królowa zasiłków — i miss pośredniaka
51 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Stała klientka MOPSu w Perth, kolekcjonerka zasiłków, najgorsza matka na świecie. Przyjechała do Lorne Bay, bo ma interes do dorosłego już syna, którego przed laty zgubiła pod sklepem monopolowym.
/ po grze

Karen wiedziała już wszystko.
No, dzięki uprzejmości pewnego przystojnego kawalera wiedziała już, że Shadow było miejscem, które zdecydowanie powinna odwiedzić. Nie chodziło nawet o to, że serwowano tam alkohol. Ot, kobieta uznała, że to właśnie tam dowie się wszystkiego o swoim dziecku i w dodatku nikt nie zwróci na nią uwagi. Ciężko powiedzieć, w jaki sposób doszło do zetknięcia się tych dwóch komórek nerwowych w jej głowie, przez co Emerson uznała, że w podrzędnym klubie nocnym uzyska tak szczegółowe informacje, ale może lepiej w to nie wnikać. Lepiej będzie skupić się na samej Karen, bo to samo z siebie było już ciekawym zjawiskiem.
O dziwo ubrała się tak, że nie odznaczała się jakoś szczególnie wśród innych osób pragnących wejść do Shadow. Chyba nawet ochroniarz uznał, że to raczej nieszkodliwa kobieta, która przyszła tu jedynie na drinka, bo bez problemu wpuścił ją do środka. Na to właśnie liczyła. Dostała się do jaskini lwa. Tylko... Co dalej?
Podeszła do baru, rozglądając się przy tym, by wyszukać w tłumie kogoś, do kogo mogłaby zagadać. Zdaje się, jednak, że popełniła błąd, bo zanim jeszcze zdążyła cokolwiek zamówić, zaczepiła dwie kelnerki oraz jedną striptizerkę. Nie to, żeby kobiecie czegoś brakowało (no, może jednego zęba), ale jej zachowanie od razu wydało się nieco podejrzane innemu z ochroniarzy. Nie było więc nic dziwnego w tym, że mężczyzna podszedł do niej i w kilku stanowczych, acz mimo wszystko dość miłych, jak na całą sytuację, słowach, poprosił ją o to, by przestała nagabywać ludzi, bo za chwilę ją stąd wyrzuci. Czy jego manager obserwował całą sytuację zza uchylonych drzwi swojego gabinetu? Być może. Czy to ona kazała nastraszyć biedną Karen? Całkiem prawdopodobne. Najważniejsze, że odniosło to skutek i Emerson nie zaczepiała już ludzi, tylko grzecznie siedziała przy barze i czekała, aż zostanie w końcu obsłużona.
- Mogę prosić o kartę win? - zaczepiła jednego z barmanów. Oczywiście postawiła na swój ulubiony trunek. Liczyła na to, że znajdzie w spisie jakąś pozycję w stylu starego, dobrego jabola lub przynajmniej czegoś, na co będzie ją stać.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Czy Luke w obliczu wypierdolenia go z roboty stał się nagle pracownikiem miesiąca? No oczywiście, że nie. Robił to co zawsze przed jego równie wielką co nieplanowaną wyprawą do Europy. No, może z nieco większą intensywnością oszukiwał przy rozliczaniu rachunku i posyłał więcej uśmiechów do klientek licząc na większe napiwki. Bo Makayla co prawda z trudem, ale przyjęła jego lewe L4 otrzymane przez Luke’a po znajomości i które przynajmniej w teorii tłumaczyło jego zniknięcie bez słowa. Ale został za to pozbawiony prawa do premii, do odwołania. Więc tak, każdy orze jak może, a orką Winfielda było machnięcie o jedną cyfrę na rachunku za dużo.
W każdym razie Luke nie mógł się doczekać, aż skończy na dziś. Miał przecież ambitne plany po pracy – wrócić i urżnąć się w samotności. Tak samo jak wczoraj, przedwczoraj… No i to się nazywa regularny tryb życia proszę państwa. Żadne tam joggingu i picie matchy. Ale żadne medytacje jogi nie byłyby w stanie ukrócić jego wkurwienia, któremu z kolei alkohol wyśmienicie dawał radę. No i był świetnym usypiaczem, a ze snem Luke miał ostatnio ogromne problemy.
Akurat kręcił się przy barze, kiedy usłyszał nietypową prośbę. Jeszcze zanim się odwrócił do klientki parsknął śmiechem.
– Kartę win? Ostatni raz ktoś prosił o nią w ’92 – stwierdził. No, była to nietypowa prośba. Zazwyczaj ludzie wołali o szoty, mocne lub kolorowe babskie drinki, ale wino? Było chyba tylko dla koneserów. Choć brunetka, która po chwili okazała się jego oczom na koneserkę win wyglądała, ale chyba nie takich z karty. Zanim podał jej to, o co poprosiła, zawiesił się na moment. Poczuł dziwny dreszcz przebiegający mu po karku na myśl, że gdzieś już tę kobietę widział i niekoniecznie było to Shadow. – No, to ten. Polecam oczywiście te najdroższe, ale jeśli chcesz, żeby po prostu szybko jebnęło, to weź to. Dwa kieliszki zrobią robotę, poprawiasz szotem tequili i noc jest twoja – wskazał jej jedno z win ze średniej półki cenowej, kiedy w końcu wrócił myślami do tu i teraz w klubie nocnym. Oczywiście za takie uczciwe polecajki liczył na ekstra napiwek. Następnie znowu przeniósł wzrok na kobietę, próbując odgadnąć, gdzie mogli się już widzieć.
królowa zasiłków — i miss pośredniaka
51 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Stała klientka MOPSu w Perth, kolekcjonerka zasiłków, najgorsza matka na świecie. Przyjechała do Lorne Bay, bo ma interes do dorosłego już syna, którego przed laty zgubiła pod sklepem monopolowym.
Tę cechę charakteru wyssał chyba z mlekiem matki. Karen również nie potrafiłaby nagle zacząć intensywniej pracować, gdyby groziło jej zwolnienie. Oh... wait... akurat jej nie było skąd zwolnić, bo nie pracowała, ale sens był mniej więcej ten sam. Może tylko walczyłaby niczym lwica o swoje młode w sytuacji, gdyby młodymi były wszelkie znane jej zasiłki, ale to też nie było do końca pewne. Pamiętajmy o tym, że Emerson nie należała do grona przesadnie pracowitych kobiet.
Skąd miała więc pieniądze? Ot, podwędziła trochę z portfela męża. On i tak niemalże leżał już w szpitalu, więc gotówka nie był mu potrzebna. To nic, że nie miał ubezpieczenia. Kiedy poczuje się naprawdę źle, i tak ktoś go przyjmie na jakiś oddział, jakieś darmowe leki też na pewno mu dadzą, więc nic nie stało na przeszkodzie, by Karen mogła przepi... wydać oszczędności ślubnego. Akurat ten rodzaj wydatków mężczyzna na pewno by zrozumiał. Zresztą, w tym momencie przychodzi mi do głowy pewna scena z filmu/serialu "Królowe mafii". Możesz nie znać. No, ale postać grana przez Katarzynę Warnke (geniusz w tej roli) wydaje kilka tysięcy na ciuchy, aż zabrakło jej na frytki na promie i ostatecznie stwierdza "no co, kołowałam agentów". Dokładnie to samo mogłaby powiedzieć Emerson. Tyle tylko, że ona kołowała nie tylko agentów, ale i cały Wszechświat. Musiała mieć alibi, by zostać w tym lokalu, bo stanowił on całkiem niezłe miejsce zaczepienia do jej dalszego węszenia.
- Ojej - jęknęła, bo naprawdę nie spodziewała się tego, że od tamtego czasu nikt nigdy o to nie zapytał. Na szczęście w pobliży znalazł się jakiś ogarnięty barman. Tyle tylko, że...
Wszędzie rozpoznałaby oczy swojego starego. Prawe zerkające nieco wyżej, lewe zbaczające troszkę w prawo... Hehe, żarcik. Aż tak charakterystycznego spojrzenia to jednak jej chłop nie miał.
- O święta matko i błogosławiona hosanno... - szepnęła i zaraz potem aż się przeżegnała. Na szczęście zrobiła to na tyle nieudolnie, że barman mógł śmiało uznać jej gesty za jakiś taniec związany z odganianiem natrętnego komara lub wywoływaniem deszczu. Zaraz potem wróciła już na ziemię. Przynajmniej w jej opinii, bo niektórzy mogli uważać, iż znajdowała się na orbicie jakiejś planety i bynajmniej nie była to Ziemia.
- Mnie już chyba jebnęło. Nalej mi taniej czystej. Dwa razy. Albo nie, od razu pięć - poprosiła.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Z mlekiem matki wyssał również zamiłowanie do różnego rodzaju używek. Przynajmniej wolał tak myśleć, bo łatwiej było mu w ten sposób usprawiedliwić siebie samego. No bo on przecież nie chciał pić i brać, robił to bo miał to we krwi, prawda? To nie tak, że ma słabą wolę, tylko przegrał na loterii genetycznej. Miał w zanadrzu wiele tego typu usprawiedliwień, co pewnie też odziedziczył po matce i tak się kręcił ten cyrk!
Co jak co, ale oddania mężowi nie można było odmówić Karen. Stary też na pewno nie chciałby, żeby jego szanowna małżonka zalewała się łzami w tej sytuacji, tylko jeszcze pokorzystała z życia póki sama jest na chodzie. Swoją drogą ciekawe, kto wymyślił, że to dobry moment na odnalezienie zagubionego dzieciaka. Karen czy jej mąż? Komu bardziej zależało na podtrzymaniu jego egzystencji? Ojcu, bo chciał jeszcze pożyć, czy Karen, bo przekalkulowała sobie, że zasiłki, które obecnie dostaje stary są wyższe niż renta, jaką ona dostałaby po zmarłym mężu?
Obserwując reakcję kobiety Luke był trochę zbity z tropu. Zerknął nawet za ramię, czy ta dziwna babka reaguje tak na niego, czy może jednak (oby) ktoś akurat stanął za plecami barmana. Wzruszył ramionami uznając, że to jakaś stara dewota, do której właśnie przemawiał Jezus tłumacząć jej po raz setny, że „stara, umawialiśmy się, że już więcej nie pijesz, bo potem masz zwidy i widzisz mnie mówiącego do ciebie”.
– Jak coś, to kościół jest niedaleko, tam bliżej portu…. – odparł odchrząkając. Zawsze istniała też opcja, że kobieta właśnie z niego wracała i musiała rozpić to, co usłyszała na kazaniu. Albo przy spowiedzi…
– O. Szybko – odparł biorąc słowa kobiety całkiem na poważnie. – Okej, czyli pięć szotów? Wiesz, w sumie to bardziej opłaca ci się wziąć od razu dwa razy po trzy, co da sześć. Wiesz, za jednego wychodzi wtedy mniej… – stwierdził unosząc lekko brew. I niech mu ktoś powie, że nie był dobry w tę robotę!
– Jesteś chyba nietutejsza, co? Odwiedzasz kogoś w tej dziurze? – zagaił, w międzyczasie rozlewając napój bogów do sześciu kieliszków.
królowa zasiłków — i miss pośredniaka
51 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Stała klientka MOPSu w Perth, kolekcjonerka zasiłków, najgorsza matka na świecie. Przyjechała do Lorne Bay, bo ma interes do dorosłego już syna, którego przed laty zgubiła pod sklepem monopolowym.
Nie sposób odmówić logiki temu tokowi myślenia. Może faktycznie było tak, że już mleko Karen było nadkażone alkoholem lub innymi używkami? No bo... Nie ukrywajmy, kobieta nie żałowała sobie przyjemności, zarówno wtedy, kiedy była w ciąży, jak i już nieco później. Nie były to znaczne ilości, chociaż... Kiedy tak patrzyło się na Emerson, to człowiek mógł odnieść wrażenie, że w jej przypadku nawet niewielkie ilości to jednak ilości znaczne.
Czy to ważne, kto wpadł na ten pomysł? Najważniejsze było to, że wykonawcą została właśnie ona. Małżonek był jednak zbyt chorowity, by lecieć na drugi koniec kraju i szukać syna. Zresztą, mało prawdopodobne było to, że mężczyzna byłby w stanie go rozpoznać. Przecież to nie on go nie rodził. To Karen i to ona się nim, ekhem, opiekowała, kiedy był maluśki. A teraz... Teraz biedna Emerson nie miała zielonego pojęcia, co robić i jak się zachować.
- Muszę pójść do spowiedzi - albo może lepiej do egzorcysty. Chyba tylko on byłby w stanie tutaj pomóc. - No to niech będzie sześć. Po co za chwilę znowu cię... pana... ganiać.
Nie miała zielonego pojęcia, jak się do niego zwracać. Teoretycznie wciąż nie miała pewności, czy barman był jej synem, ale jego oczy, jego wzrok... Przecież to musiał być on. To musiał być jej Luke, ukochany syn, który z pewnością ucieszy się z jej przyjazdu, padnie jej w ramiona i na koniec sam zaproponuje jeszcze, że odda ojcu kawałek wątroby, a drugi, w bonusie, dorzuci też mamuśce.
- Będzie jakiś rabacik?
No halo, powinien być! Zamówiła właśnie sześć szotów! SZEŚĆ! Zrobienie takiego utargu na jednej klientce to coś dużego, więc kobieta zdecydowanie powinna otrzymać siódmego gratis. O, na przykład po to, żeby alkohol szybciej uderzył jej do głowy. Wtedy zapewne zamówiłaby jeszcze więcej.
Nie no, bez jaj. Karen była jednak zbyt twardą zawodniczką, by siedem szotów mogło ją powalić.
- Można tak powiedzieć. Przyjechałam do rodziny - odparła zgodnie z prawdą. Ech, gdyby tylko mężczyzna wiedział, że to właśnie o niego chodziło... - Macie tu jakąś specjalność zakładu? Coś jeszcze mocniejszego, niż to?

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Aż dziwne, że Luke urodził się bez poważniejszych chorób, skoro Karen dawała w szyję nawet będąc już w ciąży. No ale jak to się mówi – ciąża to nie choroba, więc pani Emerson mogła w dalszym ciągu oddawać się swojemu hobby! Z naciskiem na „ciągu” heh.
W swoim barmańskim życiu Luke spotykał naprawdę wiele rodzajów klientów. Tych mniej, bardziej trzeźwych. Tych, którzy chcieli się wygadać, ale też takich którzy chcieli po prostu pomilczeć nad kielichem. Ale tajemnicza brunetka należała do jeszcze innej, nowostworzonej – specjalnie dla niej! – kategorii. Wywołała w Winfieldzie poczucie cringe’u, lęku i niepokoju jednocześnie. Nie udało się to żadnemu gangusowi, który tutaj przychodził więc brawa dla pani Emerson!
– Jakiego pana – roześmiał się wywracając oczami. – Jestem Luke – dodał kładąc przed sobą 6 kieliszków, do którego wlał odpowiednią ilość wódki. Wlał jej nawet trochę więcej niż powinien, trochę licząc na to, że im więcej wypije, tym stanie się bardziej znośna… W każdym razie, zajęty polewaniem nie zwrócił uwagi na jej reakcję na swoje imię.
– No… przy zakupie sześciu wychodzi mniej niż jakbyś kupowała pojedynczo. To już promocja sama w sobie – odparł marszcząc brwi, bo halo, co to za naciąganie miało być! To Luke był od tego, żeby naciągać, nigdy nie odwrotnie.
– Do rodziny? – oczywiście, że podchwycił temat. – Jakieś nazwisko? Mieszkam tu… no, prawie od urodzenia, znam większość ludzi. Choćby stąd – skinął głową za bar za sobą. Nie raz ludzie pokazywali mu swój dowód osobisty, żeby na ich nazwisko barman zadzwonił po taksówkę w razie czego.
– Mógłbym ci zrobić takiego drinka, który cię zmiecie z planszy… Ale nie gwarantuję, że wrócisz o własnych siłach do domu. Gdzie się zatrzymałaś? – rzucił luźno. Nie to, żeby jakoś wybitnie go to interesowało, ale wolał wiedzieć czy w razie czego to na niego nie spocznie obowiązek dotransportowania baby na przykład na to zadupie Tingaree.
królowa zasiłków — i miss pośredniaka
51 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Stała klientka MOPSu w Perth, kolekcjonerka zasiłków, najgorsza matka na świecie. Przyjechała do Lorne Bay, bo ma interes do dorosłego już syna, którego przed laty zgubiła pod sklepem monopolowym.
Kto wie, może kobieta była w rzeczywistości szefową wszystkich szefów? Coś jak Krzysztof Jarzyna ze Szczecina. Karen Emerson z Perth. Może i się nie rymuje, no niestety, ale nikt nie powie, że taka kombinacja nie brzmi jak zapowiedź czegoś złowieszczego.
- Luke... - powiedziała nieco ciszej. - Bardzo ładne imię. To po tacie?
Doskonale znała odpowiedź, ale i tak pytanie jakoś jej się wymsknęło, zanim zdążyła w ogóle pomyśleć o tym, że może nie warto go zadawać. Zresztą, umówmy się, Karen i myślenie? Chyba tylko takie, jak tu zaoszczędzić kilka dolarów i w jaki sposób oszukać MOPS, by wyłudzić kolejny zasiłek, najlepiej taki, którego nie miała jeszcze w swojej bogatej historii.
- Ale na pewno mogłabym zrobić coś, żeby zapłacić chociaż dolara mniej - pofalowała brwiami i nieznacznie się uśmiechnęła. Na szczęście tylko przez moment, bo cos podpowiadało jej, że gdyby okazała wszystkie swoje wdzięki, musiałaby jeszcze dopłacić lub zostałaby wyrzucona z baru. - Nazywają się... Lunfield - od razu skarciła w myślach samą siebie, bo wybrała totalnie oczywisty zlepek, ale kto wie, może w tym mieście mieszkał ktoś taki? Może żył w pobliżu? A nawet jeśli nie, to kobieta będzie zastanawiała się nad tym wszystkim dopiero wtedy, kiedy zostanie przyparta do muru. Matko bosko australijsko, dlaczego jej syn nie mógł zostać księgowym, pielęgniarzem lub chociażby księdzem. Może wtedy wybaczyłby jej wszystkie grzechy i od razu dałby jej rozgrzeszenie? Bo uwaga - coś podpowiadało jej, że w normalnych warunkach raczej by go nie otrzymała.
- A z czym on będzie? - spytała z czystej ciekawości. Chłopcze, ty chyba nie wiesz o tym, że mało co jest w stanie zmieść ją z planszy. - Mieszkam tu, niedaleko, w tej dzielnicy - dodała po chwili. - To może za chwilę. Wypiję te szoty i zobaczymy, co będzie dalej.
Jak to co? na będzie pewnie wesolutka, on coraz bardziej zażenowany.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
W odpowiedzi na jej pytanie parsknął śmiechem.
– O Jezu, oby nie. Ale w sumie nie wiem jak mój biologiczny stary miał na imię – odparł wciąż się uśmiechając. Celowo użył czasu przeszłego – dla Luke’a jego biologiczny ojciec był martwy. Matka zresztą również… Ale wystarczyło mu to, że odziedziczył po starych wszystkie najgorsze cechy charakteru. Miał nadzieję, że imienia nie, bo je akurat lubił i nigdy nie myślał nad jego zmianą.
– O Boże. Nie, nie, nic nie musisz robić – odparł natychmiast, oczywiście odbierając jej propozycję w ten sposób, że może zrobić coś z nim albo jemu… Miał nadzieję, że nie wpadł w jej oko i nie będzie próbowała go tu teraz wyrywać. Nie miał przecież pojęcia kim ta kobieta była i że nie była jedynie jedną z wielu klientek Shadow tego wieczoru. – Dam ci rabat bez żadnych… czynności z twojej strony – odchrząknął cicho, a następnie zmarszczył brwi.
- …Lunfield? Dziwne. Chyba nietutejsze – skomentował, no bo czemu miałby się doszukiwać czegoś dziwnego w tym nazwisku? Oczywiście usłyszał w głowie jakiś dzwon, ale ni cholery nie mógł go powiązać z żadnym kościołek.
– To taka moja autorska wersja long Island. Będziesz zadowolona – puścił jej oczko. – Ale nie zdradzę ci składników i proporcji. Przy moim barze zasada jest jedna, ufasz mi i nie patrzysz na ręce – bo jeszcze dostrzeżesz, że rąbie cię na hajs! A ostatnimi czasy robił to o wiele częściej niż zazwyczaj, bo skoro po ponownym zatrudnieniu go tutaj zarabiał mniej, to musiał się jakoś odbić. Krętactwo zdecydowanie miał po mamuśce.
– I jak ci się podoba Sapphire River? – spytał dla podtrzymania rozmowy. W końcu brunetka wydawała się być chętna na spędzenie tu większej części wieczoru i zostawienia tu całkiem sporej gotówki (nawet po wszystkich rabatach), więc trzeba było kuć żelazo póki gorące!
królowa zasiłków — i miss pośredniaka
51 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Stała klientka MOPSu w Perth, kolekcjonerka zasiłków, najgorsza matka na świecie. Przyjechała do Lorne Bay, bo ma interes do dorosłego już syna, którego przed laty zgubiła pod sklepem monopolowym.
Może to i lepiej, że Luke nie znał imienia biologicznego ojca. Kto wie, być może wymsknęłoby się ono lekko zawianej Karen i wtedy cała jej przykrywka, wszystko to, co do tej pory zbudowała w Lorne Bay, mogłoby się posypać. Chociaż... No okej, tak misternej przykrywki to ona jednak nie miała, więc prawdopodobnie była jednak bezpieczna.
Aż sama wzdrygnęła się na myśl, że on, jej własny syn, mógłby pomyśleć o tym, że ona z nim... Nope nope nope. Może sama trochę przesadziła i odrobinkę ją poniosło, ale naprawdę nie miała na myśli niczego złego! Nie z nim! Nawet jeśli wpadł jej w oko, to z zupełnie innego powodu, niż ten, o którym mógłby pomyśleć Luke. Tak naprawdę to w oko wpadła jej jego nerka, ale ciii, niech chociaż jeszcze przez chwilę będzie to słodką tajemnic Karen Emerson.
- Super - ucieszyła się. Rabacik za piękne oczy? Czy jeszcze któraś z mieszkanek tego miasta mogła liczyć na cos takiego? Zdecydowanie nie. Kobieta potrzebowała zniżki na alkohol, bo chyba będzie potrzebowała większej jego ilości, jeśli dalej ma wymyślać na poczekaniu tak wspaniałe kłamstwa, jak to z dziwacznym nazwiskiem. - No... Bo tak właśnie jest. Nie pochodzą stąd. Pochodzą z... innego miasta.
Bo taka była prawda. Nie musiała kłamać, więc mówienie o tym przychodziło jej zaskakująco dobrze. Ciekawe, co będzie dalej, kiedy kobieta jeszcze mocniej się rozkręci.
- Jasne. Taki mam zamiar - przytaknęła. Na ręce na pewno nie będzie mu patrzyła, ale na oczy, na miejsce na jego ciele, w którym mniej więcej umiejscowiona była nerka... O matko. Nie, to wciąż źle wyglądało. - A co to takiego? - spytała, bo nie znała jeszcze wszystkich dzielnic. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, że nazwa ta nie była jej chyba do końca obca. - Liczyłam na nieco lepsze warunki, ale nie jest tu źle. To trochę takie moje klimaty. Macie tu jakieś rozrywki? Co robicie w wolnym czasie?
Ot, niewinne pytanie.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Takiej kobiecie-petardzie nie potrzebna była żadna przykrywka. Wbiła do Lorne jak do siebie, prawie wyrwała przystojniaka przy dystrybutorze, ledwo weszła do Shadow i już dostała parę rabatów… Prawdziwa kobieta sukcesu! Więc zawsze może mówić, że przyjechała tu służbowo i nikt nie powinien zadawać niepotrzebnych pytań.
No i cóż, flirtowanie z klientkami i sypianie z nimi nie było dla Luke’a czymś, czego nie znał. Jednorazowe przygody ze starszymi kobietami również miał w swoim repertuarze… No dobra, nie z aż tak starymi (sorry not sorry), ale skąd miał wiedzieć, że brunetka interesowała się nim z takiego powodu, od którego z miejsca dostałby zawału? Luke lubił tajemnicze laski, ale kobieta przed zaczynała go wręcz przerażać. W tym miejscu postanowił sobie, że nie odda jej żadnego swojego narządu, if you know what I mean.
– Czyli… przyjechałaś z daleka, żeby odszukać swoich krewnych, którzy nawet stąd nie pochodzą? Skąd w ogóle wiesz, że tu są? Chyba nie mieliście kontaktu przez lata, skoro nie mogłaś wcześniej zadzwonić i uprzedzić, że tu wbijasz na herbatę – spytał lekko mrużąc oczy. Okej, może nazwisko Lunfield nie odpaliło mu w głowie odpowiednich styków, ale zadatki na Sherlocka to on miał. Na przykład niemal od razu zorientował się, że w zeszłym roku jego znikające obiady to sprawka Cami, jedynej osoby, z którą wtedy mieszkał. – A ty skąd właściwie przyjechałaś? – dopytał, ciekaw ile musiała przebyć kilometrów, żeby teraz pić i dyskutować z barmanem w jakimś podrzędnym lokalu. Ach, i jak coś, to jej zerkanie na jego nerkę oczywiście odbierał jako spoglądanie na jego tyłek, który w jego mniemaniu był całkiem niezły.
– Tu też się ciągnie Sapphire – doprecyzował, bo w sumie mogła nie znać dzielnic. Wynajęła jakąś chatę albo łódkę i elo, nie zaglądała do atlasu ani do Google Maps. – Twoje klimaty, huh? To gdzie ty żyjesz na co dzień, w chatce Shreka? – spytał rozbawiony, a potem rzucił w odpowiedzi na jej kolejne pytania. – Hmm… głównie picie, koks i striptiz. Żartuję – machnął ręką, oj tam oj tam, on tam lubił takie rozrywki i co mu zrobisz. – No a tak serio to głównie sporty wodne. Okolica też jest spoko, zielona, jeśli lubisz takie wspinaczkowe klimaty – wyjaśnił. – Ale jeśli planujesz przeżyć tu time of your life, to nie wiem czy wybrałaś dobre miasto – dodał wzruszając ramionami.
królowa zasiłków — i miss pośredniaka
51 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Stała klientka MOPSu w Perth, kolekcjonerka zasiłków, najgorsza matka na świecie. Przyjechała do Lorne Bay, bo ma interes do dorosłego już syna, którego przed laty zgubiła pod sklepem monopolowym.
Tak, tak i... tak! Jeszcze chwila i Karen będzie gotowa wierzyć w to, że faktycznie niezła z niej petardina, a wtedy ciężko będzie wyprowadzić ją z tego błędu. Bo to błąd. Co prawda nikt z Lorne Bay nie mógł mieć jeszcze o tym pojęcia, ale już tacy Jeremy i Luke, którzy mieli okazję ją poznać, zapewne dojdą zaraz do wniosku, że to wariatka.
Mogłoby wydawać się, że mężczyzna dostanie zawału na każdą myśl związaną z interesującą się nim Karen, ale to może powinien zacząć brać jakieś witaminki? Może to zabrzmi nieco brutalnie, ale... No tak jakby martwy Luke nie przedstawiał dla niej żadnych wartości. Był jej synem, owszem, ale potrzebowała kawałka jego wątroby. Gdyby padł na zawał, padłby również jej małżonek. Z kim wówczas Karen popijałaby sobie tanie wino? No z kim?
- Nie pijam herbaty - wyraźnie to podkreśliła. Chyba że takiej z prądem, hehe. - E... W naszej rodzinie lubimy robić sobie takie niezapowiedziane wizyty - skłamała. Wymyśliła to na poczekaniu i zapewne nie miało to większego sensu, ale przecież każda rodzina jest inna. W każdej panują inne normy społeczne.
Okej, w jej otoczeniu takowe w ogóle nie istniały.
- Ja? Z zachodu - no przecież nie powie mu jeszcze, że jest z Perth. Póki co wolała utrzymać to w wielkiej tajemnicy. - W czym? - spytała, bo nie miała pojęcia, czym jest Shrek. Pierwsze, o czym pomyślała, to to, że chodziło o nazwisko jakiegoś dewelopera, ale takowi nie zajmują się raczej osiedlem przyczep.
Słysząc tak pięknie opisane rozrywki, nieco się ożywiła. Ech, tak wiele wskazywało na to, że faktycznie łączą ich geny!
- To miasto jest idealne - przytaknęła. - A jest tu bezpiecznie? No bo... Gdyby na przykład ktoś chciał mnie zgwałcić, to policja szybko przyjechałaby na miejsce, żeby mnie ratować?
Zdecydowanie powinna! W końcu taka piękność, jak ona, mogła być narażona na różne ataki!

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke w zasadzie już teraz uważał, że ta babka ma coś mocno nie tak pod kopułą. Biły od niej jakies creepy vibes, a przynajmniej on to tak odczuwał. I przez większość tej rozmowy czuł dziwny ścisk w żołądku. Jego umysł podpowiadał mu, że gdzieś już tę kobietę widział, co teoretycznie było niemożliwe, skoro była tutaj tylko na występach gościnnych. Jej obecność w tym miejscu napawała go nieznanym mu lękiem. Który kiedyś już odczuwał, tylko nie był w stanie przypomnieć sobie kiedy.
– Okej. Ja tam bym się wkurwił, jeśli ktoś by mi się zwalił niezapowiedzianie na głowę, no ale co kto lubi – wzruszył ramionami, bo kim on tam był, żeby oceniać czyjeś relacje rodzinne. To, że ze swoją rodziną żył różnie, nie oznaczało że inni też mieli takie pojebane relacje rodzinne. A ta babka może miała je całkiem zdrowe i była częścią całkiem spoko rodzinki.
Zmarszczył brwi, kiedy powiedziała o zachodzie. Jakieś pojedyncze styki w jego mózgu zaczęły się łączyć, ale wciąż nie widział na horyzoncie rozstrzygnięcia zagadki.
– To taki film… Nieważne – machnął ręką, bo nie chciało mu się tłumaczyć starszej babce fabuły filmu, na którym dorastali ludzie w jego wieku. Pewnie w jej klimatach były bardziej klasyki takie jak Dynastia albo wczesne sezony Mody na Sukces.
– Bo ja wiem? Obyś nigdy nie musiała się przekonać o tym na własnej skórze – odparł z lekkim uśmiechem. – Okej, muszę obsłużyć tamtą parkę. Jakbyś miała ochotę na drugą nóżkę, to wołaj – odezwał się do niej, a następnie faktycznie poszedł obsługiwać innych klientów.
A kiedy skończył zmianę, wciąż czuł ten dziwny ucisk. Ta kobieta… miał niemal stuprocentową pewność, że ją kojarzy, że już ją gdzieś widział. Kiedy wyszedł z baru pomyślał sobie, że przydałoby mu się coś na uspokojenie. Dlatego zawrócił, zagadał do jednego z kumpli o towar i tak oto kupił dwa gramy koksu. Nie, nie zamierzał dziś ładować w niego nos. Ale czuł się pewniej, że ma coś takiego przy sobie i… będzie przygotowany, kiedy los zgotuje mu kolejne chujowe niespodzianki.

/zt x 2
Karen Emerson
ODPOWIEDZ