Godzilla II: król potworów
: 27 maja 2022, 23:20
To nic nadzwyczajnego. Bo czy nie każdy policjant przynajmniej raz w życiu zmagał się z bólem złamanego nosa? I czy w Australii nie od zawsze panowały tak zatrważające upały? Cóż, z pewnością odpowiedź na te dwa pytania była twierdząca, choć świadomość ta bynajmniej nie ułatwiała Finneasowi Barringtonowi życia. A już na pewno nie dzisiaj.
Rabunek z bronią w ręku. Podstawowe procedury; zablokowanie drogi, patrolowanie miasta, przesłuchiwanie świadków, komentarz dla mediów mający uspokoić mieszkańców. Nic, w czym jego udział byłby niezbędny, a jednak coś, czego nie pozwolono mu tak po prostu ominąć. Westbrook nie daje nam żyć, inspektorze, tak usłyszał z samego rana, gdy lejący się z nieba żar przekomarzał się z jego napuchniętym nosem, wprawiając go w nieznośne pulsowanie i swędzenie, a tamponada zdawała się dziesięć razy bardziej wyczuwalna niż ledwie godzinę wcześniej. Straszy świadków i wszystko utrudnia, z nim się nie da pracować, dodano, gdy rozeźlony pędził główną ulicą, starając się nie zwariować. Dwie tabletki, tylko przeklęte dwie tabletki miały przeprowadzić go przez dzisiejszy dzień, przypominający środek samego piekła.
Dostrzegając morze policyjnych samochodów jarzących się wściekłą czerwienią i błękitem, wysiadł niechętnie z służbowego auta i trzasnąwszy drzwiami silniej, niż wymagała tego sytuacja, wzrokiem starał się namierzyć tylko jedną osobę. Nie, wcale nie zamierzał Westbrooka zamordować. Nie zamierzał, choć powinien.
Prostując się, odchrząknął i starał się przywołać na twarz jakkolwiek przyjazny wyraz. Dostrzegając jednak coraz to nowsze, ciekawskie spojrzenia wbite w jego oblicze, a raczej pewną konkretną część tegoż oblicza, nie potrafił wykrzesać z siebie nic poza nienawistnym grymasem, co było do niego tak skrajnie niepodobne. Ile jednak miał się jeszcze zmagać z tym nieprzystającym zainteresowaniem? Z nosem tym chodził już przecież od czterech dni. - Sierżancie - ponownie odkaszlnął, zwracając się następnie ku sylwetce Westbrooka, wykrzykującej gniewnie słowa do dwóch stojących przed nim mężczyzn. Widząc go w tym stanie, przez moment odniósł wrażenie, że nos jego złamany zostanie dzisiaj po raz drugi.
Rabunek z bronią w ręku. Podstawowe procedury; zablokowanie drogi, patrolowanie miasta, przesłuchiwanie świadków, komentarz dla mediów mający uspokoić mieszkańców. Nic, w czym jego udział byłby niezbędny, a jednak coś, czego nie pozwolono mu tak po prostu ominąć. Westbrook nie daje nam żyć, inspektorze, tak usłyszał z samego rana, gdy lejący się z nieba żar przekomarzał się z jego napuchniętym nosem, wprawiając go w nieznośne pulsowanie i swędzenie, a tamponada zdawała się dziesięć razy bardziej wyczuwalna niż ledwie godzinę wcześniej. Straszy świadków i wszystko utrudnia, z nim się nie da pracować, dodano, gdy rozeźlony pędził główną ulicą, starając się nie zwariować. Dwie tabletki, tylko przeklęte dwie tabletki miały przeprowadzić go przez dzisiejszy dzień, przypominający środek samego piekła.
Dostrzegając morze policyjnych samochodów jarzących się wściekłą czerwienią i błękitem, wysiadł niechętnie z służbowego auta i trzasnąwszy drzwiami silniej, niż wymagała tego sytuacja, wzrokiem starał się namierzyć tylko jedną osobę. Nie, wcale nie zamierzał Westbrooka zamordować. Nie zamierzał, choć powinien.
Prostując się, odchrząknął i starał się przywołać na twarz jakkolwiek przyjazny wyraz. Dostrzegając jednak coraz to nowsze, ciekawskie spojrzenia wbite w jego oblicze, a raczej pewną konkretną część tegoż oblicza, nie potrafił wykrzesać z siebie nic poza nienawistnym grymasem, co było do niego tak skrajnie niepodobne. Ile jednak miał się jeszcze zmagać z tym nieprzystającym zainteresowaniem? Z nosem tym chodził już przecież od czterech dni. - Sierżancie - ponownie odkaszlnął, zwracając się następnie ku sylwetce Westbrooka, wykrzykującej gniewnie słowa do dwóch stojących przed nim mężczyzn. Widząc go w tym stanie, przez moment odniósł wrażenie, że nos jego złamany zostanie dzisiaj po raz drugi.