Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
#26

W ramach akcji jak najrzadszego przebywania na chacie i uniknięcia niezręcznych small talków z Cami, po tym jak prawie się ruchnęli pod prysznicem, Luke uskuteczniał ostatnimi czasy jak najwięcej spotkań towarzyskich. Jego brat zablokował go już po tygodniu stwierdzając, że młodszy Winfield ma spierdalać, bo nie chce mu się z nim codziennie gadać ani tym bardziej widywać, inni ziomkowie też już powoli wymiękali. Należało zatem sięgnąć nieco dalej, do tej grupy kumpli i kumpelek, których co prawda nie widywał codziennie, ale którzy zazwyczaj nie odmawiali mu spotkań, bo zawsze ich dyskusje rozwijały się w ciekawym kierunku. Tym razem padło na Tate, z którą pani od matmy w pierwszej podstawówce za karę za łobuzowanie posadziła go na jedną lekcję w jednej ławce. A wszyscy wiemy, że siedzenie z dziewczyną (fuuuj) w ławce w wieku 7 lat to najwyższy wymiar kary. Ale Tate okazała się być spoko, tak samo zresztą jak rodowe procentowe dobro Callaway'ów, które czasami wspolnie obalali. Trochę nie zgrywali się na tle poglądów, ale było to niemałe pole na ciekawe dyskusje. A Luke uwielbiał dyskutować - zwłaszcza na tematy, na których się nie znał.
Kiedy wbił w umówione miejsce po umówionym czasie, od razu zauważył Tate siedzącą przy barze. Skierował kroki w jej stronę i zajął miejsce obok.
- Siema. O, sorry, ktoś tu już siedzi? - udał, że na chwilę podnosi tyłek z barowego stołka, jakby faktycznie przypadkiem usiadł jakiejś niewidzialnej postaci na kolanku. Po chwili spoczął jednak na krześle i kiwnął dłonią na barmana. Sam nienawidził, jak ktoś w ten sposób go wzywał w Shadow, bo przecież ślepy nie był i skoro ktoś podchodził do baru to raczej oczywistym było, że chce złożyć zamówienie. Ale był też hipokrytą, więc oczywiście jako klient musiał to zrobić. - Jeśli podsiadłem właśnie moją świętej pamięci babcię, to przekaż jej, że to nie ja skubnąłem jej te zaskórniaki w '98, tylko mój starszy brat, Tom - zapowiedział, choć podkradanie drobniaków członkom rodziny za dzieciaka nie było mu takie znowu obce.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
03.


Rzadko kiedy wierzyła w ludzką bezinteresowność i kiedy ktoś zapraszał ją gdzieś, to zwykle doszukiwała się w tym jakiegoś podstępu i drugiego dna. Przez takie spostrzeganie świata popadała w coraz większą paranoję, ale przekonanie Tate, że ludzie lubili spędzać z nią czas i nie robili tego wyłącznie, że czegoś od niej chcieli, graniczyło z cudem. Mimo to nie odmówiła Lukowi, gdy umawiali się na piwo w pubie nad rzeką. Oczywiście początkowo była święcie przekonana, że kolega miał w tym swój interes i tkwiła w tym przekonaniu, dopóki ten nie dołączył do niej przy barze i nie rzucił uszczypliwym komentarzem.
- Właśnie usiadłeś swojej babci na kolanach. Zawsze wiedziałam, że miałeś dziwne ciągoty - uśmiechnęła się pod nosem, po czym złapała kilka łyków piwa prosto z butelki. Nie była damą, nie potrzebowała szklanki ani kufla, żeby smakować się niskoprocentowym alkoholem, a akurat browar z butelki smakował najlepiej. Trochę inaczej było z winem, przy ulubionym trunku Tate chętnie sięgała po kieliszek, żeby lepiej widzieć barwę napoju i intensywniej czuć jego zapach. - Ciebie też fajnie wiedzieć, Lucky Luke - powitała kumpla ze szkolnej ławki, z którym to musiała siedzieć w pierwszej klasie tylko dlatego, że to on był niegrzeczny. I gdzie tu jakaś sprawiedliwość na tym świecie? Biednemu to zawsze wiatr w oczy, nóż w serce, chuj w dupę i kromka chleba upadająca na podłogę masłem do ziemi. - Musiałeś naprawdę stęsknić się za mną, skoro wyciągnąłeś mnie do knajpy. Albo po prostu zabrakło ci towarzystwa do wspólnego chlanka. Ostrzegam się lojalnie - urwała nagle, wymierzając w Winfielda palcem. - Jeżeli zamierzasz naśmiewać się z mojej pracy, to zawinę się szybciej niż zdążysz powiedzieć Quidditch. Kumasz czaczę? - Tate chyba nie mówiła poważnie. Chyba, bo już dawno zdążyła przywyknąć, że ludzie szydzili z jej zainteresowań. A ona naprawdę lubiła to, czym się zajmowała i nie po to kończył szereg kursów i studia z parapsychologii, żeby nie traktować ich serio. Miała naprawdę duży wybór i mnóstwo możliwość, jednak zdecydowanie wolała podążać w tym kierunku. Rodzina trochę tego nie rozumiała, zwłaszcza tata, który chyba po cichu liczył, że córka ze swoimi walorami smakowymi i umiejętności pędzenia wina w przyszłości przejmie jego dziedzictwo. Na szczęście miał jeszcze pięcioro innych dzieci, które mogły kiedyś podążyć jego śladem.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Roześmiał się słysząc jej odpowiedź. Za to właśnie najbardziej lubił Tate - mogli po sobie jechać jak po łysej kobyle, a koniec końców żegnając się rzucali "do następnego".
- Mmmm, dalej ma to zajebiste sztuczne biodro? - zafalował zadziornie brwiami, jakby tego krindżu w tej wymianie zdań było jeszcze za mało. Następnie bez cienia zawahania chwycił butelkę, którą Tate właśnie odstawiała od ust i dokładnie obejrzał etykietę. Oczywiście teatralnie się przy tym krzywiąc, żeby Tate nie miała żadnych wątpliwości, że Winfield nie szanuje jej wyboru. - Twoi starzy robią zawodowo alkohol, a Ty pijesz takie gówno? Trochę przypał, Callaway - odstawił butelkę, a sam zamowił jakieś najdroższe fancy piwo craftowe, na które nie było go stać, ale tym zacznie przejmować się na koniec miesiąca. Yolo, jak to mówi młodzież. Kiedy dziewczyna stwierdziła, że fajnie go widzieć, poczochrał dłonią jej włosy. A tak, żeby ją z czystej sympatii podkurwić.
-  Quidditch. Zdążyłem - wyprostował się dumnie, a kiedy otrzymał swoje zamówienie, stuknął swoją butelkę o butelkę Tate. - No chyba nie pomyślałaś, że umówiłbym się z Tobą z sympatii, a nie po to, żeby się z Ciebie ponabijać? - uniósł pytająco brew, starając się utrzymać poważny wyraz twarzy. W końcu jednak roześmiał się, bo jednak jakby nie było to on był tu teraz tym żenującym gościem, który szuka towarzystwa bo nie umie się zmierzyć z krępującą sytuacją. - Okej, tak naprawdę usychałem już z tęsknoty za Tobą i opowieściami o tych Twoich planszówkach - stwierdził popijając piwko, zerkając czy udało mu się ją już zdenerwować. Oczywiście wiedział, że te jej planszówki nazywają się tablicami Ouija, ale lubił prowokować ludzi, nie po to żeby im dojebać, tylko... no, dostarczyć sobie rozrywki. No chyba, że kogoś nie lubił, to zupełnie inna sytuacja! No i nie każdy rozumiał jego poczucie humoru i Luke często brał na klatę określenia typu "żałosny buc", jak to ostatnio określiła go jedna laska z pracy. Z Tate było natomiast tak, że mimo wysokiego progu tolerancji na zainteresowania i styl bycia innych, zajęcie Callaway wykraczało poza jego sferę poznawczą. Luke bardzo sceptycznie podchodził do wszelkiego rodzaju zjawisk paranormalnych, bo wychodził z założenia że jeśli nie może czegoś namacalnie doświadczyć, to równie dobrze ludzkość zaraz zacznie wierzyć w jednorożce i to, że tęczą naprawdę istnieje lepsze życie.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
- Gdybyś urodził się w rodzinie, w której bawiłbyś się korkami od wina zamiast klockami, też czasem miałbyś ochotę napić się czegoś innego - uniosła butelkę w charakterystycznym geście toastu i znów pociągnęła z niej kilka solidnych łyków. Prawda była taka, że Tate, mając te konkretne trunki pod dostatkiem i w zapasie do końca życia, wino wychodziło nosem. Wciąż je kochała, ale niekiedy naprawdę musiała zamoczyć usta w czymś innym, tak dla chwilowej zmiany smaku. Ale to nie oznaczało, że przestała ubóstwiać alkohol z winnicy rodziców, po prostu od czasu do czasu zdradzała go z tutejszym browarem i nie miała z tego powodu większych wyrzutów sumienia.
Czy Callaway pamiętała babcię Luke'a? To znaczy tę z rodziny, do której trafił w dzieciństwie? Z pewnością. Czy kojarzyła jej sztuczne biodro? Niewątpliwie. Może nie samo biodro, a sposób, w jaki starsza kobieta poruszała się po ogrodzie, kiedy to Tate wpadła do kolegi na wspólne odrabianie dodatkowej pracy domowej. Nie, żeby byli tacy ambitni, po prostu nauczycielka kazała im zrobić kilka innych zadań, bo za bardzo wygłupiali się na lekcjach z matematyki.
- Wiedziałam, że masz za dużo wolnego czasu, a plucie, łapanie i po tobie drapanie już dawno ci się znudziło, więc musiałeś jakoś wypełnić sobie wolne chwile. Nigdy nie byłeś bezinteresowny - podsumowała i pewnie ci, którzy ich znali niejednokrotnie zastanawiali się, jakim cudem ta dwójka ze sobą wytrzymywała na kumpelskiej stopie, skoro byli dla siebie tak opryskliwi. Ktoś z boku mógłby stwierdzić, że nawet się nie lubią, ale w rzeczywistości było odwrotnie i właśnie w taki sposób Tate i Luke okazywali sobie namiastkę sympatii.
- Nic ci nie powiem - jeśli Winfield liczył na jakieś historie z jej pracy, a tych było ostatnio całkiem sporo, to musiała go rozczarować. - Ty nawet nie lubisz moich opowieści, Luke. Ale za to chętnie posłucham, co ciekawego wydarzyło się w Shadow. Przynajmniej będę udawać, że mnie to interesuje i nawet nie zauważysz, że tak naprawdę jestem totalnie niewzruszona - hej, jakby nie patrzeć z ich duetu, to ona miała znacznie ciekawszą pracę. Stanie za barem i obsługiwanie wiecznie wstawionej klienteli musiało być piekielnie żmudne, czego Callaway szczerze mu współczuła. Nienawidziła monotonii i rutyny, była chodzącą kulą energii i lubiła, jak w jej życiu ciągle coś się działo, a z wykonywanym zawodem nie mogła narzekać na nudę.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Korkami od wina to może się nie bawił, ale w sumie urodził się w rodzinie w której za klocki robiły skręcone blanty i niedopałki po papierosach. Po adopcji przez Winfieldów wiadomo, było mu dużo lepiej, pewnie dostawał ekstra Lego po starszych braciach. Ciuchy pewnie też po nich nosił, bo nówki i tak pewnie rozerwałby skacząc po drzewach razem z okolicznymi gówniakami. To jakiś cud, że Luke przeżył w jednym kawałku okres dzieciństwa i że jemu nie musieli wszczepiać sztucznych kończyn, tak jak śp. babuleńce. Chociaż Luke pewnie wtedy jarałby się tym, że jest jak Terminator. No ale koniec końców co z tego, że mama i papa Winfield zapewnili przybłędzie bezstresowe dzieciństwo, skoro ciągoty do używek pozostały? Tate pewnie nie raz towarzyszyła mu w licealnych imprezach, podczas których wychodziło z niego to, ze urodził się gdzieś w przyczepie kempingowej pośrodku buszu w Perth. Natury nie oszukasz!
- Moja bezinteresowność kończyła się tam, gdzie zaczynało Twoje wkuwanie na sprawdziany z matmy. Dzięki Tobie zdałem do następnej klasy, chociaż na tyle mi się przydałaś - oznajmił bez cienia żenady, bo oczywiście że ściągał od niej na sprawdzianach ile wlezie. Do tej pory nie był jakiś zajebisty z matmy, ale grunt że chociaż napiwki potrafił dobrze policzyć i ocenić, że jakiś klient jest chujem kiedy za mało wrzucał. A kiedy klient płacił mu źle odliczoną kwotę i nadpłacał, to jego zdolności matematyczne znowu zniżały się do minimalnego poziomu. Z kolei kiedy klient płacił z mało, to Winfieldowi odpalał się znowu ukryty Pitagoras. Grunt ze wiedział, że kiedy w życiu mu nic nie wychodziło, to zawsze powinien obliczać deltę. Zawsze.
Trochę się zeźlił, kiedy odmówiła spowiedzi na temat swojej pracy. Mimo wszystko lubił słuchać ludzi o poglądach odmiennych niż jego. Zawsze to dodakowy temat do kłótni, tfu, dyskusji. Ale że był jebaniutkim atencjuszem i Tate skierowała uwagę na niego, to od razu +100 do humoru.
- No chyba sobie jaja robisz. Dziewczyno, Ty nawet nie wiesz co się czasami odpierdala w tym Shadow - spojrzał na nią z pretensją, bo serio uważał że jego praca była zajebista, przynajmniej dla niego. Mógł wykazać się znajmością miksowania alkoholi, a przy okazji trochę popierdolić od rzeczy i ponaciągać ludzi na napiwki. Właściwy człowiek na właściwym miejscu. - Tak się kurwa kończy gadanie z umarlakami. Nie widzisz, że wokół Ciebie toczy się życie - wywrócił teatralnie oczami. - W ogóle ej, znasz Helen Goldsworthy? To moja dobra kumpela i też lubi takie klimaty, buduje bunkry i takie tam. Dogadałybyście się, bo ona jest mega spoko, a przeciwieństwa podobno się przyciągają - zapewnił posyłając jej złośliwy uśmieszek. Okej, trochę autopocisk tu poleciał. No ale true story, Helen była akurat przykładem laski, która była leciutko odklejona, ale ona i Luke mieli zajebiste flow. No i dostawał super zniżki na naprawę jego zdezelowanego auta, więc gryzł się przy niej w język. Ale nie, ani trochę nie był interesowny. Ani trochę!

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
W liceum Tate lubiła mocno zakrapiane imprezy, choć zwykle była na nich tą, która ogarniała wszystkich wokół, co oczywiście wcale nie oznaczało, że nie lubiła się dobrze najebać, bo lubiła. Tyle, że te czasy miała już dawno za sobą. Nie zrozumcie jej źle, było super, ale już to przeżyła. Z pewnych rzeczy człowiek zwyczajnie wyrastał i nie bawiły ją już poranki na mega kacu, kiedy to dowiadywała się, że im bliżej trzydziestki, tym bóle głowy i Sahara w ustach stawały się nie do zniesienia. Jako nastolatek człowiek budził się z pękającym łbem, ale nie myślał, że zaraz umrze. Zresztą, to trwało zaledwie godzinę, może dwie, a nie cały pieprzony tydzień.
- Gdyby nie ja, do tej pory kiblowałbyś w ostatniej klasie - posłała mu pełen politowania uśmiech, bo faktycznie dawała mu ściągać. Wystarczyło słowo do matematyczki i Luke zostałby zawieszony za takie niemoralne zachowanie, więc miał dużo szczęścia, że Callaway nie należała do grona pospolitych kapusiów.
Spojrzała na niego z wysoko uniesionymi brwiami. Czy on właśnie nazwał pijanych w sztok ludzi i mordobicia pod klubem za coś interesującego? Strasznie był z niego małostkowy gość.
- Widzę więcej niż przypuszczasz, Winfield - wymierzyła w niego palcem znad butelki z zimnym piwem. - Po prostu uważam, że stać cię na więcej, a nie tylko na takie sterczenie za barem - Tate nie od dziś miała o koledze zdanie, że ten był zdolny, ale leniwy i gdyby tylko chciał, to mógłby mierzyć zdecydowanie wyżej. Ale najważniejsze, że lubił swoją pracę i czuł się w niej dobrze. - Znam Goldsworthych, mieszkaliśmy z nimi po sąsiedzku na farmie, ale nie wiedziałam, że Helen kręcą takie rzeczy - w sumie odkąd czwórka rodzeństwa sąsiadów bywała w Carnelian Land sporadycznie, to Tate nie za bardzo wiedziała, co u nich słychać. Naturalnie widywała Otisa, który rozwoził listy, czasem wpadała na pizzę, gdzie pracowała jego najmłodsza siostra, ta trochę starsza jakiś czas temu wraz z jednostką staży pożarnej, w której pracowała udrożniała zalaną kanalizację na farmie Callaway'ów, a do najstarszej ze wszystkich Tate jeździła na przegląd swojej starej, ledwo zipiącej ciężarówki. A poza tym mam zawsze szepnęła słówko o dzieciach sąsiadów i o tym, jak im się w życiu wiodło. - Tylko chwila, poczekaj - pochyliła się w przód, żeby lepiej przyjrzeć się Luke'owi. - Skoro jest taka spoko, to czemu się z tobą zadaje? Brzmi strasznie desperacko - dodała, bo z tego, co mówił mężczyzna, Helen Goldsworthy była jego DOBRĄ kumpelą, a nie kumpelą ze szkolnej ławki, jak to było w przypadku Tate.
Kilkoma łykami dokończyła piwo i ze szczerym, kompletnie niewymuszonym uśmiechem poprosiła całkiem ładną barmankę o kolejną butelkę, po czym podziękowała jej skinieniem głowy i znów wróciła wzrokiem w obręb twarzy Winfielda.
- No to może opowiesz mi o tych wielkich przygodach w Shadow? Co tam działo się ostatnio niesamowitego? Kogo tym razem zgarnęli za próbę upchnięcia dragów, a która laska zgubiła koronkowe majtki podczas striptizu? - w głosie Callaway zagościła ironia, co nie było niczym nowym w przypadku rozmów z Lukiem. Nie było w tym niczego niemiłego, ale przesadnie sympatyczni również dla siebie nie bywali. Miało to swój urok, bo nie mogli nazwać się przyjaciółmi, w innym wypadku komuś mogłoby zrobić się w końcu przykro. Prawdopodobnie byłaby to Tate, która zwykle brała wszystko do siebie, ale kolegę ze szkolnych lat znała tak długo, że nie traktowała poważnie jego słów.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Było coś w tym, co mówiła Tate, nawet jeśli tylko się z nim droczyła. Luke przez pół szkolnego życia nauką był zainteresowany w jak najmniejszym stopniu - bardziej kręciła go łobuzerka, kradzieże dzienników i dopisywanie dobrych ocen (oczywiście nie było tak, że nikt się nie pokapował, za co potem lądował na dywaniku u dyrektorki), utrudnianie życia szkolnym kujonom. Po prostu lubił, jak dużo się działo. Oczywiście zawsze obrywali za niego państwo Winfield, kiedy raz po raz byli wzywani do szkoły, bo Luke ze swoją świtą zatrzasnęli jakieś dziecko w szatni, a następnie zakleili dziurkę w kłódce plasteliną, żeby nie dało się jej tak łatwo otworzyć. A co najzabawniejsze (choć na pewno nie dla tych biednych dzieciaków) - Luke nie robił tego stricte żeby dokuczyć tym dzieciakom, a po to, by skupić i utrzymać jak najwięcej uwagi na sobie, tak aby państwo Winfield nigdy nie przestali go zauważać i nie zapomnieli zabrać na przykład z galerii handlowej, do której zabrali dzieciaki na lody.
- Taaa? To powiedz mi, na co mnie stać - odchylił się na krześle, badawczo przyglądając się Tate. Bo co prawda lubił swoją pracę, a praca lubiła jego - ale ostatnimi czasy nie mógł wyrzucić ze swojej głowy myśli, że nie jest to zajęcie na zawsze. I za jakieś 10 lat będzie do tej roboty po prostu za stary. I co wtedy zrobi, skoro jedyne co dobrze mu w życiu póki co wychodziło, to polewanie drinków? Choć te nie powiem, były naprawdę zajebiste.
Aż pstryknął palcami słysząc o powiązaniach Callaway i Goldsworthych. No wiedział, totalnie nie mógł być to przypadek!
- Okej, to już wszystko jasne. Zawsze wiedziałem, że coś jest nie tak z tym całym Carnelian Land. Nie wiem, Wy razem widziałyście za dzieciaka jakieś kręgi w zbożu i podłapałyście temat? I potem nie chciałyście słuchać, że to tylko jakiś pijany typ kierował kombajnem i wjechał nie na to pole, na które powinien? - uniósł brew, szyderczo się przy tym uśmiechając. Jego podejście do farm było... no właśnie takie, jak na załączonym obrazku. Odkąd trafił do Winfieldów stał się brzydliwym francuskim pieskiem. Czyli nie lubił okolic Carnelian Land, bagien przy Sapphire River - czyli wszystkiego, co wykraczło poza Opal Moonlane i pozostałe bogatsze dzielnice.
- Wciąż nie na tyle desperacko, żeby z własnej woli umówić się ze mną na piwo - uśmiechnął się do niej niewinnie. Prawda była taka, że Tate również identyfikował jako dobrą kumpelę, ale nie powie tego głośno, bo wtedy cały urok ich znajomości runie. A Luke naprawdę docieniał w znajomości z Tate to, że miała ona ogromne pokłady dystansu do siebie. I nawet to, że regularnie po sobie jechali, nie przekreśliło jakimś cudem tej znajomości zawiązanej przypadkowo jako małe dzieci.
- Jeśli bym Ci powiedział, to musiałbym Cię potem zabić - odparł zniesmaczony, że w ogóle pytała! Bo owszem, lubił klepać na lewo i prawo o tym, ile to się nie dzieje w Shadow, ale ostatecznie nie mógł powiedzieć niczego konkretnego. Generalnie starał się unikać podejrzanych sytuacji jak ognia, ale jednak trudno było przeoczyć widok handlujących gości Hawthorne'a. Czy gości ze spluwami odznaczających się spod koszulki. - Ale ciekawe, że pytasz o striptizerki, bo ostatnio okazało się, że jedna z tancerek to moja biologiczna siostra. Śmiesznie, co? - rzucił od niechcenia, po czym sam domówił kolejne piwko, to samo co poprzednio. Do tego zamówił jeszcze parę kolejek szotów, nie pytając w sumie Tate czy miałaby na nie ochotę. No, nie zmarnują się.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
- No nie wiem, koleś - podparła głowę na ręce i z takiej perspektywy przyglądała się Winfieldowi. - Naprawdę machanie shakerem i robienie od święta jakichś drinków z buchającym ogniem to jest szczyt twoich marzeń? - zapytała, unosząc jedną brew. Rozumiała, że kolega mógł robić swoją pracę i spełniał się w niej, ale hej, za barem mógł stać dosłownie każdy. Nawet ona umiałby nalać piwo z kija i zaserwować kilka szotów. Gadane też miała niezłą, więc potrafiłaby zabawić klientów. a nawet poleciłaby im najsmaczniejsze trunki.
Tate w żadnym wypadku nie miała zamiaru nakłaniać Luke'a do życiowych zmian. Skoro czuł się za barem po mistrzowsku, dobrze dla niego. Ale nie omieszkała wywrócić ślepiami, gdy ten poruszył temat kręgów w zbożu.
- Już dawno wielokrotnie dowiedziono, że istnieje możliwość stworzenia takich wzorów za pomocą prostych narzędzi - może i wierzyła, że nie są sami we wszechświecie, ale na pewno nie przyczyniły się do tego kręgi w zbożu. - Poza tym za dzieciaka eksplorowałam cmentarze, a nie pola kukurydzy - zaznaczyła, bo już jako kilkuletnia dziewczynka miała zapędy na badaczkę zjawisk paranormalnych. Kiedy inne dzieci bały się, że o zmroku przy nagrobkach zaczną pojawiać się duchy, Tate niecierpliwie wyczekiwała aż właśnie tak się stanie. Już wtedy wyczuwała wokół siebie różne moce, ale rodzina nie miała na to większego wytłumaczenia. Podobno praprababcia Callaway'ów również potrafiła porozumiewać się zagubionymi duszami, ale od tamtej pory żadne podobne zjawiska nie miały miejsca w ich rodzie. - Ale fakt, Helen zawsze była trochę oderwana od rzeczywistości - dodała, chociaż pod tym względem Goldsworthy nie była w stanie jej przebić. Zresztą Luke na pewno sam mógł sobie porównać ich odklejenie.
Zmrużyła oczy, mierząc kumpla obojętnym, nieco lekceważącym wzrokiem.
- Zrobiło mi się ciebie żal, więc pomyślałam, że zlituję się i wyjdę z tobą na to piwo, kiedy wszyscy inni uraczyli cię wymówkami - tym razem na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech pełen pobłażliwości. - Czyli jednak się nie myliłam - mruknął od razu po tym, jak złapała kilka łyków piwa. - W Shadow jebie nudą - powiedziała, ale zanim odłożyła butelkę na stół, Winfield poczęstował ją nowinką, której szczerze się nie spodziewała. - Siostra? Rodzona? Fuj, to obrzydliwe - Tate wzdrygnęła się mimowolnie, bo nagle zaczęła wyobrażać sobie Harper, która wiłaby się na rurze nie tylko na jej oczach, ale również na oczach jakichś wstrętnych, napalonych typów. - Chwila, skąd dowiedziałeś się, że to twoja rodzina? - zainteresowała się, bo przecież Luke był adoptowany przez Winfieldów i w ogóle nigdy wcześniej nie wspominał o biologicznej siostrze. Ale nie mógł tego zrobić, skoro pewnie nie wiedział o jej istnieniu. W każdym razie musiała przepić wiadomość o tym, że gapił się za barem na roznegliżowaną siorkę, dlatego ten zakup szotów był trafnym pomysłem.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
- To wciąż lepsze niż naciąganie starszych pań na to, że pomożesz im skontaktować się z ich zmarłymi mężami - odpysknął posyłając jej złośliwy uśmieszek. Wiadomo, najlepszą obroną jest atak. A ostatnio już Tom się do niego przypierdalał w tym temacie mówiąc, że to praca dobra dla studenta, to i Luke był trochę rozdrażniony na tym punkcie. Choć oczywiście udawał, że totalnie tak nie było. Co prawda ostatnimi czasy razem z Joyce Lewis, której przygrywał na gitarze, zaliczył parę mini występów w okolicznych barach, ale traktował to totalnie hobbistycznie. - Swoją drogą, macie jakiś kodeks etyki, który reguluje ile miesięcznie takich ściem możecie puścić? - dopytał niewinnie, tak jakby on w swojej robocie kierował się dobrem najebanych klientów, regularnie dolewając im alkoholu.
- Och, cmentarze. Faktycznie, to bardziej zdrowe niż jebanie się w kukurydzy - wywrócił oczami, bo faktycznie przypominał sobie z tych dziecięcych lat, że Tate bywała prowodyrką takich wieczornych eskapad. Luke może z raz czy dwa dał się namówić na taką wyprawę grupą dzieciaków, ale raczej po to, żeby się tam powydurniać i postraszyć te bardziej bojaźliwe. Raczej nie liczył na natknięcie się na jakieś zbłąkane dusze.
- No, teraz buduje jakiś schron. Nawet jej podrzuciłem parę pomysłów - dodał, zastanawiając się w duchu, czy Helenka wzięła jego gadkę na serio - zwłaszcza, że inspirację czerpał z filmu z Netflixa, nie to że sam miał jakiś przebłysk postapokaliptycznego geniuszu.
- Och, dziękuję. I tak byłaś moim ostatnim wyborem - stuknął swoją butelką o jej trunek. Wywrócił oczami słysząc jej kolejne słowa. Ugh, nie miał cierpliwości jej tłumaczyć, że jego takie hocki klocki w Shadow jarały. - No, rodzona. I wcale nie obrzydliwe, praca jak praca. Masz strasznie małomiasteczkowe podejście jak na taką wielce oświeconą - skomentował z przekąsem. On osobiście nigdy nie patrzył na żadną ze striptizerek w Shadow jak na obiekt seksualny. Z Blair na czele oczywiście, bo to byłoby trochę chore jednak. Trochę bardzo. Tancerki po prostu stanowiły tło jego pracy, a z niektórymi był nawet na stopie mocno koleżeńskiej. Słuchał ich historii o tym, że wyginanie się na rurze często było jedyną opcją na utrzymanie dzieciaka na w miarę przyzwoitym poziomie po tym jak jego ojciec dał nogę.
Zanim odpowiedział na pytanie Tate, również wypił szybkiego szocika.
- Ale będziemy rzygać - skomentował w międzyczasie, bo jednak takie mieszanie nie kończyło się zazwyczaj dobrze. - Sama mi powiedziała. Dowiedziała się o moim istnieniu przypadkiem, od naszej biologicznej starej która się wygadała na haju. No i przyjechała tu z Perth. Widziałem akt urodzenia, który podpierdoliła, wszystko się zgadza - dodał, na wypadek gdyby Tate pomyślała sobie, że Blair to jakaś naciągaczka.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
Nikogo na nic nie naciągała. Miała dar, którego taki prostak jak Luke nigdy nie zrozumie. Ale czego spodziewać się po kimś, kto całymi dniami stoi za barem i polewa ludziom piwo? Poza tym Winfield miał zbyt ograniczony umysł, żeby mógł zobaczyć cokolwiek podczas ich wspólnych wypadów w nawiedzone miejsca. Tate zwykle mawiała, że był ślepy. Patrzył, ale nie widział. Jego umysł był zamknięty i skupiał się wyłącznie na tym, co namacalne. Większość ludzi tak miała, ale w tym wszystkim chodziło o to, żeby wyjść poza tę strefę i otworzyć głowę.
- A barmani mają jakiś kodeks, który upoważnia ich do rozcieńczania alkoholu z wodą? - szach mat, niedowiarku. Nawet szoty, które właśnie wypili miały w sobie więcej H2O niż procentów. Jakby ci, co stali za barem chcieli, żeby ich klienci pozamieniali się w syrenki. - To powinno być karalne. Dwa lata więzienia dla każdego, kto przyczyni się to tak haniebnego czynu - Tate swoje niezadowolenie przypieczętowała groźną miną, choć tak naprawdę wyglądała jak uroczy buldog francuski. Albo mops. Ogólnie wkurzenie i Callaway prawie nigdy ze sobą nie szło ze sobą w parze. Sama nie wiedziała, co ktoś musiałby zrobić, żeby wyprowadzić ją z równowagi. Chyba, że ktoś dokuczał jej psu, wtedy potrafiła odgryźć rękę.
- Helen buduje schron? - powtórzyła po Luku. - Szykuje się na jakąś apokalipsę zombie? - zainteresowała się na poważnie, bo w sumie istniało duże prawdopodobieństwa, że taka apokalipsa kiedyś nastąpi. Zaraza, podczas której ludzie zaczną pożerać się nawzajem, totalnie nieświadomi swoich czynów. To brzmiało super! I wyobraźcie sobie tylko rozczarowanie Tate, kiedy podczas covida czy innego choróbska ludzie nie zamieniali się w żywe trupy. Było jej autentycznie smutno.
Nie wątpiła w to, że była ostatnim wyborem kolegi. W sumie nie spodziewała się po nim niczego lepszego. Po sobie też, bo nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek sama pierwsza zaproponowała mu wypad na miasto. Zwykle to ona przyjmowała jego zaproszenie, a czasem wykręcała się też byle jaką wymówką, byle nigdzie nie iść. Ale Winfiled nie powinien brać tego do siebie, przecież długo pracował na miano dupka, z którym spędzanie czasu było ostatecznością.
- No tak, jestem sto lat za murzynami, bo nie chciałbym patrzeć, jak moja rodzona siostra wywija dupskiem na rurze. Mało tego, byłabym z tego dumna! Luke, ty to jednak jesteś kretyn, wiesz? - wymierzyła w niego szyjką od butelki. - Mówiąc żadna praca nie hańbi raczej ma się na myśli sprzątaczkę. Albo barmana - uniosła prowokująco brwi. - A nie świecenie cyckami przed stadem napalonych samców. Może jestem ograniczona, ale szanuję własne ciało i nie pokazuję go nikomu przy pierwszej lepszej okazji - dodała, po czym wzięła kilka kolejnych łyków piwa. Mogli nie zgadzać się w tym temacie, w końcu i tak nie zgadzali się w żadnych innych.
Nie miała też podwodów, dla których nie uwierzyła, że dziewczyna, o której wspomniał była jego siostrą. A nawet, jeśli finalnie okazałaby się naciągaczką, też ni ziębiłoby ją to, ni grzało.
- I co teraz? Będziecie tworzyć magiczną, bratersko - siostrzaną więź? - zapytała, o dziwo, nieironicznie. W takie więzi też wierzyła, bo chociaż ona sama mocno broniła się przez spędzaniem z rodzeństwem każdej wolnej chwili, bracia i siostry mogli, niezależnie od wszystkiego, liczyć na jej wsparcie. Tak było, kiedy Tim miał wypadek i gdy Scarlet dopadł kryzys w pisaniu. Nie zapominajmy o Harper i jej młodzieńczych załamaniach, podczas których zwykłe ogarnij się w żaden sposób nie mogło pomóc.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Kiedy Tate powtarzała mu, że jest ślepy, on stwierdzał że gdyby tak było to dostałby receptę na okulary. I weź tu z takim dyskutuj. Co dziwne, Luke wychowywał się w wierzącej rodzinie, nawet śpiewał w chórku kościelnym dopóki go nie wyjebali za jaranie za zakrystią. Dla niego jednak kwestie wiary i duchowości były mocno metaforyczne i miały na celu sprawienie, że człowiek poczuje się lepiej. W końcu myśl, że świętej pamięci babuleńka Winfield poszła po śmierci do nieba i wesoło hasa sobie tam że świętym Piotrem sprawiała, że dziecku łatwiej było oswoić temat umierania. Ale nigdy nie byłby w stanie uwierzyć w to, że dusze krążą gdzieś wokół i jeszcze można z nimi pogadać.
- To akurat nazywamy polityką firmy łamane na polecenie managera - wzruszył ramionami, bo nie będzie teraz się kłócił, że on starał się to robić jak najrzadziej. Bardziej w drugą stronę - często jego znajomi pili "na koszt firmy", czyli po prostu Luke rozdawał darmowy alkohol. Kto za to płacił? Na pewno nie on. Dlatego w odpowiedzi na jej groźną minę jedynie uśmiechnął się pobłażliwie.
- Nie, jak z nią ostatnio gadałem, to bardziej katastrofa klimatyczna, wojna, takie rzeczy. Zombie nie, raczej nie, chociaż na nich to akurat najlepsze jest chyba stałe przemieszczanie się. Jak w The Walking Dead - dodał, bo wiedzę na ten temat czerpał oczywiście jedynie z filmów i seriali. I to również traktował wyłącznie w kategoriach fikcji.
- Nie kretyn, tylko człowiek o otwartym umyśle. Liberalizm, wolność, znasz takie słowa? - westchnął teatralnie. Słysząc jej kolejne słowa pokręcił z niedowierzaniem głową, przysysając się w międzyczasie do butelki. - Tate, serio? Chcesz mi powiedzieć, że wierzysz w zjawiska nadprzyrodzone a to, że dziewczyna nikogo nie krzywdzi tym że pomacha tyłkiem i jeszcze na tym zarobi, jest już poza Twoją sferą poznawczą? - pokręcił z dezaprobatą głową. - Ale przyznaję Ci jedno - gdyby chodziło o moją laskę, to zbierałbym ją stamtąd siłą - dodał, bo jednak dziewczyna a siostra to inne kategorie. A Luke, kiedy już był w związku, bywał strasznym zazdrośnikiem. A hipokrytą był zawsze, więc kiedy chodziłoby o jego pannę, to jego liberalizm się kończył. Ale na szczęście nigdy nie brał się za żadną ze striptizerek z Shadow, bo nie widział w nich obiektu seksualnego.
- Sam nie wiem. To znaczy ja jestem otwarty na poznawanie się i w ogóle, ale czy będąc już dorosłymi ludźmi da się stworzyć taką więź? Nie wiem, zobaczymy - i on spuścił niego z szyderczego tonu, odłożył butelkę na blat baru i zaczął bawić się szyjką butelki. Ze swoim rodzeństwem adopcyjnym żył czasami jak pies z kotem, ale jednak koniec końców skoczyłby za nich w ogień. No i trafił do Winfieldów w wieku 3 lat, więc w zasadzie cały proces kształtowania się relacji brat - siostra mógł przeżyć z nimi od zera. Czy z Blair będzie to możliwe?
- Dobra, koniec tych smętów. Powiedz lepiej co u Ciebie nowego albo zabaw mnie jakąś ciekawą anegdotką ze swojego życia. Możesz pozmyślać, jeśli nic wartego przekazania Cię w życiu ostatnio nie spotyka - uniósł zadziornie brew. Well, w jego mniemaniu miało ją to zachęcić do gadania, zobaczymy z jakim skutkiem.

Tate Callaway
badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
Podejrzewała, że nawet gdyby Luke stanął ze zjawą twarzą w twarz, to i tak nie uwierzyłby własnym oczom, dlatego wdawanie się z nim w jakiekolwiek głębsze dyskusje nie wchodziło w grę. Z biegiem czasu Tate nauczyła się ignorować nie tylko jego zaczepki, ale również ograniczenie umysłowe, choć przebywanie z debilami nie było jej ulubioną rozrywką. Jak to jednak mawiają - do wszystkiego idzie się przyzwyczaić.
- To zależy, w późniejszych sezonach The Walking Dead osady robiły swoje, a koczowniczy tryb życia nie był już konieczny - Callaway, jako fanka wszystkiego, czego standardowy ludzki umysł nie pojmował, interesowała się również postapokaliptyczny światami, chociaż już nie tak intensywnie jak duchami i kosmitami.
Wywróciła ostentacyjnie oczami i to tak intensywnie, że jeszcze trochę, a gałki wypadłyby. Czy Luke serio był aż taki durny? I nie chodziło już o jego zamknięty na cztery spusty umysł, o tym Tate nawet już nie miała zamiaru wspominać, bo jej gadanie i tak by niczego nie zmieniło.
- Przecież nie mówię o tym, że kogoś krzywdzi jak wywija dupskiem, ale właśnie przez takie akrobacje to ktoś inny może skrzywdzić ją. Ludzie bywają różni, dużo jest napalonych świrów na tym świecie. I nie chcę kategoryzować, ale statystycznie to faceci częściej napadają na kobiety, gwałcą je i mordują niż odwrotnie - popatrzyła na Winfielda z takim wyrazem twarzy, jakby to była najoczywistsza oczywistość. A później, gdyby przyszło co do czego, to obskurne typki gadałyby głupoty, że dziewczyna PROWOKOWAŁA ICH swoim zachowaniem. No umówmy się - nikt nie chciałby, żeby jego druga połówka obnażała się i wyginała przed obcymi ludźmi. Nawet w przypadku Callaway brak zazdrości kończył się właśnie w tym miejscu, bo wszystko posiadało jakąś granicę
- Nie wiem, może okaże się, że macie więcej wspólnego niż w ogóle podejrzewasz - wzruszyła ramionami, choć miała ogromną ochotę dać za przykład coś w stylu świecenia nagimi cycami przed tłumem śliniących się samców. To wcale nie jej wina, że Luke wyglądał jej na takiego, co lubił rozbierać się przed panami. - Wyjdzie w praniu - dodała, bo co miało się wydarzyć, po prostu się wydarzy. O ile oboje będą chcieli pogłębiać bratersko - siostrzaną relację.
Zamyśliła się na moment, jakim szczegółem ze swojego życia chciałaby uraczyć kolegę. Bo chyba nie tym, że ostatnio nieumyślnie zabiła miejscowego żula. Nie, to na wieczność pozostanie tajemnicą, którą Tate zabierze do grobu. O ile facet, z którym wtedy migdaliła się w krzakach i który pierwszy rzucił kamień, żeby nastraszyć zataczającego się pana menela, nie wsypie jej na psiarni.
- Moja praca i tak cię nie interesuje, ale z takich ciekawostek, to w przyszłym miesiącu rodzice organizują jakiś bankiet w winnicy. Możesz wpaść, jeśli chcesz. No chyba, że darmowe wino do ciebie nie przemawia - było to luźne, niezobowiązujące zaproszenie. Zresztą państwo Callaway zawsze cieszył widok znajomych swoich dzieci, a czasem usilnie próbowali zauważyć w nich drugie połówki ukochanych pociech. Ale ten etap z Lukiem mieli już za sobą i mama przestała o niego dopytywać. Chyba zakodowała sobie w głowie, że mężczyzna jest tylko jej kolegą. Nawet w przeszłości, jak jeszcze mały Winfield wpadał do niej na wspólne odrabianie lekcji, pani Callaway zastrzegała, że Tate będzie kiedyś przyjeżdżała do niej z Lukiem. No i co? No i nie przyjeżdża.

Luke Winfield
sumienny żółwik
-
ODPOWIEDZ