chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie mówił, bo tak naprawdę wcale tego nie chciał. To znaczy… Może nie tyle co nie chciał, a po prostu nie brał tego pod uwagę. Ale skoro ten nie brany pod uwagę kot już się przypałętał… No to hej, czemu miałby nie być ich?
Trevisano nie protestował, kiedy żona kazała mu iść razem z nią na ich wspólną, poranną kawę. Grzecznie podniósł tyłek ze schodka, spojrzał kontrolnie na kotkę, a widząc, że ta w swojej rozciągniętej, zupełnie się niczym nie przejmującej pozycji, przysypia - wszedł śladem Elise do domu. Kawa, którą kilka chwil później dostał od żony pachniała bardzo dobrze, a smakowała jeszcze lepiej. Logan naprawdę mocno przepadał za tymi ich weekendowymi porankami. Szczególnie wtedy, kiedy nie mieli absolutnie żadnych planów poza leniuchowaniem w łóżku. - Dobrze, kochanie, zrobimy wszystko, tak jak powiedziałaś. - uśmiechnął się pod nosem i podsunął kubek z kawą kolejny raz do pyska. Ostrożny łyk, żeby nie poparzyć sobie języka… - Musimy kupić kuwetę. I zrobić grafik sprzątania po naszej… Zastawce. - łypnął na Debenham, a jeśli usiadła obok niego, na wysokim stołku przy kuchennej wyspie, sięgnął łapskiem do jej nagiego uda. Koszulka, w której spała zdecydowanie nie zakrywała wszystkiego. - Żartuję, będę sprzątał. Ale ty przejmujesz spacery ze Skalpelem. Te o drugiej w nocy, jak go złapie sraczka, też. - dodał, jak gdyby nigdy nic i uśmiechnął się do żony… Dokładnie w ten sam sposób. Jak gdyby, nigdy nic. Największe w świecie nie-niewiniontko. - Swoją drogą… Dziwna doba. Najpierw włamywacz widmo u twojej mamy, a teraz to… - skinieniem wskazał na kocią kulkę na ich tarasie. - Co chcesz zrobić z mamą? - zapytał w chwilę potem, wracając ślepiami do żony. O co właściwie mu chodziło? Ano o to, że… - Chcesz jej powiedzieć o tym alarmie? - czy po prostu spróbować tę sytuację przemilczeć, odłożyć, zapomnieć? - Nigdy wcześniej nic takiego się nie zdarzało, prawda? Może nie powinniśmy jej straszyć… - ta decyzja leżała po stronie Elise, ale cokolwiek ciemnowłosa zdecyduje - Bear w to pójdze.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Właściwie była pewna, że kotka ruszy za nimi skuszona tym, że może w środku jest jeszcze więcej włoskiej szynki, którą mogłaby zjeść, ale tej widać było tam wystarczająco dobrze. A to dobrze!
- Grafik sprzątania… – powtórzyła za nim, wymownie uśmiechając się pod nosem, bo nie brzmiała na przekonaną. Nie brzmiała na przekonaną, ale jednocześnie też szczerze rozbawioną. Głównie jego groźbą! Tak, tak… te spacery o drugiej w nocy potraktowała jako groźbę! Ale zupełnie niegroźną. Głównie dlatego, że heh… - I tak będziesz z nim chodził o drugiej w nocy. – wiedział dlaczego? Bo ona wiedziała – Bo mnie kochaaaasz… i po pierwsze nie chciałbyś, żebym wstawała. A po drugie to… druga w nocy i bałbyś się, że mnie ktoś ci porwie i co byś wtedy zrobił? Gdzie znalazłbyś drugą tak wspaniałą żonę? – gadała dalej, zupełnie nieprzejęta tym, że właśnie miały spaść na nią wszystkie spacery ze Skalpelem, bo doskonale wiedziała, że wcale tak nie będzie. Ani trochę! Nawet w najmniejszym stopniu. Nie pozwoliłby jej się szwendać w środku nocy po okolicy. Po prostu! Upiła spory łyk swojej kawy i nie przestawała się do niego uśmiechać. Nawet, gdy zapytał o mamę, co przecież mogłoby się wydawać ciężkim tematem – ona jednak pozostała spokojna – Nic nie zamierzam z nią robić. – zapewniła, wzruszając lekko ramieniem – Powodów tego wszystkiego mogło być tak dużo, że po prostu to zostawię. Jeśli sytuacja się kiedykolwiek powtórzy… wtedy będę się martwić. Póki co, zostawmy to. – wyjaśniła, upijając kolejny łyk kawy, zupełnie nieświadoma tego, że Trevisano już wcale nie byli sami, a zaledwie przed paroma sekundami zupełnie bezszelestnie dołączyła do nich Debenahm, która załapała się na część wypowiedzi córki. Zupełnie niezrozumiałej dla niej wypowiedzi. Nikogo więc nie zdziwiło, że się odezwała. I rzuciła w Trevisano pytaniem. Ale co miałoby się powtórzyć? O czym mówicie?. I wyglądało na to, że oczekiwała odpowiedzi. Prawdziwej odpowiedzi. Spojrzała to na jedno, to na drugie - Logan, o czym mówi moja córka? - ehe, to niech się Logan tłumaczy! A Elise spojrzała na męża i lekko skinęła, dając mu do zrozumienia, że po prostu niech to powie.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Uśmiechnął się, bo Elise - jak zawsze (wcale nie) - miała rację. Oczywiście, że nie pozwoliłby jej chodzić ze Skalpelem w środku nocy po okolicy i to nawet nie ze względu na to, że ktoś mógłby ich zaczepić, bo mieszkali w naprawdę przyzwoitej okolicy, ale bardziej, że coś mogłoby stanąć im na drodze i wcale nie chcieć z niej zejść. Na całe szczęście te nocne spacery nie były wcale częstym zjawiskiem, bo Skalpel jednak lubił się wyspać, więc jeśli wołał i budził Logana lub Elise to znaczyło, że naprawdę potrzebował wyjść. Trudno byłoby z tym dyskutować. Znacznie łatwiej pewnie będzie podważyć “grafik sprzątania” kocich kupsk. Bo tak, myśl o tym, że dorobili się kota dość silnie zakorzeniła się już w głowie pana doktora. No, ale!
To nagłe nadejście pani Debenham wywołało wyczuwalnie niezręczną atmosferę. Logan momentalnie dał sobie w myślach po pysku, bo przecież mógł poruszyć ten temat w znacznie bardziej dyskretny sposób, w znacznie bardziej dyskretnych warunkach. A tak, ich postanowienie, że nie będą wtajemniczać mamy Elise w swoje wątpliwości poszło się… Mhm, tia. Trevisano spojrzał czujnie na żonę, nie do końca wiedząc (a właściwie to kompletnie nie wiedząc), jak powinien teraz zareagować. Co zrobić, co odpowiedzieć, jaką bajkę wymyślić, żeby jednocześnie zaspokoić ciekawość swojej teściowej i uratować im tyłki z perspektywy jej niezadowolenia, a może nawet złości. Bardzo nie chciał, żeby pani Debenham była w jakiś sposób nim rozczarowana, albo - co gorsza - zaniepokojona samą sobą. Dlatego cicho westchnął, kiedy zrozumiał, że Elise daje mu wolną drogę do powiedzenia prawdy. - O wczorajszym wieczorze. - przeniósł wzrok na panią Debenham i instynktownie wstał ze stołka. - Już wczoraj sprawdziłem historię alarmu i… Wygląda na to, że ten alarm jednak wcale się nie włączył. To znaczy… Zgodnie z tym, co pokazuje rejestr - alarm się nie włączył. - nie chciał brzmieć radykalnie. Chciał operować faktami, a te były niestety właśnie takie. - Dlatego dzisiaj pojadę do firmy ochroniarskiej i to z nimi wyjaśnię. Być może mieli już takie sytuacje, że… - nie dokończył, nie zdążył. Kobieta zatrzymała go w tym miejscu, dając i Loganowi i Elise do zrozumienia, że wie co wczoraj widziała i słyszała i bardzo prosi, żeby nie robić z niej panikary. Nie wyglądała na jakąś szczególnie złą, ale zaraz po śniadaniu, które zjedli w kłopotliwej ciszy, poprosiła o odwiezienie do domu. Ta podróż minęła już w znacznie lepszej atmosferze, bo sporą jej część wypełniła obecność czarnej kulki, którą przecież Elise z Loganem planowali odstawić do zwierzęcego doktora. Samo pożegnanie z panią Debenham też było miłe i uprzejme, ale… Bear coś czuł w swoich starych, spracowanych kościach, że ten temat jeszcze do nich wróci. Jak niechciany bumerang.

koooniec.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
ODPOWIEDZ