and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Nie uderzyłem jej w oko, tylko w skroń - powiedział, również siląc się na spokój. Wyobrażał sobie, jak Tiago teraz aż cały chodzi w tym samochodzie i ma ochotę wyskoczyć z niego, by resztę drogi pokonać biegiem - miał tylko nadzieję, że mężczyzna nie przekroczy prędkości i nie zagapi się na którymś skrzyżowaniu - To działa tak, że kiedy oberwiesz w skroń, czoło, nos albo kość policzkową, to oko też podbiega krwią, tam są bardzo delikatne tkanki i naczynia krwionośne. Robi się limo, nic na to nie poradzę, to po prostu tak działa. Przyłożyłem jej lód, może to trochę osłabi narastanie opuchlizny, ale prawdopodobnie będzie miała przez jakiś czas popękane naczynka w białku oka, będzie zapuchnięta i niestety wyskoczy jej śliwa. Na to nic nie mogę poradzić.
Możliwe, że gdyby przyłożył lód od razu, to obrażenia nie byłyby tak dotkliwe, ale o tym już nie musiał mówić ani jemu, ani jej. Lepiej niech nie wiedzą. Dobrze, że i tak udało mu się ją znokautować za jednym ciosem, a nie kilkoma.
- Daleko jesteś?
Zerknął na zegarek, ale to mu nic nie dało - wydawało mu się, że to, że Tiago będzie za dziesięć minut, było mówione już całą wieczność temu.
Santiago Navarro Delgado
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Słuchał uważnie tłumaczeń Dary o tym, że nie uderzył Sad w oko i o tym jak działał ludzki organizm. Wywrócił oczami, ale nie chciał mu przerywać; miał wrażenie, że może taki słowotok uspokajał Darę w tym momencie, a jak sobie tak pogada, to może trochę ciśnienie mu zejdzie. Nie odpowiedział na to wszystko za bardzo, mruknął jedynie coś w stylu "mhm", bo w sumie nie bardzo wiedział co więcej powiedzieć. Skupił się teraz na drodze, dociskając mocniej pedał gazu, żeby być w domu możliwie jak najszybciej.
- Trudno, ze śliwą też będzie piękna - westchnął w końcu, znów stukając palcami o kierownicę. Chwilę później zerknął z wyrzutem na telefon, słysząc pytanie o to czy jest daleko. Ile jeszcze będzie go o to pytał, skurczybyk jeden?
- Nie, będę za dwie minuty. Kończę, na razie - nie czekając na pożegnanie ze strony Dary przycisnął czerwony klawisz kończąc tym samym połączenie, a potem znów skierował wzrok na drogę. Faktycznie był już niedaleko, jeszcze kawałek prosto, skręt w lewo na podjazd pod willę i będzie w domu. Jechał teraz nieco szybciej niż pozwalały na to przepisy, ale nie dbał o to w tym momencie, chcąc jak najszybciej zobaczyć narzeczoną. Niby ufał Darze i wierzył, że nie zrobił jej większej krzywdy niż to było konieczne, ale i tak mimo wszystko chciał już ją zobaczyć i upewnić się, że jest cała i zdrowa.
/ zt
Darragh O'sullivan