właścicielka i ogrodniczka — fleuriste
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
To be loved means to be consumed.
To love means to radiate with inexhaustible light. To be loved is to pass away, to love is to endure.
historia
Ucieczka. Ten jeden, jedyny element zawsze pozostawał składnikiem jej marzeń, zarówno tych wypowiadanych na głos jak i tych najskrytszych. W swoich snach i wyobrażeniach uciekała wiele razy, do tego stopnia, że w końcu stała się mistrzynią. Skrzętnie zaplanowane wyprawy w nieznane, o których nikt poza nią samą nie wiedział były czymś, co opanowała do perfekcji, a przynajmniej w swoich wyobrażeniach. Planowała pewnego dnia uciec, zarówno z małego Awakino, jak i z wyspy, wyruszyć w nieznane.
Ich dom był normalny. Niezbyt wielki, ale także nie przesadnie mały: z zadbaną kuchnią, przestronnym salonem i czterema pokojami na poddaszu, dla każdego. Ich rodzina natomiast odstawała od normy tak, jak tylko się dało. Ojca praktycznie nigdy nie było, a jego życie wypełniały podróże w odległe części świata, podobne do tych, o których marzyła jego najmłodsza córka. Kiedy wracał, niewiele się zmieniało, przynajmniej nie dla niej: nie była długo wyczekiwanym synem, o którym marzył, którego lekarze obiecywali widzieć na ekranie USG, kiedy w ich rodzinie miało przyjść na świat trzecie dziecko. Nawet zdołali wybrać dla niego imię, ale gdy na świat przyszedł nie John, a Johanna, zainteresowanie ojca skończyło się, tak samo jak w przypadku pozostałych córek. Wracał do rodziny raz na kilka miesięcy, aż do chwili, kiedy urodziło się ostatnie dziecko. Wymarzony, wymodlony młodszy braciszek, który miał mieć wszystko, podczas kiedy ona nie miała nic. Kilkuletnia wówczas Johnsie została całkowicie zepchnięta na dalszy plan.
Po domu przemykała raczej jak cień. Matka i ojciec skupiali całą swoją uwagę na najmłodszym, a starsze siostry były już nastolatkami, które ani myślały, by interesować się sporo młodszym od siebie dzieckiem, którym nadal można było ją określić. Zawsze była dla nich za mała, by pozwoliły jej towarzyszyć sobie w czymkolwiek, a później wyniosły się z domu, kiedy tylko miały taką możliwość. W szkole również nie mogła liczyć na szczególną sympatię, zwłaszcza w szkole średniej: preferowała trzymanie się na uboczu, po cichu doskonaląc swoje, jeszcze całkiem niewielkie, ucieczki. Wtedy w krainy z książek, filmów, w mało profesjonalną sztukę, a przede wszystkim w muzykę. Mało kto podzielał jej zamiłowanie do izolacji, ale już wtedy miała swoje sposoby na samotność i ta na dobrą sprawę niewiele jej doskwierała. A kiedy tylko stało się to dla niej osiągalne, opuściła Nową Zelandię pod pretekstem studiów w Brisbane i w końcu uciekła, tak jak zawsze tego chciała.
Muzykologię wybrała, wbrew powszechnej opinii, ze względu na swoje zainteresowania, a nie na złość matce i ojcu, ale mało kto jej wierzył. Całe szczęście, nie przejmowała się tym. Była daleko od nich, a po trzech semestrach zaniechała nawet przylatywania do domu na święta, co okazało się być na rękę obydwu stronom. Chociaż nikt jej nie chwalił ani nie wyglądał jej sukcesów, ona z uniesioną głową zdobywała stypendia, powtarzając sobie, że to właśnie jest wszystko, czego pragnęła, niezależność i wolność. Pomału zaczynała odczuwać, co to znaczy nie mieć nikogo, ale była dzielna.
Wszystko zmieniło się diametralnie z chwilą, kiedy poznała jego. Wciąż była młoda, choć zdążyła skończyć studia i wiedziała doskonale co chce osiągnąć, miała plan na życie. Ten plan nie uwzględniał nikogo poza nią, ale najwyraźniej tak miało być, skoro z zaskoczenia miłość znalazła ją sama i wpakowała się z butami do jej życia. W pierwszej chwili znowu zapragnęła uciec, nie chciała tego; zmian, otwierania się przed kimś, kto może później wbić jej w plecy nóż, jak to bywało w przeszłości. Ciekawość i to uczucie w żołądku, które odczuwała na jego widok kazały jej zostać, bo to był pierwszy raz w życiu, kiedy tak bardzo podobał jej się... ktokolwiek. Pierwszy raz w życiu polubiła do tego stopnia czyjś sposób bycia, sposób, w jaki na nią zerkał, w jaki do niej mówił, a dalej także w jaki jej dotykał. To dla niego porzuciła Brisbane, swoją dotychczasową pracę i ewentualne plany, dała zabrać się na północ, do niewielkiej miejscowości i bez cienia żalu skupiła całe życie wokół niego, bo jako jedyny człowiek na świecie sprawiał, że czuła się tak bardzo. Tak bardzo chciana, potrzebna i kochana.
A później przepadł.
Krótki wyjazd, coś związanego z pracą, tak mówił. Mijały dni, tygodnie, miesiące. Początkowo odchodziła od zmysłów, potem po prostu zaczęła czekać, aż w końcu... odpuściła. Wróciła do życia, które wcześniej zdawało się być zawieszone w niebycie na wiele długich miesięcy, ponownie zaczęła robić rzeczy, które wcześniej zostały zepchnięte gdzieś w odległy kąt. Zaczęła wychodzić z domu, spędzać czas z ludźmi, którzy wcześniej otaczali ją stale, a nawet pokusiła się o spełnienie jednego ze swoich marzeń i ruszyła z własnym biznesem, do którego on zawsze ją zachęcał. Na pracy powiązanej z kwiaciarnią spędza większość czasu, w ten sposób chociaż chwilowo odnajdując spokój, który utraciła.

ciekawostki
↪ Potrafi grać na kilku instrumentach i naprawdę nieźle śpiewa, ale po studiach nigdy na poważnie nie myślała o karierze muzycznej ani pracy związanej z muzyką w jakiejkolwiek formie. Zawsze uważała to wyłącznie za swoją pasję i coś, co daje jej radość, nie potrafiłaby spieniężyć swojego talentu i nadal czerpać z tego satysfakcji.
↪ Od kilku lat nie miała kontaktu z bliskimi i nie wie, co się z nimi dzieje. Nowej Zelandii nie odwiedzała od dekady, na ten moment czuje się całkowicie związana z Australią i traktuje ją jak swój dom.
↪ Otwarcie kwiaciarni było pomysłem, który kiełkował w niej przez lata, wywodzącym się z jej zamiłowania do roślin. Jest kompletnym samoukiem, a jej mała pasja, jaką jest ogrodnictwo, ma swoje korzenie jeszcze w dzieciństwie, choć dopiero po przeprowadzce do Brisbane miała na tyle swobody, by zainwestować odrobinę wolnego czasu w zdobywanie wiedzy o roślinach.
↪ Od dłuższego czasu interesuje się okultyzmem, co łatwo można dostrzec, przebywając w jej towarzystwie czy jej codziennym otoczeniu. Świece, karty, zioła i rozmaite przedmioty, mające posiadać specjalną aurę to rzeczy, do których przywiązuje dużą wagę. Nie daje temu wprawdzie rządzić całym swoim światem, ale już parę razu usłyszała, że to niebezpieczne zainteresowania, które warto byłoby przemyśleć. Wychodzi jednak z założenia, że gdyby przejmowała się zdaniem sąsiadek, nie zaszłaby zbyt daleko.
↪ Pomału, własnymi metodami, zaczyna godzić się z tym, że nigdy więcej nie zobaczy już miłości swojego życia i chociaż coraz bardziej się z tym oswaja, nadal nie potrafi sobie wyobrazić ruszenia dalej i znalezienia kogoś innego.
Johanna Emery Rosenwick
4.04.1992
Awakino, North Island of New Zealand
właścicielka, ogrodniczka, wiedźma
fleuriste
opal moonlane
panna, heteroseksualna
Środek transportu
Głównie przemieszcza się rowerem, a w dalsze trasy udaje się samochodem.

Związek ze społecznością Aborygenów
Nie ma związku.

Najczęściej spotkasz mnie w:
kwiaciarni, cudzych ogrodach i wszystkich miejscach powiązanych z wykonywanym przez nią zawodem; w czasie wolnym zaś w teatrze albo na koncertach, za którymi przepada.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
-

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, lecz w granicach dobrego smaku, a więc bez trwałych uszczerbków na zdrowiu.
johanna „johnsie” rosenwick
Aubrey Plaza
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany
cron