Studentka archeologii — i recepcjonistka na siłowni
22 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka archeologii, dorabiająca na recepcji lokalnej siłowni. Ostatnio jej głównym zajęciem jest walka o to, aby nie być w związku opcją a pierwszym wyborem.
001.

mars chadwick

Człowiek jest w stanie przyzwyczaić się do wielu rzeczy: do braku ulubionego napoju w gorący dzień, do uwierających butów w dalekiej wędrówce czy do przemądrzałego sąsiada, który zawsze wszystko wie lepiej. Ciężko jednak przyzwyczaić się do faktu, że nie jest się czyimś wyborem numer jeden.
Mia wróciła z wyjazdu szkoleniowego trzy dni wcześniej niż zakładała. Nie informowała jednak o tym swojego chłopaka; postanowiła zrobić mu niespodziankę, przywożąc z podróży także kamień turmalinu, kupiony specjalnie dla niego. Po powrocie nie zmrużyła nawet oka, postanowiła wziąć szybki prysznic i po przebraniu się w wygodne ubrania, ruszyła pod znajomy jej adres. Wiedziała, że Mars swoją dzisiejszą zmianę w pracy skończył nieco wcześniej co chciała wykorzystać. Zaparkowała więc pod odpowiednim budynkiem, czując już intuicyjnie, że coś jest nie tak. Przed wyjściem z auta zarzuciła tylko na głowę kaptur od bluzy i zaciskając w kieszeni kamień turmalinu, jakby chcąc dodać sobie odwagi, ruszyła przed siebie.
Odgłosy głośnej muzyki słyszała już z daleka. Wiedziała dokładnie z czym się to wiąże, chociaż łudziła się, że być może to ktoś z sąsiadów postanowił urządzić sobie imprezę. Jej nadzieje zostały brutalnie rozwiane pod drzwiami mieszkania chłopaka, gdzie musiała przeciskać się przez grupkę rosłych chłopaków z których jeden nawet odważył się skomentować jej ubiór i zaprosić do wspólnego spędzenia wieczoru.
Mia nie musiała długo poszukiwać w tłumie ludzi Marsa. Już z daleka dostrzegła jego osobę w towarzystwie jakiejś młodej, ładnej dziewczyny, która z drinkiem w ręku pozwalała sobie na o wiele za dużo. Blondynka jednak cierpliwie obserwowała z boku całe to zajście, nerwowo ściskając w dłoni kamień. Miała wrażenie, że po raz kolejny coś w okolicach jej serca rozpada się na tysiąc kawałeczków, które ciężko będzie poskładać. Mia w końcu ruszyła przed siebie, zgarniając po drodze z jednego z blatów pustą szklankę. Zsunąwszy z głowy kaptur przecisnęła się przez rozmawiającą żywo grupkę ludzi i w końcu dopchała się do części kuchennej, gdzie jej chłopak przekraczał jedną z ostatnich granic.
- Można drinka? - zapytała, unosząc pustą szklankę i przerywając tym samym uroczą chwilę zbliżenia.
powitalny kokos
A.
Maya
student oraz mechanik samochodowy — biorący udział w nielegalnych wyścigach
23 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Oficjalna wersja zakłada, że wyjechał na jakiś czas z Lorne. Jedyna i prawdziwa jest taka, że siedział w areszcie, ale nie chce, aby ktokolwiek dowiedział co się stało.
one
mia & mars
Mia wyjechała na kilka dni, a to była idealna okazja do tego, aby urządzić imprezę. Marsowi mimo że bardzo zależało na swojej dziewczynie - nie zawsze to okazując - wolał jednak imprezy spędzać bez niej. Tu nie chodzi o to, że źle czuje się w jej towarzystwie, bo tak nie jest. Po prostu jego sposób bycia i zachowania tego wszystkiego nie ułatwiał. Jest on tego typu facetem, że nie gardzi urodą kobiet i lubi z nimi flirtować.
Poprosił kilku kumpli o to, aby zwołali większą ekipę na imprezę. Nie spodziewał się jednak tego, że w pewnym momencie w jego domu będzie tyle osób, że nie będzie dało się spokojnie przejść. Nie było to czymś złym, bo Mars uwielbia być w centrum uwagi. Najbardziej nie lubił poranków i momentu, w którym trzeba całą chatę wysprzątać. Kiedyś robił tak, że wraz z kumplami wyrywali sobie jakieś laski, które zostały na noc i za nich sprzątały chatę. Mimo wszystko od kiedy jest w związku z Mią nie chciał robić czegoś takiego. Nie chodziło tu o wyrywanie innych panienek, bo do tego hamulców nie miał, ale nie chciał robić tego na swoim terenie i zostawiać jakichkolwiek śladów. Jeszcze przez przypadek jego dziewczyna by się o czymś dowiedziała i byłby w tarapatach.
Mars nie potrafił przesiedzieć imprezy z grupą kumpli. Zawsze musiał mieć obok siebie najładniejszą dziewczynę na imprezie. Los tak chciał, że i w tym przypadku było identycznie. Najładniejsza dziewczyna na jego domówce od razu została przez niego schwytana i zaciągnięta do kuchni. Jest to jego typowa zagrywka, aby mydlić dziewczynom oczy tam, gdzie jest mało ludzi. Zaczął z nią flirtować, a dziewczyna przez większość czasu była zawieszona na jego szyi. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nagle obok nich nie pojawiła się Mia.
— Mia.. — od razu odsunął się od dziewczyny z którą flirtował przez pół wieczora. Wyglądał tak, jakby dostał paralizatorem albo czymś podobnym. — Miałaś wrócić za trzy dni, co Ty tutaj robisz? — zapytał, choć wiedział, że to pytanie jest nie na miejscu. Odłożył kubek na blat kuchenny i ruszył w jej kierunku chcąc się przytulić, ale wiedział w jaki sposób ten zamiar się zakończy.

Mia Shelley
dyskoteka
banshee
Studentka archeologii — i recepcjonistka na siłowni
22 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka archeologii, dorabiająca na recepcji lokalnej siłowni. Ostatnio jej głównym zajęciem jest walka o to, aby nie być w związku opcją a pierwszym wyborem.
mars chadwick

Nie takiego przywitania się spodziewała.
Wprawdzie nie liczyła na kwiaty, jednak rozczarowanie tym, że zjawiła się w mieście szybciej niż zakładała, bardzo ją zabolało. Często przecież celowo skracała swoje wyjazdy, aby wrócić do miasta i być u boku Marsa. Jak widać on jednak nie potrzebował tego tak bardzo jak ona, wymieniając ją na inną dziewczynę na imprezie.
Cofnęła się o krok i wyciągnęła przed siebie ręce w geście obrony, nie mając najmniejszej ochoty na jakikolwiek kontakt z chłopakiem. Za to wychyliła się delikatnie zza jego ciała aby móc bardziej przyjrzeć się dziewczynie, z którą flirtował: była ładna i już całkiem nieźle wstawiona co wskazywało na to, że jest łatwym celem do zaciągnięcia jej do łóżka.
Jedynym kontaktem na jaki zasłużył Mars, było oddanie mu pustej szklanki, którą trzymała w dłoniach. Pokręciła na boki głową w geście rozczarowania, czując jak do jej oczu napływa fala łez.
- Przeszkodziłam Ci w czymś wcześniejszym przyjazdem? - zapytała kąśliwie, chociaż nie była osobą chętną do konfliktów. Dzisiejsze zmęczenia i rozczarowanie sprawiło, że miała ochotę miała ochotę wykrzyczeć Marsowi w twarz, że jest najgorszym dupkiem. W zasadzie po co z nią był, skoro wiele razy w jej towarzystwie zainteresował się inną kobietą? Po co mówił jej te wszystkie miłe słowa, skoro zapewne mówił to samo każdej dziewczynie na imprezie?
- Ja chciałam tylko drinka, nie musisz przerywać rozmowy z koleżanką. - wprawdzie nie była zaproszona na imprezę jednak wierzyła, że może zostać trochę dłużej i samej także znaleźć jakiegoś towarzysza do rozmowy.
- I nie próbuj mnie nawet dotknąć Mars, jesteś... obrzydliwy. - dodała po chwili, twardo patrząc mu prosto w oczy. Była wściekła, dawno nie czuła takiej fali emocji jak tego wieczora.
powitalny kokos
A.
Maya
student oraz mechanik samochodowy — biorący udział w nielegalnych wyścigach
23 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Oficjalna wersja zakłada, że wyjechał na jakiś czas z Lorne. Jedyna i prawdziwa jest taka, że siedział w areszcie, ale nie chce, aby ktokolwiek dowiedział co się stało.
Mars niczego złego na tej imprezie nie zrobił. Co prawda był już trochę wstawiony i flirtował z jakąś panienką, ale przecież do niczego nie doszło. Nie rozumiał tego, dlaczego Mia tak bardzo się złościła, przecież oni tylko rozmawiali. To chyba normalne, że jako gospodarz musi być duszą towarzystwa sprawiając, aby wszyscy uczestnicy imprezy czuli się u niego dobrze. To, że w tym przypadku padło na tę dziewczynę było po prostu zrządzeniem losu.
Pokręcił przecząco głową, a jego mina totalnie zrzedła gdy Mia się od niego odsunęła. Chciał się do niej przytulić, lecz szybko został ściągnięty na ziemię. Nie takiego przywitania się spodziewał, ale mógł się z tym liczyć. Nieważne co robił, bo dla swojej dziewczyny był tylko i wyłącznie dupkiem oraz podrywaczem.
— Oczywiście, że nie. Cieszę się, że Cię widzę — odpowiedział, uśmiechając się na wymus, gdy zauważył jej szklane oczy. Wykonał ponownie krok w jej kierunku i delikatnie chwycił dłońmi za ramiona, chcąc, aby blondynka całą swoją uwagę skupiła na nim. Naprawdę cieszył się, że wróciła, lecz okoliczności ich spotkania po rozłące nie były zbyt sprzyjające.
— Koleżanką? Ja jej nawet nie znam. To przyjaciółka Trevora — odpowiedział zaraz po jej słowach, przez chwilę uwagę kierując na dziewczynę w kuchni. Faktycznie była już nieźle wstawiona i gdyby nie pojawienie się panienki Shelley to byłaby dla niego łatwym celem. Tak się jednak nie stanie, bo w tym momencie to Mia była dla niego najważniejsza i nic poza nią się nie liczyło.
Zdjął ręce z jej ramion i ponownie wykonał krok do tyłu.
— Przecież niczego nie zrobiłem, do cholery. Tęskniłem za Tobą — już nieco bardziej podniósł swój głos, bo nie wiedział w jaki sposób może ją przekonać. Niestety u Marsa tak już było, że gdy coś nie idzie po jego myśli to podnosi głos i próbuje kogoś przekrzyczeć.

Mia Shelley
dyskoteka
banshee
Studentka archeologii — i recepcjonistka na siłowni
22 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka archeologii, dorabiająca na recepcji lokalnej siłowni. Ostatnio jej głównym zajęciem jest walka o to, aby nie być w związku opcją a pierwszym wyborem.
Dla Mii już sam flirt był wystarczający; znała przecież możliwości Marsa, jego tok myślenia i przeświadczenie o tym, że może sobie pozwalać na takie rzeczy będąc w związku. Nie działało to oczywiście w obie strony, bo gdy tylko na horyzoncie pojawiał się inny mężczyzna, sam nie był z tego faktu zadowolony. Blondynka po prostu była rozczarowana postawą chłopaka. Fakt, nie wymagała od niego aby czekał na nią z kwiatami, jednak serwując jej na samym progu flirt z inną kobietą, poczuła się podle.
Nie wierzyła w jego słowa. Zapewne swoim pojawieniem się zepsuła mu imprezę i szansę na zdobycie kolejnego numeru do uroczej koleżanki. To przerażające z jaką łatwością i bez grama kalkulacji przychodziły mu te wszystkie miłe słowa względem innych kobiet.
- Wyglądaliście na takich, co znają się bardzo dobrze. Te urocze spojrzenia w oczy i uśmiechy. Coś zabawnego opowiadała? - w jej głosie usłyszeć można było wiele kąśliwości. Być może przesadzała, biorąc każdą kobietę za tę, która ma na celu zniszczyć jej związek. Nie brało się to jednak z niczego i sam Mars powinien doskonale o tym wiedzieć. Nawet jego dłonie ułożone na jej drobnych ramionach nie pomogły, tak jakby jego dotyk nie miał już w sobie tyle magii co zawsze. Kątem oka przyglądała się dziewczynie z kuchni, zastanawiając się w czym mogłaby być od niej lepsza? Może miała ładniejszy uśmiech, droższe perfumy bądź po prostu była kolejną, przypadkową laską z imprezy.
Dopiero gdy Mars podniósł głos, ponownie na niego spojrzała. Nie lubiła gdy na nią krzyczał, chociaż z drugiej strony wiedziała, że jest to oznaka jego słabości. Powoli tracił argumenty i nie wiedział jak się wyplątać z tej rozmowy.
- Jeszcze. Gdybym nie przyszła to nie wiadomo jakby się to skończyło. - sama z kolei odpowiedziała spokojnie, po czym ponownie chwyciła za pustą szklankę aby samej sporządzić sobie mocnego drinka. Tę informację musiała przetrawić konkretną porcją alkoholu.
- W bardzo specyficzny sposób okazujesz swoją tęsknotę. - dodała po chwili, zalewając połowę szklanki wódką.

mars chadwick
powitalny kokos
A.
Maya
student oraz mechanik samochodowy — biorący udział w nielegalnych wyścigach
23 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Oficjalna wersja zakłada, że wyjechał na jakiś czas z Lorne. Jedyna i prawdziwa jest taka, że siedział w areszcie, ale nie chce, aby ktokolwiek dowiedział co się stało.
To prawda, że jeśli ich sytuacja by się odwróciła to na pewno Mars byłby chorobliwie zazdrosny. Mógłby nawet posunąć się o krok za daleko i nie być tak miłym i skrupulatnym jak jego dziewczyna i naprawdę mógłby zrobić krzywdę potencjalnemu amantowi, który chciałby startować do jego dziewczyny. Takiej sytuacji na szczęście nie było lub nie miał o tym pojęcia, ale gdyby tylko się dowiedział. Świat ludzki wywróciłby się do góry nogami.
To prawda że flirt z innymi kobietami wychodził mu łatwiej niż większość życiowych spraw. Wychodziło to naturalnie i bez większego starania potrafił owinąć sobie każdą panienkę wokół palca.
— Opowiadała, że zaraz wejdziesz rozwścieczona i zniszczysz zabawę, i zobacz kurwa, miała rację — wywrócił teatralnie oczami, trochę się denerwując. Cała ta rozmowa i sposób w jaki wypowiadała się Mia go trochę drażnił. Nie lubił, gdy robiła to przy ludziach w miejscach publicznych, ale ich sprzeczki niestety tak właśnie wyglądały. Wszyscy ich wspólni znajomi ciągle im powtarzają, że powinni się rozstać. Mimo to wciąż coś trzyma ich razem.
Żadna dziewczyna nie dawała mu tyle co Mia. Ona jest dla niego idealna pod każdym względem. Dba o niego, przypomina mu o rzeczach o których ciągle zapomina, a w łóżku jest prawdziwą gwiazdą. Ciężko jest pojąć więc, dlaczego Mars nie potrafi tego docenić.
— Posuwałbym ją na kuchennym blacie albo w naszym łóżku, bo takie masz o mnie wyobrażenie — dodał dość ironicznie, na koniec wypowiedzi wzdychając głośniej. Oczywiście, że dał jej podstawy do tego, aby tak myślała, ale nie każda rozmowa kończyła się u niego w ten sposób. Mars swoje poprzednie partnerki zdradzał na prawo i lewo i się z tym nie krył. Oprócz drobnych flirtów i czasami pocałunków, nigdy nie przespał się z inną kobietą odkąd jest z nią.
Trochę denerwowała go cała sytuacja i kłótnia przy widowni. Postanowił więc wziąć sprawy w swoje ręce i zadbać o to, aby mogli w spokoju porozmawiać. — Dobra słuchajcie wszyscy — odwrócił się plecami do swojej dziewczyny i zaczął przemawiać do tłumu. Wszyscy byli ustawieni przed nimi i ciągle słuchali ich sprzeczki. Jakby jakiś prezydent wygłaszał orędzie. — Ściszcie tą jebaną muzykę — dodał, bo musiał krzyczeć, aby każdy go zrozumiał. Dopiero gdy faktycznie muzyka znacznie przycichła, dodał. — Pakujcie się i wypierdalać stąd. Impreza skończona! — wykrzyczał, będąc już trochę poddenerwowanym. Sposób w jaki pożegnał gości był słaby, ale naprawdę miał podniesione ciśnienie. W tłumie dało się wysłuchać jęków rozczarowania, ale brunet miał to teraz gdzieś.

Mia Shelley
dyskoteka
banshee
Studentka archeologii — i recepcjonistka na siłowni
22 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka archeologii, dorabiająca na recepcji lokalnej siłowni. Ostatnio jej głównym zajęciem jest walka o to, aby nie być w związku opcją a pierwszym wyborem.
Była okropnie zmęczona po tych wszystkich godzinach podróży. Nie panowała do końca nad emocjami a widok Marsa z jakąś dziewczyną totalnie ją rozbił. Mogła więc bredzić totalne głupoty, jednak doświadczona poprzednimi atrakcjami, które gwarantował jej własny chłopak, wolała dmuchać na zimne. Dzięki jego zachowaniu nabawiła się niemałych kompleksów; zastanawiała się często w czym lepsze są te wszystkie dziewczyny, z którymi flirtował Mars. Może wolał jednak brunetki? Może tamte były lepiej wykształcone, miały ciekawsze zainteresowania i poczucie humoru? Mia często zastanawiała siw nad tym, dlaczego Mars ciągle z nią był, skoro zawsze była dla niego niewystarczająca. Bo pod tym płaszczem nerwów, oskarżeń i krzyków, skrywała się bezbronna dziewczynka, która potrzebowała uwagi. Dlaczego Mars nie potrafił być taki, jak na początku? Wtedy dawał jej poczucie, że jest najważniejsza, że razem mogą góry przenosić.
- Wolałabym aby ten blat czy łóżko było zarezerwowane dla mnie. - odpowiedziała pozornie spokojnie, gdyż w środku cała drżała. Nie zareagowała nawet gdy Mars zaczął wypraszać znajomych z imprezy, chociaż wiedziała, że większość z nich obarczała o to winą Mię. Obserwowała tylko wychodzące z mieszkania postacie, sącząc przy tym drinka. Gdy jej wzrok spotkał się ze spojrzeniem dziewczyny, z którą flirtował Mars, pomachała jej na do widzenia. Z jednej strony schlebiało jej to, że Chadwick potrafił w ciągu kilku minut pozbyć się ogromu znajomych. Dzięki temu mogli zostać sami i przegadać to, co wydarzyło się na dzisiejszej imprezie.
- Jesteś wstawiony, porozmawiamy o tym co się wydarzyło jutro. - pewnie nie na taki obrót spraw liczył. Nie po to niszczył imprezę aby dowiedzieć się, że nie rozwiążą tego konfliktu. Po drugie sama Mia bała się, że najzwyczajniej w świecie się rozpłacze. Była zbyt emocjonalna, potrzebowała oddechu. Dopiła drinka do końca i odstawiła drinka na blat. Rozejrzała się dookoła po zupełnie brudnym pomieszczeniu nie mając kompletnie ochoty na ogarnianie tego syfu.
Jednak emocje wzięły nad nią górę. Ponownie chwyciła za pustą szklankę i bez ostrzeżenia rzuciła nią w kierunku chłopaka tak, że szkło rozbiło się o najbliższą ścianę.
- Co jest kurwa z Tobą nie tak?! Wystarczy impreza, trochę alkoholu, moja nieobecność i pozwalasz aby wieszały Ci się na szyi jakieś małolaty!

mars chadwick
powitalny kokos
A.
Maya
student oraz mechanik samochodowy — biorący udział w nielegalnych wyścigach
23 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Oficjalna wersja zakłada, że wyjechał na jakiś czas z Lorne. Jedyna i prawdziwa jest taka, że siedział w areszcie, ale nie chce, aby ktokolwiek dowiedział co się stało.
Mia nigdy w życiu nie przyłapała go na zdradzie. Nigdy nawet nie pocałował innej dziewczyny na jej oczach, a ona wciąż narzucała mu takowe podejrzenia. To logiczne, że ktoś taki jak Mars cieszy się zainteresowaniem innych kobiet, lecz podczas związku z panienką Shelley nigdy nie szukał ukojenia u kogoś innego. Nie rozumiał tych ciągłych akcji tak naprawdę o nic.
— Bo tak właśnie jest. Dlaczego zawsze musisz mieć jakieś wątpliwości, przyłapałaś mnie kiedyś z inną laską? — zapytał, stawiając ją pod ścianą, bo doskonale znał odpowiedź na to pytanie. Oboje nie potrafili znaleźć środka ich konfliktu. Czy to ona była zbyt zazdrosna, czy może on zbyt uległy innym paniom? A może wina obojga jest prowodyrem każdej z kłótni? Mars od jakiegoś czasu miał dość ciągłych kłótni. Wolał się wyciszyć albo nawalić. To był - niestety - jego sposób na rozwiązanie wielu problemów.
— Ja jestem wstawiony? — spojrzał na nią wymownie, a następnie na zawartość kubka, który stał obok nich. Wziął go do ręki i odpowiedział. — Ja dopiero zacząłem pić — dodał, a następnie całą zawartość czerwonego, plastikowego kubka wlał do swojego gardła. Ścisnął go w swojej dłoni i rzucił nim przez połowę salonu. Wykrzywił się znacznie, bo była to czysta wódka. Chwilę później potrząsnął głową i mógł dalej kontynuować rozmowę.
Gdy tylko szklanka leciała w jego kierunku, udało mu się zrobić unik i nie dostać nią w łeb.
— Co Ty odpierdalasz? — zapytał, parząc jak alkohol rozlewał się po całej ścianie. No pięknie, ten dom jutro będzie wyglądał gorzej niż po przejściu tornada. Mars mimo wszystko się nie poddawał. Podszedł bardzo blisko dziewczyny i patrząc jej cały czas w oczy chciał wyjaśnić parę kwestii. — To, że jakiejś gówniarze zrobiło się mokro na mój widok nie jest moją winą — wzruszył ramionami, mówiąc chyba całkowitą prawdę w tej sytuacji. Prócz tego, że faktycznie zawiesiła się ona na jego szyi to z jego strony nie było żadnych fizycznych ruchów ani gestów. — Powinnaś się cieszyć, bo Ty dostajesz to wszystko kiedy tylko sobie zapragniesz — zaśmiał się pod nosem, ale wybrał sobie nieodpowiedni na to moment, bo jego dziewczynie na pewno nie było teraz do śmiechu. Miała szklane oczy, a ten widok zawsze potrafił złamać Marsa wewnętrznie. Podniósł jej podbródek do góry i patrząc centralnie w oczy dodał. — Możemy cieszyć się z Twojego powrotu? Nie chcę się kłócić, tęskniłem — zrobił tą minę, której zawsze używał, gdy Mia była na niego wściekła. Zawsze działała, więc miał nadzieje, że i tym razem go uratuje.

Mia Shelley
dyskoteka
banshee
Studentka archeologii — i recepcjonistka na siłowni
22 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka archeologii, dorabiająca na recepcji lokalnej siłowni. Ostatnio jej głównym zajęciem jest walka o to, aby nie być w związku opcją a pierwszym wyborem.
Problem polegał na tym, że Mars nie potrafił wyznaczać granic. Nie przeszkadzał mu flirt z innymi kobietami, chętnie na niego przystawał i w nim uczestniczył. To najbardziej rozwścieczało Mię; nie zabraniała mu rozmów w innymi kobietami, dopóki zachowywał jakikolwiek dystans. Chadwick jednak miał w sobie jakąś super moc, którą przyciągał do siebie inne kobiety. Przez te wszystkie razy, samoocena Mii i poczucie bycia najważniejszą, znacznie malały. Może był z nią tylko z przyzwyczajenia? Może nie miał odwagi aby się z nią rozstać? Przecież tak rzadko mówił o uczuciach a jedynym co ich łączyło była fizyczność. Mia potrzebowała słów i zapewnień, potrzebowała czuć się najważniejszą kobietą jego życia.
- Po prostu nie podoba mi się sposób w jaki z nimi rozmawiasz. - wyjaśniła krótko. Gdyby to ona zachowywała się tak jak Mars, zapewne skończyłoby się dużo gorzej niż rozbitą na ścianie szklanką. Wiedziała w jaką furię potrafił wpaść chłopak i wolała tego unikać. Miała dość rozrywek ostatnim czasem.
- Nie mów do mnie w taki sposób. - zagroziła mu, gdy tylko zaklął. Nie lubiła gdy robił to w jej obecności, chociaż bezdyskusyjnie jej zachowanie na to zasługiwało. Nazajutrz zapewne zacznie żałować swojej emocjonalnej reakcji i będzie próbowała jakoś załagodzić sytuację. Jednak nie dzisiaj, gdy zmęczona po podróży potrzebowała spokoju a nie kolejnej imprezy.
- Jak jakiś typ zacznie się kleić do mnie na imprezie, też powiem, że to nie moja wina. - chciała pokazać mu zupełnie inną perspektywę. Miała nadzieję, że zrozumie o co jej w tym wszystkim chodzi.
Gdy złapał ją za podróbek i zmusił do spojrzenia mu w oczy, przepadła. Zawsze tak się działo gdy okazywał wobec niej chociaż krztę czułości. W takich chwilach potrafił zrozumieć te wszystkie dziewczyny, którym miękły kolana na jego widok. Blondynka jednak mogła szczycić się tym, że to ona nazywała się jego dziewczyną.
- Jak mocno tęskniłeś? - odezwała się dużo spokojniej, zupełnie zapominając o sytuacji sprzed kilku minut, zapachu wypalonych papierosów w pomieszczeniu oraz wypitego alkoholu. Nawet plama na ścianie po rozbitym przez nią szkle jej nie drażniła.

mars chadwick
powitalny kokos
A.
Maya
student oraz mechanik samochodowy — biorący udział w nielegalnych wyścigach
23 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Oficjalna wersja zakłada, że wyjechał na jakiś czas z Lorne. Jedyna i prawdziwa jest taka, że siedział w areszcie, ale nie chce, aby ktokolwiek dowiedział co się stało.
Poniekąd rozumiał to, że dziewczynie nie podoba mu się sposób rozmowy z innymi panienkami, ale on naprawdę nie potrafił wyczuć momentu w którym już wyraźnie przesadzał. Uważał, że wszystko co robi znajduje się w granicach rozsądku i do przesady jest mu jeszcze bardzo daleko. Nie miał poczucia przekroczenia jakichkolwiek granic. — A mi nie podoba się sposób w jaki mnie oceniasz — dodał zaraz po niej. To prawda, że oboje mieli poniekąd rację w tej sytuacji, lecz ich charaktery nie pozwalają na to, aby któreś z nich się przyznało. Trudno będzie im znaleźć porozumienie w takich sytuacjach i znalezienie sposobu na wyznaczenie granic, jeśli nie będą potrafili o tym rozmawiać.
Mars często przesadzał ze swoim słownictwem w stosunku do Mii. Robił to bardzo często, lecz potrafił również okazać skruchę i za to przeprosić. — Przepraszam — zakomunikował, potakując przy tym głową. Nie lubił tego momentu, gdy wpadał w furię i na jego język wpadały różne słowa, których potem żałował. Wiedział, że takowe słowa sprawiają dziewczynie przykrość i chciał jak najszybciej zakomunikować jej, że tego żałuje.
— Jeśli jakiś typ zacznie się do Ciebie kleić na imprezie to wybiję mu wszystkie zęby, a wasze kolejne spotkanie odbędzie się w szpitalu — wzruszył tylko ramionami na słowa, które wypowiedział. Nie było w tym nawet krzty żartu, bo gdyby faktycznie doszło do podobnej sytuacji to na pewno facet, który kleiłby się do Mii szybko pożałowałby swojej decyzji. On jest psem ogrodnika. Sam pozwala sobie na zbyt wiele, ale gdyby podobne sytuacje miały dotyczyć jego dziewczyny to potrafiłby zabić z zazdrości.
Kiedy Mia zapytała go o to jak bardzo za nią tęsknił, nie odpowiedział nic. Chwycił ją dłońmi za pośladki i uniósł do góry. Blondynka w tym czasie oplotła jego tors swoimi nogami. Bez chwili zawahania wpił się w jej usta i zaczął ją namiętnie całować. Znajdowali się bardzo blisko stołu kuchennego. Mars jedną ręką zgarnął wszystko co się na nim znajdowało. Wszystkie butelki i reszta rzeczy wylądowała na ziemi. Miał to gdzieś, posprząta to wszystko jutro. W tej chwili liczyła się tylko Mia. Posadził ją wygodnie, nawet na chwilę nie przerywając pocałunku. Zaczął ściągać z niej górną część odzieży i po kilku sekundach koszulka również wylądowała w całym tym bałaganie.

Mia Shelley
dyskoteka
banshee
Studentka archeologii — i recepcjonistka na siłowni
22 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Studentka archeologii, dorabiająca na recepcji lokalnej siłowni. Ostatnio jej głównym zajęciem jest walka o to, aby nie być w związku opcją a pierwszym wyborem.
Największy problem polegał na tym, że nigdy szczerze ze sobą nie porozmawiali. Mars nie mógł mieć pojęcia czego wymagała od niego Mia, skoro ta nigdy nie zdobyła się na odwagę aby opowiedzieć mu o tym, co nie podoba się w ich relacji. Może gdyby oświadczyła mu, że chce być najważniejsza, że chce aby to jej poświęcał stuprocentową uwagę, tak właśnie by było? A może gdyby to mars powiedział jej, że potrzebuje nieco więcej luzu, że inaczej definiuje pojęcie związku, to blondynka nie kłóciłaby się z nim po każdej zbyt emocjonalnej rozmowie z którąś z koleżanek? powinni ustalić jasne zasady, a dopiero później nazywać to co było miedzy nimi związkiem.
Kąciki jej ust drgnęły w lekkim uśmiechu, gdy Mars przeprosił za swoje słowa. Zawsze w takich chwilach czuła się górą; nie ważne jak silnym i niezależnym człowiekiem był Chadwick, potrafił przyznać się do błędy i przeprosić, przynajmniej w stosunku co do niej. Był to jeden z tych małych elementów, które dawały Mii nadzieję, że między nimi będzie jeszcze kiedyś normalnie , albo raczej tak jak obserwowała to w związkach swoich bliskich koleżanek.
- Właśnie dlatego żaden się nie klei, bo doskonale zna Twoje możliwości. - pokręciła tylko na boki głową. Większość z jej kolegów wolała unikać konfrontacji z Marsem, wiedzieli przecież, że chłopak ma problemy z zachowaniem zimnej krwi. To akurat bardzo frustrowało Mię, bo skoro chłopak sam pozwalał sobie na flirty, to dlaczego nie pozwalał jej? Przecież jego zdaniem nie było to nic strasznego.
Znacznie bardziej wolała czyny i Mars o tym wiedział, więc gdy tylko przejął inicjatywę i postanowił werbalnie udowodnić jej jak za nią tęsknił, wydała z siebie cichy pomruk zadowolenia. Oczywiście odwzajemniła jego pocałunek i weszła z nim w totalną współpracę, pozwalając mu na swobodne przemieszczanie jej po pomieszczeniu. Sama także była przecież stęskniona: jego ciała, zapachu, dotyku. Bo chociaż uwielbiała swoje częste wyjazdy, męczyły ją rozstania z chłopakiem.
Na chwilę przerwała pocałunek ale tylko po to aby szybkim ruchem ściągnąć z niego górną część garderoby. Szybko jednak wróciła do ust Marsa, jakby miał być to ich ostatni pocałunek. Doskonale wiedziała jak skończy się dzisiejszy wieczór i absolutnie nie przeszkadzało jej to, że wszystko będzie miało miejsce w poimprezowej atmosferze i tuż po kłótni. Nie raz przecież kochali się na zgodę.
Przeszła ze swoimi pocałunkami na jego żuchwę a następnie w okolice szyi, dłońmi błądząc już przy pasku od spodni Marsa, aby jak najszybciej pomóc mu się z nich oswobodzić. Niespodziewanie, tuż po otwarciu oczu, dostrzegła stojącego w wejściu do pomieszczenia jednego z kolegów Marsa. Jak widać zorganizowana ewakuacja nie powiodła się w stu procentach a sama Mia, zaklęła pod nosem na jego widok.
Może mogę się przyłączyć? - zapytał ledwie trzeźwy chłopak, chwiejąc się na nogach..

mars chadwick
powitalny kokos
A.
Maya
student oraz mechanik samochodowy — biorący udział w nielegalnych wyścigach
23 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Oficjalna wersja zakłada, że wyjechał na jakiś czas z Lorne. Jedyna i prawdziwa jest taka, że siedział w areszcie, ale nie chce, aby ktokolwiek dowiedział co się stało.
Problem polega na tym, że Mars od dziecka widział jak jego ojciec traktuje matkę. Nie miał dobrego autorytetu podczas okresu dojrzewania, a każda kłótnia, którą odbyli jego rodzice w jego głowie wyglądała na rzecz normalną. Nie wiedział wówczas, że takie rzeczy nie powinni się dziać. Teraz gdy sam jest w związku uważa, że wraz z Mią nie wyznaczyli sobie granic. Nie wiedział jeszcze co jest dobre, a co nie. Może dlatego, że jest to jego pierwszy związek i nie do końca zna zasady bycia z kimś związanym.
— I dobrze. Na taki wizerunek pracowałem latami. Niech się boją i nie próbują nawet do Ciebie zbliżyć — odpowiedział zupełnie szczerze, a jego twarz nie miała żadnego wyrazu. Nie chciał pokazywać jej swojej wyższości, bo ona o niej już wiedziała. Chciał ją po prostu zapewnić, że gdyby do podobnej sytuacji doszło to lepiej, aby ostrzegła swojego potencjalnego amanta.
Mars uwielbiał sposób w jaki kończyły się ich kłótnie. Praktycznie za każdym razem po wylaniu na siebie najgorszych wyzwisk oboje kończyli wieczór seksem. To była najlepsza forma wyżycia się i wyciągnięcia z siebie wszystkich emocji. Jeśli chodzi o ten aspekt związku byli po prostu dobrani idealnie. Może faktycznie bywało tak, że podczas imprez Mars przesadzał i zbyt dosadnie dostawiał się do innych lasek, ale jedno trzeba przyznać. Ż A D N A z nich nie działała na niego tak jak Mia. Może i nie potrafił usiedzieć przy jednej kobiecie, ale ta miała w sobie coś takiego, że jednym gestem lub spojrzeniem potrafiła go poskromić.
Brunet był w totalnym szoku w momencie, gdy obok nich zjawił się jego kumpel. Wydawało mu się, że wszyscy opuścili pomieszczenie, ale okazało się, że był w błędzie. — Miles, nie wkurwiaj mnie tylko spierdalaj do domu — zaśmiał się z jego tekstu o przyłączeniu się, bo wiedział, że nie mówił tego na poważnie. Dłonią wskazał kierunek drzwi, a kiedy wyszedł i zatrzasnął je za sobą, Mars powrócił spojrzeniem do swojej dziewczyny. — Przepraszam — wyszeptał jej do ucha, po czym znów zaczęli kontynuować, zaczynając od pocałunku.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Mia Shelley
dyskoteka
banshee
ODPOWIEDZ