Remontuje i buduje + Latarnik — Latarnia morska
38 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
014.
Ostatnie dni były naprawdę… specyficzne. Z początku myślał, że było tragicznie i że nigdy nie pozbiera się po zerwaniu z Philomeną. Niby w kościach czuł, że Philly się od niego odsuwa i związek może dążyć ku końcowi, ale tak naprawdę nikt o tym nie myśli, prawda? Zwłaszcza kiedy jesteś w związku z kimś z kim planujesz spędzić całe życie. A właśnie kimś takim była dla Ronana Philomena. Była jego osobą. Jego szansą na szczęśliwe zakończenie. Ostatecznie wyszło jak wyszło i Philly wprost powiedziała mu, że Ronan był przytłaczający. Możliwe, że w sumie chodziło tylko o to, że dla niej rzucił wszystko w Melbourne i przyjechał do Lorne, żeby ją wspierać w sprzedaży farmy. No, ale nieważne. W końcu z nim zerwała i teraz biedak szukał różnych sposobów na to, żeby zapomnieć o swoim złamanym sercu.
Życie serwowało mu odnośnie tego najlepsze scenariusze. Jego ulubionym (z nieco nieszczęśliwym dla niego zakończeniem) była sytuacja kiedy zapłacił za zakupy kobiety stojącej w kolejce przed nim. Nie byłoby w tym nic podejrzanego, gdyby na przykład, w ramach spełnienia dobrego uczynku, sam zdecydował się na to, żeby jej te zakupy opłacić. Niestety Ronan został wytypowany wbrew własnej woli. Nie miał wyboru, musiał grać rolę męża, która została mu przypisana i zakupy opłacił. Kobieta nie wyglądała na oszustkę czy nawet na wariatkę, więc liczył na to, że zaraz po wyjściu ze sklepu się rozmówią i Ronan odzyska swoje pieniądze. Tak się jednak nie wydarzyło. Nigdy więcej nie widział na oczy tej kobiety. Były to nieco smutne i raniące, bo zdecydowanie miała twarz, na która chciało się patrzeć ponownie. Ashford nie należał do najbogatszych ludzi, ale nie należał też do najbiedniejszych. Mimo wszystko te dolary, które zainwestował w zakupy pięknej nieznajomej, przydałyby się bardziej jemu. Naprawdę chciał traktować całą tą sytuację jak dobry uczynek, bo może kobieta miała w domu małe dzieci, z utrzymaniem, których sobie nie radziła? Nie wiedział jednak czy to przejdzie skoro został oszukany.
Długo myślał o tym zdarzeniu i nawet zastanawia się czy nie wystawić gdzieś jakiegoś ogłoszenia. Nawet nie chodziło o sam zwrot pieniędzy. Chciałby kobiecie wysłać tylko wiadomość w stylu „Spoko, nic się nie stało”. Ostatecznie jednak się na to nie zdobył i uznał, że po prostu może uczciwie ruszyć do pracy i zarobić na to, żeby może kiedyś, jakiegoś pięknego dnia, oszukała go po raz kolejny. Nie myślał o tym, że zostanie w Lorne na dłużej, ale udawało mu się otrzymać niewielkie kontrakty i jeden spory. Chwytał się jednak każdej możliwej pracy, bo pamiętał, że miał też do spłacenia długi, których nabawił się kilka lat temu. Niby powoli je spłacał i nie miał w związku z tym problemów, ale jednak chciał mieć to po prostu z głowy. Podjechał autem pod adres, który podała mu kobieta podczas wymiany smsów. Wysiadając z samochodu od razu obrzucił wzrokiem dom znajdując już jakieś rzeczy do wyremontowania – typowe zboczenie zawodowe. Zapukał do drzwi i czekał aż ktoś mu otworzy.
Ronan naprawdę nie był złym człowiekiem. Nie wyśmiewał nikogo, nie komentował, nie szydził. Widząc jednak piękną twarz nieznajomej, która była zszokowana równie jak on tym widokiem, wybuchnął śmiechem. Nie mógł na to inaczej zareagować. – To jakiś żart? – Zapytał jak już się przestał śmiać. Pytanie nie miało jednak chamskiego czy negatywnego wydźwięku. Nadal był rozbawiony. Zastanawiał się czy kobietę tak szybko dopadła karma. – To podstęp czy naprawdę potrzebuje pani wyceny remontu domu? – Zapytał już nieco poważniejszym tonem. Nadal jednak nie był ostry, bo nie miał ku temu powodów. Brak kwoty, z której go ogołociła, nie sprawił, że jego życie zmieniło się na gorsze.
wije wianki — i rzuca je do falującej wody
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
pechowa florystka, próbująca udowodnić całemu światu, że podejmowane przez nią decyzje wcale nie są tymi z kategorii fatalnych
006.
Ach, drogi przyjacielu, nieszczęście to choroba zaraźliwa,
ludzie nieszczęśliwi i biedni powinni wystrzegać się się wzajemnie,
aby się jeszcze bardziej nie zarazić.
Ella nie wierzyła we Wróżkę Zębuszkę. Uważała za bujdę legendę o garnku złota na końcu tęczy, czy też powieści o marach nocnych przesiadujących na klatkach piersiowych schorowanych ludzi. Kpiła z miejskich legend, patrzyła z przymrużeniem oka na paranormalne historie. Jednak w nic bardziej nie wierzyła, niż w to, że prędzej czy później dopadnie cię karma.
I ją dopadła, gdy zaskoczona wpatrywała się w rozbawionego mężczyznę, stojącego u progu jej drzwi. Nie miała pojęcia czy właśnie nie jest bohaterką jakiegoś eksperymentu socjalnego, jednak jej drżące ze stresu nogi ledwie utrzymywały ją w odpowiedniej pozycji. Chciałaby umieć odnaleźć w aktualnej sytuacji tyle radości co mężczyzna, który zaszczycił ją swoją obecnością. Rany boskie! Gdyby tylko wtedy poczekała na niego przed sklepem i przeprosiła za nazwanie go mężem, a następnie umówiła się z nim na spłatę długu, teraz nie musiałaby płonąć ze wstydu. Cholerna wróżba! Wszystko wskazywało na to, że wizyta u wróżki sprzed kilku lat owocowała w serię wydarzeń, przez które Ella musiała wstydzić się każdego dnia. Co musiała uczynić w poprzednim życiu, że to obecne tak bardzo ją testowało?
Gdyby wiedziała kto znajduje się po drugiej stronie drzwi, najpewniej by stchórzyła i zrezygnowała z wyceny remontu. Że też pani Hamingway nie mogła polecić jej innego fachowca niż ten, któremu wisiała kilkanaście dolarów, przeprosiny i rozwód, bo biedak nawet nie wiedział kiedy stał się jej mężem. - Czy mogę zapytać o to samo, czy jednak warto otworzyć nową pulę pytań? - chciała dotrzymać mu towarzystwa w tym rozbawieniu, wierzyła, że dało się wyłuskać z tej sytuacji nieco więcej radości niż ona aktualnie odczuwała. Stąd też uśmiechnęła się delikatnie, chociaż bardziej wyglądało to jak prośba o ułaskawienie niż ciepły gest. Uchyliła jednak szerzej drzwi, aby tym gestem zaprosić mężczyznę do środka. Musiała przecież skonfrontować się ze swoimi decyzjami, które zdarzało się jej zbyt często podejmować emocjonalne i bez krzty logiki. - Schlebia mi pan sądząc, że ukartowałam to spotkanie, aby naciągnąć pana na kolejne zakupy. - nigdy w życiu przez myśl by nawet jej nie przeszło coś takiego. Próbowała jednak po raz kolejny nie spanikować i pokazać mężczyźnie, że jest w pełni rozumu, a ich poprzedni incydent był jedynie nieporozumieniem. Nie wiedziała jednak jak się do tego zabrać, więc rozłożyła ręce i westchnęła głośno, następnie przeszła do niemej gestykulacji, która sprzyjała pozbieraniu chaotycznych myśli. Wiedziała, że kluczem do rozwiązania problemu było po prostu zwrócenie pieniędzy, jednak wolała nie przechodzić do tego od razu, jakby sądząc, że to źle będzie rzutowało na ich dalszą współpracę. - Więc może przejdziemy do sypialni? - palnęła bez większej analizy i gdy tylko jej zwoje mózgowe przetworzyły komunikat, który wypluła, uniosła brwi w geście zdziwienia. Jeszcze sekundę temu sądziła, że nie da się pogrążyć bardziej, jednak ona świetnie radziła sobie w tej bagnistej sytuacji, hasając sobie w najlepsze. - Mam tam wstrętną tapetę, której chcę się pozbyć! - jak nakręcona zabawka, naprędce doprecyzowała swój komunikat, nie chcąc pozostawiać żadnych niedopowiedzeń. Czuła jak jej twarz oblewa czerwień wstydu, a wykaraskanie się z tej sytuacji będzie jeszcze gorsze niż oddanie zaległego długu.

ronan ashford
sumienny żółwik
Hania
brak multikont
ODPOWIEDZ