spiker — lorne bay radio
30 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
At the curtain's call It's the last of all when the lights fade out all the sinners crawl.
Milczał, stojąc pod tym oknem. Zaciskał coraz mocniej pięści. Doszło do tego również zagryzanie dolnej wargi, aż dotarło do niego, że wyczuwa posmak krwi. Przeklął w myślach, a spojrzenie, którym obdarzał nie do końca Callie, a zdawało się, że nie było one w stanie skoncentrować się na niej, a nieco bardziej "patrzyło" przez nią, zdawało się wyrażać jedno - niedowierzanie.
Stanley nie wiedział skąd u niego na tyle opanowania, by odpuścić te słowne licytacje od tego kto jest bardziej pierwszy raz w tej sytuacji, ani jakie ma w związku z tym benefity, o ile jakiekolwiek można mieć. Wypuścił, jednak ze świstem powietrze, gdy Carter znalazła się w łazience i usłyszał, że faktycznie bierze prysznic. Ewentualnie puściła jedynie wodę, by zagłuszyć cokolwiek aktualnie rozgrywało się w pobliskim pomieszczeniu.
Nie wierzył, że grała kartą mam raka. Z drugiej strony, pewnie nie była tego świadoma. Tyle że on aktualnie też nie bardzo zdawał sobie sprawę czego jest pewien, a czego już niekoniecznie. Nie mógł przewidzieć, iż dowie się o takich rewelacjach podczas dzisiejszej wizyty, a w związku z tym nie umiał się też przygotować. Instynktowne reakcje oparte na emocja jak widać nie wpływały dobrze ani na atmosferę, ani na ich sytuację. Mężczyzna głośno westchnął, uzmysławiając sobie, że nie wie co zrobić - zostać czy wyjść. Żadna z opcji nie wydawała się właściwa, ani tą, którą czułby, że można wybrać. Jednocześnie pragnął samotności i obdarzyć Callie opieką. Sprzeczności, właśnie one wypełniały nie tylko umysł, myśli, ale właściwie całego Stanleya.
Nie podjął żadnej decyzji, gdy do uszu Ryana dotarła cisza oznaczająca koniec prysznica. Nic nie zmieniło się, gdy ciche skrzypnięcie wydały uchylane drzwi. Zarysowana, szczupła sylwetka, zmierzająca w stronę sypialni utrudniała tę wewnętrzną walkę, kiedy Stan wciąż znajdował się w narożniku, myśląc, że nie nadejdzie przełomowy moment.
Chwilowe zawahanie kobiety, która złapała się kanapy, by uniknąć upadku, sprawiło jednak, że nie było się nad czym zastanawiać. Każda sekunda liczyła się, by reakcja mogła być odpowiednia. Znalazł się tuż obok, zdecydowanie, ale jednocześnie delikatnie wziął szatynkę w swoje ramiona i bez słowa zaniósł ją do sypialni. Ułożył na materacu, okrył kołdrą, a narzutę odłożył w zwyczajowe miejsce. Sam zajął fotel, gotów czuwać, gdyby czegoś potrzebowała. Nie mógł jednak przemóc się i zdobyć na większą bliskość, nie, kiedy początkowo został odrzucony właściwie bez żadnej szansy.
callie carter
barmanka — moonlight bar
26 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Half love, half regret. Dressing up for Polaroids and cigarettes. Socialize, romanticize the life.
A więc został - choć nie miała głowy do tego by zastanawiać się dlaczego i co to dla nich oznacza. Wciąż wierzyła, że najlepsze dla niej w tej sytuacji byłoby być singielką; nie żałowała samego rozstania ze Stanem, choć żałowała sposobu, w jaki przeprowadziła tę sytuację pomiędzy nimi. Dopiero podczas tej rozmowy zaczynało do niej docierać, że źle oceniła jego poziom zaangażowania, czy przywiązania, i choć nadal nie sądziła, że w jej życiu jest teraz miejsce na prawdziwy związek, nie żaden tam układzik - tej nocy bała się zostać sama. Nie do końca w ogóle zarejestrowała moment, w którym podniósł ją i położył na łóżku, bo była tak słaba, że przestawała kojarzyć fakty. W nocy miała koszmary, budziła się kilka razy, to z krzykiem, to nie mogąc złapać oddechu, strach przed poranną wycieczką do szpitala nie dawał jej szansy na dobry sen mimo, że była tak wykończona. Obecność Stana pomogła tę okropną noc przetrwać; czy został w fotelu, czy w pewnym momencie postanowił położyć się z nią, lub na kanapie, bo kręgosłup o sobie przypominał. Tak, czy inaczej, z samego rana ponownie wzięła prysznic i podziękowała Stanowi za to, że został, choć wcale nie musiał. Nie proponowała mu, żeby pojechał z nią do szpitala; nie pytała, czy by chciał i mógł. To było coś, co musiała zrobić sama. Było zresztą jasne po wczoraj, że oboje potrzebowali czasu żeby przetrawić wszystko, co zostało powiedziane. W dwie strony. Spakowała torbę, choć trzęsące dłonie nie radziły sobie z otwieraniem szuflad i zamykaniem suwaków. Do szpitala pojechała taksówką. Zapłakane, spuchnięte oczy schowała pod ciemnymi okularami, a po nadziei, że może nie będzie tak źle nie było śladu.

Stan Ryan

/zt
sex on the beach
-
ODPOWIEDZ