chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To było nowe i cholernie ekscytujące, ale nie dlatego, że było nowe dla niego, ale dlatego, że było nowe dla nich obojga. Robili coś pierwszy raz razem, jedno nad drugim nie miało przewagi doświadczenia, wspólnie odkrywali te dotychczas nieodkryte tereny.
Krew w męskich żyłach zawrzała, kiedy Trevisano zobaczył, jak kobieca dłoń wsuwa się pod materiał spodni i bielizny pani doktor. Oczywiście, że chciałby to widzieć, chciałby doświadczyć każdego jednego bodźca tej sytuacji, ale jednocześnie… Jego wyobraźnia była tak rozbudzona, a spojrzenie Elise tak responsywne, że… Szlag, patrzył jej w oczy i robił się twardy. Jej lekko rozchylone wargi, przyspieszający oddech, błyszczące tęczówki i szeptane słowa – to wszystko piekielnie bardzo na niego działało. Jego pracująca „tam w dole” ręka była tego pulsującego mu w podbrzuszu podniecenia, najmniej istotnym elementem. – Nienawidzę tego, że nie mogę cię teraz dotknąć… – warknął cicho, napinając zaraz potem szczękę i jeszcze mocniej ściągając przy nasadzie nosa brwi. – Nienawidzę… Że nie mogę całować twoich piersi, twojego brzucha, twojej… – uśmiechnął się pod nosem, bo oboje doskonale wiedzieli co miał na myśli. – Nie mogę złapać cię za twój nieprzyzwoicie seksowny tyłek… Dać ci klapsa albo wejść w ciebie… Mocno. Najmocniej. Jakbyś była moja. – mamrotał, wciąż nie odrywając wzroku od żony nawet na pół sekundy, nawet na pół milimetra. Wpatrywał się w nią, jak zahipnotyzowany, uzależniony od jej spojrzenia, coraz silnie iskrzących się oczu, coraz bardziej jednoznacznych cichych westchnięć. – Będę cię pieprzył przez całą noc, Trevisano. – nie Debenham, nie tym razem. Teraz była jego. Jego Trevisano. – Całą długą noc… – już sama myśl o tym co miało się wydarzyć przy jego wizycie w Londynie… Szlag, gotowała go wewnętrznie. Sprawiała, że drżał, a jego już i tak silne zniecierpliwienie stawało się agresywne i gwałtowne. Dokuczało mu. Drażniło go. Napędzało go. I dawało coś, na co tak cholernie bardzo czekał. – Tęsknię za tym, jak smakujesz. – szepnął, tak jakby chciał to ukryć przed całą resztą świata. Nawet jeśli poza nimi – zupełnie nikogo tam nie było. Reszta świata nie istniała, byli tylko oni. – Tęsknię za twoim dotykiem… – dodał na koniec, czując, że jego ręka instynktownie zaczęła poruszać się już bardzo, niepohamowanie wręcz, szybko.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nowe? Nigdy tego nie robił? Był to jego pierwszy raz? Wcale się tak nie czuła. Właściwie miała wrażenie, że był w tym zdecydowanie lepszy niż ona, chociaż… chociaż chyba zawsze był lepszy w słowach niż ona. Więc może to faktycznie nie kwestia doświadczenia, a po prostu lepszego… tak, czegoś. Był w tym po prostu lepszy. I to cholernie na nią działało. Cholernie. Bo też nienawidziła tego, że to nie jego dłonie czuła na swojej skórze i między swoimi udami. Że jego ciepły oddech nie muska skóry na jej szyi, że nie miała go w zasięgu rąk… dotyku. Nie czuła ciepła jego skóry i silnie bijącego serca. Widziała zmarszczkę na jego czole, słyszała jego głos… znała go wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że był na prostej drodze do spełnienia. Tak zupełnie dla nich innego. Wolałaby, żeby tu był, obok niej. Żeby ją pieprzył, żeby wchodził w nią mocno i gwałtownie, żeby silnie zaciskał palce na jej biodrach, zostawiając na skórze czerwone ślady i brał ją… Szlag. Uzależnił ją od siebie. Nie chodziło tylko o seks, nie chodziło o jakikolwiek seks, chciała tylko jego. I to, co dzisiaj dostawała… to było najwięcej, na co mogła liczyć w najbliższym czasie. Szlag. Coraz trudniej było jej zapanować nad oddechem, nad całą sobą… - Logan – szepnęła, przymykając powieki, a jednocześnie zwiększając intensywność ruchów własnej dłoni między udami – Tak bardzo chciałabym, żebyś tu był – żeby mógł zapanować nad jej pragnieniem i spełnieniem – Kocham cię… – szepnęła, opuszczając telefon i odkładając telefon na bok, tak jednak żeby ciągle mógł ją widzieć i ona mogła widzieć jego, jeśli tylko odwróciła głowę na bok… zupełnie jakby leżał obok niej – Dojdź ze mną, proszę. – był tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Zniecierpliwienie brało górę, podniecenie brało górę… nie istniało nic więcej poza nimi. Doprowadzała się do szaleństwa, chociaż miała świadomość, że to jego zasługa. Od początku ich relacji stała się jeszcze bardziej świadoma swojego ciała, swoich pragnień, wiedziała co lubi i jak się dotknąć, żeby doprowadzić się do końca. Kończyła się sama, ale dochodziła z nim. Gwałtownie i intensywnie, bezwstydnie. I było jej z tym cholernie dobrze – Naprawdę cię kocham, Bear. – wymamrotała, ponownie odwracając głowę do telefonu i uśmiechając się do męża – Zadowolony?


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie chciał być lepszy, ani w słowach, ani w niczym innym też nie. Jedyne czego chciał teraz to sprawić i żonie i sobie choćby odrobinę przyjemności, wytęsknionego zadowolenia. Tego bardzo szczególnego zadowolenia. Był jednocześnie sfrustrowany tym, że dostawał tylko tyle, bo jego kobieta była na drugim końcu świata i nawet nie mógł jej pocałować, ale też otumaniony podnieceniem, które z każdą mijającą chwilą rosło w nieprzyzwoicie wysokim tempie. Wpatrywał się w ekran telefonu, jak zahipnotyzowany, jak w transie, w którym faktycznie był, a widok coraz silniej podnieconej Elise… Szlag, to doprowadzało go do wrzenia. Zrobiłby wszystko, żeby móc ją teraz dotknąć, być tam z nią, patrzeć jej tak naprawdę, prawdziwie i uczciwie w oczy, a nie przez jakąś pieprzoną technologię. Jego myśli były skupione tylko na tym co widział i czuł, a to, że w każdej chwili ktoś mógł mu to przerwać… Pieprzył to. Tak jak pieprzył siebie, a w głowie pieprzył Debenham.
Moment, w którym oboje sięgnęli po tę przysłowiową wisienkę na torcie był tak samo zaskakujący, jak i intensywny. Cholernie. Warknięcie wyrwane z męskiego gardła, boleśnie głęboka zmarszczka między brwiami Trevisano, napięta szczęka i cały on też, wszystko to sygnalizowało jedno – pierwszy raz w tym zupełnie dla niego nowym stylu zakończony był sukcesem. Przymknął na moment ślepia, a kiedy je uchylił – wpuścił na pysk lekki grymas zadowolenia. – To dobrze się składa, bo na niczym innym mi nie zależy. – tylko na tym, żeby go kochała. Żeby to on był tym jednym jedynym dla niej, w jej sercu i umyśle. Dla jej ciała i zmysłów także. – To było… Zaskakujące. Ale tak, jasne, że jestem zadowolony. Może trochę wkurzony, że nie mogliśmy zrobić tego po bożemu… – sapnął z rozbawieniem, błyskając przelotnie kłami, bo to „po bożemu” w ich wykonaniu było baaaaaardzo… Nieboże. – Ale… To było coś. Zdecydowanie coś. – wartego grzechu i ryzyka, choćby bycia przyłapanym na dosłownie gorącym uczynku. – Naprawdę liczę na to, że będziesz o mnie myślała przez cały długi wieczór z tą nową koleżanką. – uśmiechnął się szerzej i poprawił się, ehem, tam w dole, żeby w następnej chwili znów zmienić pozycję na bardziej leżącą. Rozluźnienie, zrelaksowanie, zadowolenie spływały na niego w zabawnie otumaniający sposób. – O mnie, o tym jak bardzo mnie kochasz i jak cholernie za mną tęsknisz. I jak ja cholernie kocham ciebie i tęsknię. Chyba zasłużyłem… – przygryzł na ułamek sekundy swoją dolną wargę. – Na to, żeby być w głowie mojej żony przez najbliższych kilka godzin, co? – ich wspólny orgazm był ich wspólnym sukcesem, ale on po prostu typowo dla siebie próbował się z Elise przekomarzać. – A najlepiej to… Odwołaj to wyjście i zostań ze mną. – po prostu. Najprostsza opcja na świecie. – Proszę? – napraaaawdę mu odmówi?

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uśmiechnęła się pod nosem w podobnym do jego stylu, bo naprawdę… po bożemu to ostatnie, co mogło jej przejść przez myśl w kontekście ich łóżkowej historii. To dzisiaj również nie było po bożemu, ale w dziwny sposób było satysfakcjonujące. Dawało chociaż namiastkę tego, za czym tęskniła. Prawie czuła jakby był obok. Szkoda, że niestety nie mógł. Teraz, gdy podniecenie opadało, gdy serce wracało do normalnego rytmu i łatwiej było złapać oddech… tęsknota stawała się być paląca. Nie do wytrzymania. Wręcz brutalna.
Uśmiechnęła się, bo oczywiście, że miał to jak w banku… zawsze o nim myślała. Niezależnie, co robiła. Czy siedziała w pracy, hotelowym pokoju, czy wychodziła tak jak dzisiaj. Chociaż to akurat zdarzało się najrzadziej.
- Wiesz, że twoje zasłużyłeś lub też nie… – chociaż i tak całą robotę musiała odwalić sama! Jego słowa dodawały przyjemnego pieprzu, ale no cóż… - Nie ma większego znaczenia? I tak w niej jesteś. Cały czas. Nieprzerwanie. Pewnie mają mnie tu za wariatkę… ciągle tylko mój mąż to, mój mąż tamto. – prychnęła, ale no cóż, tak właśnie było… nie umiała się przymknąć. Zwłaszcza, że pracowali też z dzieciakami, a jednak praca z dzieciakami nierozerwalnie wiązała się z Trevisano, więc skojarzenia i porównania były oczywiste. A że przy okazji uważała swojego męża za świetnego specjalistę to się nim chwaliła. Jeszcze chwilę i będą mieć jej tak dość, że ściągną go tylko po to, żeby ją uciszył albo pokazał im jaki jest super, żeby ona dała im spokój. Nie żałowała – Ale nie odwołam tego wyjścia. – to mogło być dla niego spore zaskoczenie, bo rzadko się sprzeciwiała w takich kwestiach – A ty zostaw już tą robotę, idź się przespać i wróć do tego, co tam masz, jutro. Jest u ciebie już późno, bardziej powinieneś o siebie dbać. A ja… zamierzam się dobrze bawić. I wrócić do ciebie jutro. – była nieugięta, ale nie chciała rezygnować z pierwszej prawdziwej okazji, żeby gdzieś wyjść, kogoś poznać i z kimś się zakolegować. Miała tu przetrwać trzy miesiące, nie mogła funkcjonować tylko od telefonu do telefonu – Kocham cię, Bear. A teraz muszę się od nowa szykować, więc znikam. Do jutra, śpij dobrze. – pożegnała się, rozłączyła i faktycznie musiała się doprowadzić do porządku.

/koniec

Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ
cron