kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
#13

Głupia. Głupia, głupia, idiotka. Totalnie durna baba. No totalnie... idiotka. Debilka. TAKA GŁUPIA. No co ona zrobiła? No nie wiedziała. Cami myślała generalnie, że w swoim życiu to jednak większość głupot już odhaczyła i miała za sobą, w końcu jak ktoś spierdala tyle razy sprzed ołtarza i w końcu kończy jako żona ruskiego gangsterusa, to przecież niżej nie upadnie. Prawda? PRAWDA? No, a jednak było jeszcze dno pod tym. A potem okazywało się, że było jeszcze więcej dna. I Cami nie wiedziała gdzie się podziać, jak z tym handlować i w ogóle... no cholera, jak żyć! Nie wiedziała gdzie się podziać. Po pierwsze dom był totalnie radioaktywny, odkąd wybuchła między nimi łazienkowa bomba atomowa (gez, moje metafory o tej porze nie są za bardzo seksi), a do tego jak tu była, tu musiała zaskarbiać psią miłość i to tylko wtedy, kiedy nie było Luke;a, bo oczywiście, że to go unikała w tym wszystkim! Jak wychodziła z domu to była totalnie pewna, że jest śledzona przez kogoś złego, a jak uciekała przed śledzącym, to wpadała prosto na Coltona. Miała naprawdę przekichane i do tego zaczynała przegapiać telefonu z roboty, więc pewnie zaraz ją wywalą z sekstelefonu! A tam jednak dużo płacili...
Więc tak. Masakra, beznadzieja, a w tym wszystkim Cami, której głowa była niebezpiecznie blisko jakiejś jednej, wielkiej eksplozji od tego wszystkiego. I naprawdę nie wiedziała jak ma się za to wszystko zabrać, żeby jakoś... no to po prostu poukładać. Handlować z tym. Co już wiedziała, że jej się nie uda. Wróciła do domu po robocie, wzięła psa i przytuliła, ciesząc się ciszą i spokojem. Oczywiście to też musiało jej w życiu nie wyjść, bo nagle usłyszała kroki na klatce i otwieranie drzwi. Nie miała super stuprocentowej pewności, więc to Luke (zresztą, jego też unikała!), wiec w przypływie głupoty złapała pilota (do obrony, co nie), a potem razem z psem na rękach schowała się w szafie w przedpokoju. Tak, to miało sens. Zwłaszcza, że to ewidentnie nie był włamywacz, a Luke, ale nieważne, skoro do szafy weszła to tam siedziała i nawet położyła na pysku psa palec, żeby wiedział, że trzeba robić ciiii!
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
#28

Ostatnie dni były... dziwne. Dziwne, chujowe i generalnie cały jego spokojny świat legł w gruzach. A to nagle w jego życiu pojawiła się nadprogramowa siorka, a to stary znajomy chciał go wciągnąć w jakieś hocki klocki z handlowaniem koksem w Shadow. Chociaż to i tak nic w porównaniu z tym, że przez Cami krępował się przebywać w chacie, przez co te ostatnie dni upłynęły mu głównie na logistycznych manewrach mających na celu jak najrzadsze przebywanie w niej. W chacie, nie w Cami, bo tam go jeszcze nie było, okej. Status jego spotkań towarzyskich prezentował się następująco: Tom kazał mu już spierdalać i zablokował jego numer do odwołania, inni znajomi też mieli go już powoli dosyć i kazali mu znaleźć sobie jakieś hobby, a manager w Shadow stwierdził, że to jego garnięcie się do pracy na każdej zmianie trochę już się robi niezdrowe i jeszcze chwila i zainteresuje się nimi inspekcja pracy, a żadnych nalotów urzędasów to oni tutaj nie chcą.
No i chuj, dzisiaj już naprawdę nie miał co ze sobą zrobić, więc po pracy wrócił prosto do domu. Kiedy tylko wszedł do środka oczywiście najpierw się zatrzymał nasłuchując, czy jest sam. Odetchnął z ulgą, bo wszystko wskazywało na to że Cami nie było. Ale halo, czegoś mu tu ewidentnie brakowało. Małego smrodka, do którego do niedawna był nieco zdystansowany, a teraz już nie pamiętał jak to było nie mieć psa! Oczywiście wszystkim swoim znajomym pokazywał foty Harry'ego na telefonie i brał go ze sobą totalnie wszędzie. Chociaż nie powiem, na początku Harry patrzył na nowego pana trochę spod byka, bo pewnie dalej myślał że Luke tam pod prysznicem robił złe rzeczy jego pani... O-Bo-że, miał przestać wreszcie myśleć o prysznic situation, a tu znowu jego myśli powędrowały w tamtym kierunku. A metafora bardzo słuszna, no bo totalnie przez promieniowanie oboje woleli nie siedzieć w mieszkaniu, nie dlatego że się unikali. No przecież nie byli dziećmi, he he.
Zagwizdał na psiaka, bo kupił mu ostatnio jakąś fancy potrawkę i musiał obadać czy szczuras się skusi. Po dłuższej chwili usłyszał ciche szczęknięcie. Bardzo cichutkie, jakby z drugiego pokoju.
- Harry? Chodź tu, mały smrodzie - rzucił zerkając w stronę pokoju Cami, do którego drzwi były lekko uchylone. Już miał tam iść, ale kolejne cichutkie szczęknięcie wybrzmiało z okolic przedpokoju. Kiedy przechodził obok szafy usłyszał cichutkie piśnięcie, jakby piesio z trudem powstrzymywał się od wybuchu euforii. No był tam ewidentnie, ale sam się tam raczej nie włożył. Skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej, oparł się bokiem o drzwi szafy i westchnął.
- Harry, jesteś już dużym pieskiem i powinieneś wiedzieć, że Narnia nie istnieje naprawdę. Tak samo jak Harry Potter i ten czerwony grubas z brodą - oznajmił, no zapomniało mu się jak się ten ostatni ziom nazywał! Ale jako rasowy psi tata poczuwał się do uświadamiania bombelka o takich sprawach. Na rozmowę o kwiatuszkach i pszczółkach też przyjdzie pora.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
To pewnie wszystko i tak była wina Cami. Jak tylko znalazł się w tym mieszkaniu, trafił na jej orbitę, a wiadomo że orbita czarnej dziury wciąga wszystko w dziwne uniwersum i nikt nie wie, co dalej się z tym dzieje! Bo od niedawna w ogóle są jakieś fotki z daleka takich czarnych dziur, a wiadomo że żeby całkowicie zbadać o co z nimi chodzi, to potrzeba większego kalibru i poważniejszych odkryć. Jak już oczywiście znajdą sposób, żeby do jakiejś dolecieć i zbadać ją tak, żeby można było to przetrwać. Albo odzyskać w ogóle sprzęt, bo w jedną stronę to sobie wysłać można, ale odzyskać? To spore wyzwanie!
No ale tak, w jego życiu pojawiło się dużo zamieszania, w jej samo zamieszanie, które sama sobie przez lata narobiła postanowiło jej spaść na głowę. Coraz bardziej chciała komuś powiedzieć o swoim ślubie, ale z każdym kolejnym dniem mniej wiedziała komu i jak. I nie zapowiadało się na to, że pozna odpowiedź na to pytanie, skoro teraz ze swoimi problemami chowała się aż w głębiny szafy! Z wiernym, małym Haroldem, bo to pewnie było pełne imię dla Harry'ego. I niby mu mogła opowiedzieć, ale to jednak małe, niewinne stworzenie było, trzeba ograniczać ilość drastycznych informacji dostarczanych mu! A po tym, czego był świadkiem ostatnio to i tak przecież powinni załatwić mu jakąś terapie. Aż dziwne, że nie sikał po kątach ze stresu. No ale tak, nie wolno mówić o prysznicu. To temat, którego nie wolno wymawiać, ani o którym nie wolno myśleć. To sytuacja kryptonim Voldemort.
No i tak, miała być wspaniała konspiracja, ale mały zdrajca próbował się komunikować! Więc złapała go lekko za pyszczek, żeby mu zasugerować że ma być cicho, ale bez ściskania, bo jednak taki mały nosek miał, strach go zgnieść! I zamknęła oczy, uznając że w ten sposób jej Luke aż tak szybko nie znajdzie, bo wiadomo że jak się zamknie oczy to się znika, zasada z dzieciństwa, jedna z żelaznych.
- Nikogo tutaj nie ma - rzuciła, zanim pomyślała jaki to durne! Zmarszczyła nos, a potem zmarszczyła brwi - zajęte, znajdź sobie własną! - dodała, przytulając małego zdrajcę i rozważając wystawienie go poza szafę dla świętego spokoju. - Stać. Ręce na głowę i trzy kroki w tył, a potem się obróć przodem do ściany. I rozstaw nogi - dodała, uznając że jolo, jak sytuacja jest durna, niech będzie jeszcze durniejsza, więc dodała zmodyfikowany tekst z każdego filmu o policjantach nagranego ever.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
No to by się totalnie zgadzało, bo odkąd parę miesięcy temu wprowadził się do tej przeklętej chaty, to zaczęły go spotykać jakieś dziwne historie. A skoro to czarna dziura, to czy to oznaczało że już nigdy nie odzyska swojego spokoju? Chociaż z perspektywy Luke'a mieszkanie z Cami było jak szalona impreza, istne urodzinowe szaleństwo! Tylko takie... bez kolorowych balonów i magicznego konfetti. I na które czekoladowy tort musiałby zrobić i przynieść sobie sam. Ale za to prezent niespodzianka w postaci psiaka Harry'ego się udał, szkoda że z 20 lat za późno kiedy mały Luke marzył o szczeniaku. Meh, tyle wrażeń, a wystarczyło kliknąć w inne ogłoszenie!
No ale pomysłowości w unikaniu to nie można było Cami odmówić, bo sam oczywiście robił to samo... w sumie nie wiedział czemu, ale czuł że tak trzeba. No bo jednak głupia sytuacja i kiedy Luke tak rozmyślał na ten temat (a myślał baaaardzo dużo), to dochodził do wniosku, że im więcej czasu mijało, to tym gorzej było zagadać i wyjaśnić sprawę. I że chyba wolałby, żeby Cami dała mu wtedy w pysk, to chociaż miałby jednoznaczne "spierdalaj" z jej strony. Już nawet gdyby się faktycznie bzyknęli, to chyba byłoby mniej niezręcznie niż teraz, bo aktualnie poziom cringe'u na chacie wyjebywał poza wszelką skalę. No bo czemu dwójka dorosłych ludzi miałaby usiąść i wyjaśnić sobie, że hej - było, minęło, w sumie to nie powinno mieć miejsca, ale żyjmy dalej. Może było to takie trudne, bo prawdę mówiąc Luke wcale nie uważał, że to nie powinno się wydarzyć? No bo przecież koniec końców było fajnie...i przyjemnie... No, przynajmniej dopóki uciekinierka nie dała nogi, a on kompletnie nie miał pomysłu czemu. No bo nie wiedział, czy coś zrobił źle, a w to że Cami miała więcej oleju w głowie niż on, to w życiu nie uwierzy, okej. No ale skoro spuścili na to kurtynę milczenia, to nie ma co wystawiać poza nią nosa. Voldemort nawet go nie miał, więc nie kusiło, farciarz.
- Jeśli się zjarałaś i myślisz, że to toaleta, to mam nadzieję że nie siedzisz na mojej połowie - wywrócił oczami, a na jej kolejne słowa zmarszczył brwi. No i jak tu nie mieć skojarzeń, jak sama tu mu podrzucała tematy? No sama się podstawiała, a potem dziwiła że potem pies ma przez nich traumy! - Mhm, chcesz się pobawić w policjantkę i złodzieja? I potem co, wyjmiesz kajdanki i mnie do czegoś przykujesz? Sorry, nie jestem taki łatwy - jebnął totalne bez zastanowienia pierwszym skojarzeniem jakie przyszło mu do glowy. A kiedy sobie uświadomił, że ostatnio bardzo dokładnie jej zaprezentował jaki to jest, trudny do zdobycia, postanowił szybko zmienić temat na coś totalnie aseksualnego. Kościół, totalnie powinni porozmawiać o kościele! - Emm no chyba, że wolisz pobawić się w księdza, jak już siedzisz tam jak w jakimś konfesjonale. Chcesz posłuchać o moich grzechach? - uff, totalnie bezpieczny temat - tylko wino, sukienki, nieczystość i grzeszenie. A że Cami już tam siedziała i gadali właśnie dłużej niż przez ostatnich kilka dni razem wziętych, to on też sobie przysiadł pod tą szafą i oparł się o nią plecami.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
No czarna dziura zjada całe galaktyki, więc jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że no nie ma gdzie uciec. Chyba że nauczy się tak jak Mały książę, wędrować od planety do planety, ale to oznacza też, że będzie musiał się zakochać w roślinie, więc ja nie wiem czy taka przyszłość się na pewno Luke’owi spodoba… raczej to nie brzmi jak coś fajnego, róża ma w końcu kolce, heh.
A jak mowa o kolcach to tak. Jego penis, jej cycki najwyraźniej wiele zmieniały! Nie żeby to było równoznaczne, bo jednak #freethenipple, ale jak widać, cycki Cami miały jakiś katastrofalny efekt przyciągania szybszej katastrofy. I jakoś musieli z tym handlować. Czy raczej.. no uciekać od handlowania, ale że robili to zgodnie, to chyba można uznać, za jakąś sztamę i jednak wspólne handlowanie. A prawda jest taka, że Cami, jako królowa unikania tego co prawdziwe… no wolała się nie zagłębiać w to czemu tamtego nie przerwała, czemu nie dała mu w pysk… i czemu nie uznała, że jebać, przeruchaj mnie. W końcu była łatwa, Luke o tym wiedział. Pytała się czasem rano, jak miał na imię typ, którego sprowadziła na chatę i który wyszedł nad ranem, mijając Luke’a… nie miała z tym problemu, seks to tylko seks, potrzeba jak każda inna. Jak człowiek jest głodny to je, jak spragniony to pije, jak napalony to uprawia seks. Była wolna jak ten ptak, czy coś tam, a jednak ptak Luke’a nie do końca mógł być… no zaliczony i pożegnany jakby nigdy nic. I to coś, czego nie chciała przyznać, więc lepiej go unikać, nie? No. Luke'a i jego ptaka, oczywiście. Chociaż jakby spotkała ich osobno to jednak byłoby bardzo kripi, więc nie ma co fantazjować tylko o częściowo… okeeeej, zamknijmy ten akapit tutaj może, ok. Tak samo jak Cami woli udawać, że tematu nie było, bo naprawdę nie wiedziała, co by wyszło z jej ust, gdyby ten temat się rozpoczął…
- Fuj - skwitowała, marszcząc brwi - nie, ale może to jest jednak jakiś pomysł - prychnęła, bo może nasika mu do butów, to na pewno wygoni tą niezręczność spomiędzy nich! Ale nie no, Cami nie była aż tak patologiczna. Mogła co najwyżej się wywalić w krzakach w trakcie sikania, wpaść na siku wśród pokrzywy (o ile są w Australii) albo nasikać na krokodyla…
- Gadaj dalej to pobawimy się w gruntowne przeszukanie więzienne - uprzedziła go, licząc że to osłabi jego wyobraźnię! Bo jej nie. Geje byli całkiem seksi!
- O MÓJ BOŻE LUKE, czy ty możesz przestać? - zaczęła, a potem zmarszczyła brwi i westchnęła ciężko. - Jesteśmy dorośli, zachowuj się jakbyś też był! Udawaj! - dodała… kobieta, która wciąż siedzi w szafie. Wzór dorosłości, dojrzałości i innych słów na d. - I chce posłuchać o Twoich grzechach - dodała, po chwili, przygryzając na moment wargę. Boże, jaka ona była głupia. Tak, wciąż siedząc w szafie. I znosząc oceniające spojrzenie Harry’ego, ale że było ciemno, to go nie do końca widziała, więc się nie liczy….
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Jeśli Cami myślała, że kolce były w stanie odstraszyć Luke'a, to była w zajebistym błędzie! Jego problem z dupami polegał na tym, że im bardziej kuło, on tym bardziej krzyczał "bierz mnie". Im bardziej laska była problematyczna, tym bardziej on był into it. I tu chyba działała jakaś intuicja, szósty zmysł niemalże, bo nie wiedział przecież o jej nie-ślubach, ślubie z gangusem, dodatkowej fuszce na sekstelefonie, a i tak krążył i krążył kurwa po tej jej orbicie. I nie wiedział jak się zatrzymać, jak z tej orbity wyskoczyć. Więc nastąpił taki okres zawieszenia broni, on zawiesił tego swojego ptaka, a ona swoje cycki.
No i właśnie, skoro Cami była łatwa, on był łatwy, to nie mógł trochę pojąć co poszło nie tak. Przybijał piątki z tymi jej fagasami, jednemu skacowanemu nawet rano wkręcił, że to on go zaliczył i przeżyli najlepszą gejowską noc ever, a Cami pewnie podsłuchiwała te wkręty zza ściany i pokładała się ze śmiechu. Ona pewnie czasem też komentowała jego dupy, że ta średnia, ta okej. I oglądała z nim Love Island, a to +100 do bycia fajną laską. Echh piękne czasy, kiedy Cami była tylko irytującą współlokatorką zza ściany! Takie zaszufladkowanie było bezpieczne i wygodne. Problem w tym, że ta szufladka robiła się dla niej trochę ciut za mała i zaczynały wystawać jej z niej nogi! I jak zamkniesz z impetem taką szufladę, to upierdolisz lasce nogi. Nie było dobrego wyjścia z tej sytuacji, tak żeby obyło się bez kalek i wszyscy zachowali z godnością wszystkie kończyny.
- Ty się lepiej odwal od mojego tyłka. Ostatnioooo - i zawiesił głos, bo prawie wszedł na temat tabu! - często łapią mnie skurcze. Masakra, nie wiem, jest na to jakaś maść? - dodał wypuszczając powietrze z płuc, bo prawie powiedział że laska, ostatnio tak mi obdrapałaś tyłek, że ciężko mi było usiedzieć. Ale jakbyś chciała to powtórzyć, to spoko.
- NO PRZECIEŻ UDAJĘ - wysyczał, bo czego ta baba znowu od niego chciała. - Mhm, okej. Czyli jednak bliżej Ci do księdza, a nie dirty policjantki - zamyślił się, bo musiał się porządnie zastanowić. I już nawet miał zacząć mówić coś tam, że "Kiedy wspominam swoje ostatnie urodziny..." albo że w pierwszej klasie podstawówki ukradł babci drobniaki i zrzucił na brata, a tak naprawdę to był Luke! Na tego samego brata, który go ostatnio opierdolił za tykanie dup z chaty i którego zapewniał, że to na bank jednorazowa głupia akcja. No więc tak się to wszystko zazębiało, że musiał wbić kij w mrowisko. Przysięgam, że próbowałam typa powstrzymać, ale się nie dało, musiał! - Ostatnio bardzo brzydko zabawiałem się z jedną laską pod prysznicem. No ale nie miałem wyjścia, bo sama do mnie wparowała. Więc to chyba grzech wpisujący się na jej konto, a nie moje? - i jeb, powiedział, czy pomyślał? Chyba powiedział, ale może wcale nie chodziło mu o Cami? Totalnie mogło mu się to przydarzyć parę razy! O żadnym psie nie wspomniał, żeby zachować anonimowość tej laski. Ech, Luke, jednak ty jesteś kurwa głupi...
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
W takim razie miał totalnie przekichane i to ani trochę nie była jej wina, heh! Totalnie gdyby czytała w jego myślach i to wiedziała, to by powiedziała, że to wszystko jego magnes na takie baby, kompletnie zapominając o tym, jakim sama jest magnesem na tarapaty. No i jak wiadomo, kiedy jeden magnes się z drugim chce zbliżyć, to dzieją się zabawne sprawy, każdy chce odskoczyć, bo pola się nie zgadzają! No ale w sumie ta metafora chyba trochę kuleje, skoro jednak ich do siebie ciągnęło, no nieważne, chciałam być taka naukowa, ale nigdy dobra z fizyki nie byłam, okeeeej. Nieważne. Ważne, że Luke był winien wszystkiemu.
Owszem, pewnie komentowała laski, ale nie do końca miło, rzucając coś tam ,żeby jednak podważyć ich pewność siebie! I pewnie jednej wkręciła, że powinna za spędzoną noc zapłacić, bo inaczej goryl Luke’a ją dopadnie, a cały hajs zostawiła sobie jako napiwek. No ale wiadomo że to wcale nie było z jakiejś zazdrości, czy czegoś, a po prostu zgrywania się! Zwłaszcza wtedy, kiedy akurat Luke narzekał, że zjadła mu obiad, bo powinni się dzielić, co nie.
- Tylko maść na ból dupy jest mi znana, ale tobie cysterna nie pomoże - skwitowała, a potem wywróciła oczami, bo co jak co, ale o jego tyłku pomyślała! O tym jak fajnie się go ściska, jaki jest sprężysty, co nie. Bo był! - A poza tym sam się skurcz - dodała, bo no sama nie wiedziała jak ma się skupić, jak on sam tutaj ją rozprasza takimi tekstami o swoim tyłku. Nie przeszkadzałoby jej, gdyby tam się trochę poskurczał, ponapinał, przy okazji innych rzeczy…
- UDAWAJ BARDZIEJ- dorzuciła - JAK KOBIETY PRZY TOBIE - i no musiała być wredna, po prostu musiała! Nawet jeśli przy ich chwilowej… no chwili wiedział, co robi. Ale halo, nie o tym miała myśleć! - Bo jak zaraz znajdę koloratkę, to wiem gdzie ją wsadzę - i uzupełniła jeszcze, bo co on tu mówi o DIRTY rzeczach! Jak coś jest DIRTY, to się to myje, a myje się pod prysznicem, A O TYM PRZECIEŻ NIE GADAJĄ! I jak zwykle jego wina, nie potrafił się dostosować do prostej komendy, a chciał tu być policjantem w tej zabaw….aaaa, no wszystko ten dirty Luke! Wszystko jego wina.
- Oczywiście że twoje, bo po co się tam pakowałeś? Kto nie zamyka drzwi? Poza tym kto ci kazał zostać? Dziesięć zdrowasiek - zdecydowała, biorąc głębokie wdechy, bo za bardzo ją korciło, żeby wyjść z tej szafy, a ani trochę sobie nie ufała w tym momencie!
- Luke? - zapytała po chwili, ciszej trochę. - Czy możesz chociaż zamknąć oczy? - zapytała w końcu, chociaż sama nie wiedziała do czego dąży! Dobrze, że siedziała w szafie, przynajmniej z góry uprzedzała, że jest głupia.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Aż by się chciało zacytować klasyka: "Yeah Bitch! Magnets!" ~ Jesse Pinkman, he he. Najgorsze w tym wszystkim było to, że jemu na tej orbicie było wygodnie. Chociaż błędnik mu się zaczynał od tego wszystkiego psuć, więc równowagi w tym wszystkim już się nie dało złapać i w głowie zaczynało się kręcić. Grunt, że kompas go nie zawodził kiedy trzeba i pokazywał zawsze północ. Wink wink. Ech, zawsze wiedziałam, że fizyka i geografia to człowieka zaprowadzą na manowce. A jak jeszcze dodasz do tego wszystkiego chemię, to już totalnie przepis na katastrofę!
Heh, jak tak nad ranem Cami cisnęła jego i te jego panny, to w sumie zabawne, bo wtedy więcej uwagi poświęcał Cams a nie tym dupom. I w sumie trochę chamsko, bo je trochę zlewał a zaczepne teksty leciały w stronę Cami, a nie dup. Nawet nie zauważał wtedy jak wychodziły, bo czuły się olane. Upsss.
- Jest Ci znana? Może z autopsji? To musisz mi pokazać jakim ruchem najlepiej ją wsmarowywać, najlepiej na sobie -   mruknął ciszej no i też - chciał nie chciał - wrócił myślami do tych chwil pod prysznicem, kiedy on z kolei dokonywał dokładnych oględzin jej tyłka. Już wcześniej wiedział, z obserwacji okazu, że jest ładny i krągły, więc pod prysznicem tylko się utwierdził w przekonaniu. No i okej, może nie maścią, ale jakimś olejkiem by ją chętnie wysmarował. Czy coś.
- Cams, to że Twoja jedyna styczność z orgazmem to przeczytany artykuł w Cosmo, nie oznacza że inne laski go nie doświadczają, zazdrośnico - prychnął, a potem jeszcze dodał. - Mhm, mhm. Tylko tam z tą koloratką uważaj sobie, bo niektóre panny lądują potem na oddziale ratunkowym i muszą kłamać, że usiadły przypadkiem na takich dziwnych rzeczach. Najesz się tylko wstydu i na co Ci to? - uniósł brew, udając że nie wie gdzie tak naprawdę chciałaby tę koloratkę wepchnąć. I owszem, był dirty Lukiem i w każdej rozmowie z Cami musiał gadać o seksie. Taki właśnie był, o. No ale na kolejne słowa to się zeźlił ostro! Aż się odwrócił w jej stronę. No, może nie do końca w jej, bo nadal siedziała w szafie, a on nawet nie wiedział, w której połowie.
- Gdybyś... gdyby ta laska zamykała drzwi, to ja też bym się w końcu nauczył. Poza tym byłem tam pierwszy i miałem zablokowaną drogę ucieczki. Pierdolę, nie przyjmuję pokuty - no i to by było na tyle, jeśli chodziło o skruchę i żal za grzechy. Nie, żadnego zamykania drzwi do łazienki w tym domu nie będzie, o tak postanowił w tym właśnie momencie.
- Booo jeszcze zobaczę jak wychodzisz z szafy? - prychnął w odpowiedzi na jej prośbę, ale po chwili zszedł z tonu i dodał równie cicho, jak ona. - Dobra, dobra. Zamknę - stwierdził. I trochę nawet był dumny, że udało mu się ją wywabić z tej szafy, trochę jak fakir węża z tego jego koszyczka. Co prawda teraz akurat nie użył fletu, ale kto wie, kto wie, może ktoś jeszcze dziś dmuchnie w jakiś flet... I jakby tętno mu trochę podskoczyło, bo z jednej strony poczuł lekki stres, że zobaczy ją pierwszy raz od kilku dni. A z drugiej... czuł ekscytację właśnie z tego powodu. I trochę też strach, ale to akurat przed samym sobą, bo dobrze wiedział jaki nieprzewidywalny potrafił być! Więc zamknął te oczy. I jeszcze dla zwiększenia zapory bezpieczeństwa odwrócił głowę w drugą stronę. Uff, teraz już nic złego nie mogło się stać. - No, już. Możesz wyskakiwać z tortu, niespodzianko - mruknął i... czekał.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Oj wiele rzeczy może mu się jeszcze zepsuć, bałagan w łazience który zrobili to był dopiero pierwszy krok! A błędnik… no ta nazwa sama sugerowała, że generował błędy, więc można zwalić na naturę. Tak samo jak plamka ślepa, czy wątroba, która po angielsku jest liver, a to jednak kojarzy się z live! A kidney z kidding, więc nie ma przypadków, są tylko znaki że wszystko jest w człowieku. No chyba że handlarze narządów je ukradną, Cami mogła tak na przykład skończyć, jeśli jej mąż się na nią bardzo, bardzo wkurzył.. no albo na dnie jakiejś rzeki. Tak, wpakowała się w ogromne tarapaty, przy tym jej problemy i głupoty z Lukiem są jakieś takie mało problematyczne! I przegapiłam przez tą rozkminę żart penisowy, najgorzej.
- Bardzo dogłębnym i równomiernym - rzuciła, chociaż kompletnie się rozkojarzyła myśląc o jego tyłku i nie do końca wyszedł z tego pocisk! No chyba że ktoś by go tam bardzo chciał zobaczyć..
- To przykre, że nie rozpoznajesz orgazmu nawet z daleka - podsumowała z ciężkim westchnieniem - może ty się po prostu musisz douczyć jak to dobrze robić? - zapytała, chociaż to był taki trochę strzał w kolano. Bo dobrze wiedziała, kto mu może dać korki i to bardzo chętnie! I dać coś więcej, niż tylko korki…
- Czym ty myślisz, że jest koloratka? - zapytała zdezorientowana, bo to… no chyba miękkie było, więc raczej nigdzie się nie wbije i nie utknie, nie? Chociaż Cami trochę się już w tym wszystkim zgubiła, bo zbyt wiele było dwuznaczności, a jej umysł wtedy nie chciał myśleć, chciał działać! A to działanie byłoby bardzo nieodpowiednie!
- To trzeba było się pospieszyć, bo przecież wodę trzeba oszczędzać, susza na świecie, byś się doedukował trochę - prychnęła. - Poza tym jakie pierdole, ty tu nic nie pierdolisz, weź się zastanów czasami, dziecko słucha! - no i dodała, bo halo, żadnych takich sugestii! I trzeba chronić biedne, podatne uszy ich pieska, który… no był trochę ich dzieckiem, nie?
- Zamknij, usta też możesz, do kompletu, będzie oczom raźniej - podsumowała, prychając cicho. A potem westchnęła sobie i uchyliła drzwi… ale póki co wypuściła tylko psa, który był bardzo zdezorientowany tym co się dzieje i nie wiedział, co ma ze sobą zrobić! A Cami spojrzała na Luke przez szparę i przez dziwne uczucia nawarstwiające się w środku znów schowała się za jedno skrzydło szafy.
- Chyba nie chcę - podsumowała, chowając się za tym jednym skrzydłem szafy i opierając się czołem o niego, więc nie widziała, czy Luke dalej nie patrzy, czy jednak patrzył!
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
No i jak tu nie mieć skojarzeń i chętki na... coś, skoro Cami mu tu wyskakiwała z dogłębnością? Przecież dobrze wiedziała, że był zboczony, wcale się z tym nie ukrywał. Tak tak Cami, kiedy Luke proponował Ci przy śniadaniu kiełbaskę, to wcale nie mówił o wyrobie masarskim.
- A znasz jakąś fajną korepetytorkę? Możesz ją zaprosić to się wymienimy wskazówkami  - prychnął z pogardą, bo przecież on żadnych nauk doszkalających nie potrzebował! Ale go wkurzyła tym tekstem, więc pora wyjąć arsenał pt. "daj mi numer do jakiejś Twojej ładnej koleżanki".
- Nie wiem, ale brzmi jak coś, czym mógłbym Cię związać albo poddusić jak mnie znowu czymś wkurzysz - no i beng, skojarzenie oczywiście zamierzone. I nie, nie był to przypadek, że akurat wspomniał o tych dwóch czynnościach, do jakich koloratka bankowo jest niezbędnym itemem. Tak się kończą prowokacje.
- No racja, niczego tutaj nie pierdoliłem - ani nikogo - A skoro pies to dziecko, to w takim razie jesteś najgorszą matką na świecie, bo zaraz zabijesz i siebie i gówniaka jak oboje tam padniecie z niedotlenienia - wywrócił oczami, bo była to totalnie prawdopodobna opcja! A potem on będzie przesłuchiwany, że czemu nic nie zrobił tylko siedział pod szafą. I co, będzie musiał odpowiedzieć, że mu baba kazała, a on się posłuchał. Ugh, okropność, to nie mogło wyjść poza to mieszkanie!
No i już miał prychać i wzdychać dalej, kiedy usłyszał skrzypnięcie drzwi, a po chwili podleciał do niego Harry. Od razu wspiął się na pana i zaczął lizać go po twarzy. No i otworzył oczy, żeby się upewnić, czy to na pewno Harry!
- No przecież Cię nie zjem - westchnął, trochę kłamiąc przy okazji, i nawet wstał z podłogi z Harrym na rękach, wyciągnął w kierunku szafy dłoń, żeby pomóc jej wstać. Ale tak bez zaglądania do środka, bo jeszcze by się wcisnęła jeszcze głębiej. - No, dalej. Nie patrzę. Wyłaź z tej... - nie zdążył dokończyć zdania, bo w tym momencie ktoś zaczął mocno pukać do drzwi. A w zasadzie to się dobijać, a Luke'owi aż gul podskoczył, bo od razu pomyślał, że jego były koleżka postanowił spełnić swoje ostatnie groźby i przyszedł go dojechać. I ciśnienie mu podskoczyło max, bo co Ty chuju będziesz go nachodził w mieszkaniu? Tu, gdzie żyło sobie jego dziecko i... i matka jego psiego dziecka? Tryb głowy tego niestandardowego domu został aktywowany! - Siedź tam i się nie ruszaj - wysyczał do Cami stanowczo, zamykając to jedno skrzydło. - A Ty siedź cicho - jeszcze się zwrócił do psa i zamknął go w łazience, żeby zdywersyfikować ryzyko. I mały nawet skumał, bo tylko pisnął ze dwa razy. A sam podszedł do drzwi, żeby obczaić sytuację przez judasza, przekonany że zobaczy tam znajomą mordę.
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
No ja nie wiem, ale to na pewno wina Luke’a! Przecież Cami była taka biedna, niewinna, siedziała grzecznie w szafie, w ogóle się nie wychylała, nikomu nie przeszkadzała. To Luke, to wszystko Luke te skojarzenia! I w sumie to ciekawe, że Cami nie powiedziała mu nigdy o swojej alternatywnej drodze zarobkowania, czyżby jednak się przejmowała tym co o niej myśli? Nawet jeśli znajdował wielokrotnie jej matki albo jej przygodnych partnerów na kanapie, więc… no za cnotkę nie miał jak jej mieć! No i oczywiście dlatego, że sama mu dobrowolnie pokazała cycki… DETALE.
- Tak, jedną, Nazywa się Walter i jest mistrzem w swoim fachu. Ma nawet wąsa - podsumowała, oczywiście totalnie zmyślając personę, ale przecież Luke nie musiał o tym wiedzieć! Chociaż no pewnie wiedział, ale nieważne. - Mogę nawet postawić ci pierwsze lekcje, Walter jest bardzo dyskretny, pojawi się nagle u Twojego boku i pokaże ci wszystkie swoje sztuczki. Tylko zostaw mu więcej miejsca w swoim łóżku, to dość pokaźny korepetytor - dodała, żeby się jednak trochę pomartwił o to, kto może się nagle u niego w łóżku pojawić! No poza Harrym. Bo wiadomo że Cami doskonale wiedziała gdzie jest jej sypialnia, więc nie pomyli drogi i nie wyląduje u niego przypadkiem… raczej… nie, na pewno nie.
- To będzie takie nie do końca łatwe - podsumowała po chwili, bo to przecież tylko taki pasek, ale za krótki na duszenie! Tak, Cami coś tam o tym wiedziała, w końcu jej rodzina była bogolska, a bogole się kręcą przy wielebnych, którzy też biedni wcale nie są. Pewnie nawet jakiś ją podrywał, bo jak wiadomo, no normalni to oni nie są na pewno. No a wiązać na pewno ją tym nie da rady, ale tego już nie dodała, bo przecież wiązanie to wcale nie taka straszna sprawa!
- Sam padniesz z niedotlenienia, szafa to nie jakiś… jakiś…no to nie sejf, okej, nie znasz się. To najbezpieczniejsze miejsce na świecie, a do tego droga do Narnii! - podsumowała, bo przecież w trakcie ostrzału to się trzeba do wanny albo do dębowej szafy chować, dla bezpieczeństwa! Eh, Luke nic nie wiedział o szkole przetrwania. I nawet sprawdziła pewnie, czy nie ma tam tego przejścia do Narnii, bo to na pewno by jej ułatwiło życie…
- No nie wiem, wyglądasz na takiego co by miał takie zapędy. Albo przerobisz mnie na karmę dla psa - prychnęła, chociaż to było totalnie głupie wszystko! Czemu zachowywała się jak idiotka? A no tak, bo nie chciała go zobaczyć. Czy raczej się bała.
- Ugh, ale z Ciebie palant - podsumowała, chociaż to ona tutaj zachowała się jak palant, a nie on. Ale nieważne. Wyciągnęła głowę poza szafę, a potem zmarszczyła brwi. - Nigdzie nie będę siedzieć i nie… nie rozkazuj mi - odpowiedziała od razu wkurzona, bo jej zamykał skrzydło dosłownie przed nosem! - Ej ty, ty sobie nie myśl, że będziesz mnie tu zamykać! - odpowiedziała, tym razem szafę na oścież otwierając i zakładając ręce na piersi, NA PRZEKÓR! I tak, zapomniała, że miała na niego nie patrzeć, no ale to właśnie wkurzenie robi z człowiekiem!
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Na wspomnienie o Walterze prychnął z pogardą. Żadnych facetów w jego łożu, okej. Harry miał karnet na miejsce pod jego kołderką, ale żadnych typów z wąsem nu nu! Jego tyłek pozostanie dziewicą, postanowione.
- Nie ucz ojca dzieci robić  - syknął odnośnie koloratki i już chciał dopytywać czy ona taka wprawiona w tych tematach, ale wolał nie iść w te tematy! Bo że sprowadzała typów to wiedział, ale nigdy przecież się nie zastanawiał co z nimi wyrabiała. - Nie słyszałaś co przed chwilą powiedziałem? Narnia. Nie. Istnieje - wymówił każde słowo powoli i wyraźnie, na wypadek gdyby nie dotarło. Tak się niszczy dzieciństwo proszę państwa. - Jesteś strasznie chuda, więc i tak żaden pies by się nie najadł - wywrócił oczami, bo psów wege to on nie znał, każdy jednak wolał kawał mięcha. A z Cami co prawda był kawał, ale cholery, kalorii i tłuszczyku za wiele by nie dostarczyła. Grunt, że w strategicznych miejscach ta ilość tłuszczyku robiła robotę.
No i jak już badał przez judasza kto tam zaburza ich spokój, kątem oka zobaczył głowę Cami wystającą z szafy. Przyłożył palec wskazujący do ust, żeby siedziała cicho, bo serio był pewien, że zaraz będzie się napierdalał z typem. Ale nagle drzwi sąsiedniego mieszkania się otworzyły i starsza pani sąsiadka powiedziała, że jak typas nie przestanie hałasować, to zadzwoni na policję. No i to wystarczyło, bo intruz stracił rezon i w końcu sobie poszedł. No i z jednej strony ulga, a z drugiej wkurw, bo on tu dbał o ich bezpieczeństwo, a Cami tu jazgotała i jazgotała!
- Idź ze swoim kółkiem dyskusyjnym gdzieś indziej. Czemu jeden jedyny raz w życiu nie możesz się posłuchać? Proste polecenie, no kurwa - zbulwersowany podszedł do szafy i rozłożył bezradnie ręce. A że Cami wciąż siedziała w szafie, to żeby złapać kontakt wzrokowy usiadł sobie znowu, tym razem na przeciwko niej, opierając bezradnie łokcie o kolana. A jej kolejne słowa, że niby czegoś nie będzie robił, już totalnie go striggerowały i nacisnęły u niego off na przycisku odpowiedzialnym za myślenie.
- Będę se robił to, co będę chciał - odpysknął bez zastanowienia i na dowód tego, że he meant it, złapał ją za nogi i przyciągnął w swoją stronę. A że szafa była ustalmy niskopodłogowa heh, to przeszurała po podłodze tyłkiem dzielącą ich odległość i znalazła się tuż przed nim, w jego objęciach niemalże. A w sumie nawet nie tak niemalże, bo ułożył dłonie na jej biodrach, odcinając drogę ucieczki! - No i co, gdzie teraz zwiejesz, huh? - spytał na bezczelu, a gdyby Cami wciąż miała jednak wątpliwości, które z nich było głupsze, to Luke w tym momencie je rozwiał, bo nachylił się w jej stronę i zaczął całować, no bo kto mu zabroni? Nie tak zachłannie i chaotycznie jak ostatnim razem, lecz spokojniej i delikatniej, but still - był to bardzo porządny całus. Taki z najwyższej półki! A po chuj to zrobił? Ano chciał ją wkurwić za to, że ona wkurwiła jego, zaraz po tym jak on wkurwił ją. A poza tym musiał sobie zweryfikować, czy znowu będzie tak fajnie jak ostatnim razem, czy bez buchającej pary wodnej to już nie to samo. No i co? No i chuj, znowu było fajnie. A wystarczyło tylko dalej się unikać! You had one job, Luke, one job... A kiedy się od niej oderwał, nie ze chciał, ale musiał w imię jakiejś pojebanej nauczki, jak gdyby nic rzucił: - Możesz dojeść mój obiad, jest w lodówce. Tylko się nie przyzwyczajaj - prychnął jeszcze na koniec, posyłając jej złośliwy uśmieszek.
ODPOWIEDZ