właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
001.
beginning of beautiful cooperation
{outfit}

Póki co była zdania, że kupienie tego miejsca było najlepszą decyzją jaką podjęła w życiu. Może drugą, bo jednak najpierw musiała dorosnąć do tego, żeby chcieć swoje życie zmienić totalnie porzucając poważną pracę i poważnego męża. Także wychodzi na to, że było drugą najlepszą decyzją. Niektórzy byli zaskoczeni. W końcu kupiła to miejsce dokładnie tak jak je zastała, więc mógł to być znak, że wcale nie jest to najlepsza lokalizacja na kawiarnię. Przeszło jej to przez myśl nawet, ale nie zniechęciło w żadnym stopniu. Wiedziała, że to jej miejsce, a oprócz wiedzy teoretycznej na temat tego jak dobrze prowadzić biznes była fanką instagrama, także sporo się tam naoglądała rzeczy, które sprawią, że każdy będzie chciał u niej pić kawę. Jeśli dobrze to będzie wyglądało w social mediach to dobrze będzie też wyglądało na żywo. Nie zawsze tak było, ale ona zamierzała zrobić wszystko, żeby u niej się to sprawdziło. Przez te kilka miesięcy jej się udawało. Troche kosztem życia prywatnego, ale to nic. Totalnie nie była gotowa, żeby wrócić do randkowania na przykład. Wolała się skupić na tym miejscu. Czy przez to wymyślała coraz to nowe rzeczy? Oczywiście.
Aktualnie chciała zmienić trochę wystrój. Zaczęła od wycieczki na pchli targ, gdzie kupiła kilka nowych stolików i krzesełek, ale zdecydowanie za mało. Na szczęście znała gościa, który znał gościa. Brzmiało to bardzo poważnie, jednak prawda była taka, że miała brata, który miał przyjaciela, który był stolarzem. Wiadomo, że przyjaciołom się odmawia, siostrze też, także zamierzała to wykorzystać totalnie. Trochę się obawiała, bo wiedziała, że Waldo to ponurak, ale budżet miała okrojony, także nie mogła sobie na zbyt wiele pozwolić. Musiała korzystać ze znajomości. Umówili się w kawiarni, żeby mogła mu pokazać co zakupiła a on okiem specjalisty wszystko oceni i wyceni. Kiedy usłyszała dzwoneczek zawieszony nad drzwiami akurat ustawiała ciasto w gablotce, więc zobaczyła go zanim on dostrzegł ją - Hej - powiedziała wyłaniając się za ladą - Chcesz coś do picia zanim zaczniemy? Albo kawałek ciasta? - zapytała - Sama piekłam - nie wiedziała czy to go zachęci czy zniechęci, ale sama prawda to była.
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
001.

Waldo dawno temu porzucił dorabianie na boku drobnymi zleceniami — początkowo na rzecz własnego baru, ale później ze względu na wygodę i niechęć do ucinanych przy okazji small talków.
Sam argument pokrewieństwa Fawn z jego przyjacielem mógłby okazać niewystarczający, gdyby nie uporczywa myśl o drobnej przysłudze, którą tamten niedawno wyświadczył Rawlingsowi. Sprawiła więc, że zaciskając zęby (metaforycznie, inaczej ciężko byłoby wypowiadać słowa) i zgodził się na wizytę w zakupionym lokalu. Nauczył się nie wchodzić w szczegóły z osobą niezainteresowaną, bo ustalone z bratem szczegóły mogłyby okazać się zupełnie niespójne z rzeczywistością. Nieświadomy i nieco niechętny, chwycił swoją małą skrzyneczkę — posiadającą jedynie kilka próbek oraz przedmiotów, ułatwiających sporządzenie odpowiednich wymiarów. Ruszył nawet na miejsce z odpowiednim wyprzedzeniem, by nie prezentować się od razu od najgorszej strony, bo tę zachowywał na spotkanie i pierwsze minuty rozmowy. Podczas których tylko odrobinę się krzywił, burcząc pod nosem słowa, które nie układały się nawet najczęściej w pełne zdania.
Wszedł do środka, czując żałosne ukłucie zazdrości, przypominające, że był na tym miejscu kilkanaście lat wcześniej, gdy z naiwnością godną dwudziestoparolatka wierzył w to, że świat zaczynał stać przed nim otworem. I prawie stał, ale jedynie na kilka krótkich lat, zanim Lorien nie zepsuła wszystkiego.
Wystarczył jeden rzut oka, by Waldo zrozumiał, że posiadał zaledwie jedną trzysetną entuzjazmu, którym wykazała się kobieta, nagle wyłaniająca się zza lady. Gdyby żyli w innym świecie — w którym Waldo wcale nie poprzysiągł sobie bycia burzową chmurką aż do końca swych dni, musiałby zauważyć, że całkiem sporo uroku kryło się w jej uprzejmym uśmiechu.
— Nie dziękuję — odparł, nie mając za bardzo ochoty na ciasto, czy napoje, które przeciągnęłyby rozmowę o kłopotliwe minuty, z którymi nie chciał się pojedynkować. Resztka przyzwoitości, którą prawdopodobnie powinien posiadać, mogłaby pomóc mu dorosnąć do tego jednego, prostego wniosku — uprzejmość wcale by go nie zabiła. Nie uśmiechał się i nie zagadywał przypadkowych ludzi od tak dawna, że byłby gotowy przysiąc, że ewentualna próba skutkowałaby obumarciem mu czegoś wewnątrz. — Możemy przejść od razu do konkretów — zaproponował, rozkładając na stoliku swoją małą, czerwoną skrzynkę, by po chwili wyciągnąć z jej środka miarkę.
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Szkoda, że była to mała przysługa, bo to czego potrzebowała Fawn wcale się małe nie wydawało. Znaczy może w pierwszej chwili tak, ale kobieta nie zna się sama na tym temacie, nie zna też nikogo innego kto mógłby jej pomóc, więc zamierzała wykorzystać przyjaciela brata. Chociaż informacja jaką dostała od brata wcale nie mówiła o drobnej przysłudze tylko, że Waldo zgodził się pomóc, więc nie zamierzała go w tej pomocy ograniczać. Także bardzo dobrze, że nie wypytywał za bardzo mężczyznę, bo jak widać nie bardzo mu szło przekazywanie informacji. Na szczęście dorośli byli, także jakoś się dogadają, raczej.
Każdy kto na nich teraz spojrzał mógł zauważyć jak bardzo się różnią. On był burzową chmurką, a ona dającym po oczach słońcem, co jeszcze podkreślał jej różowy kombinezon. Niektórzy mogli uznać ją za uroczą, innych mogła irytować już od pierwszego słowa i totalnie to rozumiała. Jego raczej wrzuciłaby do tego drugiego worka, więc starała się swój entuzjazm hamować, przynajmniej trochę, jednak ciężkie to było. Fawn należała raczej do ludzi, którzy świat w kolorowych barwach widzieli, ale rozumiała że nie wszyscy. Szczególnie on. Czy sprawiło to, że łatwiej jej było się odnaleźć w tej sytuacji? No nie do końca, ale jakby nie patrzeć to byli tu w celach biznesowych, więc totalnie na tym mogli się skupić, skoro on tak chciał. Będzie ciężko, chociaż pewne było, że ona nie da rady być mniej uprzejma, także dobrze że Waldo widział jej urok, bo inaczej byłoby ciężko - Nie ma problemu - powiedziała uśmiechając się do niego delikatnie - To chodź - rzuciła biorąc kubek ze swoją kawą i kierując się na zaplecze - Ogólnie to znalazłam te rzeczy w jakimś sklepie z antykami. Jedno krzesełko nie ma nogi, drugi się trochę gibocze, ale stoliki są w całkiem niezłym stanie - wyjaśniła, a jak już się znaleźli w jej gabinecie to mógł sam rzucić okiem na wspomniane przez nią rzeczy - Znaczy tak myślę, to ty musisz ocenić - dodała, bo ona w sumie nie znała się na tym zbyt dobrze. Może się okazać, że nadają się do śmietnika a nie do odnowienia - Planuje zmianę wystroju - nie dodała, że na bardziej księżniczkowy, że pasował do nazwy, bo to skandal nie wykorzystać tego potencjału, Ale no, więcej mogłoby w nim umrzeć jakby to usłyszał - i chciałabym, żeby wszystko było w takim klimacie tylko szukanie reszty mebli mogło by zająć trochę czasu, prawda? Może lepie coś zrobić? Nie wiem i potrzebuje Twojej porady - bo do tego w sumie się wszystko sprowadzało. On miał się wypowiedzieć, a ona zaproponuje mu słabe pieniądze i kawę na koszt firmy w zamian za pomoc.

stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Przekleństwem Waldo mógł okazać się upór w takim razie. Jeśli już się zadeklarował i faktycznie przyjechał — ze skrzynką z narzędziami, która dodawała temu powagi i postanowieniem, by tę drobną przysługę już ze swoich barków ściągnąć. Dlatego nie dojdzie do sytuacji, gdy będzie negocjował poziom jego zaangażowania, jedynie na osobności plując sobie w brodę, że w ogóle jakichś ludzi odruch pchnął go do tego niepotrzebnie — co dowodziło jedynie tego, że jeśli Waldo chciał w tym świecie przetrwać, to musiał sie ich pozbyć całkiem.
Tak długo, jak nie zacznie trajkotać mu nad uchem o rzeczach zupełnie niezwiązanych, wymagając od niego zaangażowania, którego nie otrzyma, Waldo zniesie wszystko. Wykształcił w sobie do perfekcji umiejętność ignorowania rozmówcy na tyle, by sytuacja stała się dla niego nie tyle znośna, ile przede wszystkim komfortwa. Tego jednego potrzebował do pracy prawie tak samo bardzo, jak porannej kawy. Jak na to, że wkraczał już od progu skrzywiony, potrafił wykazać się cierpliwością na tyle potężną, że jego grymas mógł nie pogłębić się przez cały dzień, pozwalając im po prostu przetrwać ten czas.
I naprawdę liczył, że nie postanowi badać, na ile może sobie pozwolić, zagadując go tak żywiołowym tonem, jak kolory, które nosiła — na które zmarszczka między jego brwiami musiała(!) pogłębić się nieznacznie.
Zerknął na niepełne krzesło ustawione pod ścianą i drugie, które wydawało się w nieco lepszym stanie. Stoliki były obdrapane i odrobinę wybrakowane — do tego stopnia, że kupienie tego wszystkiego dobrowolnie, wydawało mu się szaleństwem. Tym bardziej że mógł jej przecież odmówić, zostawiając ją z rzędem zombie-mebli, nadających się wówczas na śmietnik jedynie.
— Okej — mruknął po tych wszystkich słowach, które już z siebie wyrzuciła. Okej, które znaczyło tak naprawdę niewiele. Po prostu przyjął to do wiadomości i przyglądał się tym meblom, zdając sobie już doskonale sprawę z tego, jak wiele pracy go czekało.
— Odnowienie tego będzie kosztowne, więc myślę, że najrozsądniej będzie zrobić z nich kilka kompletnych mebli, a resztę zrobić dopasowanych. Nie będą identyczne, ale postaram się, by nie odstawały — wtrącił w końcu. Jedynie w głowie pozwolił sobie skomentować jej nieprzemyślaną decyzję, która przypominała mu tym bardziej czasy otwierania jego własnego baru — gdzie kiepskie decyzje goniły te nieprzemyślane i za dużo miał jeszcze w sobie z narwanego dzieciaka. — Nie będzie to tanie — ostrzegł ją jeszcze, bo domyślał się, że koszty były najważniejszym aspektem dla niej.

właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Fawn miałaby zupełnie inne wnioski jakby się z nią tym przemyśleniem podzielił. Przeciwne zdecydowanie. Nie chciała krytykować jego podejścia do życia, bo przecież każdy żyje tak jak dla niego najlepiej, ale zupełnie nie rozumiała takiego odcinania się. Pozbycie się ludzkich odruchów brzmiało dość drastycznie, prawdą mówiąc to też samotnie. Ale to by się zgadzało, bo ona totalnie uważała, że Waldo był samotny. Może mu było z tym dobrze, może tak chciał, chociaż jej zdaniem to nic dobrego, więc totalnie nie rozumiała jak może mu być z tym dobrze. Ludzie potrzebują ludzi, nawet jeśli tylko to żeby potem sobie pluli w brodę, że się zgodzili na coś czego w pierwszym odruchu nie chcieli. Bo kto wie co z tego wyjdzie. Może coś fajnego.
Miał szczęście, bo Houghton została przygotowana na to spotkanie. Wiedziała, że nie jest fanem takiego trajkotania, chociaż zupełnie nic nie mogła poradzić na swój żywiołowy ton i ogólną radość. Fawn była trochę słonkiem, które chcąc czy nie rozświetlało pomieszczenie, nie tylko swoim pięknym uśmiechem (na pewno zauważył), ale też sposobem bycia. Także musiał z tym życ, ale spokojnie, bo nie zamierzała na tematy poboczne schodzić. Ani go pytać czy kiedykolwiek się uśmiechał, chociaż kusiło. Albo czy tą zmarszczkę to ma tylko od marszczenia brwi.
Miała nadzieje, że na tym nie zaprzestanie mówienia, bo totalnie nie wiedziałaby jak na to zareagować. Zupełnie nic to jej nie mówiło, ale na szczęście Waldo nie był aż tak małomówny. Trochę się w tym momencie wystraszyła czy to w ogóle jej wyjdzie, jednak nie za bardzo miała inne wyjście. Musiała się do niego dostosować. Dobrze, że nie czytać mu w myślach. Pokiwała głową na jego słowa chwilę analizując co jej powiedział. Niestety nie to chciała usłyszeć, chociaż mógł jej powiedzieć że to co kupiła nie bardzo się nadawało, chociaż faktycznie etap ekscytacji swoim miejscem przysłaniał jej rozsądek, więc nie znaczyłoby to że drugi raz by tego nie zrobiła. Szczególnie, że to Fawn, która uważa że jak coś ma dusze albo klimat to nie można tego zostawić.
- A możemy coś zrobić, żeby było tańsze? - zapytała będąc przy tym bardzo urocza, chociaż nie liczyła na to, że tylko to zadziała. Wiele jej można było zarzucić, ale odklejona to ona nie była - Może mogę jakoś w tym pomóc? Nie za bardzo się znam, ale szybko sie uczę - zaproponowała - Albo z czymś innym Ci pomogę jak będziesz ogarniał te meble? - zapytała. Może potrzebuje, żeby mu pomalować jakiś pokój albo coś posprzątać. One chętnie - Super sprzątam, umiem piec i nigdy nie dostałam mandatu - brzmiało to trochę jak opis na tinderze ale tak mogła swoje umiejętności przedstawić, które mogą mu sie w jakiś sposób przydać. Nie zamierzała go okłamywać, że ma nielimitowaną ilość kasy do wydania - I dorzucam kawę za darmo do końca życia - to był jej ostatni argument.
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Ludzie, którzy dotychczas przewinęli się przez życie Lando, potwierdzali raczej teorię, że rozsądniej było się nie przyzwyczajać. Od dysfunkcyjnej rodziny, aż po jego własne małżeństwo, które zakończyło się dla niego złamanym sercem, wieczną tęsknotą za Tate oraz niechęcią do Lorien, którą nie pozostało mu i tak nic innego, jak tylko w sobie skrzętnie ukrywać. Miał więc dość jasno określoną opinię w tej sprawie, która pozbawiała go chęci na wchodzenie z ludźmi w głębsze interakcje, skoro ci i tak uciekają, zostawiając go samego ostatecznie.
Przejście z pozycji właściciela do podrzędnego pracownika nauczyło Waldo odrobiny pokory, uniewrażliwiając go jednocześnie na ludzi, z którymi na co dzień nie potrafiłby rozmawiać. Dlatego przełknąłby nawet trajkotanie. Może i skrzywiłby się przesadnie, może też wywróciłby oczami, ale tylko, gdy odwróciłaby się do niego plecami, bo za bardzo potrzebował pieniędzy, by pozwalać sobie na tak mocne zgorzknienie, jakie rzeczywiście w nim w środku siedziało. Chociaż inaczej mogłoby być, gdyby faktycznie zaczęła złośliwie sobie z jego miny kpić — wtedy jakieś pozostałości dumy kazałyby mu się wycofać.
— Spróbuję załatwić po znajomości drewno, ale nie obiecuję — wetknął chwilę później, pomiędzy jej słowa. Te kilka sekund, które dał sobie na zastanowienie, nie pozwoliły mu dojść do wniosku, że to wykonalne, ale postanowił — bo najwidoczniej jeszcze jakiś ludzki odruch w nim siedział — obudzić w niej trochę naiwnej nadziei. — Możesz w sumie przejrzeć wszystkie po kolei, wynotować wszystkie uszczerbki i wady, jakie dostrzeżesz na kartce i poprzypinać do nich — zaproponował. Pomogłoby mu to nieznacznie, bo szybciej zadecydowałby, które elementy złożą się później w jakąkolwiek całość. Przyjrzał im się jeszcze, czując nawet lekkie rozbawienie w wyniku jej późniejszych słów. Ukrył to jednak, bo w tym samym momencie przesuwał wzrokiem po pomieszczeniu.
— I w sumie, czy chcesz zachować ich kolory, czy jakoś ujednolicić? — zapytał, bo to też ważna kwestia, która może im dołożyć pracy. A przynajmniej jej, bo w razie czego, to ona będzie odpowiedzialna za zdrapanie farby, którą ktoś pokrył niektóre krzesła. — Może jednak kawa się przyda — mruknął, wiedząc, że czeka ich długa droga. Nie było to specjalnie opłacane zadanie, wymuszające na nim poświęcenie całkiem sporej ilości czasu. Jednak tak, jak już było powiedziane — skoro się zadeklarował, to zamierzał słowa dotrzymać.

właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
Miało to sens. Serio, Fawn też się na ludziach zawiodła w swoim życiu, więc ostrożność w międzyludzkich relacjach była dla niej czymś oczywistym, ale nie do tego stopnia, że człowiekowi zaczynało być lepiej w samotności. To robiło się trochę niebezpieczne patrząc na to, że ludziom jednak lepiej było w grupach. Taka ich natura. Z jakiegoś powodu przecież się w pary dobierali, rodziny zakładali. Samotność była bezpieczna, ale do pewnego stopnia. Nie było co sie z nią za dobrze czuć. Może w jego życiu się pojawi ktoś dzięki komu stwierdzi, że faktycznie bez sensu tak samemu. Kto wie.
O Fawn można wiele powiedzieć, ale na pewno złośliwości jej zarzucić nie można było. Za dużo gadała, potrafiła człowieka swoim entuzjazmem przytłoczyć, a czasem zadać pytanie czy powiedzieć coś co powinna sobie podarować, jednak złych intencji nigdy nie miała. Ona potrzebowała go aktualnie tak jak on pieniędzy, więc nawet jakby jej swoją prawdziwą twarz pokazał całkowicie to by go nie pognała nigdzie.
Trochę ją zaskoczył, bo nie dość że było to miłe bardzo to miała wrażenie, że zaczynają rozmawiać, a było to miłe, skoro jeszcze chwilę temu dostawała zdawkowe odpowiedzi i krótkie pytania - Super, dzięki - uśmiechnęła się do niego ładnie. Aktualnie zasługiwał na najładniejsze uśmiechy za to, że chciał jej pomóc. Mocno to doceniała, bo poza tym że nie znała się zupełnie na tym to Waldo był tak naprawdę jej jedyną opcją. Także ona utknęła z nim, a on w jakiś sensie z nią, skoro ludzie odruchy jednak miał, ale wcale nie wydawało się to być najgorszą opcją. Przynajmniej dla niej. Skoro on jeszcze na nią nie wywrócił oczami ani nie parsknął po jakichś jej słowach to chyba też nie ma tragedii - Dam radę - pokiwała głową. Nie było to jakieś wielkie wyzwanie. Jakby jej kazał cos malować albo ścierać to mogłoby być gorzej, bo zupełnie nie znała zasad, a wbrew pozorom da się coś źle pomalować. Nauczyła się na własnej skórze, kiedy chwyciła za pędzel by odnowić ściany w kawiarni, a ostatecznie musiała dzwonić po brata. Ona była dobra w zdecydowanie innych rzeczach.
- Zachować zdecydowanie. Podoba mi się, że są takie... - drewniane to było złe słowo, ale żadne inne nie przychodziło jej do głowy - takie jakie są - dokończyła, żeby mieli jasność o co jej chodziło. A że przy okazji mniej pracy dla nich to tym lepiej - Jasne - odpowiedziała ewidentnie zadowolona z obrotu sprawy. Nie była negatywnie do niego nastawiona, ale brat ją uprzedził jak to może wyglądać, więc teraz była miło zaskoczona. Dlatego chętnie ruszyła, żeby mu kawę zrobić, chociaż zanim wyszła z pomieszczenia to się zatrzymała i spojrzała na niego - Czarna? - zapytała. Zaskoczy ją mocno jak zaprzeczy, a jak zażyczy sobie coś z bitą śmietaną to świat straci dla niej sens.
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Nie zadrgałaby mu powieka, gdyby przyznawał wprost, że zdecydowanie lepiej było mu jednak w pojedynkę. Tęsknił rzecz jasna do czasów, gdy mógł być ojcem — nawet jeśli często okazjonalnym, ale skoro został tego tak brutalnie pozbawiony, to na rękę było mu odciąc się od wścibskich pytań, niepotrzebnych rozmów i zainteresowania, o które nie prosił. Współczucie pobrzmiewające pomiędzy słowami doprowadzało go do szału, odbierając jakąkolwiek ochotę na interakcje. Czas mijał, ale rzucane mu spojrzenia nie, więc przywykł do myśli, że tak było lepiej.
Coś ich w takim razie łączyło. W końcu Waldo też przede wszystkim chciał nieco na tym zleceniu dorobić, rozbudowując biedny budżet, który podupadł dawno temu, gdy inwestował wszystkie pieniądze w poszukiwania Lorien. Potrzebował więc odbić się od dna, by spróbować raz jeszcze, nawet jeśli pozostawał teraz pozbawiony już naiwnych złudzeń. Kilka lat temu wierzył przecież, że nikt ot tak się pod ziemię nie zapada. Aktualnie brakowało mu już tak naiwnego przekonania.
— Podziękujesz, jeśli się uda — mruknął, przypominając, że nie było to nic pewnego. Zamierzał spróbować, ale nie był pewien, czy się uda. Nie zamierzał budzić w niej fałszywej nadziei, która umarłaby w momencie wystawienia jej rachunku. Spodziewał się raczej, że dość mocno uderzy ją to po kieszeni, bo wymyślone przez nią meble — zarówno kupione, jak i nowo wybudowane, nie mogły być tanie. Wiedział jednak z doświadczenia, że takie wydatki nigdy nie były pojedyncze — skoro dopiero próbowała otworzyć swój biznes, to jeszcze czekała ją masa kosztów, z którymi przyjdzie jej sobie radzić. Z lekkim żalem wracał wspomnieniami do momentów, kiedy i on wściekał się na wygórowane ceny. Na jej zapewnienie pokiwał głową, wierząc, że faktycznie sobie da radę. Nie bez powodu zlecił jej coś, co nie powinno bezpośrednio wpłynąć na jego pracę.
— Jasne — mruknął, kiwając głową. Spodziewał się odpowiedzi, chociaż nastręczało to lekkich problemów, w kwestii późniejszych, dorabianych mebli. Był to jednak problem, którym Waldo zamierzał przejmować się dopiero w przyszłości. — Tak. Bez mleka — dodał jeszcze. Niestety nie zaskoczy jej wyborem. Słodkie kawy, pełne syropów i mdłych dodatków nie przeszłyby mu przez gardło — w końcu nie o smak chodziło, a odpowiednią ilość kofeiny, którą potrzebował dostarczyć zmęczonemu organizmowi, wieczorami znieczulonemu mocnym alkoholem.


fawn houghton
właścicielka — once upon a tart
30 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
and I should just tell you to leave 'cause I know exactly where it leads, but I watch us go 'round and 'round each time
To musiał być okropny aspekt, o którym Fawn w sumie nie powiedziała. Może dlatego że dla niej te współczujące spojrzenia nie były czymś złym, przynajmniej w teorii. W praktyce mogłoby się okazać, że działają na nią dokładnie tak samo jak na niego. Ale pomijając to to sam fakt, że osoby których to nie dotyczyło w pewien sposób się angażowały, nawet z dobrymi intencjami musiał być wkurzający. Wtedy faktycznie samotność wydawała się lepsza, niż coś o co ani się nie prosiło, ani się nie chciało.
- Wtedy podziękuję bardziej - powiedziała z uśmiechem. Nie miała nic nieodpowiedniego na myśli oczywiście, bo nawet jej takie rzeczy do głowy nie przychodziły w jego kontekście. Był atrakcyjnym facetem, to prawda i widziała to dobrze, ale potrzebowała więcej niż tylko ładna aparycja, żeby się kimś zainteresować w ten sposób. Gburowaty charakter nie był w jej typie zdecydowanie. Natomiast w jego przypadku miło było, że w ogóle miał chęci, żeby jej pomóc i trochę się zgodził na to, żeby się postarać by ją to po kieszeniach mocno nie uderzyło. Wiedziała, że trochę tak będzie na pewno, ale coś tam jej jeszcze zostało. W kawiarni kokosów nie zarabiała póki co, ale miała sporo pomysłów, żeby to zmienić. Może na meblach się nie znała, jednak prowadzenie biznesu to już inna kwestia. Jej kwestia zdecydowanie. Dlatego wiedziała też że będzie ciężko, a potem będzie super i ta myśl właśnie motywowała ją, żeby dalej w to brnąć.
- W takich miejscach musi być ładnie i inaczej niż wszędzie, bo przecież w każdej kawiarni można dostać kawę i dobre ciastko - powiedziała wyjaśniając trochę swój tok rozumowania oraz to czemu te meble były dla niej ważne. Miało być jak u księżniczki na herbatce, a kto by nie chciał? Nawet jeśli do jakiegoś faceta to nie przemawiało to do jego partnerki czy matki czy córki już tak. Waldo totalnie zabrakło Fawn kiedy swój bar prowadził. Uśmiechnęła się, po czym kiwnęła głową, żeby po kilku minutach wrócić z kubkiem kawy i babeczką - Proszę. Budyniowa z konfiturą malinową - powiedziała podając mu kubek i słodkość patrząc na niego pytająco czy jest zainteresowany. Wiadomo, że ona była słodka wystarczająco, ale może babeczka do niego przemówi - Czyli plan jest tak, że mam przygotować te karteczki a Ty spróbujesz załatwić to drewno i widzimy się kiedy znowu? - zapytała.
stolarz — plane wood carpenter
36 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
gburkowaty stolarz, którego żona uciekła wraz z córką jednego dnia, zostawiając go bez jakichkolwiek wyjaśnień
Prawdą jest, że sobie człowiek z tego do końca nie zdaje sprawy tak długo, jak nie dotyczy to bezpośrednio jego. Kiedy sprawa staje się w pełni personalna, wówczas dopiero odkrywa się, jak bardzo nieznośne to bywało.
Chociaż uniósł lekko brew na jej słowa, to nie dodał nic więcej. Po prostu skinął nieznacznie głową. W żadnym razie mu jednak nic nieodpowiedniego do głowy nie przyszło. Nie tylko dlatego, że była młodszą siostrą kumpla, co stanowiłoby lekkie pogwałcenie jakichś reguł, ale też ze względu na to, że z samymi klientkami nie zwykł sypiać. Za bardzo potrzebował pracy dodatkowej, by sobie na to pozwolić i za dużo dumy jeszcze posiadał, by robić z siebie faceta rodem z pornosa, który wpada do kobiet na specjalne zlecenia.
— Jasne — mruknął. Mówiła z sensem, nawet jeśli nie uważał, by każde miejsce oferowało dobre ciastko oraz kawę — niestety. Nie zamierzał też kwestionować jej wyborów pod kątem wizualnym — tak długo, jak było to użytkowe. Nie przyłożyłby ręki do niepraktycznych i niewygodnych krzeseł, to pewne. Nikt jednak nie mówił, że wszystko, co wykonywał, trafiało w jego estetykę. Które była tak prosta i smutna, jak tylko się dało. Nie bez powodu otwierał bar, a nie kawiarnię kilka lat wcześniej. — Dzięki — mruknął na widok babeczki. Sięgnął w pierwszej kolejności po kawę i to jej się napił, ale pozwolił sobie później też ugryźć kawałek babeczki.
— Zgadza się. Wrócę do ciebie ze wstępną wyceną na koniec tygodnia — zaproponował. Nie był to najodleglejszy termin, bo miał na uwadze, że czas odgrywał dla niej dużą rolę. Niemniej potrzebował chwili, tym bardziej że nadal miał inne obowiązki poza tym zleceniem. Chociaż plusem była dobra kawa i wypieki — których rzecz jasna nie ocenił wprost, bo raczej oszczędny w słowach i komplementach bywał. A później się rozeszli.
ODPOWIEDZ