asystentka krawcowej / współwłaścicielka zakładu — Dream Sewing Supplies
26 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Głupia sprawa, ale chyba podobał jej się współlokator.
Jeszcze głupsza była taka, że nie miała bladego pojęcia, jak do tego doszło ani kiedy to się stało. Pamiętała, kiedy pojawił się na progu ich domku w Sapphire River i że pomyślała wtedy, że miał naprawdę ładne niebieskie oczy – ale to przecież o niczym jeszcze nie przesadzało. Nie była z tych, które traciłyby głowę tylko i wyłącznie z powodu ładnych niebieskich oczu. Ani przyjemnego głosu. Ani nawet ładnego uśmiechu. Może ewentualnie trochę dla wszystkich tych rzeczy, gdy występowały naraz…
Nie mogłaby odmówić Noah tego, że dobrze wyglądał. Zawsze jednak twierdziła, że są rzeczy ważniejsze niż tylko aparycja – że najpierw trzeba kogoś dobrze poznać, żeby tak naprawdę się nim zainteresować lub nawet poczuć coś więcej jak szybsze bicie serca czy cokolwiek w tym stylu. Nawet jeśli cokolwiek w tym stylu nie byłoby tylko i wyłącznie skrajnie romantyczne – bo i to było jak najbardziej możliwe. Nie trzeba zakochiwać się na śmierć i życie w każdej osobie, która jest fajna, prawda?
Prawda, Kayleigh?
Usilnie powtarzała sobie, że jest do tego zdolna, ale jej własne uczucia zdawały się niemal na każdym kroku przeczyć tym przekonaniom rozumku. Czuła szybsze bicie serca, bo wysoki, przystojny blondyn wykręcił jej rękę, a później ją opatrzył i najwidoczniej zaczynała też mieć głupie myśli dotyczące przystojnego niebieskiego bruneta, który mieszkał z nią pod jednym dachem.
Oczywiście nie zamierzała się do tego przyznawać. To byłaby zdecydowanie najgorsza rzecz, którą mogłaby zrobić. Nie sądziła, aby był nią zainteresowany, więc.. Po co robić z siebie idiotkę? No, większą niż ta, na którą najpewniej tak czy siak wychodziła, starając się namawiać go do wspólnych śniadań (bo akurat je robiła), gotując obiady, których porcję mu zostawiała (bo zrobiła za dużo dla jednej osoby), zagadując o to, jak mu minął dzień i ze swojej strony opowiadając o sąsiadach, z którymi zamieniła kilka słów, proponując mu nawet wspólne oglądanie filmów, kiedy miał wolny wieczór… Zwykłe rzeczy, tak? Na jej szczęście nie miała do tego aż tak wielu okazji, bo często się mijali. Ona wychodziła do zakładu krawieckiego dość wcześnie, on do baru nieco później, ona chodziła spać wcześniej, on nieco później, ona często wychodziła, żeby zobaczyć się z Mari lub którymś ze swojego rodzeństwa, a on… Nie no, nie miała pojęcia, co wtedy robił, bez przesady, nie była stalkerem.
Dlatego generalnie nie spodziewała się go spotkać o poranku, tuż po piątej nad ranem, kiedy sama wstała dość wcześnie, żeby móc wcześnie dotrzeć do warsztatu i przyjąć dostawę materiałów, bo Jenny coś wypadło. Poranki zdecydowanie nie były jej porą, więc snuła się trochę jak zombie pomiędzy kuchnią a pokojem przekonana, że Noah w tym czasie smacznie spał przed następną zmianą albo jeszcze nie wrócił z tej poprzedniej… Aż praktycznie na niego wpadła, gdy akurat z pustym kubkiem zmierzala do kuchni w celu umycia go, a on akurat wychodził ze swojego pokoju… Mając na sobie mniej ubrań niż się spodziewała. Naturalnym odruchem było stanąć gwałtownie w miejscu, żeby na niego nie wpaść… A potem nie mówić nic oprócz głupiego bąknięcia „cześć” przy usilnych próbach nie spoglądania poniżej linii jego szyi.

Noah O'Sullivan
barman — moonlight bar
32 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Praca w barze była super dla człowieka, który wcale nie chciał mieć nic od życia, a w swojej klinicznej depresji, przeskakiwał z rzutów, gdzie spał cały czas, do rzutów, w których nie spał w ogóle. Ciężko było zaburzyć zegar biologiczny czy inną higienę snu, kiedy takiej w ogóle nie było, nie? Istniały regulacje, nie pozwalające mu iść do pracy na rano po nocce, że miedzy zmianami musiała być odpowiednia ilość godzin, że jeśli pracował więcej niż dwanaście, kilka dni pod rząd, musiał mieć kilka dni wolnego.. Na papierze brzmiało to super! W praktyce, brał na siebie czasami więcej, bo mógł, bo był w stanie, bo nie miał nic przeciwko, a w jego życiu naprawdę nic się nie działo..
No dobra, odkąd poznał pewną amerykankę, może rzeczywiście działo się w jego życiu i głowie znacznie więcej, ale to po prostu dlatego, że oszalał. Pogodził się już z tą myślą, że zupełnie stracił głowę, zwariował do reszty i łapał się na tym, że tylko czeka na wiadomość od niej, a potem.. jak debil nie może przestać się uśmiechać, albo zasnąć z powodu idiotycznej ilości emocji, które odbijają mu się po klatce i głowie. No zwariował, jeśli to nie było totalne szaleństwo, to on już nie wiedział na czym świat stoi. Tak czy siak, był jeszcze bardziej niedospany, niż zwykle przez to wszystko.
Wrócił kilka godzin wcześniej i miał wrażenie, że nie udało mu się zasnąć przez ten cały czas? Jakby trochę był na jawie, trochę spał, trochę był przytomny... Co chwila sięgał po więcej wody, myśląc, że to jakoś pomoże, więc siłą rzeczy w końcu musiał wstać, jako że szklanka nie była bezdenna, niestety. Półprzytomny prawie staranował Kay, co innego jest nowe?
- Mhm, hey. Śpię. Tzn nie śpię. Ale śpię. Czaisz.. Sorry. - rzucił niskim mruknięciem, chociaż właściwie przepraszał chyba za to, że na nią wpadł.. Miał w większości zamknięte oczy, ciężkie powieki wcale nie chciały się trzymać w pozycji otwartej i tak, jak zombie, wyminął ją, idąc dalej go kuchni.
Nie, totalnie nie pomyślał o tym, że mogłaby nie czuć się najlepiej, zmuszona do towarzystwa swojego współlokatora, który od niepamiętnych czasów spał nago. Był przyzwyczajony do życia samemu, to było coś, co po prostu robił, co było dla niego normalne i do czego nie przywiązywał szczególnej uwagi... Zwykle widywali się z Kay, kiedy był bardziej przytomny, nie? Wracał z workoutu, wychodził do pracy, cokolwiek; zazwyczaj też był całkiem niezły z ubieraniem się, czy zarzucaniem na siebie czegokolwiek, kiedy wychodził z pokoju, ale nie, nie tym razem. Był zmęczony, spał na stojąco i chciał tylko swoją szklankę wody. A to, że miał gołą dupę? Oh, cokolwiek...

kayleigh fitzgerald
kawka
AR#7194
ODPOWIEDZ