Opiekuje się kangurami — Lorne Bay Wildlife Sanctuary
29 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Rok temu podjęła decyzje o wyjeździe z miasteczka by poszerzyć swoje kompetencje i zostać uprawnionym opiekunem dzikich zwierząt, na czym ucierpiał jej wieloletni związek. Wraca i zatrzymuje się w domu rodzinnym, próbując na nowo poukładać swoje życie.
J E D E N

Do rodzinnego miasteczka, dziewczyna wróciła zaledwie miesiąc temu, dlatego skupiając się na powrocie do pracy i poszukiwaniu własnego mieszkania, niespecjalnie zadręczała się rzeczami, które pozostawione przed wyjazdem w mieszkaniu Foggarta, wciąż oczekiwały na swój odbiór. Większość zabrała ze sobą do Melbourne, zostawiając w szafach ubrania, których na co dzień wcale nie potrzebowała i pozostawała też kwestia kilku kosmetyków, akcesoriów do makijażu i włosów czy innych, mało istotnych pierdół za którymi wcale by nie tęskniła ale po namowach matki, postanowiła odebrać w końcu swą własność i tym samym stawić czoła mężczyźnie po którego stracie wciąż ubolewała.
Nie żałowała decyzji, którą podjęła, by móc rozwijać się zawodowo i wspominała ten wyjazd ze wzruszeniem, przez wgląd na wspaniałych ludzi, których poznała przez ostatni, intensywny rok. To właśnie dzięki nim, przebrnęła przez rozstanie, nie zamykając się w pokoju na całe popołudnia i wiedziała, że po powrocie do domu, to ich będzie brakowało jej najbardziej. Ludzi i zwierząt z którymi zbudowała solidną więź. Nie chciała jednak by jej związek ucierpiał przez jej nieco egoistyczną decyzje, bo traktowała ich poważnie i nie wyobrażała sobie życia u boku innego mężczyzny niż Gaza. I pewna była, że wyjazd ten, był jedynie wisienką na torcie, bo biorąc pod uwagę ich wcześniejsze problemy z komunikacją i liczne rozstania, nic nie wskazywało na to, że udałoby im się zbudować na tak lichych fundamentach solidny związek.Tak czy siak, było jej zwyczajnie przykro i tęskniła. Tęskniła b a r d z o.
Uprzedzając swą wizytę stosunkowo wcześniej, zjawiła się w końcu pod mieszkaniem bruneta, czując ucisk w żołądku, gdy pokonywała stopnie, prowadzące na wyższe piętro. Ostatnim razem, gdy się widzieli, ich relacja wyglądała zupełnie inaczej. On pożegnał ją czułym pocałunkiem, obiecując, że gdy wróci, będzie na nią czekał. Ona powiedziała, że go kocha i uroniła łzę, bo nie była przyzwyczajona do tak długich rozstań.Teraz zaś, on odgrażał się, że wywali jej rzeczy przez okno, a ona trzęsła się na samą myśl przed spotkaniem z nim. Nacisnęła w końcu na dzwonek do drzwi i wypuściła nerwowo powietrze.

gaz foggart
szef kuchni — julius pizzeria
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Robi najlepszą pizzę w mieście, choć od kilku lat marzy o otworzeniu własnej restauracji.

[akapit]

SZEŚĆ

Jak każdy, Gary również potrzebował w swoim życiu pewnego rodzaju stałych. Potrzebował wiedzieć, że cokolwiek się wydarzy, pewne aspekty jego codzienności zwyczajnie nie ulegną zmianie. Do niedawna za taką stałą postrzegał nie tylko swoją pracę, ale przede wszystkim też obecność Berrie, która dzielnie trwała przy nim przez ostatnich kilka lat. Nie zawsze było kolorowo, a ich małe wojny często doprowadzały do tego, że decydowali się z siebie rezygnować, ale chyba ostatecznie żadne z nich nie wierzyło, iż będzie to na stałe. To nie była prosta relacja, a jednak była na tyle intensywna i przepełniona emocjami, iż bez wątpienia uznać można ją było za szczerą. Chyba dlatego Foggart wierzył, że kiedy ostatnim razem mówili sobie pas, ostatecznie zmienią zdanie. Wierzył, że nawet wtedy, kiedy znajdowali się setki kilometrów od siebie, wszystko jakoś samo się poukłada, a oni ponownie wrócą na właściwe tory. Tak się nie stało, a on musiał zacząć mierzyć się z codziennością bez Donoghue, co wcale nie było proste, ale nie było też czymś, czemu zamierzał dać się pochłonąć. Nie, ostatnie tygodnie skupiał się na pracy, a także stopniowo zaczynał otwierać się na nowe znajomości – musiał ruszyć naprzód, jeśli nie chciał stanąć w miejscu, choć jeśli trochę się nad tym zastanowić, to właśnie to drugie mogło być dla niego typowe.
Nie miał pojęcia, jak długo Berrie znajdowała się w mieście, ale kiedy usłyszał o jej powrocie, doszedł do wniosku, iż był to właściwy moment, żeby zabrała od niego swoje rzeczy. Nie było ich wiele – w końcu nie mieszkali razem, ale przez kilka lat związku brunetka zdołała trochę ich tutaj ściągnąć. Miała własną szczoteczkę do zębów, kosmetyczkę, trochę ubrań. Ot, coś, dzięki czemu mogła tu funkcjonować, kiedy spędzali razem noce. Zupełnie nie rozumiał więc, dlaczego nie chciała tego odebrać, ale przecież on nie zamierzał trzymać tego w nieskończoność. Nie w obliczu tego, że uciążliwie mu to o niej przypominało, stąd wiadomość, którą jej dziś zostawił. I która najwyraźniej zadziałała, bo pewien czas później usłyszał dzwonek do drzwi. Otworzył je i bez słowa omiótł ją spojrzeniem – nie, nie mogła liczyć na ciepłe powitanie, bo złościł się jednak o to, jak przez długi czas bezczelnie go olewała. - W kuchni masz naszykowany karton. Jeśli chcesz, możesz rozejrzeć się po łazience i sprawdzić, czy coś tam jeszcze nie zostało - zakomunikował, po czym przesunął się w drzwiach. Sam pakował tam jedynie to, na co trafił przypadkiem – niczego na siłę nie szukał, więc tym zająć mogła się właśnie ona. Wolał w ten sposób zyskać gwarancję, że później nie znajdzie tu już żadnej z jej rzeczy.

berrie donoghue
Opiekuje się kangurami — Lorne Bay Wildlife Sanctuary
29 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Rok temu podjęła decyzje o wyjeździe z miasteczka by poszerzyć swoje kompetencje i zostać uprawnionym opiekunem dzikich zwierząt, na czym ucierpiał jej wieloletni związek. Wraca i zatrzymuje się w domu rodzinnym, próbując na nowo poukładać swoje życie.
Najbardziej w świecie, pragnęła dać mu tę pewność; że będzie przy nim, bez względu na wszystko. I jej wyjazd wcale nie miał być zaprzeczeniem jej słów, a jedynie wykorzystaniem okazji, którą dostała. Doskonale wiedział, że pragnęła w końcu razem zamieszkać i awans w pracy oraz wyższe zarobki, miały jej to ułatwić. Robiła to nie tylko dla siebie, dla n i c h. Niestety, wszystkie plany i wspólne chwilę okazały się być bez znaczenia, bo związek ten nie przetrwał próby czasu, a ona zmuszona była sobie poradzić z rozstaniem, będąc prawie dwa tysiące mil od domu. Tam, potrafiła jednak zająć swe myśli i odciągnąć je od chłopaka, zaś po powrocie do Lorne, wszystko jej o nim przypominało. Rozumiała więc, dlaczego pragnął czym prędzej pozbyć się jej rzeczy ale gdzieś z tyłu głowy, liczyła na to, że będą mieli jeszcze jedną okazje do rozmowy. Potrzebowała jej.
Niemalże od razu wyczuła bijący od niego chłód, dlatego przełknęła ciężko ślinę i zdjęła uśmiech ze swej twarzy, czując, że wcale nie powinna cieszyć się na jego widok. Zaczęła zastanawiać się co było powodem dla którego reagował w taki sposób, bo być może wciąż złościł się przez jej roczny wyjazd z miasta? Nie przyszło by jej na myśl, że chodziło o rzeczy, których wcześniej nie miała okazji (nie chciała) odebrać.
Cześć, Gary. Ciebie też miło widzieć — powiedziała ciszej i westchnęła, po czym weszła w głąb mieszkania i rozejrzała się dookoła. Wszystko wyglądało tak samo jak przed wyjazdem, więc poniekąd odetchnęła z ulgą. Najmniejszy udział kobiecej ręki w tym miejscu, najpewniej przyprawiłby ją o niemałą załamke, choć brak zmian wcale nie wykluczał jej obecności w życiu bruneta. Miał przecież pełne prawo do tego by pójść naprzód, jednak nie zamierzała udawać, że by jej to nie dotknęło. Przeszła obok kartonu o którym wspomniał, zerkając na jego zawartość pobieżnie, po czym skierowała się w stronę łazienki, by upewnić się, że nie zostały tam żadne z jej kosmetyków. Przejrzała półki, szuflady oraz szafkę i nie zlokalizowała niczego, co mogłaby ze sobą zabrać. Gdy miała więc te pewność, wróciła do salonu i stanęła przed nim.
Liczyłam na to, że będziemy mogli porozmawiać ale nie wiem, mam wrażenie, że zerwanie przez telefon w zupełności ci wystarcza — odparła i wcisnęła dłonie do tylnych kieszeni szortów.


Gaz Foggart
szef kuchni — julius pizzeria
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
Robi najlepszą pizzę w mieście, choć od kilku lat marzy o otworzeniu własnej restauracji.
Był tym typem osoby, która stroniła od wszelkiego rodzaju zmian, z ich powodu czując się po prostu niepewnie. Wydawało mu się, że do tej pory układało się między nimi na tyle dobrze, iż zmienianie tego nie było potrzebne, ale prędko okazało się, że tylko on wychodził z podobnego założenia. Był więc w pewnym stopniu ignorantem, ponieważ skupiał się wyłącznie na własnych potrzebach, jednocześnie ignorując to, iż Berrie mogła oczekiwać od niego czegoś innego. Czegoś, czego może on wcale nie planował jej dać? Bo chociaż było im ze sobą dobrze, a on darzył ją szczerymi uczuciami, to jednak nie czuł się gotowy na to, aby wykonywać kolejny krok. Lata mijały, ich związek niby stawał się coraz poważniejszy, a jednocześnie stał w miejscu – nie przeszkadzało mu to, ponieważ uważał to za dobre miejsce, zupełnie nieświadomy tego, iż ona potrzebowała rozwoju. A może po prostu nie chciał tego zauważyć?
Miał jej za złe nie tylko te rzeczy, ale przede wszystkim to, jak się w ostatnim czasie zachowywała. To, że zerwali pod jej nieobecność i nie mieli okazji porozmawiać ze sobą twarzą w twarz to jedno, ale to, jak skutecznie ignorowała go przez cały ten czas, jednocześnie migając się przed odebraniem własnych rzeczy? Tym udowodniła mu, jak niewiele dla niej znaczył, dlatego nie – nie zamierzał witać jej tu z otwartymi ramionami. Wręcz przeciwnie, kiedy usłyszał to, co wymruczała sobie pod nosem, wzniósł spojrzenie ku niebu, ostatkiem sił gryząc się w język. Przez taki czas go unikała, a teraz grała stęsknioną? Przecież to i tak nie zabrzmiałoby wiarygodnie. - A o czym ty chcesz rozmawiać? Teraz? - prychnął, kiedy wyczuł, że swoją uwagą to z niego próbowała zrobić tego złego. Tym zirytowała go jeszcze bardziej, dlatego koniuszkiem języka zwilżył dolną wargę i skrzyżował ramiona na piersi. - Wydzwaniam i wypisuję do ciebie prawie od miesiąca, a ty dopiero dzisiaj znalazłaś czas na to, żeby odebrać swoje rzeczy. I mówisz mi, że liczyłaś na rozmowę? Moim zdaniem, Berrie, raczej jej unikałaś, więc nie, jakoś nie czuję się zobowiązany do tego, żeby teraz z tobą dyskutować. Powiedziałaś mi już chyba wszystko - stwierdził, po czym oparł dłonie o blat kuchennej wyspy. Cholera, ale on czuł się teraz pryz niej nieswojo. I pomyśleć, że kiedyś była przecież osobą, przy której mógł zrobić i powiedzieć wszystko – najwyraźniej i to mogło zmienić się w oka mgnieniu.

berrie donoghue
Opiekuje się kangurami — Lorne Bay Wildlife Sanctuary
29 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Rok temu podjęła decyzje o wyjeździe z miasteczka by poszerzyć swoje kompetencje i zostać uprawnionym opiekunem dzikich zwierząt, na czym ucierpiał jej wieloletni związek. Wraca i zatrzymuje się w domu rodzinnym, próbując na nowo poukładać swoje życie.
Brunetka wręcz przeciwnie - lubiła drobne zmiany, które nieco urozmaicały szarą, codzienną rzeczywistość, jednak nigdy nie były one na tyle drastyczne by mogły jakkolwiek wpłynąć na ich relacje. Czy zamierzała przepraszać za to, że pragnęła choć raz skupić się na sobie i zadbać o swa przyszłość? Nie zostawiła go, bo ostatnie czego pragnęła to utrata mężczyzny, którego szczerze kochała i wierzyła, że ich związek jest w stanie przetrwać te próbę czasu przez wgląd na to, że nie byli przecież parą, która spotykała się zaledwie od kilku miesięcy. Wiedział, że mógł jej ufać, więc wierzyła, że jedyną przeszkodą będzie odległość, którą ukoić mogły jedynie połączenia wideo w ciągu dnia. Zgadzała się z tym, że nie było to wiele, jednak trzymała się myśli, że gdy wróci, wszystko wróci do normy i nadrobią cały ten stracony czas. O tym jak bardzo się pomyliła, przekonała się na długo przed powrotem do rodzinnego miasteczka, niestety.
Rozumiała jego złość i wiedziała, że ignorowanie jego ostatnich próśb nie było najlepszym posunięciem, jednak nie była gotowa na to by go widzieć. Wciąż ubolewała nad tym jak zakończył się ich związek, dlatego moment w którym miała zabrać z jego mieszkania swoje rzeczy, był dla niej czymś cholernie bolesnym. Przeciągała to tak długo jak potrafiła, jednak wiedziała, że prędzej czy później, będzie musiała stawić czoła swym obawom. Przynajmniej jeśli chciała odzyskać swoje rzeczy i faktycznie porozmawiać. C H C I A Ł A.
Oh wybacz, że nie popędziłam do ciebie zaraz po wyjściu z samolotu. Musiałam po powrocie pozałatwiać kilka rzeczy — rzuciła na swoją obronę przewracając oczami, choć wiedziała, że jej argumenty nie były specjalnie przekonujące. Nie chciała by myślał, że przestało jej zależeć bądź, że niewiele dla niej znaczył bo nie było to prawdą. Wiedziała jak bolesne będzie to spotkanie i najzwyczajniej nie była na to gotowa. Tęskniła za nim i nie ulegało to żadnym wątpliwością. — Poza tym, chyba trochę się bałam. Minęło trochę czasu, a ja chyba nie do końca się z tym wszystkim pogodziłam. Wiem, że gdy zabiorę swoje rzeczy i przekroczę próg twojego mieszkania, to więcej cię nie zobaczę — dodała ciszej i spokojniej, spuszczając wzrok, jak gdyby chciała uchronić się przed jego złością.
Właśnie tego się obawiała - wiedziała, że prędzej czy później dojdzie do kłótni, bo odgrzewanie problemów sprzed kilku miesięcy nigdy nie kończyło się najlepiej. Była to jednak pierwsza okazja do tego by mogli porozmawiać w cztery oczy, więc być może chciała się upewnić, że związek, który budowali latami naprawdę się zakończył? chyba nie do końca w to wszystko wierzyła. Albo nie chciała?
Tak, Gaz. Unikałam go, bo kosztuje mnie to cholernie dużo nerwów. Mam ścisk w żołądku na samą myśl, że muszę zabrać te rzeczy, bo chyba dopóki tutaj były, miałam jakąś chora nadzieje na to, że uda nam się jakoś dogadać. Jeśli jednak nie chcesz ze mną rozmawiać to okej, nie zamierzam cię do niczego przymuszać — odpowiedziała, zaczesując luźno opadający kosmyk włosów za ucho i ułożyła dłonie na biodrach, spoglądając na karton z ciężkim bólem — Zachowujesz się tak jakby wszystko było moją winą tylko dlatego, że postanowiłam wyjechać. Nie pomyślałeś nigdy, że robiłam to dla nas? Chciałam zapewnić sobie stabilną i wyższa pozycje, odrobinę więcej zarabiać — rzuciła, nie mając pewności czy jej wyjaśnienia miały jeszcze jakiekolwiek znaczenie. Rozmawiali o tym przed wyjazdem i w jego trakcie, więc słyszał to nie raz ale najwyraźniej nie było to coś, czego oczekiwał. Trudno, nie zamierzała odrzucać każdej szansy dla kogoś, kto nie potrafił się w żaden sposób zdeklarować by przynajmniej wspólnie zamieszkali po takim czasie.


Gaz Foggart
ODPOWIEDZ