chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Potrzebował tego pocałunku. Potrzebował go nie tylko teraz, w tej konkretnej chwili i w tej konkretnej sytuacji. Potrzebował go na co dzień, przy każdej możliwej okazji. Nie po to, żeby upewniać się, że Elise wciąż czuje do niego coś, czego nigdy wcześniej do nikogo nie czuła, ale po to, żeby móc się czuć tak cholernie wyjątkowo, jak teraz – dzięki temu pocałunkowi. Nie chciał, żeby Debenham odsuwała się od niego, nawet na centymetr. Był uzależniony od jej bliskości, od jej ciała, od jej zapachu, od jej spojrzenia i dotyku. Czuł to szczególnie mocno w te dni, kiedy ich dyżury kompletnie ze sobą nie współgrały i bywało tak, że nie widzieli się cały dugi dzień, a potem nawet całą długą noc. Nie lubił tego. Wtedy nie był szczęśliwy. Wtedy był sfrustrowany i złośliwy. W końcu przechodził w te dni odwyk i to… To kompletnie mu się nie podobało. Zajebiście bardzo nie. – Jestem najszczęśliwszy, Elise. W życiu nie byłem bardziej i dobrze wiesz, że jeśli tak mówię to to jest prawda. Tak naprawdę jest i ja tak naprawdę to czuję. – nie ściemniał, nie znosił ściemy, gardził nią. Wolał najbrutalniejszą prawdę od najsłodszego kłamstwa. Był szczęśliwy. Był tak cholernie szczęśliwy, budując z tą kobietą życie, rodzinę, ich wspólną przyszłość, że… - Czasami łapię się na tym, że… Trochę się boję. Boję się tego uczucia, tego szczęścia. Boję się być tak bardzo szczęśliwy. – może to nietypowe, że gość z jego zewnętrzem i wcale nie subtelniejszym wnętrzem, bał się takich rzeczy i, co więcej, przyznawał się do tego strachu na głos. Może i tak, ale… Z kim, jak nie z nią miałby o tym porozmawiać? Kochali się przecież nie tylko, jako mąż i żona, ale też jako najlepsi przyjaciele. – Mam wrażenie, że zaraz coś pieprznie… Przysłowiowy piorun z nieba i to wszystko rozwali. Albo raczej… Ja to wszystko rozwalę. Tego się boję tak naprawdę. Że któregoś dnia spieprzę to tak bardzo… Zranię cię tak mocno, że nie będzie czego zbierać. – mówił o zranieniu jej, ale nie myślał przy tym o zdradzie. Nie. To nie wchodziło w grę. Nigdy. To było świństwo, którym Logan okrutnie się brzydził. Nigdy, przenigdy nie zrobiłby tego własnej żonie. Kobiecie, którą kochał do szaleństwa. Tak mocno, tak bardzo, że nawet nie potrafił wyrazić tego słowami. Spoważniał nieco i w zupełnie naturalny sposób, kiedy mówił to, co mówił. Utkwił wzrok w spojrzeniu Elise i czuł przy tym zabawne, przyjemne dreszcze. – Ta charytatywna gala, na której tyle się wydarzyło. – dodał po chwili, a lekki, ledwie zauważalny uśmiech przelotnie zadrżał mu na pysku. Gala, na której uprawiali seks w łazience, a potem udawali, że flirtują z ludźmi, którzy na dobrą sprawę w ogóle ich nie interesowali. – To wtedy. Pojechaliśmy do ciebie i już to wiedziałem. Wiedziałem, że jestem w tobie zakochany i kompletnie nie umiałem sobie z tym poradzić. To było, jak… Silny lewy prosty prosto w pysk. Tak mnie to uderzyło. No i tak bardzo… Tak bardzo chciałem, żebyś też to czuła, a jednocześnie tak bardzo nie chciałem ci o tym powiedzieć, bo przecież byliśmy tylko kumplami, którzy uprawiają okazjonalny seks. Dla rozrywki. I nie było tam miejsca na żadne zakochanie. – sapnął rozbawiony, bo z perspektywy czasu i tego, jak skończyli, to co wtedy robili i to, co wtedy on sobie myślał było… Mega niemądre. – Przez krótki moment… Dosłownie chwilę, chciałem nawet uciec. Przed tobą i przed tym co działo się tu... – dwoma palcami postukał się w lewą skroń. – I tu. – a potem całą dłonią dotknął miejsca, gdzie silnie biło jego serducho. – Chciałem wziąć urlop, zaszyć się na Północy i wybić sobie ciebie z głowy. Kompletnie, na amen. Wiedziałem, że muszę, bo inaczej oszaleję. W życiu czegoś takiego nie czułem… – i kompletnie nie umiał sobie z tym poradzić. Był, jak mały chłopiec – zagubiony w sieci niezrozumiałych dla siebie uczuć. Wtedy? Nie był dumnym facetem, dorosłym mężczyzną z dużym ego. Był pieprzonym zakochanym kundlem.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Doskonale rozumiała o czym mówił, gdy wspomniał, że boi się tego szczęścia. Doskonale rozumiała, bo czuła dokładnie to samo. Czasami miała wrażenie, że gdy jest zbyt szczęśliwa może to oznaczać kłopoty i zaraz się okaże, że za rogiem czeka coś… okropnego. Czy trochę nie tak było z jej wypadkiem w pracy? Chociaż nie wiem, czy można to nazywać wypadkiem – Elise jednak nie była w stanie powiedzieć, że był to atak… nie przechodziło jej to przez gardło. Nie bała się jednak tego, że to on ją zrani, że to on coś zepsuje… nienie, ona się bała raczej jakiejś siły wyższej – Nie rozwalisz… nie chcę, żebyś się tego bał. Jeśli coś ma się stać, to się stanie, ale to nie będzie ani twoja ani moja wina. – naprawdę miała taką nadzieję, chociaż wiadomo, że jak przychodzi, co do czego… może być różnie, po prostu może być różnie.
- Nie przypuszczałam, że ta gala… była aż takim punktem zwrotnym w naszym życiu. – wtrąciła w tak zwanym międzyczasie i uśmiechnęła się pod nosem, ale naprawdę tak było. Nie zdawała sobie z tego sprawy. Wydarzyło się wtedy faktycznie dużo… ale aż tak? – Ale jeśli tak było… jeśli faktycznie byłeś we mnie zakochany, nie wiem czy kiedykolwiek ci wybaczę, że ze mną nie zatańczyłeś. – że przegapili pierwszą wspólną galę, a nie mieli wielu okazji widzieć się jeszcze w takim wydaniu… to nie był typowy outfit chirurgów. Wydarzyło się wtedy wszystko, a nie zatańczyli. Naprawdę ją to denerwowało! Na szczęście teraz się uśmiechała, więc to jej obrażenie się za to było raczej mało groźneI cieszę się… że nie wyjechałeś. Nie wbiłeś sobie mnie z głowy. Nie związałeś się z Emily… wyglądała na taką, z którą musiałbyś bardziej uważać w łóżku. – no nie mogła sobie darować małej złośliwości. Zaśmiała się pod nosem i zanim coś powiedział albo się obruszył – wykorzystała okazję i najlepszy możliwy sposób, żeby tego nie robił – zamknęła mu usta pocałunkiem.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Logan tak podejrzewał - że Elise nie miała o niczym pojęcia. Nie chodził przecież i nie rozpowiadał wszystkim wokół jaki to jest zakochany. On tego nie chciał przyznać nawet przed samym sobą. Powód był… Głupi i przewidywalny.
Zdążył tylko wymownie prychnął, zanim Debenham zamknęła mu pysk w ten jedyny najwłaściwszy sposób. Gdyby kazała mu się zamknąć, tak po prostu, prawdopodobnie by tego nie zrobił. Pocałunek zawsze działał najlepiej. Na jego… Dziurawą, jak sito pokorę. Uśmiechnął się wymownie, bo cwanie i wcale nie odsuwał pyska od warg leżącej na nim doktor Trevisano. Przyglądał się jej z super bliska i… Szlag, znowu czuł to zabawne mrowienie „gdzieś” w dole. Tam w dole. Znowu czuł jej zapach, jej dotyk, jej spojrzenie na sobie… Znowu mu to robiła. Budziła w nim głód, który mógł być zaspokojony ledwie na kilka ulotnych chwil. - Nawet jeśli wyjechałbym i wybiłbym sobie ciebie z głowy, Emily nie miała najmniejszych szans. Była… Prawdopodobnie dalej jest… Zbyt… No wiesz, poukładana. - błysnął kłami, bo to trochę nawiązywało też do tego o czym ZŁOŚLIWIE wspomniała Elise. Logan przypuszczał, że jego żona miała rację i Emily była raczej fanką po cichu, po ciemku i pod kołdrą. - Powiedziałaś o tym uważaniu… Powinienem zapytać? Ciebie… Moją żonę, z którą dzisiaj kompletnie nie uważałem… - Elise wiedziała do czego zmierzał. Musiała wiedzieć. To pytanie, ta lekka wątpliwość wisiała już w powietrzu. - Nie przesadziłem? Wszystko ok? Wiesz o co pytam… - mimowolnie i zupełnie naturalnie też przy tym spoważniał. Bo może naprawdę powinien bardziej uważać, może ona wcale nie czuła się komfortowo w starciu z tą jego absolutną i zuchwałą nachalnością. Może przesadził i powinni po prostu o tym pogadać. - Nie oszczędzaj mnie, Elise. Jeśli przesadziłem i sprawiłem ci ból, musisz mi to powiedzieć. Musisz, nie chcę słyszeć wymówek. - że może trochę zrobił fakap, ale w sumie nie było najgorzej… Nie. Musiał i chciał znać prawdę, choćby ta była brutalna i godząca w jego męską dumę i nadmuchane ego. Trudno! - Mówiłem ci, że straciłem dla ciebie głowę… Oszalałem i straciłem jakiekolwiek resztki zdrowego rozsądku. - bo tak bardzo jej chciał i tak bardzo jej potrzebował… Szlag!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się, bo zrobił to naprawdę… no naprawdę wzorowo! Jak powiedzieć własnej żonie, że jest chaosem? Że jest bardzo NIE poukładana? No właśnie tak. Czy się oburzyła? Ani trochę. Bo przecież sama zaczęła i doskonale wiedziała do czego pił. No i zgadzała się z tym… sama nie uważała się za kogoś przebojowego, ale tamta dziewczyna wydawała jej się być dla niego zbyt nudna. Ale może to tylko mylne wrażenie? Tak naprawdę jej nie znała i po prostu umniejszała rywalce. Natomiast nie przypuszczała, że skłoni to Logana do zupełnie innego pytania, które było… no z jednej strony właśnie za to go kochała, bo się troszczył i martwił, ale z drugiej strony – to niedorzeczne. Bo czy wyglądała na niezadowoloną? Chociaż przez chwilę? Moment? Ułamek sekundy?
- Oh tak… zdecydowanie. – wytknęła, ale kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, więc raczej nie powinien się spodziewać, że będzie poważna. Ani trochę – Zdecydowanie przesadziłeś… musisz się poprawić. – no tak! Nawet poważnie pokiwała głową. Ale jednocześnie pochyliła się tak, żeby sięgnąć jego ucha i prosto w nie wyszeptać w czym powinien się następnym razem poprawić. Na przykład sprzedać jej więcej klapsów! I oczywiście, że sobie bezczelnie żartowała, szczerzyła kły w szerokim uśmiechu i podśmiechiwała się pod nosem – Nie potrzebujesz zdrowego rozsądku jak jesteś ze mną. Nie w łóżku. Nie sprawiasz mi bólu… gdyby tak było, powiedziałabym ci. Wiem, że się o mnie troszczysz i potrafisz być delikatny, ale nie oczekuję tego od ciebie w sypialni. Zdecydowanie lepiej się bawię, kiedy nie uważasz… i po prostu mnie pieprzysz. – wzruszyła bezradnie ramionami – Nie wiem, co to o mnie świadczy… może jestem po prostu zdzirą, ale trudno. – dodała rozbawiona, bo hej… taką ją sobie wziął i z taką musiał handlować, trudno! – Jest coś czego ci brakuje? Wolałbyś coś… innego? Nowego? Nie wiem… nie jestem fanką przebieranek, ale wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko. – naprawdę. Także powinien wiedzieć, że mógł jej powiedzieć wszystko... także w kwestii ich życia łóżkowego.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Oczywiście ten stary osioł KOMPLETNIE nie załapał dlaczego Elise z niego rechocze, co takiego powiedział i jak to w efekcie wyszło. Jak na kogoś, kto sam o swojej bystrości miał mega wysokie mniemanie, często błądził, jak mały gamoń we mgle. Teraz też! Patrzył na żonę i w pierwszej chwili nie skumał, że to całe „och tak, zdecydowanie” było żartobliwe i zupełnie nie na serio. Sam momentalnie spoważniał, ba, mógł przez dwie chwile wyglądać nawet na mocno przejętego. Ściągnął trochę gniewnie brwi (gniewnie na siebie, nie na nią), kiedy ciemnowłosa pochyliła się do jego policzka i ucha i zaczęła mu tam mamrotać… To co zaczęła mu tam mamrotać. W końcu zrozumiał. Skumał i załapał, że cokolwiek teraz robiła - po prostu chciała mu dopiec! Zagrać na nosie, wsadzić palec między żebra, uszczypnąć prowokacyjnie w tyłek i udowodnić mu, że pytał o coś, o co pytać w ogóle nie powinien. Jak już to wszystko do niego dotarło, jego mina i spojrzenie były bardziej niż wymowne. - Ha ha, bardzo śmieszne. - w ogóle nieśmieszne! Nic, a nic, bo on naprawdę zdążył się przejąć. Rozumiał co Elise mówiła, rozumiał to wszystko i w zasadzie, jak już sobie na to pozwoli to pewnie poczuje pewnego rodzaju ulgę, że jednak nie przesadził, nie przekroczył granicy, której przekraczać nie należało. - Śmiejesz się ze mnie, a ja serio się wystraszyłem. Przez moment miałem nawet ochotę dać sobie w pysk… Nie chcę, żebyś kiedykolwiek ze mną czuła dyskomfort albo nawet strach przed nim. Strach przed bólem. Nie… To nie jest ok, dlatego naprawdę… Musisz mi powiedzieć, jeśli zrobię cokolwiek, co ci się nie spodoba. Musisz. - być z nim absolutnie szczera, tak jak sama zresztą teraz oczekiwała tej szczerości od niego. Czy czegoś mu brakowało? Heh… Z technicznego punktu widzenia, to pytanie było tak samo absurdalne, jak to jego. Jak mogłoby mu czegokolwiek brakować, kiedy dostawał od niej absolutnie wszystko czego kiedykolwiek pragnął i o czym kiedykolwiek fantazjował…? To… No po prostu nie. Uśmiechnął się pod nosem i wyraźnie pokręcił głową. - Elise, myślę o seksie z tobą jakieś milion razy w ciągu doby… Ta liczba prawdopodobnie byłaby sporo mniejsza, gdyby czegoś mi brakowało. A skoro nie jest… - to znaczy, że dla Logana ich seks, ich bliskość była szczególna, wyjątkowa i cudowna. Bez względu na to czy robili to w bardziej czuły, delikatny sposób czy totalnie puszczali wodze swoich potrzeb i instynktów. Tak jak dzisiaj. - Dajesz mi wszystko, absolutnie wszystko, o co jako dorosły i super aktywny seksualnie facet, mógłbym kiedykolwiek prosić. Wszystko, Elise. Bez dwóch zdań. - najważniejsze w tym wszystkim było jednak to, że pani doktor zdawała się uwielbiać ich seks tak samo bardzo, mocno, jak jej mąż. Do tego tanga zdecydowanie trzeba była dwojga i oni… Zdecydowanie stanowili w tym tangu najlepszą możliwą parę. - Uwielbiam te momenty, w których jak gdyby nigdy nic podchodzisz do mnie i po prostu odbierasz mi się do rozporka. Uwielbiam widzieć to w twoich oczach. To co wtedy się w nich dzieje… Wierz mi, Elise… Twoje oczy to mój kryptonit. Patrzysz na mnie i tracę rozum. Nawet teraz. - uśmiechnął się, ale nie uciekał przed jej spojrzeniem. Szczególnie, że chciał jeszcze o coś zapytać. - Powiedziałaś, że wolisz… Że lepiej bawisz się, jak nie uważam. - to była jedna strona medalu. - Czy to znaczy, że ta moja bardziej… Czuła strona, nie jest dla ciebie atrakcyjna? Nie pytam, żeby się pokłócić albo obrazić, nie chcę, żebyś się tego bała. Po prostu… Chcę to wiedzieć. Potrzebuję to wiedzieć. - i to jak diabli. Zasiała w jego głowie wątpliwość i teraz musiał jakkolwiek z nią handlować.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
No trochę jednak śmieszne, bo jego mina była… no była perfekcyjna! I ją akurat rozbawiła. Bo nie wierzyła, że naprawdę mógł uwierzyć, że coś jej nie pasowało. Byli w tej samej sypialni? W tym samym łóżku? No czego mógł się przestraszyć, gdy przez tych kilka chwil, gdy się kochali… naprawdę nie ukrywała tego, że jest jej dobrze. Zresztą chyba już mu to kiedyś powiedziała – nie ma w zwyczaju oszukiwać, udawać i gdy coś jej nie pasuje – na pewno mu o tym powie. Właśnie dlatego, że do tanga trzeba dwojga i zwyczajnie też chciała z tego wynieść jak najwięcej. Gdyby tak nie było – na pewno by to omówili, żeby dojść do takiego momentu, gdy wszyscy będą zadowoleni. Póki co… nie było takiego problemu.
I uśmiechnęła się zadowolona, gdy jemu też niczego nie brakowało, bo to dobrze. Nawet bardzo dobrze. Nie wyobrażała sobie życia z kimś, kto miał zdecydowanie inne preferencje i inne potrzeby. Oni dopasowali się idealnie i może dlatego właśnie miało to tak duże szanse na powodzenie.
- Powiedziałam, że lepiej się bawię… a nie że coś innego jest dla mnie mniej atrakcyjne. – wzruszyła lekko ramionami – Zwłaszcza, że powiedziałam, że wiem, że taki jesteś… delikatny, czuły i troskliwy. Może nie romantyczny, ale pracujemy nad tym – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Jesteś taki na co dzień, we wszystkich tych codziennych sytuacjach, gdy tego potrzebuje. I to jest cholernie atrakcyjne. – bo jak mogłoby nie być? – Chociaż teraz, gdy chowałam ojca… nawet nie wiesz jak bardzo to doceniałam. – że miał serce po dobrej stronie i że biło dla niej, że mogła na niego liczyć – Ale lubię to, że łóżku nie jesteś dżentelmenem i po prostu bierzesz to, co ci się należy. Rozumiesz? – co miała na myśli? I dlaczego sugerowanie, że którejś z jego twarzy nie lubiła i nie uważała za atrakcyjną było poniżej pasa.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Logan nie chciał, żeby to był cios poniżej pasa lub nawet jakikolwiek inny. Pytając o wątpliwość, która urodziła mu się w głowie pod wpływem słów żony, nie miał żadnych złych intencji. Jedyne czego chciał to zrozumienie tego czego nie rozumiał i mógł to osiągnąć tylko dzięki Elise. Nawet jeśli tłumaczenie mu tego nieszczególnie było jej w smak, trudno. On tego potrzebował. Potrzebował usłyszeć, że ta zupełnie niegwałtowna, spokojna i troskliwa wersja jego charakteru i podejścia do świata, nie była czymś czego Elise po prostu nie lubiła. Taka sytuacja byłaby dość kłopotliwa zważywszy na to, że - jak pani doktor sama zauważyła - bywał taki na co dzień. Bywał czuły i troskliwy, martwiący się i… W ógole. Bywał taki znacznie częściej niż… Nie bywał. - Prawdę mówiąc nie sądziłem, że nim jestem w którejkolwiek sferze życia. - dżentelmenem, którym miał NIE BYĆ w sypialni, kochając się z żoną czy raczej po prostu tę żoną pieprząc i biorąc jak swoją. Jakby to mu się po prostu należało. Uśmiechnął się pod nosem i uparcie wpatrywał się w kobiece tęczówki. Czasami zsuwał wzrok niżej, do ust żony, bo ich siła przyciągania zamiast słabnąć - z każdym dniem energicznie rosła, a on… On coraz intensywniej to odczuwał. Choćby w sytuacjach takich, jak ta teraz - lenili się w łóżku, tak bardzo blisko i ciasno przy sobie… Cwany szept w jego uchu jasno sugerował, że wargi pani doktor Trevisano na pewno potrzebują i chcą pocałunku. Niekoniecznie księcia, bo o ile dżentelmenem jeszcze zdarzało mu się być, o tyle księciem z bajki już kompletnie i na pewno nie. - Rozumiem, co miałaś na myśli. Nie martw się, nie próbuję niczego sobie dopowiedzieć… Po prostu byłem ciekaw. Obiecuję, że to wszystko. - co prawda legendy mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale… Pieprzyć to. Mogli tam być, byleby razem. Bear wciągnął w płuca instynktownie większą dawkę powietrza. Łapsko, którym dotychczas leniwie sunął po nagich plecach żony, teraz wplótł w jej ciemne loki. - Przyznam ci się do czegoś, ale musisz obiecać, że nie będziesz się ze mnie śmiać. No… - przewrócił oczami, a wargi już same drżały mu do uśmiechu. - Kupiłem sobie książkę - kurs… Jak z randkowego ignoranta stać się romantykiem z krwi i kości. - Bo… No pracowali nad tym, tak? Nad tym jego… Ehem, defektem. Sapnął cicho i uśmiechnął się pod nosem, a w tym uśmiechu jedno było widać szczególnie wyraźnie. To jak zajebiście było mu teraz głupio, że zrobił coś takiego! On. Wielki dumny pan doktor Trevisano. Buc, gbur, oficjalny bully dla wszystkich, których uważał za idiotów. Mhm… Żałosne, Logan, żałosne! - Nie śmiej się! Wydałem na to trzysta dolców! - ale zrobił to… No dla niej. Dla Elise. Łypnął kontrolnie w jej ładne ślepia i cyknął cicho, trochę niecierpliwie. - Robię to dla ciebie i zamierzam ci to wypominać przy każdej sytuacji, kiedy będziesz na mnie bez powodu zła. - wytknął cwanie i zbliżył pysk do kobiecych warg. Cicho dodał: - Ale nie powiesz o tym nikomu, prawda? Chyba nie chcemy, żeby mój wizerunek ucierpiał… - lekko drański grymas wykrzywił mu wargi, a wizerunek, do którego pił… Buc, drań, gbur… Normalnie aż żal coś takiego stracić. Tak długo przecież na to pracował! Całe swoje bucowate życie!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Był, oczywiście, że był… od samego początku powtarzała mu, że jest porządnym facetem – nawet wtedy, gdy sam próbował to negować. Był dżentelmenem. Nawet przez chwilę w to nie wątpiła i też to właśnie mu wyjaśniła. Kochała go nawet jak był zgryźliwym bucem! Więc dlaczego miałaby nie kochać tej wrażliwej części? Bez sensu.
- A zaspokoiłam twoją ciekawość? – czy udzieliła odpowiedzi jakiej oczekiwał? Bo to też właściwie nigdy nie było pewne… z obu stron. Uśmiechnęła się pod nosem i sięgnęła jego ust, tak po prostu i znienacka, po prostu sięgnęła jego warg i go pocałowała. Krótko i spokojnie. I wpatrywała się w niego intensywnie… wyraźnie zainteresowana, gdy poprosił, żeby się nie śmiała. Zazwyczaj jak ktoś zaczyna tak zdanie – jest trudniej – Słowo harcerza – którym nigdy nie była, ale nie miało to najmniejszego znaczenia, bo wtrąciła go tak cicho, że równie dobrze mógł nawet nie usłyszeć tego jej lichego zapewnienia. I czy czegoś takiego się spodziewała? Ani trochę. Ani nawet w jednej dziesiątej. Ale nie wyglądała też jak ktoś, kto miałby się z tego śmiać… no może ewentualnie uśmiechnąćTak jak ja ci będę mogła wypominać, że ze mną nie zatańczyłeś na gali albo że oświadczyłeś się w najmniej romantyczny sposób na świecie? – he? He?! Kącik ust drgnął jej wymownie w rozbawieniu, bo jednak miała więcej do wypominania – przynajmniej tak jej się wydawało, bo prawda była taka, że żadne z nich nie było święte i miało swoje za uszami – Nie powiem. Ale mniejsza o to… lepiej mi powiedz, co z tego kursu wyciągnąłeś? Czego się już nauczyłeś? Kiedy zamierzasz zacząć to wprowadzać w życie? – czy może już wprowadził, a ona właśnie spaliła, bo nie zauważyła? Wszystko możliwe! Nie była najbardziej spostrzegawczą osobą na świecie, a jego ewentualny romantyzm jakoś BARDZO w oczy jej się nie rzucił. Czy to na pewno był dobry kurs? Czy nie wyrzucił trzystu dolarów w błoto?


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Logan wiedział i rozumiał z czego wynikło to pytanie o „zaspokojenie jego ciekawości”. Choćby nawet bardzo chciał, nie mógłby tutaj udawać głupiego. Zasłużył sobie na to, zasłużył sobie na… W zasadzie sam nie wiedział czym to do końca było, ale sposób w jaki Debenham zadała swoje pytanie przypominał mu trochę upominającego pstryczka w nos. Tak się zresztą poczuł. Skinął jednoznacznie głową, bo co jak co, ale jego ciekawość była w tym temacie zaspokojona. Mógłby, co prawda, drążyć to dalej, dopytywać o sytuacje, w których był Loganem w wersji A, a Elise oczekiwała Logana w wersji B… Ale nie chciał. Nie chciał tego robić i już. Ufał jej. Ufał, że gdyby taka sytuacja jednak się kiedyś wydarzyła i ciemnowłosa potrzebowałaby typowego Trevisano z Północy, buca z ego wielkim jak dziesięciokilogramowy arbuz, emanującego totalnym przekonaniem o swojej zajebistości, a on tymczasem miałby raczej flow na wrażliwego, zakochanego po uszy, niedopieszczonego kundla z mocno dziurawą pewnością siebie - naprawdę wierzył, że Debenham kazałaby mu się ogarnąć. Że kazałaby mu zmężnieć, odnaleźć swoje cojones i po prostu wziąć się w garść. Gdzieś w tle świadomości przemknęła mu myśl o tym i nawet lekko, pod samym nosem się do niej - do tej cichej, dyskretnej myśli - uśmiechnął.
Elise była złośliwa. Była złośliwa, jak cholera, a „najgorsze” w tym wszystkim było to, że on totalnie sobie na tę babską złośliwość zasłużył. Dał jej amunicję, którą ona bardzo chętnie i skutecznie wystrzeliwał prosto w jego, i tak już nieźle poharataną, dumę. - Naprawdę spieprzyłem te oświadczyny, co? - mruknął bez entuzjazmu i odruchowo spojrzał na tę dłoń żony, na której nosiła oba pierścienie mocy. Zaręczynowy i obrączkę. - Chcesz się rozwieść i zrobić to jeszcze raz? W tej durnej książce jest nawet taki rozdział… Jak się oświadczyć i nie zrobić z siebie idioty. - i przy okazji nie dawać argumentów żonie - złośliwej zołzie do wypominania mu tych kompletnie nieromantycznych oświadczyn. ECH. Bear przewrócił oczami i spojrzał teraz na swoją dłoń - tę, na której nosił ładną, gustowną i pewnie porządnie drogą, obrączkę. - Kupiłem ci kwiaty. - wypalił nagle, cofając wzrok do ładnych oczu swojej osobistej, bardzo prywatnej pani doktor. - W drodze do domu kupiłem ci kwiaty, ale… Byłem tak zmęczony po dyżurze, że… To jest totalnie żenujące i nie wiem co sobie o mnie teraz pomyślisz, ale… Zanim wsiadłem do auta, położyłem je na dachu. - dachu samochodu oczywiście. Zanim wsiadł za kierownicę i odjechał spod kwiaciarni. - Sekundę później zadzwonił jeden z moich niedorobionych stażystów i… Myślę, że wiesz jak to się skończyło. - w końcu żadnych kwiatów od niego nie dostała. Nie mogła, bo te zostały na dachu samochodu i jak Trevisano ruszył w dalszą drogę do domu to… No cóż, bukiet naprawdę, napraaaaawdę ładnych róż jakimś cudem opuścił pokład zanim wraz z Loganem dotarli do celu. On i róże. Teraz, jak o tym powiedział to poczuł się jeszcze durniej. Mruknął niezadowolony i niecierpliwie wobec samego siebie, wymownie cyknął. - Chciałem zrobić dla ciebie coś miłego i nie, nie kazała mi tego ta głupia książka, bo jeśli mam być szczery przeczytałem z niej tylko pierwszych pięć stron, a potem zasnąłem. - najlepsza inwestycja w jego życiu. Trzy stówy poszły się ostro je… Mhm. Właśnie tak. - Potem zamówiłem nam stolik w tej fancy włoskiej knajpie w centrum, ale miałaś kryzys na dyżurze i zostałaś na ten nagły przeszczep, więc… - wzruszył lekko ramionami. Tyle tylko ile mógł leżąc. - Nawet ci o tym nie mówiłem. Po prostu to odwołałem. - to, że ta randka nie wyszła nie było, oczywiście, niczyją winą. To po prostu nie był ich dzień. Albo nawet cały tydzień, bo… - Zdobyłem też bilety na Bruno Mars, bo chyba go nawet lubisz, ale wtedy Skalpel zjadł mojego buta i chorował całe dwa dni, więc… - ta niespodzianka też nie wypaliła. A skoro nie wypaliła, to Logan nawet żonie o niczym nie wspominał. Nie chciał, żeby czuła rozczarowanie albo co gorsza jakieś irracjonalne wyrzuty sumienia. To po prostu los śmiał się z Logana i jego prób zrobienia czegoś najs dla kobiety, którą kochał do cholernego szaleństwa. I taka myśl teraz wpadła mu do głowy… Uśmiechnął się pod nosem i mruknął: - Naprawdę nie wiem jakim cudem strażakowi przychodziło to tak łatwo, a ja nawet nie mogłem dowieźć ci tych przeklętych róż. Typ miał jakieś supermoce czy coś…? - musiał mieć, a Logan totalnie mu zazdrościł. Tego z jaką łatwością organizował im, sobie i Elise, naprawdę fancy randki.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się, bo oczywiście, że NIE chciała się rozwodzić, żeby zrobić cokolwiek jeszcze raz. Tak, dogryzała mu… ale nie zmieniłaby niczego. Niczego. Więc była złośliwa z czystej przekory i cóż… złośliwości. Prawda była jednak taka, że pomimo braku romantyczności w tych zaręczynach najważniejszy był efekt. A koniec końców na palcu miała całkiem ładny pierścionek! I uśmiechała się do niego ładnie, więc zdecydowanie nie chowała urazy.
Ba! Uśmiechała się ładnie, a ostatecznie nawet zaczęła się podśmiechiwać pod nosem, bo co on właśnie opowiadał. Nie mogła się nie podśmiechiwać! Ale nie złośliwie, wyjątkowo nie. Po prostu to jak bardzo nie sprzyjał mu w tym wszystkim los było aż zabawne. To nie on nie był romantyczny! To wszechświat tego nie chciał. No i trochę miała też wyrzuty sumienia, bo zupełnie nieświadomie przykładała się do tego, że jemu nie wychodziło. Okropne.
- Myślę, że najpierw wkładał kwiaty do auta, a później odbierał telefon… – rzuciła swobodnie, uśmiechając się i wyciągając się w jego stronę, żeby móc go pocałować. Żeby czasem znowu się nie obraził na jej głupie (i zupełnie niegroźne) żarty – I przepraszam, że ci tego nie ułatwiałam. – bo w ostatniej chwili odwoływała ich plany, nawet jeśli nieświadomie – Na szczęście to nic nie zmienia. A ja kocham cię jak wariatka. – nawet jak nie był romantyczny, nie zabierał jej na randki i nie kupował kwiatów… trudno! – Zwłaszcza, że masz pełno innych supermocy… które zdecydowanie bardziej wolę niż te z organizowaniem nam randek. – dodała, ale znowu nie dała mu dojść do słowa, głównie dlatego, że się przesiadła, zajmując miejsce na udach męża, pochylając się nad nim i nie pozwalając mu się od siebie już odkleić. Samej się od niego nie odklejając. W końcu miał supermoce! A jedną z nich było to, że była od niego uzależniona. I po prostu znowu się kochali. Tak właśnie spędzili ten urlop.



/zt
Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ