdzili, że nie ma problemu, by tatuaże miały zostać wykonane tego wieczora, bo nie brzmiały na przesadnie skomplikowane. Lancaster otrzymała kartkę i ołówek, dzięki którym mogła zobrazować swoje projekty, zaczynając od tego, który miał zostać wydziarany na jego tylnym ramieniu, gdyż Hartley ostatecznie zdecydował się na to miejsce. Po stworzeniu przez dziewczynę projektu brunet wpatrywał się w kartkę przez dłuższą chwilę i skomentował go jednym, entuzjastycznym słowem — świetny. Kartka trafiła do tatuażysty, który musiał zrobić kalkę. W tym czasie mieli jeszcze trochę wolnego, by po raz ostatni wszystko przemyśleć, a Poppy miała chwilę, żeby rozważyć kwestię swojego tatuażu.

— Mamy to. Więc odbijamy i sprawdzamy, czy się podoba — powiedział tatuażysta, powracając z gotową kalką. Z racji, że padło na ramię, a Percy miał na sobie bluzę z długim rękawem, to ściągnął ją bez większej krępacji. Tatuator dokładnie odbił na jego ręce kalkę, której brunet zaczął przyglądać się w odbiciu lustra, po czym odwrócił się w stronę dziewczyny, demonstrując jej jej własne dzieło. — I co myślisz? Robimy to? — zapytał, unosząc brew do góry i dając jej ostatnią szansę na ewentualne rozmyślenie się, z którego jednak liczył, że dziewczyna nie skorzysta.
Poppy Lancaster

ambitny krab
nick autora
Josie Gallagher
Kelnerka — Moonlight Bar
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
You're an absolutely stunning, murderous little creature.
Ta sytuacja ją lekko bawiła, przy Percym nie miała czasu na smucenie się czy rozmyślanie o tym ile jej zostało życia; przy nim mogła w całości oddać się przyjemności jaką czerpała z wycieczki. Nie musiała przy nim niczego udawać i mogła być sobą, tą Poppy sprzed choroby, która łaknęła poznać jak najwięcej, która czerpała radość z małych rzeczy, bo tylko one ją uszczęśliwiały na tyle, że mógł zobaczyć jej błyszczące spojrzenie i szeroki uśmiech.
Przy nim uśmiechała się zdecydowanie częściej niż normalnie, co było nie lada wyczynem. Machnęła lekko ręką na jego słowa kręcąc głową na boki; daleko jej było do utalentowanej kobiety, raczej traktowała to wszystko jako hobby niż miałaby się z tego utrzymywać. Pracowała jako kelnerka bo dzięki temu miała na jedzenie, nawet gdy momentami jej brakowało na spełnianie jakichkolwiek zachcianek, do tego przyszły leki, które były bardzo drogie jak na jej kieszeń a dofinansowanie nie wystarczało.
Przestań, nie jestem aż tak utalentowana — mruknęła czując jak się rumieni na jego słowa, jednak jej uśmiech nie schodził z ust; może dzięki tatuażom mogłaby bardziej rozwinąć swoje zdolności rysowania i kreatywności? Lubiła tworzyć wzory i zapisywać je na kartce, ale nigdy nie dzieliła się z nikim swoimi dziełami chowając je skrupulatnie w nocnej szafce przy łóżku, zaraz koło stery listów od Joshuy, które ani razu nie otworzyła.
Była na niego zła nawet teraz, po spotkaniu z nim z którego wyniknęło, że odziedziczyła po jego babci jakieś pieniądze. Taki zastrzyk gotówki z pewnością by jej pomógł w obecnej sytuacji, ale jej duma nie pozwalała na to, żeby wziąć te pieniądze. Dbała ona o babcię Joshuy i opiekowała się nią tuż przed jej śmiercią i branie pieniędzy, nawet gdy według testamentu należały do Poppy było dla niej kradzieżą. Ta myśl ją cholernie nurtowała i momentami Lancaster po prostu odpływała w nieznane, co zapewne nie uszło jego uwadze. Teraz jednak była skupiona na tej chwili i na wymianie zdań. — Może rzeczywiście tak zrobię, zobaczę co powiedzą w salonie na mój pomysł — przygryzła lekko dolną wargę skubiąc ją lekko językiem kiedy zerknęła w stronę salonu i delikatnie westchnęła. Trochę się tym wszystkim denerwowała, ale nie byłaby sobą gdyby zdenerwowanie nie powodowało lekkiego drżenia rąk, wystarczyło jednak jedno spojrzenie w kierunku chłopaka i wiedziała, że nie powinna się bać. — W takim razie będę czekać, doskonale wiesz, że możesz zwrócić się do mnie o każdej porze — ona także wiedziała, że gdyby zadzwoniła w środku nocy to Percy i tak by do niej przyjechał, żeby ją wesprzeć, były takie momenty gdy dziewczyna będąc sama w domu zwłaszcza gdy robiła się ciemno miewała ataki paniki. Radziła sobie z nimi, ale z każdym razem było coraz ciężej.
Poklepała go lekko po ramieniu zanim oboje nie weszli do przytulnego salonu będąc miło powitani przed tamtejszy personel; cały strach, który czuła dziewczyna uleciał niczym bańka mydlana. Kiedy powiedziała, że potrzebuje kartki i ołówka to od razu to dostała i mogła przysiąść na jednym z foteli, żeby narysować szkic tatuażu dla chłopaka. Przez parę pierwszych sekund siedziała przesuwając końcówką ołówka po swojej dolnej wardze w zamyśle, który miała wypisany na twarzy. Zaraz potem zaczęła rysować, a jej ręka chodziła automatycznie tak jakby została stworzona do tego, żeby narysować szkic tatuażu dla niego. Narysowanie go zajęło jej parę minut podczas których zerkała co jakiś czas w kierunku swojego towarzysza chcąc jak najbardziej wiernie odwzorować jego postać na tym tatuaży, przedstawiający dwie osoby niczym dwie strony medalu, jedną tonącą a drugą nachylającą się nad taflą wody, którą dotykał palcem wskazującym. Kiedy szkic był gotowy podała go tatuażysty, który zniknął na zapleczu, dając jej chwilę do namysłu jeśli chodziło o jej tatuaż.
Śledziła uważnie posturę Percy'ego kiedy ten ściągnął bluzę, ani na moment nie odwracając spojrzenia, nawet gdy uznała to trochę za intymne osiągnięcie, no może na krótki moment spuściła wzrok na swoje dłonie. Uśmiechnęła się lekko na widok swojego dzieła odbitego na jego ramieniu.
To ostatni moment, żeby się wycofać Hartley — rzuciła zadziornie w jego stronę, wstając ze swojego fotela, żeby zająć miejsce obok niego. Obdarzyła go szerokim uśmiechem. — Chcesz, żeby potrzymać się za rękę? — mruknęła cicho nachylając się ku niemu, żeby tylko on usłyszał te słowa, owiewając jego ucho swoim ciepłym oddechem, przechyliła lekko głowę na bok.


percy hartley
ambitny krab
Nightmare
informatyk — freelancer
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
I'm scared to get close and I hate being alone. I long for that feeling to not feel at all. The higher I get, the lower I'll sink.

Percy chociaż nie zareagował w żaden znaczący sposób na jej słowa o potencjalnym wsparciu, to jednak zakodował je sobie w głowie. To nie oznaczało, że w momencie ewentualnego kryzysu pierwsze co, to odezwie się właśnie do niej. Jednak Hartley to był ten typ człowieka, który nie lubił zbyt mocno obarczać innych swoimi problemami. Szczególnie, kiedy ktoś posiadał swoje i to o wiele poważniejsze jak Poppy. Przy niej wydawało mu się, że on wymyślał. Stwarzał sobie ogromny problem z powodu rozstania, które przecież były zupełnie normalne. Co prawda związki i relacje też były różne. Akurat ten jego był w jego głowie na zawsze, wydawało mu się, że będzie już z Sophie do końca. A później bardzo szybko i nagle wszystko spieprzył. Gdyby rozpadali się od tygodni, powoli, robiłoby się między nimi coraz gorzej, to byłoby inaczej. Jednak znalezienie się w kompletnie innej czasoprzestrzeni z dnia na dzień ze świadomością, że na własne życzenie zwaliło się swoje życie — to go właściwie wykańczało i z tymi konsekwencjami nie był w stanie sobie poradzić. Jednak to wszystko siedziało w jego głowie i zdawał sobie z tego sprawę. To był ten absurd. Tak jak świadomość, że lęk przez małymi, bezbronnymi pająkami jest bezsensu. Jednak to nadal nie zmniejszało tego strachu. Tak jak jego wiedza nie zmieniała tego, że nadal nie potrafił poradzić sobie ze swoimi emocjami. Jednak zdawał sobie sprawę, że jego problem był niczym w stosunku do tego z czym mierzyła się Lancaster. Więc przy istniało prawdopodobieństwo, że w razie czego zwróci się do niej o pomoc? W tym momencie było to raczej wątpliwe, gdyż zwyczajnie nie chciał jej jeszcze bardziej obciążać.

Gdy Poppy z takim zaangażowaniem i zacięciem rysowała dla niego tatuaż, to Percy przyglądał się jej uważnie, obserwując ten cały proces twórczy. Podobała mu się taka. Inna niż zwykle. Ambitna i oddana swojej pracy. Pewnie przez to subtelny uśmiech nie opuszczał jego twarzy ani na chwilę.

— Nie ma już mowy o wycofywaniu się — zaznaczył stanowczo. Naturalnie mogli to zrobić w każdym momencie, ale jemu wydawało się, że przekroczenie progu salonu było już taką ostateczną decyzją. Kiedy dziewczyna zajęła miejsce obok niego, to jego wzrok powędrował w dół, by objąć nim jej twarz. Jednak nie na długo, bo zaraz Poppy znalazła się niebezpiecznie blisko, co Percy chyba pierwszy raz odczuł w ten sposób. Może to przez ten wyczuwalny oddech, który obił się o jego skórę oraz fakt, że częściowo był rozebrany, czego wcześniej nie uświadomił sobie, zachowując się bardzo automatycznie. Hartley poczuł dziwne napięcie, które jakby go zblokowało. Jego szczęki widocznie się zacisnęły, a gdy jej twarz już odsunęła się, to jego lekko zaciemnione ślepia zatrzymały się na jej tęczówkach. Wydawały się lekko otumanione, jakby nie w pełni obecne i nieświadome dziejącej się sytuacji. Z opóźnieniem dotarło też do niego jej pytanie, na które należało przecież odpowiedzieć. Odruchowo chciał zaprzeczyć, ale wygrzebał resztki rozsądku. Nie chciał przedstawić sytuacji tak, że nie potrzebował wsparcia, bo przecież to nie było nic takiego, a takie zachowanie byłoby słabością. Bo przecież właśnie takim samym wsparciem on chciał być dla niej i nie chciał, żeby myślała, iż jest to przejaw ułomności. Zatem widocznie oprzytomniał, jego spojrzenie stało się bardziej obecne, radosne i beztroskie. — Chętnie skorzystam. Ale jakby ktokolwiek pytał, to tylko przejaw twojej nadopiekuńczości — zażartował sobie, bo jednak co męska duma, to męska duma. Po czym skinął głową w kierunku stanowiska do tatuowania. Usiadł na nim zgodnie z zaleceniami tatuażysty. Oparł przedramiona na skórzanej podpórce, ustawiając się twarzą do Poppy, a plecami do mężczyzny, który miał go dziarać. Jedną rękę trzymał luźno, żeby nie utrudniać pracy, ale drugą miał wyczuwalnie spiętą, gdyż zaciskał swoje palce dosyć mocno na jej dłoni. Przy pierwszym dotknięciu igły nawet się nie skrzywił, a później nawet uśmiechnął lekko, nieustannie wpatrując się w jej twarz. W międzyczasie zagadywał ją o różne drobnostki, żeby zająć sobie jakoś czas. Było widać, że przy dłuższych, intensywniejszych pociągnięciach maszynką jego wyraz twarzy nieco się spinał, jednak starał się za bardzo tego nie okazywać. Gdy mężczyzna w końcu poinformował go, że już kończą, to wewnętrznie odczuł małą ulgę.

— A dziewczyna już się zdecydowała, co robimy? — zapytał mężczyzna, nawet nie unosząc wzroku do góry. Kąciki ust Percy’ego ruszyły lekko ku górze. Nie było raczej sensu, żeby prostować tę kwestię, bo byli tutaj pierwszy i zapewne ostatni raz, więc jedynie uniósł brew do góry i zerknął na nią pytająco, ściskając mocniej jej dłoń. — No jak? Zdecydowała czy nie zdecydowała? — zapytał, jednocześnie puszczając jej oczko i uśmiechając się ciepło, żeby końcowo zostawić to wrażenie, że nie ma się czego bać.
Poppy Lancaster

ambitny krab
nick autora
Josie Gallagher
Kelnerka — Moonlight Bar
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
You're an absolutely stunning, murderous little creature.
Lubiła pomagać innym, nie oczekiwała żadnej pomocy od swoich znajomych czy bliskiej rodziny bo uważała, że nie powinna ich obarczać swoimi problemami; jednakże kiedy w grę wchodziła pomoc innej osobie to Poppy była pierwsza w kolejce. Może robiła to czasami nieporadnie i słowa będzie dobrze używa zbyt często, ale kiedy trzeba milczeć to robi to, kiedy ktoś chce, żeby zająć go jakąś absurdalną historią - to także to robi. Bywają dni, kiedy to ona potrzebuje czyjegoś wsparcia i przez to zaczęła pojawiać się na spotkaniach na którym każdy mówi o sobie. Ona nie lubiła dzielić się swoim problemem, który wobec problemów niektórych ludzi był zdecydowanie większy, wolała się skupiać na tych problemach błahych, mniej istotnych które w jakiś sposób można by rozwiązać, bo jednak walkę z rakiem można było przegrać. W tej kwestii Lancaster zdawała sobie sprawę, że była na przegranej pozycji; takie chwile spędzone z Percym jednak powodowały, że chciała walczyć o siebie oraz o to, żeby żyć, ale potem przychodziły czarne chmury i myśl, że było już zdecydowanie za późno.
Ponadto Hartley był jej dobrym przyjacielem, nawet gdy jej królicze serce na widok jego uśmiechu potrafiło zabić jakby miało wyrwać się z jej piersi, był jednak tylko przyjacielem. Z jej ust wyrwał się dźwięczny śmiech kiedy skinęła delikatnie głową prostując się na swoim małym krześle zaraz koło jego fotela na którym się położył. Czując jak na jej policzkach pojawiają się rumieńce wyciągnęła w jego stronę swoją rękę splatając ją z jego palcami. — Jakby ktoś pytał to powiem, że byłeś bardzo dzielny — zaznaczyła jeszcze uśmiechając się do niego szeroko kiedy tatuażysta zaczął swoją pracę. Na początku patrzyła z lekkim przerażeniem w oczach jak ten przystawia igłę do jego ciała, jej spojrzenie przesunęło się na jego twarz i mogła odetchnąć z ulgą kiedy ten się do niej uśmiechnął.
Sama obawiała się usiąść na tym fotelu, ale jak to mówią kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Odpowiadała na jego pytania skupiając się jednocześnie na tatuażu, który powoli powstawał w wybranym przeze niego miejscu, tatuażysta idealnie odwzorował to co ta chciała zaznaczyć na swoich szkicach i oczy Poppy zrobiły się szkliste na ten widok. — Prawie wcale się nie krzywiłeś — zauważyła kiedy tatuażysta skończył i zwrócił się do niej z pytaniem. Zdecydowała się?
Zrobiło się jej ciepło na sercu kiedy zorientowała się, że ten mężczyzna uznał ich za parę, a Percy nawet nie zaprzeczył czy nie chciał sprostować tego, że byli tylko przyjaciółmi. Odetchnęła głęboko zerkając jeszcze przez krótki moment w oczy Hartley'a. — Zdecydowała
Pokrótce powiedziała jaki tatuaż by chciała, na szczęście facet, który ich obsługiwał wiedział czym jest węzeł ósemka i co oznaczał, więc nie było problemów i nie musiała go rysować. Na pytanie w jakim miejscu go chce przez krótki moment zastanawiała się przygryzając dolną wargę. W międzyczasie puściła dłoń bruneta niechętnie cofając swoją. Zdecydowała, że chce tatuaż zaraz pod biustem na linii żeber. Wstając ze swojego krzesła rzuciła lekki uśmiech do chłopaka kiedy zamieniali się miejscami a Poppy chwyciła swój trochę przydługi sweter ściągając go przez głowę. Nigdy jakoś nie wstydziła się swojego ciała, ale choroba zdecydowanie odcisnęła na niej swoje piętno, a jej ciało wymizerniało przez ostatnie parę tygodni tak, że było widać przez skórę zarys jej żeber, usadowiła się na krześle kładąc się na plecach tak jak powiedział jej tatuażysta i obróciła głowę w stronę Hartley'a w momencie w którym chłopak od tatuażu zniknął na zapleczu, żeby zrobić szkic tatuażu dla niej; odgarnęła włosy do tyłu tak, żeby jej nie przeszkadzały a jednocześnie zwisały z fotela.
Bolało?
Zapytała po chwili cicho czując dziwny strach, który owładnął jej ciałem a klatka piersiowa unosiła się i opadała przez przyspieszony oddech. Czyżby to był ten moment, że miała po prostu uciec niczym spłoszony królik?
Próbowała robić dobrą minę do złej gry trzymając na swoim brzuchu swój sweter, który mimowolnie miętoliła palcami tak jak za każdym razem gdy przychodziła na nią kolej, żeby opowiedzieć co ją dzisiejszego dnia dręczy podczas ich spotkań.

ambitny krab
Nightmare
informatyk — freelancer
27 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
I'm scared to get close and I hate being alone. I long for that feeling to not feel at all. The higher I get, the lower I'll sink.

Hartley nie zamierzał udawać, że nic a nic go nie zabolało, aczkolwiek były to tylko krótkie momenty, które stanowczo można było znieść, żeby zagwarantować sobie pamiątkę na zawsze. Raczej nie miał zamiaru chwalić się tym tatuażem każdemu, bo miał on jednak dosyć osobisty charakter i znaczenie dla niego samego. Nie miałby ochoty tłumaczyć go każdemu, kto miałby go zobaczyć. To, że odsłonił się przed Poppy, to było już naprawdę dużo, jak na niego. Tym bardziej chyba lepiej było nie wspominać o tym na terapii, bo jednak ich znajomość, która powoli zaczynała opuszczać zimne mury grupy wsparcia, nie była wskazana i raczej każde z nich zdawało sobie z tego sprawę. Nie powinni zbyt mocno przywiązywać się do siebie… ale na to raczej było już za późno.

— Zuch dziewczyna — skomentował krótko, podnosząc się z miejsca, kiedy jego tatuaż został skończony. Przyjrzał mu się jeszcze w lustrze, a w reakcji uśmiechnął się bardzo delikatnie, jakby do samego siebie. To nie był jego pomysł, nie miał nawet czegoś takiego w planach, jednakże końcowo cieszył się, że tak potoczył się ten wieczór, a jego ciało nie było już takie czyste. Po obklejeniu tatuażu sięgnął po swoją bluzę i ostrożnie wciągnął ją przez głowę. Lepiej było zrobić to od razu, gdy stan zapalny jeszcze poważnie nie rozwinął się, a efekty bólowe nie były uporczywe. Gdy Lancaster rozebrała się — co było logicznym następstwem — to jego wzrok mimowolnie powędrował w stronę jej ciała. Jednak nie przemieścił się po nim w ten charakterystyczny, niemal łapczywy sposób, którym często mężczyźni spoglądali na dziewczyny. Przepłynął po nim powoli, zatrzymując się na najbardziej przyciągających uwagę punktach, jak wyraźnie zarysowe obojczyki, wystające żebra, blada, słaba skóra. Miał okazję zobaczyć to, co Poppy dobrze ukrywała pod warstwą ubrań. Co sam też ignorował, widząc na jej zmęczonej twarzy i zrzucając to na gorszy dzień. Nie było z nią dobrze. Jej organizm nie radził sobie i zaczynało być to widać. Percy odwrócił wzrok, gdy pojął, że się gapi, a nie powinien. W tych okolicznościach wolałby już zostać posądzony o niepoprawne lampienie się, niż obserwowanie jej schorowanego ciała.

— Ej, Lancaster — powiedział po tym, jak jego spojrzenie wróciło do jej twarzy i odkryło na nim pierwsze oznaki niepokoju. Zajął jej poprzednie miejsce, wyciągnął swoją łapę do przodu i oparł częściowo na jej dłoni, a częściowo na jej swetrze. — Nie będę kłamał. Trochę bolało. Momentami. Ty możesz odczuć to nieco inaczej. Ale spokojnie, to potrwa tylko chwilę, a będziesz miała coś na zawsze — przekonał ją, gdyby miała jeszcze wątpliwości co do swojej decyzji. Nie namawiał jej, tylko utwierdzał ją w jej wcześniejszej, podjętej decyzji, która jednak wydawała się ostateczna i pewna. Jednocześnie pokazywał jej, że był obok, był przy niej. Też w pełnej gotowości, by trzymać ją za rękę, jeżeli tylko będzie tego potrzebowała.
Poppy Lancaster

ambitny krab
nick autora
Josie Gallagher
ODPOWIEDZ