trenuje drużynę pływacką — lorne bay state school
33 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Now you know I'm a wicked man, I bit the hand that was feeding me. It's now come back like a rubber band, the fear of love is my tendency.
009.
I'll blow out the candles
happy birthday to me
Dwunastego listopada wieczorem, w swoje urodziny, siedział samotnie w barze, wyglądając (jak zwykle) żałośnie. Być może, skoro i tak nie miał nikogo, z kim mógłby spędzić ten dzień, powinie po prostu zostać w domu (w vanie), z robić sobie po raz tysięczny maraton Shreka i zjeść ulubione chrupki. Być może nie byłby to najlepszy sposób na uczczenie urodzić, ale nadal byłoby to nieco mniej żałosne. On jednak uznał, że w urodziny wolałby nie siedzieć w swoim ciasnym vanie, a zamiast tego wyjść do ludzi, nawet jeśli nie zamierzał się do nikogo odezwać. Gdy jednak tak siedział żałośnie przy barze, popijając nieco zbyt ciepłą whisky, zastanawiał się, w którym momencie życia popełnił błąd, że znalazł się właśnie w tym miejscu. Czy wtedy, gdy zapadł się pod ziemię i ruszył w zupełnie nieprzemyślaną podróż po Australii, zostawiając za sobą wszystkie mniej lub bardziej ważne dla niego osoby? Czy wtedy, gdy poszedł do łóżka z Everly, rujnując tym samym jedyną prawdziwą przyjaźń w swoim życiu? Czy wtedy, gdy całkiem nieszczęśliwy doprowadzał (cóż, może nie w pojedynkę, ale nadal) do ruiny swoje małżeństwo? Mógłby zadawać sobie podobne pytania w nieskończoność i wciąż potrafiłby znaleźć jakiś punkt w swoim życiu, który koncertowo spierdolił. A jeden z nich zamierzał o sobie przypomnieć osobiście.
Gdy zauważył January w barze, nie był pewien, czy cały czas tam była, ale akurat nie zerkał w tamtą stronę, czy też może dopiero co przyszła. Nie miał pojęcia też, jak długo sam siedział przy tym barze. Kiedy jednak pierwszy raz zwrócił uwagę na January, stwierdził, że powinien po prostu dopić i wrócić do siebie. Przyjście do baru i tak nie było najlepszym pomysłem. I jak postanowił, tak też miał zrobić, gdy nagle przy barze pojawiła się właśnie Reddington.
– January? Heej – rzucił niepewnie, trochę zawstydzony, że go widziała przy tym barze. Mógł mieć nadzieję jedynie, że zapomniała, że miał tego dnia urodziny. I że znalazła się przy barze, żeby zamówić drinka, a nie się nad nim litować lub go dobić. Przynajmniej po ostatnim spotkaniu wydawała się nieco lepiej do niego nastawiona, ale i tak było mu bardzo niewygodnie z tym, że na nią wpadł.
programistka — założycielka i właścicielka flirtify
31 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
autorka apki randkowej z bardzo niepoukładanym życiem uczuciowym
005.
Wyjście do baru było miłą odmianą dla January — pozwalało nie siedzieć w domu, nie zastanawiać się nad swoim związkiem i zwyczajnie zabawić. Cieszyło ją to, tym bardziej że zamierzała te kilka godzin spędzić w towarzystwie dawnej przyjaciółki. W jej towarzystwie Jan pozwalała sobie na odrobinę więcej. Bardzo śmiało przechylała kolejne kieliszki, nie przejmując się zupełnie faktem, że składanie logicznych zdań przychodzi jej z rosnącą stale trudnością.
Najpierw zobaczyła Elio, a później jej przyjaciółka przyprowadziła do stolika obcego mężczyznę, który w niedługim czasie porwał ją do tańca. Możliwe też, że kolejność była odwrotna — nie była tego w żaden sposób pewna, skoro w pewnym momencie jej uwaga skupiła się tylko i wyłącznie na Houghtonie. Nawet jeśli ostatnia żywa szara komórka, niewyłączona przez nadmiar alkoholu, podpowiadała jej, że skupianie na nim jakiejkolwiek uwagi to cholerny błąd. Nie powinna poświęcać mu nawet jednej, pojedynczej myśli, bo wcale na to nie zasługiwał.
Gdy została sama, powinna zrozumieć, że należy w tym momencie wrócić do domu. Przespać się, wytrzeźwieć i kolejnego dnia zmierzyć się z cholernym kacem. Wszystko to ostatecznie zdecydowała się zsunąć na bok — wybierając w pierwszej kolejności zaczepienie Houghtona. Bo oczywiście, że wiedziała, co to za dzień i świadomość, że siedział przy barze sam, obudziła w niej jakieś dziwne poczucie winy i współczucie. Z którym powinna sobie szybko poradzić, przypominając o tym, jak ją potraktował. Nie szukała rozsądnych wymówek — odnalazła za to sprawnie te, które zdołały ją przekonać, że zajęcie miejsca tuż obok to dobry pomysł.
— Hej Elio — rzuciła, wychylając się trochę w stronę baru, chcąc odnaleźć barmana. Machnęła na niego ręką nieporadnie, starając się skupić jego uwagę. Przypadkiem szturchnęła tym sposobem obcego mężczyznę, który siedział po jej prawej stronie. Przepraszający uśmiech wystarczył, by przestał przyglądać się Jan z oburzeniem. Nie sprawił jednak, że ona sama przestała kręcić się na tym krześle jakoś zbyt niecierpliwie. — Poproszę kieliszek białego wina i to, co on pił tutaj — zwróciła się do barmana, gdy odszedł, Jan przekręciła się w stronę Elio, przyglądając mu się tak uważnie, jakby się w tej chwili intensywnie nad czymś zastanawiała.
— Urodzinowego drinka zawsze fajniej pić z kimś. Jednego, a potem sobie pójdę, bo pewnie chcesz kogoś poderwać — zniżyła głos do konspiracyjnego szeptu, jakby chciała mu dać do zrozumienia, że wie i rozumie. Ulotni się, zanim ktoś go zainteresuje, żeby mu nie psuć urodzinowego planu.
trenuje drużynę pływacką — lorne bay state school
33 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Now you know I'm a wicked man, I bit the hand that was feeding me. It's now come back like a rubber band, the fear of love is my tendency.
Nie wiedział jeszcze, jak czuł się z jej obecnością obok. Z jednej strony dobrze było nie być samemu, tym bardziej, że zaczynało być nieco depresyjnie. Z drugiej strony jednak trochę się tego wstydził. Tego, że był w tym barze sam, a spodziewał się, że jeszcze pamiętała, kiedy miał urodziny. On o jej pamiętał. Może nie składał jej wtedy życzeń, nie dzwonił czy nawet nie wysyłał smsa, ale jednak pamiętał. I zakładał, że jeśli jemu ta data wryła się w pamięć, to January tym bardziej. I właśnie dlatego było mu strasznie głupio. Ale też czuł jakiś rodzaj ulgi mimo wszystko, gdy do niego podeszła i wydawała się dość pozytywnie do niego nastawiona. Nie przesadnie, ale przecież nie było co oczekiwać cudów. Wydawało się, że już samo to, że spędzili ostatnio trochę czasu razem na imprezie i całkiem dobrze się dogadywali, było już czymś dużym, na co zdecydowanie nie zasługiwał. Na to, co się działo aktualnie chyba też nie bardzo, ale było to bardzo miłe i tylko trochę niezręczne.
– Dzięki – rzucił nieco zmieszany, ale było to bardzo miłe z jej strony. Nie musiała być dla niego dobra, ani na to nie zasługiwał, ani jej nie mogło to służyć jakkolwiek. A jednak tu była i chyba chciała z nim spędzić trochę czasu. Było to bardzo zaskakujące, bo nawet jeśli ostatnio było pomiędzy nimi okej, to jednak wydawało się, że January wcale nie zamierzała zmienić o nim zdania. Po prostu wtedy musiała go znosić, byli sobie potrzebni. A teraz? Nie miała w tym chyba żadnego celu, poza tym, żeby trochę umilić mu ten dzień. I właśnie to, że mogła tego chcieć mimo wszystko, było bardzo, bardzo zaskakujące i zupełnie niespodziewane.
– Nie planowałem, szczerze mówiąc. Zanim przyszłaś, chciałem już uciekać w sumie, ale tak, jeden drink w twoim towarzystwie to bardzo dobry pomysł – stwierdził, może trochę za bardzo próbując być czarujący, ale trochę też nie wiedział do końca, jak się w tej ich dziwnej relacji odnaleźć. Nie wiedział też, jak ona aktualnie była do niego nastawiona, czy było to po prostu podszyte litością, a od jutra mieli wrócić do poprzedniego stanu rzeczy. – Litujesz się nade mną czy po prostu zabijasz czas, póki twoja koleżanka nie wróci? – zapytał, wskazując na tańczącą na parkiecie dziewczynę. Pewnie wolałby, by odpowiedź była jeszcze jakaś inna, milsza, ale zakładał raczej, że tylko któraś z tych dwóch była możliwa.
programistka — założycielka i właścicielka flirtify
31 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
autorka apki randkowej z bardzo niepoukładanym życiem uczuciowym
Może gdyby nie alkohol, który zdążyła tego wieczora wypić, sama też odczuwałaby tę dziwną niezręczność. Nieco przesadzona ilość drinków pomagała jej jednak w tym, by uśmiechać się do niego całkiem szczerze, bez rozgrzebywania w głowie, czy powinna i — co było najważniejsze chyba — czy w ogóle na to zasługiwał. Trzeźwa January nie byłaby co do tego przekonana, skoro ostatnio miło spędziła z nim czas, przypominając sobie, co takiego w nim lubiła. Miałaby jednak resztkę rozsądku w głowie, który przypomniałby jej, że poza miłymi rzeczami, Elio nadal był chodzącym bałaganem, który wprowadzał zamęt także do życia innych. Pijana ignorowała ten fakt, zamierzając zrobić po prostu dobry uczynek, względem kogoś, kto kiedyś stanowił część jej życia.
— Jakbyś pogardził moją ofertą, pewnie bym się obraziła — przyznała luźno, uśmiechając się jednak lekko. Przejęła kieliszek, który postawił przed nią barman i uniosła go lekko, czekając, aż Elio też chwyci za szklankę za swoim drinkiem. Przekręciła się tak, by znajdować się twarzą do niego. — Naprawdę wszystkiego najlepszego, mam nadzieję, że ten rok będzie miły — przyznała, bo w jej głowie brzmiało to bardzo niezobowiązująco. Nie chciała mu życzyć niczego złośliwego, czy nawiązującego do tego, że powinien jakoś swoje dorosłe życie uporządkować. January nie była złośliwa. Sama nie wiedziała, czy naprawdę zaczynała mu po prostu przebaczać tamto świństwo, robiąc podłoże do tego, by zaczęła się tolerować, czy alkohol zwiększał jej tolerancję. Żadne rozsądne wnioski nie chciały się pojawić w jej pijanej głowie — nie odpowiedziałaby więc na to pytanie, nawet gdyby zapytał.
— Nie — odparła, jakby nie rejestrując faktu, że jego pytanie składało się z dwóch opcji. — To nie litość, Elio. Pewnie nigdy nie zostaniemy przyjaciółmi, ale skoro już na siebie wpadamy, to nie zamierzam żyć z wieczną urazą. To by było męczące — przyznała. Miała dość gównianej atmosfery w swoim mieszkaniu — jak już z niego wychodziła, miło było odnaleźć jakiś spokój. Może i Elio nie był osobą, z którą było to łatwe, czy odpowiednie, ale nie przejmowała się takimi szczegółami. Bo z całą pewnością też nie należał do osób, z którymi powinna pijana przesiadywać — drink z jej dwukrotnym eksem nie mógł podziałać zbawiennie na sypiący się związek, była tego pewna. Po prostu napiła się wina, zapominając, że mogła się znowu przekręcić w stronę baru, by nie stykać kolanami z jego nogą, naruszając tym samym odrobinę przestrzeń osobistą Elio.

trenuje drużynę pływacką — lorne bay state school
33 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Now you know I'm a wicked man, I bit the hand that was feeding me. It's now come back like a rubber band, the fear of love is my tendency.
Kiedy spotkał ją pierwszy raz po przerwie, wtedy na szkolnych korytarzach, wydawało mu się, że nigdy nie uda mu się tej relacji naprostować. Wołał nawet nie próbować, pokornie decydując się trzymać od niej z daleka i unikać na ulicy i w innych miejscach publicznych. Tylko, że ostatnio, na tej imprezie, na której się spotkali, wydawało się, że coś w ich relacji uległo zmianie. Że spojrzała na niego nieco łaskawiej. Może tylko mu się wydawało, może dopowiedział sobie za wiele, może źle odczytał sygnały, które mu wysyłała. Nie wiedział niczego na sto procent, nadal było pomiędzy nimi nieco dziwnie, ale wydawało się, że nieco się ocieplało. I teraz, gdy do niego podeszła, w jego głowie się to potwierdziło. Byłby szalony, myśląc, że mają jeszcze jakieś szanse, ale nie spodziewał się też, że ich relacja ulegnie pewnej poprawie tak szybko, więc może…?
– Nigdy bym nie pogardził twoim towarzystwem, Jan – odpowiedział, uśmiechając się trochę zawstydzony tym, co właśnie powiedział. Ale tak chyba właśnie było, bo przecież wtedy, gdy spotkali się w Sydney wcale z początku mu nie chodziło o jej pieniądze (wtedy jeszcze nawet o nich nie wiedział), tylko właśnie o nią. O to, jak się przy niej czuł zupełnie naturalnie, ale w taki zupełnie odświeżający sposób. Po tym, co odwalił tuż przed swoją ucieczką, naprawdę potrzebował tej bezpiecznej przystani, jaką była wtedy January. A potem to spieprzył całkiem. – Dziękuję, to miłe. Też mam taką nadzieję – odpowiedział nieco onieśmielony tym, jaka miła była dla niego. Czy sobie na to zasłużył? Ani trochę. Zdawał sobie z tego sprawę. Było więc mu trochę z tym dziwnie i niezręcznie, ale też przecież bardzo miło, bo jednak miał urodziny i przyjemniej było je spędzić w dobrej atmosferze.
– Jesteś dla mnie za dobra – podsumował z nieco smutnym uśmiechem. I to, że taka była, przypominało mu bardzo dobitnie, że on z kolei dla niej taki nie był. Potraktował ją naprawdę źle, tracąc pewnie całkiem jej zaufanie. Nie miał nic na swoją obronę, nawet nie próbował znaleźć czegokolwiek. Ale wydawało mu się też, że był teraz w dużo lepszym miejscu, nawet jeśli nadal nie było to dobre miejsce. – A więc wróciłaś do Lorne Bay na stałe? Skąd ten pomysł? – zapytał, przyglądając jej się uważnie. Było to trochę szokujące. Wydawało mu się, że skoro odnosiła sukcesy w wielkim mieście, to powrót do małego miasteczka był jej absolutnie do niczego nie potrzebny i wiele mógł też utrudnić. Ciekaw był więc, co ją skłoniło do powrotu.
programistka — założycielka i właścicielka flirtify
31 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
autorka apki randkowej z bardzo niepoukładanym życiem uczuciowym
Nie miała pojęcia, czy uda im się dogadać. Prawdopodobnie wcale nie powinna tego sprawdzać, mając na uwadze, że Elio był sobą, a ona sama — do czego nie chciała się jeszcze wcale tak otwarcie przyznawać — utknęła w bardzo kiepskim momencie swojego życia. Nie był to więc odpowiedni moment na odkopywanie relacji z byłym, do którego miała jakąś niezdrową słabość. A jednak January była sobą — dość nierozsądną wersją siebie, która chciała spędzić z nim urodziny, by nie tkwił przy tym bardzo zupełnie samotnie.
Nie powinna więc uśmiechać się zbyt szeroko w reakcji na jego słowa i nie na miejscu było odczuwać przyjemne, miłe ciepło rozlewające się po ciele. A jednak wcale nad tym nie panowała, pozwalając, by trochę nostalgia wzięła nad nią górę, gdy tu siedziała, popijając wino. — Podlizujesz się — skomentowała ostatecznie, czując, że policzki jej płonęły. Ciężko było jednak ustalić, czy w reakcji na jego słowa, czy przez alkohol, który zdążyła w siebie wlać. Skinęła głową na jego kolejne słowa, wiedząc, że prawdopodobnie wychodziła właśnie na najmiększą z miękkich kluch, ale było jej to nieco bardzo obojętne.
— A to nie od dziś, Elio — wytknęła mu, uśmiechając się szeroko, jakby rozbawiona szczerze tym faktem. — W liceum moja matka często mówiła, że jestem dla ciebie za dobra. No i coś o tym, że powinnam się prostować, gdy siedzę. I skoro ja jestem gotowa zapomnieć o tym, co się wydarzyło i spróbować jakoś żyć obok siebie, to też daj temu spokój — poprosiła, bo nie było sensu zadręczać się tym faktem. Mieszkali teraz w jednym mieście. Mogli się albo unikać albo spróbować jakoś dzielić tę przestrzeń wspólnie.
Mogła spodziewać się pytania, które padło, ale nie miała na nie przygotowanej odpowiedzi. Przez chwilę milczała, by później podnieść się z miejsca i nagle wyciągnąć do niego rękę. — Lubię tę piosenkę, chodź — poprosiła, chwytając go za rękę. Nie był to idealny unik. Nie miała też pojęcia, czy będzie chciał z nią zatańczyć, skoro jedynie kilka par to robiło, ale nie było to istotne. January była pijana i bardzo nie chciała szukać w głowie odpowiedzi na to, co skłoniło ją do powrotu do Lorne Bay — w taki sposób, by przypadkiem nie zahaczyć o temat Graysona i jej rozpadającego się związku. Dlatego wolałaby, żeby podniósł się wraz z nią i dołączył, do czego zachęciła go, zaczynając się kręcić tuż obok niego w rytm muzyki.

trenuje drużynę pływacką — lorne bay state school
33 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Now you know I'm a wicked man, I bit the hand that was feeding me. It's now come back like a rubber band, the fear of love is my tendency.
Przez długi czas wydawało mu się, że nie uda im się dogadać. Trudno było zostawić za sobą to, co się wydarzyło. A jednak już drugi raz rozmawiali ze sobą jakoś… po ludzku? Może nie tak, jak za starych, dobrych czasów, może nadal było w tym wszystkim dużo żalu i niepewności, ale jednak rozmawiali i to był dobry znak. Tak mu się wydawało przynajmniej. Bardzo chciał w to wierzyć, bo może nieco egoistycznie potrzebował aktualnie w życiu kogoś takiego, jak January. Wydawało się, że to z Reddington stworzył niegdyś najzdrowszy związek, nawet jeśli oboje byli wtedy nic nie wiedzącymi o życiu małolatami, to jednak wszystkie jego następne relacje wydawały się równią pochyłą. A potem spotkali się znów, już gdy byli dorośli, ze swoimi bagażami doświadczeń i było tak… miło, nieskomplikowanie, może tak jak powinny wyglądać związki. Może zapomniał przez te wszystkie lata, że to właśnie do tego powinien dążyć? Tymczasem jednak schrzanił to jak wiele innych spraw w swoim życiu.
– Nie mam w tym żadnego interesu jak coś – poinformował, choć czy można było mu w cokolwiek wierzyć? Ostatnio też się tak wydawało, że chodziło mu tylko o January, o ich zupełnie niespodziewane ponowne zbliżenie i o nic więcej, a jednak koniec końców wiadomo, jak to się skończyło.
– Okej, to tylko ostatni raz powiem, że przepraszam i żałuję, i możemy zamknąć ten temat raz na zawsze – zgodził się, bo przecież byłby niesamowicie głupi, gdyby na tę propozycję nie przystanął. Wydawało mu się, co prawda, że w praktyce wcale nie miało to być takie łatwe, ale nie zamierzał już więcej sam poruszać tego tematu albo choćby do niego nawiązywać. I tak było mu wstyd strasznie przed nią z tego powodu, więc jasne, że na rękę mu było, by już do tego więcej nie wracać.
Czuł się nawet trochę, jakby trafił do innego wymiaru. Jeszcze podczas ich ostatniego spotkania, odczuwał pewien procent awersji względem niego, ale teraz wszystko było zupełnie inaczej. Mogła to być sprawka alkoholu, raczej nie sądził, by tak całkowicie zmieniła o nim zdanie, ale szczerze mówiąc? Nawet jeśli miałoby to być jedynie chwilowe, to mu to nie przeszkadzało. Miał urodziny i mógł się przez tę chwilę pooszukiwać, że pomiędzy nimi wciąż było w porządku. – Co? – rzucił w pierwszej chwili, bo trochę go tym zaskoczyła, ale zajęło mu jedynie krótką chwilę, by podążyć za nią na parkiet. – Obawiam się tylko, że nie jestem dużo lepszym tancerzem, niż byłem na balu maturalnym – stwierdził, bo tancerz to był z niego żaden, nie miał pojęcia nawet, kiedy ostatnio tańczył. I to jeszcze z kimś. Ale nie zamierzał się wycofać, skoro już tam stali. Zmniejszył trochę dystans pomiędzy nimi, dłoń położył na jej plecach i po prostu starał się rozluźnić, wsłuchując w rytm piosenki i nie podeptać January. Póki co to drugie jakoś mu wychodziło, ale spięty był nadal.
programistka — założycielka i właścicielka flirtify
31 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
autorka apki randkowej z bardzo niepoukładanym życiem uczuciowym
W tej chwili bardzo mocno tęskniła do czasów, gdy wszystko było jakieś łatwiejsze. Kiedy była gówniarą, niewiedzącą zbyt wiele o życiu o randkach — bez tego całego bałaganu, którego zdążyła się dorobić i to nie tylko z Elio, ale też z Graysonem. Może dlatego była dla niego w tej chwili aż tak miła, bo kiedy wlała w siebie wystarczająco dużo alkoholu, łatwo było udawać, że to wszystko było jeszcze osiągalne. Rozsądek powinien jej podpowiedzieć, że to nie Elio był mężczyzną, z którym powinna spędzać ten wieczór, szukając jeszcze przebłysków miłych wspomnień, ale nie zrobił tego. A January pozwoliła sobie wykorzystać tę sytuację i po prostu siedzieć obok, świętując z nim przy okazji urodziny, które tego dnia obchodził.
— Dobrze, zamknijmy go już całkiem — poprosiła, bo nie chciała, by ją więcej przepraszał. Zrobił to już kilkakrotnie — co w pełny wystarczyło jej, by uwierzyła mu na słowo, że miał w związku z tym wyrzuty sumienia. Chciała więc puścić to w niepamięć, także dla samej siebie. Wyciąganie tego zawstydzało nie tylko Elio, skoro przypominało January tak dobitnie, że była cholernie naiwna czasami.
Parsknęła rozbawiona, gdy ułożyła mu rękę na ramieniu i przechyliła lekko głowę, przyglądając się jego twarzy. — Ja nie będę oceniać, a wszyscy inni są bardziej pijani, niż my — przypomniała mu, marszcząc lekko nos. Było już wystarczająco późno, więc okoliczni mieszkańcy, przesiadujący aktualnie w barze, mieli w nosie to, czy ktoś, kto kołysał się na prowizorycznym parkiecie, robił to z gracją, czy może niekoniecznie. Wciągnęła powietrze, gdy ją objął, czując przyjemne mrowienie, przez które zaczepiła na trochę wzrok na jego ramieniu. Czuła się niemal naelektryzowana w tej chwili, a serce biło jej jak oszalałe. Łatwo było to zrzucić na alkohol, chociaż przez kilka kolejnych chwil nie podnosiła wzroku, szczerze obawiając się momenty, w którym ich spojrzenia miałyby się spotkać. Była cholernie blisko nieco — prawdopodobnie nieco za blisko. — Widzisz? Jednak idzie ci całkiem nieźle — przyznała, w końcu na niego zerkając. I wtedy już boleśniej uświadomiła sobie, że była nieco za blisko. Na tyle, że kilka sekund później zabrała dłoń z jego ramienia, zgrabnie przesuwając ją na szyję Elio, zanim przyciągnęła go do siebie trochę, by móc go niespodziewanie pocałować. Nie był to desperacki pocałunek, ale cholernie miły i niespieszny. Jakby ta jedna, żyjąca w jej głowie szara komórka, podpowiadała January, że nie powinna tego robić, więc postanowiła wyciągnąć z tej chwili wszystko to, co miłe. Dlatego stanęła bliżej i pozwoliła sobie pocałować go tak, jak robiła to już mnóstwo razy w życiu — w tym akurat momencie czując się jednak zupełnie inaczej. I odczuwała prawdziwą potrzebę, by przeciągnąć to do maksimum, czego dowodem była fakt, że nagle znalazła się tak blisko, że niemal to on musiał trzymać January, by przypadkiem nie upadła.
trenuje drużynę pływacką — lorne bay state school
33 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Now you know I'm a wicked man, I bit the hand that was feeding me. It's now come back like a rubber band, the fear of love is my tendency.
On też tęsknił do czasów, gdy wszystko było łatwiejsze. Kiedy był młody, utalentowany, miał świetlaną przyszłość przed sobą. Kiedy był z January, z którą wszystko w życiu wydawało się nieco łatwiejsze. Wszystko, co nastąpiło później, było progresywnie coraz gorsze. Każda decyzja prowadziła go do miejsca, w którym nie chciał być. Wchodził w niezdrowe relacje, które nie prowadziły do niczego, a z których nie potrafił odejść, dopóki nie zrobiłoby się już naprawdę źle. Wycofywał się ze wszystkiego, gdy robiło się ciężko i nigdy nie potrafił w pełni zawalczyć o siebie i dla siebie. Jego życie stawało się coraz większą porażką z każdym kolejnym rokiem jego bezsensownej egzystencji. Po latach January spotkała go w prawdopodobnie najgorszym momencie jego życia, zupełnie niepodobnego do tego chłopca z liceum, w którym się niegdyś zakochała. A jednak przy Jan naprawdę starał się go z siebie jakoś wydobyć, pokazać się jej z lepszej strony, że ten Elio z liceum nadal gdzieś tam był. Ale spędzali ze sobą coraz więcej czasu, wszystko to zdawało się robić coraz bardziej poważne, a on w końcu uciekł i to z całkiem sporą ilością pieniędzy.
Skinął głową, bo nie trzeba go było dodatkowo zachęcać. Naprawdę chciał już ten temat całkiem pogrzebać. Nawet jeśli tylko teoretycznie, tylko pomiędzy nimi, bo wydawało się, że poczucie winy jeszcze go nie opuści. Za każdym razem, gdy tylko była tak miła i dobra dla niego, gdzieś z tułu głowy miał to, że on w przeciwieństwie do niej, nigdy nie był aż tak względem niej w porządku, jak powinien.
Na potwierdzenie jej słów, rozejrzał się wokół siebie, żeby spojrzeć na tych wszystkich ludzi, którzy byli bardziej zajęci sobą samym i niespecjalnie przyglądali się komukolwiek. Westchnął więc i skinął głową. – Skoro tak mówisz… to postaram się cię nie podeptać za bardzo – zgodził się więc, kołysząc się nawet w miarę do rytmu. Nie miało to wszystko jednak znaczenia, ani to, że poruszał się dość niezręcznie, ani ludzie wokół, no tak naprawdę to skupiał się tylko na January. Dlaczego miałby zawracać sobie głowę czymkolwiek czy kimkolwiek innym, gdy był z January? I może faktycznie całkiem nieźle mu szło, a może po prostu kłamała, by mu zrobić przyjemność, i nawet chciał to powiedzieć, ale zanim zdążył wymawiać jakiekolwiek słowa, zamknęła mu usta zupełnie niespodziewanym pocałunkiem. Przyciągnął ją bliżej do siebie dłońmi, które miał ulokowane w dolnej części jej pleców, a gdy już była tak blisko, jak mogła być w obecnej sytuacji, zaplótł dłonie w jej jasnych włosach, pogłębiając pocałunek, czując się w nim coraz bardziej pewnie. To był naprawdę dobry prezent na urodziny…
programistka — założycielka i właścicielka flirtify
31 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
autorka apki randkowej z bardzo niepoukładanym życiem uczuciowym
Mniej więcej to towarzyszyło January ostatnim razem — tęsknota i nostalgia do miłych, niewinnych, licealnych czasów. Może powinna mieć to na uwadze także i teraz, gdy zakopywała z nim topór wojenny, zamierzając — nawet jeśli z dystansem — znowu wpuścić go do swojego życia. Mogło skończyć się to znowu dla January w sposób, który później budził w niej pogardę wobec tej naiwnej strony swojej osobowości, która za często dochodziła do głosu. Miło jednak było zapomnieć tamten incydent, pójść do przodu i nie obawiać się więcej przypadkowych spotkań z Elio, których na pewno będzie dużo więcej, skoro mieszkali w tym samym miasteczku.
Uśmiechnęła się na jego zapewnienie, czując przyjemne ciepło, gdy był tak blisko. W głowie szumiało jej od nadmiaru alkoholu, ale uważała to za stosunkowo miłe. Po prostu dopełniało ten chaotyczny obrazek, w którym pozwalała sobie na przetańczenie tej jednej piosenki z Elio. Jakby wcale nie mieli ponad trzydziestki na karku, a dorosłość nie potraktowała ich kiedyś zbyt surowo.
Przez kilka długich sekund, gdy jej serce biło jak szalone, w głowie miała jedynie myśl o tym, jak dobrze było go znowu całować. Zatraciła się w tych kilku chwilach, czując potrzebę wyciągnięcia z tego więcej — chciała go trochę bliżej, trochę bardziej. Musiała się jednak w końcu odsunąć na kilka chwil, by zaczerpnąć tchu i chyba wtedy przypomniała sobie, że nie była już siedemnastolatką, zakochaną w Elio, która mogła skraść mu jeszcze jeden pocałunek, zanim chwyciłaby go za rękę, by jednak uciec z tłocznego baru. Zanim cokolwiek powiedziała, uderzyła w nią fala paniki. Taka, przez którą nerwowo cofnęła się do tyłu i zatkała usta dłońmi.
— O nie, nie powinnam. Przepraszam, to było takie głupie, Elio — rzuciła gorączkowo, czując się paskudnie. Przytłoczona zalewającymi ją myślami i wnioskami, w których pojawił się przecież także i Grayson, miała ochotę uciec. Nie zrobiła tego tylko dlatego, że i chyba sam Elio powinien wiedzieć, jak nierozsądne to było z jej strony. — To nie powinno się zdarzyć — podkreśliła jeszcze, nie mając pojęcia, co miała zrobić z rekami. Kiedy stała krok przed nim, nie dotykając go w żaden sposób, czuła się jakaś zagubiona i niezręczna. Próbowała nie myśleć o tym, jak przyjemnie było jej całować — zupełnie inaczej, niż na co dzień całowała Graysona.
— Mam kogoś, to z nim się przeprowadziłam — wyjaśniła jeszcze. Nie wspomniała o nim wcześniej, gdy pytał o powód jej przyjazdu, bo jakoś chciała trzymać Graysona z dala, nie mieszać go w tę część życia. Musiała jednak zrobić to teraz, przemycając niemą prośbę, by na pewno zostało to między nimi. Ten spontaniczny, urodzinowy pocałunek, który na pewno nie powinien się zdarzyć.
trenuje drużynę pływacką — lorne bay state school
33 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Now you know I'm a wicked man, I bit the hand that was feeding me. It's now come back like a rubber band, the fear of love is my tendency.
Przemknęło mu przez myśl, że może faktycznie powoli naprostowywali tę relację, ale zupełnie nie spodziewał się tego, jak ten wieczór się potoczy. Było to tak całkiem niespodziewane, że aż nieprawdopodobne. Nie miał oczywiście nic przeciwko i zdecydowanie nie zamierzał się od niej odsuwać. Całował ją czule i z utęsknieniem, może odrobinę niepewnie i nieporadnie, conajmniej jakby nadal był tym niezręcznym nastolatkiem, który za szkołą całował dziewczynę zupełnie spoza swojej ligi. W głowie miał jeden wielki chaos, który tylko się pogłębiał z każdą kolejną sekundą. Gdyby to nie była January, pomyślałby nawet, że właśnie sobie z niego okrutnie żartuje, ale przecież byłoby to zupełnie nie w jej stylu. A może powinna być względem niego okrutna, dłużej chować urazę i wręcz nią epatować. Powinna mu nadal przypominać o tym, jaki on sam był paskudny i dlaczego nie warto było mieć z nim nic do czynienia. To bardziej pasowałoby do ich sytuacji niż wspólne spędzanie czasu w jego urodziny i ten pocałunek.
Ale wszystko, co później miało już więcej sensu. To, że się od niego odsunęła i powiedziała, że to było głupie. Bo pewnie było. Może nie dla niego, ale domyślał się, że mogło być dla January. Czego innego mógł się spodziewać po tym, jak ją potraktował. Tego, że z łatwością znów wpadnie w jego ramiona i to na ich trzecim spotkaniu w Lorne Bay? Tylko dlatego, że miał urodziny? Nie zasługiwał na to ani trochę. Dobrze dla January, że jednak zdążyła się w porę opamietać. Gorzej dla Elio, ale przecież nie powinien się spodziewać czegokolwiek innego. Wysłuchiwał więc z pokorą, jakie to było głupie i jak bardzo nie powinno się wydarzyć, bo co innego miał zrobić? Powiedzieć, że jemu się podobało i wolałby to kontynuować? Że chętnie pozwoliłby jej zabrać się do niej, bo wolałby nie spędzić z nią nocy w vanie. Mógłby to powiedzieć, ale nic by to nie zmieniło i tak.
– Masz kogoś – powtórzył za nią trochę zaskoczony, jakby potrzebował sobie to jakoś przeprocesować. – Okej, jasne, nie będę się wpierdalać – dodał jeszcze trochę zmieszany tym wszystkim. Z drugiej strony to nie on pocałował ją, nawet by nie śmiał tego zrobić. Nie powinien się więc czuć jakkolwiek winny, że to się stało. Tym bardziej, że nie wiedział wcześniej. – Ale dzięki za drinka, taniec i w ogóle. To było miłe – powiedział jeszcze, czując, że co raz bliżsi byli pożegnania i nieco desperacko chciał jakoś ten moment oddalić w czasie.
programistka — założycielka i właścicielka flirtify
31 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
autorka apki randkowej z bardzo niepoukładanym życiem uczuciowym
Było w tym pocałunku tyle znajomych rzeczy, że nie skłamałaby, mówiąc, że było to coś bezpiecznego dla niej. Czuła się tak, jakby pierwszy raz od dawna robiła coś, co powinna. Myśl o tym żyła w jej głowie kilka dłuioch chwil, zastąpiona brutalnie wnioskiem, że — z uwagi na Graysona i cały ten życiowy bałagan — była to tak naprawdę jedyna rzecz, jakiej zdecydowanie nie mogła robić. Nie mogła go tak po prostu całować, jakby wcale nie minęło kilkanaście długich lat i jakby mogli sobie na to pozwolić. Bo prawda była taka, że nawet gdyby WInchester nie czekał na nią w domu, to i tak istniał przynajmniej tuzin powodów, dla którego wchodzenie w jakiekolwiek romantyczne relacje z Elio było gównianym pomysłem.
Odczuwała lekkie zażenowanie na myśl, jak bardzo tego chciała i jak cholernie potrzebowała przedłużyć ten pocałunek o kilka kolejnych sekund. Usta mrowiły ją w tej chwili, przypominając o tym, jak chwilę wcześniej ją całował, a serce biło jak szalone, gdy wstyd mieszał się z żalem. Próbowała sprowadzić na ziemię siebie i swój pijany umysł, który najwidoczniej zapominał, że nie miała już siedemnastu lat. Może gdyby nie Grayson pozwoliłaby sobie na więcej, spędzając z nim jedną, pełną nostalgii noc, po której na pewno nie czułaby się dobrze. A tak opamiętała się trochę szybciej, czując się jednak trochę tak, jakby to ona go tym razem wykorzystała — pocałowała w urodziny jedynie po to, by ostatecznie wyrzucić mu w twarz, że był to błąd. Poczucie wstydu stało się wręcz piekące i nieprzyjemne, odbijające w policzkach i sprawiające, że ciężko było jej utrzymać z nim kontakt wzrokowy.
— Tak, mam kogoś — nerwowo powtórzyła. Nie musiała tego mówić, bo padło nie tylko z jej ust, ale tez i z jego. A jednak January czuła się w tej chwili tak zagubiona, że nie bardzo wiedziała, co dokładnie miała zrobić. Rozsądek podpowiadał jej ucieczkę, ale gdy patrzyła na Elio, czuła paskudne wyrzuty sumienia, przez które nie mogła tego zrobić. Potrzebowała dodać coś jeszcze, inaczej zostawi go tutaj, czując się jak najgorszy człowiek na świecie. — Nie powinnam w ogóle cię zaczepiać i tego robić. To było miłe, ale głupie z mojej strony. Po prostu ja już pójdę, Elio — rzuciła jeszcze nerwowo. Jak tylko to powiedziała, poczuła się jeszcze bardziej żałośnie. Dlatego minęła go, chwyciła swoją torebkę i uciekła, czując się tak, jakby zrujnowała mu w tej chwili całkowicie urodziny.

koniec </3
ODPOWIEDZ