archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
[7]

Studenci nie powinni być tak przystojni, stwierdziła z cichym westchnieniem, poprawiając okulary na nosie, gdy kolejny nieogarnięty student informatyki opuścił sekretariat z tak wdzięcznym uśmiechem, jak gdyby Scarlet co najmniej odczytała mu testament zaginionego dziadka i oznajmiła, że odziedziczył miliony. Zapuści taki brodę i baczki, przywdzieje okulary w grubych oprawkach oraz koszulę i w ogóle nie wygląda na te swoje dwadzieścia lat. Scarlet czasem miała problem z odróżnieniem czy do dziekanatu wchodzi świeżo upieczony student, czy może doktorant, czy profesor. Nawet w uprzednim tygodniu odezwała się żartobliwie do przestraszonego młodego mężczyzny tekstem „kochaniutki, ale legitkę to ja podbijam tylko na początku października”, na co mężczyzna nie dość, że spłonął wymownym rumieńcem to jeszcze obwieścił niezbyt wyraźnie, bo przez zaciśnięte zęby, że on tylko dziekanowi chciał kolokwia zostawić, bo w ramach zastępstwa mu grupy pilnował. Wówczas okazało się, że to wcale nie student, a trzydziestotrzyletni profesor z Wydziału Zarządzania Międzynarodowego. Scarlet oczywiście poczęła żarliwie; gorąco przepraszać, ale jej koleżanka po fachu o mało nie pękła niczym wydmuszka, gdy ów zażenowany osobnik opuścił ich pokoik, a ona zaczęła się śmiać z jeszcze bardziej zażenowanej Scarlet.
Dlatego ciężko było jej czasem powiedzieć czy przed nią stoi odpowiednio odżywiony, nieco zapuszczony, nazbyt dojrzały student pierwszego roku czy raczej przystojny, młodo wyglądający profesor. Przynajmniej nie mogła narzekać na inspiracje i treści do swoich komedii-kryminalnych. O ile by je jeszcze pisała – bowiem od jakiegoś czasu wena twórcza miała urlop, a ona nie napisała ani zdania, którego by po chwili nie wykasowała. Poniekąd to było powodem – oraz to, że samo honorarium pisarskie nie było jakąś fortuną, która w pełni sprostowałaby jej oczekiwaniom – że znalazła sobie pracę na uniwerku.
Tego pamiętnego dnia Scarlet akurat przeglądała pocztę, gdy drzwi dziekanatu otworzyły się z impetem w wyniku czego powstał przeciąg i wszystkie koperty zostały zdmuchnięte na podłogę. Scarlet jęknęła z niezadowolenia, odjechała krzesłem w tył i schyliła się po koperty. –Głupie listy i jeszcze głupsze znaczki – mruknęła z poirytowaniem, nurkując pod biurkiem, w momencie, gdy spostrzegła, że jeden ze znaczków przykleił się do podłogi – a ona nie była stanie go zedrzeć paznokciem. Odpuściła, uznając, że trudno, taki los tego znaczka. I kiedy wyłoniła się spod biurka ze stosem kopert w ręku, nieomal nie podskoczyła. Przed jej panelem ktoś stał, a ona nawet nie zorientowała się, że ktoś faktycznie wszedł do pomieszczenia. – Hm, dzień dobry. Słucham? W czym pomóc? – spytała, prędko się ogarniając i udając, że wcale się przed momentem nie zlękła.
françois baudelaire
and suddenly — all the songs were about you
24 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
je suis
pianist / french / swimmer / hobo / lil psycho / rainbow kitten surprise
Spędzając całe życie w zapomnianej przez boga wsi o ciężkiej do wymówienia nazwie, przyzwyczajony był do całkiem innych standardów jeśli chodziło o grono nauczycielskie, co w pewien sposób upodabniało go do Scarlet. Znając bowiem ledwo trzymające się na nogach mumie, uczące jeszcze jego rodziców (a w jednym przypadku nawet dziadka! Z tym że dziadek był młody, a przynajmniej tak mu wmawiał, kiedy wykręcał się od wizyty u lekarza przypłacając za to ostatecznie życiem) i zapisujące na tablicy równania matematyczne z powiększonymi monstrualnie przez grube szkła oczyma (wiedział już, co czuł czerwony kapturek), nie potrafił rozeznać się na australijskim uniwersytecie, kto tu tak właściwie naucza, a kto jest nauczany. Pięć razy się pomylił. Pięć. A przecież dopiero co zaczął się rok akademicki! Pomyłek tych było jednak znacznie więcej i nie wszystkie sprowadzały się tylko do młodo wyglądających profesorów, bowiem Francois błądził po uniwersyteckich korytarzach jak po największym labiryncie, z którego zdawało się nie być ucieczki. Przytłaczało go to do tego stopnia, że po kolejnej godzinie błądzenia w tę i we w tę, uznał, że James Cook University jest większy od całej Francji, a już na pewno - pożal się boże - od jego wsi. To właśnie pchnęło go do odwiedzenia dziekanatu, choć i to miejsce ciężko było mu znaleźć. Nie miał też najmniejszego pojęcia, że dziekanatów jest kilka.
Tak właściwie, ten dziekanat znalazł jego. Kiedy bowiem wdarł się wraz z podmuchem świeżego powietrza na jeden z korytarzy, drzwi z naprzeciwka otworzyły się same. Magia, prawda? Dla niego na pewno, jako że był już skrajnie wycieńczony i w panice, bo za kilka minut miały się zacząć kolejne zajęcia. Wchodząc więc do środka z wymalowaną na twarzy płomienną nadzieją i nie dostrzegając nikogo za biurkiem, poczuł się tak, jakby los wymierzył mu kopa w brzuch. Chciał już krzyknąć wniebogłosy, czy ten paskudny uniwersytet jest jakiś przeklęty, ale wtem przed jego oczyma wyłoniła się zza biurka jak Amfitryta z połaci morza nieznana blond piękność, w którą wbił swe zdumione, aczkolwiek czujne spojrzenie. - Tu es mannequin? - zapytał bez ani chwili zastanowienia, wchodząc jej w zdanie. Na ten krótki, naprawdę niedługi moment widok jej wytrącił mu z głowy wszystkie angielskie zwroty. - Tu as l'air de l'ange - zauważył, poniekąd usprawiedliwiając swoje początkowe pytanie. A później zrugał się w myślach, bo co, jeśli ona też była profesorem? I to najładniejszym, jakiego przyszło mu tu spotkać. - Psze… Ja pszeprosić, désolé, czy to jest… Em… Où suis-je? Gdzie ja jestem? - zadał jakże idiotyczne pytanie, wkraczając na wyżyny swoich anglojęzycznych umiejętności.

scarlet callaway
cute but psycho
give me a break
achilles, bruce, danny, finn, hesille, orphy, terence, tillius, walter
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Scarlet ostatni raz miała styczność z językiem francuskim, gdy została zaproszona na Międzynarodowe Targi Książki w Paryżu i gdy wykuła na pamięć parę zdań, którymi zwracała się do swoich francuskojęzycznych fanów. A później, gdy próbowała zamówić kawę, ale to zazwyczaj kończyło się fiaskiem, a Francuzi spoglądali na nią jakby była niespełna rozumu – wówczas porzuciła na dobre próby przemawiania w tym – ponoć – języku miłości. Ale to było na początku jej kariery i naprawdę nie pamiętała prawie niczego. Obiecała sobie nawet, że pobierze apkę Drops i będzie się uczyła francuskiego oraz poprawi swój hiszpański, bo jednak znajomość języków jest ceniona w dzisiejszych czasach, ale wyszło jak zwykle. To znaczy, że przez miesiąc jej challenge był wypełniany niemalże wzorowo, ale przy pierwszym potknięciu i zaniechaniu nauki na dwa dni, wszystko poleciało na łeb, na szyję i ostatecznie Scarlet ni w ząb nie mówiła po francusku. – Manekin? Jaki manekin? – spytała, bo o ile zrozumiała, że mężczyzna o coś ją pyta a pierwsze i drugie słowo brzmiało jej trochę z hiszpańskiego jakby zwrot „ty jesteś”, który był ewidentnie kierowany do niej, o tyle pytanie czy jest manekinem kompletnie nie miało sensu. A może chodziło o Maneskin? O ten włoski zespół? Może Scarlet przypominała kogoś z tego zespołu? Natomiast drugie zdanie było wypowiedziane zbyt szybko, by mogła cokolwiek z niego wyłapać, więc tylko uśmiechnęła się niezręcznie i kiwając głową, poczęła szukać telefonu, który przed momentem miała przecież pod ręką. Jej zamiarem było włączenie translatora i tłumaczenie na bieżąco słów tego… studenta? Kandydata? Profesora? Spoglądała na niego ze zmarszczonymi brwiami i ogromnym skupieniem, gdy tak dukał kolejno słowa, aż wreszcie usłyszała pytanie, które w pełni zrozumiała. Aż się cała rozpromieniła i z ożywieniem mu odpowiedziała. – Och! W dziekanacie Wydziału Administracji i Bezpieczeństwa Wewnętrznego – powiedziała powoli i podniosła palec wskazujący na znak, żeby zaczekał. – Momencik – powiedziała i wygrzebując wreszcie telefon spod sterty segregatorów, włączyła na nim translator. – Mogę ci jakoś pomóc? Kim jesteś? – spytała, mówiąc do telefonu i po chwili na ekranie wyświetliło się zdanie po francusku. Natychmiast włączyła głośniczek, by zdanie zostało wypowiedziane przez automatyczny głos. No i cóż, Scarlet była z siebie niesamowicie dumna, ale nie przewidziała tego, że nawet komputer może się mylić i wbite przez nią tłumaczenie może nieco przeinaczyć niektóre wyrazy.
françois baudelaire
and suddenly — all the songs were about you
24 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
je suis
pianist / french / swimmer / hobo / lil psycho / rainbow kitten surprise
Spoiler
Obrazek
Osobiście uważał, że każda próba - nawet ta najbardziej nieudana, zlękniona i wstydliwa - zagłębienia się w język obcy i odległy, była niezwykle urocza i godna uznania. Gdyby zobaczył ją w stronach swej ukochanej, a teraz porzuconej Prowansji, bełkoczącą język jego życia, będący też podobno językiem samej miłości, posłałby jej urzeczony uśmiech pełen podziwu i uwielbienia. Jakże więc był wdzięczny osobom, które podchodziły do tej kwestii podobnie, nie wywracając oczyma na jego niezgrabne próby porozumiewania się kończące się nieraz fiaskiem.
Fala srebrzystego śmiechu rozbrzmiała w tych niewielkich, jasnych ścianach, kiedy spostrzegł jej zdezorientowanie i usłyszał angielskie spłaszczenie wypowiedzianego wcześniej zwrotu. Policzki tym samym, pod naporem uśmiechu ugięły się mu w dołeczkach, a chabrowe oczy zakotwiczyły w jej oceanicznych tęczówkach, z których za żadne skarby nie potrafił spuścić wzroku. - Emm, oui, mannequin - potwierdził, tym razem wypowiadając niepojęte przez nią słowo wolniej i z bardziej zrozumiałym akcentem. - Mannequin to… Je pense… Modelka, po waszemu? - wyjaśnił z dobrodusznym - wciąż rozświetlonym wiązką uśmiechu - wyrazem twarzy i na krótki moment zupełnie zapomniał o powodzie, który przysłał go w te strony. Poznane na tym tragifarsowym kontynencie kobiety urzekały go niejednokrotnie, ale w tej skrywało się coś jeszcze; coś tak absorbującego i wyjątkowego, że nie potrafił przestać się uśmiechać. Szczególnie w chwili, w której tak zabawnie zbyła jego słowa, kiwając głową w przekonaniu, jakby tak naprawdę go rozumiała, choć oboje wiedzieli, że jest to nieprawdą. No a potem, kiedy jej podekscytowanie wypowiedzianym przez niego po angielsku zwrotem rozpromieniło cały uniwersytet, i on pogłębił swoje rozradowanie i płynnie oparł się przedramieniem prawej dłoni o powierzchnię blatu, tym samym nieco zmniejszając dzielący ich dystans. - Pour toi j'attendrai jusqu'à ma mort - obwieścił filuternie, w reakcji na jej prośbę na to, by chwilę poczekał. A na wyciągnięcie telefonu, przemieniającego jej piękny głos w robotyczną Ivonę pokręcił z niezadowoleniem głową, nawet z tego niezadowolenia cmokając. - Ona… Ona bardzo brzydko, hm, parler, mówić - przyznał, niesamowicie trudząc się nad skonstruowaniem tego pokracznego zdania. - Ale… qui, ja… ja potrzebować pomocy? Zgubić się - wydukał niepewnie, nie będąc przekonany co do wymowy co drugiego słowa. - Je suis étudiant, stu… studentem? Ja nowy jestem, em, tu i szukam… Je ne sais pas ce que je cherche - zaśmiał się pod koniec, uświadamiając sobie, że faktycznie nie wiedział. Nie znał się na wydziałach, nie zrozumiał nawet jej wcześniejszego wyjaśnienia, w jakiej części budynku się znajdują i cóż… stał tak po prostu, wsparty o kontuar, z delikatnym uśmiechem ukazującym jego śnieżnobiałe zęby i zakłopotaniem wymalowanym w co poniektórych rysach twarzy.

scarlet callaway
cute but psycho
give me a break
achilles, bruce, danny, finn, hesille, orphy, terence, tillius, walter
archeolożka — na świecie
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Scarlet wychodziła z założenia, że skoro już jechała do jakiegoś państwa to chyba wypadało wręcz nauczyć się paru zwrotów lokalnego języka. W końcu to ona jakby była tam gościem i powinna się dostosować. Zwłaszcza w momencie, gdy była gościem wręcz adorowanym tylko dlatego, że napisała książki, które podobają się części społeczeństwa książkowego. Dlatego też tak nieudolnie próbowała na zjazdach choć trochę wyjść poza własną strefę komfortu i posługiwać się językiem, którego choć w minimalnym stopniu udało jej się liznąć.
Wpatrywała się w niego jak urzeczona zastanawiając się, ile na wszystkie muzy tej tragedii, ten chłopak/mężczyzna mógł mieć lat. Bo jego wygląd był bardzo niepozorny, a dołeczki w policzkach dodawały mu niewątpliwie, niesprawiedliwego chłopięcego uroku. Scarlet uśmiechnęła się w odpowiedzi, a oczy jej rozbłysnęły radośnie jeszcze zanim przetłumaczył jej o co chodziło z manekinem.
Modelka? – powtórzyła z rozbawieniem i wykwintnym rumieńcem. Zaprzeczyła od razu ruchem głowy i tylko się ponownie zaśmiała. – Nie. Nie modelka. Ja jestem pisarką – powiedziała szczerze i nawet wykonała specyficzny ruch dłonią w powietrzu – prawie jakby pisała coś piórem albo rysikiem. Nie mogła jednak zaprzeczyć temu, iż komplement zdecydowanie do niej trafił i był bardzo miły. Zwłaszcza, że osoba, która go tak lekkim tonem wypowiedziała, sama mogłaby znaleźć się na okładce Vouge’a.
I ją zaczynały już trochę boleć policzki od tego uśmiechania się, bowiem nie potrafiła przestać. Zwłaszcza, gdy tak genialnym pomysłem wydawało jej się skorzystanie z google translatora. Niemniej, poczuła, że chyba coś jest nie w porządku, kiedy usłyszała jego odpowiedź. Żadnego ze słów tym razem nie zrozumiała, tym bardziej, że chłopak wydawał się wypowiadać je bardzo szybko, ale o ile nie znała języka francuskiego, o tyle z językiem ciała radziła sobie nie najgorzej. I ewidentnie wyczuła, że ton, którym się posługiwał zakrawał o flirciarski… Dlatego lekko zmarszczyła brwi i spojrzała na swój telefon, zastanawiając się, co takiego poszło nie tak w przekładzie. I nagle wytrzeszczyła na niego oczy. – Brzydko? Dlaczego? – Nieomal jej się wymsknęło porqué z hiszpańskiego, ale się powstrzymała, gdyż nie chciała wprowadzać jeszcze dodatkowego chaosu do tej i tak już chaotycznej rozmowy. – Zgubić się? Och… – I zaraz też wszystko stało się jasne. – Jesteś nowy i się zgubiłeś – podsumowała Scarlet ze zmarszczeniem czoła i pokiwała tylko głową ze zrozumieniem. Wyjęła z odpowiedniej szufladki mapkę dla pierwszaczków, którym mogła w razie czego zakreślić na tejże prowizorycznej mapce uczelni, gdzie powinni się uda. Zanim jednak poczęła mu cokolwiek tłumaczyć, zerknęła na niego z dobrotliwym uśmiechem. – Legitymacja? – spróbowała rzucić tym jednym słowem, mając nadzieję, że zrozumie, i że płynnie będzie mogła go wystalkować w systemie uczelnianym, by móc mu w jakikolwiek sposób pomóc na podstawie jego planu zajęć.
françois baudelaire
and suddenly — all the songs were about you
24 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
je suis
pianist / french / swimmer / hobo / lil psycho / rainbow kitten surprise
Za oknem, gdzieś w oddali, zawyła syrena karetki i straży pożarnej, a on, choć wciąż nieprzyzwyczajony do podobnych odgłosów wielkiego miasta, i tak nie potrafił skupić się na niczym innym, jak tylko poddawaniu urody blondynki badawczej obserwacji. Matka powiedziałaby mu, że to nieładnie tak się gapić jak najstraszniejszy pomyleniec, ojciec ostrzegłby, że kobiety to tylko problemy i że ma uważać, a siostra (ta najstarsza) przypomniałaby, że samo spojrzenie może i nie zapładnia, ale jak się nie opanuje, to skończy ze zgrają potomstwa i olbrzymią depresją. Ale Francois przestawać nie zamierzał. Nieczęsto bowiem spotykał kobiety tak piękne i do tego w y k s z t a ł c o n e. Kobiety, które zamiast zajmować się poprawianiem loków, malowaniem paznokci i machaniem rzęsami przed każdym napotkanym mężczyzną, zajmowały się czymś realnym i wyszukanym. Pisarką. Była pisarką. W jego wiosce żadna dziewczyna nie czytała książek dla przyjemności, a jeśli już siadała z zamiarem napisania czegoś, to tylko zalotnego smsa pełnego błędów ortograficznych. Nie żeby je piętnował. Zdumiewało go po prostu, jak diametralne różnice udawało mu się dostrzec w mieszkańcach Australii. - Piszesz o tym… uniwersytecie? - spytał niezbyt mądrze, nie rozumiejąc jednakże, dlaczego pisarka miałaby zasiadać w dziekanacie (który wciąż, notabene, nazywał sekretariatem, wynosząc to przyzwyczajenie z murów liceum). To, że udało mu się skonstruować po angielsku pełne zdanie, było niemałym cudem. Tak samo jak fakt, że ostatecznie udało im się porozumieć i pokierować Francoisa do odpowiedniej sali, bo jeszcze kiedy tak tu zalegali, wpatrzeni w swoje lśniące oczy, a po pomieszczeniu rozniosło się pytanie “legitymacja?”, chłopak odpowiedział jedynie “poproszę”. No ale się udało. Nie tylko odnalezienie zagubionego wykładu zresztą, ale też zyskanie numeru telefonu blondynki i jeszcze załapanie się na dorywczą pracę, którą niestety prędko stracił, jeśli ociągał się w niej tak, jak ja z tym odpisem. W każdym razie biedak tak nieprzyzwoicie i nieodwracalnie przepadł w błękitnych oczach blondynki, jej śnieżnobiałym uśmiechu i ciepłej barwie głosu, że kiedy wrócił już do Francji, bo okres poznawania Australii dobiegł końca (a autorka obdarta z wolnego czasu musiała pozbyć się kilku postaci), i tak przez długie miesiące nie wyrzucił jej ze swojej pamięci.

koniec <3

scarlet callaway
cute but psycho
give me a break
achilles, bruce, danny, finn, hesille, orphy, terence, tillius, walter
ODPOWIEDZ