eks żołnierz, artysta i dyrektor galerii sztuki — AUSTRALIAN AND OCEANIC ART GALLERY
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Ulice odbijają szary smutek nieba, w sercu czuję chłód samotnej nocy. Zapach czarnej kawy, filiżanki ciepło jak przystań, gdy wokół burzy się szaleństwo.
#14


Galeria od wielu lat była praktycznie całym jego życiem. Odkąd pamiętał sztuka była mu bardzo bliska, już w szkole podstawowej kształtował swoje malarskie talenty, dzięki którym teraz tworzył naprawdę zacne obrazy, rzeźby czy, co ostatnio robił coraz częściej, fotografie. Robienie zdjęć stało się dla niego przyjemną odskocznią od presji i problemów związanych z jego blokadą twórczą, która objawiała się tym, że już od jakiegoś czasu żaden obraz nie wyszedł spod jego pędzla. Coś go stopowało, nie mógł znaleźć weny, ani obiektu, który chciałby uwiecznić. Nie tak dawno myślał, że ma to już za sobą, gdy dostał olśnienia i namalował portret pewnej kobiety, ale było to niestety jednorazowe zjawisko. Bał się, że już nigdy nie będzie w stanie stworzyć nic co sprosta jego oczekiwaniom i każde płótno za jakie się kiedykolwiek zabierze skończy w koszu na śmieci.
W sumie dlatego też wolał się skupić na twórczości innych osób i pomóc im w zyskaniu sławy, przynajmniej na rynku Australijskim. Wystawiał w swojej galerii dzieła wielu malarzy czy rzeźbiarzy i dzisiaj właśnie przyszedł dzień, w którym odbywał się wernisaż prac dobrego kolegi Jamesa. Diamini postarał się więc o wiele bardziej niż normalnie, by wszystko było dopięte na ostatni guzik. Sam nadzorował przygotowania, chociaż zazwyczaj zlecał to swojemu asystentowi, który doskonale sobie z tym radził. W tym wypadku wolał zadbać o wszystko samodzielnie, by nie narobić kumplowi problemów.
Po uroczystym otwarciu goście rozeszli się po salach, by obejrzeć przedstawione dzieła, trochę o nich podyskutować i kto wie, może nawet coś kupić! Za to ostatnie Diamini najbardziej trzymał kciuki i sam chodził sobie po salach rozmawiając ze swoimi gośćmi i popijając szampana, którego z okazji takich eventów zawsze było pod dostatkiem. Wtedy właśnie jego wzrok wyłapał w oddali znajomą twarz, na której widok od razu się uśmiechnął. Przeprosił swoich obecnych rozmówców, a później przeszedł przez pomieszczenie, by w końcu stanąć naprzeciw dziewczyny. - Muszę przyznać, że się tu Ciebie nie spodziewałem - powiedział posyłając jej już na wstępie szeroki uśmiech. - Chociaż ten widok zdecydowanie zapiera dech - i wskazał nawet na jej postać, żeby było wiadomo, że chodzi o nią i całą prezencję, którą teraz serwowała. Musiał przyznać, że wyglądała wspaniale. - Bardzo miło mi Cię widzieć, niestety obecnie nie mam ciasteczek, którymi Cię mogę poczęstować w ramach rewanżu, ale za to mam szampana, jeżeli preferujesz taki trunek? - Machnął ręką na kelnera, który roznosił alkohol po sali i wezwał go tym samym do nich, by dziewczyna mogła się poczestować.

berrie donoghue
przyjazna koala
catlady#7921
Luna - Joshua - Zoey - Bruno - Ella- Eric - Cece
Opiekuje się kangurami — Lorne Bay Wildlife Sanctuary
29 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Rok temu podjęła decyzje o wyjeździe z miasteczka by poszerzyć swoje kompetencje i zostać uprawnionym opiekunem dzikich zwierząt, na czym ucierpiał jej wieloletni związek. Wraca i zatrzymuje się w domu rodzinnym, próbując na nowo poukładać swoje życie.
Nigdy wcześniej nie miała okazji do pojawienia się w takim miejscu, wyobrażając sobie takie wystawy jako miejsce do zbierania się nadzianych ludzi, dysputujących o interesach, drogich obrazach i kawiorze podawanym jako przystawkę. Nie pasowała do takiego otoczenia, jednak za wszelką cenę starała się dobrze wypaść. Dlaczego jej na tym zależało i dlaczego w ogóle zdecydowała się tu zjawić? Potrzebowała powiewu świeżości w swoim życiu i liznąć trochę sztuki, tak z czystej ciekawości. Poza tym, kiedy miała okazje do kupienia sobie szałowej sukienki i maźnięcia ust czerwoną pomadką? Cieszyła się, że takie miejsca powstawały nie tylko w Cairns ale i samym Lorne, przez wgląd na możliwość łatwiejszego dojazdu i dostępu dla tutejszych mieszkańców.
Gdy pojawiła się na miejscu, zebrała swoje dokładnie wyprostowane włosy do przodu i obie dłonie, kurczowo zacisnęła na kopertowej torebce. Ogromne pomieszczenie było jasne, przejrzyste i wcale nie przypominało drogiej fety. Ludzie wcale nie wyglądali jak wyjęci żywcem z MET gali i ku jej zdziwieniu, kelnerzy nie podawali tu przystawek! Było skromnie, kameralnie i bez przepychu, więc poczuła się nawet odrobinę skrepowana swoim strojem. Marynarka i jeansy w zupełności by wystarczyły.
Zaczęła od jednej strony, zatrzymując się przy każdym obrazie jak gdyby próbowała cokolwiek z niego wyczytać. Może przesłanie autora? Nagle, tuż koło niej zjawił się mężczyzna, którego miała okazje poznać w swoim rodzinnym domu. James, gospodarz dzisiejszego wieczora. Uśmiechnęła się ciepło, czując ulgę, że w końcu mogła otworzyć do kogoś usta.
Zdecydowałam się w ostatniej chwili. Nigdy nie byłam w takim miejscu, więc stwierdziłam, że skoro nie mam nic lepszego w planach, postawię na nieco kultury — odparła, widocznie dumna ze swej decyzji. Usłyszawszy jego kolejne słowa, odrobinę się zawstydziła, martwiąc się tym samym o to, czy jej policzki nie obleją się widocznym rumieńcem. Zbyt rzadko słyszała komplementy, nie nawykła do nich. — Ty także wyglądasz rewelacyjnie. Jak całe to miejsce, jest niesamowite — stwierdziła, rozglądając się dookoła i na końcu skupiła swój wzrok na brunecie. Był znacznie bardziej elegancki niż gdy widzieli się ostatnim razem.
Och, nie przejmuj się. Szampan brzmi świetnie — pachnęła ręką i gdy kelner odziany w białą koszule i czarne, garniturowe spodnie zjawił się przy nich z tacą, sięgnęła po kieliszek, uśmiechając się grzecznie. — Wszystkie są na sprzedaż? — zapytała z ciekawości, przyglądając mu się z zainteresowaniem.


James Diamini
ODPOWIEDZ