lekarz internista — Lorne Bay Medical Centre
36 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Internistka, która prawie dwa lata temu zamieniła szpital na miejscową przychodnie. Na co dzień dba o zdrowie mieszkańców Lorne Bay. Jej życie skomplikowało się przez chorobę mamy i problemy z niepłodnością, którą udało jej się zażegnać. Od dziesięciu lat żona Sawyer'a, szczęśliwa i spełniona mężatka.
t r z y

Minęło już trochę czasu odkąd Lily zamieniła ciepły etat w szpitalu na pracę w miejscowej przychodni. Dla wielu było to duże zaskoczenie, lecz dla samej Lily taki ruch stanowił naturalną kolej rzeczy. Beardsley wiedziała, że przyjdzie taki moment w życiu, kiedy będzie chciała nieco zwolnić. Kochała swoją poprzednią pracę, ale pragnęła założyć rodzinę. Mimo to, chciała łączyć macierzyństwo z karierą zawodowym. Wychodziła z założenia, że będzie to łatwiejsze, gdy odejdą jej niemal codzienne dojazdy do Cairns. Dodatkowo praca w lokalnej przychodni miała wiele innych zalet. Czas pracy był bardziej przewidywalny, a dyżury spokojniejsze. Czasem brakowało jej adrenaliny, ale była gotowa na poświęcenia. W tej chwili ważniejsza była dla niej rodzina. Zawodowo osiągnęła już naprawdę wiele i nikomu nie musiała niczego udowadniać. Miała nadzieję, że niebawem spełni swoje największe marzenie. Były chwile, kiedy męczyły ją natrętne myśli. Obawiała się, że zbyt długo odwlekała decyzję o macierzyństwie na później. Nie chciała myśleć negatywnie, ale była świadoma tego, że wiele par zmaga się z problemem niepłodności.
Dzisiejsze popołudnie Lily spędzała w przychodni. Przyjeła już kilku pacjentów, ale żaden przypadek nie był zaskakujący. Obecnie jej każdy dzień w pracy wyglądał praktycznie identycznie. Aktualnie w przerwie popijała mrożoną kawę. Tegoroczne lato było bardzo upalne. Zaczęło robić się późno. Lily miała kończyć pracę, ale niespodziewanie w jej gabinecie pojawiła się Desiree, która wyglądała jakoś nieswojo. Beardsley poczuła się lekko zmieszana. Delikatnie zmarszczyła brwi, ale na jej bladej twarzy szybko zawitał charakterystyczny uśmiech. Lily była bardzo pogodną osobą. Była bezkonfliktowa i ludzie raczej ją lubili.
— Ooo, Desiree, cześć! — rzuciła na przywitanie. Obie kobiety kojarzyły się ze szpitala, ponad to drobna blondynka przyjaźniła się z jej mężem.
— Siadaj. nie wiedziałam, że jesteś umówiona — rzuciła przyjaźnie. — Coś Ci dolega, mogę jakoś pomóc? — zapytała wyraźnie zatroskana, gdy kobieta zamknęła drzwi do jej gabinetu.

Desiree Riseborough
onkolog — Cairns Hospital
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
młoda pani onkolog, obecnie dochodzi do siebie psychicznie i fizycznie po napaści byłego partnera z pomocą Flanna, którego kocha nad życie
To musiała być żałoba. James zapewne sprzeda jej taką śpiewkę, gdy wróci do domu, a ona będzie kulić się w kącie. Podejdzie powoli i ostrożnie, wykupi pół kwiaciarni i dołączy do bukietów lilie, choć wie, że za nimi nie przepada. To będzie jego subtelne ostrzeżenie, by nie próbowała nikomu tego zgłosić. Od czasu wypadku ich syna przechodzili przecież przez kryzys jak każda para. Mogła już nawet przywołać jego argumenty z pamięci i to zapewnienie, że to był ostatni raz. Już jej nie uderzy, to tylko był przypadek i musi mu wybaczyć. Koniecznie musi, powtórzone z naciskiem, żeby idiotka zapamiętała, że następnym razem złamie jej więcej niż jedno żebro.
To wszystko wracało do niej, bo ból był nieznośny i jasnym było, że musi zobaczyć ją lekarz. Mogła wprawdzie zaczekać na swojego oprawcę i kazać mu się opatrzeć, ale to zakrawało na absurd, którego Desiree by nie zniosła. Wymyśliła więc sobie upadek z dużej wysokości i postanowiła zaufać osobie, której dotąd nie znała bliżej. Przyjaźniła się bardziej w końcu z jej mężem i pewnie on mógłby jej pomóc, ale wtedy podałaby się jak na tacy. Przed Sawyerem nie byłaby w stanie udawać i wtedy pewnie ktoś by zginął, bo nie wyobrażała sobie sytuacji, że mężczyzna przejdzie wobec tego obojętnie.
Wybrała więc bezpieczniejszą drogę, choć po prawdzie była równie stremowana. Nie radziła sobie z ludźmi od czasu śmierci syna. Wydawało się jej, że przestali zwracać na nią uwagę, że żałoba odebrała jej wszystko i teraz już na dobre będzie matką bez dziecka. Samo to już było wystarczająco bolesne i nie potrzebowała sobie dokładać. Musiała jednak się zbadać i postanowiła z tej okazji porzucić swoją ulubioną czerń i przywdziać nawet na usta coś w rodzaju uśmiechu, choć do dawnej pogodnej i sympatycznej lekarki było jej bardzo daleko.
- Hej! - zakrzyknęła, ale zaraz stwierdziła, że to był błąd, bo używanie przepony przy złamanym żebrze skutkowało wręcz okrutnym bólem. Złapała się delikatnie za bok i westchnęła. - Wieszałam firanki, sama wiesz i spadłam z krzesła, prosto na podłogę. Stawiam, że jest złamane, mogłabyś dać mi coś przeciwbólowego? - innej drogi i tak nie było, więc nie celowała w chirurga, bo i tak poza unieruchomieniem niewiele mogli z tym zrobić. Liczyła jedynie na zdjęcie i ewentualne środki, by przetrwać noc. Bardzo jej jednak zależało, by to Lily wypisała jej receptę, bo wiedziała, że kiedyś James może to wykorzystać przeciwko niej i pójść w narrację o ćpunce, która straciła dziecko.
Świadczyło to o tym, że dobrze wiedziała, iż się nie zmieni i nie po raz ostatni ją uderzył.
lekarz internista — Lorne Bay Medical Centre
36 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Internistka, która prawie dwa lata temu zamieniła szpital na miejscową przychodnie. Na co dzień dba o zdrowie mieszkańców Lorne Bay. Jej życie skomplikowało się przez chorobę mamy i problemy z niepłodnością, którą udało jej się zażegnać. Od dziesięciu lat żona Sawyer'a, szczęśliwa i spełniona mężatka.
Lily jako mężatka z prawie dziesięcioletnim doświadczeniem wiedziała, że wszystkie pary przechodziły wzloty i upadki. Kryzys w związku był zupełnie normalną sprawą, ale przemoc już nie. Wiele kobiet cierpiało w milczeniu, Desiree była jedną z nich. Beardsley nie miała pojęcia, że bliska przyjaciółka jej męża niemal każdego dnia przechodzi przez prawdziwe piekło. Choć drobna blondynka od lat przyjaźniła się z Sawyerem, to z Lily nigdy nie była jakoś szczególnie blisko. Małżeństwo Lily i Sawyera było dość specyficzne. Nie byli typem pary, która stanowiła ciało astralne. Lubili spędzać razem czas, ale jednocześnie dawali sobie potrzebną przestrzeń. Pomimo tego, że na ich dłoniach widniały obrączki, wciąż byli dwiema niezależnymi jednostkami. Pielęgnowali własne pasje i przyjaźnie, jednocześnie bardzo się wspierając. Zdaniem Lily właśnie tak powinno funkcjonować zdrowe małżeństwo.
Lily uważnie przyjrzała się Desiree. Od razu dostrzegła, że w jej zachowaniu było coś dziwnego, ale nie potrafiła jednoznacznie określić, co konkretnie ją zaniepokoiło. Kobieca intuicja podpowiadała jej, że coś było na rzeczy. Słysząc jej słowa delikatnie zmarszczyła brwi. Słyszała tego typu historie wiele razy. Z własnego doświadczenia wiedziała, że rzadko były one prawdziwe. Niestety była tylko lekarzem, a nie detektywem i nie mogła tak po prostu podważać słów pacjenta.
— Rozumiem — skinęła głową, a na jej bladej twarzy wciąż można było dostrzec cień uśmiechu. — Prace domowe bywają niebezpieczne — rzuciła z lekkim rozbawieniem, aby nieco rozluźnić atmosferę.
— Oczywiście, ale najpierw Cię zbadam i zrobimy prześwietlenie, dobrze? — bardziej stwierdziła, niż spytała. Przed przepisaniem leków chciała przekonać się, czy żebro faktycznie było złamane. Na całe szczęście przychodnia była dobrze wyposażona i Lily posiadała swobodny dostęp do aparatu rentgenowskiego.
— Jeżeli to faktycznie złamane żebro, to oprócz wypisania leków niewiele będę mogła dla Ciebie zrobić — przyznała z lekkim grymasem. Złamane czy stłuczone żebra potrafiły być naprawdę upierdliwe. Jedynym ratunkiem były leki przeciwbólowe oraz odpoczynek.

Desiree Riseborough
onkolog — Cairns Hospital
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
młoda pani onkolog, obecnie dochodzi do siebie psychicznie i fizycznie po napaści byłego partnera z pomocą Flanna, którego kocha nad życie
Desiree musiała przyznać, że sama czuła się winna. Nie z powodu przemocy, bo jako lekarka przecież znała ten mechanizm i wiedziała jak z bardzo manipulacyjną osobą ma do czynienia. Chodziło raczej o fakt, że nie zauważyła w porę wszystkich czerwonych flag i zanim zdołała stanąć na własnych nogach, okazało się, że żyje pod dachem z toksykiem. Eufemistycznie rzecz ujmując, bo przecież znęcał się nad nią i odbierał jej wszystko. Łącznie z synem, który niby przez przypadek znalazł się pod kołami jej samochodu.
Ta tragedia zaś była świetnie wycelowaną bronią w stronę Desiree, bo przecież, gdyby zaczęła teraz uciekać, nikt by jej nie uwierzył. Dla mieszkańców była naznaczona przez zabójstwo własnego dziecka i choć policja uznała to za bardzo nieszczęśliwy wypadek, większość ludzi wiedziała swoje.
Z tego też powodu dziewczyna znacznie izolowała się od ludzi. Od Sawyera nie potrafiła, bo choć właśnie robiła sobie przerwę od szpitala, nadal był jej kolegą z pracy i osobą, z którą nawiązała więź podczas dyżuru. Jego żona jednak stanowiła dla niej zagadkę i bała się w jej oczach dostrzec pogardę, którą widywała często u mieszkańców. Etykietka dzieciobójczyni miała ją prześladować do końca życia, choć największą tragedię przeżywała ona sama i nigdy by nikomu takiej nie życzyła. Jak i złamania żeber, które faktycznie mogła opatrzeć sama.
Wiedziała jednak- i kiedyś miała sobie podziękować za tę czujność- że przydadzą się jej dowody przemocy, nawet jeśli teraz kłamała kobiecie prosto w oczy i mówiła, że to był nieszczęśliwy wypadek. Ostatnio wiele było takich w jej życiu, ale ten dotknął ponownie jej, więc musiał być odnotowany w aktach. Gdyby kiedyś samobójstwo- o którym Desiree marzyła wręcz namiętnie- przestało być opcją i chciała się bronić to ten dowód byłby wszystkim. Z tego też powodu musiała wręcz odbyć tę wizytę i wytrzymać wzrok kobiety, która pewnie miała lekarską intuicję i mnóstwo pytań.
- Wiem, wiem, po prostu stwierdziłam, że przy okazji mnie obejrzysz. To zawsze lepsza opcja niż badanie się samemu - zażartowała, ale przecież nie był to temat do śmiechu jak i jej złamane żebra. - Poza tym chciałam wyjść z domu, bo odkąd nie pracuję, rzadko wychodzę - przyznała i choć miała w zanadrzu podłą pracę kelnerki w Shadow, nie był to szpital, do którego pragnęła kiedyś wrócić.
Kiedyś zaś rysowało się bardzo niewyraźnie, bo tęskniła za dzieckiem i… wiedziała, że ręka Jamesa staje się coraz cięższa, a to nie rokowało najlepiej, prawda?

Lily Beardsley
lekarz internista — Lorne Bay Medical Centre
36 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Internistka, która prawie dwa lata temu zamieniła szpital na miejscową przychodnie. Na co dzień dba o zdrowie mieszkańców Lorne Bay. Jej życie skomplikowało się przez chorobę mamy i problemy z niepłodnością, którą udało jej się zażegnać. Od dziesięciu lat żona Sawyer'a, szczęśliwa i spełniona mężatka.
W życiu tak już było, że ludzie często dostrzegali czerwone flagi dopiero po pewnym czasie. Do pewnych spraw trzeba było nabrać dystansu, aby realnie ocenić sytuację. Lily stroniła od toksycznych ludzi. Miała dobrą intuicję i to właśnie nią kierowała się w życiu. Oczywiście nie była nieomylna, czasem nawet ona popełniała błędy. Choć była bardzo ciepłą i towarzyską osobą, miała wąskie grono zaufanych przyjaciół. Nie dopuszczała do siebie każdego. Nie chciała, żeby w jej życiu pojawił się ktoś, kto zakłóciłby jej spokój. Lily bardzo doceniała wszystko, co ma. Miała świetną karierę oraz udane małżeństwo, nie chciała tego stracić.
Lily słyszała o wypadku, w którym brała udział Desiree. Bardzo jej współczuła, ale prawdę mówiąc, nie zagłębiała się bardziej w tą sprawę. Wiedziała, że mieszkańcy Lorne Bay snuli różne teorie spiskowe, ale sama nie interesowała się plotkami. Brzydziły ją podłe pomówienia. Nie rozumiała, jak ludzie w taki sposób mogli traktować kobietę, która sama straciła dziecko. W jej mniemaniu osoby, które odpowiadały różne niestworzone historie, były podłe i nie dało się tego ująć w inny sposób. Lily pilnowała własnego nosa i niechętnie słuchała o miejscowych sensacjach. W pewnym stopniu żyła pod kamieniem. Czasem coś obiło jej się o uszy, ponieważ wielu jej pacjentów miało niewyparzony język. Cóż, niestety ta przypadłość była nieuleczalna.
— Zgadzam się. Dobrze, że przyszłaś, nie warto bagatelizować takich sytuacji — przyznała, a na jej drobnej twarzy znów zawitał delikatny uśmiech. Większość jej pacjentów postępowała nieodpowiedzialnie. Kiedy coś się stało, bagatelizowali sprawę i często trafiali do niej, kiedy sytuacja była już opłakana. W przychodni takie przypadki zdarzały się rzadziej, a w szpitalu nagminnie trafiały do niej tego typu przypadki.
— Rozumiem, siedzenie w domu bywa przytłaczające. Ja odkąd zamieniłam szpital na przychodnię, też więcej czasu spędzam w czterech ścianach. Czasem tęsknię za starą pracą, ale czuję, że podjęłam dobrą decyzję — oznajmiła i podniosła się z krzesła.
— Najpierw Cię zbadam, dobrze? — spytała, a gdy blondynka skinęła głową, przystąpiła do rutynowego badania. Gdy dotknęła okolicy jej żeber, niemal od razu dostrzegła grymas na jej twarzy.

Desiree Riseborough
onkolog — Cairns Hospital
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
młoda pani onkolog, obecnie dochodzi do siebie psychicznie i fizycznie po napaści byłego partnera z pomocą Flanna, którego kocha nad życie
Istniało coś takiego jak paradoks żaby wolno gotowanej w garnku. Gdy temperatura sukcesywnie się podnosiła, nie wyskakiwała ona pomimo zagrożenia. W medycynie również miało to zastosowanie do objawów, które pojawiały się cyklicznie i nie wzbudzały u pacjenta żadnego niepokoju. Tylko nagła zmiana sytuacji budziła przerażenie i podnosił się alarm.
Dlatego istotne u każdego młodego medyka było nauczenie się czytania drobnych symptomów i różnic, które są pierwszym wołaniem o pomoc u każdego organizmu. Ona jako onkolog musiała zwłaszcza wychwycić tę różnicę.
Szkoda, że w jej życiu dała się jak ta ropucha ugotować całkowicie.
Nie myślała jednak o tym ani o dziecku, które przyszło jej stracić. Tak naprawdę z jej ust już dawno zniknął prawdziwy uśmiech i choć wiedziała, że Lily jej współczuła, nigdy nie poruszyłaby z nią tego tematu. Głównie dlatego, że nikomu nie chciała się narzucać, a akurat oni z mężem zasługiwali na prawdziwą bajkę. Nie było w niej miejsca na coś tak żałosnego jak przemoc domowa, której była ofiarą. Właściwie mówienie o sobie jako o ofierze także nie przychodziło jej za łatwo, nawet jeśli starała się z tym oswoić.
Na tyle jednak była rozsądna, że wiedziała, że musi się badać i zbierać dowody, które jej kiedyś pomogą. Czuła się jednak nieswojo, że wykorzystuje do tego nieświadomą żonę swojego przyjaciela zamiast poprosić o pomoc choćby jego. Wiedziała jednak, że Sawyer mógłby zacząć za bardzo drążyć, a wtedy nie byłaby w stanie ukrywać prawdy.
- Tak mówiłam zawsze moim pacjentom, ale wiesz co? Mam wrażenie, że szewc bez butów chodzi - uśmiechnęła się lekko i przyjrzała się jej uważnie. Zazwyczaj lekarze byli głodni operacji, adrenaliny, więc jej decyzja była dość zaskakująca. - Dlaczego tak uważasz? - zapytała więc wprost, ale przecież Desi miała właśnie wylądować na kozetce, więc nie był to najlepszy czas na jakieś ogólne frazesy. Poza tym kobieta nigdy nie była jedną z tych, które owijają w bawełnę, więc przyjrzała się jej uważnie, a potem kiwnęła głową i zdjęła koszulę. Tak, zdecydowanie zsiniałe miejsce bolało jak diabli i przypominało jej o tym, że panu Gordonowi nie należy podskakiwać.

Lily Beardsley
lekarz internista — Lorne Bay Medical Centre
36 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Internistka, która prawie dwa lata temu zamieniła szpital na miejscową przychodnie. Na co dzień dba o zdrowie mieszkańców Lorne Bay. Jej życie skomplikowało się przez chorobę mamy i problemy z niepłodnością, którą udało jej się zażegnać. Od dziesięciu lat żona Sawyer'a, szczęśliwa i spełniona mężatka.
Choć Desiree miała zaledwie trzydzieści lat, doświadczyła w życiu więcej, niż niejedna siedemdziesięciolatka. Lily uważała, że młoda onkolog nie zasłużyła sobie na te wszystkie przykre sytuacje, które ją spotkały. Jej zdaniem nikt nie zasługiwał na takie cierpienie. Wiedziała, że utrata ukochanego dziecka była jedną z gorszych rzeczy, jakie mogły spotkać człowieka. W końcu chowanie własnego dziecka nigdy nie było czymś naturalnym, nie taka była kolej rzeczy. Zdecydowanie łatwiej było pogodzić się z utratą rodzica lub małżonka, chociaż każda śmierć pozostawała pustkę. Kiedy Lily dowiedziała się, że jej mama podupadła na zdrowiu, trudno było jej się z tym pogodzić. Nigdy nie były jakoś szczególnie przykro, ale myśl, że mogłaby ją stracić, bardzo ją dobijała.
Lily czuła, że coś było nie tak, ale w tamtej chwili nie była w stanie połączyć wszystkich kropek. Nie do końca kupowała wersję o zasłonach, ale nie chciała niepotrzebnie drążyć. Wychodziła także z założenia, że gdyby jej mąż zauważył coś niepokojącego w zachowaniu swojej przyjaciółki, to zapewne by jej o tym powiedział. Brunetka nie chciała drążyć, zamiast tego skupia się na tym, aby dobrze wykonać prawdę. W tej chwili tylko to jej pozostało.
— Stwierdziłam, że to dobry moment, aby bardziej skupić się na życiu rodzinnym, a praca w przychodni ma mi w tym pomóc — wyjaśniła, nie mówiąc jej wprost, że zamierza zajść w ciąże. Nie była pewna, jak Des odebrałaby te słowa. Kiedy kobieta położyła się na kozetce, Lily wykonywała rutynowe badanie. Robiła to pewnie setki razy. Gdy pracowała w szpitalu, notorycznie trafiali do niej pacjenci ze złamanymi żebrami. Zazwyczaj, kiedy dyżurowała na izbie przyjęć. Czasem brakowało jej adrenaliny, która towarzyszyła jej na oddziale ratunkowym, ale praca w przychodni także miała zalet.
— Niedawno dowiedziałam się, że moja mama zachorowała i jej takżę chciałabym poświęcić więcej uwagi — przyznała, a gdy skończyła wykonywać badanie wróciła za biurko.
— Wygląda to na stłuczenie, ale za chwilę zabiorę Cię na rentgen — odparła i sięgnęła po telefon. Szybko zadzwoniła do recepcjonistki, żeby zapytać czy pracownia jest wolna.

Desiree Riseborough
onkolog — Cairns Hospital
30 yo — 176 cm
Awatar użytkownika
about
młoda pani onkolog, obecnie dochodzi do siebie psychicznie i fizycznie po napaści byłego partnera z pomocą Flanna, którego kocha nad życie
Najgorsze było w tym wszystkim poczucie własnej winy, bo to ona siedziała za kierownicą tego samochodu i codziennie o tym sobie przypominała jadąc nim do pracy. To zapewne dlatego na jakiś czas całkowicie zarzuciła medycynę i spędzała czas między domem, a cmentarzem. Tak naprawdę głównie przesuwała się z kąta w kąt próbując znaleźć sobie miejsce, w którym przestanie odczuwać ból. Na próżno, czuła go tak intensywnie, że zrósł się z nią wreszcie i choć starała się uśmiechać szczerze, wszyscy widzieli w nią tą samą smutną panią doktor od straty.
Nie wiedziała czy gorsze było to czy może nienawistne spojrzenia ludzi, którzy wierzyli w jej winę. Nawet kilku policjantów było przekonanych, że działała z rozmysłem. Nie mogło jej to przejść przez głowę, ale najwyraźniej oni nie mieli z tym problemów. Za to ona z dedukcją była całkiem nieźle obyta, bo coś w tonie Lily zasugerowało jej, że para stara się o dziecko. Może chodziło głównie o to, że sama znajdowała się kiedyś w podobnej sytuacji, a może o fakt wywołania do tablicy rodziny, którą zazwyczaj stawała się para, gdy pojawiał się na świecie nowy członek. Nie śpieszyła jednak z gratulacjami, bo na to było zdecydowanie za wcześnie.
- Trzymam więc kciuki, by wszystko ułożyło się po twojej myśli - odpowiedziała zamiast tego dając jej do zrozumienia, że może i podejrzewa o co się rozchodzi, ale nie zamierzała o tym debatować znacznie. Westchnęła, gdy Lily wspomniała o swojej mamie i choć z własną łączyły ją relacje niewarte wzmianki, poczuła się w obowiązku, by ją wesprzeć i ścisnęła jej dłoń.
- Bardzo mi przykro. Musi być ciężko i nie dziwię się, że wolałaś popracować tutaj - sama przecież znała oddział ratunkowy, jeśli nie z własnych doświadczeń, to z opowieści brata i wiedziała jak wyczerpująca to praca.
Wszelkie rozmowy musiały jednak zaczekać, gdy zabrała się na rentgen, który jasno stwierdzał złamanie.
Pierwszy sygnał, że działo się coś złego, choć oczywiście, że nie powiedziała o tym Lily.

koniec <3
Lily Beardsley
ODPOWIEDZ