chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Trevisano roześmiał się w głos na tę groźbę “jesteś moim mężem, więc będziesz mnie masował”. - Gdybym tylko wiedział na co się piszę... - mruknął pod nosem tuż przed tym, jak Debenham zamknęła mu usta sobą. To było zabawne uczucie, zabawna myśl w jego głowie, że... A zresztą, zaraz po prostu jej o tym powie. - Ja? Ciebie? Przez próg? - udał głupiego, szczerząc się przy tym, jak mały drań. - A dlaczego nie ty mnie? Może ja też chciałbym się poczuć... Jak księżniczka. - do której było mu tak samo blisko, jak i do księcia. Zanim jednak Elise dała mu za to głupie gadanie, po głowie - raptownie się schylił, złapał ją wpół i pod udami, a potem z lekkością - bo przecież ważyła tyle, co nic - wziął ją w swoje nie-książęce łapska. - No dobra, zasady są zasady. Ale chyba nie przez każdy napotkany próg będę cię musiał teraz nosić, co? - zażartował sobie trochę ryzykownie, ale liczyl na to, że w dzień taki jak ten, nie skończą z fochem o taką głupotę. Wchodząc do przyczepy, Logan zapomniał o niskiej futrynie, a, że zapatrzył się na swoją żonę... To po prostu przydzwonił w nią łbem. Warknął siarczyście pod nosem, skrzywił się wyraźnie i postawił panią Trevisano już bezpiecznie na ziemi. Rozmasowując łapskiem pulsującą bólem skroń i czując, jak ekspresowo rośnie mu tam guz, jak gdyby nigdy nic wypalił: - Może właściwie powinniśmy zmienić to na stan stały, co? Sprzedać dom, kupić kampera i każdą noc spędzać w innym miejscu. Sama pomyśl ile czasu byśmy zaoszczędzili na dojazdach do szpitala, gdybyśmy mieszkali po prostu na parkingu. - zaproponował i przez moment pani doktor Debenham-Trevisano mogło wydawać się, że naprawdę miał to na myśli, a jego propozycja w ogóle nie była na żarty... Naaaah, nic podobnego. Zaraz potem wyszczerzył kły, potrząsnął głową i znów przyciągnął silnie do siebie swoją nowo-nabytą żonę. - No gdzie... Przecież moje słoneczko potrzebuje luksusów, tak? Widziałem twoją minę, jak na lotnisku stanęliśmy w kolejce do klasy ekonomicznej... - oczywiście, że musiał to zauważyć, a skoro zauważył to musiał też o tym powiedzieć, przy okazji szczerząc się, jak drań i cwaniak i ktoś, kto wcale nie chce Elise zagrać na nosie. - Swoją drogą, powiedziałaś tam... - skinieniem wskazał na plażę, na której przed momentem stali. - Chodźmy pić i się kochać... Dokładnie w tej kolejności? - czyżby seks z nowo-nabytym mężem w stanie absolutnej trzeźwości był wyzwaniem? Trevisano nie mógł się do tej myśli zuchwale nie uśmiechnąć.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się, gdy jej stopy oderwały się od ziemi, a Trevisano naprawdę sprawiał wrażenie jakby nic nie ważyła z czym zdecydowanie nie mogła się zgodzić. Ale zarzuciła mu łapsko na szyję, sięgnęła jego policzka i uśmiechnęła się ładnie – Oczywiście, że przez każdy… to jakiś problem? – coś mu się nie podobało? Czegoś żałował? Już? Teraz? Zaśmiała się pod nosem, a gdy przydzwonił w futrynę? Oh… już bez skrępowania w głos. Ale kiedy postawił ją na ziemi i udało jej się opanować śmiech, przyciągnęła go, złapała jego twarz w dłonie i przysunęła, żeby pocałować go w czoło. Tak na pocieszenie i żeby nie bolało. W końcu nie chciała, żeby się wymigiwał bólem głowy, prawda? No właśnie! Za to jego propozycja? To oczywiście, że musiała zrobić minę… - Mówisz tak, jakbyś znał mnie od wczoraj? Jakbyś nie wiedział – że od czasu do czasu lubiła odrobinę luksusu. Chociaż luksus to za dużo powiedziane. Była od czasu do czasu wygodna i nie widziała w tym nic złego. Pracowała dużo, nawet bardzo dużo i jeśli miało jej to dać odrobinę tej wygody to zamierzała z tego korzystać – A chcesz zmienić tą kolejność? Chciałam ci przypomnieć, że sam zaproponowałeś mi zaledwie toast – bez tej części z seksem, więc i tak zaproponowała mu trochę więcej niż on sam. Szczerzyła przy tym kły i przeszła w głąb przyczepy, gdzie była ich sypialnia i usiadła na łóżku, opierając się na wyprostowanych rękach za plecami i spoglądając na swojego nowego mężą – I wróćmy do tego lotniska… jeśli widziałeś moją minę to dlaczego jej nie zmieniłeś? – odbiła piłeczkę – Wiesz, co brałeś. Znasz mnie. Wiesz, że lubię czasami odrobinę wygody… chociaż minimum. I lubię nasze łóżko, więc masz rację, że nie zgodzę się na wymianę naszego domu na kamper. I mieszkanie na szpitalnym parkingu, bo tak by się to skończyło… zamiast plaży mielibyśmy parking. - a na to nieszczególnie była w stanie się zgodzić. Za bardzo lubiła spokojną okolicę, w której teraz mieszkali. Zwłaszcza plaże.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Elise miała rację, Logan znał ją trochę dłużej niż od wczoraj i na pewno dobrze już wiedział, że spartańskie warunki nie były czymś, czego chciała doświadczać na co dzień. Nie to, żeby klasa ekonomiczna w samolocie była tego przykładem, aleee... Rozumiał ją. Sam też lubił wygodniejsze fotele i przede wszystkim, z uwagi na swój gabaryt i wzrost, więcej miejsca na nogi. No i darmowy alkohol! - Wiem co brałem. - przytaknął pewnie i niespiesznie zrobił tych kilka dzielących go od żony, kroków. Stanął przy łóżku i przed nią jednocześnie, łapska oparł na biodrach i przyglądał jej się z góry. - Znam cię. Wiem, że lubisz wygodę. Wszystko się zgadza. - wiedział też, że lubiła ich łóżko w ich domu, jego duży samochód, jego ciepłe bluzy i luźne koszulki, ciastka z konkretnej cukierni w mieście, kawę z konkretnego rodzaju ziaren, ekskluzywną bieliznę i gustowną, nieprzesadzoną biżuterię. Tak, znał ją i wiedział o niej naprawdę, cholera, dużo. - Szczerze? Nie chciałem, żebyś znowu mi powiedziała, że więcej zarabiam, bo mam penisa. Zresztą, z tym też coś zrobiłem, ale to nie temat na teraz. - w każdym razie nie chciał szastać biznes klasą, bo nie chciał, żeby to źle odebrała. Uśmiechnął się i wyciągnął rękę do kobiecego policzka. - Żadnego kampera, obiecuję. To... - spojrzał po wnętrzu przyczepy, w której byli. - To tylko chwilowe. Weekendowe rozwiązanie. Nic więcej. - nie musieli zostawać tu wcale, jeśli nie chciała. Mogli nawet zaraz zabrać stąd swoje graty i pojechać do hotelu. Trevisano przyklęknął teraz przed swoją cholernie ładną żoną, łapska położył na jej udach, a wzroku nie odrywał od jej twarzy i niesamowicie roziskrzonych oczu. - A ty? Pani Trevisano... - wargi zadrżały mu mocniej, bo mówienie tego wciąż było... Ekscytujące, właśnie tak. - Czy widziała pani co brała? Znasz mnie tak dobrze, jak ja znam ciebie? Znasz... - podniósł się lekko w górę i pochylając się wciąż bardziej i mocniej nad Elise, kończył myśl: - Każdy... Jeden... Zakątek... Mojej czarnej... Dupkowatej... Egoistycznej... Narcyzowatej duszy? - ostatnie słowo wymamrotał już z pyskiem tuż przy jej wargach. Tak niewiele brakowało, żeby po prostu ją pocałować... A jemu coraz trudniej było się od tego powstrzymać. Szlag.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ani klasa ekonomiczna, ani ich przyczepa na plaży nie stanowiły dla niej spartańskich warunków. A już na pewno nie takich, których nie dałoby się przetrwać przez kilka dni i doskonale się przy tym bawiąc. Lubiła wygodę, lubiła odrobinę luksusu (chociaż to za dużo powiedziane), ale nie była księżniczką na ziarnku grochu i zdecydowanie bardziej doceniała momenty niż to, gdzie spała albo jak podróżowała. Nie była próżna i miała nadzieję, że ktoś, kto został jej mężem naprawdę to rozumie, a tego typu przytyki to tylko dowcip, a nie wmawianie jej czegoś, co nie było prawdą. Naprawdę miała taką szczerą nadzieję. Nie ciągnęła tego jedna, uśmiechnęła się pod nosem…
- Nie mam kompleksów w związku z moją wypłatą. I wcale nie uważam, że zarabiasz więcej, bo masz penisa. Zarabiasz więcej, bo na to zasługujesz. – bo pracował dłużej i ciężko, nie zazdrościła mu zarobków i na pewno nie uważała, że to jakakolwiek forma dyskryminacji. Musiałaby upaść na głowę – Zresztą hej… rozpieszczanie mnie to doskonała forma wydawania tej różnicy między naszymi kontaktami. – zażartowała, szczerząc kły w szerokim uśmiechu, bo temat pieniędzy jakoś nigdy nie był dla niej szczególnie drażliwy. W końcu to tylko pieniądze i jeśli mogły im umożliwić wygodne życie to śmiało! Im więcej będzie zarabiał tym lepiej – A ten kamper… – zaczęła, gdy wspomniał, że to weekendowe rozwiązanie – Jest doskonały. – i za nic nie wymieniłaby go na pięciogwiazdkowy hotel. Nie dzisiaj. Nie na taką okazję. Cieszyła się, że byli sami, że nikt im nie przeszkadzał i sami nie musieli się z nikim liczyć. To był ich czas i ich miejsce. Najlepiej. Gdy jego twarz była tak blisko – pocałowała go. Lekko, zaczepnie musnęła jego wargi – Egoistycznej, narcystycznej i dupkowatej natury? – powtórzyła za nim, uśmiechając się pod nosem – Można jeszcze złożyć reklamację? – zażartowała, ale nie dała dojść mu do słowa, bo jeszcze mocniej go pocałowała i przyciągnęła do siebie tak, że ostatecznie oboje wylądowali na łóżku – Ale znam. I tą drugą stronę również. – tą, która nie była czarna, egoistyczna ani dupkowata – Już możesz dać sobie spokój z tą antyreklamą. Nie zadziałała. Pozamiatane… nie ma odwrotu. – już jej do siebie nie zrazi, niezależnie jak często powtórzy że jest dupkiem.

Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Tak naprawdę, ostatnim co Logan mógłby pomyśleć o Debenham było to, że jest próżna. Nie była próżna. Nie była nawet przesadnie wymagająca. Pojechała z nim na bagna oglądać krokodyla… A potem spędziła z nim pół dnia na plaży, na której mieli do dyspozycji tylko siebie i swoje ubrania. I, co najważniejsze, ani razu na to nie zamarudziła - w tym nie ma ani grama próżności. Jest za to coś, co on sam nazywał akceptacją potrzeb tej swojej drugiej połówki banana. Nawet teraz, kiedy ani razu nawet nie zmarszczyła nosa na zwykłego kampera w którym mieli spędzić swoją pierwszą dobę, jako małżeństwo… - Nie ma odwrotu… - powtórzył cicho za Elise i lekko, zaczepnie trącił jej policzek czubkiem własnego nosa. Nie przestawał się do niej uśmiechać, a ślepia iskrzyły mu się tak mocno, że aż nieprzyzwoicie. - Skąd i dlaczego? Masz tyle akceptacji dla tych wszystkich moich przeklętych wad? - pytał pół żartem, pół serio. Bo miała, miała jak cholera, a on kompletnie nie rozumiał jakim cudem, z jakiego powodu, jak udało mu się na to zasłużyć.Nawet jeśli z ich dwójki to on był tym próżnym i nawet jeśli w poprzednich swoich relacjach z kobietami wychodził z założenia, że jest fantastyczny i zasługuje na wszystko, co najlepsze i to te kobiety powinny się starać, a niekoniecznie on, tak teraz… Z Debenham… Szlag, jego światopogląd, jego filozofia bycia Tevisano kompletnie stanęła na głowie. - Chciałabyś…? Żebym cię rozpieszczał? - zapytał, znów zbliżając mocniej pysk do kobiecych warg i instynktownie przymykając przy tym lekko powieki. Na karku i grzbiecie momentalnie poczuł znajomy rodzaj dreszczy, a kiedy jego łapa znalazła się na kobiecym udzie - poczuł je także w podbrzuszu. - Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo jestem od ciebie uzależniony… Od ciebie i od twoich ust… - i to nie była kwestia fascynacji, która ma prawo z czasem przeminąć. To po prostu było TO. To, co doprowadziło ich dzisiaj przed urzędowy ołtarz, jakkolwiek głupio mogłoby to zabrzmieć. Znacznie więcej i głębiej, niż jakieś tam zauroczenie. Znacznie, znacznie więcej.- Pamiętasz co mi powiedziałaś ostatnim razem, jak rozmawialiśmy o ślubie? - on, jak to on, doskonale pamiętał samą rozmowę, ale co do jej okoliczności to już niekoniecznie. Uśmiechnął się pod nosem, a jego łapsko tymczasem wsunęło się między kobiece uda i palcami dotknął newralgicznych kobiecych miejsc. - Że nie będę musiał o to pytać, będę wiedział… Będę wiedział, że jesteś gotowa. I jeśli mam być tak zupełnie szczery to… - pauza w zdaniu i tak samo, jak raptownie intensywniejsze stało się jego spojrzenie - wciąż uważnie obserwujące tęczówki Debenham - tak też intensywniejszy stał się jego dotyk między damskimi udami. Docisnął mocniej palce do materiału jej bielizny (jeśli jakąkolwiek w ogóle na sobie miała) i sam aż instynktownie napiął mocniej brwi i szczękę, bo wystarczyło, że była i reagowała na jego bliskość, a on już zaczynał wrzeć. - Nie wiedziałem tego. Przynajmniej nie w takim stopniu, jak wiem to teraz… - że była gotowa… Mruknął cicho tuż przy ustach żony, skubnął je zaczepnie i jeszcze, prosto w nie, doszeptał: - Ale wiedziałem, że ja tego chcę. I zdecydowałem, że ty też… Będziesz musiała tego chcieć. Prędzej czy później. - nawet jeśli ubiegłej nocy powiedziałaby mu „nie, to głupi pomysł, Logan”, za dzień, dwa, tydzień lub miesiąc na pewno wróciliby do tego. On by do tego wrócił. Bo tak zdecydował. Że Elise Debenham w końcu za niego wyjdzie. - To… Chcesz? - zapytał i chwycił lekko zębami za jej dolną wargę, a zaraz potem i zanim ciemnowłosa cokolwiek zdążyła odpowiedzieć, silnie, nachalnie i przede wszystkim nagle, zamknął jej usta sobą i pocałunkiem - zdecydowanym, głębokim i pełnym buzującego w nim uczucia i rosnącego podniecenia.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się, bo czy to nie było oczywiste dlaczego miała do niego tyle akceptacji i wyrozumiałości? Naprawdę musiał o to pytać? Patrzyła na niego i nie przestała się uśmiechać – No nie wiem… ale możliwe, że to dlatego, że cię kocham. Tak, to może być to. – zaśmiała się, ale tak właśnie było. Kochała go. Wszystkie jego wady przy tym nie miały najmniejszego znaczenia i miała nadzieję, że jej również się rozmywały w zderzeniu z tym, że ją kochał. Bo to, że kochał… nie miała najmniejszych wątpliwości. I chciałaby, żeby on wierzył w jej uczucia tak samo mocno jak ona w jego – A kto by nie chciał? – być rozpieszczanym? Że on niby nie? Nie wierzyła. Nawet jeśli teraz by tak powiedział – nie uwierzyłaby. Nie i już. Ona chciała i nie zamierzała tego ukrywać. A doskonały tego przykład miał w te nieszczęsne walentynki, których faktycznie nigdy wcześniej nie obchodziła i raczej się z nich nabijała, ale tym razem… z nim… po prostu chciała tego wszystkiego doświadczyć.
Chociaż to i tak nic w porównaniu z tym, czego doświadczała teraz. Sunął po jej udzie, a jego dotyk wręcz parzył a ona czuła jak jej serce zaczyna bić coraz mocniej i cała zaczyna drżeć, chociaż zdecydowanie nie było tu zimno. Wstrzymała na moment oddech, gdy dotarł nawet do celu, bo nie… zdecydowanie nie miała na sobie nawet grama bielizny, bo to był ten rodzaj sukienki, który najlepiej prezentował się, gdy miękko układał się ciele bez linii bielizny. Czy chciała? Chciała w tym momencie wszystkiego. Wszystkiego, co było z nim związane. Mocno, zachłannie odwzajemniła jego pocałunek na kilka chwil zapominając o całym świecie i po prostu mu się oddając – Czy sprawiam wrażenie jakbym nie chciała? – odbiła pytanie, bo skąd te wątpliwości? Gdy jej to zaproponował – nawet się nie zająknęła. Dzisiaj również. Mówiła! Będzie wiedział, gdy ona tego będzie chciała… i chciała – Gdybym się nie zgodziła… już pomijając, że nie bylibyśmy w tym fantastycznym miejscu to… gdzie byśmy byli? Jako my? Jak bardzo by to nami zachwiało? – gdyby się nie zgodziła? Jak głupie by to było? Co prawda teraz nie miało to najmniejszego znaczenia, bo się zgodziła, ale no… hipotetycznie!


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
No tak, kochała go. Kochała go i dlatego brała go w całości, ze wszystkimi jego wadami i zaletami. Dokładnie, tak jak on brał ją. Całą. A było co brać, bo – wbrew pozorom – jej ego wcale nie było mniejsze niż jego. Było inne, ale nie mniejsze. Dlatego się uśmiechnął, bo finalnie ich dwójka była po prostu siebie warta. – Nie do końca wiem, co to właściwie znaczy. – być rozpieszczanym. Dlatego pewnie nie robił tego na co dzień. Na tyle, na ile mógł, na ile ona mogła tego potrzebować i oczekiwać.
Sapnął rozbawiony, bo nie, zdecydowanie Elise nie wyglądała teraz, jakby nie chciała… Czegokolwiek właściwie, co miało związek z Trevisano. Chciała. Chciała, jak diabli i wiedział to choćby patrząc w jej oczy. Wiedział też czując, jak jej ciało reagowało na jego dotyk… - Przecież wiesz, że jestem próżny i po prostu lubię to usłyszeć… – że chciała. Wiedziała, że tego potrzebowało jego wybujałe ego. Cofnął łapsko spomiędzy kobiecych ud i instynktownie mocniej, ciaśniej, lepiej wpasował między nie swoje biodra. – Nie zachwiałoby. Twoje „nie” nie zepsułoby nas. Obiecuję. – niewielu rzeczy mógł być w życiu i świecie pewnym, ale tego był. I to jak cholera. Uśmiechnął się, przechylił mocniej pysk i przylgnął nim do linii kobiecej żuchwy. Złapał lekko zębami za jej skórę w tym miejscu, a potem cicho, półszeptem, domamrotał: - Gdybyś się nie zgodziła… Byłoby, tak jak ze wspólnym mieszkaniem. Zrzuciłbym to na ciebie. – uśmiechnął się i sięgnął pyskiem jej policzka i okolic ucha. – Ty musiałabyś mnie poprosić. Albo zmusić… – żeby zapytał jeszcze raz. – Nie dlatego, że moja duma mogłaby tego nie udźwignąć, bo dobrze wiesz, że moja duma jest dzielna i twarda… – mówiąc, drażnił oddechem jej delikatną skórę, a przy okazji – przez to, że był tak blisko, ciasno przy jej ciele – czuł w nozdrzach idealną mieszankę zapachów – jej ciała, jej perfum, jej kosmetyków… Jej po prostu – i to przyjemnie drażniło jego. Jego zmysły, ciało i ego. – Miałaś moment? – zapytał cicho i cofnął pysk na tyle tylko, żeby znów skrzyżować spojrzenie Elise z własnym. Kącik warg lekko mu zadrżał. – Moment zwątpienia, że dobrze robimy? – moment, ułamek chwili, przelotną refleksję. Cokolwiek, co zasiało w niej ziarno niepewności. – Dzisiaj rano, jak obudziłaś się w łóżku sama? Co sobie pomyślałaś? – pytał dalej, pyskiem i ciepłym oddechem balansując tuż, tuż przy miękkich wargach żony. – Chcesz wiedzieć, co ja pomyślałem? Jak się obudziłem i byłaś obok? – dodał jeszcze, cicho i instynktownie mocniej, nachalniej naparł podbrzuszem na jej międzyudzie.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zapamiętała to. Zanotowała w pamięci, bo nie mogło tak być. Nie chciała, żeby mógł jeszcze kiedykolwiek powiedzieć, że nie wie, co to znaczy być rozpieszczanym… nawet jeśli nie była pewna, czy tak w stu procentach by jej na to pozwolił – na to rozpieszczanie się. Ale chciała spróbować. Kiedyś. W najbliższej przyszłości? Teraz? Ciężko było jej się skupić na czymkolwiek innym niż na tym, że był blisko, czuła jego ciepło, a oddech muskał jej skórę. Tak bardzo mieszał jej teraz w głowie, że naprawdę mu wierzyła – że niezależnie od tego, co by powiedziała dzień wcześniej i tak byłoby dobrze. Na szczęście nie musieli tego sprawdzać – Jeśli nie przez dumę to przez co? – musiałaby go później sama prosić albo zmuszać, żeby zrobił to jeszcze raz. Gdybali, na szczęście – No i mimo wszystko… dobrze, że się zgodziłam. – wymamrotała, odnajdując jego wargi i lekko, zaczepnie je skubiąc. Za krótko i zbyt drażniąco – przynajmniej dla niej samej. Z każdą kolejną upływającą sekundą działa go więcej i coraz bardziej się niecierpliwiła. Nic więc dziwnego, że w końcu przesunęła dłonie na jego tors i po prostu zaczęła powoli rozpinać guziki jego koszuli, a gdy sobie z nimi poradziła to zsunęła ją z męskich ramion – Może to dziwne… ale nie. – oczywiście, że to było szaleństwo i uważała, że to szaleństwo, ale nie miała wątpliwości. Chciała to zrobić – Nie wątpiłam i nie wątpiłam w ciebie, więc nie… nie pomyślałam, że zdezerterowałeś jeśli o to chodzi. – zaśmiała się cicho i znów musnęła lekko jego wargi – Byłam ciekawa, co kombinujesz… i zabawne, że to było parę godzin temu. A ja mam wrażenie jakby to było w innym życiu. I zawsze chcę wiedzieć, co sobie myślisz – stwierdziła pogodnie i mocniej go pocałowała – Połóż się – poleciła, a sama się spod niego wydostała i zajęła miejsce na jego biodrach i spojrzała na niego z góry – Naprawdę nigdy nie czułeś się rozpieszczany? I jak ci się wydaje... co twoja żona musiałaby zrobić, żebyś się tak poczuł?


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Jeśli nie przez dumę - nie zapytałby drugi raz o to, czy Elise zostanie jego żoną - to przez co? Heh, odpowiedź na to pytanie była prostsza, niż mogłoby się wydawać. Logan wyszczerzył kły, a czując, jak kobiece dłoni sprytnie i sprawnie sobie radzą z guzikami jego koszuli, poczuł na torsie i karku przyjemne dreszcze zniecierpliwienia. To jednak nie rozproszyło go na tyle, żeby zgubił wątek i zapomniał co chce powiedzieć. Jeszcze nie. - To proste, wiesz? Chciałbym zobaczyć, jak ty to robisz. Prosisz mnie o rękę, niekoniecznie wcześniej padając przede mną na kolana… - przyznał z lekkim rozbawieniem, ale hej, z jej schodzeniem mu do parteru on miał zdecydowanie inne skojarzenia. Zdecydowanie inne!
Dobrze było usłyszeć, że Debenham nawet przez chwilę w niego nie zwątpiła. Dobrze było usłyszeć, że jej pierwszą myślą po zobaczeniu pustego łóżka, nie było coś w rodzaju „na pewno stchórzył i zwiał do innego stanu”. Dobrze było usłyszeć, że znała go na tyle, żeby wiedzieć, że nigdy-przenigdy nie odwaliłby jej takiego numeru. Jej nie. Innym kobietom? Może. Jej nie. Uśmiechnął się i bez słowa sprzeciwu zrobił to, o co ciemnowłosa go prosiła - opadł miękko grzbietem na nawet akceptowanie wygodny materac ich mocno tymczasowego łóżka. Jego łapska szybko znalazły sobie miejsce na kobiecych udach, a wzrok swobodnie i zuchwale balansował od ładnej buzi świeżo upieczonej pani Trevisano - do jej dekoltu. I z powrotem… Do oczu, ust, cudownego uśmiechu… Elise pytała o jego nie-bycie rozpieszczanym, a dla niego to, prawdę mówiąc, w ogóle nie był jakkolwiek big deal. Albo nawet jakikolwiek deal. Głównie dlatego, że… - Naprawdę nigdy nie czułem się rozpieszczany. Pochodzę z miejsca, w którym, jak jesteś chłopcem, to masz się uczyć, jak być twardym i jak porządnie pracować dla dobra interesu rodziny. Rozpieszczanie… Jakiekolwiek, tak naprawdę, temu nie sprzyja. - przyznał otwarcie i zupełnie szczerze, ale nie spodziewał się, że to może Elise jakoś mocno zdziwić czy wręcz zszokować. Przecież wiedziała skąd pochodził, gdzie się urodził i że to miejsce, ta okolica trochę rządziła się swoimi prawami. - Nie dostawałem lodów za bycie dzielnym u dentysty. Ale dostawałem dobre słowo od ojca, jak porządnie posprzątałem stajnię. - dodał, nie przestając obserwować pani doktor i lekko, pogodnie się do niej uśmiechać. Nawet jeśli to, co teraz mówił mogło trochę wskazywać na braki w podejściu jego rodziców do tematu wychowania dziec, toooo… Nie wyrósł na nieczułego psychopatę, ani jakiegoś społecznego fusa. Doceniał wartość ciężkiej pracy i nie pozwalał sobie w kaszę dmuchać. No chyba, że dmuchać chciała Elise, jej pozwoliłby na wszystko. - Pytasz co moja żona musiałaby zrobić… - powtórzył swobodnie i błysnął pod nosem kłami. - A ja wciąż mam ciarki, jak słyszę to słowo. Żona. Moja żona. - i to było tak cholernie prawdziwe, namacalne, tak realne… Bardziej już nie mogło być, a on czuł się z tym absolutnie najlepiej. - Stary Logan powiedziałby, że wystarczy, jak mu zejdziesz do parteru, spędzisz tam kwadrans i checkbox rozpieszczenia można będzie odhaczyć, jako wykonany. - dodał pół żartem, pół serio, bo hej, oboje dobrze wiedzieli, że tak właśnie by było! - Ale nowy Logan… Nowy Trevisano, nowy Bear… Jakkolwiek chcesz mnie nazywać… - do wyboru, do koloru. - Chce czegoś więcej. - uniósł swobodnie łapsko do kobiecej twarzy, lekko dotknął palcami policzka Debenham, a potem opuszką kciuka przesunął po jej wargach. - Możesz zacząć od tego, że mnie pocałujesz i opowiesz, jak bardzo jesteś we mnie zakochana. - bo przecież najprostsza droga do jego rozpieszczenia prowadziła przez zaspokojenie jego próżności. Jego ego. - Nie zapomnij dodać, że jestem najseksowniejszym facetem w twoim życiu i świecie… Bez tego rozpieszczenie będzie niepełne. - wyszczerzył kły, bo znów - trochę się zgrywał, a trochę wcale nie. - Za dużo? - dodał ciszej, ledwie chwilę dalej, naturalnie też przy tym poważniejąc. Ale nieprzesadnie. - Wolisz starą wersję Trevisano? Nowa chce za dużo? - niewygodnych dla niej "rzeczy".

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jasne, że wiedziała skąd pochodził i jakie panowały tam… warunki. Ale przecież już dawno się wyrwał, prawda? A może nie tyle wyrwał, bo jednak ciągle go tu ciągnęło, ale był na swoim w zupełnie innej części kraju i przez te wszystkie lata musiało się coś takiego wydarzyć. Tak jej się przynajmniej wydawało! Dlatego była zdziwiona, ściągnęła mocniej brwi na ułamek sekundy. Ale naprawdę zaledwie ułamek. Zaraz znowu uśmiech wrócił na jej twarz. Nie miała powodu się nie uśmiechać. Skupiła na nim całą uwagę, przyglądała mu się uważnie… kącik ust drgnął jej wymownie, bo specjalnie użyła tego słowa – żona. Nie wiedziała, czy łatwo jej będzie do tego przywyknąć, ale póki co czuła śmieszne dreszcze, gdy o tym mówiła. Ba! Gdy o tym myślała – Nie wolę żaden wersji Trevisano… każdą lubię tak samo. – gdzie ‘lubiła’ to naprawdę spore niedopowiedzenie i oboje o tym wiedzieli – I to nie jest za dużo. Po prostu myślałam, że powiesz coś w stylu… nie wiem… masaż, cały dzień oglądania twojego ulubionego programu w telewizji, przejęcie twoich stażystów, ulubiona kolacja i tego typu rzeczy. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, ale dokładnie tak sobie wyobrażała to całe jego rozpieszczanie, a on tu chciał tylko tego, czego i tak zawsze chciał? Czegoś, co jeszcze nie tak dawno nazwałaby dmuchaniem mu ego? Pochyliła się nad nim, dłonie opierając na jego torsie, zawisła w niewielkiej odległości od jego twarzy, trąciła nosem jego policzek, zagryzła lekko na nim zęby i w końcu też przesunęła się do jego warg – Czasami jednak nie jesteś tak skomplikowany jak się wydaje. – dodała przekornie, ale nie dała mu dojść do słowa, bo zamknęła mu usta pocałunkiem – Oczywiście, że jestem zakochana… najseksowniejszy facecie w moim życiu. I świecie. – wyrecytowała, podśmiechując się pod nosem i jeszcze raz drażniąco skubiąc jego wargi. Zaśmiała się i wyprostowała, ciągle jednak siedząc na jego udach. Sięgnęła do odpowiednich sznureczków własnej sukienki i pozwoliła, żeby materiał swobodnie zsunął się do jej bioder, tworząc na nich po prostu satynową opaskę. Sięgnęła też do paska męskich spodni i sprawnie sobie z nim poradziła, zaraz też zsuwając się w dół męskiej sylwetki, przesiadając się z jego bioder między uda i składając powoli leniwe pocałunki na jego torsie, brzuchu i podbrzuszu, aż dotarła do tego na co liczył stary Trevisano. Nie chciała przecież, żeby był rozczarowany, prawda?


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
No tak… To chyba jednak było za dużo. Jego ego to było za dużo. Jego ego i tego ego potrzeby - zdecydowanie za dużo. Ale właśnie o tym mówił - nie miał pojęcia co to znaczy rozpieszczać i być rozpieszczanym, dlatego kiedy Elise rzuciła tymi kilkoma pomysłami, on z rozbawieniem prychnął. Bo były oczywiste, prawda? A jednak on kompletnie o nich nie pomyślał. Nawet przez ułamek sekundy. - Przepraszam. - szepnął tylko, bo w gruncie rzeczy dobrze wiedział, że każda z tych wymienionych przez Debenham rzeczy, była łatwiejsza do realizacji niż to, czego zażyczył sobie on. Już zdążył się nauczyć, że… A zresztą, może nawet o tym powie. Potem. Potem, bo teraz usłyszał coś zaskakującego - coś, co wprawiło go w niemałą konsternację i nawet nie miał szansy jakkolwiek na to odpowiedzieć. Nie był skomplikowany? To dlaczego, kiedy z nią był, czuł się, jak najtrudniejszy, najbardziej skomplikowany przypadek w jej życiu? To utkwiło mu w głowie. Pewnie jeszcze do tego wrócą… Też potem. Potem, bo sposób, w jaki ciemnowłosa zaczęła go całować, był przyjemnie ogłupiający. Jej ciepły oddech i miękkie wargi skutecznie go rozpraszały, a raczej skupiały jego uwagę tylko na bodźcach, które od niej odbierał. Wizualnych, bo jej ciało, to jak wyglądała działało na niego zawsze i niezmienne, no i tych… Namacalnych. Jej dotyk, jej gorące, wilgotne pocałunki, to, jak sprawnie poradziła sobie z paskiem i zapięciem jego spodni, a potem bez grama skrępowania zeszła do męskich terenów łowieckich - to wszystko razem i każde z osobna sprawiało, że specyficzne pulsowanie w jego podbrzuszu, z chwili na chwilę, stawało się coraz silniejsze. Intensywniejsze i bardziej nachalne. Choćby nawet chciał (a nie chciał!), nie mógłby go zignorować. Zamknąć w szufladzie niespełnienia, olać, zapomnieć, ruszyć dalej… Nie, nigdy. Nie z nią. Nie odrywał od żony spojrzenia, a ręką, którą moment temu posłał do jej policzka, teraz lekko odgarniał z niego kosmyki jej ciemnych włosów. Czuł, jak oddech samoistnie mu przyspiesza, a cały system przechodzi w stan naelektryzowania. Każdy jeden pocałunek, każdy jeden kontakt kobiecych warg z jego newralgicznymi punktami, każde jedno spojrzenie, które Elise w międzyczasie z nim krzyżowała - sprawiały, że wrzał. Wewnętrznie się gotował. Debenham zdecydowanie wiedziała i to doskonale wiedziała, jak błyskawicznie doprowadzić Trevisano do tego stanu. Stanu, w którym rzeczywistość wokół nich przestawała mieć jakiekolwiek znaczenie. Jakiekolwiek. Liczyła się tylko ona. Ona, jej niesamowicie seksowne i pociągające go ciało, jej wargi, jej spojrzenie, jej dotyk i bliskość. Pozwolił sobie na tę chwilę… Heh, rozpieszczenia, bo w mig przecież zrozumiał, że to właśnie o to teraz chodziło. O przyspieszony kurs dla niego, co to znaczy być rozpieszczanym i to przez własną, osobistą i dopiero co nabytą żonę. Jego biodra w którejś chwili zaczęły nieznacznie i nienachalnie poruszać się góra-dół, a każdy taki ruch sukcesywnie przybliżał go do spełnienia. Nie bronił się przed nim, bo wiedział, że z Elise po prostu może je mieć. Może je mieć w jej ustach, z nią w jego parterze… Skorzystał z tego. Gardłowym warknięciem zaakcentował moment, w którym całe ciało przeciął mu silny, piekielnie intensywny dreszcz, a znajome napięcie w podbrzuszu w końcu znalazło swoje ujście. Logan zapadł się mocniej w materac łóżka i czystą pościel, zamknął na dwie, trzy chwile ślepia i czuł, jak każdy jeden mięsień jego ciała i każda jedna komórka jego organizmu silnie się napinają. Na ułamek chwili, dosłownie ułamek chwili, po którym zwilżył wargi krótkim przesunięciem po nich koniuszkiem języka, uchylił powieki i odnalazł wzrokiem żonę. Uśmiechnął się do niej ładnie - ba, najładniej jak potrafił - i cicho, z lekką chrypką w gardle, wymamrotał: - Czyli jednak stara wersja Trevisano pasuje ci bardziej… - bo ta właśnie była rozpieszczona. Teraz, w tej chwili - bardzo. Wyciągnął łapsko do Elise i szeptem poprosił: - Chodź tu do mnie. - a jeśli podsunęła się w górę, po prostu zamknął ją w swoich łapskach. Przytulił ją do siebie, siebie do niej, pyskiem odnalazł jej wargi i złożył na nich spokojny, choć wyraźnie nasycony wszystkim, co do niej czuł, pocałunek. I prawdę mówiąc, nie chciał się od niej odsuwać… Choćby na centymetr. - To… Powiesz mi teraz dlaczego jestem nieskomplikowany? - uśmiechnął się znów, a pytanie, które zadał nie było jakkolwiek ryzykowne. Tam się nic nie czaiło, spokojnie. -Bo lubię, jak schodzisz mi do parteru czy bo staje mi na samą myśl o tym, że kompletnie rozbiorę cię z tej sukienki i będę się z tobą kochał, jak prawdziwy mąż z prawdziwą żoną? - był ciekaw. Po prostu! - Powiedz… - dodał szepnięciem i jeszcze na moment przycisnął wargi do warg Debenham.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie wiedziała, czy to łatwiejsze niż powiedzenie mu tego, co oczekiwał usłyszeć. Zwłaszcza, że… usłyszał. Zażyczył sobie tego w tak prosty i bezpośredni sposób, że stanęłaby na rzęsach nie potrafiłaby mu tego powiedzieć inaczej. Kochała go, była beznadziejnie zakochana i był najseksowniejszym facetem jakiego znała. Właśnie dlatego nie potrafiła zrozumieć dlaczego ktoś taki chciał być z kimś takim jak ona… ale skoro chciał – nie zamierzała kręcić nosem. Nawet jeśli nie miało być łatwo i przyjemnie. Nawet jeśli to będzie kosztowało ich tygodnie, miesiące a nawet i lata docierania się – wiedziała, że było warto. To wszystko jakkolwiek szalone było – miało sens. Po prostu miało sens.
- Powiedziałam ci… lubię obie wersje Trevisano. – zapewniła, uśmiechając się pod nosem i ciasno do niego przylegając – Bo wystarczy ci powtarzać jak bardzo cię kocham i jaki jesteś wspaniały. Chociaż ciągle nie wiem dlaczego w ogóle w to wątpisz. – albo raczej dlaczego ciągle szukał potwierdzenia – Ale to wszystko też… kochaj się ze mną Trevisano. – szepnęła prosto w jego wargi i go pocałowała. Mocno i z uczuciem. I tak właśnie spędzili kilka następnych dni – odcięci od cywilizacji, na plaży która była tylko dla nich. W ten sposób zaliczyli zarówno ślub jak i podróż poślubną, a sama Elise nie mogła sobie wyobrazić lepszej.


/koniec
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ