Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#5

Początek roku nie był zbyt łaskawy dla Camelii. Niby się mówi "nowy rok, nowa ja", ale w tym przypadku kobieta zdecydowanie wolałaby starą wersję siebie, kiedy się nie kłóciła z córką, kiedy ta jeszcze z nią mieszkała. A to tylko jeden z większych problemów, czy tematów, które chodziły po głowie brunetki. Pomiędzy świętami a sylwestrem miała trochę czasu - więcej niż w normalnym tygodniu, a nie że całkowicie wolne. Co to, to nie, mieszkanki Lorne Bay chciały rozpocząć rok 2023 z pięknymi fryzurami, upięciami czy nowym cięciem. Więc Gilmore pracowała. Jednak chwilę dla siebie też wykroiła i spędziła ją, dodając kolejny rozdział swojej powieści na jakiś wattpad, czy gdzie tam publikowała swoje wypociny. Nie uważała, że to ma jakąś większą jakość, że jest to coś, co jest majstersztykiem literatury. Po prostu to był jej sposób na oderwanie się od rzeczywistości i lubiła to pisać. To, czyli powieści erotyczne, no, z zabarwieniem erotycznym, o których istnieniu dowiedziała się, gdy świat poznał 50 odcieni twarzy Greya. Nigdy nie myślała o wydaniu ich, bo .... nie oszukujmy się. Wstydziła się, że ktokolwiek kto ją zna, mógłby pomyśleć że ma takie marzenia, potrzeby czy doświadczenia. To ostatnie oczywiście nie było prawdą, ale kto jej tam uwierzy na słowo.
Zdziwiła się, gdy na tym portalu dostała wiadomość od kogoś, kto się podawał za pracownika branży wydawniczej, który chciałby z nią porozmawiać, bo uważa, że to, co Camelia pisze wydaje się być nieoszlifowanym kamieniem. To znaczy, że po pracy korektora i samej pisarki, coś mogłoby z tego wyjść. Niby pierwszym odruchem kobiety było usunąć wiadomość, uznajac ją za jakiś żart, to tego nie zrobiła. Na drugi dzień odpisała grzecznie, że miło jej to słyszeć, ale w sumie to nie jest specjalnie zainteresowana, że to jej sposób na rozluźnienie i nie ma żadnych ambicji. Co było prawdą, choć było też odrobinę deprecjonujące siebie samą. Osoba, która z nią pisała, jednak była nieustępliwa i namawiała choć na rozmowę. W ramach ... poprawy sobie nastroju? Czy pokazania że nie jest takim przegrywem, aby siedzieć obrażoną w domu, w końcu się zgodziła, ale zaznaczyła, że pochodzi z okolic Lorne Bay i preferowałaby spotkanie na miejscu. Było to jakby ostatnim krokiem sprawdzania, czy to jest poważna propozycja, bo jeśli komuś by nie zależało, to by np z Melbourne się tu nie wybrał. I tu też się sprawdziło, więc trzeba było przyjść już do tej kawiarni.
Kobieta przyszła prosto z pracy, czyli salonu fryzjerskiego i zapytała kelnerki, czy może ktoś pytał, czy osoba na spotkanie z wydawnictwem już jest, ale ona nic nie słyszała, więc Camelia usiadła przy jednym ze stolików. Próbowała wybrać jakiś na uboczu, bo jednak... nie da się ukryć, że tematykę jej powieści powinni byli omówić, a to nie było zbyt komfortowe w miejscu publicznym. - Mrożoną kawę poproszę-uśmiechnęła się do tej samej pracownicy, z którą rozmawiała wcześniej i oparła łokieć na blacie, czekając na towarzysza... Wiedziała tylko, że to będzie mężczyzna, oraz jak się nazywa. I że spotka się z nią on, ponieważ jest w okolicy - to znaczy, aby nie musiała nigdzie podróżować, to pierwsze spotkanie odbędzie z nim, a jak temat zacznie się rozwijać, to się zobaczy.


Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Pracował w tej branży już przeszło trzy lata. Przypadkowo się w niej znalazł i został. Przywiązany do jednej pisarki bo cóż... Nie oszukujmy się, ale miał setki prac wcześniej jak nie więcej. Nigdy nie utrzymywał roboty na dłużej bo albo miał problem albo miano problem z jego nastawieniem. Dlatego każdy się dziwił kiedy słyszał, że Colton ma stałą pracę już tyle lat. Tym bardziej nie planował tego zmieniać. W dodatku dzięki temu miał już sporo znajomości i mimo, że nie on był tym sławnym - bo pracował zawsze na wizerunek szefowej - to poznał innych agentów, a tym bardziej wydawnictwa. Albowiem pracował dając z siebie sto dziesięć procent, więc wybierał dla Callaway najlepsze opcje. Tym razem jednak spotkał się z dosyć - jak dla niego - niecodzienną propozycją. Zadzwonił do niego znajomy - z tych lepszych kumpli, którzy tu nie mieszkali - i opowiedział o potencjalnej nowej autorce, którą byliby zainteresowani wydać. Nie sprawa Brooksa i jakby się nie znali tak dobrze to by słuchawkę odłożył od razu. No, ale widać lepszy dzień miał. Co prawda trochę go namawiano bo z Coltona marudny gość i nie lubił utrudniać sobie codzienności, ale koniec końców zgodził się poczytać opowiastki jakie mu podesłano z wattpada. Przy tym podkreślił, że nic nie zrobi jak nie uzna, że to co przeczyta jest względnie warte zachodu. Szybko ogarnął, że to tematyka, która w ogóle mu nie leży, ale miał ten talent, że potrafił być super obiektywny, więc nawet jeśli czegoś nie lubił to umiał docenić plusy. Z tym nie było inaczej. Ku swemu leniwszemu trybowi musiał uznać, że jest to coś co mogłoby znaleźć fanów. Było dobrze napisane, łatwo się czytało i co najważniejsze czytelnik nie przewracał oczyma co stronę. Nawet bohaterów mógł polubić. Dlatego czy chciał czy nie to omówił z kumplem z wydawnictwa szczegóły i obiecał spotkać się z kobietą, która to wszystko napisała. Zdecydowanie nie obiecywał, że ją przekona, ale się postara. Co jak co, ale przysługi w tej branży były na wagę złota i tutaj też widział zysk dla siebie.
Mieszkał w Lorne, więc na pewno kosztowało go to mniej zachodu niż kumpla, który musiałby tu dojechać... chyba powinien mu zrobić wykład o lepszym traktowaniu potencjalnych autorów, którzy pracują na jego wypłatę, ale to potem. Dostał dane kobiety, wiedział gdzie ma być, i o której godzinie, więc jak wszedł zwrócił się do kelnerki, która wskazała mu odpowiedni stolik - a przy tym zamówił sobie gorącą czekoladę.
- Witam. Colton Brooks - przywitał się profesjonalnie i kulturalnie kiedy podszedł do stolika i wyciągnął do Camelii rękę. Następnie usiadł naprzeciwko. - Przy takich propozycjach od nieznajomych, wybór publicznego miejsca jest zawsze najrozsądniejszą opcją - co było swego rodzaju pochwałą za rozsądek. Sam by pewnie uznał podobne wiadomości za jakieś oszustwo. Tym bardziej należało docenić, że kobieta zdecydowała się z nim spotkać - przy okazji wiedział jak kumpel musiał się przy tym wysilić, więc brawa dla niego.

Camelia Gilmore
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Camelia zdawała sobie sprawę z tego, że spotka się z nią ktoś, kto jest na miejscu, ktoś kto zna temat, przeprowadzi wstępną rozmowę, powie co i jak. Że nie będzie to ani osoba, z którą pisała, ani także ktoś docelowy, kto pracowałby z nią. Dla kobiety nie był to wielki problem, ponieważ zaszczyt, jaki ją spotkał, wręcz nie dowierzała, że ktoś byłby zainteresowany tym co pisze, że to ma jakiś większy sens, czy że się nadaje. Dla niej przez wiele lat pisanie takich głupot (bo żadne erotyczne wypociny niezbyt doświadczonej kobiety nie mogą mieć większej wartości literackiej!) było po prostu sposobem na oderwanie się od rzeczywistości, moment dla siebie.
-Miło mi, Camelia Gilmore. Dziękuje za spotkanie-odpowiedziała z uśmiechem. To, jak do końca wygląda praca z wydawnictwem, czy agentem, czy też tą osobą, która jest odpowiedzialna za redakcję, złożenie tekstu, to wszystko dla fryzjerki było po prostu czarną magią. Sama sporo na temat tego spotkania rozmyślała i było parę pytań, które chciała zadać. Nie tylko w temacie tego, co może ją spotkać, ale po prostu z czystej ciekawości. Gilmore miała skończone tylko liceum plus kursy fryzjerskie, więc trudno powiedzieć o niej, że jest wykształcona, oczytana czy wszechwiedząca.
-Owszem, za wiele razy powtarzałam swoim córkom, by nie spotykały się z nieznajomymi, a jeśli już, to w miejscu publicznym-zaśmiała się. Colton pewnie naiwnie pomyśli, że jej córki to mają max 15 lat, bo wcześniej to nikt by nie mówił takich rzeczy dzieciom, a zdziwi się, jak dowie się, że te dwa bąbelki mają już prawie 24 lata. Choć z drugiej strony, sama Camelia wcale nie wygląda na 30 lat, wiec ma prawo mieć takie dzieci, prawda? -Choć myślę, że w takim otoczeniu przyrody, o treści moich wypocin za wiele nie porozmawiamy-uśmiechnęła się, trochę się wstydząc. Nie, nie spodziewała się, że Brooks wczytywał się w treść książek, ale chyba kumpel powiedział mu, co to za gatunek, prawda?

Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Odkąd zaczął robić w tym co robi, trochę się na tym poznał - czy chciał czy nie. I mimo, że nie zrzeszał ludzi dla wydawnictwa to miał swoje zdanie na temat wielu spraw z tym związanych. Przykładowo zawsze uważał, że najlepsi autorzy to ci co piszą właśnie dla przyjemności - a na pewno tak zaczynali. Wtedy wręcz widać te wszystkie uczucia jakie się w książce zawarło.
Hah, sam Colton siebie nie uważał za kogoś oczytanego i obytego w świecie. Przed pracą agenta pracował w bardzo wielu miejscach i do dzisiaj uznawał siebie za zwykłego faceta. Zwłaszcza teraz jak Scarlet tyle nie podróżowała i jak załatwiał spotkania to góra na parę dni i potem wracali do miasta. Chociaż może nie powinien się jednak chwalić swoją edukacją bo wyjdzie, że przysłali kogoś niewykwalifikowanego, a jednak miał zrobić lepsze wrażenie.
- Słusznie - przyznał co do mądrej rady bo tak jak nie miał córek tak był typem rodzinnym mimo wszystko. No i wiedział, że niestety nie każdy miał dobre zamiary. - Mówiłaś córkom o tym spotkaniu? - niewinna ciekawość, ale tak w sumie bardziej się zastanawiał czy córki wiedziały co mama pisze. Nie wiedział wszak ile lat mają, prawda? I nie jego sprawa. Miał zamiar udzielić każdej odpowiedzi związanej z ewentualnym wydaniem jej opowieści, jak również uświadomić, że wiele osób będzie mogło na to trafić w księgarniach. Niby na internecie było to o wiele bardziej dostępne bo i nie odpłatnie, ale wchodzenia na wattpada dało się uniknąć. Z wystawą w księgarni to co innego - tak, bo Brooks od razu celował wysoko. - Okej. Chciałem omówić wszystko w szczegółach, ale postaram się uniknąć pewnych scen - trochę żartował bo nie miał zamiaru nikogo tutaj zawstydzać. On akurat na zawstydzonego nie wyglądał, a i przy okazji teoretycznie przyznał się, że czytał. - Osobiście uważam, że piszesz całkiem nieźle. Nie jest to mój gatunek, ale czytało mi się lekko, a bohaterowie są do polubienia i utożsamiania się. No i bohaterka skończyła z tym kim osobiście kibicowałem. Co muszę przyznać nieczęsto się zdarza bo zazwyczaj kibicuję zupełnie komuś innemu - może nie czytał, ale coś tam czasem oglądał bo miewał dziewczyny - i jak się okazywało to miał zupełnie inny gust do nich. Dobrze dla odmiany stać po tej "właściwej" stronie tego co autor wymyślił.

Camelia Gilmore
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jak widać, pracę dla siebie, zawód marzeń, można było znaleźć w różnych okolicznościach, nie zawsze musiało to być planowane przez lata, a dążenia do tego nie musiały być rozpisane na kilka, czy kilkanaście kroków, których nie dało się przeskoczyć. Czasem przypadek jest najlepszą mocą sprawczą, która znaczy więcej niż wykształcenie, marzenia czy jakiekolwiek plany. Camelia lubiła swoją pracę, była w tym dobra, ale czy się w niej spełniała? Trudno było powiedzieć, ale nie zamierzała tak naprawdę niczego zmieniać, bo i po co. Zdecydowanie była osobą, która zdaje sobie sprawę z tego, że lepsze jest wrogiem dobrego.
-Oj nie. -zaśmiała się. Córki miała dorosłe, ale nie chciała za bardzo Coltona wprowadzać w to, że jedna córka się obraziła i wyprowadziła, nie chcąc nawet rozmawiać z matką i nie dawała jej żadnych znaków życia, a druga pracuje na zawał w wieku 27 lat, pracując w dwóch miejscach i się ucząc jednocześnie. Także żadna z nich nawet nie wiedziała, że matka gdzieś się wyszykowała i poszła się spotkać z kimś na mieście. Była to jedna z niewielu pozytywnych rzeczy, które teraz miały miejsce w życiu kobiety.-Jak mam być szczera, to nikt z moich znajomych nie zdaje sobie sprawy z tego, że lubię pisać. Nie wiem czego bardziej się wstydzę, bardziej tego, że w ogóle piszę, czy tego, co piszę-Wyjaśniła, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że cóż, to może być problematyczna kwestia. Camelia na pewno miała pewne pytania dotyczące całego procesu, jak to wygląda i czy byłaby szansa wydać książki pod pseudonimem, anonimowo. Już wiedziała, że jest trochę takich przypadków, gdzie autor nie pojawia się na żadnych eventach, czy galach, aby promować swoją książkę swoim nazwiskiem. Pewnie nie udałoby się tego ukryć przed wszystkimi, na przykład córkami, które dziećmi już nie były i pewnie chciałby przeczytać wypociny matki, ale przed większością osób już tak. Choć czy to miało sens? W końcu to bliscy byli tymi osobami, które niekoniecznie miały poznać hobby Gilmore. A to, co powiedzą obcy, to żadna różnica.
-Byłabym wdzięczna-zaśmiała się. Choć z drugiej strony, nie sądziła, że w jakimkolwiek miejscu chciałaby rozmawiać na temat pozycji seksualnych, czy opisów uniesień, ciała i tak dalej. Nie wiedziała, czy to właśnie jest to, z czym miała problem - choć z drugiej strony, patrząc na to, że jest singielką od lat, mogła mieć pewne braki w tym temacie. -O proszę, tu mnie zaskoczyłeś-poczuła się mile połechtana, że wypuściła spod swoich palców coś co można chwalić. Choć z tego zdawała sobie sprawę, że ktokolwiek się tym zainteresował.-Ale? Zawsze jest jakieś ale-zauważyła. Była gotowa na konstruktywną krytykę, zwłaszcza stylu, interpunkcji, czy składni. Nie była kobietą z wyższym wykształceniem, a już na pewno nie humanistycznym, więc o angielskim wiedziała tyle, ile się nauczyła w liceum.

Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Brooks nie był kimś kto by chciał kogoś do czegokolwiek zmuszać. Na tą chwilę nie znał Camelii zbyt dobrze - w ogóle wręcz - więc i nie wiedział czego się spodziewać. Czy chciała być popularna? Bogata? Zobaczyć po prostu swoje książki w księgarni? A może nie chciała niczego, a zwykła ciekawość ją tu przyprowadziła? Nawet jeśli nie wierzyła, że coś może z tego wyjść to sam Colton uważał za plus fakt, że mimo wszystko chciała dać sobie szansę i spotkała się z obcym typem powiązanym z wydawnictwem.
Nie miał dzieci to nie wiedział jak to jest, ale braciom nie mówił o wielu sprawach. Różnie z tym bywało i ciężko mu było się trochę postawić w sytuacji Gilmore. Zwłaszcza, że on sam akurat wieloma rzeczami się nie przejmował jednak przy służbowych kontaktach starał się jak mógł rozumieć drugą stronę. No chyba, że mu nie zależało - jak na konkurencji w branży, ale akurat Camelia i Scarlet to były dwa kompletnie różne gatunki literackie.
- Domyślam się, że nie każdy by zrozumiał i mogliby patrzeć inaczej. Mimo, że osobiście uważam, że nie ma w tym nic złego. Jest to popularny gatunek i chce się go czytać. Założę, że przynajmniej kilka osób z tej kawiarni czyta lub czytało kiedyś... te dzieła - nie miał problemu by zwyczajnie określić gatunek po imieniu, ale nie chciał specjalnie zawstydzać kobiety. Obiecał się zachowywać i miał zamiar taki do końca pozostać - z szacunkiem do obecnej towarzyszki. Zwłaszcza, że najwyraźniej wolała ukrywać co pisze, więc nie miał prawa tego ujawniać wbrew woli autorki.
- Hm? Hmmm... Cóż. Zawsze znajdą się jacyś krytycy i nie istnieje coś co każdemu by się podobało. Zwłaszcza przy tym gatunku często słychać krytykę i marudzenia osób, które nawet książki nie czytały. Dlatego jeśli zwiążesz się z wydawnictwem i Twoja książki trafi do publikacji to dobrze pamiętać, że lepiej skupiać się na fanach, którzy polubią to co przeczytają. Oczywiście z konstruktywnej krytyki da się coś wynieść, ale jak wspomniałem... są tacy co krytykują bez powodu - czy to było "ale"? Raczej niekoniecznie tyle, że sam wiedział, że choćby Camelia napisała bestseller warty miliardy to krytycy znajdą się zawsze. Tego ciężko było uniknąć. - Istnieje też opcja, że nie musisz pisać pod własnym nazwiskiem. Sporo pisarzy pisze pod pseudonimem. Dałoby Ci to anonimowość przed znajomymi czy rodziną, ale tylko jeśli chcesz. Minus taki, że nie będą mogli cieszyć się z Tobą wydaniem książki - sekrety miały swoje negatywne strony. A że sam nie pisał to mógł się jedynie domyślać jak to z tym gatunkiem bywa. Hm... w sumie ciekawe ile na tym polu osób używało pseudonimów. - Ja tu gadu gadu, a może powinienem zacząć od tego czy masz pytania lub czego oczekujesz? Śmiało. Postaram się odpowiedzieć najlepiej jak potrafię - mógł nawijać choć mówcą nie był, ale to Camelia miała możliwość zostać pisarką. Uznał, że miała szanse, więc pomoże jak może.

Camelia Gilmore
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Camelia była silną kobietą, która wiele w życiu przeszła i to spowodowało, że jest jaka jest. Była sama przeciwko światu, przeciwko plotkom, musiała być matką i ojcem dla swoich córek, musiała stawać na rzęsach, aby zapewnić im choć dostatnie życie. Nie dałaby sobie w kaszę dmuchać. Nie zależało jej aż tak na tym, aby wydać książkę, aby dać się naciskać czy robić cokolwiek wbrew sobie. Pewnie, jakby udało się tego dokonać, to jej życie stałoby się łatwiejsze, bo pewnie wiązałoby się to z jakimś wynagrodzeniem, ale przede wszystkim mile by to połechtało jej ego. Jej dziecięce i nastoletnie marzenia i plany na przyszłość dawno temu zostały porzucone i głęboko zakopane w pamięci, słyszała wiele przykrych słów na swój temat, a jednak do czegoś doszła. Kto by nie chciał poczuć się tak docenionym?
Posiadając rodzinę, a w tym wypadku mowa o córkach, które były stety, albo niestety, były dla niej ważniejsze niż jej rodzice, nie można było się niczym nie przejmować. A może dało się, tylko brunetka tego nie potrafiła? W każdym razie, podjęcie takiej współpracy byłoby czymś wielkim i musiała brać pod uwagę te rzeczy.
-Oczywiście, że masz rację. To jest ludzkie, to się sprzedaje i interesuje to ludzi. Nie ma tam nic złego. A jednak...-przyznała. Nawet te najgorętsze sceny nie były jakoś specjalnie gorszące, czy nie poruszały jakiegoś wyjątkowego tabu, czegoś co było niemoralne, lub mogło szerzyć zgorszenie. Tylko Camelia już raz była w tej sytuacji, że to nie ona zrobiła coś złego, to nie ona porzuciła swoją rodzinę, a ona dostała po głowie i musiała świecić oczami za to, że została porzucona. Sądziła, że tu odbiór tego niewielkiego w końcu społeczeństwa, byłby podobny. I pomimo że był to XXI wiek w kraju rozwiniętym i nowoczesnym, to reakcja ludzi byłaby zupełnie inna, niż gdyby to mężczyzna napisał taką książkę. Może to przesadzone reakcje, ale podświadomości nie zawsze można było wyłączyć.
-Wiadomo, wszystko co się robi publicznie zostaje w taki sposób potraktowane-odpowiedziała. Taka była już ludzka natura, a dorosłe osoby, czyli tacy jak zarówno Colton, jak i Camelia, musieli być tego świadomi. Zawsze są jakieś marudy, które muszą krytykować, czy to z zazdrości, czy z chęci siania zamętu. -Właściwie to moja pierwsza myśl była taka, że to dla mnie warunek konieczny... Jednak wydaje mi się, że jedyne osoby, których zdanie jest dla mnie ważne i tak by o tym wiedziały, więc ta cała anonimowość byłaby niepotrzebna.-zauważyła. A kogo obchodzi, co jakaś sfrustrowana kura domowa z Brisbane, czy Sydney o niej sądzi i o niej pisze w internecie? Na pewno nawet najgorsza obelga z ust takiej osoby ważyła tysiąc razy mniej, niż nawet krzywe spojrzenie kogoś naprawdę bliskiego. Redakcja książki musiała być czasochłonna i pracochłonna, więc trudno byłoby to ukryć przed bliskimi.
-Właściwie... To trochę jestem ciekawa, jakby to wyglądało. W sensie, cały ten proces wydania. Materiał jest napisany, wiec co, tylko korekta, współpraca z redaktorem, wybór okładki, czcionki i tyle?-zapytała, bo nie miała zielonego pojęcia jak ten cały proces wygląda. W końcu miłe słowa Brooksa, czy najkonkretniejsza rozmowa to dopiero połowa sukcesu.

Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Pracę pisarza uważał... no za pracę. Za pracę, za którą wynagrodzenie się należy. Co prawda zdawał sobie sprawę, że niektórym sława by wystarczyła, ale jako agent dbał o to aby Callaway dostawała odpowiednie wynagrodzenie, umowy itp. I chociaż nie był agentem Camelii to przybył tutaj z nadzieją, że uda się ją do wydawnictwa przekonać, a tym samym zapewnić jej nie tylko rozgłos i pierwszą wydaną książkę, ale przede wszystkim wynagrodzenie za twórczość. Nie chciał by potencjalna nowa pisarka na rynku natknęła się na coś co ją z tego momentalnie wycofa. Może fakt, iż Gilmore była matką też miał na to jakiś wpływ. Brooks miał szóstkę braci, a po śmierci ojca, mama musiała ich w sporej mierze wychowywać sama. Spisała się, ale wiedział, że ciężko było bardzo często. Dlatego rodzicielki miały u niego szacunek zapewniony z góry.
- Zawsze jest "jednak", rozumiem. Jak obiecałem, postaram się przez całą rozmowę nie dokładać problemów - nie oceniał tego co innych zawstydza, a i doskonale wiedział o tym, że różni ludzie różnie patrzą na wiele rzeczy. Dla nich takie tematy mogły być czymś normalnym, a jakaś sąsiadka chętnie by ich na stosie spaliła. Tym lepiej dla Camelii, że mimo wszystko była zainteresowana i chciała najwyraźniej spróbować światu się pokazać - nawet jeśli nie pod swoim nazwiskiem.
- Dojrzałe podejście. I zgadzam się. Mnie również głównie obchodzi zdanie osób z najbliższego otoczenia - i czy chciał czy nie to zdarzało mu się często być chamskim dla tych innych, no ale zależało mu tylko na opinii osób najbliższych. Nie to, że nie potrafił się zachować bo tak jak dzisiaj, starał się profesjonalnie do pracy podchodzić. - Jak jednak wspomniałem, pseudonim czy nie to tylko i wyłącznie Twoja decyzja. Możesz ją przemyśleć na spokojnie - był przekonany, że z żadną z tych opcji problemu u wydawnictwa nie będzie, a on rozumiał oba wyjścia. - Niektórzy ukrywają się pod innym nazwiskiem też po to aby ich codzienne życie nie uległo większej zmianie. I nie chcę robić wygórowanych nadziei, ale zapewniam, że będą ludzie, którzy kupią Twoją książkę, przeczytają i polubią. Możesz zyskać fanów - był realistą - czasem pesymistą - i tak jak chciał pokazywać te bardziej przyziemne/gorsze strony sławy, tak musiał też uwzględniać opcję ewentualnej sławy. Czy chociażby fanów. Są produkcje mniej znane, ale swoich fanów mają. Czy książka odniesie wielki sukces czy mały to na pewno znajdzie się przynajmniej grupka osób, która będzie to uwielbiać i będzie czekać na więcej. A wydawało mu się, iż jego obecna towarzyszka mogła się jeszcze nie zastanawiać nad tym jak to będzie jeśli powieść fanów znajdzie.
- Z grubsza. Wpierw jednak lepiej dokładnie zapoznać się z umową jaka będzie między Tobą, a wydawnictwem. Moja klientka z nimi współpracuje, więc są sprawdzeni i nie miałem z nimi większych problemów, ale oczywiście radzę nie podpisywać niczego w ciemno. Chcą wydać co napisałaś. Dam im dzisiaj znać jak jesteś do tego nastawiona i jeśli pozytywnie to przyślą odpowiednią osobę z umową. Tam powinno szczegółowo współpraca być opisana. Jak na przykład czy to na razie na jedną książkę, czy chcesz mieć wpływ na okładkę, no i ile wezmą dla siebie. Niestety coś muszą skoro oni wydają... Nie powinni jednak szaleć za bardzo bo im zależy na nowych autorach i jak się uda to będą zainteresowani kolejnymi książkami. Jeśli Ci to coś ułatwi mogę wtedy być obecny. Ale możesz też wziąć ze sobą kogoś innego. Nie musisz być sama na takim spotkaniu. A, no i najważniejsza rzecz... w sumie akurat to wydawnictwo to nie oszustwo, więc nie musisz się tego obawiać, ale wiedz, że istnieją takie, które chcą by autor im płacił za wydanie. Nigdy nie płacisz za wydanie książki. Nie w wydawnictwie, które jest sprawdzone - tak prawdę mówiąc to Brooks nie musiał w ogóle być na ewentualnym podpisywaniu umowy, ale Camelia zrobiła na nim dobre wrażenie i serio nie chciał aby trafiła na jakiegoś wysłannika co chce ugrać więcej niż powinien w umowie. Dlatego zaproponował swoją osobę w razie czego do pomocy.

Camelia Gilmore
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Bycie matką to praca na pełen etat. I choć to stwierdzenie było wyświechtane przez tak zwane madki, które uważały wypchnięcie z siebie kaszojada za największe osiągnięcie w życiu, bo nic więcej ich nie interesowało, tak Camelia była osobą, która by sobie żyły wypruła i od ust odstawiła, aby jej córki były szczęśliwe. Jeśli Colton, nawet podświadomie szanował takie osoby, to niezależnie od wszystkiego, Gilmore uważałaby za porządnego człowieka. Musiała przyznać, że zrobił na niej całkiem pozytywne wrażenie, na pewno profesjonalne w trakcie tej rozmowy. A to na pewno był argument w trakcie rozważań, czy powinna go słuchać i mu zaufać. Bo przecież tak naprawdę, w tym momencie o to chodziło. O to, aby mu zaufała i dała sobie szansę na sukces, na osiągnięcie czegoś. W końcu niezależnie od odbioru, wydanie własnej książki to było coś, czym niewiele osób może się poszczycić.
-Nie, śmiało. W końcu najważniejsze jest to, abym miała przegląd całej sytuacji. -zaprzeczyła, z lekkim uśmiechem. Pewnie, gdyby wydawnictwu zależało o tym, aby tylko zarobić na niedoświadczonej, naiwnej pisarce, to Brooks miałby rozkaz, by nie opowiadać o żadnych ciemnych stronach. Jednak jeśli był porządnym facetem, to na pewno nie zależałoby mu na mydleniu oczy. -Jestem przecież na etapie rozważania wszystkich za i przeciw. -przypomniała mu.
-Na pewno jest to do przemyślenia.-zaznaczyła. Może powinna była się przyznać córkom i rodzicom do tego co zrobiła i ich się poradzić? Było to jakieś wyjście, bo przecież lepiej zrobić tak i najeść się wstydu, czy zawstydzenia na własnych zasadach, niż nie znać dnia ani godziny. Camelia nie potrafiła powiedzieć w tym momencie, co sądzi i co jest dla niej lepsze. To całe spotkanie miało spowodować, że wszystko sobie przemyśli. Brooks przecież cały czas powtarzał, że tego dnia nie będą nic podpisywać, ani się zobowiązywać do niczego.
-Brzmi sensownie. -przyznała kiwając głową z uznaniem. To co słyszała było sensowne. Podział obowiązków, na co uważać, jak cały proces wygląda i tak dalej. -No dobrze. Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że obraz, który narysowałeś wydaje się być i sensowny i pozytywny. Nie będę ukrywać, że wybrali dobrą osobę do tego, aby postarać się mnie przekonać-może zabrzmiało to jak tani komplement, jakby mężczyzna był wabikiem, który miał oczarować Camelię, ale kobieta tak nie myślała. Bardziej chodziło jej o profesjonalizm i gadkę.-Przepraszam, zabrzmiało to, jakbyś był synem mojej koleżanki i nazwała cię uroczym przystojniakiem-zaśmiała się. Wiedziała, że jest od niego sporo starsza, stąd takie porównanie. -Ale jeśli byś pozwolił, to zachowam Twój numer, w razie jakbym chciała dopytać o coś, o co nie za bardzo wypada pytać wydawnictwo?-zaproponowała. Dobrze mieć takiego... dobrego ducha, czy też specjalistę, który zna rynek i potrafi powiedzieć, czy któraś ze stron ściemnia i udzielić dobrego słowa.

Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Osobiście nie miał w planach dodatkowej pracy czy wyświadczania innym przysług, więc pewnie nie szybko powtórzy dzisiejszy "wyczyn", ale na szczęście nie mógł powiedzieć, iż było to złe doświadczenie. Może jakoś dałby sobie radę w wydawnictwie? Z drugiej strony był kiepski w robotach, które miały stałe godziny pracy... No i nie każdą powieść mógłby ocenić obiektywnie. Ale co do Gilmore to serio bez problemu mógłby zobaczyć jej książkę w księgarni.
- Wydawca może chcieć rozmawiać bardziej szczegółowo. Zwłaszcza jeśli byliby zainteresowani kolejną książką. Oczywiście to rozważania na przyszłość, a póki co lepiej skupić się na tej jednej obecnie najważniejszej - podkreślił od razu co by nie było, że obiecuje za wiele. Krok po kroku. - Ale... co prawda wcześniej o tym nie pomyślałem, ale jeśli czułabyś się swobodniej rozmawiając z kobietą o ewentualnych szczegółach jeśli chodzi o fabułę to również i to mogę przekazać - chcieli nawiązać współpracę, czytali, wiedzieli co to za gatunek, więc jak chodziło o fabułę to nie mieli do niej zastrzeżeń większych. Inne aspekty to inne sprawy. No, ale Brooks czy chciał czy nie to myślał wprzód i zapobiegawczo, a nawet jeśli Camelia nie była jego klientką to skoro chciał postawić wydawnictwo w jej oczach w dobrych barwach to cóż... czuł się odpowiedzialny za ewentualną nową pisarkę tak czy inaczej i nie chciał by czuła się przytłoczona taką współpracą.
Liczył, że jakoś wywiązuje się z za i przeciw jakie Gilmore powinna poznać i podjąć dla siebie najlepszą decyzję. Oczywiście kibicował bardzo zgodzie, no ale on był tym co działa sobie zza kurtyny, a nie pisze książki, więc tej decyzji nie mógł za nikogo podjąć. Dlatego pokazywał również drogi dzięki, którym można książkę wydać, ale się nie ujawniać. Mimo, że - według niego - rodzina powinna cieszyć się z sukcesów Camelii.
- Dziękuję, doceniam - zawsze dobrze było dostać jako takie potwierdzenie czy dobrze się spisał. Aczkolwiek jakby go zjechano to by się nie przejął w ogóle, no ale najwyraźniej nie było źle. - Hah... Nie ma za co przepraszać. Jak mam być szczery to też pierwszy raz zajmuję się taką rozmową, więc nawet teraz zastanawiam się czy o czymś nie zapomniałem - ten pierwszy raz może być strzałem w kolano jeśli teraz nie wyjdzie na profesjonalistę, ale Brooks zawsze szczery starał się być. Poza tym pracował w branży, miał znajomości był agentem, więc to nie tak, że wzięli do tej przysługi pierwszego lepszego. - Jak najbardziej. Mam elastyczne godziny pracy, więc możesz zawsze dzwonić. Nawet jeśli uznasz jakąś kwestię za niezbyt ważną to zawsze bezpieczniej zapytać - wzruszył lekko ramionami i sam poczuł się lepiej, że jednak Gilmore w razie czego do niego zadzwoni. Wierzył, że sobie poradzi, ale to jednak nowe środowisko, więc zawsze bezpieczniej mieć kogoś kto wesprze - a mimo, że wydawnictwo "nasłało" Brooksa to robił im po prostu przysługę, sam będąc zawsze po stronie autorów.

Camelia Gilmore
Fryzjerka — DS HAIR & MAKEUP
44 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Czasem trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu, ze sprawdzonych zadań, planu dnia i zrobić coś szalonego. Choć wiadomo, to zlecenie dla Coltona była zdecydowanie daniem, lub oddaniem przysługi, to może jednak zobaczy, że jest coś, co mu się spodoba? Czy w redakcji naprawdę wiele dzieje się między dziewiątą a siedemnastą? To wtedy Camelia na bank nie mogła się tego podjąć, bo jednak musiała pracować na siebie, kredyt i tak dalej. Może to brzmi dziwnie, ale naprawdę nie zgadłaby, że pisanie książek to coś takiego. Czy autorzy, szeroko pojęci artyści dawali sobie radę w takich warunkach? Ona sama 90% swoich materiałów pisała w środku nocy, mając tylko wtedy czas dla siebie. Czy potrafiłaby inaczej? Trudno powiedzieć, ale gdyby musiała...
-Myślę, że możesz mieć rację, że z kobietą byłoby łatwiej. No i w bardziej ustronnym miejscu-wróciła do momentu rozmowy na samym początku, że nie jest to najlepsze miejsce na rozmowę o jej książce, jako że ludzie mogą się zaciekawić czy dziwnie na nich patrzeć. Mimo że była to rozmowa prywatna i teoretyczna, a byli w Australii, a nie jakimś kraju islamskim, rozmowy na tematy seksualne potrafiły siać zgorszenie. No i nie każdy czuł się na tyle pewnie, aby rozmawiać o takich sprawach z niemal obcymi. Nie zapominajmy, że Camelia nie była specjalnie doświadczona w jakimkolwiek związku, minęło już naprawdę wiele lat od momentu, kiedy potrafiłaby się czuć jak bohaterzy jej książki.
-Nawet jeśli zapomniałeś, to nic takiego. W końcu to tylko pierwsza rozmowa, która ma mnie zachęcić. Ja nawet nie wiem, o co zapytać-dodała. Jak już zostanie jej przedstawiony konkretny pracownik, kto się zajmie nią tak, jak Brookes zajmował się Scarlet Callaway. Wtedy to będzie mogła zadręczać tą osobę pytaniami, wahaniami czy obawami. Jednak istniała szansa, że Colton będzie wyjątkową osobą, ojcem chrzestnym sukcesu Camelii, jeśli ten kiedykolwiek będzie miał miejsce.
-Wybacz, muszę już uciekać. Bardzo dziękuje za czas, który mi poświęciłeś... Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie, choć wiadomo, wszystko teraz leży po stronie redakcji. -powiedziała. Nie to, że bardzo się napaliła i miała olbrzymią nadzieję na to, że zostanie gwiazdą literatury. Po prostu chyba była gotowa spróbować, a przynajmniej więcej na ten temat porozmawiać i spróbować? Nie rozmawiali o pieniądzach, lecz inne aspekty ją co najmniej zaciekawiły.
Brunetka podziękowała za spotkanie mężczyźnie, uśmiechnęła się i zebrała się, chwilowo zapominając o możliwościach, które by ją czekały, gdyby się odważyła raz w życiu zrobić coś dla siebie. W wolnym momencie na pewno o tym pomyśli, pewnie nie mogąc się doczekać aż wydawnictwo skontaktuje się z nią. A może Colton wcale nie przekaże pozytywnego wrażenia po tej rozmowie? To chyba było coś niczym istna rozmowa o pracę, której wyniku nie da się przewidzieć.

Colton Brooks

/zt x2
ODPOWIEDZ