Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Najbardziej bała się dni, gdy jedna po drugiej miały następować trudne operacje, często wielogodzinne. Tu nie chodziło o to, że martwiła się o siebie — nie. Bała się, że w zmęczeniu nie zauważy objawów, które mogły zwiastować zapaść lub skutkować nawet śmiercią. Całe prowadzenie do operacji, planowanie zabiegu i kwalifikowanie do operacji były nie tak wymagające, ale podanie znieczulenia i wszystko, co działo się potem — to wszystko było w rękach Hope.
Dzisiaj właśnie niedawno skończyła jedną z takich operacji, ale teraz miała dwie godziny przerwy, a potem na szczęście nieco lżejszy zabieg, który pozwalał jej na to, że mogła we względnym spokoju skupić się na odpoczynku. Stała przed nią już zimna, zielona herbata, bo kobieta zaczytała się w książce na czytniku. Jak na kogoś, kto powinien ratować ludzkie życie, bardzo interesowały ją kryminały z brutalnymi morderstwami. Potem oczywiście pokazywała wszystko Samuelowi, ale jej przyjaciel, z zawodu policjant większość czytanych przez nią pozycji wyśmiewał, ale ona nic sobie z tego nie robiła. Teraz też chwilę trwało nim usłyszała skrzypnięcie drzwi do pokoju socjalnego, gdzie pracownicy szpitala mogli odpocząć. Akurat miała dowiedzieć się, czy główna bohaterka pójdzie do łóżka z nowo poznanym mężczyzną z baru, gdy rozpoznała bardziej podświadomie kroki.
Uśmiechnęła się i kliknęła przycisk blokady, żeby podnieść wzrok.
- Kogo moje oczy widzą. - Powiedziała, naprawdę ciesząc się na widok Ethana. Zawsze przyjemnie spędzało się z nim czas, nawet gdy oboje byli względnie zajęci.
Lekarka odwróciła się w jego stronę i założyła nogę na nogę, jakby on był właśnie mężem wracającym z całonocnej imprezy, a ona żona, która oczekuje na powrót. Oczywiście ich znajomość nie była aż tak daleko posunięta. Czasem miała wrażenie, że ich rozmowy ocierają się o flirt, ale oprócz mniej lub bardziej przypadkowych dotyków, nigdy do niczego nie doszło. Ok, gdy personel szpitala gdzieś razem wychodził, to ona profilaktycznie trzymała się blisko niego, ale to dlatego, że był naprawdę świetnym rozmówcą. A że do tego przystojnym? No to już nie była jej wina w żadnym wypadku.
- Słyszałeś, że Callaghan z urazowego ma urodziny i organizuje popijawę w czwartek, bo schodzi z dwunastki i ma 24h wolnego. Idziesz? - Spytała, ale tym razem nie było to tak zupełnie bezinteresowne pytanie. Doszły ją bowiem niepokojące plotki. Podobno do szpitala został przyjęty nowy chirurg ogólny, którego imię i nazwisko zgadzało się z imieniem jej dawnego przyjaciela ze Stanów. Nadal liczyła na to, że to po prostu ogromny zbieg okoliczności, ale zdawała sobie sprawę, że szansa na to jest nikła. Nie chciała więc iść na tę imprezę sama. Nie chciała, żeby Nemo widział, że wciąż jest sama. Co on, przyjechał wetrzeć jej szczęście z Corinne prosto w twarz? Niech spada.
- Bo jeśli tak, to muszę wiedzieć jaką sukienkę założyć, żeby do Ciebie pasować. - Dorzuciła jeszcze żartem. Nie, żeby chciała go poderwać, miał przecież żonę…

Ethan Hale
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
39 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could escape
I don't wanna fake it
Wish I could erase it
Make your heart believe
#3

Oddawał się tej pracy, bo ją uwielbiał. Bycie ratownikiem medycznym było bardzo ważnym zadaniem bo to od niego i od jego szybkiej reakcji zależało czy ktoś przeżyje. Strasznie przeżywał fakt, kiedy nie udawało się kogoś uratować, kiedy na jego oczach tak po prostu życie ulatywało z człowieka. Czuł się wtedy bezsilny i bezradny, a każda taka sytuacja powodowała, że na pewien moment się poddawał. Poddawał się, żeby znowu wraz z kolejną akcją wejść z przytupem. Miał akurat przerwę, zmęczony po akcjach, które mieli jedną po drugiej, nawet nie mogli wrócić do szpitala z jednej interwencji bo już wysyłali ich na drugą przekroczył próg pokoju socjalnego.
Potrzebował kofeiny, bo w tym momencie tylko ona trzymała go na nogach i powodowała, że myślał w miarę trzeźwo. Drgnął delikatnie kiedy przy stole zauważył Hope i na ustach mężczyzny pojawił się delikatny uśmiech.
- Co takiego czytasz? Jakieś kolejne romansidło? - on także lubił spędzać wolny czas z kobietą, zarówno tutaj w pracy czy na tych pracowniczych imprezach gdzie potrafili się dobrze bawić mimo faktu iż Ethan miał dwie lewe nogi. Na swoim własnym ślubie miał cholerną tremę, żeby zatańczyć pierwszy taniec z Julią, dlatego teraz parkietu unikał, nawet po paru głębszych. Może nieświadomie ich rozmowy ocierały się o flirt, Hale miał żonę, którą kochał i nie patrzył na inne kobiety w takich realiach jak właśnie na ukochaną. Pierwsze co zrobił to podszedł do ekspresu z kawą włączając go, a po chwili uderzył w jego bok lekko, już dawno wspominał o tym, że powinni go naprawić, albo wymienić bo się zacinał. Kiedy upewnił się, że jego ulubiona kawa się robi odwrócił się przodem do blondynki, krzyżując ręce na piersi i opierając się tyłkiem o blat.
- Coś mi się obiło o uszy, jestem chyba za stary na imprezy ale jak idziesz to czemu nie? Julia nie przepada za lekarskimi imprezami bo uważa je za ciut.. sztywne - wzruszył ramionami. On był na nie jeden wystawie swojej żony i jakoś nie narzekał, że jest nudno czy sztywno, czuł się dziwnie pod krawatem w marynarce, miał wtedy wrażenie, że się dusi a nienawidził tego uczucia. Przejechał rękoma po twarzy sprawiając uczucie jeszcze bardziej zmęczonego, zmierzwił włosy tworząc artystyczny nieład i dopiero wtedy jego stalowe spojrzenie ponownie skupiło się na rozmówczyni.
- Hope.. w każdej sukience będziesz wyglądała pięknie, ale nie każ mi proszę zakładać krawat proszę, bo prędzej się na nim powieszę - zażartował, może nie do końca zbyt taktownie bo przecież oboje byli osobami, którzy ratowali ludzkie życie. Kiedy rozległo się piknięcie ekspresu odwrócił się do niej plecami zabierając kubek z parująca kawą, dosypując do niego łyżeczkę cukru i dolewając mleka usiadł nareszcie przy stoliku zerkając na nią.
- Co tam u Ciebie? Ostatnio nie mieliśmy zbytnio okazji pogadać - dmuchnął delikatnie w kubek studząc w ten sposób kawę.. a którą już pił to sam nawet nie pamiętał.

Hope Pelletier
ambitny krab
Zła Królowa
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Wywróciła oczami, gdy posądził ją o czytanie tanich romansów. Jej życie miało za sobą zbyt wiele zakrętów i nieprzyjemnych wybojów, żeby teraz wierzyła, że to wszystko się tak zawsze pięknie układa. Nie, żeby teraz było jej źle. Można o niej powiedzieć, że była przecież niemal ustatkowaną kobietą. Piękny pierścionek dumnie błyszczał na jej palcu, od momentu, gdy powiedziała tak Antkowi. Chyba w czasie pierwszego spotkania, żadne z nich nie spodziewało się, że ich romans zakończy się w ten sposób. Poderwał ją na swój sposób bycia, akcent, szeroki uśmiech, no a w łóżku…
Ale przed jasną deklaracją długo się broniła. Nie chciała nakładać etykietki na to, co ich łączyło. Jednak nie mogła się dłużej oszukiwać, gdy zaczęła wyczekiwać spotkań z nim, cieszyć się nie tylko na wspólne poranki, a nie tylko noce.
I tak właśnie się stało, że teraz zbliżał się ponoć najpiękniejszy dzień jej życia. Szkoda tylko, że większość przygotowań spadła na jej głowę.
- Sam jesteś romansidło. - Powiedziała, wywracając oczami, ale zaraz jednak skupiając je na nim, jak parzy kawę. Widziała zmęczenie na jego twarzy. W sumie czasem widziała je też, gdy spoglądała w lustro. To nie była łatwa praca no i nie była dla wszystkich. Byli swoistymi wyjątkami, których ludzie nie doceniali, dopóki nie byli w dużej potrzebie. Nikt nigdy nie życzył sobie ich obecności zbyt wcześnie. Dlatego przeważnie obracali się we własnym towarzystwie.
- Za sztywne? Chyba nie była na imprezie patomorfologów. Tam to jest dopiero sztywne towarzystwo. - Zaśmiała się chyba z najstarszego żartu krążącego wśród lekarzy. - Ale tak na poważnie… Jak nie masz chęci iść, to spoko, rozumiem. Pójdę sama. - Nie miałaby nawet żalu. Naprawdę wyglądał na zmęczonego. - Anthony znów dużo pracuje w tym tygodniu, nie da rady się wyrwać. - Skarga była odrobinę mimowolna, bo przecież jej narzeczony musiał zadbać o nowy oddział. Uprzedzał ją, że tak będzie.
Przyłożyła dłoń do karku, uciskając go i lekko kręcąc szyją na boki. Musiała rozluźnić mięśnie. Stanie na sali operacyjnej mocno ją zmęczyło.
- Szkoda, że nie założysz. Liczyłam, że będę miała za co cię ściągać z parkietu, jak się za bardzo rozruszasz. - Zaśmiała się, bo oboje wiedzieli, że Ethan nie lubił tańczyć. Nie zamierzała go do tego zmuszać. Chodziło jej raczej o dobre towarzystwo.
- Powiem ci, że… - Drgnęła niespokojnie, gdy jakaś sylwetka przeszła niespodziewanie obok pokoju socjalnego. Na szczęście nie był to Delany. Próbowała swój nagły ruch zamaskować tym, że sięgnęła po zimny już kubek.
Powinna mieć się jak podzielić nowinkami z przygotowań do ślubu, ale… w sumie dopiero niedawno zaczęli coś myśleć. - Muszę znaleźć kogoś, kto podjedzie ze mną do domu, wiesz tego, który wynajmuje. Muszę sprawdzić stan liczników, bo ostatnio strasznie duże rachunki przychodzą i nie wiem, czy najemcy non stop puszczają wodę, czy o co chodzi. - Powiedziała, a potem pociągnęła łyk. - A co u ciebie? Wyglądasz na zmęczonego. Nie chcesz usiąść? - Wskazała na krzesło naprzeciwko siebie.

Ethan Hale
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
39 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could escape
I don't wanna fake it
Wish I could erase it
Make your heart believe
Na szczęście Ethan te wszystkie przygotowania do ślubu miał już za sobą, chociaż nie ukrywał że z ulgą przyjął fakt, że większością rzeczy zajęły się Julia, on miał tylko przystojnie wyglądać i dobrze zatańczyć nie robiąc jej obciachu. Ich ślub nie był rozgłośniony w żaden sposób i to mu się najbardziej w tym wszystkim podobało, po prostu jego żona dostała to czego pragnęła, jego całego w garniturze. Nie lubił ich nosić, zwłaszcza krawatów bo miał wtedy wrażenie, że się dusi a to chyba najbardziej chujowe uczucie ze wszystkich jakie facet może mieć..
Nie ingerował w życie prywatne Hope, wiedział jedynie o jej narzeczonym tyle ile ta chciała mu opowiedzieć i to mu pasowało, nie poznał go osobiście.. może to i lepiej? Hale był trochę staroświecki jeśli chodzi o traktowanie kobiet i zgrzytnął by zębami gdyby jej narzeczony powiedział coś nie tak a nie od dzisiaj wiadomo, że faceci potrafią palnąć głupstwo. Zwłaszcza po alkoholu. Mimowolnie na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech kiedy zerknął na nią przez ramię.
- Przecież w żaden sposób Cię nie potępiam, to co czytasz to wyłącznie Twoja sprawa, ale jakoś romansidła mi do Ciebie pasują. Nigdy nie rozumiałem kobiet, które wczuwają się w te bohaterki w książkach i zastanawiają się kiedy dojdzie do momentu aż ta laska pójdzie do łóżka z gościem którego z reguły nienawidzi. Najczęstszy scenariusz w książkach jak i filmach - wzruszył delikatnie ramionami. Nie był fanem żadnych komedii romantycznych, ale większość właśnie na tym polegało. Dwójka nienawidzących się osób, które połączyło jakieś mocne uczucie.. dobrze, że jego to nie spotkało nigdy.. chociaż przez krótki moment pomyślał o nim, o mężczyźnie, którego imienia zdecydowanie nie powinien wymawiać. Pieprz się Adam, lecz tym razem nie będzie to przyjemne.
- Nie powiedziałem, że nie chcę iść Hope, z przyjemnością z Tobą pójdę bo to zaproszenie, prawda? - zaśmiał się delikatnie w odpowiedzi mrużąc delikatnie oczy i przekrzywiając lekko głowę na bok, bo jeśli go zapraszała to trochę nieudolnie, ale był w stanie jej to wybaczyć. W końcu byli znajomymi z pracy i lubił spędzać z nią swoje przerwy i rozmawiać, wydawała się być taka naturalna i prawdziwa. - Może powinien trochę poluzować lejce? Zwłaszcza że.. no planujecie ślub, czyż nie? - dla niego było jasne, że także jej narzeczony powinien się w jakimś stopniu w to zaangażować a nie tylko ona. Stłumił w sobie deklarację, że chętnie by jej we wszystkim pomógł, przecież nie mógł bo to był ich ślub a nie jego. - Tak.. na pewno się rozruszam, jeśli chcesz mieć najbardziej żenujący pokaz w historii imprez urodzinowych to mogę pójść na parkiet, ale reklamacji nie przyjmuję - rzucił w jej kierunku dziarskim tonem kręcąc delikatnie głową na bok. Nienawidził tańczyć i zrobił to raz.. na swoim ślubie, o jeden raz za dużo, ot co.
Kiwnął głową stawiając parujący kubek na stoliku a potem sam wsunął się na krzesło na przeciwko niej, opierając łokcie o blat i wbijając w nią stalowe spojrzenie.
- Jak chcesz to mogę pojechać z Tobą skoro Anthony nie ma czasu tego zrobić, a nie powinnaś raczej jechać sama, czyż nie? - wzruszył ramionami uśmiechając się do niej delikatnie, chciał jej po prostu pomóc.
- Bardzo dużo interwencji, tak jakby wszyscy ludzie na świecie zmówili się, że teraz muszą sobie robić krzywdę. Na szczęście odpukując w nie malowane - stuknął dwa razy knykciami o blat stołu - nie ma żadnych ofiar śmiertelnych, więc jestem zadowolony i cholernie zmęczony. Wiesz o czym marzę? O kąpieli i to bardzo - westchnął delikatnie na moment przymykając oczy, oczywiście nie dodał, że chętnie widziałby w wannie razem ze sobą swoją żonę..

Hope Pelletier
ambitny krab
Zła Królowa
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Ona uważała, że w jakimś stopniu powinna odciążyć Anthony’ego od ślubnych obowiązków. Wiadomo, niektóre rzeczy chciałaby załatwić wspólnie, ale widząc, ile jej narzeczony poświęca pracy, nie miała sumienia ganiać go wszędzie. Fakt, większość obowiązków spadała wtedy na nią, ale ktoś musiał to zrobić.
Hope miała czasem wrażenie, że Anthony nie do końca wie, że nie cała otoczka interesuje samą Pelletier. Nie miała tutaj rodziny, więc jeśli z dwie, czy trzy osoby przylecą ze Stanów, to to będzie wszystko i w sumie dla niej, mogłoby stanąć na tym. Ale nigdy nie wiedziała, co Tonemu chodzi po głowie, więc myślała, że skoro ma większą rodzinę, wszystkich z niej najchętniej by zaprosił, choćby po to, żeby polepszyć nastroje. Chyba oboje rozmijali się w tym, co było prawdziwym pragnieniem.
Hope była nieco oszczędna w wyznaniach. Owszem ufała Ethanowi, jednak nieco wstydziła się tego, że w sumie rzuciła się w to narzeczeństwo, nieco na głęboką wodę. Nie chciała być w tej kwestii pochopnie oceniana. Ostatecznie bowiem, przed niespełna rokiem była nie tylko panną, ale również singielką. Jak w rok można się zaręczyć? Sama Hope nie do końca wiedziała, jak Anthony zdołał zawrócić jej w głowie w tak krótkim czasie!
- To kryminał. Ale wiem, o czym mówisz… Sama nie przepadam za romansidłami, właśnie z tego powodu, że są strasznie oklepane. - Wyjaśniła. Nie chadzała na komedie romantyczne do kina, bo wiadomo było, jak się skończą. Jedynym wyjątkiem w tej dziedzinie stanowił film “To właśnie miłość”, który z tymi wszystkimi swoimi wątkami i niejasnymi zwrotami akcji sprawiał, że można było się wzruszyć, zaśmiać, a nie wszystko zawsze kończyło się dobrze.
- Dostałeś swoje osobne zaproszenie… To nie moja impreza, żebym mogła ściągnąć na nią pół miasta. - Zaśmiała się, bo przecież to w sumie i tak będą tam sami lekarze. Ale jeśli żona Ethana miała czas na takie wypady, to przecież Hope nie będzie wisieć na ramieniu Hale’a przez cały wieczór. - Spytałam jedynie, czy nie chciałbyś mi towarzyszyć, bo samej niespecjalnie chce mi się iść, Może Quinn też będzie, ale no… z nim może być różnie. - Quinn był drugim przyjacielem Hope z dyżurów. Początkowy lekki flirt szybko wygasł i ta dwójka przeszła do zwyczajnej znajomości.
- On… on ma dużo pracy. - Próbowała tłumaczyć narzeczonego Hope, doskonale wiedząc, że praca nie powinna być ważniejsza od ślubu. Ale co miała zrobić? Kłócić się z Tonym, podczas, gdy jej charakter pozwalał jedynie na chwilowe fochy, które on bezbłędnie niemal rozbrajał, niczym najwytrwalszy snajper. Hope wiedziała, że jest zdecydowanie za miękka i że kosztuje ją to nie tylko nerwy, ale i zdrowie. Czasem ze stresu nie mogła spać, czy przełknąć choćby jabłka. Bała się, że zawiedzie wszystkich. Całą rodzinę Anthony’ego, jego samego też. Ale prawda była taka, że pomocna dłoń by się przydała. Hope wciąż nie miała zbyt wielu bliskich znajomych. Dalszych też nie. Na palcach obu dłoni mogła ich policzyć. Może dlatego właśnie jego deklarację pomocy przyjęła z taką ulgą. Ostatecznie wiedziała, że sam również nie miał zbyt wiele czasu. A jednak próbował jej pomóc. Oboje mogli na siebie liczyć. A to nie tylko w nowym mieście, ale i ogólnie w życiu dawało nieco siły.
- Naprawdę mógłbyś? To znaczy dla mnie sporo… - Wyznała z uśmiechem. - W zamian mogę postawić ci kolację… Sushi? Coś włoskiego? - Powinna wiedzieć, że jego żona może mieć coś przeciwko, ale ostatecznie, żadne z nich nie miało nic zdrożnego na myśli. - To nie zajmie też dużo czasu. - Dodała pospiesznie, słysząc, że sam Ethan ma mnóstwo pracy. Pewnie najbardziej na świecie chciał zalec na kanapie i odpocząć, a nie włóczyć się po czyichś domach.
- Może powinieneś wziąć kilka dni wolnego i z żoną pojechać do jakiegoś spa? Albo nad ocean. O tej porze roku są pustki. - Dla Hope wciąż, nawet australijską zimą było tu ciepło, więc przy 25 stopniach można się było śmiało kąpać w oceanie. Co innego, że wszyscy patrzyli na nią jak na wariatkę. - Bo wszystko u was ok, prawda? - Ponarzekała nieco na Antka, więc może i jemu coś ciążyło na sumieniu. Od tego miało się przecież przyjaciół.

Ethan Hale
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
39 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
I wish I could escape
I don't wanna fake it
Wish I could erase it
Make your heart believe
Nie od dzisiaj wiadomo, że to panna młoda bardziej angażuje się w organizowanie ślubu, w końcu nie od dzisiaj uważano, że w dzień ślubu najważniejsza jest panna młoda. Ethan pamięta to wszystko jakby to było wczoraj, a stojące na komodzie w salonie monidło z ich ślubu skutecznie mu o tym przypominało. Tamten dzień musiał być perfekcyjny pod każdym względem i Ethan przystawał na wszystko co Julia sobie zażyczyła. W końcu to ona była jego ukochaną i wtedy miała stać się jego żoną i nawet gdyby namalowała kirina, to ten powiesiłby go na ścianie w pokoju jako ich symbol szczęścia.
Oceniać Hope nie miał zamiaru, w końcu to było jej życie i na dobrą sprawę mogłaby nawet wziąć ślub po dwóch tygodniach znajomości, w końcu kiedy między dwójką ludzi pojawia się prawdziwe uczucie to dlaczego miałaby zwlekać? No chyba, że jednak nie do końca czuje to co powinna do swojego narzeczonego, to po co miałaby się męczyć z nim resztę życia? Ethan nie miał takich problemów, na jego cholerne szczęście. Fajtnął ręką na jej wypowiedź o książkach, jak dla niego to Pelletier wyglądała na kobietę, która lubi romansidła, ale jeśli uważała inaczej to kim był, żeby wyprowadzać ją z tego cholernego błędu?
- Jesteś kobietą, a każda kobieta uwielbia romansidła, więc nie zamydlisz mi oczu moja droga - gdyby mógł to zapewne nawet pogroziłby jej w tym momencie palcem, ale Hale należał do tych najłagodniejszych osób, był niczym baranek. No może do czasu gdy nie pokłócił się ze swoją ukochaną i tylko w tym przypadku arbitraż mógłby być pomocny. Zawiesił swoje stalowe spojrzenie na sylwetce Hope unosząc delikatnie jedną brew do góry, poddawać się nie miał zamiaru.
- Przecież chętnie z Tobą pójdę Hope na tę imprezę, nawet gdybym miał jak większość ludzi podpierać ściany, bo na parkiet to nie masz nawet szans, żeby mnie wyciągnąć. Wybacz, ale tacy ludzie jak ja - przy czym wykonał gest ręką jakby pokazywał samego siebie - nie potrafią tańczyć, no chyba że chcesz do końca życia być wyśmiewana, ale wolałbym tutaj jeszcze trochę popracować - zaśmiał się mimowolnie kręcąc głową na boki, było widać rozbawienie nie tylko na jego twarzy ale i także w jego chłodnych oczach. Czuł się tak jakby rozmowa z koleżanką w pracy go obudziła bardziej niż dobra kawa, bardziej niż te cholerne małe bąbelki jak pieszczotliwie Julia mówiła o małych dzieciach. Hale pragnął mieć dziecko i nawet namawiał do tego żonę, ale jak widać z marnym skutkiem.
Wiedział stricte co to znaczy mieć dużo pracy, sam miał jej sporo przez co miał wrażenie, że tak po prostu zaniedbał Julię, a przecież była jego żoną i to jej powinien w tym momencie poświęcać jak najwięcej czasu. Zwłaszcza, że to Lorne Bay przywitał duch z jego przeszłości, dawny przyjaciel i kochanek w jednym.. szkoda tylko, że przed związaniem się z Julią Ethan nie wiedział, że ich też kiedyś coś łączyło. To już nawiązywanie nowych znajomości było dla niego betką, a nie spotkanie twarzą w twarz z nim. Nadal budził w nim skrajne emocje i Ethan pragnął wtedy podczas tej pieprzonej kolacji tak po prostu go złapać i... szybko otrząsnął się przywołując na usta delikatny uśmiech, czemu nagle pomyślał o mohelach? Przecież nawet nie wyznawał Judaizmu i nie miał z jakąkolwiek religią nic wspólnego, może dlatego że podczas jednej z wizyt i interwencji widział obrzezanego faceta, aż się mu niedobrze zrobiło. Był jednak ratownikiem, a to oznacza, że widział wiele rzeczy, przez które mógłby zwrócić zawartość żołądka, ale żadne z powyższych nie było jego metanoją. Tak po prostu nie mógłby zacząć ponownie wierzyć w Boga, dla niego on już nie istniał. Próbował się ku niej uśmiechnąć niczym człowiek z amimią, więc tylko kącik ust delikatnie powędrował do góry.
- Przecież to dla mnie żaden problem, a uważam że powinnaś mieć kogoś kto się chociaż trochę na tym zna, żeby no wiesz.. bez urazy ale nie zobaczyli w Tobie niedoświadczonej kobiety, którą mogliby naciągnąć na takie sprawy. Ze mną moja droga nie zginiesz - uśmiechnął się ku niej ciepło. Przecież znajdzie czas dla swojej koleżanki z pracy jak najbardziej, żona mogła poczekać bo w końcu jak kocha to poczeka czyż nie? - Co do ewentualnej nagrody czy raczej podziękowania się dogadamy, dasz się zaprosić na kolację, co Ty na to? - był przecież facetem i to oni płacili zwłaszcza gdy zapraszali kobietę do jakiejś restauracji, Ethan poczułby się urażony gdyby Hope chciała za nich zapłacić, tak już był wychowany.
- Dlaczego między mną a Julią miałoby być coś nie w porządku? Wszystko jest dobrze, tylko ostatnio mam sporo pracy i rzadko się widujemy. Chyba to SPA nie jest takim złym pomysłem, wiesz? - wzruszył delikatnie ramionami z westchnieniem oplatając swój kubek z parująca kawą palcami, żeby je choć trochę zagrzać. Nawet gdy był facetem to jego palce bardzo często były zimne na co narzekali pacjenci.
A jak o nich mowa..
- Hej, odwiedzałaś może tego dzieciaka na trzecim piętrze? Zauważyłem ostatnio, że ma bardzo ciekawy przypadek przestawiania głosek, a jak go zapytałem o to to nie miał pojęcia, że zamiast żuć gumę powiedział guć żumę, na początku się zdziwiłem i miałem wrażenie że się przesłyszałem. Robi to chyba nieświadomie i w sumie poczytałem trochę o tym - zastukał palcami o blat stolika mrużąc na moment oczy - chyba to się nazywa spuneryzm, albo coś takiego nie pamiętam dokładnie, ale wydaje się to być trochę komiczne. Nie uważasz? - uniósł parujący kubek do ust biorąc mały łyk kawy.

Hope Pelletier
ambitny krab
Zła Królowa
Anestezjolog — Szpital
33 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Rozstała się z Anthonym i zaczyna kolejny już, nowy rozdział w swoim życiu. I boi się, czy nie pozstanie sama pomimo tego, że Nemo zapewniał, że chce być jego współautorem.
Czy Hope czuła, że chciała się aż tak bardzo angażować w przygotowania ślubne? Cały problem polegał na tym, że dla niej, przybyszki z obcego kraju, wcale nie zależało na wielkiej ceremonii. Wręcz przeciwnie. I tak nie miała prawie kogo zaprosić, a jej rodzice i rodzeństwo praktycznie nie znali jej narzeczonego. Tak zupełnie po prawdziwe, to Hope miała wrażenie, że są niemal skłonni namawiać ją, żeby wstrzymała się z decyzją o zamążpójściu, żeby oni wszyscy mogli się razem zapoznać. I chociaż było w tym nieco logiki, to teraz, gdy przyjęła już oświadczyny, a wcale nie tak odległa data zbliżała się wielkimi krokami, nie wiedziała, jak miałaby to wszystko odkręcić. No i czy chciała to odkręcać, bo do cholery jasnej, miała już jedne nieudane zaręczyny ze sobą. Nie chciała kolejnych. Może i w tej kwestii też różniła się od pozostałych kobiet? A może była zupełnie jak one?
- Chciałbyś, żebym czytała romansidła, co? Żebyś mógł się podśmiechiwać. - Odparła, uśmiechając się na przekór swoim myślom. Nie chciała nabierać wątpliwości co do ślubu, teraz gdy wszystko zaczynało mieć względne ręce i nogi. Dlatego lepiej chyba było dyskutować na temat tego, czemu tak bardzo nie lubi romansideł. - Ale jeśli ty jakiś polecasz, to może się skuszę. - Odgryzła się żartobliwie, bo przecież żadne z nich nie brało tej rozmowy tak zupełnie serio.
- Naprawdę sądzisz, że po pół godziny imprezy, ktoś będzie zajęty czymś innym niż alkoholem? Wiesz, jak to się kończy i pamiętasz, jak było ostatnio. - Zaśmiała się pod nosem. - Mike z laboratorium, zatrzasnął się w łazience z próbówką i tylko co jakiś czas prosił o krem i mniejszą średnicę. Tłumaczył się, że chciał zobaczyć, ile kremu się mieści, ale pamiętasz, jakie później chodziły plotki? Myślisz, że twój taniec mógłby pokonać coś takiego? - Zapytała, chociaż oczywiście nie zamierzała go do niczego zmuszać. Równie dobrze mogli spędzić wieczór, po prostu pijąc i rozmawiając i to też będzie w porządku.
W duchu ucieszyła się, że Ethan zaproponował, że jej pomoże. Zawsze bała się, że coś przekręci, a australijskie prawo z jakiegoś powodu wydawało jej się o wiele cięższe niż to amerykańskie.
- Czekaj… czekaj… chcesz mnie zaprosić na kolację, chociaż to ja mam do ciebie prośbę? To jakaś australijska moda, o której nie mam pojęcia? - Nie żartowała, ale jeśli to rzeczywiście jakaś tradycja, to być może nieświadomie popełniła już dotychczas cały szereg faux pass. - Ale oczywiście, jeśli chcesz gdzieś wyskoczyć, to nie ma najmniejszego problemu. - Dodała pospiesznie, żeby w razie czego się nie rozmyślił albo nie odebrał tego jako afront.
Uśmiechnęła się jednak na wieść, że przemyśli kwestię spa. Sama, jako kobieta, chciałaby, żeby Anthony czasem ją gdzieś zabrał, chociaż to nie tak, że zupełnie przestali spędzać ze sobą czas. Było go jednak zdecydowanie mniej, od czasu, gdy wprowadzili się do jednego domu. Paradoks prawda.
Z zamyślenia wyrwała ją jednak uwaga o chłopcu z trzeciego piętra. Zwykle nie zaglądała na pediatrię. I to wcale nie dlatego, że nie chciała mieć dzieci, a dlatego, ze właśnie ostatnio poczuła, że byłaby gotowa zostać już matką. Niestety nie miała jeszcze okazji omówić tej kwestii z narzeczonym, ale miała nadzieję, że niedługo to samo wypłynie.
- Mówisz? - To mógł być ciekawy przypadek. Chłopak nie leżał na intensywnej terapii, ale mogła pójść i zerknąć na niego. - Zgłaszałeś to komuś już? - Wyjęła z kieszeni notatnik i skreśliła sobie króciutką notkę, żeby się tym zająć. Praca pomagała nie myśleć. - Swoją drogą, o której dziś kończysz? Moglibyśmy załatwić to dzisiaj lub jutro… z tymi licznikami rzecz jasna. - Broń boże nie chciała wykończyć żadnego dzieciaka. W kubku smętnie zakołysał się ostatni łyk herbaty, a to znaczyło, że niedługo musi wracać do obowiązków.


Ethan Hale
dzielny krokodyl
matką głupich/ Liv
brak multikont
ODPOWIEDZ