dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Dla Harper wegetarianizm zdecydowanie nie było fazą, a stylem życia. No i okazją, żeby na instagramie udostępniać modne przepisy na wege pasztet, ale to był tylko miły dodatek! Wcale nie podążała ślepo za modą, a jedynie nieco się inspirowała, ok. A Jenny była dla swoich pociech zdecydowanie za dobra - no kto to widział sześć różnych obiadów tego samego dnia! No ale jedno jest pewno - nic na pewno by się nie zmarnowało, bo Tate i tata na pewno dojedliby wszystko po reszcie rodzinki. Oprócz lecza z cukinii.
- Hej, co Ty tam szepczesz mamie do ucha? W towarzystwie nie ma tajemnic! - pisnęła nieco głośniej niż planowała. A był to jej ulubiony argument w momencie, gdy starsze rodzeństwo z wypiekami na twarzach przekazywało sobie na ucho historie, na które Harper była za mała by je zrozumieć. - Ugh, chcę już zobaczyć Twoją minę kiedy się okaże, że ogarnęłam super ekipę - założyła ręce na wysokości klatki piersiowej i posłała Tate mrożące krew w żyłach spojrzenie.
- Jezu Tate, brzmisz tak jakby ten dom miał się zaraz rozlecieć... No przecież nie jest tak źle - oparła się całym ciężarem o kuchenny blat, który pod jej ciężarem odskoczył przy ścianie od szafki. Przestraszona Harper wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, po czym zerknęła na pozostałe panie Callaway w nadziei, że niczego nie widziały. Oczywiście obie spoglądały na najmłodszą z rodu z lekkim politowaniem. - Okej, dach - ekipa. Reszta - tata - zgodziła się, no bo czymże byłaby rodzina bez przymusowego kompromisu raz na jakiś czas.
- Róóóżnie. Jak jest ciepło to winkujemy sobie na tarasie albo pracujemy razem w ogródku... Ale wiadomo, każda też potrzebuje trochę prywatności i wtedy siedzi u siebie. Vanessa to już w ogóle, ma super wygłuszony pokój i czasami gra całymi nocami w jakieś te swoje strzelanki - poleciała przykładem. - No ale żadna mi nie powiedziała tego wprost, ale chyba średnio przepadają za tymi Twomi egzorcyzmami, Tate - spojrzała z pretensją na starszą siostrę, no bo... faktycznie, nie słyszała żadnych skarg, ale to pewnie dlatego że dziewczyny chciały być dla Tate mile. Harper ani nie chciała, ani nie musiała być miła - taki już przywilej siostry.

Tate Callaway
Jenny Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
Uniosła szybko ręce w obronnym geście, bo wiadomo - co złego to nie ona. I nieistotne, że właściwie została przyłapana na gorącym uczynku, bo siostra widziała, jak Tate pochyla się w kierunku rodzicielki i rzeczywiście wyszeptuje jej do ucha kilka słów.
- Pytałam mamę czy powiedziała ci już, że jesteś adoptowana - wyszczerzyła się głupio do Harper, ale widząc spojrzenie matki. ponownie rozłożyła obie łapki. - No co? W końcu musi się dowiedzieć! - oczywiście niemożliwością było, aby Harps została adoptowana, bo Tate doskonale pamiętała, jak mama paradowała z brzuchem. Ale kto wie, może została podmieniona w szpitalu? To by wiele wyjaśniało!
Przewróciła teatralnie oczami i nawet nie próbowała ukryć swojego zwątpienia w dom, który wynajmowały. Tate dawno nie mieszkała w gorszej ruderze i powoli zastanawiała się na wynajęciem czegoś swojego. A może Lowell przygarnąłby ją pod swój dach? Koniecznie musi z nim o tym pogadać. No i przynajmniej koleżanki Harper w końcu będą zadowolone, że starsza z sióstr nie znosi do domu kolejnych trofeów za pomoc przedostania się zagubionym duszom na tamten świat.
- Jest znacznie gorzej niż źle - zawyrokowała i ponownie zerknęła ma matkę. - Czy ten ktoś, kto wynajął nam tę ruderę nie powinien wezwać fachowców albo zwrócić wszystkie koszty za remont? - w zasadzie Tate nie znała się na tych rzeczach i nie do końca wiedziała, jaką Harps podpisała z właścicielem umowę, ale miała nadzieję, że mama znajdzie na to jakieś rozwiązanie. Przecież mamy wiedziały wszystko!
Fakt, czasem zdarzało im się wspólnie przesiadywać w ogrodzie, ale starsza Callaway nie była zwolenniczką takiej formy spędzania czasu. Najczęściej wypijała lampkę wina, może dwie, ogarniała co mogła i umiała w ogrodzie, po czym zaszywała się w swojej twierdzy przeglądając zgłoszenia, które wysyłali jej ludzie potrzebujący pomocy w pozbyciu zjawisk paranormalnych ze swoich domów.
- Spoko, twoje koleżanki nie muszą lubić mnie ani mojej pracy. Nie jesteśmy zupami pomidorowymi, żeby nas wielbić - swoją drogą Tate nie poznała dotychczas nikogo, kto nie lubiłby zupy pomidorowej. Tak jak matematyka była królową nauk, tak pomidorówka bezapelacyjnie królowała w kuchni. - Jakoś wytrzymają, nie zamierzam mieszkać tutaj przez całą wieczność - dodała, bo skoro dla Harper ważniejsze było samopoczucie współlokatorek niż siostra, która nie miała dachu nad głową. Teraz też prawie go nie miała, bo wszystko się tutaj rozsypywało i nieważne, że Tate brzmiała zanadto dramatycznie, bo przecież równie dobrze mogłaby wrócić do rodziców, gdzie dalej czekał na nią jej stary pokój.

Jenny Callaway
Harper Callaway
sumienny żółwik
-
gospodyni domowa, krawcowa — Dream Sewing Supplies
54 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Matka szóstki dorosłych już dzieci, wzorowa żona właściciela lokalnej winnicy, perfekcyjna pani domu. Najlepsza gospodyni w całym Carnelian Land. Od niedawna prowadzi niewielki zakład krawiecki z córką zmarłej przyjaciółki.
- Tate! - skarciła nieco starszą córkę, ale starała się zrobić to z uśmiechem malującym się na twarzy. Przez te wszystkie lata zdążyła przyzwyczaić się już do tego typu utarczek słownych wśród swoich dzieci. Wiele razy słyszała, jak jedną Callaway'ątko mówi drugiemu, że zostało adoptowane. Oczywiście nic takiego nie miało miejsca, wszystkie dzieciaki Jenny urodziła osobiście.
- Ewentualne remonty musicie uzgodnić obie już w swoim własnym gronie, ze wszystkimi dziewczynami, ale jeśli będziecie potrzebowały pomocy taty, to po prostu dajcie nam znać. Coś poradzimy - puściła im oczko. Najchętniej dodałaby jeszcze, że za wszystko zapłacą właśnie państwo Callaway, ale uznała, że nie będzie AŻ TAK BARDZO wtrącała się w życie swoich dzieci. Bo to, że wtrącać się będzie, oczywiście na swój sposób, było bardziej, niż pewne. Co poradzić na to, że taka już była i musiała czasem troszkę sobie porządzić? Mimo wszystko starała się zachowywać w tym wszystkim zdrowy balans.
- Hej, dziewczyny, spokojnie - teraz skarciła obie. - Harper na pewno nie miała na myśli nic złego, a wasze współlokatorki... One po prostu nie do końca rozumieją to, czym się zajmujesz - zwróciła się do starszej Callaway. Dla niej samej momentami było to nieco dziwne, ale nigdy nie wnikała w zawodową drogę swoich pociech. Jej zadaniem było wpieranie ich i zdecydowanie nie mogłaby powiedzieć, że któreś z dzieci powinno zmienić zawód na jakiś bardziej dochodowy lub nieco szerzej rozumiany wśród miejscowej społeczności. Najważniejsze, żeby córki i synowie byli szczęśliwi.
- Ale powoli zbliża się Halloween. Planujesz coś szczególnego na ten dzień? - spytała Tate. Naprawdę była ciekawa! Może mogłaby rozgłosić wśród starych już matek swoich koleżanek, że córka ma promocję: wywoła dwa duchy w cenie jednego? Ciekawe, czy współlokatorki udekorują jakoś swój dom, chociaż momentami Jenny zastanawiała się, czy skrzypiąca podłoga, upiorne okna i cały ten klimat farmy rozpadającej się niemal na jej oczach był już wystarczająco mocną dekoracją. A w rodzinnym domu pokoje czekały na wszystkich! Nie żeby była to jakaś zachęta do powrotu (poniekąd była, Jenny chętnie widziałaby wszystkich w jednym domu, jak za dawnych lat), po prostu zawsze mają miejsce, które na nich czeka.
- A jak tam twoje studia? - teraz zwróciła się do Harper.

Tate Callaway
Harper Callaway
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Harper jedynie wywróciła oczami słysząc tekst o adopcji. Oczywiście, że dogryzanie sobie wśród rodzeństwa było zupełnie na porządku dziennym. To była wręcz przymusowa część dorastania w tak licznej rodzinie. Przecież nie mogli ciągle rzygać tęczą, bo by się wszyscy utopili w tych wymiocinach.
- Drobne naprawy bierzemy na siebie, na przykład przetkanie zlewu czy coś takiego. Ale takie grubsze naprawy, na przykład ten dach, dokumentuję i na pewno będę próbowała odzyskać za to kasę od właściciela - oznajmiła twardo, chociaż z asertywnością to akurat Harper miała spory problem. Kiedy się wkurzała to owszem, potrafiła tupnąć nóżką, ale zawsze potem czuła wyrzuty sumienia. Harps była po prostu zbyt miła, ale hej! Miała jeszcze trochę czasu, żeby kształtować swój charakter. Całe życie w zasadzie.
- Mało kto rozumie to, czym zajmuje się Tate - odparła na słowa Jenny. I powiedziała to całkiem neutralnie, bez grama złośliwości - bo w rzeczy samej, badanie zjawisk paranormalnych często wykraczało poza zdolności poznawcze przeciętnego mieszkańca Lorne Bay. Harper też nie do końca to czuła, dlatego lawirowała trochę pomiędzy chęcią zrozumienia siostry a sceptycyzmem. Na koniec dnia na pewno nie próbowałaby nigdy wywołać ducha, więc chyba w jakimś stopniu jednak czuła szacunek przed zajęciem starszej siostry.
- Sama nie wiem. Generalnie chciałabym zrobić jakąś większą imprezę, niekoniecznie Halloweenową. Co Ty na to, Tate? - apojrzała na starszą siostrę niby ciut lekceważąco, ale w gruncie rzeczy szanowała jej zdanie. W końcu też tutaj mieszkała, nie? I była pełnoprawną współlokatorką. I co prawda tak czy owak Harper imprezę pewnie zrobi, ale najwyżej w razie sprzeciwu Tate zorganizuje ją w terminie w którym będzie jej pasował albo w którym nie będzie jej w domu, jeśli akurat nie miałaby ochoty w niej uczestniczyć.
- Do przodu. Teraz mamy dość mało zajęć, więc mogę sobie na spokojnie pracować nad artykułami - użyła liczby mnogiej, ale w gruncie rzeczy pracowała obecnie raptem nad jednym. I to dopiero na etapie researchu. - No i zresztą, zaraz będę musiała się zbierać bo jestem umówiona... z kimś, kto ma mi pomóc - dodała robiąc niewinną minę. Tak, tak, dalej myślała że nikt w rodzinie nie wiedział, że w przygotowaniu do pracy dziennikarki śledczej pomaga jej przyjaciel ojca, Jackson. Harper - jak na laskę z tendencją do przesady przystało - bała się że zostanie oskarżona o romansowanie ze staruchem. Nic takiego oczywiście nie miało miejsca, ale drama queen will be drama queen.
I tu Was moje drogie zostawię, bo zaraz idę na nieobkę i nie będę Was blokowała. Zatem Harper zebrała manatki, pożegnała się z matulą, rzuciła też pożegnalne cześć do siostry i wsiadła na rower, prosto na spotkanie z Jacksonem.

/zt u Harpii
Tate Callaway
Jenny Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
Nie trzeba chyba wspominać, że Tate uwielbiała Halloween, prawda? Spędzała je jednak trochę inaczej niż inni i po prostu przesiadywała na cmentarzu obserwując, jak ten jeden raz w roku dusze zmarłych swobodnie poruszają się po świecie żywych. Niektórzy uważali to za bujdę, ale ona już dawno przestała przejmować się tym, że ludzie mają ją za dziwadło, bo niejednokrotnie odmawiała udziału w przebieranej imprezie tylko po to, żeby pobyć tej nocy sama. Średnio też interesowało ją, co myślały na jej temat koleżanki młodszej siostry.
- Mało kto ma tak otwartą głową na sprawy, których większość ludzi nie rozumie ze względu na niezbyt chłonne umysły - tym razem wcale nie chciała dopiec Harper. Nie chciała też urazić rodzicielki, po prostu z wiekiem Tate zaczęła uważać swoje zdolności za atut. Coś, co kiedyś było skaraniem boskim i klątwą, teraz dawało jej niezłe zarobki, więc mogła wiązać dobre z pożytecznym. Nie dość, że lubiła swoją pracę, która nieodłącznie wiązała się z jej zainteresowaniami, to w dodatku miała z tego pieniądze. Przecież to totalnie miało największy sens na świecie! - Możesz zrobić imprezę. Nawet użyczę ci kilka gadżetów, żeby twoi znajomi szczali po gaciach. Mnie natomiast nie będzie, wolę posiedzieć na cmentarzu - brzmiała w tym momencie jak jakaś nawiedzona, ale akurat one dwie wiedziały, że starsza z córek Callaway'ów miała w ten szczególny dzień mocniejsze odchyły niż zwykle. - A wy z tatą jakie macie plany? - nie liczyła na to, że rodzice do niej dołączą, ale przynajmniej przed nocką mogłaby wpaść do nich na symboliczną lampkę wina.
Zanim się obejrzały, Harper wyparowała z kuchni tak szybko i niespodziewanie, jak wcześniej pojawiła się w niej Tate, która tylko odprowadziła siostrę wzrokiem i spojrzała na matkę.
- To co robimy? Odgrzejemy żarcie i obejrzymy coś fajnego? Chyba, że chcesz iść na spacer, Elmo na pewno będzie przeszczęśliwy - na słowo spacer pies natychmiast wychylił się przez framugę drzwi i zajrzał do kuchni z wywieszonym językiem. To był jeden z powodów, dla których Tate wciąż mieszkała na farmie - jej czworonóg uwielbiał długie spacery, a kiedy nie było jej w domu, bo akurat wywiązywała się z jakichś zleceń, przynajmniej mógł pohasać sobie po farmie. Gdyby wynajęła apartament gdzieś w centrum, goldendoodle większość czasu spędzałby zamknięty, a na spacery chodziłby głównie po niedużym, miejskim parku.

Jenny Callaway
sumienny żółwik
-
gospodyni domowa, krawcowa — Dream Sewing Supplies
54 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Matka szóstki dorosłych już dzieci, wzorowa żona właściciela lokalnej winnicy, perfekcyjna pani domu. Najlepsza gospodyni w całym Carnelian Land. Od niedawna prowadzi niewielki zakład krawiecki z córką zmarłej przyjaciółki.
Ech, o ile byłoby łatwiej, gdyby dzieci mieszkające pod jednym dachem nie sprzeczały się o sposób życia. Ona sama nie chciała w nic wnikać, w nic się wikłać, bo to nie jej sprawa, a wszystkie swoje dzieci kochała tak samo. Jedyna nadzieja w tym, że Harper zrozumie Tate, a Tate pozwoli się zrozumieć, bo przecież nie będzie wciskała im na siłę swoje toku myślenia lub toku myślenia sióstr. Może z mniejszą ilością dzieci byłoby łatwiej, ale gdyby tak miała teraz zredukować nieco liczbę Callaway'ów, nie potrafiłaby.
- Dlatego bardzo dobrze się stało, że zajmujesz się właśni tymi sprawami i próbujesz otwierać ludzkie umysły. Prawda, Harper?
No. Starała się jakoś to wszystko połączyć, więc teraz młodsza z córek nie miała wyjścia. Musiała zgodzić się z mamą, bo ta posłała jej teraz spojrzenie, które nie znosiło sprzeciwu. Podobnym wzrokiem spojrzała również na Tate. Niech chociaż nie sprzeczają się przy niej. Niech wytrzymają do czasu, aż mama wyjdzie.
- My? Pewnie zostaniemy w domu i będziemy czekać ze słodkościami na okoliczne dzieciaki - aż się rozmarzyła. - Dla was też coś się znajdzie - dodała po chwili na wypadek, gdyby przypadkiem któreś z dzieci zabłąkało się w dzień święta na rodzinnej farmie. Dla nich przewidziano kieliszek naprawdę dobrego wina oraz domowe ciasto. Nikt inny nie mógł liczyć na podobny poczęstunek. - Nie nie, to wszystko dla was. Ja już jadłam. Jeśli chcesz, to podgrzej coś dla siebie i rzeczywiście możemy obejrzeć jakiś film, a potem wyjdziemy na mały spacer. O, możesz odprowadzić mnie do domu.
Oczywiście jeszcze nie teraz. Nie po to szła tyle kilometrów (tak naprawdę to nie, przecież miała blisko do swoich córek), żeby od razu sobie pójść. Najpierw napsuje dzieciakom trochę krwi. No, chyba że wcześniej uzna, że jednak współlokatorki dziewcząt czują się zbyt skrępowane jej wizytą, ale przecież one też mogą częstować się przyniesionym przez nią jedzeniem.
- O co chodzi z Harper i Otisem? - spytała w końcu, gdy zostały same. Zdecydowanie pożądała pikantnych ploteczek na ich temat!

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
Do tej pory nie wiedziała, co strzeliło jej do głowy, żeby zamieszkać z najmłodszą siostrą. Ojciec żartował, że pewnie chciała mieć Harper na oku, ale to nieprawda. Te wszystkie rodzinne troski, wnikanie w sprawy rodzeństwa... No nie, to po prostu nie była ona. Pewnie gdyby nie rozstanie, dalej mieszkałaby z Mabel, ale gdzieś się rozminęły, więc Tate musiała gdzieś się zatrzymać. Jasne, mogła wrócić do rodzinnego domu, ale człowiek mieszkając ponad dziesięć lat z dala od rodziców miał już swoje nawyki i przyzwyczajenia, więc łatwiej było jej zwalić się na głowę młodszej siostrze. Poza tym miała dla siebie całe poddasze, więc nie szkodząc nikomu mogła odprawiać swoje rytuały.
- Odgrzeję sobie leczo, a ty możesz znaleźć nam jakiś film na którejś platformie - poleciła i odkręciła słoik z czerwoną zakrętką. No bo mięso, a leczo bez mięsa to nie leczo. W ogóle wiele potraw bez mięsa nie miało smaku. Ani sensu. Dajmy na to spaghetti bolognese. Owszem, można zjeść sam makaron z sosem i warzywami, ale to nie będzie już spaghetti. Nie będzie też tak dobrze smakować, kiedy mięso zastąpi się ciecierzycą czy tofu, które miałoby służyć za zamiennik. To po prostu tak nie działało. Roślinna wędlina nigdy nie będzie szynką. I dlaczego roślinne parówki dalej nazywały się parówkami, skoro koło parówek nawet nie leżały?
Do podgrzania obiadu wykorzystała mikrofalówkę, nie opłacało się brudzić garnka dla jednej porcji. Z uśmiechem na twarzy i talerzem (talerz akurat niosła w dłoni), wkroczyła do salonu, gdzie mamuśka skakała między thrillerami, a romansidłami.
- Nie mam pojęcia - odparła zgodnie z prawdą, bo nie rozmawiały z Harper na takie tematy. A jak Tate próbowała coś z niej wyciągnąć, to ta na wszystko miała wymówkę. - Spotkałam go u nas półnagiego, kiedy już właściwie wychodził z domu. Oboje paplali coś o dziurze w dachu, przewróconej drabinie i lądowaniu w kompostowniku. Nie wiem ile w tym prawdy, ale chyba coś kręcą. Co o tym myślisz? - zapytawszy usadowiła się wygodnie na kanapie i zaczęła pałaszować danie przygotowane przez Jenny.

Jenny Callaway
sumienny żółwik
-
gospodyni domowa, krawcowa — Dream Sewing Supplies
54 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Matka szóstki dorosłych już dzieci, wzorowa żona właściciela lokalnej winnicy, perfekcyjna pani domu. Najlepsza gospodyni w całym Carnelian Land. Od niedawna prowadzi niewielki zakład krawiecki z córką zmarłej przyjaciółki.
W rodzinnym domu również mogłaby je odczyniać! Jenny z pewnością nie będzie miała nic przeciwko temu. Prawdopodobnie niewiele będzie z tego rozumiała, być może niezbyt chętnie sama by w tym uczestniczyła, ale wszystkie jej dzieci miały takie samo prawo, by realizować się zawodowo w domu, w którym się wychowały.
No właśnie. Jenny miała podobne podejście do kulinariów. Wychowała się na farmie, gdzie hodowano kilka sztuk zwierząt, ot, dla własnych potrzeb. Jadała mięso z kury, której dzień wcześniej sypała ziarno, smakował jej schab ze świnki, która miesiąc temu goniła ją po zagrodzie i chociaż z czasem rzeczywiście zaczęła odkrywać inne smaki (a robiła to z wielką przyjemnością, bo uwielbiała gotować), to jednak zawsze starała się, by mięso pojawiało się na stole. Być może nie każdego dnia, raz w tej czy innej formie, ale jednak chyba nie dałaby rady bez niego żyć.
- Nie wiem, czy nie dodałam za mało pieprzu. Nie chciałam, żeby wyszło bardzo ostre, żeby w razie czego każdy doprawił sobie jeszcze po swojemu - ostrzegła Tate. Kto wie, może siostry będą chciały poczęstować swoje współlokatorki, a te nie były przecież przyzwyczajone do smaków Jenny. - W takim wieku, w jakim jesteście, wszystkie wersje brzmią prawdopodobnie - uśmiechnęła się. O, gdyby chodziło o jej własnych rodziców, dziadków Tate, wersja z dachem i kompostownikiem byłaby jedyną prawilną. - Otis zawsze wydawał mi się sympatyczny - dodała jeszcze i skupiła się na moment na wybieraniu filmu. Rzeczywiście, przyjemnie obejrzałoby jej się jakieś romansidło, ale nie była do końca pewna, czy córka podzielałaby jej entuzjazm. Zresztą, thriller również może być przyjemny. To dlatego kobieta weszła w końcu do biblioteki tego gatunku filmowego. Konkretny tytuł wybierze za chwilę.
- A ty? Co u ciebie? - kątem oka zerknęła na Tate. Wiadome było, że takie pytanie prędzej czy później i tak padnie, hehe, więc młoda Callaway musi się z tym zmierzyć.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
Wiedziała, że w rodzinnym domu mogła czuć się komfortowo, ale wolała odprawiać rytuały z dala od negującego spojrzenia dziadka, który (zresztą jak większość ludzi) niezbyt przychylnie spoglądał na jej zawód. Ba, twierdził nawet, że nie można studiować zjawisk paranormalnych, mimo że Tate skończyła parapsychologię z wyróżnieniem. Oczywiście nie było to udokumentowane dyplomem, ale dziadek uważał (wprawdzie nie powiedział tego na głos, ale na pewno tak pomyślał!), że taki papierek, to wnuczka mogła sobie sama sprawić przy użyciu drukarki.
Tate przywykła, że większość napotkanych osób sceptycznie podchodziło do jej zainteresowań i pracy. Naturalnie byli też tacy, co fascynowali się wykonywanym przez nią zawodem, jak na przykład Mabel, z którą nie była już jakieś dwa lata. Nie była to ani burzliwa relacja, ani rozstanie w płaczu. Po prostu im nie wyszło, gdzieś się rozminęły. Tak to już w życiu bywa.
- Czy ty właśnie zasugerowałaś, że mentalnie jestem zbliżona wiekiem do Harper? - Tate uniosła wysoko brwi, przytrzymując na chwilę widelec w ustach. - Fajnie, pochlebia mi to. Wolę tak niż być bliżej trzydziestki - o tym, że zbliżała się przekroczenia kolejnej dziesiątki informowały ją bolące plecy, migrena i wieczne zmęczenie, choć to ostatnie najpewniej wynikało ze ślęczenia po nocach, bo przecież wieczorami najlepiej nawiązywało się kontakt z zabłąkanymi duszami. - Yymm - mruknęła, dając mamie do zrozumienia, że leczo w smaku było idealne. W zasadzie to dobrze, że nie dodała za dużo pieprzu, bo Tate nie przepadała za pikantnymi daniami.
Na wzmiankę o Otisie, wzruszyła tylko ramionami. W dzieciństwie bujała się z jego starszymi siostrami, a później, jak to w życiu ich drogi się nieco rozeszły. Chłopak wydawał się spoko i nie od dziś było wiadomo, że najmłodsza z Callaway'ów podkochiwała się w nim po cichu.
- Mam dużo nowych klientów. To zadziwiające, jak szybko informacje o moich zleceniach rozchodzą się pocztą pantoflową. Nawet pani Coyle mnie komuś poleciła. Wyobrażasz sobie? A jeszcze kilka lat temu nie wierzyła w duchy. Musiał umrzeć jej mąż, żeby nagle zachciało jej się nawiązać kontakt ze zmarłymi. Potem żałowała, bo okazało się, że szanowny małżonek od lat zdradzał ją z panią Hudson, ich sąsiadką. Jakby tego było mało, byłam świadkiem jak kłóciły się przez płot. Pani Hudson nawet nie starała się niczego zatajać - no takie rzeczy to tylko w Carnelian Land, z czego Jenny doskonale musiała zdawać sobie sprawę, w końcu ich rodzina zamieszkiwała farmę od pokoleń, a tutaj każdy znał panią Coyle, panią Hudson i jeszcze kilka starszych pań, które trzymały się na nogach lepiej niż niejedna młodzieżówka. - A jak twoi kliencie? Prują sobie portki na potęgę? - dokończyła leczo i odłożyła talerzyk, patrząc jak matka wertuje wzrokiem kolejne opisy filmów.

Jenny Callaway
sumienny żółwik
-
gospodyni domowa, krawcowa — Dream Sewing Supplies
54 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Matka szóstki dorosłych już dzieci, wzorowa żona właściciela lokalnej winnicy, perfekcyjna pani domu. Najlepsza gospodyni w całym Carnelian Land. Od niedawna prowadzi niewielki zakład krawiecki z córką zmarłej przyjaciółki.
Nawet jeśli faktycznie Tate miałaby wydrukować sobie dyplom, to i tak trzeba docenić to, że jednak takowy dyplom miała, choć wcale nie musiała się nim legitymować. Każdy mógłby powiedzieć, że się na tym zna, a jednak to jej córka była prawdziwą specjalistką. To ją powinni polecać sobie ludzie. A dziadek... Cóż, starsi ludzie mają to do siebie, że są tradycjonalistami i nie do końca muszą orientować się w tym, jak bardzo świat poszedł do przodu i czym można zajmować się zarobkowo. I wciąż - najważniejsze dla niej, jako matko, było to, że Tate robiła coś, co naprawdę ją interesowało.
- Nie do końca właśnie to miałam na myśli, ale to chyba dobrze, że tak się czujesz.
Z jednej strony chciała przypomnieć córce, że niebawem faktycznie stuknie jej trzydziestka, ale po co miałaby to robić? Przecież nie chodziło w tym wszystkim o to, że po trzydziestce należało zmądrzeć, zacząć pracować w jakimś biurze, wziąć ślub, postarać się o dzieci... To tak nie działało. To chyba też kolejna oznaka zmiany światopoglądu ludzi na przestrzeni lat. Jenny zaraz po trzydziestce miała już stado dzieci, a tymczasem niektóre Callaway'ątka miały już trójkę z przodu, a wnuków jak nie było, tak nie ma.
- Poczekaj, pan Coyle z panią Hudson? - zawiesiła się na moment, bo rewelacje, jakimi uraczyła ją Tate, mimo wszystko mocno ją zdziwiły. - Okej! To by pasowało! U Hudson ciągle się coś psuło i wciąż prosiła Coyle'a, żeby przyszedł i coś jej naprawił. Sama się z tego śmiałam, mówiłam nawet tacie, że takiej byłoby chyba zburzyć ten jej dom i postawić go od nowa, niż wydawać fortunę na te wszystkie napra... - urwała nagle. - Boże, tata też jej kiedyś z czymś pomagał.
Już ona sobie z nim pogada! Z Hudsonową gadać nie będzie, bo po tym, jak pani Coyle urządziła jej awanturę, ludzie od razu zaczęliby domniemywać, że i u Callaway'ów działy się różne historie, skoro Jenny również poszła do sąsiadki. O nie nie.
- Ostatnio sporo klientek przynosi mi firanki do obrobienia. To pewnie już na święta. Wiesz, czyste okna - dla Jezuska - to i od razu nowe firanki. Trochę to monotonne, ale przynajmniej powoli zaczynam zarabiać.
Nie były to wielkie sumy, wiadomo, ale przede wszystkim liczyło się dla niej to, żeby stać ją było na opłacenie czynszu za lokal oraz wygospodarowanie jakiejś sumy dla Kayleigh, córki zmarłej przyjaciółki, która pomagała Jenny.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
Gdyby Tate miała kiedykolwiek zrobić skok w bok, mimo że nie słynęła z takich paskudnych czynów, to z pewnością znalazłaby lepszą wymówkę niż ciągłe proszenie kogoś o naprawę czegokolwiek. Najlepiej, żeby te wymówki były zmienne, przecież pani Hudson faktycznie mogła za te naprawy nie tyle, co postawić nowy dom, co zakupić nowiutki sprzęt, który może nie byłby aż tak wadliwy. Sęk w tym, że pan Coyle otrzymywał zapłatę, ale w naturze. I nie, wcale nie była to pszenica.
- Mamo, pani Hudson nigdy nic się nie psuło - prawda była taka, że wszystko chodziło tam jak w zegareczku i nie trzeba było niczego spawać, skręcać ani zawieszać. - A jeśli już, to właśnie wtedy, kiedy poprosiła o pomoc ojca. Myślisz, że pan Coyle przychodził tam i tracił czas na klepanie gwoździ? Klepać, to co najwyżej mógł ją w coś innego - uśmiechnęła się przebiegle pod nosem, bo już ona dobrze wiedziała, co oni tam wyprawiali. Na seansie miała zbyt dokładne wizje, które potem musiała z detalami opowiedzieć o nich pani Coyle, której szybko odwidziało się przywołanie ducha zmarłego męża. Ale pan Coyle zjawił się i dopiero wtedy zaczęła się jazda na całego.
Tate pokiwała z aprobatą głową. Cieszyła się, że mama miała dużo pracy, bo tym sposobem nie narzekała na brak zajęcia i nie wścibiała nosa w nieswoje sprawy. Nie zrozumcie jej źle, Jenny była wyluzowaną mamuśką, ale wciąż mamuśką i Tate nie zawsze chciała jej o wszystkim opowiadać. Pewnie jej zdezaktywowani bracia i wciąż aktywne siostry miały podobne zdanie.
- O, mamuś! - aż podskoczyła, przypominając sobie o czymś niezwykle istotnym. - Bo ja mam chustę do skrócenia i obszycia. Zaraz przyniosę - i pognała na górę, żeby po chwili wrócić ze wspomnianą chustą. - Spójrz, kupiłam ją na wyprzedaży. Widzisz jakie kolory? Ten fiolet rewelacyjnie komponuje się z pomarańczowym. I jeszcze te zielone kropeczki! Tylko strasznie jest długa, złap z tej strony - Tate oddaliła się od kanapy, chcąc zaprezentować rodzicielce rozmiar materiału. - Co nie? I trochę się pruje na końcach. Próbowałam sama złapać igłą, ale tutaj chyba będzie potrzebna maszyna. Zrobisz mi to w wolnej chwili? Oczywiście nie pali się. Bo ja to sobie wyobrażam tak, że jadę furgonetką i ta chusta powiewa mi na wietrze przez okno - rozmarzyła się trochę za bardzo. - Tylko dlatego trzeba ją skrócić, żeby nie wkręciła mi się w koła i żebym nie umarła - zakończyła optymistycznie, jak to tylko najstarsza z córek Callaway'ów potrafiła.

Jenny Callaway
sumienny żółwik
-
gospodyni domowa, krawcowa — Dream Sewing Supplies
54 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Matka szóstki dorosłych już dzieci, wzorowa żona właściciela lokalnej winnicy, perfekcyjna pani domu. Najlepsza gospodyni w całym Carnelian Land. Od niedawna prowadzi niewielki zakład krawiecki z córką zmarłej przyjaciółki.
Aż pokręciła głową z wielkim niedowierzaniem, bo cała ta historia po prostu nie mieściła jej się w głowie. Nie miała pojęcia, że w okolicy dzieją się TAKIE rzeczy! Najgorsze w tym wszystkim było to, że ona o niczym nie wiedziała, a wydawało jej się, że jest na bieżąco ze wszystkimi ploteczkami.
- Niesamowite...
Wciąż jeszcze nie potrafiła chyba ogarnąć tego rozumem. Tyle newsów! Zdecydowanie będzie musiała umówić się teraz na jakąś kawę ze swoimi koleżankami i dokładnie wszystko im opowiedzieć, chociaż bardziej prawdopodobne było chyba to, że to one opowiedzą wszystko Jenny.
- Chustę? - wyraźnie się ożywiła i zdaje się, że w jednej chwili zapomniała o tym, co działo się u sąsiadki. Wyczuła krawieckie wyzwanie. - Tate, jest śliczna. Koniecznie musisz mi powiedzieć, na jakiej wyprzedaży ją dostałaś - bo kto wie, może sama się tam uda? Niemniej, chwyciła chustę i kierując się wskazówkami córki, rozciągnęła ją na tyle, by ocenić, iż faktycznie była odrobinę za długa. - A jaka długość będzie ci odpowiadała?
Wolała dopytać o to już teraz, na samym początku, na wypadek, gdyby okazało się, że Tate myślała jednak o czymś nieco dłuższym. Gdyby okazało się, że chustę trzeba dodatkowo jeszcze mocniej skrócić, oszczędzi sobie podwójnej roboty.
- Dzisiaj chyba już nie zdążę, ale zabiorę się za to jutro z samego rana - powiedziała z uśmiechem. Szycie dla członków rodziny zawsze było dla niej szalenie ważne. Co prawda miała kilka innych zobowiązań, między innymi popuszczenie w pasie sukienki pani Snow (uparcie twierdziła, że to wina źle dobranego programu prania, a nie kilku dodatkowych kilogramów), ale to mogło poczekać.

Tate Callaway
ODPOWIEDZ
cron