Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke nie miał w swoim otoczeniu zbyt wielu dzieciaków. Ba, w zasadzie to nie miał żadnego, bo przecież swojej dalszej rodziny nie traktował jako ani bliskiego, ani otoczenia. Pech chciał niestety, że o ile Luke za dzieciakami średnio przepadał, to te z niewiadomych przyczyn do niego lgnęły. Być może, ale zaznaczam - tylko być może było to spowodowane tym, że Winfield robił czasami za nadwornego błazna i tym własnie potrafił zaskarbić sobie szacun na dzielni wśród parolatków, którzy w większości dalej korzystali z nocnika. Jeśli Luke kiedykolwiek zastanawiał się, czy ma jakiś talent, to może właśnie to była ta jego ukryta supermoc.
Z Annie relacje mieli różne. Kiedyś byli w jednej paczce, Luke nawet był z Halsworth na studniówce (podczas której przelizał co najmniej dwie jej koleżanki, reszty nie pamiętał), często robił też za jej skrzydłowego kiedy jakiś z jego kumpli wpadł jej w oko. No a potem, potem wszystko się zmieniło. Każde obrało własną ścieżkę, z czego ta obrana przez Luke'a była nadzwyczaj wyboista. Przez jakiś czas nie mieli kontaktu - bo styl życia Winfielda do tego nie zachęcał, ani on za bardzo nie widział potrzeby kontaktu z kimś, kto wybrał psiarnię. Ostatecznie Luke na nowo stał sie tym kolesiem, co kiedyś, co zdecydowanie sprzyjało odnowieniu relacji.
Luke był przygotowany na to, że Annie przyjdzie dzisiaj z bobasem. Przygotowany mentalnie, bo przecież nic nie kupił - nie dlatego, że nie chciał, ale nie wiedział co. Obstawiał, że dwulatka może być za młoda na lego mimo wszystko.
- Elo - rzucił do blondynki, kiedy zobaczył ją na horyzoncie, dając jej buziaka na powitanie. Następnie przykucnął przy małej Helenie. - Siema, jestem Luke. Kiedyś się już poznaliśmy, ale pewnie mnie nie pamiętasz, bo byłaś małym bobasem który robił pod siebie - rzucił do dzieciaka i posłał mu łagodny uśmiech, a następnie wstał i zwrócił się ponownie do Annie. - Sorry, wiem że powinno się coś kupić, ale nie miałem pomysłu. Może dam ci hajs i po prostu sama coś ogarniesz, co? - o tak oto postawił sprawę jasno, co będzie owijał w bawełnę.
Annie Halsworth-Callaway
agentka federalna — Australian Federal Police
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Posterunek policji w Lorne Bay zamieniła na oddział policji federalnej w Cairns i teraz próbuje godzić jakoś wszystkie obowiązki świeżo upieczonej agentki z rolą młodej mamy oraz żony marynarza Robina.
/ po grach

Dokładnie tak było, z tym, że Annie była niemal pewna, że na jej studniówce Luke przelizał co najmniej cztery(!) jej koleżanki! Sama nie była wtedy lepsza, bo... No dobra. Była. Zaliczyła tylko jeden pocałunek, ale na szczęście nie z Winfieldem. Tym szczęśliwcem nie był również jej mąż, bo z nim zeszła się nieco później i dzięki temu miała dziś przepiękną córkę, która miała oczy po ojcu, ale kolor włosów zdecydowanie odziedziczyła po mamie.
To również dzięki jej genom mała wygrała na życiowej ruletce nieodparty urok osobisty, który działał na wszystkich, a już zwłaszcza na Luke'a - przyjaciela blondynki.
- Ta! Ta! - zawołała młoda, gdy tylko zobaczyła, jak dorośli się witają. Zazwyczaj tak witali się mama i tata (tyle tylko, że całowali się w nieco inne miejsca), więc dziewczynka była nieco zdezorientowana. Na szczęście chyba rozpoznała imię mężczyzny, który przy niej kucnął. Chyba, bo wyciągnęła ku niemu rączki, aczkolwiek uczyniła to z lekką dozą nieśmiałości. Słusznie. Niech Helenka od małego uczy się, że nie warto ufać wszystkim facetom.
- Nie mów przy niej o pieluchach. Weszłyśmy w fazę testów wspaniałego nocnika, który gra różne melodyjki, w zależności od tego, co do niego wpadnie. Prawda, kochanie? - zwróciła się do córy. Ta wyłapała słowo-klucz - melodyjki i zaczęła nagle klaskać. Oby tylko nie uznała, że to dobry moment na "zrzucenie zbędnego balastu". Niby Annie była przygotowana na wszystko, niby miała ze sobą zapas pieluch, niby miała wózek spacerowy na wypadek, gdyby Hela się zmęczyła i trzeba byłoby nieść ją do domu, niby miała zapas pieluch, ale wolał jeszcze z tego nie korzystać. Zresztą, póki co wózek pchała sama zainteresowana, bo honorowe miejsce zajmowała Tama - ulubiona lalka dziewczynki. Annie do tej pory nie wiedziała, czy Tama było skrótem od imienia Tamara, czy też połączeniem słów "tata" i "mama" (osobiście wolałaby tę drugą wersję), ale czy to było teraz ważne?
- Daj spokój. Po prostu postaw nam ciastka. Dla niej najlepsze będzie takie, które ma najwięcej bitej śmietany. Nie masz pojęcia, jak zabawnie wygląda Helena, kiedy ma umorusaną całą twarz - uśmiechnęła się. Chyba już wiemy, do kogo powinien trafić w tym roku tytuł matki-polki-australijki.
Wiemy również kto zostanie dzieckiem-przyjacielem-zwierząt, bo odkąd tylko mała Callaway dostrzegła psiaka, z którym przyszedł Luke, nie spuszczała z niego wzroku.
- Hau hau! - zawołała radośnie.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
No już nie bądźmy tacy drobiazgowi! Dwie, trzy, cztery, co za różnica. Grunt, że dobre wspomnienia pozostały i nie zostały przykryte przez te gorsze lata w ich znajomości. Ani przez inne głupie akcje typu właśnie ładowanie sobie jęzora do buzi, bo Annie mimo wszystko była dla Winfielda trochę jak bonusowa siostra. Co niewątpliwie oznaczało, że Luke mógł realizować się w roli dumnego wujaszka uroczej dwuletniej blondynki. Ok, to ostatnie to dopisek autora, bo Luke nie był skłonny do takich opisów.
– Ej, koleżanko, ale bez takich mi tu – zmarszczył brwi, kiedy usłyszał zlepek wyrazów brzmiących jak „tata”. Nawet na moment zakręciło mu się w głowie i czuł strużkę potu spływającą mu po karku, naturalna reakcja organizmu w takiej sytuacji. Ale nie był taki zdystansowany, bo kiedy Helenka wystawiła ku niemu rączki, przybił jej piątkę.
– Że co? – parsknął śmiechem, ale widząc, że Annie nie żartuje, nieco spoważniał. – Czyli co, jak dziecko się zatruje i ma sraczkę, to nocnik gra „Can’t stop” Red Hotów? – nie, jednak nie mógł utrzymać powagi i znowu parsknął śmiechem. Grający nocnik to było dla niego jednak too much. Kiedy Luke był w wieku Helenki, to pewnie nawet jego starych nie było stać na pieluchy, więc Winfield wolał nie wnikać w to, jak Emersonowie radzili sobie w niemowlęciem w tamtych czasach.
– Okej, musimy ustalić jedną kwestię – przerwał jej. – Na każde pół godziny przypada ci w przydziale 5 minut na jaranie się swoim dzieckiem . Wykorzystaj mądrze ten czas – dodał unosząc zaczepnie brew . Tak naprawdę nie miał nic przeciwko, w końcu jakby nie było Helena była ogromną częścią życia przyjaciółki, więc nic dziwnego, że chce o tym mówić. Ale też lubił się droczyć, więc jego czepliwa część natury była teraz w raju.
– To Harry. Harry, poznaj Helenkę, masz być grzeczny i jej nie podgryzać, bo się nie wypłacimy – zwrócił się do psa z rodziny szczurowatych, aż w końcu oboje z Annie zajęli miejsca . Oczywiście towarzystwo sięgające im do wysokości łydek było ciągle w zasięgu ich wzroku. – No dobra, to wybierz se jakieś tam ciastka, czy coś – zwrócił się do blondynki, a następnie sam pochylił się nad menu, studiując je wnikliwie zupełnie tak, jakby od wyboru ciasta miało zależeć cale jego życie. – Twój stary znowu na morzu? – „stary” w znaczeniu „mąż” oczywiście.
Annie Halsworth-Callaway
agentka federalna — Australian Federal Police
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Posterunek policji w Lorne Bay zamieniła na oddział policji federalnej w Cairns i teraz próbuje godzić jakoś wszystkie obowiązki świeżo upieczonej agentki z rolą młodej mamy oraz żony marynarza Robina.
Mała Helenka miała cały tabun wujków i ciotek, ale dekretem matki numer jeden zarządzam teraz, że to własnie Luke, niebędący bezpośrednio spokrewniony z małą, był jej ulubionym wujkiem. Sama Annie czasami zachodziła w głowę i zastanawiała się, jak to wszystko działa i dlaczego dziewczynka wybrała własnie jego, ale w pewne spawy lepiej jest nie wnikać. Zresztą, skoro mama dobrze czuła się w towarzystwie WInfielda, to dlaczego z córką miałoby być inaczej?
- Tak, a kiedy mała nie może zrobić siku, Beatrice Kozidrack śpiewa "Niech spadnie z nieba złoty deszcz" - wywróciła oczami. - Boże, Luke, co ty masz z głową. To tylko takie melodyjki dla dzieci, mogę ci pokazać.
Oczywiście nie będzie puszczała mu tu filmików z Helą załatwiającą swoje palące potrzeby. Co najwyżej puściłaby mu w sieci jakiś filmik reklamowy z prezentacji wspomnianego nocnika, ale... Jednak tego nie zrobi. Jeszcze nie daj Boże muzyczka podziałałaby mobilizująco na małą i powstałby mały problem!
- Ale od teraz, prawda? To wcześniej się nie liczy?
Powiedzieć, że dziewczynka była ogromną częścią jej życia, to tak, jakby nic nie powiedzieć. Helena była kimś, kto ja napędzał i dla kogo zrobiłaby dosłownie wszystko. To dla niej chciała (dość naiwnie) budować bezpieczniejszy świat. Dla innych również, owszem, ale teraz to ona stanowiła centrum jej wszechświata.
- Chyba się polubią - spojrzała na córę, która z początku dość ostrożnie podchodziła do psiaka. Sama miała w domu psy sztuk dwie, mama często powtarzała jej, że nie wolno ciągnąć zwierzaków za uszy, ogon oraz inne części ciała, ale nie dało się ukryć, że rączkę swoją wyciągnęła. Na szczęście tylko po to, by szczurek mógł ją powąchać i nabrać do niej zaufania. Na szczęśćie Hela była bystra (po mamie)!
Ciastka wybrała, jakies mocno słodkie, z owocami i kremem. A co!
- Tak, na szczęście tym razem trafił mu się jakiś krótki rejs. Nie będzie go tylko tydzień. No, może półtora - doprecyzowała. - Mają przewozić coś na drugi koniec Australii - dodał po chwili. Nie mam zielonego pojęcia, czy mąż Anki był zwykłym marynarzem na statku transportowym, czy wojskowym na wojennym okręcie. Ważne było to, że pływał i często nie było go w domu.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Mimo wszystko (czyt. mimo jego charakteru) Luke dał się lubić. Był otwarty, szczery i bezpośredni, co oczywiście nie każdemu odpowiadało, ale z reguły potrafił dogadać się z ludźmi. Oczywiście spotkał na swojej drodze wiele wyjątków w postaci przede wszystkim swoich byłych, z którymi pozytywnych relacji nie potrafił utrzymywać. Z Annie przyjaźnili się już od tylu lat pewnie też dlatego, że nigdy do niczego między nimi nie doszło, nawet jeśli Winfield uważał Ankę za dobrą laskę. Helenki nie, bo to by było mega, mega creepy.
– Nie, nic mi nie pokazuj, wierzę na słowo że Helenka umie robić zajebiste siku. Kobieta wielu talentów ci rośnie pod dachem – roześmiał się, mając nadzieję że Anka nie zacznie brnąć w temat w kolejne talenty dwulatki. Raczej nie byłyby one związane z czymś innym niż fizjologią.
– Blah. Niech ci będzie – zgodził się wywracając oczami. Trochę co prawda wkurwiały go rozmowy o dzieciach, bo nie miał w tej sprawie nic do powiedzenia, ale zdawał sobie sprawę z tego, że Helenka była dla Anki centrum wszechświata. Przecież sam napierdalał w kółko o Harrym, odkąd psina pojawiła się w życiu jego i Cami.
– Jebany strasznie lgnie do ludzi. O, sorry – zakrył lekko usta dłonią, kiedy uświadomił sobie że użył TAKICH słów przy dziecku. Ale dwulatka za bardzo była zafascynowana psiakiem, chyba nie usłyszała!
Wysłuchał z zainteresowaniem tego, co Annie miała do powiedzenia o rejsie swojej drugiej połówki. – Tydzień, może półtora – powtórzył za nią. – Nie wkurwia cię to, że ciągle go nie ma? Sorry – znowu przeprosił za swój rynsztok wydobywający się z jego gęby. – Wiesz no, niby wraca raz na jakiś czas, ale tak serio, nie irytuje cię to? Wszystko jest na twojej głowie. No i pewnie baterie ci już padają – dodał unosząc wysoko brwi, robiąc minę w stylu „If you know what I mean”. Uważał, że Annie robiła dobrą minę do złej gry mówiąc, że wszystko gra, że sobie radzi i że wyjazdy jej męża nie są aż tak uciążliwe. Nawet pomoc miliona babć, wujków i cioć nie zastąpi obecności ojca w domu.
Annie Halsworth-Callaway
agentka federalna — Australian Federal Police
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Posterunek policji w Lorne Bay zamieniła na oddział policji federalnej w Cairns i teraz próbuje godzić jakoś wszystkie obowiązki świeżo upieczonej agentki z rolą młodej mamy oraz żony marynarza Robina.
Nie to, żeby Luke nie był dobrą sztuką... Może i był, ale Annie nigdy nie powie tego głośno, mniej więcej z takich samych powodów, przez które nigdy do niczego między nimi nie doszło. Winfield był zbyt... głośny, ekspresyjny i mimo wszystko bliski, by mogło nawiązać się między nimi coś więcej. Fujka!
- A masz pojęcie, jak pięknie śpiewa?
I cyk, chyba wykorzystała właśnie jedną ze swoich szans na zachwycanie się małą w ciągu najbliższych trzydziestu minut. Co miała poradzić na to, że córa była dla niej ważna? Luke wiedział, że Anka będzie gadała o małej, ale mimo wszystko postara się zrobić wszystko, żeby dziewczynka nie była tu tematem numer jeden.
- Boże, Luke, litości - szepnęła. Jeszcze tego by brakowało, żeby mała Hela łyknęła słówka w stylu "jebany " (pewnie w jej języku brzmiałoby to jak "bany") lub "wkurwia" ("kulia"), ale to byłoby złe. To on musiał się dostosować. Przecież blondynka nie byłaby w stanie wsadzić jej stoperów w uszy za każdym razem, gdy dorośli przy niej przeklinali. A teraz to już totalnie młoda powinna użyć stoperów lub nieco się od nich oddalić - przynajmniej na taką odległość, żeby mama miała ja na oku.
- Zadajesz głupie pytania. Oczywiście, że trochę mnie to irytuje - odparła bez chwili zastanowienia. - Pewnie, że wolałabym mieć go blisko siebie, chciałabym, żeby sadzał Helenę na nocnik, kiedy mała nie chce mnie słuchać... Że wolałabym częstszy seks - bo przecież o to chodziło mu, kiedy mówił o ładowaniu baterii, prawda? - Ale co ja mam na to poradzić? Przecież nie teleportuję się ja jego statek, a ja nie chcę, żeby Keith zmieniał pracę. Nieźle zarabia, stosunkowo często wraca do domu...
Czy stosunkowo to słowo klucz? Dla ich małżeństwa - prawdopodobnie tak, bo nawet jeśli mała Hania przywykła do tego, że rzadko widywała tatę, tak jej mama miała z tym nieco większy problem. Nie mówiła o tym głośno, bo i po co, ale wolałaby mieć męża tak na serio, tu, na miejscu, a nie tylko przez chwilę. Tylko co ona biedna miała na to poradzić?

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Annie była po prostu jak jedna z wielu jego przybranych sióstr. W końcu nie bez przyczyny był wujkiem Helenki, prawda? Przybranym, ale zawsze! Wbrew obiegowej opinii Luke nie ruchał każdej napotkanej laski, więc te które się uchowały miały szanse zostać w jego życiu i tak właśnie było z Annie.
– No pewnie mogłaby robić za Adelogram – wywrócił żartobliwie oczami. Nie miał nic przeciwko rozmowom o Helence, pod warunkiem, że całe ich spotkanie nie upłynie pod hasłem zachwycania się kupką małej albo tym, jakie ma słodkie pulchne paluszki.
Wzruszył ramionami z miną „no przecież przeprosiłem”. Spoko, miała jeszcze cała lata na to, żeby nauczyć się soczyście przeklinać! Po prostu Luke przy Annie czuł się swobodnie, może nawet trochę zbyt swobodnie. A u niego „swobodnie” oznaczało, że nie czuł potrzeby gryzienia się w język. No ale okej, skumał, przy małej się trochę stopujemy.
– Po prostu zachowujesz się tak, jakby ci to w ogóle nie przeszkadzało – zauważył, a następnie z niepokojem odnotował, że Helenka ciągnie go za nogawkę, domagając się atencji. I najwyraźniej posadzenia na kolana u wujka, bo dodatkowo zaczęła wyciągać ku niemu swoje małe, pulchne rączki. – O Jezu. Mam ją tu posadzić? No dobra – wzruszył ramionami i posadził sobie bombla na kolanach. A młoda bez trwogi zaczęła sobie dziubać rękami w jego ciastku. – Stosunkowo często to fajnie byłoby móc uprawiać seks ze swoim mężem – wywrócił oczami, nieco ściszając głos i zatykając dłońmi uszka Helenki. – Okej, fajnie, masz hajs, nie masz męża. Jakby wrócił to nie masz hajsu, ale masz męża przy sobie i dziecku. No ale luz, jeśli ci to nie przeszkadza. Po prostu związki na odległość są chujowe, wiem o tym bo byłem kiedyś w takim przez miesiąc – NO ZNAWCA. Nie ma co, doświadczony związkowo człowiek. No ale po prostu szkoda mu było patrzeć na to, jak młoda fajna laska gnije sobie i rdzewieje w samotności. No bo w to, że szukałaby wrażeń poza małżeństwem, nigdy nie uwierzy. He, he.
Annie Halsworth-Callaway
agentka federalna — Australian Federal Police
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Posterunek policji w Lorne Bay zamieniła na oddział policji federalnej w Cairns i teraz próbuje godzić jakoś wszystkie obowiązki świeżo upieczonej agentki z rolą młodej mamy oraz żony marynarza Robina.
Luke był dla niej nieco... aseksualny. Znaczy wiadomo, był przystojny, nie mogła powiedzieć, że nie! Z pewnością mógł podobać się kobietom i głównie dlatego zabrała go ze sobą na bal maturalny (bo halo, lepiej zabrać ciacho, niż paszczura), ale jednak znacznie lepiej czuła się z nim jako kumplem, takim prawdziwym, niż jakimś tam byłym. Potrafiła dogadać się ze swoimi eksami, a i owszem, ale to nie to samo.
Tylko czym, do cholery, był Adelogram?
- A co mam zrobić? Zagrozić mu rozwodem? Zabarykadować drzwi i nie wypuścić go z domu przed następnym rejsem? Luke, ja wiedziałam, z kim się wiążę i że hajtam się z marynarzem - uśmiechnęła się. Nie było przecież tak, że zawód męża nagle ją zaskoczył, to wszystko spadło na nią jak grom z jasnego nieba. Wiedziała, na co się pisze. Podobnie jak Luke. Rola przyszywanego wujka oznaczała mniej więcej właśnie to, że czasem trzeba było wziąć małą na kolana. Pragnę również zdementować pogłoski o pulchnych łapkach małej. Helenka była chudym i całkiem zgrabnym (jak na dziecko) dzieckiem! Prawdopodobnie miała to po mamie, hehe, podobnie jak to, że lubiła towarzystwo Winfielda. Gdyby było inaczej, żadna z nich by do niego nie lgnęła.
- Kś - powtórzyła młoda. Niby miała zatkane uszy, ale jednak słowo klucz, a dodatku takie, za pomocą którego pojawiła się na świecie, nieco ją zaintrygowało. Chciałoby się powiedzieć "jaka matka, taka córka", ale jednak nie :lol:
- Tak, kś - Annie mocno potargała małą po policzku, żeby miała jak najgorsze skojarzenia z tym słowem (przyjemniej tak do... no, to ślubu, ale osiemnastka również wystarczy). - Kiedy zmieniałam pracę, Keith trzymał za mnie kciuki, chociaż wiedział, że to wszystko może być trudne. Nie pracuję już w Lorne Bay, tylko w Cairns, ale oboje chcemy się realizować. Nie chcę obudzić się za kilka lat u boku nieszczęśliwego faceta.
A on nie chciał obudzić się u boku nieszczęśliwej kobiety. Nie było to łatwe, fakt, ale byli młodzi i musieli jakoś o wszystko posklejać. Tyle dobrego, że mieli do pomocy babcie, dziadków, ciotki, wujków oraz Luke'a, bo on zasłużył sobie na osobną kategorię. No i gdzie w tym wszystkim miejsce dla dodatkowego, pozamałżeńskiego chłopa?
A w tym czasie Helenka zrobiła wielkie pac - pacnęła łapką prosto w krem na ciastku Winfielda, tak mocno, że oboje zostali obryzgani kremem.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke’owi z kolei nigdy by do głowy nie przyszło, że zabierać się za Annie. Była taka… miła, radosna i ułożona, czyli stanowiła totalne przeciwieństwo lasek, przez które Winfield dostawał skrętu szyi. Ale kumplem i skrzydłowym była niezłym, zrobiła mu przed balem maturalnym taką reklamę wśród koleżanek, że Luke śmiało mógł sobie pozwiedzać gardła paru z nich.
– Okej, okej. To twój wybór, wiadomo. Ale jestem ciekaw, czy na przykład nie miałaś nadziei, że kiedy pojawi się bobas, to on trochę zluzuje z tymi wyjazdami – wzruszył ramionami. Jasne, wiedziała od początku czym zawodowo zajmował się Keith, ale czy miała świadomość, że praktycznie będzie robiła za samotną matkę? No to już mogło ją trochę zaskoczyć. I dementuję, Luke nie miał takiej wyobraźni żeby spodziewać się, że Helenka postanowi zrobić sobie z jego kolan siedzisko. Czuł się trochę jak creepy wujek przy rodzinnym stole, no ale mu pozostało, no przecież jej nie zrzuci z kolan…
I lepiej, żeby młoda nie poszła jednak w ślady matki… Oczywiście jak młoda nieumiejętnie powtórzyła słowo klucz, Luke jak na rasowego gościa z mentalnością gimnazjalisty przystało, parsknął pod nosem śmiechem.
– No to obyś budziła się przy nim jak najczęściej – wzruszył ramionami, bo niestety nie miał nic do powiedzenia w zakresie wspierania partnera. On swoje dziewczyny całą swoją postawą wspierał jedynie w decyzji o rzuceniu go.
– No kur… Jeeezu, ty mały brudasie – jęknął i odstawił ją na ziemię, młoda skończyła swój turnus na kolanach u wuja. – Dziena, to moje ulubione spodnie – posłał jej surowe spojrzenie, na co Helenka tylko się roześmiała. Luke uniósł wysoko brwi i spojrzał na Annie. – Chyba trzeba ja przebadać – stwierdził dr Lucas Winfield i następnie wykonał gest kołowrotka przy swojej głowie.
Annie Halsworth-Callaway
agentka federalna — Australian Federal Police
29 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Posterunek policji w Lorne Bay zamieniła na oddział policji federalnej w Cairns i teraz próbuje godzić jakoś wszystkie obowiązki świeżo upieczonej agentki z rolą młodej mamy oraz żony marynarza Robina.
A czy on był dobrym skrzydłowym? Dopóki nie znikał z jej koleżankami - owszem! Zaryzykuję tu nawet stwierdzenie, że to właśnie Luke spiknął jakoś bliżej Annie i jej Keitha, bo przecież Keith był Callaway'em, Luke znał Tate, jego siostrę i mogło jakoś tak wyjść, że postanowił zabrać Halsworth na jakąś wspólną imprezę. Mimo wszystko Winfield wciąż był bardziej jej ziomeczkiem, niż ziomeczkiem Keitha. Inna sprawa, że podobnego swatania podjęły się również Maeve oraz Harper. Wiele wskazuje więc na to, że związek tej dwójki był im przeznaczony.
- Miałam - przyznała szczerze. - Ale z drugiej strony... On też mógł mieć nadzieję, że i ja przystopuję, a zamiast wlepiać mandaty za złe parkowanie lub zakładać błękitne karty podczas domowych awantur, poszłam do policji federalnej.
Jej praca również niosła pewnego rodzaju wyrzeczenia. Było ich całkiem sporo, bo jednak wolałaby spędzać czas z małą, niż zostawiać ją z mamą lub teściową i męczyć się z Kieranem Montgomery. Boże, ten to był dopiero... Nie. Nie mówmy o nim. Nie psujmy sobie humoru.
- Hej, kochanie, ale tak nie robimy - przejęła dziecko i teraz to na swoich kolanach ją usadowiła. Przy okazji sięgnęła też do torebki i wyciągnęła z niej wielką paczkę chusteczek nawilżanych. Najpierw przesunęła je w stronę Luke'a, potem sama wyjęła kilka sztuk, żeby szorować swoją pierworodną, która miała nieziemski ubaw z całej tej sytuacji.
- Chyba ciebie - zaśmiała się. - Krem powinien zejść z tych spodni, ale gdyby została jakaś plama, przynieś je do mnie. Jenny na pewno coś poradzi - w sensie jej teściowa - najlepsza krawcowa w Lorne Bay. Kiedy jeszcze dowie się, że to portki Luke'a, a winę za ich ewentualne zniszczenie ponosi jej wnuczka, zajmie się nimi od ręki. - A co u ciebie? Jak w pracy?
I żeby nie było, pytała jako przyjaciółka, a nie agentka federalna. Shadow jej nie interesowało. A skoro już o zainteresowaniach mowa, Helenka znów skupiła swoją uwagę na psie Winfielda. Co więcej, właśnie pchała w jego kierunku swój wózek dla lalek, więc opcje są dwie: albo zamierza rozjechać biedne zwierzę, albo wsadzi je do bryki. Chyba wybrała to drugie, bo dziewczynka wyciągnęła nagle lalkę z pojazdu i rzuciła nią w nogi Luke'a.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Mogło, mogło tak być! Annie powinna odpalić coś Luke’owi za te swaty. I trochę przykro, że nie jest chrzestnym małej… nie, stop. Tak naprawdę wcale mu nie było przykro, bo musiałby bulić hajs na chrzciny, te wszystkie komunie święte i takie tam. No ale Keitha nie znał mimo wszystko jakoś dobrze, śmiem twierdzić, że Keith miał Luke’a za narkomana i średnio mu się widziało to, że się przyjaźni z Annie, no ale kim on był, żeby stawać pomiędzy tą dwójką!
– Ale mimo wszystko robisz to tu na miejscu, nie? I to jeszcze z bobasem przyklejonym do twojego boku. Wciąż jesteś bardziej obecna w jej życiu niż on przez te dwa lata – skomentował, bo Luke nie był przecież typem, który gryzłby się w język. Miał swoje zdanie i zamierzał się z nim podzielić, nawet jeśli nikt nie pytał. No ale nie chciał też jej teraz zadręczać, bo nie o to mu chodziło żeby teraz jechać po niej i jej wyborach.
Luke z wyraźnym zniesmaczeniem sięgnął po chusteczki i zaczął się z grubsza czyścić. Ale w końcu stwierdził, że jebać to, będzie brudasem, bo nie po to ktoś kiedyś wymyślił pralkę, żeby teraz szanowny Luke sam musiał się doczyszczać.
– No bez przesady, umiem sobie wrzucić spodnie do pralki. A jak nie to kupię nowe – wzruszył ramionami, no bo czemu nie. – Och, Jenny. Koniecznie ją pozdrów – uniósł lekko brew. Nie było tajemnicą, że mama Callaway była jego ulubionym milfem w całym Lorne Bay, ale wolał nie drążyć już tego tematu!
– Bez zmian. Makayla ciągle piłuje mordę nie wiadomo o co, klienci dalej rzucają super napiwki… Dobra fucha – wzruszył ramionami. No bo co tu dodawać? Dalej dostawał dobre napiwki od gangusów, a tych których się dało, oszukiwał na reszcie i doliczał im za dużo do rachunków. No ale tego wolał nie mówić głośno. Tak samo jak wolała nie mówić głośno tego, że zaczyna go już irytować to, że znalazł się w centrum uwagi bobasa. Dlatego chwycił biednego Harry’ego i wziął go na kolana, nie dając do niego dostępu dziecku.
A potem pogadali jeszcze trochę, aż w końcu nadszedł time to say goodbye i każde rozeszło się swoją stronę, o.

/zt x 2
Annie Halsworth-Callaway
ODPOWIEDZ