organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Oczywiście, że nie zamierzała robić scen, czy żalić się Nathanielowi, bo o wiele bardziej, niż ekspedientki ze sklepu, bała się gniewu Hawthorne'a i tego, jak mógłby zareagować. Mimo to mężczyzna chyba się czegoś domyślił, bo kazał jej zostać przed sklepem, ale ona wcale nie była taka chętna do tego, by go słuchać.
- Proszę, po prostu stąd pojedźmy - podeszła za nim kilka kroków, chcąc złapać go za ramię, ale jej się wywinął i wszedł już do sklepu. Nie wiedziała, co powinna robić, panika mówiła jej równocześnie, by tam weszła i nie wchodziła, więc póki co obserwowała wszystko zza witryny. Nie wyglądało to źle, Nathaniel się uśmiechał, ekspedientka też, widać było, że traktuje go całkiem inaczej, niż Norwood, więc w zasadzie... stres trochę zszedł z niej i sądziła jeszcze, że wszystko się dobrze ułoży. Kiedy oboje ruszyli do drzwi, zrobiła kroczek do boku, stawiając na to, że to do niej idą, dlatego gdy podeszli do samochodu, była zdumiona, ale najbardziej tym, co zaraz zrobił Nathaniel. - Nie! - zawołała tylko, ale było po wszystkim. Stała jak wryta, nie pamiętając o tym, jak kontrolować funkcje życiowe. Szok był tak duży, że nawet nie miała siły się sprzeciwiać, gdy kazał jej wchodzić do samochodu. Chyba nawet nie pamiętała momentu, w którym się w nim znalazła. Nie chciała już żadnych zakupów, bo przed oczami wciąż miała widok noża w dłoni Hawthorne'a, a w uszach groźby rzucane pod adresem tamtej kobiety.
- Jak mam o tym nie myśleć? Nie prosiłam o to - wypowiedziała te słowa, jakby Nathaniel tłumaczył jej coś w innym języku. Spojrzała na niego, zaraz po tym, jak wzrokiem przejechała po męskiej dłoni, zaciśniętej na jej własnej. - Nie możesz się tak zachowywać - zauważyła, bo w kontekście pobitego przez niego Jaspera, wcale nie potrafiła teraz z łatwością ułożyć sobie w głowie tego, co zaszło. - Chcesz, żebym ci mówiła o tym co mnie spotyka, czy żebym broniła przed tobą innych? - zapytała wprost, nie odwracając ten jeden raz spojrzenia. Owszem, doceniała, że się za nią wstawił, bo ludzie rzadko to robili, ale nie chciała przyklaskiwać, gdy łamał prawo. - To była tylko niemiła kobieta, a ty jej groziłeś i teraz możesz mieć problemy, co zrobisz, gdy przyjdzie do ciebie policja? - zapytała, kręcąc głową na boki. Była mocno przygnębiona tą całą sceną. - Nie potrzeba mi już niczego, z resztą i tak nie potrafię pływać, a stroje kąpielowe by mnie krępowały - dodała już spokojniej, bo wychodzenie do ludzi samo w sobie ją stresowało, co dopiero sytuacje, w których Nathaniel zastraszał sklepowych ekspedientów.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Oczywiście, że było widać po nim złość. Wystrzał adrenaliny sprawił, że źrenice Nathaniela otworzyły się szerzej, a zmysły wyostrzyły sprawiając, że każdy bodziec dostarczał znacznie więcej odczuć. Palce zaciśnięte na kierownicy i nerwowo napięte mięśnie szczęki także o tym świadczyły.
- Ty nie, ona sama się o to prosiła - rzucił, bo według Hawhtorneowej logiki, niektórym ludziom od czasu do czasu trzeba było zaserwować lekcję dobrego wychowania. - Bo co? A ona miała prawo być dla ciebie taką suką? - Fuknął, bo mowy nie było, aby Divina dotarła do niego, gdy nadal szargały nim emocje. - Jak nie będziesz mi mówić, sam się dowiem, a wtedy będzie jeszcze gorzej. Poza tym po chuj jej bronisz? Wymieni sobie opony i będzie dobrze, osobiście nic jej nie zrobiłem. Ona zrobiła tobie większą krzywdę, raniąc ciebie słowami niż ja tym nożem robiąc dziury w jej kołach - oznajmił dobitnie jak on widzi całą tę sytuację i jakimi kategoriami posługuje się kwalifikując wartość czynu. - Nikt nie przyjedzie - zaśmiał się, po czym odetchnął głośniej i nim ponownie zabrał głos policzył od dziesięciu w dół.
Nadal był wściekły, ale nie chciał, aby ten przyjemny dzień został nakreślony tą podłą wizytą w sklepie, tylko przez to, że pracująca tam kobieta okazała się prawdziwą zołzą.
- Chcesz uczyć się pływać nago? Dla mnie żaden problem, V. Nie podejrzewałem jednak ciebie o taką frywolność - czasem zdarzało mu się zawstydzać Norwood, ale od dawna nie robił tego w tak bezpośredni sposób. Wolał jednak, aby tym razem dziewczyna skupiła się na swoim wstydzie, aniżeli złości za to jak Nate potraktował ekspedientkę. - Możesz wybrać; albo wejdziemy tam i coś ci znajdziemy, albo będziesz brać lekcje pływania w negliżu. Osobiście całkiem kusi mnie ta druga opcja, ale nie sądzę, abyś była na nią póki co gotowa - dopowiedział, gdy zaparkowali przed innym pasażem handlowym. Jednak tym razem Nathaniel nie miał zamiaru, ani na moment pozostawiać Diviny samej. Dlatego gdy wreszcie wysiedli z wozu i skierowali się do odpowiedniego butiku, wszedł wraz z nią i oczywiście przejął kontrolę nad rozmową, bo Norwood nie miała pojęcia co powinna powiedzieć i jak odpowiadać na zadawane jej pytania.
Może nie było to najbardziej ekstremalnym doznaniem w życiu Nathaniela, ale zdecydowanie czymś całkowicie nowym. Na swój sposób nawet intrygującym i przyjemnym, bo tak przyziemnym i intymnym, a takich momentów w jego życiu wcale zbyt wielu nie było.
- Mogłabyś wypróbować ten - po tym jak obsługująca ich ekspedientka odeszła poszukać odpowiedniego rozmiaru dla Diviny, Nathaniel sam zabrał jedne z wieszaków i włożył do w dłonie Norwood.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Były takie kwestie, w których nadal prezentowali całkowicie odmienne poglądy i przemoc na pewno do nich należała, co z naturalnych przyczyn wprawiało Divinę w stan przerażenia. Nie bała się jednak o siebie, czasem nawet dochodziła do tego, że nie bała się też o innych, a jedynie o niego... o to kim się stawał, w jakim kierunku zmierzał i ile jeszcze będzie mógł tak przeć naprzód zanim będzie za późno.
- Bronię jej, bo nie chcę, żebyś postępował źle w moim imieniu! Potrafisz być dobry, niejednokrotnie mi to pokazałeś, więc dlaczego przed innymi zgrywasz okrutnego? Wcale taki nie jesteś, masz serce Nathanielu - powiedziała z naciskiem, chociaż kiedyś nigdy nie odważyłaby się odezwać do kogoś tak wzburzonego. Pomału zyskiwała jednak na pewności siebie. Nie była ona jakaś spektakularna, ale przynajmniej już nie patrzyła jedynie w podłogę, niemo potakując. - Skąd ta pewność? Ona może zgłosić przestępstwo - zauważyła, nie rozumiejąc całkowicie rozbawienia Hawthorne'a. Wciąż była wzburzona tą sceną, więc stres tylko dołożył do tego wszystkiego swojego ciężaru, gdy Nate tak bezpośrednio sobie z niej zażartował. Nic nie mogła powstrzymać na to, że zrobiła się z miejsca czerwona i mimo wszystko, wizja o której mówił, przyćmiła nieco obraz przebitych opon.
- Proszę, nie żartuj sobie tak ze mnie! - pisnęła, niczym spłoszona mysz, żałując, że jej głos nie zabrzmiał bardziej zdecydowanie. - To niesmaczny szantaż, dobrze wiesz, że nigdy się na coś takiego nie zdecyduję - nawet nie chciała o tym myśleć. Głównie dlatego, że wychowano ją w poczuciu, że same takie rozmowy były bardzo nieodpowiednie, a co dopiero wcielanie ich w życie. Tylko, że przy tym pamiętała o wszystkich tych aluzjach rzucanych jej przez Jaspera czy Pearl i to wraz ze słowami Nathaniela sprawiło, że kręciło jej się już w głowie. - Teraz nie będę w stanie wyrzucić tych myśli z głowy - poskarżyła mu się, układając dłonie na swoich skroniach, jakby to miało jakoś powstrzymać uczucie wstydu. Prawda była jednak taka, że jeszcze wchodząc do butiku, była czerwona na twarzy i unikała spojrzenia Nathaniela, jakby to faktycznie miało jakąś moc ściągania z niej ubrań. Pani pracująca w sklepie zdjęła miarę z jej obwodów, a potem zaczęli się rozglądać za strojami, wszyscy poza Diviną.
- Wygląda jak bielizna - wyszeptała do Nathaniela, gdy wepchnął jej coś w dłonie. Chciała być dyskretna.
- To może monokini? Bardzo teraz modne - zaproponowała ekspedienta, a Norwood nie miała pojęcia o czym do niej mówi. - Klasyczna czerń ładnie podkreśli jasną skórę - zaproponowała, traktując Divinę o wiele lepiej, niż kobieta z poprzedniego sklepu. Wybrali więc kilka wzorów i wysłali ją do przymierzalni, ale cóż... udawało jej się znajdować przez dłuższy czas wymówki, by się nie pokazywać. To za ciasne, za wiele odkrywające. Nawet stroje jednoczęściowe wycinane były w sposób, przez który robiło jej się gorąco. - Kończą nam się już jednoczęściowe propozycje, ale tutaj pan powiedział, że jak nie wybierze pani z nich, to mam podawać bikini - słysząc tą bezwzględną groźbę Divinie podszedł żołądek do gardła i natychmiast zaczęła przebierać palcami, szukając najodpowiedniejszego stroju.
- Nie trzeba, już wybrałam - odpowiedziała, na co usłyszała, że ma się pokazać. Nie chciała, Samo to przebieranie krępowało ją niesamowicie. - Jest dobry - jęknęła, ale nie już słyszała, że jak nie wyjdzie, to tam wejdą. Poprawiła więc strój... miał stanowczo bulwersujące ją wycięcie pomiędzy biustem, idące do brzucha, ale w panice założyła właśnie ten... po podobało jej się, że był czarny w brzoskwiniowe kwiaty, a w talii przewiązywała go wstęga w tym samym kolorze. Otworzyła więc niepewnie kotarę, w życiu nie czując się tak odsłoniętą. - Może jednak wybiorę jakiś inny... - zauważyła, bo w zasadzie to przymierzała bardziej zabudowane, ale w tym pośpiechu nie przemyślała wyboru najbardziej i pokierowała się atrakcyjnością materiału.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Wolałby, aby Divina nigdy nie była świadkiem jego wybuchów złości, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie było to możliwe. Mógł ją trzymać w bańce złudzeń, ale nie przecież ona sama doskonale wiedziała kim był. Już podczas ich pierwszego spotkania mogła się o tym przekonać na własnej skórze. I owszem z czasem podejście Hawthorne'a wobec niej uległo diametralnej zmianie, a przez to sama Norwood mogła zacząć wypierać wiedzę o tym jakim był człowiekiem, jednak jej oszukiwanie się także nie mogło trwać wiecznie.
- Zgrywasz? - Złapał ją za słówko, bo absolutnie nie było to prawdą i sprawiło, że jego twarz na moment przeszedł znów grymas gniewu. - Nikogo nie zgrywam. Nic nie jest czarno białe, V, to po pierwsze, a po drugie nie mieszaj tego jaki jestem wobec ciebie z tym kim jestem naprawdę - dodał, bo absolutnie nie chciał teraz dyskutować na ten temat. Głupia ekspedientka nie była warta ich nerwów i zmarnowanego dnia. - Niech zgłasza ma do tego prawo, ale niekoniecznie musi być ono wyegzekwowane - zakończył, bo też nie chciał wchodzić w żadne szczegóły. Im mniej Divina wiedziała o jego wpływach i koneksjach tym lepiej dla niej samej. Dlatego nieświadomość pewnych kwestii miała stać się dla Norwood czymś naturalnym, z czym będzie musiała nauczyć się żyć.
Całe szczęście podczas wizyty w kolejnym butiku Divina zapomniała o martwiących ją wydarzeniach z poprzedniego sklepu. Zawstydzenie, strach i próba odnalezienia się w miejscu, które było dla niej zapewne zupełnie nowe sprawiły, że nie wspomniała więcej o zachowaniu Nathaniela. On zaś sam bawił się doskonale, zawstydzając Divinę i prowokując do tego, aby ostatecznie zrobiła to o co prosił. Może nie było to najszczerszym zagraniem, a formą manipulacji, ale przecież miał na celu jej dobro, więc ten jeden raz można było mu wybaczyć.
- Jest idealny - Nathaniel zwieńczył ten krótki komentarz wymownym uśmiechem, gdy z nieukrywaną satysfakcją przesunął wzrokiem po sylwetce Diviny. Od ich pierwszego spotkania nie tylko zachowanie Diviny uległo zmianie, ale zdecydowanie poprawiła się także jej aparycja. Nie była tą samą zaniedbaną i zabiedzoną dziewuchą w lasu. Jej urocza i śliczna buźka przykuwała uwagę ze względu na swoje piękno, a nie przykrą do zaakceptowania otoczkę w postaci starych łachmanów i smutnego grymasu. Owszem zawstydzona i tak odkryta Divina była dla Nathaniela kompletnie nowym odkryciem, ale byłby ostatnim kłamcą mówiąc, że nigdy o niej tak nie myślał. Nawet jeśli ich miłość z początku przybierała bardziej platoniczny wymiar, nie było się co dłużej oszukiwać, że ze strony Hawhtorne'a nie ulegnie to zmianie. - Nie widzę potrzeby abyś wybierała coś innego, V - dodał, gdy ich spojrzenia wreszcie się spotkały. - Moim zdaniem wyglądasz perfekcyjnie - dodał, a po tym jak ekspedientka zaproponowała do tego narzutkę, sprawa była już przesądzona i kilkanaście minut później, obydwoje siedzieli z powrotem w wozie Nate'a kierując się w stronę domu. - Mimo wszystko uznaję ten dzień za udany... Przyjemny, taki zwyczajny i chciałbym takich więcej - rzucił, gdy już włączył się do ruchu i przy najbliższej możliwej okazji, załapał za dłoń Diviny.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Nie wiedziała czego miała się spodziewać, ale w zasadzie... nie było tak najgorzej.
- Nie musiałam wychodzić - mruknęła, chociaż było jej miło, że ją skomplementował. Mimo to mogła sobie oszczędzić to pokazywanie się w stroju, bo już po chwili było po wszystkim, a w dodatku weszła im w słowo ekspedientka proponująca narzutkę. No i pewnie ją kupili. Sama Divina pewnie się przebrała, postanawiając zepchnąć w tył pamięci to wspomnienie, jak i myśli o tym, czy Nathaniel podejrzewał ją o to, że nie wie, jak dopasować rozmiar, skoro ją kontrolował. Pewnie też przeraziła się ceną, jak to ona, no i znaleźli się w samochodzie i wracali do jego domu.
- Mimo wszystko? - zmarszczyła nos, odwracając się do niego. Wiedziała, że jego wybuch był czymś złym i nie zamierzała o tym zapominać, ale jednak... wyznali sobie dzisiaj miłość. Dla niej to był pierwszy raz, żeby usłyszała, że ktoś ją kocha, więc prawdę mówiąc ten wstęp trochę ją zasmucił, chociaż nie chciała tego do siebie dopuścić. Zjechała więc spojrzeniem na ich złączone dłonie i na tym próbowała się skupić. Na cieple, jakie generowała skóra przyłożona do skóry. Coś pozornie normalnego, a jednak zachwycającego. Przynajmniej dla niej, bo kontakt fizyczny był czymś, czego długo jej brakowało, we wszystkich możliwych formach, poza szarpaniem i innego rodzaju przemocą ze strony ojczyma. - Dla mnie jest niezwykły... ten dzień. Powiedziałeś, że mnie kochasz. Usłyszałam to pierwszy raz w życiu - zauważyła, bo większość ludzi nawet jeśli nie szczerze, słyszała takie słowa wcześniej. Jeśli nie od rodziców, jeśli nie od ukochanych, to chociażby w żarcie, od przyjaciela czy nawet przypadkowej osoby, może pijanego przechodniego. Owszem, tego typu wyznanie nie niosły za sobą żadnego głębszego znaczenia, ale były... a do Diviny nawet nikt przypadkiem i w błahy sposób tego jeszcze nie powiedział, więc traktowała to bardzo poważnie. Tylko, że to ona... w zasadzie teraz dopiero zaczęła się zastanawiać, ile razy Nathaniel mógł te słowa słyszeć lub wypowiadać, nawet jeśli myśleć o tym nie chciała.
Wysiadła z samochodu, a potem nieco nieobecnym wzrokiem patrzyła, jak Nathaniel oddaje kluczyki jednemu ze swoich ludzi, żeby ten wstawił je do garażu. Do niej też ktoś podniósł, sugestywnie patrząc na trzymaną przez nią papierową torbę.
- Nie trzeba - mruknęła, ale człowiek nie odszedł i zerknął na Nathaniela, przez co Divina mocniej zacisnęła dłoń na uchwytach. - Chciałabym sama, proszę - dodała, po pierwsze czując się niezręcznie, gdy wysługiwała się innymi, a po drugie też dlatego, że były to jej pierwsze prawdziwe zakupy z jej pierwszą papierową torbą opatrzoną logo butiku. Właśnie z nią ruszyła w stronę wejścia do willi, do której jeszcze wczoraj nie wiedziała, że wróci.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Nie ma co się oszukiwać, Nathaniela raczej nie najłatwiej zakwalifikować do ludzi wrażliwych i sentymentalnych. Owszem, miał swoje momenty, ale zwykle były one przemyślane i pieczołowicie przygotowane, ale na co dzień niekoniecznie grzeszył on uczuciowością. Dlatego dzieląc się z Diviną swoimi przemyśleniami, nie zdawał sobie sprawy, że słowa jakich użył były nie odpowiednie. Chociaż "zwyczajny dzień", tak naprawdę w umyśle Hawhtorne'a jawił się jak coś nietypowego, bo rzeczywistość z jaką przychodziło mu obcować każdego dnia, raczej niewiele miała wspólnego z tym, co doświadczał u boku Norwood. Dlatego dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że pewnie Divina nawet nie miała szans, aby domyśleć się jak wiele znaczyły dla niego godziny spędzone z nią u boku.
- Dla mnie ta zwyczajność jest niezwykła. To miałem na myśli - wyjaśnił na początku, a potem zerknął w stronę dziewczyny i na moment uniósł ich złączone dłonie do ust, aby na skórze Diviny złożyć delikatny pocałunek. - Usłyszysz to jeszcze wielokrotnie - przysiągł, aczkolwiek zrobiło mu się odrobinę ciężko, bo ponownie uderzyła w niego przykra historia jaka wypełniała żywot Norwood. - Zaskakujące, że to akurat ja jestem tą pierwszą osobą, która ci to powiedziała, prawda? - Postanowił jednak zmienić temat i pójść inną drogą, bo rozpamiętywanie przeszłości, której i tak nie da się już zmienić nie miało obecnie najmniejszego sensu. Poza tym dość już mieli nieprzyjemności jak na tak wyjątkowy dzień, więc lepiej byłoby nie zaczynać trudnych tematów ponownie.
Gdy znaleźli się w domu, Nate kazał swojemu człowiekowi odpuścić i tym samym sam z Diviną wszedł do środka willi, a dziewczyna nadal zaciskała palca na niesionej przez siebie torbie.
- Całkiem sprawnie poszły ci te zakupy. Poćwiczymy to jeszcze kilka razy i nabierzesz w tym większej wprawy - oświadczył, gdy naleźli się w ich ulubionym saloniku, gdzie także stał fortepian. Nate pojęcia nie miał, że niebawem czekają ich kolejne, a raczej Divinę, bo pewne wesele zbliżało się wielkimi krokami i chociaż on nie chciałby w nim uczestniczyć, Norwood była przeciwnego zdania. - Właściwie to moglibyśmy wykorzystać ten twój zakup po kolacji. Co ty na to? - zaproponował, nalewając sobie alkoholu z kryształowej karafki stojącej nieopodal, a gdy skończył rozsiadł się wygodnie na jednej z kanap oddychając przy tym głęboko. - Czuję, że coś jest nie tak jak powinno. Mam się domyślać, czy powiesz mi dlaczego masz takie smutne spojrzenie? - Zagadnął po chwili, bo wyczuwał, że coś się zmieniło. I chociaż Divina zawsze była powściągliwa w okazywaniu emocji, nauczył się czytać momenty, w których to wycofanie faktycznie oznaczało coś nieprzyjemnego.

Divina Norwood
organistka — w kościele
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Sierota grająca w kościele, którą ludzie z Lorne Bay mają za przeklętą wiedźmę z lasu i ona sama także w to wierzy. Zsyła na innych jedynie nieszczęście, więc nic dziwnego, że jest całkiem sama.
Pokiwała spokojnie głową, gdy wyjaśnił jej, co miał na myśli, chociaż nie była do końca pewna, czy rozumie. Wszystko to wciąż było dla niej nowe, a pewne sytuacje stanowił nawet większe wyzwanie, niż pozostałe. Nic więc dziwnego, że się gubiła.
- Wolę się nie nastawiać - przyznała z łagodnym uśmiechem, kiedy pocałował jej dłoń. - Poza tym już raz dla mnie wiele znaczy, nie potrzebuję wcale więcej - dodała, chociaż po prawdzie na pewno byłoby jej miło, gdyby mimo wszystko wyznanie miłości jeszcze w jej życiu nastąpiło. Nie chciała jednak wywierać nie nim presji, ani pokazywać tego tak, jakby jej się należało. - Zaskakujące? - zmarszczyła delikatnie nos, spoglądając ponownie na niego. - Nie zaskakuje mnie to, że to akurat ty... zaskakuje mnie to, że w ogóle ktokolwiek się na to zdecydował - wyjaśniła mu, jak ona to widzi, a potem już skupiła się na drodze. Nikt nie zabrał od niej torby, więc mogła skierować się ku głównym drzwiom wejściowym, a stamtąd do saloniku na tym samym piętrze, na którym była zajmowana przez nią sypialnia.
- Wprawy w zakupach? Nie uważam, aby była mi ona potrzebna... wybrałam ten strój, bo sam tego chciałeś, nadal nie uważam, żeby był mi potrzebny, ale... wybranie nowej płyty nagrobnej sprawiło mi dużą przyjemność. Nie wiem, jak mogłabym ci za to dziękować - przyznała zgodnie z prawdą, bo nie potrafiła na ich wizytę u kamieniarza patrzeć, jak na coś negatywnego. Za bardzo cieszyło ją, że jej mama w końcu dostanie dowód pamięci, na jaki zasługiwała. Żałowała, że sama nie mogła jej go sprawić, ale i tak... po prostu ją to cieszyło i napawało przyjemnym uczuciem spokoju. - Po kolacji? Masz na myśli, że miałabym go ubrać? - zerknęła na niego, czując, że poliki ją paliły. Owszem, pokazała mu się w stroju w sklepie, ale trwało to około dziesięciu sekund i nie planowała za szybko wracać do tak skąpego odzienia. - Nie wolałbyś, żebym ci pograła? - szukała spojrzeniem jakiejś podpowiedzi i akurat przed oczami stanął jej fortepian, więc uznała go za dobrą deskę ratunku. Jeszcze przy pani ekspedientce w sklepie to jakoś dała radę, ale teraz miała wrażenie, że w domu Hawthorne'a ktoś zapomniał włączyć klimatyzację.
- Zawsze mam takie smutne spojrzenie - przynajmniej jego pytanie ściągnęło ją odrobinę na ziemię. Nie chciała chyba poruszać tego tematu ale jej pokora nie pozwalała jej tak po prostu tego zignorować. - Ty już byłeś zakochany, prawda? Kochałeś i pewnie byłeś kochany... ja nie, dla mnie ten dzień naprawdę był... inny, na zawsze pozostanie dniem, w którym pierwszy raz ktoś powiedział mi coś takiego... nie ma w nim dla mnie nic zwyczajnego, ale dla ciebie rzeczywiście... może to wyglądać inaczej - odwróciła się i odłożyła torbę, podchodząc do klawiatury fortepianu, nad którą stanęła, dłonią sunąc po klawiszach, ale nie naciskając żadnego z nich. - Dlatego zasmuciło mnie to twoje mimo wszystko, ale to nic... to głupota i mi przejdzie, nie myśl, że zrobiłeś nic złego, gdybyś nie zapytał, to bym ci nie powiedziała - zapewniła, bo nie chciała robić afery.

Nathaniel Hawthorne
Właściciel || Gangster — Shadow
40 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Właściciel Shadow, który w swoim klubie prowadzi szemrane interesy stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej.
Zaśmiał się słysząc jej propozycję. Oczywiście doskonale wiedział co miała na myśli, ale niekoniecznie chciał zagrać czysto.
- Jeśli chcesz możesz mi w nim zagrać, nie będę miał nic przeciwko - odparł, a widząc tą niepewność i wycofanie, postanowił nie naciskać dłużej. Tego dnia faktycznie wiele się wydarzyło, więc może lepiej jak jego pozostałą część spędzą spokojniej. - Ale niech ci będzie, dziś wieczorem pogramy wspólnie - dodał jeszcze, bo od czasu do czasu lubił wraz z Diviną zasiadać za klawiaturą. Nadal irytował się, gdy coś mu nie wychodziło, ale coraz rzadziej naprawdę wpadał w złość. Przy Divinie nie czuł takiego stresu i wycofania, a jednocześnie bardziej przykładał się do praktyki, nie poddając przy pierwszym potknięciu.
- Znam twoje smutne spojrzenia, a to jest wyjątkowe - przyznał zgodnie z prawdą i oczekiwał jakiś wyjaśnień. Nie spodziewał się jednak usłyszeć tego, czym podzieliła się z nim Norwood. Już wcześniej wspominała o tym, że najdziwniejsze było dla niej to, że ktokolwiek mógłby obdarzyć ją uczuciami, ale Nathaniel nie chciał tego dalej ciągnąć, bo słuchanie o krzywdach jakich doznała wprawiało go w zdenerwowanie, a tego chciał im zaoszczędzić. - Miałem na myśli to, że ciebie zawiodłem, V - przyznał zgodnie z prawdą. - A normalny i zwyczajny dzień to dla mnie równowartość święta, bo zwykle nie spędzam czasu wolnego tak, jak spędziłem go dziś z tobą. Więc nawet jeśli wyraziłem się o tym dniu tak pochopnie to traktuję go równie wyjątkowo jak ty. I wiem co zaszło rano, nadal sam w to do końca nie wierzę i potrzebuję czasu, aby poukładać sobie w głowie to jak od pewnego czasu chcę by wyglądała nasza rzeczywistość - wyjaśnił, miał nadzieję, że na tyle ostrożnie, aby przypadkiem nie sprawić, że Divina ponownie zacznie zastanawiać się nad czymś nad czym nie powinna się dłużej pochylać.
Co do pytań i stwierdzeń Diviny o tym, czy był kiedykolwiek zakochany... Wolał nie poruszać teraz tego tematu. Pewnie przyjdzie dzień, w którym Norwood zapyta do o przeszłość, ale póki co nie było to nigdy podnoszone. Sama V niekoniecznie chyba chciała zapoznawać się z jego mroczną historią, a i jemu na rękę było to, że nie musiał pewnych kwestii wyjaśniać.
Wolał cieszyć się tym co mieli i po kolacji zasiąść z Diviną za fortepianem i nie przejmować się niczym, skupiając całą uwagę na melodii, która wychodził spod ich palców, wypełniając swoim pięknem całą willę.

Divina Norwood
<koniec> :tea:
ODPOWIEDZ