Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię.
Lekka irytacji i podenerwowanie towarzyszyły Jasperowi przez cały czas, odkąd miał za sobą tę aferę z Diviną i Nathanielem. W pracy bywał bardziej spięty w szczególności, gdy w pobliżu znajdował się Nate. Wobec Diviny także stał się bardziej czujny i przewrażliwiony, chociaż zapewne wraz z zanikającymi na jego twarzy zasinieniami i te nieprzyjemne emocje miały go przestać nawiedzać. Tak, czy inaczej, największe ukojenie przynosił mu czas spędzony z Pearl. Miał wrażenie, że od dawna nie był tak nakręcony i nabuzowany jak w tym czasie. Dlatego ta jej "chwilowa" absencja wcale mu się nie spodobała, ale był wyrozumiały. Miał jeszcze siłownię, ale jak na ironię, aby się do niej dostać, także potrzebował odwiedzić Pearl. Jednak kłamstwem byłoby stwierdzić, że nie mógł się obejść bez tego. Mógł, ale znał blondynkę na tyle, aby czasem przezornie sprawdzić, czy nie kombinuje czegoś za jego plecami. Kilkukrotnie znalazł ją w sytuacjach wymagających całkiem sporych tłumaczeń, więc wiedział na co ją stać. Liczył jednak na to, że faktycznie się źle czuła, a nie snuła nocami po jakich barach szukając kolejnych, tropów w tym swoim "prywatnym" śledztwie. Zwyczajnie martwił się o nią, bo nawet jeśli posiadała spore "plecy", do których się nie przyznawała to nie każdy oprych spod latarni musiał od razu wiedzieć kim była. Tak więc, dla świętego spokoju postanowił ja odwiedzić i przywieść najlepszą, włoską pizzę jaką można było znaleźć w okolicy.
- Pearl? - Drzwi od jej domu były otwarte, więc wszedł do środka bez pukania, ale pomarudził pod nosem o tym, że znów siebie nie zamknęła. - Kicia? - Nawoływał, ale odpowiadała mu głucha cisza. Odłożył więc jedzenie w kuchni i nim udał się na górę, prześledził wzrokiem znajdujące się wokół przedmioty. Dwie butelki wina stojące za koszem ze śmieciami były raczej kiepskim lekarstwem, a przed wczoraj jak nocował u Pearl na bank ich tam jeszcze nie było. Poza tym nie znalazł nic konkretniejszego, a z pewną dozą podejrzliwości skierował się w stronę schodów i tam u ich szczytu dotrzegł jej sylwetkę. - Czemu nie zamknęłaś drzwi? Siedzisz tutaj sama i prosisz się o włamanie - burknął na powitanie, po czym uśmiechnął się, bo jednak cieszył się, że ją widział. Nawet jeśli ona niekoniecznie miała na to ochotę.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
41.

Nie chciała okłamywać Jaspera, ale jeszcze bardziej nie chciała, żeby jej pierdolił, że jest głupia i nieodpowiedzialna. Dobrze było jej z Ainsworthem i chociaż nie lubiła o tym myśleć, to jednak czuła, że jest przy nim szczęśliwa. Tylko, że w tym wszystkim wątpiła, aby rozumiał jej misję związaną ze znalezieniem zabójcy Lucille. Z jednej strony nie miała mu tego za złe, było to w końcu pewnego rodzaju tematem tabu, którym nie chciała się dzielić, bo potrzebowała sama to ogarnąć, ale z drugiej... robiła co uważała za słuszne. Parę siniaków, czy zadrapań jej nie zniechęci, chociaż stojąc rano przed lustrem skrzywiła się, bo nie wyglądało to najatrakcyjniej. No i chociaż to wybitnie głupie i pokazuje, jak płytkie potrafi być jej myślenie... głównie też przez to nie chciała mu mówić. Bo chciałby zobaczyć, a ona nie chciała, żeby ją widział w takiej odpychającej formie. Z gadaniem jeszcze by sobie poradziła, ale z tym zniesmaczonym spojrzeniem... w życiu. Wolałaby więc się z nim nie widzieć, ale skoro miał przyjechać na chwilę, to zarzuciła na siebie domowy zestaw z golfem, a potem nałożyła lekki makijaż. Głównie po to, by korektorem ukryć jedno drobniejsze zasinienie na kości policzkowej, miała w tym całkiem niezłą wprawę, więc wyszło jej idealnie. Była obolała, kostka też jeszcze nie doszła do siebie, ale gdy usłyszała głos Jaspera, ruszyła w stronę schodów, na których szczycie się zatrzymała.
- Jak ktoś się będzie włamywał, totalnie wolałabym, żeby wszedł drzwiami, a nie mi je rozwalał - mruknęła, opierając się ramieniem o ścianę. - Nie narzekaj, dzięki temu mogłeś wejść - dodała zaraz, unosząc kącik ust. Stęskniła się za nim, chociaż głupio było jej się do tego przyznać. Takie jednak były fakty i w sumie jeśli czegoś najbardziej żałowała w swoim obecnym stanie, to właśnie tego, że nie miała go obok... jak ckliwie to nie brzmiało. Na tyle ckliwie, by nigdy nie podzieliła się tą myślą na głos.
- Jasper, jeszcze coś ode mnie złapiesz - zrobiła kroczek do tyłu, kiedy zobaczyła, że Ainsworth wspina się do niej po schodach, ale mogła mówić i zaraz już była w jego ramionach, tak nie spodziewając się tego, że nacisk na obite mięśnie i kości sprawił, że mimowolnie jęknęła, sycząc przy tym cicho. - Wczoraj się przypadkiem wywaliłam i bolą mnie mięśnie - wyjaśniła skąd ta reakcja, zgodnie z prawdą w zasadzie. Nikt nie mogl jej zarzucic klamstwa ba tym polu. Wiedziała też, że jest zasłonięta, ale kiedy był bliżej, czuła jakieś stresujące napięcie. Nie chciała przy tym jednak wyjść na kogoś, kto się nie cieszył, to też zaraz złapała za jego dłoń. - Jak dojdę do siebie, to sobie to wynagrodzimy - obiecała, samej z resztą na to licząc.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię.
Miał pretensje do samego siebie o to swoje zachowawcze podejście wobec Pearl. Nie świadczyło to najlepiej o zaufaniu, które w ich związku istniało, ale chyba nadal obydwoje mocno zachowywali dystans wobec siebie. Zresztą sam Jasper miał na sumieniu takie kłamstwa, że nie powinien mieć pretensji o jakieś tam drobne machlojki Campbell, jednak... Zwyczajnie się o nią martwił i jakkolwiek kiepsko by nie wyglądało to z boku, wolał czasem przyjemnie się rozczarować, aniżeli ponownie patrzeć jak z przerażenia cała drży i nie potrafi się uspokoić. Wydarzenia z krematorium co jakiś czas powracały do niego, szczególnie w chwilach, w których musiał wmawiać sobie, że na pewno Pearl nie robi nic głupiego i naprawdę pracuje, albo grzecznie spędza wieczór sama w domu. Tym razem jednak coś od początku mu nie pasowało. Rozumiał, że każdy może mieć słabszy dzień, który najlepiej spędzić z dala od kogokolwiek. Tylko to przeziębienie... Jakoś nie do końca mu pasowało, ale wolał się nie uprzedzać, mimo wszystko...
- Mogłabyś też mnie po prostu wpuścić - musiał coś powiedzieć, bo przecież nie byłby sobą, jakby pozwolił, aby Campbell było na wierzchu. - Masz zamykać drzwi na klucz jak jesteś sama - rozkazał, poważnym tonem, niczym dojrzały dorosły, po czym w kilku szybkich krokach pokonał schody, aby znaleźć się przy blondynce. - Wcale nie - mruknął, gdy znalazł się na tyle blisko, aby dłonią objąć Pearl w talii, a potem zjechać nią po jej udzie aż na pośladek i przyciągnąć do siebie. W tym czasie wtulił twarz gdzieś w okolice jej ucha i szyi, całując fragment nieokrytej golfem skóry. - Co ci jest? - Spytał, kompletnie zbity z torpu, gdy Pearl stęknęła cichutko, jakby swoimi gestami on zrobił jej krzywdę. - Gdzie się przewróciłaś? Nic ci nie jest? - Oczywiście, że nie mógł zbagatelizować jej słów i zaraz zaczął przeprowadzać lekarski wywiad. - Mówisz tak jakbyś miała dochodzić do siebie tygodniami. O co chodzi? - Zmarszczył lekko brwi, lustrując Pearl przenikliwym spojrzeniem. - Nie wyglądasz na chorą - oznajmił, nie dostrzegając na jej twarzy żadnych zaczerwienień w okolicach nosa, szklistych oczu, czy wypieków na policzkach. Mówiła też normalnie, nie przerywał jej kaszel, a poza tym, że okryta była od stóp do głów, nic nie wskazywało na to, aby cokolwiek jej dolegało. - Pearl, co się wczoraj stało? - Zapytał spokojnie i dobitnie wypowiadając każde słowo, a chociaż nadal pozwalał dziewczynie trzymać swoją dłoń, drugą ręką ostrożnie sięgnął do jej czoła. Nie była rozgrzana, ale przez to, że ją dotknął, ponownie zmieniła nieco pozycje, odchylając głowę i przez to okrywający jej szyję golf, odsunął się delikatnie od ciała ujawniając dziwnie zaczerwieniony ślad. - Co masz na szyi? - Dodał zaraz, a wyraz jego twarzy z zaciekawionego i lekko skonsternowanego od razu stał się poważny i niewiele mający wspólnego z jakimkolwiek pojęciem zadowolenia.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Chociaż bolało to jej dumę, to musiała sama przed sobą przyznać, że czuła się po prostu źle. Poobijane ciało przy każdym ruchu ją drażniło, już nie wspominając o tym, że jej kostka miała dość, a to z kolei faktycznie przyprawiało ją o ból głowy. Mimo to, wciąż wychodziła z założenia, że nic jej nie jest, ale wiedziała, że pod ubraniami... wygląda po prostu paskudnie. W życiu nie chciałaby się pokazać w takim stanie Jasperowi, nawet już walić jego wykłady, ale ona sama... krzywiła się ze zniesmaczeniem, gdy oglądała swoje ciało.
- A ty masz tańczyć w deszczu wykrzykując moje imię, gdy jesteś sam - przewróciła oczami, chyba dość jasno pokazując, jak bardzo przeraziła się jego nakazu. Bez przesady, nie była dzieckiem i też nie chciała, aby Jasper niepotrzebnie się o nią martwił, bo jak otwarte drzwi zaczną być problemem, to faktycznie niebawem przy niej wyłysieje, a szkoda byłoby jego włosów. - Nic mi nie jest, po prostu się trochę obiłam - wzruszyła ramionami na jego pytanie. - W pracy... spieszyłam się, teren był nierówny i noga mi uleciała - wyjaśniła dalej, gwoli zasadzie, że półprawda zawsze jest lepsza od kłamstwa. Skrzywiła się przy tym delikatnie, kiedy nie dawał za wygraną i westchnęła nieco zbyt męczenniczo. - Dodajesz sobie, Jasper... Strasznie panikujesz, wiesz? - zażartowała sobie z niego, by nieco się rozluźnił. Sama też potrzebowała spokoju, bo była względnie zmęczona. Sądziła, że Jasper weźmie torbę i wyjdzie, a tym czasem już była poddawana przesłuchaniu. - Nie powiedziałam, że jestem chora, tylko, że chyba coś mnie rozbiera, bo nie czuję się najlepiej - przypomniała mu, już z pewną nutą irytacji, bo co, jak co, ale Pearl Campbell nie lubiła odpowiadać na pytania. Zdecydowanie preferowała, gdy to ona je zadawała drugiej stronie i taka wymiana ról jej niekoniecznie teraz leżała. W dodatku w tej swojej panice naprawdę uważała, że lepiej zachować pewien dystans, ale może była nazbyt spięta. - Mówiłam ci, że miałam chujowy dzień w pracy. Spotkanie z chujkiem i upadek, jakbym z tobą wyszła na miasto, pewnie ktoś wylałby na mnie jeszcze kawę - podsumowała, patrząc mu w oczy, bo akurat i to nie było nieprawdą. Rzeczywiście wczoraj ewidentnie nie miała szczęścia. Odsunęła się więc jeszcze bardziej, ale zaraz pod wpływem jego słów przycisnęła dłoń do szyi. - Jak to co mam na szyi? - zapytała głupio i poprawiła golf, robiąc dla pewności krok w tył. W sumie postanowiła to wykorzystać i odwróciła się na pięcie, by pójść do łazienki i spojrzeć do lustra, ale nim Jasper do niej dołączył, zdążyła znów wyjść na korytarz. - Może podczas upadku machnęłam jakoś dłonią? Albo nie wiem, ten golf mnie podrażnił - mruknęła, by zaraz na niego spojrzeć spode łba. - Jeszcze coś, panie władzo? Myślałam, że przyszedłeś po torbę, a nie mnie maglować - zauważyła pod nosem, nieźle już zestresowana, chociaż całkiem dobrze to ukrywała. Mimo wszystko jednak wolałaby oddalić temat od jej osoby.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię.
Pojęcia nie miał jakim cudem wykształcił w sobie ten szósty zmysł, ale odnosił wrażenie, że za każdym razem, gdy Pearl coś kombinowała, wyczytywał to z jej zachowania jak z kartki. Oczywiście z początku pojęcia nie miał jak trafne miały okazać się jego przeczucia. Może nawet przez moment czuł pretensje do samego siebie, bo w końcu byli ze sobą kilka miesięcy, więc nie mógł oczekiwać od Pearl jakiegoś przesadnego oddania i szczerości. Tym bardziej, że obydwoje mieli ciężkie charaktery i byli nieufni. Tylko, że Campbell nie należała do zwykłych kobiet, a pakowanie się w kłopoty miała wpisane w DNA. Tak samo jak brak instynktu samozachowawczego, dlatego w jej przypadku każdemu odstępstwu od normy należało się porządnie przyjrzeć.
- Ta noga? - Zerknął intuicyjnie w stronę kostki Pearl, którą kilka miesięcy wcześniej skręciła. Oczywiście nic nie dostrzegł, ale było to silniejsze od niego. Zaraz potem powrócił spojrzeniem do blondynki, a z jego twarzy jasno dało się wywnioskować, że nie zawierza temu co sprzedawała mu Pearl. - Mhmm... Zawsze panikuję, a potem dzieją się dziwne rzeczy. Wolę się upewnić, że znów mi nie ściemniasz - burknął, bo to jak czepiała się słówek także mu nie pasowało. Odnosił wrażenie, że jego obecność była Campbell wybitnie nie na rękę i wręcz odsuwała się od niego, jakby nie mogąc znieść tego, że znajdował się tak blisko. - Pearl, to ty stanowisz zagrożenie dla innych, nie oni dla ciebie - skomentował jej słowa, bo szczerze współczułby osobie, która oblałaby blondynkę kawą. Zapewne po spotkaniu z nią już nigdy więcej nie sięgnęłaby po kofeinę w obawie o to jakie przynieść jej to może konsekwencje. - To ja się pytam - rzucił, po czym z lekkim zaskoczeniem odprowadził Pearl wzrokiem do łazienki.
Oczywiście poszedł zaraz za nią, ale zderzyli się w przejściu i Campbell znów cofnęła się o dwa kroki spoglądając na niego. Niby w jej oczach widać było determinację, ale cień jakiejś niepewności co jakiś czas prześlizgiwał się po jej niebezpiecznie pięknej twarzy.
- Chcesz się mnie pozbyć - stwierdził nie zapytał i oczywiście w nosie miał póki co torbę. - Przyniosłem też pizze. Liczyłem na to, że jednak poświęcisz mi chociaż chwilę - dodał zaraz wciąż powstrzymując się od oskarżeń, ale ten czerwony ślad go drażnił. Wyciągnął więc dłoń, aby złapać za materiał golfu. - Daj, zerknę co to jest. Może dostałaś jakiegoś uczulenia - oznajmił, skoro ona nie miała pojęcia co to. Najlepiej więc byłoby się upewnić, że to nic poważnego, ale jak podejrzewał była to ściema. Pearl cofnęła się o krok, ponownie przykładając dłoń do szyi i sięgając po jakąś mało przekonywującą wymówkę. - O co chodzi? Co kombinujesz, Pearl? - Tym razem nawet nie starał się brzmieć uprzejmie. - Kurwa, wiem, że coś kręcisz, więc proszę nie rób ze mnie idioty tylko mów - dodał zaraz, a żeby nie zaczęła marudzić i narzekać na jego przewrażliwienie, postanowił dodać kilka słów. - Znalazłem w kuchni dwie butelki wina, unikasz mojego dotyku, udajesz, że coś ci dolega i jeszcze kłamiesz, bo wiesz co masz na szyi - wyrzucił jednym ciągiem. - Mów więc - rozkazał, a że jego podejrzenia zaczęły oscylować wokół bardzo nieprzyjemnego scenariusza zniesmaczenie widoczne na jego twarzy powoli przeradzało się w złość, a wzrok nieustannie kierował się w stronę dłoni blondynki, którą nadal przysłaniała swoją szyję.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Powinna była nie zgadzać się na jego przyjazd, albo udawać, że śpi, to by teraz nie musiała się martwić tym, co ma mu powiedzieć, gdy tak ja maglował.
- Ano ta... biegłam na obcasach i wyjebałam się, jak głupia. Serio muszę się z tego spowiadać? Już mi wystarczy wstydu od obcych ludzi - przewróciła oczami, bo właśnie takich rozmów chciała uniknąć. Nienawidziła wykładów i dostawała od nich migreny. Poza tym nie chciała, żeby Jasper się martwił, albo co gorsza, sugerował, że postępowała głupio. Prawda była taka, że każdemu mogło się to zdarzyć, ale wątpiła w wyrozumiałość Ainswortha i też nie w smak było jej się przed nim kompromitować. - Widziały gały co brały - burknęła pod nosem, w odniesieniu do tych jego "dziwnych rzeczy", jak i ściemniania. Zaraz też obrzuciła go spojrzeniem spode łba, już nie komentując tego, że to ona była zagrożeniem. Kiedyś mu to wypomni, może nawet niebawem, gdy będzie próbował z niej robić potencjalną ofiarę.
- Przestań się bawić w jakieś chore dochodzenie, Jasper! - syknęła, bo naprawdę... to ona była od zadawania pytań. Rzadko kiedy ktoś decydował się ją maglować, widząc jaki opór stawiała w tej materii. - To podłe zagranie... z tą pizzą, nie rób ze mnie niewdzięcznej suki - burknęła, bo poczuła się źle z tym, że próbuje go zbyć i wcale jej się to nie podobało. Mimo wszystko miała uczucia, a już na pewno miała ich bardzo wiele w stosunku do tego mężczyzny. - Nie chcę, żebyś mnie widział z jakimś uczuleniem - odsunęła się bardziej i gdyby faktycznie było to uczulenie, to tak samo jak z siniakami, nie chciałaby ich mu pokazywać. Jej powierzchowność była dla niej istotna i większość mężczyzn wyraźnie dała jej do zrozumienia, że poza nią nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Zwyczajnie się bała wypaść przed Jasperem źle, ale najwyraźniej wszystko i tak układało się chujowo. - A co to wino ma do rzeczy? Nie mogę się już napić, bo będziesz sprawdzał mi śmietnik? - zwykle przed jego przyjściem faktycznie usuwała dowody na to, ile piła, gdy nie było go obok. Nie uważała, że ma problem, ale... całkiem często sięgała po alkohol, by było jej łatwiej zasnąć. - No i czemu patrzysz na mnie z taką odrazą? Co za pierdoły rodzą się w twojej głowie? - jej spojrzenie stało się jeszcze bardziej harde. Przez chwilę się wahała, czując, że naprawdę aktualnie nie ma na to wszystko siły. - Mówiłam ci, że upadłam, na szyi pewnie też mam po tym ślad, ale nie zamierzam ci pokazywać obleśnego siniaka. Zadowolony? - poprawiła golf, po czym zaplotła ręce pod biustem, wyraźnie zdradzając, że nie chciała o tym rozmawiać. - Powiedziałam, że coś mnie rozbiera, bo było mi wstyd... powinieneś mnie znać już na tyle, by wiedzieć, że nie lubię pokazywać się z takiej strony - podsumowała, wcale nie będąc zadowoloną z tego, że musiała o tym mówić.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię.
Pearl poruszała się na obcasach z niebywałą gracją i zapewne większość kobiet mogłaby jej tego pozazdrościć. Dlatego jakoś niekoniecznie Jasper chciał wierzyć w te jej zapewnienia o naprawdę tragicznym w skutkach upadku. Tym bardziej, że w tym grubymi nićmi szyte kłamstwo. Od początku coś mu się nie zgadzało i te tłumaczenia o tym, że blondynka nie chce, aby widział ją w takim stanie, także go nie przekonywały. Starał się jednak grać w grę, której zasady znał, co nie znaczy, że zamierzał ich przestrzegać. Mimo to niby słuchał co tam Campbell sobie mówiła, ale jakby snuł zupełnie inne teorie niż te, jakie chciała mu sprzedać. Po prostu nie umiał inaczej, po tym ile już przeszedł z nią, wolał zachować ostrożność w zawierzaniu na słowo Pearl, a w szczególności, gdy tak krążyła wokół tematu, nie mówiąc mu nic konkretnego. Ściemniała jak nic.
- Nie potrafię przestać, gdy widzę, że coś kręcisz - przyznał z okrutną szczerością, ale co innego miał zrobić? Przecież nie będzie udawał, że zadawane przez niego pytania są tylko częścią nic nie znaczącej konwersacji. - Słucham? Podłe? Podłe, bo pomyślałem, że moja chora dziewczyna może poczułaby się lepiej jakby zjadła coś dobrego? Jakby ktoś o nią zadbał? - Prychnął, przewracając przy tym oczami. Spojrzał gdzieś do boku, jakby szukając cierpliwości ukrytej w kątach ciemnego korytarza, po czym przeczesał nerwowo włosy palcami. - Nie byłoby to dla ciebie podłe, gdybyś naprawdę miała powód, aby mnie unikać, a nie kombinowała, bo coś odwaliłaś, ale nie chcesz mi powiedzieć co - dodał zaraz, bo tą swoją niewdzięcznością także mu dała do myślenia. Ewidentnie było jej nie na rękę to, że w ogóle stał przed nią, że ją widział i mógł przypadkiem zobaczyć to czego nie powinien. - Wino to nie syrop - rzucił lekko, nie odnosząc się do słów o tym sprawdzaniu śmietnika. Zrobił to jakoś prewencyjnie, odruchowo, nie umiejąc powstrzymać pewnych zachowań, gdy zaczynał wchodzić w ten swój tryb agenta. - A jak mam patrzeć? - fuknął, bo naprawdę zaczynał się irytować tą sytuacją.
Niby słuchał co tam znów mu ściemniała, ale nie wierzył w jej zapewnienia. Poza tym non stop wzrok uciekał mu do tego czerwonego śladu na szyi, nie pozwalając myśleć o niczym innym.
- Pearl, widziałem ciebie upitą do nieprzytomności, wyciągałem ciebie z pieca krematoryjnego, widziałem ciebie bardziej wyuzdaną niż niejedną aktorkę porno, a ty chcesz mi powiedzieć, że kilka siniaków mogłoby mnie wprawić w odrazę? Czy co ty sobie w ogóle myślisz? Serio sądzisz, że kupię te bajki? - Wyrzucił z siebie, po czym ponownie sięgnął do jej szyi, aby złapać za golf. - Co tam masz? Proszę nie każ mi się domyślać, że się z kimś pieprzyłaś - warknął zły, bo to co odkrył zaczynało mu się układać właśnie w taką wizję. - To malinka, nie? Kto tu był? Twój były? - Zaśmiał się bezsilnie, po czym ponownie spróbował pociągnąć za materiał, ale Pearl wcale nie chciała współpracować. Poszarpali się chwilę, aż do momentu, w którym Jay dostrzegł kolejne zaczerwienienie. Tym razem na pewno mu się nie przejrzało, bo gdy blondynka uniosła rękę zobaczył fragment jej brzucha, zasiniony i na pewno różniący się od jasnej skóry po drugiej stronie ciała. Zamarł, podnosząc wzrok na jej twarz, a wtedy jego uwagę zwrócił kolejny ślad na przedramieniu, bo jeden z rękawów Pearl podwinął się podczas tej szamotaniny. - Co to jest? - Złapał ją mocniej za nadgarstek pociągając w swoją stronę. - Pearl, coś ty... - Nie dała mu dokończyć, bo przecież nawet odkrycie przez niego prawdy o tym, że kłamała nie było wstanie powstrzymać jej od kolejnych prób mataczenia.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Przewróciła oczami słysząc jego wyjaśnienia, ale zaraz znów coś w niej wyraźnie przeskoczyło na irytację.
- Przestań odwracać kota ogonem! Nie pizza jest podła, ale pokazywanie, że się dla mnie starasz, a ja tego nie doceniam - wyartykułowała dosadnie, nie chcąc dać się wciągnąć w takie dyskusje. Nawet nie wiedziała, co jeszcze mogłaby mu powiedzieć, bo zwyczajnie przygniótł ją swoimi słowami, a akurat odnośnie bólu głowy wcale nie kłamała i ten teraz zaczął się nasilać. - nie traktuj mnie protekcjonalnie! - fuknęła jeszcze odnośnie tego wina. Nie lubiła tego tematu i zła była na siebie, że nie pozbyła się butelek, ale w obecnym stanie naprawdę najchętniej by cały czas leżała, byleby się nie ruszać za wiele. - Nie wiem, z czułością, troską, albo jak już musisz to ze złością, ale nie zrobiłam nic, czym bym sobie zasłużyła na odrazę! - warknęła w odpowiedzi, bo tylko ją tą swoją odpowiedzią bardziej wkurwił. Miała nadzieję, że naprawdę odpuści i da sobie spokój, ale najwyraźniej nie mógł przyjąć do wiadomości tego, że nie wykłada mu wszystkiego, jak na spowiedzi. Stale drążył i drążył.
- Tak, to chcę ci powiedzieć! To nie są żadne bajki, nie chcę widzieć w twoim spojrzeniu zniesmaczenia, a już tym oberwałam i przez to wcale nie chcę kontynuować tej rozmowy - wyjaśniła stanowczo, bo w zasadzie działo się to, z czym radziła sobie najgorzej. Myśl, że był nią obrzydzony... po prostu nie dawała jej spokoju i budziła w niej wszelkie kompleksy. W dodatku nawet nie wiedziała, jak bardzo niepoprawne są jego myśli i kiedy zarzucił jej, że mogłaby się z kimś pieprzyć... otworzyła oczy z taką mocą, że mogłyby jej wypaść. - Mogłabym ci za to kurwa przywalić - dla pewności zacisnęła rękę w pięść, by ta faktycznie nie wystrzeliła w przód. Prychnęła w małą dozą rozbawienia. - Za to mnie masz? Za dziwkę, która daje każdemu? To tłumaczy czemu mnie tak sprawdzasz! - chyba potrzebowała czasu, żeby się z tego otrząsnąć. - Tak Jasper, totalnie przyszedł tu mój były, a ja zapytałam, czy tym razem może nie dewastować mojego domu, tylko moje ciało. Kurwa, wszystko rozgryzłe... - nie zdążyła dokończyć, bo Jasper spróbował pociągnąć za jej golf, a ona odruchowo się odsunęła, nie ułatwiając mu tego. Zaczęli się szarpać, co w jej stanie cholernie jej nie wychodziło, ale teraz jeszcze przemawiała przez nią złość. - Zostaw mnie! - warknęła, a kiedy ją przyciągnął, zrobiła to, czego kiedyś nauczył ją Nathaniel i szarpnęła ramieniem tak, by wykręcić je w sposób, który sprawił, że nadgarstek Jaspera nie mógł podążyć za tym ruchem i musiał ją na moment wypuścić. Zabolało ją to niesamowicie, ale przynajmniej zdążyła odskoczyć, nim złapał ją pewniej i w przypływie adrenaliny, dostać się do sypialni, której drzwi planowała zatrzasnąć, jednak to nie poszło jej już tak sprawnie. Mimo to zaparła się, przylegając do nich. - Idź sobie i wróć jak ochłoniesz! - nie dawała mu za wygraną. - To jest po prostu śmieszne! - dodała po chwili, napierając na drzwi. Wciąż nie mogła sobie w głowie ułożyć, że naprawdę podejrzewał, że go zdradziła.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię.
Kierowała nim irytacja, bo o to po raz kolejny był jawnie przez Pearl oszukiwany, a ona i tak nie miała w sobie na tyle śmiałości by powiedzieć mu prawdę. Oczywiście, było to niesamowicie niesprawiedliwym podejściem, bo sam Jasper karmił ją kłamstwami każdego dnia, ale tłumaczył sobie to, że jego "praca" nie ma nic wspólnego z tym jak wyglądał ich związek, a ten torpedowany takimi sytuacjami, niekoniecznie dobrze sobie z tym radził. Zapewne dwójka dojrzałych, dorosłych osób po prostu by ze sobą porozmawiała, ale zarówno on, jak i Pearl byli na swój sposób popieprzeni i nie umieli rozwiązywać konfliktów jak cywilizowani ludzie.
- Jedyne czym jestem zniesmaczony to twoimi kłamstwami - burknął, bo akurat nic nie irytowało go bardziej jak to wieczne manipulowanie faktami przez Campbell. Dlatego drążył temat i szukał odpowiedzi ostatecznie samemu rzucając oskarżeniami w stronę blondynki. Naprawdę nie chciał wypowiadać na głos swoich podejrzeń, czując jak sama myśl o nich sprawia mu ból. Jednak przemawiała przez niego złość i kierowany tym uczuciem nie potrafił zapanować nad wszystkim co robił i mówił. - Nigdy tak o tobie nie pomyślałem, Pearl! - Zaparł się, gdy tylko z ust Campbell padło to dosadne i nieprzyjemne określenie. - Sama prowokujesz mnie do tego, abym był nieufny, bo mnie oszukujesz - dodał, wciąż próbując upewnić się, czy to co widział na jej ciele było śladem po kochanku niekontrolującym się w chwili uniesienia, czy dowodem na to, że dopuściła się innej, także głupiej rzeczy. - To powiedz co to jest! Przecież wiesz! - burknął groźniej, ale sekundę później kolejne zaczerwienienia, które dostrzegł na jej ciele kompletnie zmieniły tok myślenia, którym się kierował.
-Pearl! - Krzyknął, starając się ją złapać, ale mu się wymsknęła. Dopadł ją jednak nim zamknęła drzwi do sypialni i wsunął nogę między framugę, a drewniane skrzydło, nie pozwalając blondynce na schowanie się w środku. - Jak ja ochłonę? Popatrz co sama robisz! - Warknął, coraz bardziej nabuzowany tym co właśnie miało miejsce. Intuicja go nie myliła, Campbell ewidentnie wpakowała się w jakieś kłopoty i nie chciała mu o nich opowiadać. To jak kłamała, jak mataczyła i jak bezczelnie oskarżała jego o bycie paranoikiem, jeszcze bardziej podgrzewało w nim uczucie złości. - Sama się o to prosiłaś - burknął, po czym zaparł się mocniej i ostatecznie przepchnął drzwi, wchodząc do środka, bo Pearl czując, że przegrywa odskoczyła od wejścia. - Co odjebałaś? - Zapytał z miejsca, podążając powoli w jej kierunku. - Kurwa, Pearl wiem, że mnie okłamujesz i to wybitnie chujowo, więc proszę powiedz co odjebałaś i skończ ten cyrk. Pozwoliłaś mi podejrzewać, zdradę i uwierz... Chujowo się z tym czuję, ale jednocześnie nadal wiem, że mnie okłamujesz, więc mów! Skąd masz te ślady? Co to jest? - Wyrzucał z siebie pytanie za pytaniem, bo sam nie wiedział co było dla niego najważniejsze.
Nie tylko prgnął poznać prawdę o tym co stało się Pearl, ale zaczął się o nią martwić. Zaczął się bać o to co mogło jej zagrażać to w jakim stanie była i o to jakich głupot po raz kolejny się dopuściła. Już wcześniej serce wybijało mu szybszy rytm, ale w tamtej chwili wręcz wyrywało się z klatki piersiowej nakręcone niespokojnymi emocjami, stresem i obawami, które odczuwał Ainsworth.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Teraz naprawdę zaczynała żałować, że postanowiła do niego wyjść, albo mogła od razu powiedzieć, że się wywaliła i nie chce, aby ją widział i tyle. To co aktualnie się działo sprawiało, że poczucie winy mieszało się przede wszystkim ze złością, bo dosłownie zrozumiała, jak mało zaufania do niej posiadał, skoro naprawę wierzył, że mogłaby tak po prostu pójść do łóżka z kimś innym. No tak... w końcu była puszczalską panną pijącą w podejrzanych klubach. To idealnie do niej pasowało.
- Przestań teraz zachowywać się tak, jakbyś chwilę temu nie powiedział, że się z kimś pieprzyłam! - warknęła, bo rozumiała, że mógł powiedzieć to w złości, ale powiedział i na pewno tego szybko nie zapomni. W dodatku wmawianie jej, że to ona do tego doprowadziła. - Nie waż się mnie oskarżać o coś czego nie robię! - wycelowała w niego natychmiast palcem. - Nigdy. Nigdy kurwa nie dałam ci powodów, byś wątpił w moją wierność! To obrzydliwe! - podsumowała to zgodnie ze swoim sumieniem, bo mógł podejrzewać, że kogoś zabiła, że ktoś ją napadł, że miała wypadek, wiele opcji... ale nie, że spała z kimś innym, jakby faktycznie w jego oczach jej uczucia względem niego były na tyle płytkie, by nie mieć skrupułów przed rozwarciem nóg dla innego faceta. - Powiedziałam ci kurwa, że to od wywalania! I na tym etapie już w dupie mam, czy w to wierzysz, czy nie! - wywarczała chwilę przed tym, jak naparła na drzwi. To spotkanie było istną katastrofą i na tym etapie emocje i adrenalina miały już tak dużą rolę, że póki co nawet nie myślała o tym, by jakoś je wyciszyć. Teraz już nawet nie chodziło o te ślady, a o to, jak ucierpiały jej uczucia i chociażby ze względu na nie, nie chciała ulegać i odpuszczać. Była gotowa walczyć do końca. Trzymała więc te drzwi ze wszystkich sił, ale niestety ostatecznie musiała się cofnąć, bo jej ramię już całe pulsowało z bólu.
- Byś się kurwa zdziwił - warknęła, robiąc kilka kroków w tył, bo powiedziała mu, że upadła, więc o kłamstwie nie było mowy. O ukrywaniu skali jej słów, owszem, ale nie o kłamstwie. Nie, żeby próbowała się wybielać, wiedziała, że robiła źle, ale wciąż patrzyła na niego i widziała tylko to obrzydzenie, a w głowie miała słowa, że się z kimś pieprzyła. - Nic ci nie pozwoliłam. Nie próbuj mi wmawiać, że twoje chore problemy z podejrzewaniem niewierności mają swoje źródła we mnie - rzuciła przez zęby, robiąc kolejne kroki do tyłu. Z jednej strony by zachować dystans, a z drugiej naprawdę bała się, że zaraz polecą jakieś słowa, na które zareaguje zbyt raptownie. - Wywaliłam się i wpadłam w pierdolony krzak, więc jestem trochę poobijana. Mówię o tym od początku, więc weź sobie tą wiedzę i idź stąd! - burknęła, z determinacją w oczach, bo o niczym tak teraz nie marzyła, jak o ciszy, papierosie i dwóch butelkach wina.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię.
Jakby wiedział, że przez swoje niepoparte żadnymi dowodami, chamskie oskarżenia, kompletnie zmieni się temat tej niefortunnej dyskusji, pewnie ponownie złamałby sobie nos, uderzając się w tej głupi łeb za tę lekkomyślność. Było jednak za późno, a urażona duma Pearl koncentrowała się tylko na tym jak podle się zachował. I miała ku temu absolutną słuszność, bo nawet jakby Jasper chciał się tłumaczyć złością, to gdzieś tam w głębi ducha nie był przekonany co do tego, czy uczucia blondynki były równie silne jak te jego względem niej. Obydwoje, na każdym kroku niby sobie ufali, niby byli sobie oddani, ale zachowywali ten pieprzony dystans, jakby żadne nie chciało spłoszyć tego drugiego swoim zaangażowaniem. O ile jeszcze Jasper jakoś sobie z tym radził, o tyle Pearl ostatnim razem, gdy nazwała go przypadkiem "skarbem" prawie w odwecie oblała własny język wybielaczem. Także nic dziwnego, że nie do końca przekonany był o tym, czy jakimś pieprzonym zbiegiem okoliczności nie trafiłaby do łóżka z kimś, do kogo może żywiła kiedyś głębsze uczucia.
- Wiem! Nie dałaś, ale też mnie okłamujesz, więc... - rzucił, czując bezsilność, bo mógł się tłumaczyć, ale przecież zdawał sobie sprawę z tego, że spieprzył sprawę. Co gorsza ich szamotanina, a potem walka z przepychaniem drzwi, tylko wszystko pogarszały. - Wierzę, przecież... Jezu, przepraszam, tak? Ale co miałem myśleć?! - Walnął otwartą dłonią w drewnianą płytę, gdy Pearl nie chciała go wpuścić do środka. - Pogadajmy jak ludzie, bo to jakaś kpina... I ty i ja zaraz coś odjebiemy i będziemy żałować - dodał, całkiem rozsądnie, bo znał na tyle ich temperamenty, aby właściwie spodziewać się wszystkiego. W końcu udało mu się wejść do sypialni, a Pearl jeszcze bardziej spięła się spoglądając w jego kierunku niczym gotowa do ataku kocica. Miała prawo być wściekła, ale jednocześnie kompletnie zapominała chyba o tym dlaczego doszło do tak abstrakcyjnej sytuacji. - Kurwa! Uwierz mi, że w życiu bym ciebie nie oskarżył o zdradę jakbym nie miał powodów. Nie moja wina, że mi je dałaś tym swoim durnowatym zachowaniem - wysyczał, ale zaprzestał zbliżania się do blondynki. Widział, że była na granicy i zaczynała sięgać po słowa i argumenty, których na pewno nie użyłaby, gdyby emocje przez nią nie przemawiały. - I chcesz żebym ci w to uwierzył? Chcesz żebym stąd wyszedł i potem będziesz miała odwagę spojrzeć mi w oczy po tym jak bezczelnie mnie okłamałaś? - Warknął, czując, że za tą historyjką kryje się coś więcej. Znał Campbell. Coś musiało jej się przytrafić, została przyłapana na kłamstwie i robiła wszystko, aby się do tego nie przyznać. - Odwracasz kota ogonem i koncertujesz naszą uwagę na innym temacie, bo coś ukrywasz! - Syknął, wcale nie mając zamiaru jej słuchać i wychodzić. Zamiast tego przeszedł się nerwowo po pokoju i ostatecznie wycelował dłoń w jej stronę. - Przepraszam. Naprawdę przepraszam za to pojebane oskarżenie. Było chujowe, ale boję się o ciebie, rozumiesz? Boję się, że któregoś dnia coś odjebiesz i dowiem się o tym od... - Zamilkł, nie umiejąc nawet wyobrazić sobie takiego scenariusza. Serce boleśnie ścisnęło mu się w piersi sugerując, że ten blond huragan był dla niego ważniejszy niż mu się wydawało i dopiero w obliczu takich nieprzyjemnych chwil zdał sobie jak bardzo wiele zaczęła dla niego znaczyć. - Po prostu nie chcę wciąż czuć, że za tobą gonię jak pojebany... - Dodał, zatrzymując się na kilka chwil i w milczeniu wpatrując w jej nakreśloną złością twarz. On sam powoli przestawał czuć gniew, przestawał czuć cokolwiek, bo przecież nie zmusi jej do zaufania mu, ani do uznania, że jest na tyle dla niej ważnym by mogła mu powiedzieć co znów najlepszego narobiła. - Dobrze... Powiedzmy, że ci wierzę. Wierzę w to, że biegłaś, przewróciłaś się i wpadłaś w krzaki. Proszę pokaż mi teraz co ci się stało. Widzę, że to nie tylko kilka zadrapań, bo przerzucasz nawet ciężar ciała tylko na lewą nogę, więc twoja kostka także oberwała. Nie jest z tobą dobrze i... I wiem, że gdybyś przewróciła się przypadkiem, nie ściemniałabyś z tym przeziębieniem i kiepskim dniem. Przewróciłaś się, bo robiłaś coś, o czym nie chcesz żebym wiedział. Dlatego kłamałaś o wszystkim, ale przykro mi... Może inni wierzyli w twoje bajeczki, bo mieli właściwie wyjebane w to co odpierdalasz, ale ja nie mam. Za bardzo zależy mi na tobie, aby pozwolić ci tak ściemniać. Więc sama decyduj co chcesz z tym zrobić - wyrzucił z siebie za jednym razem wszystko to co nie pozwalało mu do tej pory opuścić tej sypialni. Czuł się jednak dziwnie wypompowany po tych słowach, bo po pierwsze sam był obrzydliwym kłamcą i nie chciał, ani nie potrafił tego zmienić. Po drugie nigdy nie chciał patrzyć na nią jak na prześwietlanych podejrzanych, a dokładnie to zrobił analizując wszystko to co powiedziała, zrobiła i co znalazł, snując teorie o tym dlaczego postąpiła tak, a nie inaczej i po trzecie... Po trzecie bał się, że mimo wszystko i tak zostanie z niczym, bo chociaż mógłby jej serce oddać na dłoni, Pearl była zbyt dumnym człowiekiem, aby przyznać się do tego, że coś spieprzyła.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Wiedziała doskonale, że zrobiła coś złego, chociaż z drugiej strony... nie uważała, że okłamuje go bo chce przed nim coś ukrywać... po prostu nie chciała słuchać jego gadania. Teraz natomiast było znacznie gorzej i szczerze żałowała tego, że po prostu od razu nie powiedziała mu wszystkiego, zaznaczając, że nie potrzebuje wykładu umoralniającego. To byłoby zdecydowanie lepszą opcją i teraz nie musiałaby na nowo i na nowo myśleć o tym, że uważał ją za kobietę zdolną do zdrady. Owszem przeprosił, wycofał się z tego i to dało Campbell nadzieję, że kierowała nim jedynie złość, ale też... wątpliwości ją zżerały.
- Że kogoś zajebałam, że coś ukradłam, że miałam porachunki z psami, gangsterami, że mam na dupie pryszcza wielkości głowy! Cokolwiek mogłeś pomyśleć, ale nie miałeś prawa pomyśleć, że tak po prostu bym ciebie zdradziła! - wysyczała, zdradzając to, jak ciężko jej z tym było. - Ja już żałuję, wątpię, że można coś tu jeszcze spierdolić - przyznała zgodnie ze swoimi przekonaniami. - Nie dałam ci do tego powodów! Gdyby jakiś koleś mnie napadł i zrobił mi malinkę siłą, też byś mi sugerował, że się o to prosiłam i byłam z tego zadowolona?! - nawet nie chciała znać odpowiedzi na swoje pytanie. Jednak złość w niej wezbrała i w jednej chwili zacisnęła rękę w pięść i pierdolnęła nią o ścianę, ignorując uderzenie bólu, bo musiała jakkolwiek spompować z siebie agresję, która stanowczo osiągała zbyt wysoki poziom. - Kurwa! Póki co wcale nie chcę patrzeć ci w oczy - oznajmiła, bo miała już tego serdecznie dość. Oboje odwracali kota ogonem, a ta rozmowa nigdzie nie prowadziła. Pearl miała też świadomość, że z Jaspera schodni podenerwowanie, a w niej zaczynało ono wzrastać. Wcześniej bała się, że odkryje prawdę i dostanie wykład, ale powoli dochodziła do miejsca, w którym miała to już w dupie, bo wykład nie mógł być gorszy od tej sytuacji. - Na pewno coś odjebię, ale to nie będzie zdrada. Zdradzano mnie w przeszłości Jasper, może dla ciebie to jest tak luźnym oskarżeniem, które można rzucać bezpodstawnie, ale dla mnie nie. - oznajmiła dobitnie, drugą dłonią, niż tą, którą wyładowała się wcześniej na ścianie, przeczesując włosy. Na kolejne słowa nie wiedziała już co ma powiedzieć. Za dużo emocji się w niej mieszało i nie chciała kontynuować dłużej tej rozmowy.
- Goniłam kogoś - rzuciła tylko, nie unikając jego wzroku. - Pędziłam na obcasach, ale teren był nierówny, noga mi uleciała i resztę historii znasz. Wyglądam obleśnie i nie chciałam, żebyś to widział. Nadal nie chcę, a po naszej rozmowie nie zamierzam się przed tobą rozbierać już na pewno - wyrzucała z siebie słowo po słowie, zaplatając ręce pod biustem.

Jasper Ainsworth
ODPOWIEDZ