striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
✶ 15 ✶
Blair zwykle miała mocny sen, zwłaszcza po alkoholu - do tego stopnia, że pod jej chatką mogłaby nastąpić eksplozja, a ona i tak prawdopodobnie spałaby sobie w najlepsze. Dziś jednak spała wyjątkowo niespokojnie, co chwilę się przebudzała, tylko po to, by za chwilę ponownie zapaść w płytki sen... tak było do momentu, w którym usłyszała dźwięk powiadomienia z telefonu. Z jakiegoś powodu nie był wyciszony, jak zwykle, więc zirytowana i wciąż mocno rozespana sięgnęła po niego, by wyłączyć dźwięk. Wystarczyło jednak jedno spojrzenie na ekran - a dokładniej na wyświetlającą się na nim wiadomość - by momentalnie się rozbudziła.
"Kiedy wracasz do domu?"
- Co do... - Urwała w momencie, w którym telefon wypadł jej z ręki i poleciał na podłogę. Natychmiast rzuciła się sprawdzić, czy jest cały - na szczęście był. Podniosła go i jeszcze raz spojrzała na ekran, by upewnić się, że przypadkiem jej się nie przywidziało.
Numer był nieznany, nadawca się nie podpisał, ale Blair i tak doskonale wiedziała kto to jest, i nie podobało jej się to ani trochę. Przez te pół roku które spędziła w Lorne zdążyła prawie zapomnieć o swoich toksycznych rodzicach, tymczasem matce (wiedziała, że to matka; ojciec nawet nie miał telefonu) najwyraźniej właśnie się o niej przypomniało i wróciła niczym widmo, wprawiając Blair w takie osłupienie, jakby co najmniej przybyła z zaświatów.
Doskonale wiedziała, że teraz już na pewno nie zaśnie. Szybko ubrała się w jakieś losowe rzeczy, które akurat wpadły jej w ręce, zrobiła najbardziej basic makijaż, żeby wyglądać bardziej jak człowiek niż jak zwłoki, po czym, kompletnie nie zastanawiając się nad tym, która jest godzina (na szczęście było już dobrze po dziesiątej, więc wcale nie aż tak wcześnie) zamówiła ubera i pojechała prosto pod mieszkanie brata. Musiała podzielić się z nim tą sensacją, no i zdecydowanie nie chciała zostawać teraz sama ze swoimi myślami, a Luke był chyba jedyną osobą, z którą mogła porozmawiać o starych.
Kiedy dotarła na miejsce, zaczęła trzaskać w drzwi od mieszkania, jakby się za nią paliło. Wydawało jej się, że minęły całe wieki zanim w końcu usłyszała trzask zamka, więc kiedy tylko zobaczyła brata w drzwiach, postanowiła przejść do rzeczy bez zbędnego pierdolenia.
- Luke, ona żyje.
No raczej, kurwa. Czemu miałaby nie żyć.
Czyżby Blair faktycznie podświadomie zakładała, że starzy sobie bez niej nie poradzą i przy pierwszej lepszej okazji umrą na haju jakąś totalnie przypałową śmiercią? Nawet by się nie zdziwiła. Informacja o ich śmierci na pewno zaskoczyłaby ją mniej, niż ten cholerny esemes - a co najbardziej przerażające, wolałaby już chyba dostać pocztą ich akty zgonu, niż wiadomość od matki. Wtedy przynajmniej mogłaby mieć pewność, że uwolniła się od nich raz na zawsze i że nie będą jej prześladować już nigdy więcej. Czuła się naprawdę okropną osobą kiedy tak myślała, ale taka była prawda i nic nie mogła na to poradzić.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
#44

Luke z kolei sypiał fatalnie przez każdą z ostatnich nocy. Gdyby mu ktoś kiedyś powiedział, że będzie cierpiał na bezsenność z powodu wyrzutów sumienia względem laski, to puknąłby się w łeb. Long story short - ostatnio na zmianie w Shadow tak się wkurwił na widok prawiej gołej (znaczy on to tak sobie zapamiętał, bo gola wcale tam nie latała) Cami chichrającej się do jakiegoś typka, że wyładował na niej całą swoją złość, praktycznie wyzywając ją przy tym od dziwek. Oczywiście dostał za to porządny prawy sierpowy w tę swoją niewyparzoną gębę i choć siniak z przestawionego nosa zaczął mu schodzić, to czuł niesmak do samego siebie, że aż tak zajebał rynsztokiem. I nie mógł skumać, co mu wtedy odwaliło, że zrobił taką scenę niczym rasowa drama queen ze słabego spektaklu.
W każdym razie, przez te wszystkie przekminy udało mu się przysnąć dopiero nad ranem, dlatego dziesiąta była dla Luke'a niemal jak środek nocy. Początkowo wydawało mu się, że to oszalałe walenie w drzwi to jakiś pojebany sen, ale kiedy w końcu wyrwał się ze swojej fazy rem, uświadomił sobie że ktoś naprawdę mocno próbuje się tu dostać. Rzucił więc parę kurew pod nosem, bo to przecież nie jego wina że nie może spać tylko tych jego głupich przekminy, i ze zniesmaczoną miną ruszył w stronę drzwi. Po drodze narzucił na siebie koszulkę, która dołączyła do szortów w których spał i w takiej oto niewyjściowej wersji otworzył drzwi.
- Chryste, Blair, nieboszczyka byś obudziła - jęknął wywracając teatralnie oczami. Kiedy siostra zrzuciła bombę, Luke wpuścił ją do środka, pocierając zaspane oczy. Chyba miał nadzieję, że za chwilę, kiedy bardziej dojdzie do siebie, zrozumie sens słów Blair, ale nic takiego nie nastąpiło. - Czekaj, czekaj. Ale kto żyje? To ktoś umarł w ogóle? - dopytywał, na próżno doszukując się tu jakiegoś sensu. Kompletnie nie powiązał jej słów z biologiczną matką, bo a) w ogóle nie myślał o biologicznych starych od ostatniej rozmowy z Blair, b) siostra powiedziała mu ostatnio, że kiedy opuszczała Perth oboje jeszcze żyli, więc ich zmartwychwstanie byłoby naprawdę odjechane. - Usiądź, czy coś. I jeszcze raz powoli powtórz co się stało, kto żyje, a kto nie - stwierdził wskazując głową na kanapę, po czym sam ruszył w kierunku aneksu kuchennego żeby zrobić sobie jebitnie czarną kawę. - Chcesz też? - zaproponował, chociaż nie był pewien czy Blair powinna otrzymać takie dodatkowe pobudzenie. Przez moment zaczął się zastanawiać, czy Blair czegoś się przypadkiem nie nałykała albo nie nawdychała, bo to szaleństwo musiało mieć przecież jakieś źródło!

Blair Emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Ona także zwykle nie miewała wyrzutów sumienia i w jej przypadku również dotyczyło to relacji z kobietami, więc pod tym względem byli do siebie zdecydowanie podobni. A skoro u Luke'a zaczynało się to zmieniać, to może i dla niej istniała jeszcze nadzieja... choć Blair już jakiś czas temu spisała samą siebie na straty i pogrzebała wszelkie nadzieje, które ze sobą wiązała, bo nawet durnego picia nie potrafiła rzucić, a gdzie tu mówić o reszcie.
- Przepraszam. Wiem, że jest środek nocy i w ogóle, ale musimy pogadać. - Tak, dziesiąta również dla niej była nieludzką godziną i zwykle o tej porze spała jak zabita. Stara miała najgorsze wyczucie czasu ever, postanawiając napisać tak wcześnie... aż dziwne, że sama jeszcze nie spała, bo Blair nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek widziała ją na chodzie przed południem. No chyba, że jakaś impreza przypadkiem przeciągnęła się do rana, bo bywało i tak. W każdym razie, weszła do mieszkania i kulturalnie zrzuciła z siebie buty, które kiedyś były białe a teraz miały na sobie zawartość wszystkich bagien Sapphire River. Nie chciała nawnosić bratu do mieszkania tego syfu; już pewnie i tak nagrabiła sobie wystarczająco, wyrywając go ze snu.
- Nikt nie umarł. Ale mógł... kurwa, nie powinnam tak mówić. - Może i nie potrafiła ugryźć się w język, ale przynajmniej miała świadomość, że to źle. Zresztą, kto jak nie Luke, miałaby ją pod tym względem zrozumieć. Wiedział przecież, z kim musiała dorastać i wydawało jej się, że doskonale ją rozumie, nawet, jeśli nie miał wątpliwej przyjemności poznać starych osobiście. No, przynajmniej nie jako dorosły. - Jeśli masz mleko albo cukier to poproszę. - Najlepiej byłoby oba, bo biała, słodka kawa była - zaraz obok taniej wódki! - jej ulubioną rzeczą na kacu. Sama jednak nigdy nie posiadała w domu mleka i cukru w tym samym czasie (zakupy spożywcze? nah, na co to komu), więc liczyła się z tym, że u innych może być podobnie.
- Matka. Mówiłam o matce - wyrzuciła z siebie w końcu, chociaż to samo w sobie pewnie też niewiele wyjaśniało. - Napisała do mnie. Zapytała... kiedy wracam do domu. - Cztery ostatnie słowa ledwo przeszły jej przez gardło, bo na samą myśl o powrocie do ciasnej, prześmierdniętej trawą przyczepy, robiło jej się niedobrze. Do tej pory chyba nie do końca zdawała sobie sprawę, jak bardzo nienawidzi tamtego miejsca i jak cholernie się boi, że czasy mieszkania ze starymi jakimś cudem powrócą. Mogło się wydawać śmieszne, że jeden głupi esemes wzbudzał w niej aż tyle emocji, ale jej bynajmniej do śmiechu nie było, bo miała wrażenie, że najgorszy koszmar z dzieciństwa zaczyna do niej wracać, choć sądziła, że udało jej się uwolnić od niego na dobre.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
U Luke'a te zmiany nadchodziły powoli. Baaaardzo powoli. W zasadzie to pełzły i Luke nawet nie był ich świadomy. I nie wiedział skąd ten wkurw, więc jeszcze bardziej się denerwował. Dorosły chłop a nie potrafił ogarnąć się w tym, co czuje i tym, czego w zasadzie chce od życia. Niech Blair korzysta z tych lat beztroski, bo z wiekiem człowieka dopadają takie właśnie przekminy i cały spokój zostaje zburzony, nie polecam, 0/10.
- Lepiej Ci nie podpadać, co? - roześmiał się, bo rozbawiły go słowa Blair o tym, że ktoś mógłby umrzeć. Dalej nie wiedział o kim mówiła, ale najwyraźniej ten ktoś bardzo zaszedł jej za skórę. Może jakaś eks dziewczyna z koszmarów wróciła do jej życia, skoro wcześniej padło "ona żyje"? Może Blair rozstała się z nią używając słów "Dla mnie jesteś już martwa"? To była pierwsza myśl jaka wpadła mu do głowy. I ostatnia zarazem - nad kolejnymi opcjami nie chciało mu się już myśleć, bo jego zwoje mózgowe dzisiejszego dnia nie weszły jeszcze na pełne obroty.
- Chyba nie mamy cukru - stwierdził robiąc szybki przegląd szafek, a następnie podszedł do lodówki i wyjął z niego karton po mleku. Pusty karton po mleku. - No chuj by to strzelił, widzisz to? Widzisz? Wypije mleko i zamiast wyrzucić ten jebany karton do kosza, wkłada go z powrotem do środka - zaczął mówić z prędkością światła wymachując pustym kartonem tuż przed nosem siostry. Dopiero kiedy Blair wypowiedziała słowo "matka" zamilkł, zawieszając się na dłuższą chwilę.
- Matka. Nasza biologiczna matka się do Ciebie odezwała - powtórzył unosząc wysoko brew, po czym przysiadł na chokerze przy kuchennej wyspie, zapominając już o kawie, którą miał zrobić, pustym kartonie po mleku w lodówce i swoim niewyspaniu. - No kurwa brawo, że po ponad pół roku odnotowała Twoją nieobecność. Może wpadła w taki cug, że wydaje jej się że dopiero co wychodziłaś na imprezę i zaraz wrócisz do domu - stwierdził, próbując zachować neutralny ton i neutralny wyraz twarzy, mimo że w środku aż się w nim gotowało. Z jednej strony dlatego, że bardzo współczuł Blair tego, że otrzymała taką wiadomość długo po tym, jak wyrwała się z tej patoli. Z drugiej strony dlatego, że uświadomił sobie że ich stara jak chce, to jednak potrafi sobie przypomnieć że ma dziecko. - Odpisałaś jej coś? - spytał, nie odnotowując, że zaczął w międzyczasie ugniatać w dłoniach pusty karton po mleku.

Blair Emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Owszem, z kilkoma ze swoich byłych dziewczyn faktycznie rozstała się w chujowej atmoswerze i kiepskich okolicznościach, przez co teraz regularnie śniły jej się w koszmarach, jednak w zestawieniu z matką, nawet najgorsza eks przestawała być taka zła. Stara była jedyna w swoim rodzaju, choć z ust Blair z całą pewnością nie byłby to komplement. Gardziła nią z całego serca - i nią, i ojcem - i nie chciała widzieć ich na oczy już nigdy więcej, bo oboje kojarzyli jej się ze wszystkim co najgorsze.
Liczyła, że chociaż mleko do tej kawy dostanie, ale najwyraźniej nic z tego. Trudno, czarną i gorzką też się zadowoli a poziom cukru wyrówna sobie w domu, bo chyba miała gdzieś schowaną czekoladę na czarną godzinę.
- Przypomnij mi, czemu nadal nie chcesz jej stąd wyjebać? - zapytała, bo dalej nie potrafiła tego zrozumieć. Owszem, brała pod uwagę, że może Cami jest ładna, dlatego Luke mimo wszystko chce, żeby tu mieszkała, ale damn, nie była przecież jedyną ładną dziewczyną na świecie, nie? Możliwość popatrzenia na ładną laskę nawet dla niej wydawała się słabą rekompensatą za podkradanie żarcia, ale co ona tam wiedziała. Zresztą, temat Cami bardzo szybko został wyparty przez tego jebanego esemesa, z powodu którego w ogóle się tu dzisiaj znalazła.
- Szczerze? Nawet bym się nie zdziwiła. - W temacie rodziców, chyba nie istniała rzecz, która byłaby ją w stanie zaskoczyć. Przez lata spędzone w przyczepie widziała wystarczająco dużo, żeby przestać pokładać w nich jakiekolwiek nadzieje i uznać obydwu za przypadek beznadziejny. - Chyba nawet wolałabym to, niż gdyby przez pół roku miała w dupie co się ze mną dzieje - dodała nieco ciszej, trochę wbrew sobie. Zwykle udawała, że przestało ją obchodzić, czy rodzice się o nią martwią, ale gdzieś tam podświadomie przez cały czas pragnęła cokolwiek dla nich znaczyć.
Dobrze, że była u Luke'a, bo gdyby siedziała sama w domu, pewnie zaczęłaby dzień od uchlania się do nieprzytomności, żeby o tym wszystkim nie myśleć.
- Nie, coś ty - zaprzeczyła od razu, bo nawet nie potrafiła wyobrazić sobie sytuacji, w której postąpiłaby inaczej. Najchętniej od razu wykasowałaby tą wiadomość w cholerę a później usilnie próbowałaby wyprzeć ze świadomości fakt, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce. Najpierw jednak chciała pokazać ją bratu, jako dowód, że nic jej się nie uroiło i że alkohol jeszcze nie wyżarł jej resztek mózgu. - Chyba ją srogo pojebało, jeśli myśli, że chcę mieć z nią jakikolwiek kontakt - dodała, tak, jakby jeszcze nie było jasności w tej kwestii. - Dobrze robię, że ją zlewam, prawda? - Bardzo mocno potrzebowała się w tym utwierdzić, bo nawet, jeśli matka miała ją gdzieś, to przecież Blair wcale nie musiała zniżać się do jej poziomu i ostentacyjnie pokazywać jej, że ma w nią wyjebane tak samo bardzo. Z jakiegoś powodu przez cały czas miała z tyłu głowy, że powinna przynajmniej spróbować być ponad to.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
I całe szczęście, że temat Cami zszedł gdzieś na dalszy plan, bo jedyne co Luke miałby do powiedzenia w tej sprawie to to, że on za dobre serce, a ona za dobre cycki and it’s a match. Chociaż nie było tak, że wiadomość o smsie przyjął z ulgą, bo trochę go te wieści wyprowadziły z równowagi. Przecież Blair mieszkała tu już jakiś czas, więc skąd nagle to zainteresowanie ich starej? Przez moment przemknęła tu myśl, że może jakoś dotarło do niej, że jej córka jakoś sobie radzi. I że może próbuje sobie uszykować grunt, żeby niespodziewanie wbić do niej w odwiedziny… Ale na razie nie chciał niczego takiego wypowiadać na głos, żeby nie podżegać zdenerwowania młodszej siostry. Zresztą, sam też miał jej coś do powiedzenia w temacie starych, ale o tym za chwilę!
– Mnie ma w dupie od jakichś 25 lat – stwierdził równie cicho, wzruszając ramionami. W końcu miał te 3-4 lata kiedy ostatni raz się widzieli i do tej pory nie dostał smsa „Elo młody, kiedy wracasz? Kup mi fajki po drodze”. Czasami Luke łapał się za głowę ze wstydu i zażenowania samym sobą kiedy sobie przypominał, że niedługo po trafieniu do Winfieldów jeszcze przez jakiś czas, kiedy ktoś do nich pukał do drzwi, biegł do nich z nadzieją, że to mama i tata po niego wrócili. A tu taki chuj. Musiał przyzwyczaić się do myśli, że nie znaczył dla nich absolutnie nic nigdy przenigdy.
– Pokaż ją – stwierdził, mając na myśli otrzymaną przez Blair wiadomość, bo trochę był ciekaw choćby stylu pisania matki oraz tego, czy jebnęła jakieś błędy ortograficzne albo interpunkcyjne. Mogło to świadczyć o niechęci do nauki, jak i o tym, że była najebana pisząc tę wiadomość. W jednym i drugim przypadku Luke mógłby stwierdzić, że coś po niej odziedziczył heh.
Słysząc pytanie Blair spojrzał na nią zaskoczony.
– No błagam, jasne że dobrze robisz. Nie wiem, co ona sobie myślała. Że odpiszesz „Hejka mamo, pozdrawiam ze słonecznego Lorne Bay. Fajnie że piszesz, wracam do Perth pierwszym autokarem, szykuj obiad i wyciągaj wódę na stół”? – prychnął ironicznie, chociaż może właśnie tak było – w końcu jej nie znał i oprócz tego, że go zapodziała, to nie wiedział na co jeszcze było ją stać. Może na jeszcze gorsze rzeczy.
– Słuchaj, a tak w ogóle… Byłem ostatnio w Perth. Z Tomem – wydusił nagle, no bo mimo że nie zrobił niczego złego, to jednak nie wiedział jak Blair na to zareaguje. – Starzy, w sensie matka i ojciec Winfield, sprawili mi prezent na urodziny, weekend za zachodnim wybrzeżu. Akurat nie miałem żadnej panny pod ręką, to zabrałem Toma. No nieważne – machnął ręką, bo jakby chciał streścić całą wycieczkę to dnia by mu nie starczyło. – Jednego wieczoru najebaliśmy się i zjaraliśmy i stwierdziliśmy, że następnego dnia poszukamy tej jebanej przyczepy – dodał rozmasowując sobie skronie. Powiedział co prawda "stwierdziliśmy", żeby przerzucić nieco odpowiedzialności na brata, ale oczywiście to on był głównym pomysłodawcą.

Blair Emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Jej niestety również przyszła do głowy myśl, że być może stara w jakimś nieoczekiwanym przebłysku intelektu wszystko sobie przekalkulowała - skoro mijały kolejne miesiące a córka nie wracała to prawdopodobnie sobie radziła, a skoro sobie radziła, to znaczy że miała pieniądze i będzie można na niej żerować. Prosta matematyka. Taka ewentualność wydawała się mocno prawdopodobna, co cholernie się Blair nie podobało, bo ostatnim czego chciała, to żeby ci zjebani ludzie nękali ją o kasę. W jej głowie pojawiła się irracjonalna obawa przed tym, że matka faktycznie jakimś cudem mogłaby się tu dostać i pewnego pięknego dnia zapukać do jej drzwi z radosną prośbą o pożyczkę na wieczne nieoddanie, ale natychmiast spróbowała wybić sobie tą głupotę z głowy. Przecież stara Emerson nie wiedziała, dokąd wyjechała jej córka, dowiedzenie się tego natomiast wymagałoby od niej zrobienia jakiegoś dobrego riserczu, a o to akurat Blair jej nie podejrzewała.
- Hej, ale przecież miałeś ludzi, którym na tobie zależy. To jest najważniejsze - nieudolnie spróbowała podnieść go na duchu, choć z własnego doświadczenia doskonale wiedziała, że słowa najczęściej gówno dawały. - Wiesz co, jebać tych starych ćpunów - dodała, trochę próbując przekonać też samą siebie, że nie ma co się przejmować tymi dzbanami. Szkoda nerwów, ich i tak nie dało się zmienić. Próbowała przez wiele lat, nic to nie dało, a w końcu i tak, o ironio, skończyła niewiele lepiej od nich.
Wyjęła z kieszeni telefon, weszła w wiadomość od nieznanego numeru i podała urządzenie bratu, coby sobie popodziwiał.
- Wygląda zaskakująco poprawnie i składnie - zauważyła, co oznaczało, że matka musiała być względnie przytomna, kiedy to pisała. Blair mnóstwo razy widziała jej wiadomości pisane pod wpływem różnych dziwnych rzeczy i bynajmniej nie wyglądały one w ten sposób - zwykle ciężko było się wówczas w ogóle domyślić, o chuj jej chodziło. - Jeśli mocno się zjarała to tak, tak to pewnie wyglądało w jej głowie - prychnęła, już widząc to wszystko oczami wyobraźni. Nawet, jeśli matka była na haju to Emerson i tak uważała tą wiadomość za szczyt bezczelności, więc całe szczęście, że brat utwierdził ją w decyzji, żeby nie odpisywać.
Wydawało jej się, że już nic nie jest w stanie jej dzisiaj zdziwić, ale najwyraźniej mocno się pomyliła.
- Byłeś w Perth? - powtórzyła za nim, zbyt zaskoczona tą informacją, by wysilić się na coś inteligentniejszego. Odnotowała wprawdzie, że ostatnio nie było go w Shadow przez kilka dni, ale nawet nie zastanawiała się nad tym, jaki był tego powód. Sama w końcu czasem dzwoniła do przełożonych, że niestety, nie da rady przyjść, bo złapała ją jakaś paskudna choroba - a tak naprawdę była po prostu zbyt skacowana i obolała żeby ruszyć się z łóżka. No nieważne. W każdym razie minęło kilka długich sekund, nim zdołała przetrawić to, co właśnie usłyszała, ale kiedy już w pełni to do niej dotarło, natychmiast zasypała Luke'a gradem pytań. - I co? Znaleźliście? Spotkałeś starych? Powiedziałeś im kim jesteś? Jak zareagowali? - Nie umiała sobie wprawdzie wyobrazić, jakimś cudem pijani i zjarani Luke i Tom mieliby odnaleźć przyczepę Emersonów (jakby nie patrzeć, Perth było ogromnym miastem!), ale może jakimś cudem im się udało, kto wie. Jeśli faktycznie tak było, to Blair była cholernie ciekawa, jak wyglądała ta konfrontacja i koniecznie chciała znać każdy szczegół.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke bardzo by się zdziwił, gdyby ich matka faktycznie poszczyciłaby się taką myślą. Ba - gdyby poszczyciłaby się jakąkolwiek myślą i była w stanie zrobić risercz w poszukiwaniu córki. Czy oni w ogóle mieli tam internet? A nawet jeśli, to czy umiałaby z niego korzystać? Blair co prawda była ogarnięta, ale swoich biologicznych starych postrzegał jednak jako parę dzikusów z wiochy, tfu, pola kempingowego zabitego dechami. Nie, zdecydowanie musieli wykluczyć taką ewentualność. Jeszcze tego im brakowało, żeby teraz żyli w strachu i niepewności, że stara wbije córce na chatę na żebry.
- Wiem, Blair. Kurwa, sorry, ja tu narzekam, a miałaś sto razy bardziej przejebane niż ja - głośno wypuścił powietrze z ust. - Po prostu... ciężko jest być tym wyrzuconym do śmieci - dodał nieco ciszej w przypływie gorzkich żali. Rzadko to robił, bo jednak normalnie uchodził za gościa, który ma wyjebane na wszystko. Nie chciał cofać się do tego momentu, kiedy znowu jest tym porzuconym chłopcem, któremu zawalił się cały dotychczasowy świat. Takie wycieki żalu traktował jako wypadki przy pracy, więc przytaknął z przekonaniem słowom Blair o tym, że jebać tych ćpunów.
Z zaciekawieniem przeczytał wiadomość od ich matki. Nawet zaskoczony uniósł brwi, kiedy odnotował, że stara znała nawet takie coś jak interpunkcja.
- O proszę. Zaczynam ją teraz podejrzewać o to, że nawet potrafi liczyć do więcej niż dziesięciu - prychnął szyderczo. - Na pierwszy rzut oka nie brzmi groźnie. Bardziej jak pytanie kiedy wrócisz, bo sama jest zbyt leniwa żeby ruszyć dupsko do sklepu po fajki - stwierdził, próbując brzmieć przekonywująco, chociaż ciągle chodziło mu po głowie pytanie, dlaczego akurat teraz. Próbował odgonić przy tym masę natrętnych myśli, bo niestety obawiał się, że sam mógł wywołać wilka z lasu. Kurwa, a wystarczyło nie pić i nie jarać jakiegoś gównianego zielska.
- Mhm. Byłem - odparł wbijając wzrok w sufit. - Nie wiem, po prostu musiałem obejrzeć to jebane pole kempingowe - parokrotnie pokręcił głową, doskonale zdając sobie teraz sprawę z tego, że rozegrał to totalnie chujowo. - Czekaj, powoli - uniósł dłoń jakby chciał uchronić się przed tym gradobiciem, jak Neo w Matrixie przed pociskami. - Nie wiem, czy ich spotkałem. Nawet nie wiem jak teraz wyglądają. Ba, nie pamiętam już jak wyglądali wtedy - odparł, próbując jakoś składnie wyrzucić z siebie wszystko co wie w tej sprawie, niczym na przesłuchaniu. - Kempingu też nie pamiętałem, ale rozpytaliśmy miejscowych, podjechaliśmy w parę miejsc i w końcu na jakieś trafiliśmy. Kiedy tam dotarliśmy, miałem takie wewnętrzne przekonanie, że to tu. Ogólnie masakra, nawet nikt o nic nie pytał kim jesteśmy i co tu robimy, bo wszyscy byli tam tak zjarani. A w centrum tego wszystkiego brudne i zakurzone dzieci - wypuścił głośno powietrze z ust. Nie spodziewał się, że mówienie o tym spowoduje u niego taki ścisk w żołądku. - Nikomu nie mówiłem, kim jestem - dodał z przekonaniem, chociaż mina po chwili widocznie mu zrzedła, kiedy uświadomił sobie jeden istotny fakt.

Blair Emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
W samo sedno, tym właśnie byli ich biologiczni starzy - parą dzikusów z pola kempingowego. Faktycznie nie należało spodziewać się po nich zbyt wiele, bo trawa już dawno doszczętnie powyżerała im mózgi. Blair zawsze powtarzała, że mają jedną szarą komórkę i dzielą się nią po połowie, aczkolwiek wiedziała też, że jeśli w grę wchodziły łatwe pieniądze to czasami potrafili tej szarej komórki do czegoś użyć. Pewnie dlatego złe przeczucia za nic nie chciały jej opuścić, a wizja matki przyjeżdżającej do Lorne wciąż jawiła jej się jako całkiem realny koszmar.
- Co? Nie no, czekaj, nie o to mi chodziło - powiedziała szybko, bo przecież nie chciała po raz kolejny się nad sobą użalać i podkreślać, jak to miała w życiu źle. Miała, ale trudno, nie była w stanie tego zmienić ani nic z tym zrobić. Najlepiej było po prostu przemilczeć i spróbować zapomnieć, albo przynajmniej udawać, że nie pamiętała. - Potrafię sobie wyobrazić, jak chujowo musiało być ci ze świadomością, że mają cię gdzieś, serio. - Właściwie, w pewnym sensie coś o tym wiedziała, bo przecież ona też ich nie obchodziła, nawet, jeśli mieszkała z nimi pod jednym dachem. Nie zamierzała jednak wspominać o tym na głos, bo zaraz faktycznie będzie można pomyśleć, że się nad sobą użalała. A ona tylko chciała choć trochę podbudować brata, nawet, jeśli robiła to w najbardziej nieudolny sposób z możliwych.
- Skoro tak mówisz... - rzuciła bez większego przekonania, bo mimo, że interpretacja Luke'a zdawała się być całkiem logiczna, to jednak wciąż nie opuszczało jej to dziwne wrażenie, że starzy jakimś cudem mogą im jeszcze przysporzyć kłopotów.
Luke był w Perth. Wciąż sobie to przyswajała, próbując wyobrazić sobie, jak wyglądała jego wycieczka na to cholerne pole kempingowe, ale była to dla niej taka abstrakcja, że ciężko jej było w ogóle pozbierać myśli w jakąś sensowną całość.
- Pokazałabym ci zdjęcia, ale nie wiem, czy jakieś mam. - Bo i po co miałaby mieć. Nie chciała mieć jakichkolwiek pamiątek związanych z tymi patusami; zresztą starzy nie byli ludźmi, z którymi strzelasz sobie rodzinne fotki i stawiasz je później na kominku, oprawione w ramkę. Blair niemal wybuchnęła śmiechem, kiedy spróbowała sobie to wyobrazić, tak bardzo absurdalny to był pomysł. Zaraz jednak przestało jej być wesoło, gdy Luke zaczął opisywać, co widział podczas swojej wycieczki w rodzinne storny. - Ach, wspomnienia wracają. - Mimo wszystko spróbowała się zaśmiać, choć nie było w tym nawet cienia wesołości. Nienawidziła tego miejsca z całego serca i naprawdę wiele by dała, żeby całkowicie odciąć się od tej części swojego życia. Przez pewien czas nawet myślała, że jej się to udało, ale jak widać, przeszłość dogoniła ją bardzo szybko.
- Luke, tak szczerze... chciałbyś ich spotkać? Wiesz, przedstawić się, porozmawiać z nimi, powiedzieć im, jakimi są skurwielami? - Nie była pewna, po co właściwie zapytała. Brała pod uwagę opcję, że Luke z jakiegoś powodu mógłby powiedzieć tak - mogłaby mu wówczas pomóc, bo doskonale wiedziała, do której przyczepy pukać i do których ludzi podbijać. Nie była tylko pewna, czy potrafiłaby tam wrócić, nawet, jeśli tylko na chwilę. To wszystko chyba wciąż było dla niej zbyt świeże i robiło jej się niedobrze na samą myśl o powrocie w rodzinne strony, ale z drugiej strony, w pewnym sensie rozumiała, że Luke może chcieć dowiedzieć się czegoś więcej o swoich biologicznych rodzicach, skoro już odkrył, kim są.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Idąc tą analogią, ich stara była jak takie bezmózgie zombie, które nagle wyczuło świeże mięsko i tak bezmyślnie rusza w tym kierunku. W tym przypadku mięsem miało okazać się wystawne życie, jakie pewnie w jej głowie prowadziła Blair. Czy była świadoma, że jej córka pojechała aż na drugi koniec kraju i teraz całkiem dobrze żyje sobie ze swoim rodzonym bratem? No, aż takim Sherlockiem chyba nie była.
- Dobra, jebać to. Nie licytujmy się kto miał gorzej, kto lepiej. I tak już niczego nie zmienimy - machnął dłonią, bo on też nie chciał wyjść na tego, który się nad sobą użala. Nauczył się odpychać ze swojej świadomości te wszystkie myśli i przekuwać to na fakt, że jednak doświadczył w życiu więcej szczęścia, niż chujozy. Gorzej, że jego podświadomość nie nadążała za tą taktyką i przez przykre doświadczenia z dzieciństwa blokowała mu opcję zangażowania się i zaufania drugiemu człowiekowi. Powinie pewnie zapierdalać w podskokach na jakąś terapię, no ale nienawidził psychologów, więc błędne koło się zamykało.
- Miałbym teraz o Tobie naprawdę kiepskie zdanie, gdyby się okazało, że jednak jakieś masz - odparł rozbawiony, bo przy pakowaniu i ucieczce z przyczepy rodzinne fotografie fakt, były zapewne ostatnią rzeczą o której mogłaby pomyśleć. Z drugiej jednak strony Luke był trochę ciekawy, czy na przykład zobaczyłby w ojcu czy w matce coś z siebie. Po któym z nich miał oczy? Po którym nos? A które z nich było rude, przez co teraz Luke nosił gen rudości i pewnie gdyby miał bachora to byłoby ono czerwonowłose?? Ruda laska jest jeszcze hot, ale rudy syn miałby przejebane w szkole...
- To był jakiś komsos, serio. Jest jebany XXI wiek, a oni srają do wychodka - dodał jeszcze do swojej opowieści, ale kiedy uświadomił sobie że Blair przecież jeszcze niedawno sama żyła w takich warunkach, ugryzł się w język. W każdym razie, Luke przestawał się sobie dziwić, że sam był teraz taki brzydliwy i brzydziło go wszystko co nie znajdowało się w centrum miasta, skoro kiedyś sam był takim małym brudasem. Trauma jednak robi swoje.
Kolejne pytanie Blair go zaskoczyło. Nie miał na nie gotowej odpowiedzi, mimo że jasne, zastanawiał się nad tym niejednokrotnie.
- Chciałbym - trochę sam siebie zaskoczył tym wyznaniem, które wypłynęło z jego ust zanim jego mózg zdążył przeanalizować odpowiedź. - Kurwa, chciałbym im napluć prosto w ryj i powiedzieć, że ich nienawidzę i życzę im śmierci w męczarniach - dodał, a po chwili ciężko westchnął. - Ale nie zrobię tego. Wiesz, nawet gdybym faktycznie miał taką możliwość, oni pewnie najwyżej wzruszyliby ramionami. Nie przejęliby się, a to by mnie chyba dobiło do reszty - dodał, czując niemal fizyczny ból kiedy już weszli na te tematy. Nigdy nie wypowiedział głośno tego pragnienia wygarnięcia wszystkiemu biologicznym starym, a kiedy już to zrobił, niestety wcale nie odczuł jakiejś wielkiej ulgi.
Blair Emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Nah, Blair też nie sądziła, żeby matka posiadała jakiekolwiek umiejętności dedukcji. Jedyne, o co ją podejrzewała to posiadanie jakichś odrealnionych wizji o pięknym i dostatnim życiu swojej córki, oraz o robieniu jej na kasę, której przecież nawet nie miała bo większość regularnie przepijała, ale ona i stary myśleli, że ma. Równie żałosne co zabawne.
Miał rację. Nie było sensu zastanawiać się, kto i dlaczego miał w życiu gorzej, skoro teraz poniekąd tkwili w tym razem. Niewątpliwie jednak przydałaby im się jakaś rodzinna terapia... to znaczy jej i Luke'owi, bo dla starych zdecydowanie nie było nadziei. Blair już dawno spisała ich w myślach na straty i podświadomie czekała na te cholerne akty zgonu, nawet, jeśli oficjalnie się tego wypierała.
- No wiesz, oboje mają tak przećpane twarze, że mogłabym opchnąć ich fotki organizatorom jakiejś kampanii przestrzegającej przed narkotykami - zaśmiała się, choć pewnie był to trochę śmiech przez łzy. Z drugiej strony, gdyby faktycznie jakimś cudem sprzedała ich wizerunek i cokolwiek na tym zarobiła, to przynajmniej do czegoś by jej się przydali. Blair jednak, mimo, iż godności nie posiadała już praktycznie wcale, na pewno nie zniżyłaby się do czegoś takiego. Zresztą, to nie tak, że nie miała pieniędzy i desperacko musiała szukać jakiegoś dodatkowego sposobu na zarobek - mogłaby żyć sobie na całkiem przyzwoitym poziomie, gdyby tylko nie przepuszczała wszystkich swoich pieniędzy przez palce. Umiejętność oszczędzania niestety zaniknęła w niej wraz z dniem wyprowadzki z Perth.
- No - potwierdziła, niechętnie wracając myślami do tamtych wspomnień. - Wierz mi, jak już się stamtąd wyniosłam, czułam się, jakbym znalazła się w jakimś innym świecie. - Obecnie może też nie żyła w jakichś super warunkach, ale w porównaniu do pola kempingowego i przyczepy starych, jej melina na bagnach prezentowała się niemal nienagannie. Na pewno nie miała na co narzekać, bo jeszcze niespełna rok temu żyła w o wiele gorszych warunkach.
Wysłuchała go w milczeniu, nie chcąc przerywać. Po części się tego spodziewała, no i rozumiała, co czuł w tym momencie - i pewnie przez te wszystkie lata.
- Niestety, chyba masz rację. Mają we wszystko tak bardzo wyjebane, że wątpię, czy czymkolwiek kiedykolwiek się jeszcze przejmą. - Nie powiedziała tego, żeby go dobijać, ot, stwierdziła smutny fakt, z którym sama chyba zdążyła pogodzić się już jakiś czas temu. Nie miała wyjścia, bo dobrze wiedziała, że starych już nie da się zmienić. Żadna siła nie byłaby w stanie tego dokonać. Zrobiło jej się jednak cholernie szkoda Winfielda, więc w przebłysku empatii, wstała z kanapy i przytuliła go. Miała nadzieję, że nie naruszyła przy tym jego strefy komfortu, bo nawet, jeśli byli rodziną, to przecież wciąż byli dla siebie praktycznie obcy i dopiero się poznawali. - Może lepiej usunę tą wiadomość i spróbujemy udawać, że oni nie istnieją, hmm? - Wiedziała, że to będzie trudne - w każdym razie dla niej na pewno - ale naprawdę bardzo chciała definitywnie zamknąć tamten rozdział i nauczyć się żyć bez strachu, że przeszłość w końcu ją dopadnie. - Tak chyba będzie lepiej - dodała. Nie była pewna, czy mówi to po to, żeby przekonać Luke'a, czy może raczej samą siebie.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke z kolei bardzo chętnie zniżyłby się do tego, by opchnąć fotki starych do kampanii antynarkotykowej za gruby hajs. I tak nie upadłby niżej, niż oni, a chociaż zrekomensowałby sobie tych parę lat spędzonych z nimi. Sam obecnie również żył całkiem nieźle - odkąd nie ćpał okazało się, że hajs niewydawany na dragi można nawet odłożyć. W Shadow z kolei dostawał naprawdę dobre napiwki, jednak chęć i potrzeba zrobienia starym na złość wydawała mu się bezcenna.
- Wiesz, tych dzieciaków tylko mi żal. Nie pchały się na ten świat a i tak zobaczą go tylko z tej najgorszej strony. Większość z nich pewnie nie zobaczy niczego poza tymi przyczepami - stwierdził. Już mówił Blair o tym, że uważa ją za naprawdę odważną laskę i dalej to podtrzymywał. Inne dzieciaki z kempingu pewnie na taką odwagę nigdy się nie zdobędą i na zawsze utkną w tym gównie, nie wiedząc nawet jak fajne mimo wszystko potrafi być życie.
Posłał jej słaby uśmiech, kiedy przyznała mu rację. Jeszcze parę miesięcy temu nie myślał, że w ogóle ma kogoś bliskiego oprócz Winfieldów na tym ludzkim padole, a tymczasem okazywało się że on i Blair złapali naprawdę dobry kontakt i byli dla siebie wsparciem. Niczym prawdziwa rodzina z krwi i kości.
Jednocześnie był zaskoczony nagłym przypływem empatii wobec niego ze strony siostry. Nie dlatego, że nie podejrzewał Emerson o takie odruchy, ale sam nie był przyzwyczajony do takich odruchów bliskości i przytulanek z kimkolwiek. Dlatego trochę się spiął, ale doceniał gest siostry i odwzajemnił uścisk.
- Mhm. Oby to była jedyna forma kontaktu z jej strony - odparł, a po dłuższej chwili odsunął się od siostry. - Dobra, dobra, koniec tych ckliwości. Jesteśmy twardzielami i się nie rozklejamy - wymierzył w nią palec wskazujący. I później pewnie poszli do jakiejś knajpy na obiad, łudząc się że matka już nigdy więcej nie napisze do Blair, a już na pewno nie odnajdzie dzieciaków zaszytych w Lorne Bay, wink wink.

/zt x 2 <3
Blair Emerson
ODPOWIEDZ