złota rączka, tatuażysta — W Lorne Bay od niedawna
33 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Duży chłopiec, który niedawno kupił studio tatuażu w Cairns i przeniósł się do Lorne Bay. Poznał długo skrywany, rodzinny sekret i postanowił uporządkować swoje sprawy.
Wszedł do baru i rozejrzał się ukradkiem po wnętrzu, aby zorientować się ile jest osób. Marna była szansa, że spotka kogoś znajomego, bo w zasadzie ogólnie prawie nikogo nie znał. Przez ostatnie tygodnie zajęty był sprawami związanymi ze studiem tatuażu i wynajmem oraz remontem mieszkania. Ponadto w miniony weekend do Lorne dotarła w końcu jego żona z córką i dopiero teraz powoli miał czas, aby odetchnąć. Z Avą mieli taką umowę, że każde z nich wybiera sobie jakiś jeden wieczór w tygodniu, podczas którego może zrobić coś tylko dla siebie, a drugie zostaje w domu z Mią. W Canberra bywały jeszcze weekendy, kiedy podrzucali córkę teściom, aby mieć czas sama na sam, ale tutaj nie bardzo mieli jak to zorganizować, chyba że wynajęliby niańkę.
W każdym razie dzisiaj był wieczór dla niego, a że nie robił wielkich planów, to uznał że po prostu przejdzie się do pubu na piwo. Nawet nie nastawiał się, że zostanie długo, tym bardziej że nie czuł wyjątkowo silnej potrzeby, aby tutaj być. Najwyższy jednak czas odrobinę poudzielać się towarzysko, skoro planował zostać w tym miasteczku na dłużej,
Podszedł do baru i wskoczył na stołek, aby rozsiąść się przy ladzie. Zamówił butelkę piwa, po czym upił kilka łyków i otarł usta wierzchem dłoni. Napój był przyjemnie chłodny i wyraźnie mu posmakował. Odchrząknął krótko, sięgnął po garść orzeszków, które stały nieopodal i zaczął je przeżuwać, zerkając krótko na każdego, kto obok niego przechodził. Starał się nie przyjrzeć zbyt długo, bo gapienie się mogło wywołać dziwne reakcje, tym bardziej w takim miejscu, jak to.
W pewnym momencie natrafił na orzech, który był miękki i okropnie gorzki. Skrzywił się lekko, po czym rozejrzał pospiesznie, szukając serwetek. W końcu nie splunie tym świństwem na bar albo podłogę. Serwetki leżały za barem, więc sięgnął po jedną i pospiesznie przyłożył do ust, by zawinąć w nią resztki. Resztę popił piwem, aby pozbyć się tego smaku.
Zauważył, że facet, który siedział niedaleko, sięgnął po miskę z orzeszkami. Harrison machnął na niego ręką i pokręcił głową. — Nie polecam — mruknął z lekką chrypką.
Zmrużył oczy, przyglądając mu się jeszcze chwilę. Miał wrażenie, że gdzieś już go widział. Nie mógł sobie jednak przypomnieć. W jakiejś knajpie? Restauracji?
Czy to nie ty gotujesz w tej meksykańskiej restauracji? Macie świetne żarcie, Na pewno niedługo znowu tam wpadnę, córka będzie zachwycona — mruknął, kiwając z uznaniem głową. Uniósł lekko butelkę z piwem, jakby wznosił toast, po czym upił kilka łyków. Czasami walił różnymi tekstami, gdy coś akurat przyszło mu do głowy, ale nigdy nie zagadywał na siłę. Niekiedy po prostu tak to wychodziło, samo z siebie.

henry goldrise
powitalny kokos
an idiot sandwich
kucharz — Salsa Bar & Grill
40 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Odkąd zamordowali mu rodzinę gotuje i egzystuje, bo na więcej go nie stać.
#2

Henry już zapomniał jak to jest przychodzić do baru, żeby spotkać się z jakimś kumplem, czy po prostu dobrze się bawić. O podrywie nawet nie ma co wspominać, w końcu był całkiem przykładnym mężem i ojcem przez ostatnie lata! Czasami się zastanawiał, czy gdyby nie byli razem… czy to by coś zmieniło. Czy to by ich uratowało. Czy by jakoś odmieniło przeszłość, magicznie sprawiło, żeby nie zginęli. To było głupie pytanie, ale hej, to był przywilej osób, które straciły tak wiele, tak szybko. Mogli sobie tak rozważać, próbować zmienić przeszłość samym tylko analizowaniem, myśleniem, handlowaniem w swojej głowie. Bo tego też próbował, nad trumnami, a wcześniej w kostnicy. Weź losie mnie, przywróć ich życia i te inne bzdety padały z jego ust, w jego myślach oczywiście. Ale jak wiadomo, to tak nie działało, żaden bóg nie istniał, bo wymyślili sobie go kiedyś ludzie, którzy chcieli mieć taką samą moc, jak faraonowie, którzy wmówili ludziom, że są potomkami bogów. Czy tam wcieleniami. No kto by się mógł oprzeć takim możliwością, łatwej kasie, łatwej władzy, łatwemu… no niszczeniu żyć innych ludzi, dawaniu złudnej nadziei i tak dalej. Ale nawet jeśli kiedyś Henry rozważał, że może jednak coś w tym jest, jakaś odrobina prawdy to… cóż. Przeminęło z wiatrem, wątpił że jest w tym chociaż krztyna szczerości. Bzdura. Jedna, wielka bzdura.
Właściwie to Henry zwykle wolał pić w domu, w samotności, ale czasem, kiedy miał bardzo mroczne myśli, to decydował się jednak wyjść z domu i zająć czymś innym. I przez coś innego ma się tu oczywiście na myśli picie w innym miejscu, wokół ludzi, którzy jak miał nadzieję - dadzą mu święty spokój. Nie miał nastroju na podrywy, na przekomarzanie, rzucanie wyzwań i inne barowe bzdury. I w takim właśnie stanie znalazł go Harrison J. Madden , czy raczej zauważył, że siedział obok.
- Planowałem tylko zerknąć, nie ufam przekąskom, które nie wypadły z opakowania na moich oczach - przyznał szczerze w odpowiedzi. W końcu kto wie kto na to kichnął, kto macał i czy czystymi rękami! - Jestem kucharzem, zboczenie zawodowe zwracać uwagę na takie rzeczy - dodał, chociaż oczywiście nie gotował orzeszków, ale no coś tam wiedział o higienie w gastro i jak dostawał piwo czy whisky, to sprawdzał i oceniał czystość szklanek, co nie!
- No można powiedzieć, że jest meksykańska… - pokiwał głową z nieco krzywym uśmiechem. Nie chciał dziwnie reagować na wieść, że miał córkę, ale dziwnie reagował na dzieci, odkąd jego zginęło. - A ty? Czym się zajmujesz, poza ocenianiem orzeszków na mieście? - zapytał, chociaż podejrzewał, że trochę mu je obrzydził… no ale eh dawno nie gadał z nikim nowym, biorąc pod uwagę swoje izolowanie się od ludzi w ramach żałoby, wypadł z wprawy, okej! To i tak sukces, że w ogóle rozmowę ciągnął, okej.
niesamowity odkrywca
-
złota rączka, tatuażysta — W Lorne Bay od niedawna
33 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Duży chłopiec, który niedawno kupił studio tatuażu w Cairns i przeniósł się do Lorne Bay. Poznał długo skrywany, rodzinny sekret i postanowił uporządkować swoje sprawy.
Harrison miał wiele sposobności, żeby się wyszaleć, naturalnie razem z przyjaciółką (w szkole średniej), która potem została jego żoną. Zupełnie mu to zresztą wystarczyło, bo zawsze dobrze się z nią bawił i nie czuł potrzeby podrywania innych kobiet. Sielanka skończyła się wraz z narodzinami ich córki. Madden był pewny, że jest gotowy na zostanie ojcem, ale jak już do tego doszło, to wyrzucił wszystkie swoje oczekiwania do kosza, bo rzeczywistość znacznie różniła się od jego wyobrażeń. Pierwszy rok był chyba najgorszy, chociaż musiał przyznać, że razem z Avą rodzili sobie chyba całkiem nieźle. System wychodzenia z domu w celu odetchnięcia wypracowali dopiero trzy lata temu, a dopiero po pół roku faktycznie udało im się w końcu sprawić, aby to było dosyć regularne. W tygodniu Mia chodziła do przedszkola, a oni byli zalatani, więc mogli się wesprzeć dopiero w weekendy i tak też robili.
Być może niedługo znajdą zaufaną nianię, której dadzą parę groszy w sobotę wieczorem, aby wyjść we dwoje. Wszystko się pewnie zmieni, kiedy zdecydują się na drugie dziecko, o czym Harrison czasami myślał, z resztą miał wrażenie, że Ava też, chociaż jeszcze o tym nie rozmawiali.
Pokiwał głową z uznaniem, słysząc słowa mężczyzny — I bardzo dobrze. Też powinienem uważać na to, co jem w miejscach publicznych. Nigdy nic nie wiadomo — przyznał, odsuwając miskę z orzeszkami na tyle daleko, by go nie kusiło więcej tam sięgać., Szczególnie jak wypije więcej i zwyczajnie się zapomni.
Już chciał zapytać czy pomylił restaurację, bo odpowiedź Henry’ego na ten temat zabrzmiała tak, jakby restauracja nie była meksykańska. Może faktycznie coś pokręcił? Nie miał zielonego pojęcia, że taka reakcja spowodowana była czymś innym. Podobnie jak większość ludzi na świecie nie przejmował się tym, że inni mogli mieć jakieś swoje problemy - w końcu dopóki o nich nie wiedział, to tego nie przewidywał. Nie był najtaktowniejszym człowiekiem na świecie i zdarzało mu się palnąć coś, bez wcześniejszego przemyślenia czy nie poruszy to w jakiś sposób innej osoby. Niestety nie miał umiejętności czytania w myślach. Chociaż może to i lepiej. Wolał się pomylić i coś przekręcić albo czasami doprowadzić do niezręcznej sytuacji, niż czytać myśli ludzi wokół i dowiadywać się o sprawach, o których wolałby nie wiedzieć.
Zaśmiał się gardłowo po tym, jak mężczyzna zadał pytanie. — Oprócz bycia smakoszem jestem tatuatorem, przyjezdnym — odparł, po czym wziął łyk piwa — Wcześniej miałem warsztat samochodowy — dodał po chwili, bo naprawianiem aut zajmował się jednak bardzo długo. Z cichym stuknięciem odstawił butelkę na blat, po czym wyciągnął dłoń do rozmówcy. — Jestem Harrison Madden, studio Cairns City Tattoo. Wpadnij, dam zniżkę na tatuaż. Ewentualnie naprawię ci auto.
Uniósł lekko brew i uśmiechnął się półgębkiem. W zasadzie mówił poważnie, może kiedyś i tutaj otworzy warsztat, jak studio tatuażu będzie dobrze prosperować i faktycznie postanowi zostać tu z rodziną na stałe. Czas pokaże.

henry goldrise
powitalny kokos
an idiot sandwich
kucharz — Salsa Bar & Grill
40 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Odkąd zamordowali mu rodzinę gotuje i egzystuje, bo na więcej go nie stać.
No akurat na to Henry nie miał co narzekać, bo i on swoje lata na imprezowaniu i podrywaniu spędził! Całkiem spore lata, zanim się nie zorientował, że to, co czuł do Astrid było... no ważniejsze. Po prostu ważniejsze. Było to dla niego pewnym zaskoczeniem, bo nigdy nie należał do ludzi, którzy jakoś specjalnie myśleli sobie o sobie, jako o osobie, która miała zakładać rodzinę, no i w ogóle pakować się ten cały ślub, budowanie dom i sadzenie drzewa. I znalezienie psa. I spłodzenie syna, czy jakkolwiek to tam w sumie leciało. No ale właśnie tak się stało, miał żonę, miał syna, którego totalnie kochał i uwielbiał i pewnie trochę sobie jednak myślał o tej przyszłości i większej ilości dzieci. Nie było to aż tak super łatwe z jego żoną, bo jej praca była bardzo pochłaniająca i angażująca, więc miałaby spore dylematy, czy poświęcać się rodzinie, czy jednak swojej karierze... a on by od niej nie oczekiwał rzucenia tego pierwszego. No ale, teraz niestety, nie mieli już nic do gadania, bo ich już po prostu nie było. On został sam, a wszystkie wspólne plany i marzenia rozpadły się, rozsypały dookoła jak krople ich krwi po ich domu, który razem stworzyli. No było to makabryczne, było to okropne, ale Henry czuł się tak, jakby jakaś część niego była z nimi pochowana tam w grobie i nie potrafił się z tego wygrzebać. Może gdyby miał jakąś odpowiedź czemu tak się stało, jakieś... no jakieś wyjaśnienie. Ale go nie miał. Sprawców nie znaleziono, motyw wciąż był nieznany, wszystko było po prostu beznadziejne. A on był wrakiem człowieka, który jakoś tam starał się udawać, że wcale nim nie jest. Zresztą, kogo ja oszukuję, nie starał się.
- Od części samochodowych do części ciała... skąd ten przeskok? - zapytał, bo w sumie to była ciekawa zmiana, a ciekawe zmiany zwykle oznaczają ciekawe historie! A to z kolei znaczy, że Henry nie będzie musiał gadać, bo wystarczy, że będzie słuchać, co Harrison J. Madden ma do powiedzenia i zadawać po drodze pytania.
- Henry Goldrise i kto wie, może dam Ci się zaopiekować moim autem - odpowiedział na przywitanie i uścisnął mu dłoń w ramach przypieczętowania. - Ale tatuaże to raczej nie moja bajka... - dodał, bo niby kiedyś myślał o jakimś, ale nie doszło nigdy do oznaczenia jego ciała w żaden sposób.
niesamowity odkrywca
-
ODPOWIEDZ