kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
To było ryzyko, na które musiał być gotów. Cami była tam zmienna i nieprzewidywalna jak prawdziwy ocean i sama nie wiedziała czego będzie chciała po tym dniu, po tej nocy, po tej chwili. Równie dobrze znów mogło jej odjebać i mogła gdzieś uciec, zgodnie ze swoją tendencją do spierdalania od wszystkiego co skomplikowane i ważne. I wylądować gdzieś w południowej ameryce lub nawet na platformie wiertniczej na środku oceanu, bo przecież miewała szalone pomysły, a ten na pewno by spełnił swoje izolacyjne zadanie.
Ale teraz? Teraz o izolacji nie było mowy, bo byli bliżej siebie niż kiedykolwiek i nie zamierzała tego zmieniać. Z chęcią na niego wskoczyłam bo oczywiście że musiała przejąć trochę inicjatywę i pokazać mu, że doskonale wie coś o tych wojownikach z wiosek, heh! I mógł się przekonać że nogi to ma sprawne nie tylko do uciekania od problemów. I to na tyle sprawne, że sama nie zauważyła, jak z tego kanapy ostatecznie po drodze spadli, ale kto by się skupiał na takich detalach, ja mieli ważniejsze rzeczy do zrobienia! Konar płonął, statek płynął na wietrze, a huragan szalał aż do kulminacyjnego punku. A kiedy spoceni i zmęczeni opadli obok siebie, zdecorientowana Cami pierwsze co zrobiła, to korzystając z okazji spontanicznie go pocałowała. I chociaż brzmi to dziwnie biorąc pod uwagę seks, który miał miejsce przed chwilą, ,ale to był to zupełnie inny rodzaj pocałunku. Nie było w nim złości, a delikatność, dużo zaskoczenia i po prostu nagła, czysta potrzeba pocałowania go.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke sam też właściwie nie wiedział, czego oczekiwał. Nawet jeśli jego podświadomość podpowiadała mu różne scenariusze, to uparcie starał się je odpychać. Bał się, ale był to strach kilka poziomów większy niż strach przed namacalnym zagrożeniem. No ale nie było czasu o tym teraz myśleć, bo oboje kompletnie oddali się chwili. I choć Luke nie był szczególnie delikatny, to jednocześnie było w tych wszystkich pocałunkach dużo czułości z jego strony, jakby obawiał się że prędko tego nie powtórzą. No a kiedy dotarli do mety, ich twarze oblały się rumieńcem, a oddechy nieco uspokoiły, zaskoczony jej pocałunkiem oczywiście go odwzajemnił, smyrając ją dłonią po policzku. Kiedy się od siebie oderwali przez dłuższą chwilę leżeli jeszcze na podłodze, a Luke w milczeniu ją obejmował opierając policzek o jej głowę spoczywającą na jego barku. Mimo że zazwyczaj miał wiele do powiedzenia na każdy temat, to teraz nic ani mądrego, ani o dziwo głupiego nie przychodziło mu do głowy. Ale też nie czuł potrzeby zabijania tej ciszy bo ani trochę nie była ona dla niego krępująca. Dopiero po dłuższej chwili przewrócił się na bok podpierając głowę na ręce, a palce jego drugiej dłoni zaczęły snuć się wzdłuż talii Cami.
- Wiesz, właściwie to zaplanowałem nam przeprosinowy obiad, ale seks na zgodę też daje radę - stwierdził z figlarnym uśmieszkiem, po czym się dzwignął do góry, naciągnął na tyłek bieliznę, po drodze klepiąc Cami w to zgrabne dupsko które mu tu wypinała, no przynajmniej on je tak widział okeeej. Po chwili wrócił do ich legowiska na podłodze z żarciem na wynos, które wcześniej kupił. Harry, który stwierdził że już jest bezpiecznie, wybiegł nawet z pokoju Luke'a w którym się schował kiedy rodzice się ze sobą bawili i wjebał się między nich merdając ogonem jak wariat, oczywiście zaglądając co starzy tam żrą. Seks, jedzenie i piesek, czego chcieć więcej?? No może tylko czekoladek, ale to też się załatwi jak będzie trzeba!
- Statystycznie to z tej knajpy na przeciwko najczęściej kradniesz mi żarcie, więc uznałem że musisz je uwielbiać HARRY NIE WOLNO wskakiwać na matkę, bo tak robią tylko zboki i Edyp - skarcił w międzyczasie psiaka, który trochę too much zaczął się łasić do starej.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Jak to czego, spokojnego wieczoru. Ale Cami jak zwykle wszystko potrafiła zepsuć, no miała do tego prawdziwy talent. Ale hej hej, przecież nie przyszło jej to łatwo, całe swoje życie powoli się szkoliła w psuciu każdej kolejnej rzeczy, mniejszej i większej. Trochę jej zajęło dojście do poziomu mistrzowskiego, ale jak widać, było przecież warto. Inaczej nikt by tak Luke’a nie doprowadzał do szewskiej pasji. I do innych rzeczy, tych już trochę bardziej przyjemnych, bo nie ma co się oszukiwać, Cami miała bardzo duże doświadczenie i z niego korzystała! Nie tylko w robocie. Czy raczej w robocie i tu w robocie, bo trochę jednak się napracowała, okej. Nie leżała gapiąc się w sufit, co nie. Boże do czego ja zmierzam.. a tak, właśnie.
- Przeprosinowy obiad? - powtórzyła za nim, bo aktualnie jej mózg był gdzieś poza jej głową, na ściane i kompletnie nie kojarzyła faktów. Nogi jej drżały, ledwo w ogole mogła się skupic na tyle, żeby pamiętać o oddychaniu. Bo co się właśnie stało? NO DO DIASKA, CO TO BYŁO? I dopiero jego klepnięcie ją trochę otrzeźwiło.. i zirytowało. Dlatego zlapała za jego koszulkę i ją na siebie założyła. A potem złapała psa, pogłaskała i sięgnęła po sajgonkę, bo tak wylosowałam że wziął chińskie. Ugryzła ją i analizowała w swojej głowie.
- Nic ci nie kradnę, to też moja lodówka - odpowiedziała, szukajac w swojej głowie jakichś dobrych… no nie wiedziała czego okej, wiec zjadła sajgonkę, a potem sięgnęła po kolejną. - A w ogóle to jesteś nieodpowiedzialny, o niczym nie myślisz poważnym, a tu pies wymaga wyprowadzenia. Zsika się i będzie na ciebie, jak zwykle, wszystko będzie Twoją winą! - no i nakręcać się zaczęła, głos podniosła, uderzając z tego… no zgubienia i zdezorientowania w jedną nutę, która zawsze się sprawdzała i była najłatwiejsza. Czyli w złość! - Ale ty jesteś bez sensu, weź się zastanów nad sobą czasem, co? NO WŁAŚNIE - podsumowała go zirytowana, a następnie wzięła psa pod pachę, założyła szybko jakiś płaszcz, który nawet nie był letni, a bardziej jesienny, wskoczyła w buty i z psem na smyczy zeszła na dwór, do alejki… a potem zanim się obejrzała, jakaś tajemnicza łapa zakryła jej usta, złapała w pasie i podniosła, wlekąc do bagażnika samochodu! Z psem na smyczy za nią…
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke z kolei był wychillowany i w spokoju jadł sobie swoją porcję. Umówmy się, typ po seksie raczej nie oddaje się galopowi myśli. Więc tak jadł i jadł, aż w końcu dotarło do niego to, co mówiła do niego Cami. A raczej jej zjeba od góry do dołu, więc tylko na nią patrzył zaskoczony i zawieszoną dłonią z sajgonką.
- Aleeeeee... ja Ci tylko kupiłem obiad - odparł totalnie zdezorientowany, unosząc brwi coraz wyżej słysząc o tym, że jest wszystkiemu winien i jaki to nie jest beznadziejny. A kiedy Cami wyszła, poziom jego wkurwienia urósł do poziomu maksymalnego.
- Nie no, kurwa, no nie. Nie, nie i jeszcze raz kurwa nie - wysyczał pod nosem rzucając ze złością niedojedzoną sajgonką z powrotem do pudełka. Niewiele myśląc nałożył spodnie, założył jakąś czystą koszulkę skoro Cami zajebała mu jego, na to narzucił bluzę i jak stał, tak wyszedł - mając ze sobą jedynie klucze do mieszkania. Kiedy wyszedł z budynku widział jeszcze sylwetkę Cami skręcającą w alejkę. No więc uznał, że na bank go słyszy i zaczął jechać z tematem na pełnej kurwie!
- Ja jestem niepoważny, tak? A Ty jesteś najbardziej niezdecydowaną i tchórzliwą panną, jaką znam. Ale wiesz co? Już mi się kurwa skończyła do ciebie cierpliwość! Pierdolę to, pierdolę ten seks i te sajgonki! Słyszysz? Pierdolę to, uciekaj se gdzie chcesz, bo ja nie mam zamiaru za Tobą latać! - "and that's, my friend, is what they call closure" hehe. I tak darł się za nią na całą ulicę, aż skręcił w tę alejkę co ona. I owszem, zobaczył Cami - w duecie z jakimś dziadem, który wlókł ją i psa do bagażnika.
- Co do chuja... - Luke instynktownie rzucił się w ich kierunku... ale nie zdążył wpierdolić typowi, bo wcześniej oberwał czymś ciężkim po łbie i natychmiast stracił przytomność.

/zt x 2!
ODPOWIEDZ